Reklama

Wielokrotnie i zupełnie zasł

Wielokrotnie i zupełnie zasłużenie byłem chwalony za myślenie analityczne, co bardziej wnikliwi dostrzegają również w moich talentach, myślenie syntetyczne. Tak, nie sposób mi tych talentów odmówić i wielu innych również, w związku z tym jeszcze raz, analitycznie i syntetycznie o tym co komu wolno, a co sobie odpuścić. Mamy problem, problem nazywa się symbol religijny w miejscu publicznym. Dla umysłu prostego i pozbawionego zdolności syntezy, problem jest banalny. Dla prostego katolika krzyż powinien wisieć, dla prostego ateisty czy też antykatolika nie powinien. Dla obu grup z oczywistych powodów i obie uznają, że głupim trzeba być aby powodów nie rozumieć. Umysł analityczny i syntetyczny widzi problem jako nakładające się na siebie warstwy, które na dodatek stanowią o indywidualnym polu wolności, gdyż takowe umysł dostrzega, poza tak zwaną sferą publiczną i przypisaną jej ramą wolności. Zacznijmy rozkładać dlaczego tak nie inaczej przebiega dyskusja i czego tak naprawdę dotyczy. 

Reklama

Nie dotyczy symbolu religijnego, żeby już na starcie wyprostować pierwsze nieporozumienie. Symbol religijny? Tak można mówić jeśli się jest muzułmaninem, który opowiada o posążku Buddy. Dla polskiego katolika krzyż, to jest krzyż, to jest świętość, powiązana z religią, kulturą, tradycją i osobistym bagażem doświadczeń. Tego wszystkiego nie jest w stanie dostrzec ateista, który w krzyżu widzi i całkiem słusznie, ekspansję instytucji kościoła katolickiego. Na czym polega główna oś nieporozumienia co do wiszącego krzyża? Szkoła. Skąd najczęściej w dyskusji pojawia się szkoła, jako przykład instytucji publicznej, która na krzyż nie zasługuje? Kwestia doświadczenia i emocji, przeciwstawiona suchej definicji. Tak jak krzyż nie jest dla katolika symbolem kultu religijnego, ale po prostu Bozią, Panem Jezusem, talizmanem, tak szkoła nie jest miejscem publicznym dla dzieci i rodziców. Każdy kto był choć raz pod szkołą lub przedszkolem, kiedy rodzice oddają po raz pierwszy swoje dzieci pod opiekę przybytku, ten zapewne wszędzie widział ten sam obrazek. Ryczą dzieci, ryczą rodzice, tylko biedny personel nad tym wszystkim musi zapanować. 

Komu i gdzie rodzice oddają swoje pociechy? Oddają Naszej Pani Wychowawczyni i do Naszej Klasy. Pani wychowawczyni, nasza klasa i komitet rodzicielski, co to wszystko razem przypomina? Drugi dom. Wieszajcie sobie w domach krzyży ile chcecie. Tak krzyczą teiści do katolików i katolicy właśnie to robię. Zapewniają swoim dzieciom namiastkę drugiego domu, wieszają w szkołach krzyże. Szkoła to jest jedyne miejsce poza domem właściwym, gdzie rodzice i dzieci najczęściej się spotykają ze sobą. Do czego dążą rodzice i dzieci kiedy razem stają przed koniecznością pójścia do szkoły? Dzieci chcą aby była tak jak w domu, aby Pani była taka jak mama i tata, rodzice chcą aby szkoła nie zrobiła dziecku krzywdy, a pani opiekowała się dzieckiem tak, żeby mu się żadna krzywda nie stała. Nasza klasa ma rodzinne pamiątki, zdjęcia ze wspólnych występów, nagrody za osiągnięcia itd. Nasza klasa to taki nasz wspólny pokój jaki mamy w domach. Nasza Pani to taka nasza wspólna mama. Najczęściej mówi się o krzyżach w szkole, ponieważ faktycznie najczęściej można je właśnie tam spotkać. 

Zauważyłem, że nikt nie mówi o wiszących krzyżach na salach wykładowych i innych salach wyższych uczelni. Nie mam pojęcia czy tam te krzyże są w zatrważającej ilości, czy nie, w każdym razie to już inna bajka, to nie szkoła, to świat dorosły, nowe dorosłe życie. Nie zaglądają tam zbyt często rodzice, nie ma komitetu rodzicielskiego i tak dalej. Co w związku z tym jest? No właśnie instytucja publiczna i z tego co ja pamiętam, a nie było to dawno, nigdy problemu krzyża na Uniwersytecie Wrocławskim Wydział Nauk Społecznych nie było. Szkoła najczęściej pojawia się jako przykład zamachu na wolność ateisty i de facto najczęściej w szkołach wiszą krzyże. Dzieje się tak z dwóch powodów, jeden to szkoła jako namiastka domu. Do szkoły rodzice i dzieci starają się przenieść całe poczucie bezpieczeństwa i klimat jaki jest w domu. Skoro te legendarne 95% katolików przynajmniej w 70% chodzi do kościoła i spowiedź w czasie wielkanocnym uskutecznia, to w naturalny sposób krzyż im nie przeszkadza. Dla ateisty krzyż to symbol Instytucji Kościoła, dla katolików krzyż to wigilia u babci, to pamięć po zmarłym ojcu, to uzdrowiona mama po ciężkiej chorobie, mówiąc krótko to bardzo silna emocja. Wykluczyć nie mogę, a nawet nie jest mi sobie trudno wyobrazić, że są tacy katolicy, dla których krzyż to symbol episkopatu, władzy i dominacji kulturowej, ale daje swój analityczny łeb pod topór, że dla 90% z tych 95% krzyż to silna emocja, osobiste doświadczenie, nie widok arcybiskupa Gocłowskiego, czy nowego papieża w dodatku Niemca. 

Powód drugi, nieszczęsna religia w szkołach. Religia w szkołach jest i to jest błąd, który należałoby naprawić, nie sądzę jednak aby to był największy i najpilniejszy błąd jaki jest w szkołach. Na pewno nie zmieni się liczba chodzących na religię, jeśli ta wyjdzie ze szkół, natomiast zmieni się i to bardzo życie rodzica. Te dzieci przecież muszą przejść ze szkoły do salek katechetycznych, przejść przez skrzyżowania pełne samochodów, przez parki pełne pedofilów, bo tyle się o tym mówi i tak dalej. Rodzicom szybko uruchamia się wyobraźnia, a na pewno zabraknie czasu i cierpliwości pracodawcom na wielokrotnie zwalnianie rodziców z pracy, celem przemieszczania dzieci. Znów katolicki rodzic nie myśli kategoriami, wchodzenia kościoła do szkół co jest ewidentne rzecz jasna, ale kategoriami osobistymi i emocjami. Niech będzie ta religia i szkoła w jednym miejscu dla wygody rodziców i bezpieczeństwa rodziców. No i jest religia, bo nie ma chętnych do protestowania przeciw rozwiązaniu wygodnemu oraz bezpiecznemu i poza posłanką Senyszyn plus kilku jej wyborcom, rodzicom nie przychodzi do głowy, że religią w szkołach umacniają Instytucję Kościoła Katolickiego. Rodzice umacniają swoją pozycję w pracy, swoją wygodę i bezpieczeństwo dzieci. Gdy już jest religia w szkole, to krzyż w klasie gdzie się odbywa religia jest naturalnym następstwem, z emocji i z wygody krzyż w szkole się znajduje.

