Reklama


Widziałem Pan Jezusa ze Świebodzina, no i jak zwykle patrzę sobie na takie zjawiska nieco bardziej skomplikowanym okiem niż prymitywne oczy ideologii i religii. Wysłuchałem wszystkich argumentów i ze wszystkimi się zgadzam. Jak nigdy, prawda? Jeśli chodzi o sztukę, jest to oczywiście kompletna odpustowa wioska, no nijak się nie da obronić tego monstrualnego kiczu. Jeśli mowa o akcie wiary, tu się też ze wszystkim zgadzam, chociaż słyszę sprzeczne opinie. Zgadzam się, że to bałwochwalstwo i cielec w złotej koronie. Zgadzam się, że to akt czystej i niepokalanej wiary, no tak to już po prostu jest, że jeden słucha Ani Wyszkoni, a inny Lecha Janerki. Kwestia gustu i emocji, nie widzę tu powodu, żeby się nie zgadzać z kimkolwiek, tego dylematu świat jeszcze nie rozstrzygnął i nawet zaleca milczenie nad kwestią, zarówno gustu, jak wrażliwości emocjonalnej. Ktoś sobie to postawił, szczerze mówiąc nie wiem z jakich pieniędzy z moich nie, bo ja w przeciwieństwie do wielu staram się nie używać argumentów „za moje podatki”, to argument obosieczny, jedni się oburzają za krzyże w szkole z ich podatków, inni na darmowe kondomy z ich podatków, inni na finansowanie kościoła, a jeszcze inni na finansowanie pedalskich organizacji pozarządowych.

Normalny konflikt ideologiczny i jak już nie ma alternatywy politycznej, to do konia te pretensje, że nie jest wielbłądem. W każdym razie, do mnie nikt nie przyszedł i bezpośrednio działki nie odebrał, a to już mnie zadawala, bo chociaż czuje się okradany, to nie chcę lamentować detalicznie, czuję się okradany zewsząd. I właściwie na tym mógłbym zakończyć rozważania, ale oczywiście żartowałem. Nie, nie w tym co napisałem dotąd, tu jestem śmiertelnie poważny, żartowałem z tym, że wszystko rozumiem i ze wszystkim się zgadzam. Z jednym się nie zgadzam. Mianowicie z tym, że kolejny raz w tym durnym kraju nikt nie pomyślał, żeby na tym zarobić, chociaż świat już się wziął za promocję. W dzisiejszych newsach świat milczy na temat wielkich strategów polskiej polityki, nawet konfliktu trenera Smudy z Borucem, który dysput na temat „pierdolnięcia” drinka z trenerem Fiorentiny raczej nie przeprowadza. Świat obiegła informacja, że największy Chrystus mieszka teraz w Polsce, nie w Brazylii. Trochę tych newsów widziałem i bynajmniej nie ma tam wiochy, że Polska, że coś tam, może dlatego, że Kaczyński o Chrystusie jeszcze nic nie powiedział, ale i Tusk nie ogłosił Chrystusa Łagiewnicko Europejskim. Wychodzi na to, że w Europie i na Jamajce przyjęto zajebistego Chrystusa jako zajebistego, czyli takiego co robi wrażenie i jest TURYSTYCZNĄ ATRAKCJĄ.

Reklama

Ostatnio mam jakieś ciągoty do hazardu, o wszystko bym się zakładał, ale to nie dlatego, że lubię ryzykować, tylko dlatego, że jestem pewien wygranej. Założę się o… powiedzmy 100 tysięcy, a co, że Chrystus ze Świebodzina będzie największym problemem dla Polski i Polaków, nie dla świata. Zaraz dla Polski i Polaków będzie ciemnogród i w ogóle symbol zaścianka, tymczasem świat odebrał to jako fajną ciekawostkę, TURYSTYCZNĄ ATRAKCJĘ. Innym słowem jako BIZNES. Tego Chrystusa oddałbym nie jakiemuś księżulowi staruszkowi, ale Rydzykowi na przykład i nie na zasadach „nadawcy społecznego”, ale pełnego biznesu z 23% VAT. I łeb daję, że za chwilę Rydzyk produkuje plastikowych Chrystusów, a w nich cudowną wodę świebodzińską, przy dobrym marketingu myślę, że miesięcznie można z tego wyciągnąć miliony obrotów.

