Reklama

Chciałbym zdefiniować przypadek, niesamowity zbieg okoliczność, incydent i wszytko razem ja

Chciałbym zdefiniować przypadek, niesamowity zbieg okoliczność, incydent i wszytko razem jako jedno zjawisko. Podejmuję się tego zadania, ponieważ wydaje mi się to zadanie prostym. Wszystkie te zjawiska mają jedną cechę wspólną i ona nazywa się jednostkowość. Przypadek, incydent, niesamowity zbieg okoliczności, zdarza się raz na sto lat, no może 2 razy na dwieście lat i dalej nie ma co ciągnąć tego ciągu, bo to nie matematyka, tylko życie. Po zdefiniowaniu przypadku i jego kolegów, nie można mieć najmniejszych wątpliwości, że to co się dzieje Rzeczypospolitej nie jest przypadkiem. Nie mam na myśli całej Rzeczypospolitej i wszystkiego co się dzieje, tym razem mam na myśli mafię, najważniejszych świadków w najważniejszych sprawach, więzienia i więźniów. Musiałbym się przysiąść i pogrzebać w Internecie dłuższą chwilę, aby odnaleźć całą listę świadków wieszających się w więzieniach i wcale hitem nie byłoby, bodaj 3 świadków w jednej sprawie Olewnika, kolejno nieszczęśliwie zakochanych. Takich hitów jest na tuziny, dlatego nie chce mi się tracić czasu na potwierdzanie oczywistości. Z drugiej strony nie muszę się zagłębiać w google, aby wiedzieć, że w żadnej z tych spraw nigdy nic nie ustalono, poza tym, że „nie stwierdzono udziału osób trzecich”. Nie ma takiej sprawy w Polsce, przynajmniej nigdy o takim cudzie nie słyszałem. Scenariusz po spektakularnym samobójstwie najważniejszego bandyty w głośnej sprawie zabójstwa, zawsze jest ten sam. Tuż po zgonie następuje sraczka we wszystkich możliwych służbach.

Reklama

Naczelnik więzienia z ministrem sprawiedliwości, prześciga się w deklaracjach, że zrobimy wszystko, że zaostrzymy, że powołamy specjalną komisję. Dowolny premier obiecuje, że polecą głowy, dowolny szef opozycji, że za czasów gdy jego partia rządziła było lepiej. Zaczyna się spektakl i gra o utrzymanie stanowisk, sama sprawa nie ma tu najmniejszego znaczenia, może gdzieś jakiś zapaleniec na stażu marzy o tym, żeby zostać porucznikiem Colombo, albo chociaż Borewiczem, ale reszta walczy o byt, nie o śledztwo. Żadnego przypadku nie ma, w państwie, które bezhołowiem stoi, mafia ma swoje wypracowane procedury i wykonuje je z precyzją godną podziwu. Człowiek ze mnie chorobliwie podejrzliwy, jednak niezmiernie mnie śmieszą takie „argumenty”, że Tusk za to odpowiada, Tusk powiązany z mafią. Tusk akurat w tym wypadku bardziej jest ofiarą niż beneficjentem. Po cholerę mafii Tusk? Taka kosztowna i niepewna inwestycja? Mafii wystarczy jakiś podrzędny komendant zarabiający 2500 z dodatkami, jakiś naczelnik więzienia, albo nawet dwóch ważniejszych klawiszy i mają dowolne „samobójstwo” zlecone za grosze. Tuska i wszystkich innych wina zaczyna się i kończy na podtrzymywaniu patologii w strukturach, nie na tym, że jakiś „Iwan” zadyndał na spłuczce, czy połknął widelec, bo Tusk jest mafia.

Z kolei absolutnie się zgadzam z argumentem, że jeśli ktoś chce sobie strzelić w łeb, to można go monitorować 24 na dobę, za rękę trzymać, a i tak połknie język. Tymczasem po samobójstwie więźnia, którego upilnować się nie da, każdy kolejny walczący o stołek urzędas jedzie łańcuchem pokarmowym aż na sam dół. I w końcu cała odpowiedzialność za to, żeby w więzieniach nie było „samobójstw” spada na klawisza z najmniejszym stażem. Łby lecą według łańcucha pokarmowego i decybeli sprawy. Najbardziej sfrajerował się Ćwiąkalski, który wpadł na podły humor Tuska i w samo oko cyklonu PR. Teraz patrząc na sprawę z dystansu, trzeba powiedzieć, że smak tej dymisji jest słodko-kwaśny. Nadal uważam, że w takim kraju jak Polska należało dla przykładu odstrzelić głowę najwyżej jak się da, ale naiwnie liczyłem, że ten przykład będzie dyndającym średniowiecznym wisielcem, którym dawne metropolie witały gości, a ci od razu wiedzieli, że lepiej być grzecznym. Oczywiście nic się nie zmieniło i dlatego pokazówkę z Ćwiąkalskim można uznać za kapiszon, bezsensowny sadyzm. Dziś już żadnej dymisji tego typu nie będzie, nie będzie też rzecz jasna żadnego wyjaśnienia, za 2 tygodnie pies z kulawą nogą się nie upomni o „Iwana”, a Papała ma chyba jeszcze gorzej od Olewnika ileż można w mediach o Papale. Co to oznacza? Prostą rzecz. Koledzy „zorganizowana przestępczość” mogą sobie utrwalić procedurę i bez cienia obaw zlecać następną robotę.

