Reklama

Nabyłem tzw. drogą kupna lodówkę. Wiodącej marki. Wyprodukowaną (złożoną) w Polsce. Duże bydlę ponad 200 cm – estetyczne i pakowne. High tech poza wszystkim. Do lodówki producent dołączył pokaźną biblotekę (Krystyna Janda copyright) druków we wszelkich językach Europy.
Tzw. starej i nowej też.
Pomylić nie sposób, bowiem warunki gwarancji dla starej Europy wydrukowano na lepszym papierze niż dla Bułgarów, Czechów, Polaków, Rumunów czy innych Słowaków. Głupiec lub inny faszysta/nacjonalista mógłby uznać to za przejaw dyskryminacji na przykład naszej kochanej Ojczyzny, ale przeciez po niedługim zastanowieniu nie sposób nie zauważyć, że to jedynie dla naszego dobra papier bardziej szary i mniej śliski  – nawet bez "urobienia" w sam raz do powieszenia na gwoździu w sławojce. Wash&go – poczytać nie tylko w ojczystym języku i bez bólu podetrzeć się można.
Cóż – nie tylko Pan Orwell zauważył, że są równi i równiejsi.
Papier papierem, zawartość szpargałów równie istotna. Przez dobrych kilka minut usiłowałem znaleźć instrukcję obsługi, by w końcu doczytać, że można ją przeczytać lub ściągnąć ze strony www producenta (ale i tak nie ma tam wytłumaczenia rzeczy faktycznie istotnej – jednominutowego rozmrożenia zamrażalnika nie znalazłem), co w dobie postępu technologicznego  i dbałości o środowisko nikogo (poza zacofanymi matołami podobnymi do mnie) nie powinno dziwić. Oszczędność lasów etc. skutkującą brakiem papierowej instrukcji obsługi producent podkreśla wielostronicową broszurą (wszystkie języki Europy) stwierdzająca zgodność produktu z DYREKTYWAMI UE, dbałością o środowisko i przestrogami, by lodówką nie mieszać cukru we wrzącej kawie/herbacie tudzież nie grać w cymbergaja podczas pełni księżyca.
Niby zwykła lodówka – ale jakże symptomatyczny drobiazg wyprodukowany przez debili dla debili.
A gdyby w tej…Europie zamiast debili rządzili normalni ludzie, to pewnie i bez internetu by człek się dowiedział, jak działa jednominutowe rozmrażanie.
Ps.
A gdyby tych debili w takim zamrażalniku ( z dużo dłuższym procesem rozmrażania) ku przestrodze dla potomnych na czas jakiś zamrozić?

Reklama

46 KOMENTARZE

  1. inteligentne lodówki
    Pewnie w instrukcji tego nie napisali, ale nowoczesnych lodówek w zasadzie nie wolno wyłączać. Trzeba ustawić, podłączyć i tak ma chodzić bez przerwy. Zapewne na parę godzin można, ale jak ktoś wpadnie na głupi pomysł i przed wyjazdem wyłączy lodówkę na miesiąc, to niestety już jej nie włączy.
    Ten efekt pojawia się mniej więcej po 2 latach użytkowania, wcześniej wyłączanie jest mniej ryzykowne.

  2. inteligentne lodówki
    Pewnie w instrukcji tego nie napisali, ale nowoczesnych lodówek w zasadzie nie wolno wyłączać. Trzeba ustawić, podłączyć i tak ma chodzić bez przerwy. Zapewne na parę godzin można, ale jak ktoś wpadnie na głupi pomysł i przed wyjazdem wyłączy lodówkę na miesiąc, to niestety już jej nie włączy.
    Ten efekt pojawia się mniej więcej po 2 latach użytkowania, wcześniej wyłączanie jest mniej ryzykowne.