Następnie stawiamy hotel prowadzony przez Braci Świebodzińskich, a w nim staropolska kuchnia i cudowne zioła. Do tego SPA, korty, agencje towarzyskie, wycieczki do Karpacza, bo wiadomo, że religia religią, a zabawić się trzeba. W końcu wokół Chrystusa ze Świebodzina powstaje centrum, dziesiątki straganów, sklepików, legendy świebodzińskie, kremówki świebodzińskie i Bóg wie co jeszcze. Po kilku latach mamy w Polsce nie jakiś bieda Licheń, ale prawdziwy karnawał religijny jak w Rio, albo sławę jak w Fatimie, bo przecież cóż za problem zbudować przedszkole, w którym dzieci będą opowiadać o cudzie świebodzińskim. I wszyscy są zadowoleni, wierni z Chrystusa, ateiści ze SPA, Rydzyk z biznesu, liberałowie z wolnego rynku. Super sprawę zapoczątkował w dobrej wierze bidulek proboszcz, poszła reklama w świat, teraz wystarczy to pociągnąć z poszanowaniem religii i prawideł wolnego rynku, ale to nie w Polsce, w Polsce tak się nie da. W Polsce zbije na tym kapitał doktor Środa i doktor Terlikowski. A co ja z tego mam? Ano właśnie napisałem tekst i dam głowę, że to jedyny taki tekst w sieci, może więc warto wracać na ten Portal i wrzucać na tacę, żeby był, albo chociaż kliknąć na linki. Serdecznie zapraszam!

Reklama

39 KOMENTARZE

    • Miejski, w Licheniu nie byłeś?! 🙂
      Spoko, ja też nie.

      Rolnicy prowadzący gospodarstwa z uprawami i hodowlą nigdy nie mają niedzieli, święta ani urlopu. Jest obowiązek rano i wieczorem, karmienia ani dojenia się nie da przełożyć. Dzień w dzień pobudka o 5 rano i druga tura wieczorem, choćby wesele jedynego syna miało właśnie miejsce.

      Jeśli żona zapisała się na parafialną wycieczkę do sanktuarium, np. do Lichenia, to mąż jej obowiązki chętnie przejmuje, sąsiedzi pomagają, jak trzeba. To jest nieobecność tak bardzo usprawiedliwiona! Żona ma dwa-trzy dni wytchnienia od kołowrotu, świata trochę ujrzy, a i w duszy gości spokój, żadnych wyrzutów sumienia, że gospodarka zostawiona, bo pojechała się modlić i dziękować Bogu za zdrowie i pomyślność.

      Piszę to zupełnie poważnie, biznesmodel turystyki religijnej jest biznesem, ale zaspokaja niezaspokojone ludzkie potrzeby.

      • Nie wiem Pani Solano, jak
        Nie wiem Pani Solano, jak wygląda praca na gospodarstwie, bo nigdy niestety, nie byłem właścicielem gospodarstwa rolnego. Moim nickiem się nie sugeruj -:).
        Nie byłem też w Licheniu, ale zamierzam się tam kiedyś wybrać. Natomiast jak widzę te dzisiejsze niektóre “świątynie”, a zwłaszcza to coś, co budują w Wilanowie, to nóż się w kieszeni otwiera.
        Nie można było zrobić czegoś bardziej tradycyjnego, tylko taki kicz architektoniczny. W porównaniu ze świątynią “opaczności Bożej”, Pałac Kultury nawet mi się podoba. Pozdr.

    • Miejski, w Licheniu nie byłeś?! 🙂
      Spoko, ja też nie.

      Rolnicy prowadzący gospodarstwa z uprawami i hodowlą nigdy nie mają niedzieli, święta ani urlopu. Jest obowiązek rano i wieczorem, karmienia ani dojenia się nie da przełożyć. Dzień w dzień pobudka o 5 rano i druga tura wieczorem, choćby wesele jedynego syna miało właśnie miejsce.

      Jeśli żona zapisała się na parafialną wycieczkę do sanktuarium, np. do Lichenia, to mąż jej obowiązki chętnie przejmuje, sąsiedzi pomagają, jak trzeba. To jest nieobecność tak bardzo usprawiedliwiona! Żona ma dwa-trzy dni wytchnienia od kołowrotu, świata trochę ujrzy, a i w duszy gości spokój, żadnych wyrzutów sumienia, że gospodarka zostawiona, bo pojechała się modlić i dziękować Bogu za zdrowie i pomyślność.

      Piszę to zupełnie poważnie, biznesmodel turystyki religijnej jest biznesem, ale zaspokaja niezaspokojone ludzkie potrzeby.

      • Nie wiem Pani Solano, jak
        Nie wiem Pani Solano, jak wygląda praca na gospodarstwie, bo nigdy niestety, nie byłem właścicielem gospodarstwa rolnego. Moim nickiem się nie sugeruj -:).
        Nie byłem też w Licheniu, ale zamierzam się tam kiedyś wybrać. Natomiast jak widzę te dzisiejsze niektóre “świątynie”, a zwłaszcza to coś, co budują w Wilanowie, to nóż się w kieszeni otwiera.
        Nie można było zrobić czegoś bardziej tradycyjnego, tylko taki kicz architektoniczny. W porównaniu ze świątynią “opaczności Bożej”, Pałac Kultury nawet mi się podoba. Pozdr.

