Reklama

Nie pierwszy raz idę w poprzek oczekiwań i nastrojów prawej strony sceny politycznej i gros przypadków dotyczy wyroków sądów. Nic na to nie poradzę, życie i sądowa praktyka nauczyły mnie tratować postępowania i orzeczenia w sposób logiczny i ściśle prawny. U „cywilów”, czyli ludzi, którzy doświadczeń z prawem nie mają, jedynym kryterium są emocje i to się nigdy nie zmieni, ale gdyby się komuś chciało zapoznać z argumentacją prawną, to zapraszam do lektury. Po pierwsze i to jest naprawdę wiedza podstawowa, trzeba przypomnieć czym jest przedmiot postępowania i tutaj kłania nam się syndrom aresztu tymczasowego, powszechnie mylonego z uznaniem winy, bądź też uniewinnieniem. Jest to absolutna bzdura, co szerzej opisałem w odrębnym tekście.

Co było przedmiotem postępowania Izby Dyscyplinarnej w sprawie „sędziego” Juszczyszyna? Otóż nie to, co się tak wielu wydaje, czyli uznanie bądź też odrzucenie zarzutów o naruszenie dyscypliny i uchybienie godności sędziego. Przedmiotem postępowania była decyzja sędziego Nowackiego o zawieszeniu Juszczyszyna w czynnościach i to tę decyzję Izba Dyscyplinarna uchyliła. Ktoś powie, a co to za różnica, skoro naruszył dyscyplinę, to powinien być zawieszony. Różnicę najłatwiej będzie zrozumieć na własnej skórze. Gdy się uczeń lub pracownik źle zachowuje w szkole albo w pracy, to dostaje uwagę, zostaje wzywany na dywanik, a dopiero ostatecznie dyrektor wyrzuca osobnika z placówki, tudzież powiadamia odpowiednie organa. Istnieje coś takiego jak gradacja kar, dostosowana do rangi przewinienia. Nie wyrzuca się ze szkoły za gadanie na lekcji i nawet za nazywanie nauczyciela głupim. Podobnie w pracy, za spóźnienie, czy podważenie kompetencji brygadzisty, wprawdzie można dostać „dyscyplinarkę”, ale każdy sąd pracy uchyli taką decyzję.

Reklama

W tym miejscu trzeba zadać pytanie, co zrobił Juszczyszyn, jakiego czynu się dopuścił? Moja publicystyczna ocena jest niezmienna, to był bandytyzm prawny, bo w istocie „sędzia” nadał sobie prawo do rozstrzygania takich kwestii, których rozstrzygać mu nie wolno. Problem w tym, że Juszczyszyn zrobił to cwanie, inteligentnie to za dużo powiedziane, ale bardzo cwanie. On nie podważył wprost statusu sędziego, „jedynie” zinterpretował wyrok TSUE w taki sposób, że jako sądzia ma prawo badać okoliczności powołania innego sędziego. Co więcej Juszczyszyn nie stwierdził, że sędzia pierwszej instancji był nieprawidłowo powołany, ale zwrócił się z pytaniem do Kancelarii Sejmu o listę podpisów pod nominacjami sędziów KRS. Mało tego, ta lista w świetle wyroku NSA powinna być dawno ujawniona i zasłanianie się przez Sejm RODO jest czystą kazuistyką, którą jednak politycznie rozumiem i popieram, bo mamy wojnę. Tylko z tak podstawowej analizy stanu faktycznego wynika jasno, że Juszczyszyn nie dopuścił się rażącego uchybienia godności sędziego, a to jest bezwzględna przesłanka zawieszenia sędziego w czynnościach.

