Reklama

Wysłuchałem dziś mądrego człowieka, chociaż przedstawiono go jako eksperta, co zwyk

Wysłuchałem dziś mądrego człowieka, chociaż przedstawiono go jako eksperta, co zwykle wyklucza zachowania inteligentne, a gwarantuje wypowiedzi standardowo głupie. Tenże człowiek powiedział rzecz następującą. W tych miejscach świata, gdzie się myśli już dawno dano sobie spokój z zasiekami na żywioły. Buduje się wprawdzie jakieś wały, jakieś sprężynujące fundamenty na trzęsienia ziemi, jakieś falochrony na tsunami, ale to się robi głównie po to, żeby psychologicznie się pocieszać i dać odpór niewielkim kaprysom natury. Kierunek działań w myślących krajach zmierza w dwa miejsca. Pierwsze miejsce to jest zagospodarowanie przestrzeni, drugie miejsce to są sprawne centra zarządzania kryzysem. Jeśli chodzi o szczegóły miejsca pierwszego, rzecz się sprowadza to prostej zasady. Tereny niezabudowane, chociaż piękne, atrakcyjne i pełne zielonej przyrody są obwarowane prawnym, czy tam administracyjnym zakazem inwestycji, inwestycji wszelakiej. Rzecz wydawałoby się oczywista, ale ona jest tylko i wyłącznie oczywista tam gdzie się myśli. Drugie miejsce zwane centrum kryzysowym, czy tam innym centrum, w każdym razie chodzi o sprawne i skoordynowane działania minimalizujące skutki ataku dowolnego żywiołu, ma myśleć za ludzi, którzy zwykle w panice i skrajnych emocjach mogą się z myślami pogubić. Jest wokół tych miejsc jeszcze trzecie mniejsze miejsce i ono się nazywa indywidualna odpowiedzialność, w ramach tejże mieści się chociażby ubezpieczenie mienia, czy tak zwanego dorobku życia. Wszystko to jednak dotyczy krajów, w których się myśli. A jak to jest w Polsce.

Reklama

W Polsce to jest tak, że Donald Tusk, wbrew temu co słyszę i już nie czytam, bo nie daję rady, nie odpowiada za opady deszczu i to, że wałów jest za mało. Podobny zarzut jest ewidentną bzdurą. Nie pamiętam już kto i o jakim wale mówił, w każdym razie w jednym mieście zbudowanie wału, który i tak sobie nie poradzi z taką falą jak ta co przyszła, to jest koszt ponad miliarda złotych. Łatwo sobie obliczyć, że obwałowanie Polski to są koszty niebotyczne i niekoniecznie rozsądne, a już na pewno nie gwarantujące niczego. Kraje takie jak Niemcy, czy USA, przy kwotach gigantycznych, nie poradziły sobie z powstrzymaniem żywiołów. Tusk ponoć wstrzymał inwestycje przeciwpowodziowe. Pewnie zrobiłbym to samo na miejscu Tuska, kiedy dług publiczny zbliża się do granicy konstytucyjnej, ponieważ te wydatki nie są wydatkami pierwszej potrzeby i jak wskazuje życie, są wydatkami bardziej uspokajającymi sumienie, niż skuteczną zaporą przeciw nieuchronnej tragedii. Zdaję sobie sprawę, że to dla przeciętnego Polaka jest herezją, żeby wały olewać, ale będę się upierał, że wały robią wała z ludzi, nie zapobiegają powodziom, podobnie jest ze zbiornikami retencyjnymi. Całkiem zaniechać nie wolno, bo te pomoce i pocieszenia służą czemuś innemu, one zapobiegają wylewom w podwyższonych stanach i coś tam ratują, natomiast te wszystkie czary nie odczarują żywiołu.

