Reklama

Reklama

Zaraz po tym, jak Piotr Kruczkowski wygrał wybory i w wielkim stylu, bo 325 głosami(z których wspomniany pan Robert zakupił 200), pokonał swojego konkurenta Mirosława Lubińskiego, urządził zebranie wałbrzyskiego aktywu PO.
Nie gdzie indziej, jak na zamku Książ, który w zasadzie do tego służy. Wyłożył to jasno senator Ludwiczuk w przebojowej rozmowie z niedyskretnym, niestety,Longinem Rosiakiem.
Na tym właśnie spotkaniu, z wałbrzyskim aktywem, prezydent już Kruczkowski, jasno i bez ogródek, zaprezentował lekko zdziwionym partyjnym towarzyszom, partyjny cennik. Który wyglądał mniej więcej tak:
* 500 zł miesięcznie – członkowie zarządów spółek miejskich
* 30-50% premii rocznej – członkowie zarządów spółek
* 400 zł miesięcznie – radni PO
* 30-70 tys. zł – zrzutka przed każdymi wyborami
Ponieważ zbiórka pieniędzy na szczytne, bo paryjne, cele szła opornie, więc musiał pan prezydent zaangażować się osobiście, w ten, nie ma co ukrywać, proceder ściągania haraczy. A nawet posiłkować się, w tym właśnie celu, takimi znakomitościami, jak znany już wszystkim senator Ludwiczuk oraz prawdziwym gwiazdorem, nie tylko świdnicko-wałbrzyskiej POlityki, Zbigniewem Chlebowskim we własnej osobie.
Niestety, sprawa, wielka sprawa się rypła. Nie tylko z powodu zdrajców we własnych szeregach, jak prezes Czerwiński, któremu żal było głupich tysiąca pięćset, ale przede wszystkim z powodu owych, nieszczęsnych 325 głosów, w wygranych przecież wyborach.
Wyborcze wino,owocowe, zostało wypite, dwudziestozłotowe premie – przejedzone, a pozostały tylko zeznania świadków .Teraz świadków a wcześniej świadomych wyborców.
Prezydent Wałbrzycha Piotr Kruczkowski wydał specjalne oświadczenie, że zawsze był uczciwym człowiekiem, zaraz po tym jak Sąd Okręgowy w Świdnicy unieważnił II turę wyborów i wygasił mandat prezydenta Kruczkowskiego, z powodu korupcji wyborczej.
Co ciekawe, ten sam sąd wcześniej i do tego dwukrotnie, orzekał o prawidłowym wyniku wyborów i braku korupcji wyborczej w Wałbrzychu. Dopiero wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu zmusił świdnicki sąd do zmiany werdyktu.
W wyniku splotu nieszczęśliwych, dla Partii Odbudowy, okoliczności, pan premier Tusk zmuszony był powołać komisarza Wałbrzycha w osobie pana Romana Szełemeja.
Następnie wystartował pan Szełemej, jako, rzecz jasna ,,niezależny” kandydat z poparciem Partii Odbudowy – na prezydenta miasta. Przyjrzymy się zatem panu Romanowi Szełemejowi, najlepiej w sposób w jaki jest najbardziej znany mieszkańcom Wałbrzycha.Albo też – jaki był znany mieszkańcom, zanim został prezydentem tego niezwykłego miasta, w którym są kamienice z jedną łazienką na 20 rodzin. Bo powiedzieć dzisiaj w Polsce, w przededniu wyborów, że ktoś jest znakomitym menedżerem medycznym, to tak, jakby Palikota nazwać znakomitym filozofem.
Przyjrzyjmy się zatem kardiologowi Szełemejowi, a szczególnie jego pacjentom, na portalu dobrylekarz.pl. Opinie pochodzą z lat 2008- 2009, więc wolne są od wszelkich politycznych naleciałości. 38% opiniujących ocenia pracę kardiologa Szełemeja jako dobrą i bardzo dobrą, zaś 51% – jako słabą i bardzo słabą. Dodatkowo napisane szczegółowe opinie krytyczne pozwalają odkryć jeszcze inną cechę doktora Szełemeja :

W takiej małej mieścinie nikt nie ma odwagi mu podskoczyc.Miałam przykrą okazję rozmawiac z nim jako dyrektorem wałbrzyskich szpitali.Okazał się arogancki,cyniczny,zadufany w sobie.Posunął się nawet do gróźb,że zapamięta moje nazwisko i gdy ktoś z mojej rodziny będzie potrzebował pomocy to,cyt.”pożałujecie”.Jest znaną postacią w Wałbrzychu,zabiegającą o widocznośc w mediach.Jeśli odnosi się do pacjentów tak jak miało to miejsce w moim przypadku,to odradzam jakikolwiek kontakt.Fakt,że tak znana postac ma tak niewiele wpisów również o czymś świadczy.

