Reklama

W tym całym zamieszaniu z Chlebowskim i Drzewieckim przemknęła tylko informacja o blamażu akcji CBA przeciw Jolancie Kwaśniewskiej.

W tym całym zamieszaniu z Chlebowskim i Drzewieckim przemknęła tylko informacja o blamażu akcji CBA przeciw Jolancie Kwaśniewskiej.
A jednak, moim zdaniem, obie te akcje mają jeden wspólny mianownik. Są nim wybory prezydenckie. W akcji lobbingowej chodzi o utrącenie Tuska, w tej z willą o utrącenie Kwaśniewskiej.
Nie znam ustawy o CBA, ale tak sobie myślę, że CBA została powołana do walki z korupcją, a nie do wyręczania urzędu skarbowego w poszukiwaniu lewych dochodów, które jakoby uzyskują Kwaśniewscy.
Sprawą zakupu przez CBA willi w Kazimierzu powinna jednak zająć się sejmowa komisja d/s służb specjalnych i wyjaśnić, po pierwsze czy CBA miała ustawowe umocowanie do przeprowadzenia takiej akcji, a po drugie czy nie zostało popełnione przestępstwo wprowadzenia w błąd notariusza.
To tylko zasygnalizowanie sprawy, która jednak powinna zostać dokładnie prześwietlona.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Ważne pytanie.
    Myślę, że ważniejsze jeszcze byłoby sprawdzenie w ustawie, do czego zostało powołane CBA: czy do wykrywania przestępstw, czy do ich organizowania i prowokowania. Mam wrażenie, że obecnie koncentruje się przygotowywaniu, a w porównaniu z konkurencją która jest spora robi to wyjątkowo nieudolnie.
    Przypomina mi to wyjaśnienia Mateusza Birkuta (“Człowieka z marmuru”) podczas procesu o zamach, jak cierpliwie tłumaczył:
    – Trzeba było znaleźć reakcjonistę-zamachowca, ale żadnego nie było pod ręką więc umówiliśmy się z kolegą że on się na mnie zamachnie a potem ja na niego.
    Przesłuchujący UBek nijak nie dostrzegał w tej wersji wyjaśnień groteski i zrezygnowanej ironii, do jakiej doprowadziły bzdurne przesłuchania “pod tezę”. Wydaje się, że również umysłowość aparatczyków Kamińskiego układa się na podobnych torach. Być może nasze wnuki będą się zaśmiewać, oglądając te historie w kinie….

  2. Ważne pytanie.
    Myślę, że ważniejsze jeszcze byłoby sprawdzenie w ustawie, do czego zostało powołane CBA: czy do wykrywania przestępstw, czy do ich organizowania i prowokowania. Mam wrażenie, że obecnie koncentruje się przygotowywaniu, a w porównaniu z konkurencją która jest spora robi to wyjątkowo nieudolnie.
    Przypomina mi to wyjaśnienia Mateusza Birkuta (“Człowieka z marmuru”) podczas procesu o zamach, jak cierpliwie tłumaczył:
    – Trzeba było znaleźć reakcjonistę-zamachowca, ale żadnego nie było pod ręką więc umówiliśmy się z kolegą że on się na mnie zamachnie a potem ja na niego.
    Przesłuchujący UBek nijak nie dostrzegał w tej wersji wyjaśnień groteski i zrezygnowanej ironii, do jakiej doprowadziły bzdurne przesłuchania “pod tezę”. Wydaje się, że również umysłowość aparatczyków Kamińskiego układa się na podobnych torach. Być może nasze wnuki będą się zaśmiewać, oglądając te historie w kinie….

  3. Ważne pytanie.
    Myślę, że ważniejsze jeszcze byłoby sprawdzenie w ustawie, do czego zostało powołane CBA: czy do wykrywania przestępstw, czy do ich organizowania i prowokowania. Mam wrażenie, że obecnie koncentruje się przygotowywaniu, a w porównaniu z konkurencją która jest spora robi to wyjątkowo nieudolnie.
    Przypomina mi to wyjaśnienia Mateusza Birkuta (“Człowieka z marmuru”) podczas procesu o zamach, jak cierpliwie tłumaczył:
    – Trzeba było znaleźć reakcjonistę-zamachowca, ale żadnego nie było pod ręką więc umówiliśmy się z kolegą że on się na mnie zamachnie a potem ja na niego.
    Przesłuchujący UBek nijak nie dostrzegał w tej wersji wyjaśnień groteski i zrezygnowanej ironii, do jakiej doprowadziły bzdurne przesłuchania “pod tezę”. Wydaje się, że również umysłowość aparatczyków Kamińskiego układa się na podobnych torach. Być może nasze wnuki będą się zaśmiewać, oglądając te historie w kinie….

