Reklama

Miałem wczoraj gościa, takiego zwyczajnego, codziennego, zawitał jednak w nietypowej sprawie.

Miałem wczoraj gościa, takiego zwyczajnego, codziennego, zawitał jednak w nietypowej sprawie.
Znajoma po zwyczajowym ple ple ple z żonką, ja do towarzystwa przy kawie. W damskie rozmowy dyplomatycznie się nie wdaję, po chwili wali do nas prosto z mostu. Mam sprawę. Ciarki po plecach mi przeszły, poważna sprawa musi być, że tak ostentacyjnie. Ona wyciąga jakieś papiery i w ten deseń.
– Polecenie służbowe dostałam, podpisy poparcia dla Marka Jurka na prezydenta zbierać muszę.
Ja na to głupkowato.
-Ty a co to za jeden.
-Myślisz że mam pojęcie. Mam wiele ciekawszych rzeczy do roboty po pracy. Łażę po ludziach i oczami świecę, tylko głupkowatych komentarzy słucham. Po znajomych i rodzinie tylko chodzę. Tylko siedem podpisów zebrałam. Co to za jeden pytają, ktoś rzuci, to ten od aborcji, ciotka jedna z drugą do mnie, to ty za aborcją jesteś czy co. Matko trzy czwarte kartki jeszcze puste, znowu podpadnę.
-I co ja mam się dopisać do listy.
-Jakbyście mogli, wdzięczna będę, nawet z niewielkim komentarzem.
-Ile za podpis płacą, bo osobiście tego pana nie lubię, rozumiesz głupio bez gratyfikacji przeciwko własnemu sumieniu występować.
-Wiesz co , wal się.
Tak oto zostałem, w kilku „miłych” słowach poproszony o opuszczenie salonu i zajęcie się czymś pożytecznym przez szanowną małżonkę i przy aprobacie znajomej.
Robie co w mojej mocy aby politykowaniem nie zatruwać sobie spokoju, moją pasją jest ogród i tam zawsze znajduje równowagę i spokój.
Z psem sobie gadam i podziwiam zieleniącą się trawę, wtem znajomy do płota podchodzi.
-Witam sąsiada!
-Witam, jak zdrówko
-W porządku, mam małą prośbę, podpisy na Jarosława zbieram, twoja małżonka to światowa babka, nikt jej nie odmówi małego poparcia.
-W tej sprawie to do niej, ja tylko mogę pogorszyć twoje notowania, przed chwilą w podobnej sprawie zostałam wyproszony od stołu.
-Cholera, że też mnie podkusiło by do ciebie zagadać.
Lubie wybory, wieś posprzątają, drogi poreperują, zawsze jakiś pożytek praktyczny i polityczny z nich wynika. Mój pies też nie ma nic przeciwko.

Reklama
Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Miałem podobne zdarzenie w kiosku.
    Stały klient od “Naszego Dziennika” przyszedł “po prośbie” o podpis na liście JK. Powiedziałem, że “czego się nie robi dla klienta”. Zachwycony podsunął mi listę. Wziąłem do łapy długopis i z namaszczeniem postawiłem trzy krzyżyki z artystycznym zawijasem. Nie chciał uwierzyć, że pisać nie umiem. Chyba już więcej nie przyjdzie…

  2. Miałem podobne zdarzenie w kiosku.
    Stały klient od “Naszego Dziennika” przyszedł “po prośbie” o podpis na liście JK. Powiedziałem, że “czego się nie robi dla klienta”. Zachwycony podsunął mi listę. Wziąłem do łapy długopis i z namaszczeniem postawiłem trzy krzyżyki z artystycznym zawijasem. Nie chciał uwierzyć, że pisać nie umiem. Chyba już więcej nie przyjdzie…