  3. Wiodąca marka
    Ja zaś mam pralkę także wiodącej marki i to już od bardzo dawna. Więc w przewidywaniu możliwego końca, poszliśmy pooglądać, co jest w ofercie. Były same wiodące marki. Uprzejmy pan objaśniał szczegółowo. Stropił się, kiedy się dowiedział, że nasza stara pralka ma już dobrze ponad 15 lat. „O, to żadna z tych tak długo nie popracuje” powiedział.
    W zasadzie zaczepia o temat. Chodzi o to, żeby kupować, kupować, kupować coraz to nowe, zmyślniejsze, inteligentniejsze, słowem nowocześniejsze.
    Zawsze kupowałam sprzęt dobry (drogi), użytkowałam prawidłowo, konserwowałam, dbałam i służył długo. To się skończyło. Jak się ten nowy trend ma do ochrony środowiska, nie zgadnę.

    • To wpływ egalitaryzacji.
      To wpływ egalitaryzacji. Kiedys robili 100 000, dziś milion. Jakość nie może być porównywalna, tak jak z pączkami od Bliklego.
      Samochody z chipami fałszujacymi poziom emisji spalin, produkty z nalepką/napisem "PREMIUM", które ledwo co nadają sie do użytku/spozycia. Światem rządzą producenci i uwielbiaja bezmyślny tłum podążający jak dzieci z Hamelin śladem bezczelnie kłamliwych reklam i  nieuczciwych promocji.

      • Biblioteki dołączonej
        do sprzętu jeszcze nie oglądaliśmy, ale teraz już wiemy, czego się spodziewać. Dzięki.
        Krystyna Janda copyright, powiada Drogi Pan Kolega? Ależ pracowita jest nasza narodowa artystka i zdolna. To słusznie zostało nagrodzone. Taki kontrakt załapać, no, no… 

        • “Bibloteka” wypowiedziana
          "Bibloteka" wypowiedziana ustami wielkiej POLSKIEJ aktorki nieco mnie skonfudowała. Dziś już wiem, że POLSKA to nie znaczy NARODOWA, czyli nie ma błędu – w języku Krystyny Jandy moga pojawiać się różne inne słowa odmienne od polszczyzny – języka NARODU polskiego.

          • Wygląda na to,
            że się nieprecyzyjnie wyraziłam.
            Artystka K.Janda jest takim samym bogactwem narodowym, jak artysta Kondrat (M), czy D, Olbrychski.
            Kondrat Marek właściwie podobał mi się zawsze, od „Historii żółtek ciżemki” do „Dnia świra”
            Olbrychski tylko jako Porzucony w „Polowaniu na muchy”
            Janda była tak świetna w „Człowieku z marmuru”, że potem zawsze szłam „na Jandę”. Niestety wychodziłam smutna.
            Dobra była jeszcze tylko raz, w „Bez znieczulenia”
            Reszta słaba.
            I tyle. Autorytet żaden.

          • Janda nie podobała mi się
            Janda nie podobała mi się nigdy. Zbyt ekspresyjna (krzykliwa i nadruchliwa) – ale nie w lubianym przeze mnie neurotycznym klimacie – od zawsze córka czy ciotka rewolucji, której de facto nie było. 
            Nie ceniłem Jandy za aktorstwo, tym bardziej odrzucał mnie jej (subiektywne odczucie) brak kobiecości.
            Może nieco lepiej niż Holland, ale nieco jedynie.
            Kondrat – w sumie ok. Ale wyżej "Domu wariatów" nigdy nie poskoczył.
            Olbrychski – coś tam w Popiołach i komediowy z Czyżewską ze śpiewem Łazuki.
            Reszta nigdy, do tego debilny występ w Zachęcie.
            Poza tym to nasz Depardieu czy inny Seagal – tylko szczuplejszy. Ale konstrukcja tożsama.
            Ps.
            Z lodówki na aktorstwo. Niezły zjazd…

          • “nasz Depardieu czy inny Seagal “
            Co masz do Segala (w mlodych latach)? Dużo znasz takich aktorów co z uśmiechem potrafią przywalić?
            Depardieu jako Vatel 🙂