  4. Mariusz może tam teraz otworzyć
    Fundusz Wczasów Pracowniczych albo Dom Pracy Twórczej, gdyby to tylko było jego albo “Małeckiego”. Cała ta przygoda tajnej Policji Prawa i Sprawiedliwości i śmieszna jest, i straszna jednocześnie. Pomysł z punktu widzenia politycznego całkowicie pozbawiony sensu, musiał więc wynikać z resentymentu dla niespełnionych marzeń Prezesa o “wyjściu na SLD”. Może Mariusz pamięta jeszcze niełaske w jaką popadł Wasserman nie mogąc znaleźć nic, a i następcy też poszło słabo. Czemu pozbawiony sensu? Ponieważ Jolka by nie kandydowała, a jeśli to nie w tej kolejce. SLD nie zgniło jeszcze na tyle, żeby mąż Aleksander mógł je przejąć na własnych warunkach, nie dogadując sie z nikim a jedynie odbierając hołdy i podziękowania, bo o to naprawdę chodzi w kandydowaniu żony i jej udziale w drugiej turze zamiast brata Prezesa. Więc po co? Wyłacznie chyba z podniecenia, że się “wyjdzie na Kwaśniewskiego”, zaniechania w tej materii Prezes i partyjni koledzy nie potrafiliby zrozumieć. I to jest własnie straszne, bo bolszewickie tak samo, jak domaganie się aresztowań w tzw. “aferze hazardowej”. A śmieszne? Śmieszne jest jak to wszystko wyszło. Gość, który nie istnieje, został właścicielem willi, za którą nie zapłacił, bo pieniądze włascicielowi odebrano, notariusz okazał się człowiekiem układu, bo nie dało się go przekonać, że to tylko taka akcja specjalna była i żeby to tam wszystko poodkręcać w tych papierach. Przegranym będzie były ( obecny ?) własciciel, bo zgodził się łyknąć póltora pod stołem, ciekawe jak miał zamiar je zalegalizować swoją drogą?

  5. Mariusz może tam teraz otworzyć
    Fundusz Wczasów Pracowniczych albo Dom Pracy Twórczej, gdyby to tylko było jego albo “Małeckiego”. Cała ta przygoda tajnej Policji Prawa i Sprawiedliwości i śmieszna jest, i straszna jednocześnie. Pomysł z punktu widzenia politycznego całkowicie pozbawiony sensu, musiał więc wynikać z resentymentu dla niespełnionych marzeń Prezesa o “wyjściu na SLD”. Może Mariusz pamięta jeszcze niełaske w jaką popadł Wasserman nie mogąc znaleźć nic, a i następcy też poszło słabo. Czemu pozbawiony sensu? Ponieważ Jolka by nie kandydowała, a jeśli to nie w tej kolejce. SLD nie zgniło jeszcze na tyle, żeby mąż Aleksander mógł je przejąć na własnych warunkach, nie dogadując sie z nikim a jedynie odbierając hołdy i podziękowania, bo o to naprawdę chodzi w kandydowaniu żony i jej udziale w drugiej turze zamiast brata Prezesa. Więc po co? Wyłacznie chyba z podniecenia, że się “wyjdzie na Kwaśniewskiego”, zaniechania w tej materii Prezes i partyjni koledzy nie potrafiliby zrozumieć. I to jest własnie straszne, bo bolszewickie tak samo, jak domaganie się aresztowań w tzw. “aferze hazardowej”. A śmieszne? Śmieszne jest jak to wszystko wyszło. Gość, który nie istnieje, został właścicielem willi, za którą nie zapłacił, bo pieniądze włascicielowi odebrano, notariusz okazał się człowiekiem układu, bo nie dało się go przekonać, że to tylko taka akcja specjalna była i żeby to tam wszystko poodkręcać w tych papierach. Przegranym będzie były ( obecny ?) własciciel, bo zgodził się łyknąć póltora pod stołem, ciekawe jak miał zamiar je zalegalizować swoją drogą?

  6. Mariusz może tam teraz otworzyć
    Fundusz Wczasów Pracowniczych albo Dom Pracy Twórczej, gdyby to tylko było jego albo “Małeckiego”. Cała ta przygoda tajnej Policji Prawa i Sprawiedliwości i śmieszna jest, i straszna jednocześnie. Pomysł z punktu widzenia politycznego całkowicie pozbawiony sensu, musiał więc wynikać z resentymentu dla niespełnionych marzeń Prezesa o “wyjściu na SLD”. Może Mariusz pamięta jeszcze niełaske w jaką popadł Wasserman nie mogąc znaleźć nic, a i następcy też poszło słabo. Czemu pozbawiony sensu? Ponieważ Jolka by nie kandydowała, a jeśli to nie w tej kolejce. SLD nie zgniło jeszcze na tyle, żeby mąż Aleksander mógł je przejąć na własnych warunkach, nie dogadując sie z nikim a jedynie odbierając hołdy i podziękowania, bo o to naprawdę chodzi w kandydowaniu żony i jej udziale w drugiej turze zamiast brata Prezesa. Więc po co? Wyłacznie chyba z podniecenia, że się “wyjdzie na Kwaśniewskiego”, zaniechania w tej materii Prezes i partyjni koledzy nie potrafiliby zrozumieć. I to jest własnie straszne, bo bolszewickie tak samo, jak domaganie się aresztowań w tzw. “aferze hazardowej”. A śmieszne? Śmieszne jest jak to wszystko wyszło. Gość, który nie istnieje, został właścicielem willi, za którą nie zapłacił, bo pieniądze włascicielowi odebrano, notariusz okazał się człowiekiem układu, bo nie dało się go przekonać, że to tylko taka akcja specjalna była i żeby to tam wszystko poodkręcać w tych papierach. Przegranym będzie były ( obecny ?) własciciel, bo zgodził się łyknąć póltora pod stołem, ciekawe jak miał zamiar je zalegalizować swoją drogą?