Podsumowując tę cześć trzeba powiedzieć, że dla ateisty, w argumentacji ateisty, bo wątpię żeby w duszy, szkoła jest miejscem publicznym nie drugim domem dziecka. Krzyż z kolei jest symbolem religijnym, który podtrzymuje dominację i ekspansję znienawidzonej instytucji KK. Dla katolika, krzyż to szereg osobistych doświadczeń, emocji, rodzinnych powiązań, tradycji, cudu ozdrowienia najbliższych itd. Szkoła to drugi dom dla dziecka, które oddaje się nie obcym, ale naszej Pani, naszej wspólnej mamie, co i walczący ateiści przyznają jeśli tylko zapomną o ideologii. Jak w szkole wisi krzyż, to Pan Jezus się o dzeici zatroszczy. Nie ma protestów przeciw religii i krzyżom w szkole, bo dla zdecydowanej większości to wygoda, bezpieczeństwo dzieci, załatwianie dwóch spraw w jednym miejscu. Mniejszość z kolei nie jest bojowo nastawiona, wbrew temu co widać w TV i na forach, rodzice przychodzący po swoje pociechy pytają co w szkole, jakie oceny, co było zadane, nie o to czy zaatakował Cię krzyż, mój skarbie. Od 6 lat chodzę do szkoły i przedszkola po dziecko, chodzi moja mama i moja żona, ja szczerze mówiąc jestem od święta, ale nigdy nie słyszałem, żeby ktoś walczył z krzyżem, poruszał ten problem na zebraniach itd. Nie ma takiego zapotrzebowania, wśród uczniów i rodziców. Jeśli występuje takie zjawisko, jest to zjawisko mikroskopijne, albo i jeszcze mniej. 

Taki mamy stan rzeczy. Niby krzyże wiszą, ale nie ma wielkiej afery i nikt nikomu lekcji od „Wierzę w Boga Ojca” nie zaczyna, chyba, że lekcję religii. Nie jest to stan idealny, ponieważ logika i też szacunek dla czegoś takiego jak religia powinno mieć swój czas i swoje miejsce. Zdecydowanie uważam, że szkoła to nie czas i miejsce na religię, niemniej musiałbym być idiotą, żeby nie widzieć skąd się taki stan rzeczy bierze. Bierze się z tradycji, kultury, społecznej potrzeby, bardzo silne czynniki, które pobudzone reagują histerycznie i bardzo często agresywnie. Nie zmienia się kultury, tradycji i religii, czy społecznych potrzeb większości, dekretami i to dekretami z zewnątrz pisanymi pod mniejszość. Kto nie jest tego w stanie pojąć mogę mu wytłumaczyć, czym to się kończy. Po pierwsze jak powiesz większości, że ma się dostosować do mniejszości to pamiętaj, że idziesz na wojnę z plutonem przeciw armii. Po drugie jak powiesz jakiejś zbiorowości, która od wieków żyje według pewnych rytuałów i z definicji uważa je za święte, że od dziś mają żyć tak jak gdzieś tam w świecie za zbiorowość postanowiono, to jednoczysz tę zbiorowość wokół negatywnych, czyli najsilniejszych emocji. Nikt nie lubi kiedy mu przyjść do domu i meble przestawiać, za to można po prostu dostać w ryj. Nie będzie mi tu jakiś Trybunał Europejski mówił jak mam żyć. Proste i nie ma co z tym dyskutować jeśli się myśli i pamięta o kontekstach w skali makro: tradycja, kultura, religia. 

W Polsce dodatkowo istnieje coś takiego jak scementowanie wokół wspólnego wroga. Uczciwie patrząc na relacje wierni – hierarchia nie moża nie dostrzec, że 95% katolików nie chce księdza w polityce, nawet połowa z tego nie chce. Nawet 1/3  z tego nie chce, żeby ksiądz miał dodatkowe przywileje, a już niemal wszyscy patrzą bokiem na Mercedesa proboszcza, gdy dach w kościele cieknie. W Polsce wierni i hierarchia to nie jest to samo, gdyby w szale ideologicznym wojujący ateista nie zauważył. Gdy ktoś z zewnątrz zaatakuje emocje wiernych i interes KK, mamy połączenie sił we wspólnym celu. Krzyż co sobie wisiał mniej lub bardziej dyskretnie w „drugim domu”, teraz zaczyna być punktem centralnym i mamy serię nowych postaw. Jak wy nam tu będziecie rządzić, to my wam pokażemy. Krzyż z dyskretnego zmienia gabaryt na dający po oczach, wchodzi nie tylko do klas, ale na sale gimnastyczne i wielgachny staje przed szkołą. Dotąd kierowani praktycznością i pozytywnymi emocjami katolicy zamieniają się w zwarte szeregi fanatyków pod wodzą episkopatu. Ateiści i antykatolicy ze zwykłych kumpli z ulicy, z klasy dziecka, z komitetu rodzicielskiego, stają się zdrajcami i przedstawicielami obcych sił, itd. Żeby sobie to wszystko poukładać nie trzeba mieć umysłu tak genialnego jak mój analityczno-syntetyczny, ale wystarczy odrobina wyobraźni i obserwacji ludzkich zachowań. 

Najkrótsza droga do radykalizacji i integracji katolików, a co więcej endecji wszelakiej, to przyklaskiwanie debilnym arbitrażowym wyrokom zewnętrznym, które usiłują narzucić jeden model społecznego funkcjonowania całemu kontynentowi. Kolosalnie niebezpieczna i zabijająca kulturową wielorakość instytucja, oczywiście zideologizowana instytucja. Centralny urząd regulacji, ludzkość boleśnie przerabiała do znudzenia i dalej się łudzi skutecznością takich instytucji. W tych wyrokach nie bierze się pod uwagę odmienności kulturowych, społecznych potrzeb, tradycji i religii dominującej w poszczególnych krajach. Nie wierzę w to, że skutków takich działań trybunały rozmaite nie potrafią przewidzieć, potrafią, ale celowo wywołują ideologiczną wojnę. Wywołują ponieważ ideologowie rozmaici mają to do siebie, że chcą dominować w jak najkrótszym czasie, ideologia ma być na wierzchu, a jakim kosztem społecznym, to już rzecz wtórna. Ateista, który krzyczy z pozycji mniejszości do katolickiej większości, że jemu się należy dlatego, że cywilizowana Europa stanęła po jego stronie, a przeciw ciemnocie katolickiej, najłagodniej mówiąc nie ma umysłu analitycznego, mówiąc wprost jest szaleńcem, nie zdającym sobie sprawy z konsekwencji takich zachowań. 

Ateista idąc taką drogą na skróty, atakuje nie instytucję KK, ale ludzkie namiętności, w tym tak silne jak strach, poczucie zagrożenia oraz co tu dużo mówić próbuje odebrać przywilej katolikom do załatwiania sprawy świeckiej i religijnej w jednym miejscu. Ludzie w zdecydowanej większości nie protestują przeciw krzyżom i religii w szkole z czysto emocjonalnych i praktycznych powodów, nie z powodów ideologicznych, takich jak wzmacnianie pozycji KK. Religia w szkole jest dla nich przywilejem, który ułatwia im życie i jednocześnie jest to przywilej, który nie jest nakazem dla pozostałych. Na religię dzieci świeckie i innych wyznań nie muszą chodzić. Odebrać katolikom, w ich odczuciu nieszkodliwy i wynikający z potrzeb większości przywilej, to trochę działanie w stylu psa ogrodnika. Zgadywać nie chcę, ale znów mityczne 95% dzieci chodzi na religię, czyli nie mówimy o większości lecz o przytłaczającej większości. Jeśli się to wszystko rozumie, nie sposób kibicować zewnętrznym Trybunałom w walce z lokalnymi społecznościami, z ludzkimi POZYTYWNYMI emocjami i to w celu wywołania skrajnie negatywnych emocji. 

Zmiany? Pytanie o zmiany? Tkwić w tym i biadolić , że nic się nie da zrobić. Zmieniać tylko z głową, krzyż zdjąć każdy głupi potrafi, na przykład Gomułka, tylko efekty tego zabiegu znamy. Nic tak nie zahartowało KK w Polsce jak reżim PRL i nic tak nie osłabiło pozycji kościoła jak ostanie 20 lat. W pewnym sensie zrobi się samo, według słynnego powiedzenia, że 2000 lat nie zniszczyło kościoła, ale kościół w jednej chwili zniszczy się sam. Co otworzyło Polakom oczy? Kościół występujący jako instytucja roszczeniowa i wcinająca się w politykę. Kościół agresywny, kościół Rydzyka. Dajmy kościołowi się wykończyć, bo tylko to się na świecie sprawdziło. Natomiast otwarta walka z kościołem zawsze prowadziła do radykalizacji i integracji. W Niemczech i Czechach kościoły jak w ZSRR są przerabiane na hurtownie, nie żartuję, można sprawdzić, i nie ma tam społecznej histerii. Tam można? U nas nie? U nas nie. Ponieważ w Niemczech nawet po wyborze Niemca na papieża, Niemcy woleli pójść na mecz, do kina, na piwo niż na procesję pielgrzymkową Benedykta. W Niemczech jest inna kultura, inna tradycja i zanikająca religijność Niemców. U nas po papieżu było 2 tygodnie żałoby we wszystkich TV. Kraje, które są uznawane za rozwinięte są przekleństwem kościoła. Gdyby nie Meksyk, Brazylia i nawrócona Afryka, mielibyśmy połowę z tego co znaczy KK. 