Powyższa opinia pochodzi z grudnia 2008 roku, a więc z czasów kiedy się jeszcze nikomu nie śniło, że ktoś może zakwestionować wałbrzyski sposób sprawowania władzy oraz urządzania wyborów – pod winiawkę z gwinta.
Jakie zatem przesłanki zadecydowały o wielkim, wyborczym, sukcesie Romana Szełemeja, który z wielką łatwością , bo z równie wielką przewagą wygrał nadzwyczajne wybory. Czym kierowało się 23 tysiące wyborców oddając swoje głosy na wspieranego przez Partię Odbudowy ,,niezależnego” kandydata, podczas gdy wielki przegrany poprzednich wyborów Mirosław Lubiński zdobył takich głosów ledwie 5 tysięcy?
Jak to się stało, że prezydentem ponad stutysięcznego miasta, w którym nie ma przyzwoitego hotelu ani dworca autobusowego, został człowiek z namaszczenia partii od haraczy i wyborów pod winiawkę owocową wypijaną ,, z gwinta” ?
W mieście, które świętuje Barbórkę nie mając żadnej czynnej kopalni węgla kamiennego. Szydercy mówią, że kopalnie głębinowe zastąpiły odkrywkowe – w ,,odkrywkach” bieda- szybów.
W mieście, którym gołym okiem widać ile jest do zrobienia. Bo cóż jest bardziej predystynowane do odbudowy i rewitalizacji – od zrujnowanego i wyeksploatowanego Wałbrzycha? Gdzie mają trafić wszystkie pieniądze z ,,dilu stulecia” – tego z handlem emisjami CO2 – jeżeli nie do Wałbrzycha, który skutecznie wyłączył wszelkie źródła emisji ,,cieplarnianych gazów”. Dlaczego nikt nigdy nie podjął, starych jak III RP , obietnic Jacka Kuronia, przy okazji zamykania wałbrzyskich kopalń. O tym, że cały ten region zostanie w krótkim czasie, przy pomocy francuskich(sic!) inwestorów, zamieniony w turystyczne eldorado.
O tym, że jest tutaj absolutnie wszystko do wielkiego turystycznego biznesu – wiedzą wszyscy. Żeby cokolwiek zrobić, do wprowadzenia Gór Sowich, na największe turystyczne szlaki, albo do przewodników Michelin’a – nie wpadł na pomysł żaden z dotychczasowych włodarzy nieczynnych szybów i zrujnowanych kamienic. Kamienic, które jeszcze stoją, tylko i wyłącznie dzięki drewnianym(górniczym?) stemplom podpierającym spękane stropy. Nie widać tego, na i tak odpychających, fotografiach.
Nawet promyk nadziei dla tego miasta, jakim jest Specjalna Strefa Ekonomiczna, został niedawno zamieniony w PSL- owski chlewik, lub jak kto woli – PGR. Bez żadnego uzasadnienia odwołano bowiem dotychczasowego prezesa najlepszej w Polsce Wałbrzyskiej Strefy, by w jego miejsce powołać, jakżeby inaczej, specjalistkę od doradztwa rolniczego, niejaką Solińską-Marek z wykształcenia fizjoterapeutkę.
Wszystko zatem po staremu, jak u Stanisława Barei. Tylko tym wszystkim, których rzecz dotyczy – na pewno nie do śmiechu.
Przejeżdzając kilka dni temu przez Wałbrzych – z południa na północ, usiłowałem znaleźć jeden chociaż obiekt, leżący przy ,,głównej drodze”, godzien uwiecznienia, a będący jednocześnie zaprzeczeniem starych wyobrażeń o tym ,,dynamicznie zmieniającym się ” mieście.
Nie znalazłem.

Fotografia Sobięcina : DolnySlask.org.pl

Reklama