  1. Alleluja.
    Dla anglojęzycznych podaje linki:

    http://news.yahoo.com/s/ap/20101106/ap_on_re_eu/eu_poland_giant_jesus
    http://www.guardian.co.uk/world/2010/oct/28/jesus-christ-giant-statue-poland
    http://www.allvoices.com/contributed-news/7259646-poland-boasts-of-christ-the-king-the-tallest-statue-of-jesus-christ/image/58460896-rio-de-janeiro-s-giant-christ-statue

    Wszyscy jednak zwracają uwagę na podziały:

    “Projekt podzielił polskie społeczeństwo, niektórzy wyrażali dumę a inni szyderstwo, a wielu praktykujących katolików wzywało do jego odrzucenia. Główny inspektor budowlany otrzymywał nawet pogróżki, wliczając wrzucenie cegły przez okno do samochodu”

    Jak rozumiem tę cegłę to ta światła, wykształcona i europejska część społeczeństwa zapodała.
    Na koniec jeszcze stronka gdzie naszego dżej-si można porównać do innych statuetek:

    http://www.guardian.co.uk/world/interactive/2010/oct/28/poland-jesus-christ-statue

  2. Alleluja.
    Dla anglojęzycznych podaje linki:

    http://news.yahoo.com/s/ap/20101106/ap_on_re_eu/eu_poland_giant_jesus
    http://www.guardian.co.uk/world/2010/oct/28/jesus-christ-giant-statue-poland
    http://www.allvoices.com/contributed-news/7259646-poland-boasts-of-christ-the-king-the-tallest-statue-of-jesus-christ/image/58460896-rio-de-janeiro-s-giant-christ-statue

    Wszyscy jednak zwracają uwagę na podziały:

    “Projekt podzielił polskie społeczeństwo, niektórzy wyrażali dumę a inni szyderstwo, a wielu praktykujących katolików wzywało do jego odrzucenia. Główny inspektor budowlany otrzymywał nawet pogróżki, wliczając wrzucenie cegły przez okno do samochodu”

    Jak rozumiem tę cegłę to ta światła, wykształcona i europejska część społeczeństwa zapodała.
    Na koniec jeszcze stronka gdzie naszego dżej-si można porównać do innych statuetek:

    http://www.guardian.co.uk/world/interactive/2010/oct/28/poland-jesus-christ-statue

  3. Mam to “szczęście” mieszkać
    Mam to “szczęście” mieszkać kilka kilometrów od Kombinatu Religijnego Licheń. Z każdego kąta wyziera kicz i tandeta, choć trzeba to oddać, że zadbana i prowadzona wielkim nakładem sił i środków. W tym Świebodzinie ludzie nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie miało miejsce w Licheniu. Na początku księża krzyczeli, ludzie zarabiajcie, budujcie pensjonaty, itp. Jak ludzie zbudowali, ściągneli nioclegowiczów, to zarządcy Sanktuarium zbudowali swój dom noclegowy, nazwali go Arka i cóż, kasa płynie tam, gdzie powinna:) Licheń ma to szczęście, że znudzony zwiedzaniem Sanktuarium można iść nad piękne jezioro i tam sobie na plaży odpocząć. I tak, jak pisze Kurak, dla każdego coś fajnego. Sam przyznam się bez bicia, że jeżdżę tam co roku na pasterkę, bo i oprawa jest extra, są i chóry i miejscowa orkiestra gra na “żywo”. A jak po smakuje ugrzana kiełbaska na biało i setuchna czegoś mocniejszego…um palce lizać. Coś dla ciała, coś dla ducha:)

  4. Mam to “szczęście” mieszkać
    Mam to “szczęście” mieszkać kilka kilometrów od Kombinatu Religijnego Licheń. Z każdego kąta wyziera kicz i tandeta, choć trzeba to oddać, że zadbana i prowadzona wielkim nakładem sił i środków. W tym Świebodzinie ludzie nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie miało miejsce w Licheniu. Na początku księża krzyczeli, ludzie zarabiajcie, budujcie pensjonaty, itp. Jak ludzie zbudowali, ściągneli nioclegowiczów, to zarządcy Sanktuarium zbudowali swój dom noclegowy, nazwali go Arka i cóż, kasa płynie tam, gdzie powinna:) Licheń ma to szczęście, że znudzony zwiedzaniem Sanktuarium można iść nad piękne jezioro i tam sobie na plaży odpocząć. I tak, jak pisze Kurak, dla każdego coś fajnego. Sam przyznam się bez bicia, że jeżdżę tam co roku na pasterkę, bo i oprawa jest extra, są i chóry i miejscowa orkiestra gra na “żywo”. A jak po smakuje ugrzana kiełbaska na biało i setuchna czegoś mocniejszego…um palce lizać. Coś dla ciała, coś dla ducha:)