Tusk podobnie zresztą jak jego poprzednicy powinien odpowiadać za zupełnie inne rzeczy niż żywioły. Po pierwsze powinien odpowiedzieć za administrację, za prawo, które nadal pozowała budować osiedla, przedszkola, szkoły i stadiony na miejscach zagrożonych powodzią. . We Wrocławiu tuż po powodzi 1000-lecia, na terenach zalewowych działki i mieszkania spadły o kilkadziesiąt procent, stały się hitem na rynku nieruchomości. Dziś buduje się tam osiedla, przedszkola, drogi itd. Koszty renowacji, odbudowy infrastruktury, takich osiedli i inwestycji, są wielokrotnie wyższe niż wszystkie wały razem wzięte i ponosi te koszty podatnik. Ktoś kupuje sobie działkę, albo chałupę tanim kosztem, potem jej nie ubezpiecza, następnie go zalewa, a ja ubezpieczony klient działki i chałupy po normalnej cenię spłacam za takiego osła dodatkową ratę. Dzieje się to wszystko w ramach państwa prawa i poszanowania swobód obywatelskich. Nie za żywioł, ale za to odpowiada Tusk i jego poprzednicy, ponieważ bez żadnych kosztów można to zmienić jedną ustawą i zaoszczędzić miliardy.

Za drugie miejsce, które się nazywa Rządowe Centrum Bezpieczeństwa odpowiada już tylko i wyłącznie Donald Tusk i to nawet nie PO, nie ten rząd, ale dokładnie i tylko Donald Tusk.  W Rządowym Centrum Bezpieczeństwa mieliśmy do czynienia z jedną z tych popisowych akcji Donalda Tuska, o których głośno się nie mówi, bo jeszcze Kaczyński wróci. Tusk odciął głowę niewygodnemu i kompetentnemu szefowi centrum, którym był doktor Przemysław Guła, uznawany za jednego z najwybitniejszych fachowców w kraju. Wraz z nim w geście protestu odeszła całą grupa ludzi powołana przez niego na różne administracyjne stanowiska. O tej dymisji mówiło się niewiele, nikt przecież nie będzie jechał po Tusku jak po Kaczorze, jeśli odszedł to na pewno się nie nadawał. W takim razie spójrzmy kto przyszedł. Przyszedł szef straży granicznej, magister Marcin Samsonowicz-Górski, który z rozbrajającą szczerością stwierdził, że ma blade pojęcie o sprawach, jakimi będzie się musiał zająć. Przyszedł pięć miesięcy temu na nowy urząd, pytanie, czy przez ten czas stał się fachowcem? Nawet liceum dla dorosłych pracujących trwa dłużej. Dziś widziałem szlochającą kobietę, która mimo wszystko zachowywała trzeźwość umysłu. Krzyczała, że nie ma pretensji o to, że jest żywioł, on się pyta dlaczego nie mogła się do nikogo z centrum kryzysowego dodzwonić, ona się pyta dlaczego nikt przed falą powodziową nie wysłał komunikatu, dlaczego sprzęt pojawił się dopiero wtedy, gdy wylądował helikopter z Tuskiem?

Tusk za wodę nie odpowiada, ale za kalekie prawo powinien beknąć, natomiast za Rządowe Centrum Bezpieczeństwa powinien siedzieć. Tak, żaden populizm, normalna konsekwencja w przyzwoitym, myślącym kraju. Za zniszczenie instytucji, która odpowiada za bezpieczeństwo państwa, przestępca w randze premiera takiego państwa powinien ponieść odpowiedzialność i to przed stosownym organem, który się Trybunał Stanu nazywa. Kiedy Macierewicz rozbroił służby specjalne mówiło się o tym latami i mówi do dziś, zresztą poniekąd słusznie, bo w miejsce bandytów z WSI, przyszli gówniarze z Naszej Klasy, co nie jest zamianą jakościową. Tusk jest odpowiedzialny w pełni za chaos organizacyjny, za to że lata jak idiota z miejsca na miejsce i trawę mu malują na zielono, za to, że jedną z nielicznych kompetentnie obsadzonych instytucji obsadził miernymi, biernymi, wiernymi, półanalfabetami. Ale Tuskowi nic się nie stanie, to co powinno być oczywistym zarzutem wobec Tuska, nie jest nawet podnoszone, za to dzień i noc mówi się o tym, jak to oszołomy oskarżają biegającego jak w ukropie biednego premiera, który teraz jeszcze za żywioły odpowiada. Tylko patrzeć jak się Donald Tusk pojawi z trzy dniowym zarostem, z tego wielkiego wysiłku koordynacyjnego przy pomocy helikoptera i spotkań z mieszkańcami, by wysłuchać ich rozpaczy i zostać samotnym bohaterem. Tak w Polsce wygląda administracja i centra kryzysowe i to jest jeden wielki żywioł, za który Tusk powinien iść siedzieć.