Droga do zmian jest jedna i stara jak świat, nie poniewieranie ludzi, którzy żyją w emocjonalnym inkubatorze, ale stopniowe pokazywania im jaki świat jest piękny poza inkubatorem. Niemcy już to przerobili, przerobili nawet Czesi. Kierunek to dalsze oddzielanie hierarchii od wiernych, to ta już legendarna i wypożyczana przy każdej okazji edukacja. Proces wymaga lat i zmiany całej struktury społecznej, nie sytemu prawnego, który znów produkuje męczenników. Jest dokładnie odwrotnie niż się wojującym ateistom zdaje, im więcej durnych wyroków i posłanek Senyszyn, tym dłużej to będzie trwało i będzie trwało wieki, ponieważ zaatakowany katolicyzm przy pomocy zewnętrznych regulatorów cofnie się o wiek, w poczuciu zagrożenia, zwierając szyki w fanatycznym marszu tyłem do cywilizacji.

Tupanie nogą, bicie braw nieuczciwym drogom na skróty, to tylko doraźne i oczywiście prymitywne poczucie ideologicznej satysfakcji. Mnie ideologie nie grzeją, mnie interesuje, aby ludzie w zdecydowanej większości kierowali się poczuciem bezpieczeństwa i pozytywnymi emocjami, bo to moje bezpieczeństwo i spokój. Krzyż w szkole większość uspokaja, nastawia pozytywnie, daje wiarę i poczucie, że dzieci trafiają we właściwe ręce. Można się pukać w czoło i uważać, że to średniowiecze, tylko, że poza tym irracjonalnym, motywowanym silnymi emocjami, zachowaniem katolików, proszę sobie wyobrazić, że oni maja telewizory HD, pralki, lodówki, lubią Monthy Pytona itd. Przy grillu i na meczu, na studiach i w knajpie, w rozmowach przyjaciół zmienia się rzeczywistość. Z każdym rokiem coraz więcej Polaków jeździ do Egiptu zamiast siedzieć przy wigilijnym stole. Społeczeństwo trwale zmienia się od dołu, nie od góry. 

Odebrać ludziom poczucie bezpieczeństwa, odebrać pozytywne emocje i przywilej, a następnie umotywować to wszystko MOJĄ wolnością mniejszości plus kibicowanie zewnętrznym sędziom, to jest bezmyślność. Czując się wyżej w drabinie emocjonalnego i intelektualnego rozwoju, nie można się domagać o tych stojących niżej, aby pojmowali to co ledwie dostrzegają z dołu, chyba że to tylko takie poczucie wyższości, a tak naprawdę oglada się pięty katolikom i stąd to pragnienie wyższości w ramach mniejszości i inteligencja nadrabiana ideologią. Szukanie sobie zbiorowego wroga tylko po to, żeby podkreślić swoją wyższość i histerycznie domagać się swoich praw, tam gdzie te prawa nie są łamane, ale proporcjonalnie dzielone, nie jest przejawem przewagi intelektualnej, wręcz przeciwnie. Krzyż mnie nie chroni, nic mi nie daje, ale też mnie nie parzy, jeśli krzyż sprawia, że większość staje się lepsza, niech się krzyżem cieszą. Zapobiegać dominacji ideologii KK jak najbardziej, ale ja to wolę robić z głową i nie sam, wspólnie z całą gromadą rozsądnych katolików, z analitycznymi i syntetycznymi umysłami. Wolę z mądrym katolikiem zgubić, niż głupim ateistą znaleźć. Zmieni się rzeczywistość od myślenia nie od wyroku. 

Reklama

74 KOMENTARZE

  1. Religia w szkołach, uwierz na
    Religia w szkołach, uwierz na słowo, osłabia pozycję KK i to coraz mocniej. Że wygodniej, to zgoda, szkoda tylko że te 2 czy 3 godziny tygodniowo są zamiast, a nie obok np. matematyki. Higiena pracy umysłowej musi być. Krzyż mi w klasie zdaje się wisi, odkąd tam nastałam i nie wpadło mi do głowy zdejmować. Ale to trochę oszustwo wedle Twojej tezy, bo dzieciaki trafiają w moje – ateistyczne łapy, mimo krzyża u drzwi. Uczę i wychowuję zgodnie z własnymi przekonaniami i wiedzą – jakoś nigdy mi to z krzyżem nie zgrzyta. A niech se wisi…

    • Ale ja Ci nie muszę wierzyć
      Ale ja Ci nie muszę wierzyć na słowo. Mam szkołę codziennie w domu i to z pozycji nauczyciela i ucznia. Kiedyś ksiądz łaził z linijką i był autorytet, teraz są te nawiedzone z reguły katechetki i cywilni katecheci, którym się wchodzi na głowę. To zdecydowanie osłabienia pozycji kościoła. Pańskie oko konia tuczy, KK odpuścił sobie owczarnie. Religia się sam “świedczy”. Dlatego obserwując ateistyczne histerię co bardziej krewkich i śmieszy mnie i zastanawia kondycja intelektualna. Każdy racjonalny człowiek widzi, że to co piszesz jest faktem, a rozgrzewanie debaty wokół krzyża, to paliwo dla radykałów. No ale to trzeba myśleć, a nie słyszeć krzyż i gotować się w spazmatycznych drgawkach.

      • Kiedyś to była magia.
        Popołudniowa wyprawa, wspólnota, oczekiwanie, ławki i salka – sympatyczne starocie, ksiądz i aura autorytetu. Teraz – jak piszesz. Trzeba tylko cierpliwie poczekać aż sami się wykończą, byle nie przeszkadzać dorzucając na szalę własną głupotę. No ale to by zbyt pięknie było. Kondycję intelektualną można litościwie złożyć na karb jezuickich spisków – bo komu ten jazgot służy?

        • No i zapach świec i kadzidła,
          No i zapach świec i kadzidła, bliskość kościoła, a to spinało pośladki. U mnie ksiądz miał w zwyczaju łapać za podgardle, gorzej dawało niż po uszach. Oddzielne świadectwa. Teraz praktykantki siostry zakonne, albo sąsiadka z ulic prowadzi zajęcia. Ze szkolnego punktu widzenia można to po prostu olać, zero stresu. Z Kościelnego instytucjonalnego, poszli purpuraci na łatwiznę, podrzucając swoją działkę świeckim. Z każdym rokiem widzę odzieranie religii z tajemnicy, do tego komputery, internet… samo się zrobi. Pod warunkiem, że się nie będzie przeszkadzać, przypominaniem o magii i potędze krzyża, czy innych piekieł.

          • Olać też można. Ale można inaczej.
            Bo odkąd religię wolno liczyć do tzw. średniej w większości szkół można też w bezbolesny sposób zarobić na lepsze świadectwo – np. “z paskiem”. Trója z polskiego i szóstka z religii ładnie się uzupełniają na 4,5. Łatwiej oczarować sąsiadkę z ulicy niż lektury czytać czy wypracowanie napisać z sensem. Średnie wyniki mamy niezłe, jeszcze tylko te egzaminy tak kiepsko wypadają…

          • No ale to tak zawsze było:
            No ale to tak zawsze było: plastyka, ZPT, WF, muzyka, PDŻ. Teraz religia, ale chyba kosztem PDŻ, więc rachunek równy. Chyba nie w tym problem poziomu. Mnie coraz bardziej zastanawiają choroby cywilizacyjne, to znaczy nie należę do osób co nie wierzą w dysleksję, niemniej jakaś pandemia, co drugi macha zaświadczeniem i już go nie wolno tknąć. No i poziom kadry z całym szacunkiem… w moim mieście 70% polonistek to po zaocznej WSP Zielona Góra. Sam nadrabiałem błędy jabolowe z młodości zaocznym UW i nie w tym rzecz, w tym rzecz, że ja znam te koleżanki i doskonale pamiętam co sobą reprezentowały.