          • Seagal
            nie musi się uśmiechać, żeby przywalić. Przywala bez uśmiechu równie dobrze.
            Przepraszam. Olbrychski był niezły w "Ziemi Obiecanej" – to do Thora

          • Seagal aktorem nie był nigdy
            Seagal aktorem nie był nigdy – był ŁOMEM.
            Olbrychski.
            W "Ziemi"???
            Na tle Pszoniaka i Seweryna?????
            Jakie "polskie" cechy pokazał na tle "niemieckich" i "żydowskich"?????
            Wy się Boga nie boicie?????????????;-)
            Tam poza Markiem Walczewskim to prawie niczego nie było.
            No, chyba że piła ……

          • Kwestia gustu z tym sexem usw
            Kwestia gustu z tym sexem usw.
            Kalina miała różne …przygody.
            Rudych i blondynów (niearyjskich) nie trawię.

          • ‘ był ŁOMEM’
            Nie ma sztuki jest jeno propaganda, tak twierdzą. Segal propaguje SKUTECZNOŚĆ bez wyrażania uczuć, uczuć zwykle przeflancowanych z opery. Ale, każdemu jego porno 🙂

          • Z jednej strony “opera”, z
            Z jednej strony "opera", z drugiej drętwy Seagal.
            Gdzieś POZA TYM jest ponoć kawałek kina…..

        • Istotnie.
          Istotnie.
          Nazywa się toto rozwojem, dla mnie to upadek.
          Co do kinematografii: najprawdopodobniej po raz pierwszy od ……hohoho pójdę na "Zjawę".
          Kinooperator mnie skłania, bo reżyser nie do końca.
          Aktor (główniejszy) po "Wilku" tyż nie.
          Hardy – tak.
          Na marginesie – ostatni film, w którym mi się podobał di Caprio to "Wyspa tajemnic".
          Może kwestia klimatu?

  4. Wiodąca marka
    Ja zaś mam pralkę także wiodącej marki i to już od bardzo dawna. Więc w przewidywaniu możliwego końca, poszliśmy pooglądać, co jest w ofercie. Były same wiodące marki. Uprzejmy pan objaśniał szczegółowo. Stropił się, kiedy się dowiedział, że nasza stara pralka ma już dobrze ponad 15 lat. „O, to żadna z tych tak długo nie popracuje” powiedział.
    W zasadzie zaczepia o temat. Chodzi o to, żeby kupować, kupować, kupować coraz to nowe, zmyślniejsze, inteligentniejsze, słowem nowocześniejsze.
    Zawsze kupowałam sprzęt dobry (drogi), użytkowałam prawidłowo, konserwowałam, dbałam i służył długo. To się skończyło. Jak się ten nowy trend ma do ochrony środowiska, nie zgadnę.

    • To wpływ egalitaryzacji.
      To wpływ egalitaryzacji. Kiedys robili 100 000, dziś milion. Jakość nie może być porównywalna, tak jak z pączkami od Bliklego.
      Samochody z chipami fałszujacymi poziom emisji spalin, produkty z nalepką/napisem "PREMIUM", które ledwo co nadają sie do użytku/spozycia. Światem rządzą producenci i uwielbiaja bezmyślny tłum podążający jak dzieci z Hamelin śladem bezczelnie kłamliwych reklam i  nieuczciwych promocji.

      • Biblioteki dołączonej
        do sprzętu jeszcze nie oglądaliśmy, ale teraz już wiemy, czego się spodziewać. Dzięki.
        Krystyna Janda copyright, powiada Drogi Pan Kolega? Ależ pracowita jest nasza narodowa artystka i zdolna. To słusznie zostało nagrodzone. Taki kontrakt załapać, no, no… 

        • “Bibloteka” wypowiedziana
          "Bibloteka" wypowiedziana ustami wielkiej POLSKIEJ aktorki nieco mnie skonfudowała. Dziś już wiem, że POLSKA to nie znaczy NARODOWA, czyli nie ma błędu – w języku Krystyny Jandy moga pojawiać się różne inne słowa odmienne od polszczyzny – języka NARODU polskiego.