Pojęcia nie mam ile może kosztować takie zlecenie na „Iwana”, ale przypuszczam, że naprawdę śmieszne pieniądze, może kilkanaście tysięcy. Cała rzecz polega na tym, żeby przekazać „Iwanowi” greps pod tytułem: „zabij się, albo pożałujesz, że żyjesz”, ewentualnie dostarczyć prochy, co jest przecież rzeczą śmieszną. Z procedurą mafijną jest jak z rzeźnią, czy chirurgicznym otwieraniem klatki piersiowej, za pierwszym razem strach i obrzydzenie, potem już tylko rutyna. Albo jeszcze prościej z metaforą. Każdy kto stał po drugiej stronie lady, wcześniej czy później zaczynał patrzeć na klientów jak na frajerów, którzy kompletnie byli bezbronni w starciu ze sprzedawcą, co to wiedział jak to się robi. Jak się odświeża kiełbasę, albo rychtuje „promocję 0%”. Na zwykłych gapiących się w TV robi niesamowite wrażenie, że jakiegoś „Iwana” może wykończyć mafia. Jak daleko to musi sięgać, jak oni obeszli to wszystko i że się nie bali! Takich uwag słyszałem dziesiątki, a rzecz jest banalna, gdy się siedzi po drugiej stronie lady. Banalna i niewykrywalna, bo komu na tym zależy, aby sprawę wykryć. Politycy nie mają pojęcia, prokuratura nawet gdyby chciała, to sobie może, policja nie ma paliwa, administracja więzienia 100 tysięcy innych problemów. Wejść w taki system i to jeszcze znając jego realia, jest zajęciem dla mafijnego stażysty. Do tego jeszcze jedna ważna rzecz, mafia w przeciwieństwie do państwa daje gwarancje. Będziesz po właściwej stronie, będziemy się tobą opiekować, postawisz się, to odpadniesz i żadnego czekania na „postępy śledztwa nie będzie”.

Marudzę sobie bez sensu, zamiast udzielić odpowiedzi na zasadnicze pytanie. Co zrobić, żeby było lepiej? Co zrobić? Bardzo prostą rzecz, przebić mafię, czyli syndrom Auschwitz. Dlaczego cała Polska i połowa świata dostała histerii od wydarzenia „napisowego”, które w porównaniu ze sprawą Papały jest ledwie wybrykiem. W Polsce, w środku Europy zabija się Komendanta Głównego Policji i na nikim nie robi to większego wrażenia, ginie człowiek, nie kuty napis historyczny i spokój, ot po porostu życie. A sprawę można wyjaśnić prosto. Minister sprawiedliwości wyznacza 1 milion złotych nagrody za informację, kto Iwanowi wytłumaczył, że życie nie ma sensu i proszę się nie bulwersować podatniku, bo zaraz wyjaśnię, że to się opłaca. Opłaca się ponieważ 1 milion złotych na panach klawiszach lub zastępcy naczelnika zrobi piorunujące wrażenie, a zawsze jest tak, że są ci co robią i ci co wiedzą co się dzieje, ale za 1800 brutto nikt się mafii narażał nie będzie. Płacimy bańkę i góra za dwa dni wiemy, kto zlecił, kto dał gryps, komu zależało, czy naczelnik wiedział i tak dalej. Wyjaśniamy sprawę, wsadzamy zleceniodawców, pomocników, pośredników, paru polityków dla przykładu i mamy cud. Cud nad Wisłą, w Polsce złapano i wsadzono bandytów najwyższego szczebla. Po takiej akcji, mafii załamuje się procedura i stawki rosną w okolice poważnych milionowych sum. Do tego media upierdliwe jak z krzyżami w szkole, tudzież neonazistowskim wybrykiem w Auschwitz, opozycja rozhisteryzowana, że tak nie może być, orędzie premiera i mamy pięknie wylansowany odruch społeczny.