          • Z dysleksją ostatnio hamują, pandemia zdaje się mijać.
            Ale po kolei. PDŻ jest wciąż, nieobowiązkowy, bez ocen, nie liczy się do średniej. Religia też się nie liczyła jeszcze ze 2 lata temu chyba, więc postanowiono podnieść rangę przedmiotu i katechety. Pewnie że się zdarza “wybłaganie” wyższej oceny z plastyki czy tych tam pozostałych, ale u mnie w szkole to naprawdę absolutne wyjątki. Systemy oceniania, średnie, wyniki…musi się zgadzać, a że inne dzieciaki i ich rodzice cwani i pyskaci, n-le boją się oszustw, które łatwo udowodnić. Nie bywa na zawodach – szóstki z w-f się nie da wyczarować. A religia jest płynna – oceniają nie wiadomo co, bo “postawę”, hulaj dusza, a klasówki to farsa. Co do kadry już tu komuś pisałam – zbyt często wstyd się przyznać. I pełna zgoda – znam dobre nauczycielki po zaocznym Piotrkowie. Jednak znacznie więcej – beznadziejnych… Szkolą nas co prawda bez przerwy, ale poziomu percepcji nie przeskoczysz. Dziwnym zresztą trafem na szkoleniach wciąż te same twarze, nie wszyscy czują potrzebę. I tak będzie, dopóki ktoś nie rozpieprzy towarzystwa. Zaczęłabym od ZNP. Ale to jutro, teraz spać 🙂

          • U mnie moda na dysleksje w
            U mnie moda na dysleksje w pełni, plastyka, muzyka itp, od moich czasów też się nie zmieniły. Ocenia się podobnie jak religię, za chęci i wiarę, przecież nie każde dziecko ma głos i talent do malowania. Obecność i odrobione zadanie domowe, wystarczą, podobnie WF. Moim zdaniem słusznie, to są przedmioty, które powinny być tak właśnie oceniane, ponieważ dotyczą talentu co bozia dała, albo nie. Ja jak coś zaśpiewam albo namaluję to się ściany gną, oceny dostawałem za pracę i starania. Problem jest z tym, że identycznie zaczyna się mrużyć oczy na przedmioty “wymierne”. Tabliczki mnożenia da się nauczyć, każdego, podobnie jak pisania. Ale kadra co się zgadzamy, rodzice co naciskają najdurniej jak się da i krzywdzą dzieci, no i coraz nowsze furtki z forami, robią swoje.

          • Może w komisji kogoś brakuje ? Biskupa na przykład..
            i zamiast fukcji wykładniczej kandydat na inżyniera wymaluje szanownej komisji tablice mojżeszowe w oryginale.Może w następnym rozdaniu , taka -za przeproszeniem – minister Fedak będzie się zalewała w trupa w Ministerstwie Edukacji , więc łatwo wpadnie na pomysł usunięcia KONTROWERSYJNYCH przedmiotów z jakże stresujących egzaminów.

  2. Religia w szkołach, uwierz na
    Religia w szkołach, uwierz na słowo, osłabia pozycję KK i to coraz mocniej. Że wygodniej, to zgoda, szkoda tylko że te 2 czy 3 godziny tygodniowo są zamiast, a nie obok np. matematyki. Higiena pracy umysłowej musi być. Krzyż mi w klasie zdaje się wisi, odkąd tam nastałam i nie wpadło mi do głowy zdejmować. Ale to trochę oszustwo wedle Twojej tezy, bo dzieciaki trafiają w moje – ateistyczne łapy, mimo krzyża u drzwi. Uczę i wychowuję zgodnie z własnymi przekonaniami i wiedzą – jakoś nigdy mi to z krzyżem nie zgrzyta. A niech se wisi…

    • Ale ja Ci nie muszę wierzyć
      Ale ja Ci nie muszę wierzyć na słowo. Mam szkołę codziennie w domu i to z pozycji nauczyciela i ucznia. Kiedyś ksiądz łaził z linijką i był autorytet, teraz są te nawiedzone z reguły katechetki i cywilni katecheci, którym się wchodzi na głowę. To zdecydowanie osłabienia pozycji kościoła. Pańskie oko konia tuczy, KK odpuścił sobie owczarnie. Religia się sam “świedczy”. Dlatego obserwując ateistyczne histerię co bardziej krewkich i śmieszy mnie i zastanawia kondycja intelektualna. Każdy racjonalny człowiek widzi, że to co piszesz jest faktem, a rozgrzewanie debaty wokół krzyża, to paliwo dla radykałów. No ale to trzeba myśleć, a nie słyszeć krzyż i gotować się w spazmatycznych drgawkach.

      • Kiedyś to była magia.
        Popołudniowa wyprawa, wspólnota, oczekiwanie, ławki i salka – sympatyczne starocie, ksiądz i aura autorytetu. Teraz – jak piszesz. Trzeba tylko cierpliwie poczekać aż sami się wykończą, byle nie przeszkadzać dorzucając na szalę własną głupotę. No ale to by zbyt pięknie było. Kondycję intelektualną można litościwie złożyć na karb jezuickich spisków – bo komu ten jazgot służy?

        • No i zapach świec i kadzidła,
          No i zapach świec i kadzidła, bliskość kościoła, a to spinało pośladki. U mnie ksiądz miał w zwyczaju łapać za podgardle, gorzej dawało niż po uszach. Oddzielne świadectwa. Teraz praktykantki siostry zakonne, albo sąsiadka z ulic prowadzi zajęcia. Ze szkolnego punktu widzenia można to po prostu olać, zero stresu. Z Kościelnego instytucjonalnego, poszli purpuraci na łatwiznę, podrzucając swoją działkę świeckim. Z każdym rokiem widzę odzieranie religii z tajemnicy, do tego komputery, internet… samo się zrobi. Pod warunkiem, że się nie będzie przeszkadzać, przypominaniem o magii i potędze krzyża, czy innych piekieł.

          • Olać też można. Ale można inaczej.
            Bo odkąd religię wolno liczyć do tzw. średniej w większości szkół można też w bezbolesny sposób zarobić na lepsze świadectwo – np. “z paskiem”. Trója z polskiego i szóstka z religii ładnie się uzupełniają na 4,5. Łatwiej oczarować sąsiadkę z ulicy niż lektury czytać czy wypracowanie napisać z sensem. Średnie wyniki mamy niezłe, jeszcze tylko te egzaminy tak kiepsko wypadają…

          • No ale to tak zawsze było:
            No ale to tak zawsze było: plastyka, ZPT, WF, muzyka, PDŻ. Teraz religia, ale chyba kosztem PDŻ, więc rachunek równy. Chyba nie w tym problem poziomu. Mnie coraz bardziej zastanawiają choroby cywilizacyjne, to znaczy nie należę do osób co nie wierzą w dysleksję, niemniej jakaś pandemia, co drugi macha zaświadczeniem i już go nie wolno tknąć. No i poziom kadry z całym szacunkiem… w moim mieście 70% polonistek to po zaocznej WSP Zielona Góra. Sam nadrabiałem błędy jabolowe z młodości zaocznym UW i nie w tym rzecz, w tym rzecz, że ja znam te koleżanki i doskonale pamiętam co sobą reprezentowały.