Reklama

48 KOMENTARZE

  1. Zbyt łagodnymi słowami to napisałeś. Przydałby się tekst
    analogiczny do opisu bandyty w ciemnych okularach,którego nazwiska wstyd wymieniać.Bo takie,odziedziczone po eseldowcach,zwalnianie wszystkich – również sprzątaczek,bo były z ,,pisowskiego rozdania”,to jest nie tylko woda na młyn niemieckich odwetowców – jak mawiał pan Janek,ale DEBILIZM , KRETYŃSTWO I SKURWYSYŃSTWO.

  2. Zbyt łagodnymi słowami to napisałeś. Przydałby się tekst
    analogiczny do opisu bandyty w ciemnych okularach,którego nazwiska wstyd wymieniać.Bo takie,odziedziczone po eseldowcach,zwalnianie wszystkich – również sprzątaczek,bo były z ,,pisowskiego rozdania”,to jest nie tylko woda na młyn niemieckich odwetowców – jak mawiał pan Janek,ale DEBILIZM , KRETYŃSTWO I SKURWYSYŃSTWO.

  3. Zgadzanie się z tobą ostatnio pono chluby nie przynosi
    A ja się zgadzam tym razem, oh jak ja się zgadzam.

    W TV powinien przewijać się od kilku dni szef RzCB ze swoimi przydupasami i powinien być jednocześnie w 10 miejscach zarzucając media fachowymi i profesjonalnymi doniesieniami o fachowości i profesjonaliźmie akcji. Tak, żeby każdy nawet najgłupszy pismak wiedział, że już nic więcej zrobić się nie da.

    Amator Tusk tymczasem powinien przyjachać RAZ i odebrać na miejscu meldunek od szefa RzCB i krótko skomentować, że właśnie przekonał się na własne oczy, że wcześniejsze raporty i doniesienia prasowe o profesjonaliźmie służb nie kłamały.

    Ale z drugiej strony takie jasełka z premierem w roli głownej uwielbiają media i część elektoratu, bo Panie jak premier przyjedzie to pewnie kasę rzuci i opierdoli kogo trzeba. Śmiejemy się z gospodarskich wizyt Putina i Łukaszenki, ale jak przyjdzie co do czego, to teatrzyk w wykonaniu polskiego premiera zawsze jest mile widziany i doceniany.

    • Słuchałem tych ludzi , którzy rozmawiali z Tuskiem
      tam,na zalanych terenach i żaden ale to żaden nie dziękował ani po rękach ,,waszi bałagarodje”.Wręcz przeciwnie , że szopka ,że objazdowy kołchoz pokazowy – leci smigłowiec premiera a tuż przed nim/albo za nim/ jedzie sprzęt ,,na akcję”. Chyba lud już nie chwyta tych rozgrzanych denarów.

  4. Zgadzanie się z tobą ostatnio pono chluby nie przynosi
    A ja się zgadzam tym razem, oh jak ja się zgadzam.

    W TV powinien przewijać się od kilku dni szef RzCB ze swoimi przydupasami i powinien być jednocześnie w 10 miejscach zarzucając media fachowymi i profesjonalnymi doniesieniami o fachowości i profesjonaliźmie akcji. Tak, żeby każdy nawet najgłupszy pismak wiedział, że już nic więcej zrobić się nie da.