Izba Dyscyplinarna nie miała wyjścia, o ile mówimy o literze prawa, musiała uchylić zawieszenie, natomiast w uzasadnieniu skład orzekający zrobił wszystko, aby podkreślić najistotniejsze kwestie. Kto się nie podniecił samym uchyleniem zawieszenia i spokojnie wysłuchał uzasadnienia., ten usłyszała, że Juszczyszyn dopuścił się poważnych deliktów. Izba Dyscyplinarna dała też jednoznaczną wykładnię, że sędzia nie może podważać statusu innego sędziego i wyrok TSUE absolutnie nie daje podstaw do takich zachowań. Tyle tylko, że cwaniactwo Juszczyszyna polegające na przestrzeganiu procedur sądowych i zachowaniu wszelkich wymogów formalnych, nie daje podstaw, aby mu postawić zarzut rażącego uchybienia godności sędziego, czy złamania innych ram dyscyplinarnych. Mówiąc po ludzku Juszczyszyn na swoje działania ma podkładki i to mocne, z prawnego punktu widzenia, dlatego sąd nie uznał jego zachowania za najcięższy z możliwych deliktów, a tylko wtedy można zastosować tak restrykcyjną karę jak zawieszenie.

W takim razie, co niby jest tym najcięższym przewinieniem, no rzecz jasna czyn karalny, przestępstwo po prostu, jednak nie w „fazie” oceny prawnej Rzecznika Dyscyplinarnego, tylko potwierdzone zarzutami prokuratury lub chociaż postępowaniem. Tymczasem Rzecznik Dyscyplinarny stawia zarzut Juszczyszynowi z 231 kk (przekroczenie uprawnień), w mojej ocenie słusznie, ale w tej sprawie prokuratura nie podjęła żadnych działań i to dla sądu jest jednoznaczny stan rzeczy. Nie może być mowy o rażącym naruszeniu dyscypliny czy uchybieniu godności sędziego w związku z popełnieniem przestępstwa, skoro w wymiarze prawnym nie ma na to żadnych dowodów i co więcej czynności zmierzających do zebrania dowodów.

Izba Dyscyplinarna wydała genialny wyrok, niestety nie dla ludu, ale praktycy procesowi i obiektywni prawnicy z całą pewnością to widzą. Ten wyrok w świetle obowiązującego prawa nie mógł być inny i w żadnym razie nie uznaje Juszczyszyna za niewinnego, przeciwnie w uzasadnieniu sąd potwierdził naruszenie dyscypliny. Jest też inna wartość, mianowicie taka, że Izba Dyscyplinarną pokazała prawną klasę, co na tle chuligańskich wybryków Juszczyszyna i jego pełnomocników buduje przepaść. Wagę tego orzeczenia poznamy przy sporach z kastą krajową i zagraniczną, bo to jest rzecz wytrącająca pełne bredni i histerii „argumenty” o upolitycznieniu i „kneblowaniu ust”. Nie ma obowiązku mi wierzyć i się ze mną zgadzać, ale zdania nie zmienię, to był bardzo dobre orzeczenie i modelowe postępowanie.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. no to szach, a czy będzie mat
    no to szach, a czy będzie mat? to zobaczymy, bo teraz jak sędzia – podsądny Juszczyszyn, przystąpi do orzekania, to uzna uchwałę SN ID za ważną, a tym samy Izbę Dyscyplinarną SN za skutecznie i ważnie prawnie powołaną, a jak nie przystąpi do orzekania, a to grozi mu usuniecie ze stanowiska sędziego, no chyba że sobie załatwi zwolnienie lekarskie, ale wówczas mogą go skierować na badania, w tym psychiatryczne.

  2. no to szach, a czy będzie mat
    no to szach, a czy będzie mat? to zobaczymy, bo teraz jak sędzia – podsądny Juszczyszyn, przystąpi do orzekania, to uzna uchwałę SN ID za ważną, a tym samy Izbę Dyscyplinarną SN za skutecznie i ważnie prawnie powołaną, a jak nie przystąpi do orzekania, a to grozi mu usuniecie ze stanowiska sędziego, no chyba że sobie załatwi zwolnienie lekarskie, ale wówczas mogą go skierować na badania, w tym psychiatryczne.