          • Z dysleksją ostatnio hamują, pandemia zdaje się mijać.
            Ale po kolei. PDŻ jest wciąż, nieobowiązkowy, bez ocen, nie liczy się do średniej. Religia też się nie liczyła jeszcze ze 2 lata temu chyba, więc postanowiono podnieść rangę przedmiotu i katechety. Pewnie że się zdarza “wybłaganie” wyższej oceny z plastyki czy tych tam pozostałych, ale u mnie w szkole to naprawdę absolutne wyjątki. Systemy oceniania, średnie, wyniki…musi się zgadzać, a że inne dzieciaki i ich rodzice cwani i pyskaci, n-le boją się oszustw, które łatwo udowodnić. Nie bywa na zawodach – szóstki z w-f się nie da wyczarować. A religia jest płynna – oceniają nie wiadomo co, bo “postawę”, hulaj dusza, a klasówki to farsa. Co do kadry już tu komuś pisałam – zbyt często wstyd się przyznać. I pełna zgoda – znam dobre nauczycielki po zaocznym Piotrkowie. Jednak znacznie więcej – beznadziejnych… Szkolą nas co prawda bez przerwy, ale poziomu percepcji nie przeskoczysz. Dziwnym zresztą trafem na szkoleniach wciąż te same twarze, nie wszyscy czują potrzebę. I tak będzie, dopóki ktoś nie rozpieprzy towarzystwa. Zaczęłabym od ZNP. Ale to jutro, teraz spać 🙂

          • U mnie moda na dysleksje w
            U mnie moda na dysleksje w pełni, plastyka, muzyka itp, od moich czasów też się nie zmieniły. Ocenia się podobnie jak religię, za chęci i wiarę, przecież nie każde dziecko ma głos i talent do malowania. Obecność i odrobione zadanie domowe, wystarczą, podobnie WF. Moim zdaniem słusznie, to są przedmioty, które powinny być tak właśnie oceniane, ponieważ dotyczą talentu co bozia dała, albo nie. Ja jak coś zaśpiewam albo namaluję to się ściany gną, oceny dostawałem za pracę i starania. Problem jest z tym, że identycznie zaczyna się mrużyć oczy na przedmioty “wymierne”. Tabliczki mnożenia da się nauczyć, każdego, podobnie jak pisania. Ale kadra co się zgadzamy, rodzice co naciskają najdurniej jak się da i krzywdzą dzieci, no i coraz nowsze furtki z forami, robią swoje.

          • Może w komisji kogoś brakuje ? Biskupa na przykład..
            i zamiast fukcji wykładniczej kandydat na inżyniera wymaluje szanownej komisji tablice mojżeszowe w oryginale.Może w następnym rozdaniu , taka -za przeproszeniem – minister Fedak będzie się zalewała w trupa w Ministerstwie Edukacji , więc łatwo wpadnie na pomysł usunięcia KONTROWERSYJNYCH przedmiotów z jakże stresujących egzaminów.

  3. będzie lepiej
    Religii potrzebują przede wszystkim ludzie niewykształceni, biedni, niezaradni, skazani w swoim mniemaniu na gorszy los.
    Oczywiście nie tylko tacy, są też inne motywacje religijności, ale sumie ci wymienieni dominują w naszej masie katolickiej. Gdy zatem Polska stanie się krajem ludzi sytych i zadowolonych z siebie, Kościół i wiara stracą znaczenie.
    Powyższy warunek niestety przesuwa moment ateizacji Polski na niezwykle odległą przyszłość.

    Natomiast ubogi, ciapowaty, ale inteligent z papierami, pozbawiony jednak perspektyw dołączenia do światłej Europy, wybiera często inna drogę, zamiast katolikiem postanawia zostać dziewiętnastowiecznym patriotą, i walczy o wieszanie symboli narodowych, tępi szkodliwe nowinki psujące ducha narodowego, toczy bój o zachowanie języka ojczystego – jedynego jaki zna.
    Obie odmiany opium biorą się z biedy i zacofania.

  4. będzie lepiej
    Religii potrzebują przede wszystkim ludzie niewykształceni, biedni, niezaradni, skazani w swoim mniemaniu na gorszy los.
    Oczywiście nie tylko tacy, są też inne motywacje religijności, ale sumie ci wymienieni dominują w naszej masie katolickiej. Gdy zatem Polska stanie się krajem ludzi sytych i zadowolonych z siebie, Kościół i wiara stracą znaczenie.
    Powyższy warunek niestety przesuwa moment ateizacji Polski na niezwykle odległą przyszłość.

    Natomiast ubogi, ciapowaty, ale inteligent z papierami, pozbawiony jednak perspektyw dołączenia do światłej Europy, wybiera często inna drogę, zamiast katolikiem postanawia zostać dziewiętnastowiecznym patriotą, i walczy o wieszanie symboli narodowych, tępi szkodliwe nowinki psujące ducha narodowego, toczy bój o zachowanie języka ojczystego – jedynego jaki zna.
    Obie odmiany opium biorą się z biedy i zacofania.

  5. Dorabianie dupie uszu
    Krzyż w szkołach jako namiastka domowego ogniska. I podpiera to nasz Autor twierdzeniem, że 95% Polaków to katolicy, a 70% chodzi do kościoła.

    Największym odsetkiem wiernych chodzących w niedzielę na mszę świętą może się poszczycić diecezja tarnowska (67,8%). Więc te 70% jest mocno naciągane, ale nie rzecz w liczbach.

    Oczywiście jak Kurka przeprowadzi badania w gospodarstwach domowych i zada pytanie czy krzyż spełnia ważną rolę w waszym życiu, to 99% odpowie, że i owszem – bardzo ważną. Stąd myśląc Markiem Jurkiem można wyciągnąć wniosek, że krzyż dla katolika w Polsce namiastką ogniska domowego jest i już. Tyle, że takie badania będą o dupę potłuc z tych samych powodów, z których na badaniach opisanych w tekście przyjaciela Moniki Kurka nie zostawia suchej nitki. Zarówno ewentualne badania jak i wnioskowanie Kurki oparte na statystyce, ma się nijak do rzeczywistości, bo pod tym krzyżem w domach dzieją się takie cuda, że gdyby Chrystus akurat miał wolne ręce, to jedną zasłoniłby oczy, a drugą zatkał uszy. Jak już Kurka chce sobie tworzyć namiastkę domu w klasie za pomocą symboli, to niech w każdej klasie postawi telewizor. Ten przynajmniej jest realnym obiektem westchnień i emocji, zbiera się przy nim cała rodzina, spożywają wieczerzę a i niejeden modli się patrząc na celebrytów – daj i mnie takie życie.

    Niech więc Kurka nie wypisuje głupstw, a tłumacząc zasadność wieszania krzyży jako wyraz duchowej i emocjonalnej potrzeby katolików (cyt:„Krzyż w szkole większość uspokaja, nastawia pozytywnie, daje wiarę i poczucie, że dzieci trafiają we właściwe ręce.”), warto byłoby ten sielski obraz uzupełnić jeszcze o konformizm, strach przed wyjącą i radykalną bynajmniej nie większością, czy zwykłą hipokryzję, biorąc pod uwagę fiki – miki, jakie w towarzystwie krzyża uprawiają chłopcy i dziewczęta w szkołach.

    • Jestem porażony jak mówi
      Jestem porażony jak mówi szanujący się poseł dowolnej partii, jak ludzi inteligentni głupieją w oczach, gdy im się zapadki alergiczne uruchamiają. A co to ma za znaczenie, że pod krzyżem się pija, bije żonę i inne takie. Co to ma za znaczenie i od kiedy? Ci katolicy w ogóle nie widzą związku między krzyżem, a ich zachowaniem, w końcu i ostatecznie jest spowiedź. Co to za argument? Bzdura totalna. Krzyż jak najbardziej dla katolika jest częścią odwiecznego wystroju ogniska domowego, ma wisieć i tyle, a to że Tobie się uruchamiają estetyczne skojarzenia, to katolik ma w dupie. Chcesz mi powiedzieć, że dla katolika krzyż jest g. wart, bo Ty mu wytłumaczysz jak katolik pod krzyżem się zachowuje? Proszę Cię…pomyśl nad tym co mówisz. Twoje oceny katolicy mają gdzieś i to, że Ty się tu napinasz jak Ty to widzisz ma się nijak do oceny samych katolików zarówno ich zachowania jak i stosunku do krzyża. Co z tego, że Ty powiesz o braku szacunku dla krzyża, z czym się zgadzam, ale to jest Twoja perspektywa bez związku z odczuciami katolika. Co do badań to mnie się nawet nie chce prosić o rozum, bo czasami ręce mi opadają od idiotycznych porównań. Jak można porównywać pytanie wartościujące z pytaniem o konkret? Innymi słowy, jak można porównać pytanie: chodzisz do kościoła tak/nie. Z pytaniem co sądzisz o muzułmanach? Czujesz tę subtelną różnicę i pole do interpretacji? Pijesz tak.nue? Dlaczego pijesz? CałE armie ludzi mają do mnie żal, że się wku..m na każdym kroku i warczę, ale jak mam nie warczeć czytając takie głupoty. Jak można ateistyczną ocenę stosunku katolików do krzyża przekładać na to czym krzyż dla katolika? No co to jest jeśli nie głupota? To tak jakby ateista myślał, że jest bezbożnik i bydle bez wartości, po tym jak usłyszy ocenę swojej osoby z ust katolika. Absurd totalny. Twoja ocena tego jak się katolicy zachowują i co czują, jest gówno warta w świecie emocji katolików, to naprawdę nie trzeba być gigantem intelktu, aby to zrozumieć. Jak można porównywać kryteria oceny, z kryteriami faktów? I jak takie bzdurzenie może nie wkurwiać myślącego człowieka?