    Amator Tusk tymczasem powinien przyjachać RAZ i odebrać na miejscu meldunek od szefa RzCB i krótko skomentować, że właśnie przekonał się na własne oczy, że wcześniejsze raporty i doniesienia prasowe o profesjonaliźmie służb nie kłamały.

    Ale z drugiej strony takie jasełka z premierem w roli głownej uwielbiają media i część elektoratu, bo Panie jak premier przyjedzie to pewnie kasę rzuci i opierdoli kogo trzeba. Śmiejemy się z gospodarskich wizyt Putina i Łukaszenki, ale jak przyjdzie co do czego, to teatrzyk w wykonaniu polskiego premiera zawsze jest mile widziany i doceniany.

    • Słuchałem tych ludzi , którzy rozmawiali z Tuskiem
      tam,na zalanych terenach i żaden ale to żaden nie dziękował ani po rękach ,,waszi bałagarodje”.Wręcz przeciwnie , że szopka ,że objazdowy kołchoz pokazowy – leci smigłowiec premiera a tuż przed nim/albo za nim/ jedzie sprzęt ,,na akcję”. Chyba lud już nie chwyta tych rozgrzanych denarów.

  5. Co ty do PO i Tuska masz? Zajęty był, CENZURĘ INTERNETU
    wprowadzić chciał, a gdyby się udało to i mediów wszelakich. Trzeźwe, tanie i skuteczne przecież. Nic byś nie wiedział. a gdybyś wiedział to co byś z tą wiedzą zrobił? Nic, prawda? Żadnego judzenia, wszyscy szczęśliwi, a o to przecież chodzi, czyż nie? O szczęście.

    • Kocie, nudny jesteś…
      Nie jestem “za” PO, uważam że tekst Majewskiego “nawet hasła nie chciało nam się wymyślić ale i tak jesteśmy zajebiści” świetnie oddaje dokonania tej partii, ale mam wrażenie, że dla ciebie lepiej by było jakby ta ustawa przeszła. Wtedy można by było naprawdę szaty drzeć o cenzurę, a tak to możesz tylko wypominać że próbował i zrezygnował. W ten sposób można też mówić, że Kaczyński próbował wykończyć Leppera fałszywkami i też mu nie wyszło (a Tuskowi z Cimoszewiczem się udało, choć sprawa wydała się jeszcze szybciej).
      Zeszłoroczny śnieg. Nuda. A nawet brak zagrożenia.
      Już ciekawszy był Giertych wymuszając na szkołach program do blokowania “porno” niewiadomej firmy, którego blacklista była ustalana arbitralnie przez ministerstwo głupich kroków, a wśród “zboczonych” stron znalazły się m.in. opozycyjne (w stosunku do narodowej ówczesnej koalicji) blogi. Nie dość że zablokował to jeszcze dał zarobić producentowi programu…
      A że tylko szkoły itp? No cóż, minister edukacji narodowej nie znający lektur najwyraźniej nie mógł więcej…

      • jiima, młode stąd niedokształcone i głupio naiwne jesteś…
        Wtedy można by było naprawdę szaty drzeć o cenzurę dobrym uzasadnieniem powyższego może być.
        W ramach treningu szarych komórek uzasadnij, wykorzystując swój tekst, że prawdę rzekłem.

  6. Co ty do PO i Tuska masz? Zajęty był, CENZURĘ INTERNETU
    wprowadzić chciał, a gdyby się udało to i mediów wszelakich. Trzeźwe, tanie i skuteczne przecież. Nic byś nie wiedział. a gdybyś wiedział to co byś z tą wiedzą zrobił? Nic, prawda? Żadnego judzenia, wszyscy szczęśliwi, a o to przecież chodzi, czyż nie? O szczęście.