Następnym razem jak widz zobaczy, że ważny więzień zadyndał w celi lub zabito jakiegoś polityka znającego Inkę, tudzież komendanta, to jest co najmniej tak przestraszony jak świńską grypą lub międzynarodowym terroryzmem i co najmniej tak zbulwersowany jak kradzieżą napisu z muzeum. A co z kosztami? No to chyba jest oczywiste, że same koszty śledztwa, powoływania komisji, odpraw dla zwolnionych ministrów, nagrywanych spotów pod tytułem „my naprawialiśmy, oni psują”, są większe niż 1 milion złotych. Większe, wyrzucone w błoto i sponsorowane przez podatnika. Daję pełną gwarancję na ten prosty patent, ale też mam niemal pewność, że do niczego podobnego nie dojdzie. Po pierwsze politycy i administracja wyznaczając nagrodę musi się przyznać do bezsilności i patologii systemu, a za tym idą konsekwencje, choćby poukładania wszystkiego, za co nikt się nie weźmie, kto się weźmie skończy jak cały pion, co się solidarnie podał do dymisji, po tym jak Tusk wywalił sprawnego szefa. Auschwitz to co innego, honor, Ojczyzna, sprawa międzynarodowa, w takich sprawach jak budowanie normalności, to już tylko monotonny pozbawiony wielkich słów znój. Po drugie jakoś to będzie i tak naprawdę wszystkim obecny stan jest na rękę. Policja, prokuratura, więzienia mogą sobie biadolić, że za mało środków i nie ma informatyzacji. Politycy odstawić parę spektakularnych, propagandowych akcji, które podniosą sondaże. Eksperci wypowiedzą swoje nieśmiertelne „żyjemy w państwie prawa i poczekajmy na wyniki śledztwa”, swoją drogą każdy może być ekspertem, średnio rozgarnięta babcia klozetowa. Media mają topiki, publice się wytłumaczy, że inteligentnym być, znaczy ufać w demokratyczne procedury i nie wyciągać spiskowych wniosków. Wszystko, a dalej to kręć się kręć wrzeciono i każda prząśniczka coś dla siebie ukręci. Świętej pamięci Iwan, będzie złożony w grobie nieznanych sprawców i żadnej ekshumacji nie będzie.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. Bardzo przepraszam za ten
    Bardzo przepraszam za ten tekst, już wszystko jasne, pan Iwan umarł po prostu na zator płucny. Potwierdzili to fachowi “koronerzy”, ale ze mnie oszołom.

    PS Poza tematem. Czy jest na sali student I roku medycyny, który mógłby powiedzieć czy zdał już egzamin z tego działu, nie wiem jak on się tam fachowo nazywa, ale chodzi o to, który pavulon wywołuje “zator płucny”.

    • Nasuwa mi się
      cytat z Heinleina:
      ‘ – Nie ma powodu, żebyś się nie dowiedział. Doktor Jefferson był człowiekiem o bardzo słabym zdrowiu. Zdenerwował się, dostał ataku i zmarł dziś w nocy. Zatrzymanie akcji serca. –
      (…) Nagle przypomniał sobie zdanie, które usłyszał w szkole od nauczyciela biologii: “W ostatecznym rozrachunku wszystkie rodzaje śmierci można zakwalifikować jako zatrzymanie akcji serca” (…)’

  2. Bardzo przepraszam za ten
    Bardzo przepraszam za ten tekst, już wszystko jasne, pan Iwan umarł po prostu na zator płucny. Potwierdzili to fachowi “koronerzy”, ale ze mnie oszołom.

    PS Poza tematem. Czy jest na sali student I roku medycyny, który mógłby powiedzieć czy zdał już egzamin z tego działu, nie wiem jak on się tam fachowo nazywa, ale chodzi o to, który pavulon wywołuje “zator płucny”.

    • Nasuwa mi się
      cytat z Heinleina:
      ‘ – Nie ma powodu, żebyś się nie dowiedział. Doktor Jefferson był człowiekiem o bardzo słabym zdrowiu. Zdenerwował się, dostał ataku i zmarł dziś w nocy. Zatrzymanie akcji serca. –
      (…) Nagle przypomniał sobie zdanie, które usłyszał w szkole od nauczyciela biologii: “W ostatecznym rozrachunku wszystkie rodzaje śmierci można zakwalifikować jako zatrzymanie akcji serca” (…)’

  3. Żyjemy w niby-państwie o zewnętrznych znamionach

    władzy.Bo prawdziwa,realna władza zupełnie gdzie indziej niż się nam wydaje. I to na każdym jej szczeblu , bo już taki diler narkotykowy w dowolnym polskim mieście stoi poza prawem i każdy policjant , nawet z komendantem – mogą mu ,,naskoczyć".

  4. Żyjemy w niby-państwie o zewnętrznych znamionach

    władzy.Bo prawdziwa,realna władza zupełnie gdzie indziej niż się nam wydaje. I to na każdym jej szczeblu , bo już taki diler narkotykowy w dowolnym polskim mieście stoi poza prawem i każdy policjant , nawet z komendantem – mogą mu ,,naskoczyć".