      • Zacznijmy od tego że piszesz do katolika
        Tylko że w twoim pojęciu katolik to osobnik, którego możesz sobie albo zaszufladkować przypisując mu homogeniczne postawy, albo stworzyć dla celu niniejszej dyskusji obraz tzw. przeciętnego katolika.

        Moje zastrzeżenia pisałem jako katolik jak najbardziej i nie widzę powodu żeby się czegoś wypierać lub wstydzić. To że jestem katolikiem nie oznacza, że muszę bezkrytycznie przyjmować wszystko co pakują mi księżulkowie i postępować jak katolicka tłuszcza przywykła. Jestem katolikiem, to jest moje i chuj komu do domu jak chałupa nie jego. Z tego jakim jestem katolikiem spowiadać się będę przed najwyższym. To tak na wszelki wypadek gdyby komuś przyszło do głowy rozliczać mnie z poprawności katolickiej.

        Będąc katolikiem wobec tego, nie widzę powodu żeby nie poddawać krytyce tego co uważam za płytkie, zakłamane, tandetne i głupie po prostu. I z tej pozycji, mój kurczaczku krytykuję, twój obraz katolika. I zaręczam ci mój drobiowy przyjacielu, że nie jestem specjalnie osamotniony w swoich poglądach.

        Jeżeli więc czyjaś ocena jest gówno warta to twoja moja papugo, bo pieprzysz ciągle o tym samym. Jesteś jak naukowiec zakochany w swojej teorii. Masz tezę, więc jak fakty przeczą tezie to tym gorzej dla faktów.

        Twoje argumenty o ogniskodomowotwórczej roli krzyża w szkołach są chwytliwe, ale fałszywe. Może z 30-40% populacji katolików użyłoby twojego argumentu za pozostawieniem krzyża w szkole. Pozostałe 60-70% na pytanie: dlaczego?, miotałoby się od argumentu: “bo tak”, przez konformistyczne postawy, aż po zwykły ludzki strach przed opowiedzeniem się przeciw wieszaniu krzyży, bo sąsiad zakapuje u proboszcza albo dziecko będzie miało przesrane w klasie.
        A wśród tych “twoich” 30-40% i tych pozostałych 60-70% którym właśnie podałeś na tacy argument za krzyżami w szkołach, ilu znalazłoby się takich dla których krzyż to sacrum wpływające na ich codzienne postawy życiowe?

        Dlaczego pytam?

        Bo mam w dupie ludzkie postawy prezentowane na użytek księży i sąsiadów. Mnie interesują rzeczywiste – czy jakby chciał Freud – podświadome postawy. Gadkę o krzyżu jako namiastce domowego ogniska możesz sobie z powodzeniem wygłosić w sejmie dla PiS. Nasi nocni krzyżowcy ozłocą cię, bo sami by na to nie wpadli. Mnie – na forum – interesuje rzeczywistość a nie propaganda.

  6. Dorabianie dupie uszu
    Krzyż w szkołach jako namiastka domowego ogniska. I podpiera to nasz Autor twierdzeniem, że 95% Polaków to katolicy, a 70% chodzi do kościoła.

    Największym odsetkiem wiernych chodzących w niedzielę na mszę świętą może się poszczycić diecezja tarnowska (67,8%). Więc te 70% jest mocno naciągane, ale nie rzecz w liczbach.

    Oczywiście jak Kurka przeprowadzi badania w gospodarstwach domowych i zada pytanie czy krzyż spełnia ważną rolę w waszym życiu, to 99% odpowie, że i owszem – bardzo ważną. Stąd myśląc Markiem Jurkiem można wyciągnąć wniosek, że krzyż dla katolika w Polsce namiastką ogniska domowego jest i już. Tyle, że takie badania będą o dupę potłuc z tych samych powodów, z których na badaniach opisanych w tekście przyjaciela Moniki Kurka nie zostawia suchej nitki. Zarówno ewentualne badania jak i wnioskowanie Kurki oparte na statystyce, ma się nijak do rzeczywistości, bo pod tym krzyżem w domach dzieją się takie cuda, że gdyby Chrystus akurat miał wolne ręce, to jedną zasłoniłby oczy, a drugą zatkał uszy. Jak już Kurka chce sobie tworzyć namiastkę domu w klasie za pomocą symboli, to niech w każdej klasie postawi telewizor. Ten przynajmniej jest realnym obiektem westchnień i emocji, zbiera się przy nim cała rodzina, spożywają wieczerzę a i niejeden modli się patrząc na celebrytów – daj i mnie takie życie.

    Niech więc Kurka nie wypisuje głupstw, a tłumacząc zasadność wieszania krzyży jako wyraz duchowej i emocjonalnej potrzeby katolików (cyt:„Krzyż w szkole większość uspokaja, nastawia pozytywnie, daje wiarę i poczucie, że dzieci trafiają we właściwe ręce.”), warto byłoby ten sielski obraz uzupełnić jeszcze o konformizm, strach przed wyjącą i radykalną bynajmniej nie większością, czy zwykłą hipokryzję, biorąc pod uwagę fiki – miki, jakie w towarzystwie krzyża uprawiają chłopcy i dziewczęta w szkołach.

    • Jestem porażony jak mówi
      Jestem porażony jak mówi szanujący się poseł dowolnej partii, jak ludzi inteligentni głupieją w oczach, gdy im się zapadki alergiczne uruchamiają. A co to ma za znaczenie, że pod krzyżem się pija, bije żonę i inne takie. Co to ma za znaczenie i od kiedy? Ci katolicy w ogóle nie widzą związku między krzyżem, a ich zachowaniem, w końcu i ostatecznie jest spowiedź. Co to za argument? Bzdura totalna. Krzyż jak najbardziej dla katolika jest częścią odwiecznego wystroju ogniska domowego, ma wisieć i tyle, a to że Tobie się uruchamiają estetyczne skojarzenia, to katolik ma w dupie. Chcesz mi powiedzieć, że dla katolika krzyż jest g. wart, bo Ty mu wytłumaczysz jak katolik pod krzyżem się zachowuje? Proszę Cię…pomyśl nad tym co mówisz. Twoje oceny katolicy mają gdzieś i to, że Ty się tu napinasz jak Ty to widzisz ma się nijak do oceny samych katolików zarówno ich zachowania jak i stosunku do krzyża. Co z tego, że Ty powiesz o braku szacunku dla krzyża, z czym się zgadzam, ale to jest Twoja perspektywa bez związku z odczuciami katolika. Co do badań to mnie się nawet nie chce prosić o rozum, bo czasami ręce mi opadają od idiotycznych porównań. Jak można porównywać pytanie wartościujące z pytaniem o konkret? Innymi słowy, jak można porównać pytanie: chodzisz do kościoła tak/nie. Z pytaniem co sądzisz o muzułmanach? Czujesz tę subtelną różnicę i pole do interpretacji? Pijesz tak.nue? Dlaczego pijesz? CałE armie ludzi mają do mnie żal, że się wku..m na każdym kroku i warczę, ale jak mam nie warczeć czytając takie głupoty. Jak można ateistyczną ocenę stosunku katolików do krzyża przekładać na to czym krzyż dla katolika? No co to jest jeśli nie głupota? To tak jakby ateista myślał, że jest bezbożnik i bydle bez wartości, po tym jak usłyszy ocenę swojej osoby z ust katolika. Absurd totalny. Twoja ocena tego jak się katolicy zachowują i co czują, jest gówno warta w świecie emocji katolików, to naprawdę nie trzeba być gigantem intelktu, aby to zrozumieć. Jak można porównywać kryteria oceny, z kryteriami faktów? I jak takie bzdurzenie może nie wkurwiać myślącego człowieka?