          • Wygląda na to,
            że się nieprecyzyjnie wyraziłam.
            Artystka K.Janda jest takim samym bogactwem narodowym, jak artysta Kondrat (M), czy D, Olbrychski.
            Kondrat Marek właściwie podobał mi się zawsze, od „Historii żółtek ciżemki” do „Dnia świra”
            Olbrychski tylko jako Porzucony w „Polowaniu na muchy”
            Janda była tak świetna w „Człowieku z marmuru”, że potem zawsze szłam „na Jandę”. Niestety wychodziłam smutna.
            Dobra była jeszcze tylko raz, w „Bez znieczulenia”
            Reszta słaba.
            I tyle. Autorytet żaden.

          • Janda nie podobała mi się
            Janda nie podobała mi się nigdy. Zbyt ekspresyjna (krzykliwa i nadruchliwa) – ale nie w lubianym przeze mnie neurotycznym klimacie – od zawsze córka czy ciotka rewolucji, której de facto nie było. 
            Nie ceniłem Jandy za aktorstwo, tym bardziej odrzucał mnie jej (subiektywne odczucie) brak kobiecości.
            Może nieco lepiej niż Holland, ale nieco jedynie.
            Kondrat – w sumie ok. Ale wyżej "Domu wariatów" nigdy nie poskoczył.
            Olbrychski – coś tam w Popiołach i komediowy z Czyżewską ze śpiewem Łazuki.
            Reszta nigdy, do tego debilny występ w Zachęcie.
            Poza tym to nasz Depardieu czy inny Seagal – tylko szczuplejszy. Ale konstrukcja tożsama.
            Ps.
            Z lodówki na aktorstwo. Niezły zjazd…

          • “nasz Depardieu czy inny Seagal “
            Co masz do Segala (w mlodych latach)? Dużo znasz takich aktorów co z uśmiechem potrafią przywalić?
            Depardieu jako Vatel 🙂

          • Seagal
            nie musi się uśmiechać, żeby przywalić. Przywala bez uśmiechu równie dobrze.
            Przepraszam. Olbrychski był niezły w "Ziemi Obiecanej" – to do Thora

          • Seagal aktorem nie był nigdy
            Seagal aktorem nie był nigdy – był ŁOMEM.
            Olbrychski.
            W "Ziemi"???
            Na tle Pszoniaka i Seweryna?????
            Jakie "polskie" cechy pokazał na tle "niemieckich" i "żydowskich"?????
            Wy się Boga nie boicie?????????????;-)
            Tam poza Markiem Walczewskim to prawie niczego nie było.
            No, chyba że piła ……

          • Kwestia gustu z tym sexem usw
            Kwestia gustu z tym sexem usw.
            Kalina miała różne …przygody.
            Rudych i blondynów (niearyjskich) nie trawię.

          • ‘ był ŁOMEM’
            Nie ma sztuki jest jeno propaganda, tak twierdzą. Segal propaguje SKUTECZNOŚĆ bez wyrażania uczuć, uczuć zwykle przeflancowanych z opery. Ale, każdemu jego porno 🙂

          • Z jednej strony “opera”, z
            Z jednej strony "opera", z drugiej drętwy Seagal.
            Gdzieś POZA TYM jest ponoć kawałek kina…..

        • Istotnie.
          Istotnie.
          Nazywa się toto rozwojem, dla mnie to upadek.
          Co do kinematografii: najprawdopodobniej po raz pierwszy od ……hohoho pójdę na "Zjawę".
          Kinooperator mnie skłania, bo reżyser nie do końca.
          Aktor (główniejszy) po "Wilku" tyż nie.
          Hardy – tak.
          Na marginesie – ostatni film, w którym mi się podobał di Caprio to "Wyspa tajemnic".
          Może kwestia klimatu?