      • Zacznijmy od tego że piszesz do katolika
        Tylko że w twoim pojęciu katolik to osobnik, którego możesz sobie albo zaszufladkować przypisując mu homogeniczne postawy, albo stworzyć dla celu niniejszej dyskusji obraz tzw. przeciętnego katolika.

        Moje zastrzeżenia pisałem jako katolik jak najbardziej i nie widzę powodu żeby się czegoś wypierać lub wstydzić. To że jestem katolikiem nie oznacza, że muszę bezkrytycznie przyjmować wszystko co pakują mi księżulkowie i postępować jak katolicka tłuszcza przywykła. Jestem katolikiem, to jest moje i chuj komu do domu jak chałupa nie jego. Z tego jakim jestem katolikiem spowiadać się będę przed najwyższym. To tak na wszelki wypadek gdyby komuś przyszło do głowy rozliczać mnie z poprawności katolickiej.

        Będąc katolikiem wobec tego, nie widzę powodu żeby nie poddawać krytyce tego co uważam za płytkie, zakłamane, tandetne i głupie po prostu. I z tej pozycji, mój kurczaczku krytykuję, twój obraz katolika. I zaręczam ci mój drobiowy przyjacielu, że nie jestem specjalnie osamotniony w swoich poglądach.

        Jeżeli więc czyjaś ocena jest gówno warta to twoja moja papugo, bo pieprzysz ciągle o tym samym. Jesteś jak naukowiec zakochany w swojej teorii. Masz tezę, więc jak fakty przeczą tezie to tym gorzej dla faktów.

        Twoje argumenty o ogniskodomowotwórczej roli krzyża w szkołach są chwytliwe, ale fałszywe. Może z 30-40% populacji katolików użyłoby twojego argumentu za pozostawieniem krzyża w szkole. Pozostałe 60-70% na pytanie: dlaczego?, miotałoby się od argumentu: “bo tak”, przez konformistyczne postawy, aż po zwykły ludzki strach przed opowiedzeniem się przeciw wieszaniu krzyży, bo sąsiad zakapuje u proboszcza albo dziecko będzie miało przesrane w klasie.
        A wśród tych “twoich” 30-40% i tych pozostałych 60-70% którym właśnie podałeś na tacy argument za krzyżami w szkołach, ilu znalazłoby się takich dla których krzyż to sacrum wpływające na ich codzienne postawy życiowe?

        Dlaczego pytam?

        Bo mam w dupie ludzkie postawy prezentowane na użytek księży i sąsiadów. Mnie interesują rzeczywiste – czy jakby chciał Freud – podświadome postawy. Gadkę o krzyżu jako namiastce domowego ogniska możesz sobie z powodzeniem wygłosić w sejmie dla PiS. Nasi nocni krzyżowcy ozłocą cię, bo sami by na to nie wpadli. Mnie – na forum – interesuje rzeczywistość a nie propaganda.

  7. Miarą uczciwości była dla mnie czyjaś wiara.Kiedyś.
    Odkąd trafiłem na wyjątkowego skurwysyna który leżał krzyżem w kościele przy byle okazji, a w sumie pół życia – zmieniłem zdanie.Zmieniłem zdanie kiedy Bohatera /wybaczcie ten patos/ wojny,więźnia łagrów,UB i wszystkiego o czym były 3 odcinki MK, nie można było pochować na kościelnym cmentarzu/w małej mieścinie tylko taki/ bo klecha miał duże wydatki i w związku z tym przyjmował tylko duże nominały.Więc cała moja wiara ,że głeboka wiara w Boga czyni lepszym – poszła w pizdu.Stawiam 100$,że gdyby jutro Ślusarz Tokarz i Frezer Kultury Zdrojewski wydał zarządzenie /o ochronie materialnych składników kultu religijnego etc/i wszystkie krzyże szkolne i urzędnicze pozbieraliby panowie z MPO na przyczepy i na ,,paki” , to nie byłoby żadnej ,spodziewanej,wojny ani wstępniaka w żydowskiej gazecie dla Polaków.Jedynie w TVP zebraliby się krytykanci,ale Wildstein to Żyd no a Terlikowski – wiadomo,wariat i oszołom.

  8. Miarą uczciwości była dla mnie czyjaś wiara.Kiedyś.
    Odkąd trafiłem na wyjątkowego skurwysyna który leżał krzyżem w kościele przy byle okazji, a w sumie pół życia – zmieniłem zdanie.Zmieniłem zdanie kiedy Bohatera /wybaczcie ten patos/ wojny,więźnia łagrów,UB i wszystkiego o czym były 3 odcinki MK, nie można było pochować na kościelnym cmentarzu/w małej mieścinie tylko taki/ bo klecha miał duże wydatki i w związku z tym przyjmował tylko duże nominały.Więc cała moja wiara ,że głeboka wiara w Boga czyni lepszym – poszła w pizdu.Stawiam 100$,że gdyby jutro Ślusarz Tokarz i Frezer Kultury Zdrojewski wydał zarządzenie /o ochronie materialnych składników kultu religijnego etc/i wszystkie krzyże szkolne i urzędnicze pozbieraliby panowie z MPO na przyczepy i na ,,paki” , to nie byłoby żadnej ,spodziewanej,wojny ani wstępniaka w żydowskiej gazecie dla Polaków.Jedynie w TVP zebraliby się krytykanci,ale Wildstein to Żyd no a Terlikowski – wiadomo,wariat i oszołom.

  9. Dwa dni ci zajęło to tutaj?
    Dwa dni ci zajęło to tutaj? Po trzech zdaniach dałem sobie spokój i przeczytałem koniec. A teraz trzy konkretne pytanie i tylko bez pierdolenia proszę:

    1) Ochrzciłaś dziecko?
    2) Pójdzie do I komunii?
    3) Przyjmiesz księdza po kolędzie?

    Doroloa rozumiesz zwrot “bez pierdolenia”? Gdybyś nie rozumiała, napisz, bo to bardzo ważne przed odpowiedzią.

  10. Dwa dni ci zajęło to tutaj?
    Dwa dni ci zajęło to tutaj? Po trzech zdaniach dałem sobie spokój i przeczytałem koniec. A teraz trzy konkretne pytanie i tylko bez pierdolenia proszę:

    1) Ochrzciłaś dziecko?
    2) Pójdzie do I komunii?
    3) Przyjmiesz księdza po kolędzie?

    Doroloa rozumiesz zwrot “bez pierdolenia”? Gdybyś nie rozumiała, napisz, bo to bardzo ważne przed odpowiedzią.

  11. A cóż to? Awaria jakaś, czy
    A cóż to? Awaria jakaś, czy może sito?
    Wczoraj wieczorem nie chciało mi się już logować, dodałem tu krótką odpowiedz jako anonim. I nic.
    Pozwolę sobie powtórzyć:
    Stosunek katolików do krzyża, wprowadzanie rodzinnej atmosfery do szkół itd. zwisa mi nisko.
    Póki co, żyję w państwie świeckim -przynajmniej teoretycznie – i chciałbym ażeby to państwo funkcjonowało zgodnie z konstytucją. Jeśli, demokratyczna większość zmieni konstytucję, a Polska stanie się państwem wyznaniowym, wezmę dupę w troki i wyprowadzę się, choćby, do Czech.
    Narazie nic takiego nie nastąpiło.
    Nie widzę sensu w całej tej , sztucznie zresztą wywołanej, aferze “krzyżowej” gdyż nie dotyczy ona Polski w żadnej mierze.

  12. A cóż to? Awaria jakaś, czy
    A cóż to? Awaria jakaś, czy może sito?
    Wczoraj wieczorem nie chciało mi się już logować, dodałem tu krótką odpowiedz jako anonim. I nic.
    Pozwolę sobie powtórzyć:
    Stosunek katolików do krzyża, wprowadzanie rodzinnej atmosfery do szkół itd. zwisa mi nisko.
    Póki co, żyję w państwie świeckim -przynajmniej teoretycznie – i chciałbym ażeby to państwo funkcjonowało zgodnie z konstytucją. Jeśli, demokratyczna większość zmieni konstytucję, a Polska stanie się państwem wyznaniowym, wezmę dupę w troki i wyprowadzę się, choćby, do Czech.
    Narazie nic takiego nie nastąpiło.
    Nie widzę sensu w całej tej , sztucznie zresztą wywołanej, aferze “krzyżowej” gdyż nie dotyczy ona Polski w żadnej mierze.

  13. tak dostałem, czytało się jak
    tak dostałem, czytało się jak Anielkę. U mnie na WSI chodzą do WIEJSKIEJ SZKOŁY dzieci prawosławne i nawet mają ikonę obok krzyża. Poza tym za Boga nie rozumiem co Ci się dzieje z optyką. Tu wypisujesz, że katolicy kurwami rzucają na własną religią, a prywatnie sama wiesz co napisałaś i jak to spalonym ciałem niebożątek pachniało, bo tacy zawzięci katolicy. Mam już na dziś dosć dyskusji jałowych, robota mnie czeka. Odzywam się tylko na konkrety.

  14. tak dostałem, czytało się jak
    tak dostałem, czytało się jak Anielkę. U mnie na WSI chodzą do WIEJSKIEJ SZKOŁY dzieci prawosławne i nawet mają ikonę obok krzyża. Poza tym za Boga nie rozumiem co Ci się dzieje z optyką. Tu wypisujesz, że katolicy kurwami rzucają na własną religią, a prywatnie sama wiesz co napisałaś i jak to spalonym ciałem niebożątek pachniało, bo tacy zawzięci katolicy. Mam już na dziś dosć dyskusji jałowych, robota mnie czeka. Odzywam się tylko na konkrety.

  15. Dorola jesteś obrotową paplą
    Dorola jesteś obrotową paplą ideologiczną. Pasuje Ci napisać, że jest inkwizycja i zabójczy system, to piszesz, że jest. Jak wygodnie Ci przyłożyć z drugiej strony, to piszesz, że wręcz przeciwnie, jest pełen luz w narodzie i zlewanie systemu i hierarchii. Nie chce mi się grzebać po archiwum, ale głowę bym dał, że i o I komunii pisałaś i przyjmowaniu księdza takoż, ale ok niech będzie, że jest jak piszesz. W związku z tym co piszesz, przypuszczam, że dziecko nie spłonęło na stosie, skoro przed chwilą jadło obiad i nie odbiła się Twoja decyzja na ocenach z matematyki. I to tyle, bo jak zastrzegałem pieprzyć w pianie mi się nie chce. Opisana przeze mnie rzeczywistość jest rzeczywista, co więcej gdy Ci to pasuje pod ideologicznego zajoba, rękoma i nogami się pod nią podpisujesz.

  16. Dorola jesteś obrotową paplą
    Dorola jesteś obrotową paplą ideologiczną. Pasuje Ci napisać, że jest inkwizycja i zabójczy system, to piszesz, że jest. Jak wygodnie Ci przyłożyć z drugiej strony, to piszesz, że wręcz przeciwnie, jest pełen luz w narodzie i zlewanie systemu i hierarchii. Nie chce mi się grzebać po archiwum, ale głowę bym dał, że i o I komunii pisałaś i przyjmowaniu księdza takoż, ale ok niech będzie, że jest jak piszesz. W związku z tym co piszesz, przypuszczam, że dziecko nie spłonęło na stosie, skoro przed chwilą jadło obiad i nie odbiła się Twoja decyzja na ocenach z matematyki. I to tyle, bo jak zastrzegałem pieprzyć w pianie mi się nie chce. Opisana przeze mnie rzeczywistość jest rzeczywista, co więcej gdy Ci to pasuje pod ideologicznego zajoba, rękoma i nogami się pod nią podpisujesz.

  17. Dokładnie tak.Obiema rencami siem podpisujem
    żeby pozostać w kręgu Szatana z Matką Boską w klapie.To jest wielka ogólnonarodowa lipa.Wszyscy to wiedzą od dawna,a niektórzy/patrioci- mitomani/przy okazji np. mszy za I-ego sekretarza albo pogrzebu supergangstera w Katedrze Oliwskiej i setkach podobnych -piekielnych – zdarzeń.Ja wiem,że są piękne kościoły a w nich kapłani z powołania.Wiem,że to wiara naszych dziadków i ojców.Ale ten szmelc odpustowy , ten ruch kropidłem,ten krzyż na niby malowany ręką w powietrzu , te karteczki – zaświadczenia od Boga,ta kartoteka na plebanii – przepustka do Nieba – to wszystko jest PROFANUM.

  18. Dokładnie tak.Obiema rencami siem podpisujem
    żeby pozostać w kręgu Szatana z Matką Boską w klapie.To jest wielka ogólnonarodowa lipa.Wszyscy to wiedzą od dawna,a niektórzy/patrioci- mitomani/przy okazji np. mszy za I-ego sekretarza albo pogrzebu supergangstera w Katedrze Oliwskiej i setkach podobnych -piekielnych – zdarzeń.Ja wiem,że są piękne kościoły a w nich kapłani z powołania.Wiem,że to wiara naszych dziadków i ojców.Ale ten szmelc odpustowy , ten ruch kropidłem,ten krzyż na niby malowany ręką w powietrzu , te karteczki – zaświadczenia od Boga,ta kartoteka na plebanii – przepustka do Nieba – to wszystko jest PROFANUM.

  19. My tu Panowie gadu gadu , a tam ABW biskupom bruździ
    -jak podaje http://www.wp.pl agenci ABW wpadli do spółek zaangażowanych w proces odzyskiwania i przejmowania majątku przez kościół w ramach Komisji Majątkowej. To jest przewał stulecia.Najciekawsze w tej historii jest to,że odbywa się ta złodziejska granda bez rozgłosu /jaki panuje wokół ojca Dyrektora i jego imperium/,oraz emerytowani SB-ecy jako przedstawiciele kościoła w tej komisji . Komisji Rozkradania Tego Co Zostało.

  20. My tu Panowie gadu gadu , a tam ABW biskupom bruździ
    -jak podaje http://www.wp.pl agenci ABW wpadli do spółek zaangażowanych w proces odzyskiwania i przejmowania majątku przez kościół w ramach Komisji Majątkowej. To jest przewał stulecia.Najciekawsze w tej historii jest to,że odbywa się ta złodziejska granda bez rozgłosu /jaki panuje wokół ojca Dyrektora i jego imperium/,oraz emerytowani SB-ecy jako przedstawiciele kościoła w tej komisji . Komisji Rozkradania Tego Co Zostało.

  21. Szkoda,że się nie da zweryfikować karkołomnych tez…
    o tym ,że naród /Naród?/ pójdzie na barykady o te krzyże w szkołach,urzędach i gdzie tylko.Nie wiem czy szanowni adwersarze MK zauważyli,że stało się w Polsce coś takiego,że teraz wszystko można.Pod jednym warunkiem : że to jest pomysł Kaczorów,że to wiocha i że Unia mówi nie.Gdyby te krzyże,a dokładnie ich brak podniosły Tuskowi ,,sondaże” o 5% – to jutro byłby UKAZ a za tydzień po krzyżach.Co Panowie na to?

  22. Szkoda,że się nie da zweryfikować karkołomnych tez…
    o tym ,że naród /Naród?/ pójdzie na barykady o te krzyże w szkołach,urzędach i gdzie tylko.Nie wiem czy szanowni adwersarze MK zauważyli,że stało się w Polsce coś takiego,że teraz wszystko można.Pod jednym warunkiem : że to jest pomysł Kaczorów,że to wiocha i że Unia mówi nie.Gdyby te krzyże,a dokładnie ich brak podniosły Tuskowi ,,sondaże” o 5% – to jutro byłby UKAZ a za tydzień po krzyżach.Co Panowie na to?

  23. Z cyklu – co ludzie powiedzą?
    Gdzieś tu się przewija,ale słabo, wątek małomiasteczkowej definicji ,,wolności światopoglądowej”. A dokładnie, jak zamienić życie naszego dziecka w małe piekło pośród ,,wszystkich świętych”. Więc dla świętego spokoju – niezależnie od naszej wiary – powiększamy grono wyznawców Hipokryzji.

  24. Z cyklu – co ludzie powiedzą?
    Gdzieś tu się przewija,ale słabo, wątek małomiasteczkowej definicji ,,wolności światopoglądowej”. A dokładnie, jak zamienić życie naszego dziecka w małe piekło pośród ,,wszystkich świętych”. Więc dla świętego spokoju – niezależnie od naszej wiary – powiększamy grono wyznawców Hipokryzji.