    • Kocie, nudny jesteś…
      Nie jestem “za” PO, uważam że tekst Majewskiego “nawet hasła nie chciało nam się wymyślić ale i tak jesteśmy zajebiści” świetnie oddaje dokonania tej partii, ale mam wrażenie, że dla ciebie lepiej by było jakby ta ustawa przeszła. Wtedy można by było naprawdę szaty drzeć o cenzurę, a tak to możesz tylko wypominać że próbował i zrezygnował. W ten sposób można też mówić, że Kaczyński próbował wykończyć Leppera fałszywkami i też mu nie wyszło (a Tuskowi z Cimoszewiczem się udało, choć sprawa wydała się jeszcze szybciej).
      Zeszłoroczny śnieg. Nuda. A nawet brak zagrożenia.
      Już ciekawszy był Giertych wymuszając na szkołach program do blokowania “porno” niewiadomej firmy, którego blacklista była ustalana arbitralnie przez ministerstwo głupich kroków, a wśród “zboczonych” stron znalazły się m.in. opozycyjne (w stosunku do narodowej ówczesnej koalicji) blogi. Nie dość że zablokował to jeszcze dał zarobić producentowi programu…
      A że tylko szkoły itp? No cóż, minister edukacji narodowej nie znający lektur najwyraźniej nie mógł więcej…

      • jiima, młode stąd niedokształcone i głupio naiwne jesteś…
        Wtedy można by było naprawdę szaty drzeć o cenzurę dobrym uzasadnieniem powyższego może być.
        W ramach treningu szarych komórek uzasadnij, wykorzystując swój tekst, że prawdę rzekłem.

  7. Towarzysz Miller raz
    Towarzysz Miller raz powiedział powodzianom szczerą partyjną prawdę no i popłynął razem z falą kulminacyjną. Największym nieszczęściem jedynie słusznego ustroju jest spustoszenie umysłów prowadzące do zaniku odpowiedzialności za życie swoje i rodziny i permanentne oglądanie się na państwo.

    • Jak dochodzi do kataklizmu
      To nie ma takiego ubezpieczyciela, który by był w stanie wypłacić odszkodowania. Wtedy jest oglądanie się na państwo, bo państwo ma na takie cele rezerwę finansową.
      O ile wiem, Polska nadal ma, choć Lepper próbował się do tych funduszy dobrać, aby ludziom rozdać.

      • Tak się śmiejecie z tego Leppera , że nie widzicie
        jak został autorytetem finansjery nadwiślańskiej.Jego pomysł podchwycił najpierw Tusk a teraz Winiecki – co z pianą na pysku wypowiada się o Kaczyńskim. A wszystkich wyzywa od bolszewików. Pan profesor Winiecki pisał był,podobno, przemówienia pierwszym sekretarzom pzpr. Tak więc historia zatoczyła koło.

    • Te słowa o ubezpieczaniu wypowiedział tow. Cimoszewicz
      One mają sens tylko w cywilizowanych krajach , gdzie towarzystwa ubezpieczeniowe ,wzamian za pobierane składki,wypłacają REALNE ODSZKODOWANIA bez sądowego przymusu.Natomiast w Polsce tzw, ubezpieczalnie służą do wydymania klientów. Po oszacowaniu szkody /przez biegłego/na 50 tys. zł towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaca całe 5 tysięcy i załącza pismo,gratis,w którym motywuje wypłatę ,,poczuciem sprawiedliwości społecznej”.

  8. Towarzysz Miller raz
    Towarzysz Miller raz powiedział powodzianom szczerą partyjną prawdę no i popłynął razem z falą kulminacyjną. Największym nieszczęściem jedynie słusznego ustroju jest spustoszenie umysłów prowadzące do zaniku odpowiedzialności za życie swoje i rodziny i permanentne oglądanie się na państwo.

    • Jak dochodzi do kataklizmu
      To nie ma takiego ubezpieczyciela, który by był w stanie wypłacić odszkodowania. Wtedy jest oglądanie się na państwo, bo państwo ma na takie cele rezerwę finansową.
      O ile wiem, Polska nadal ma, choć Lepper próbował się do tych funduszy dobrać, aby ludziom rozdać.

      • Tak się śmiejecie z tego Leppera , że nie widzicie
        jak został autorytetem finansjery nadwiślańskiej.Jego pomysł podchwycił najpierw Tusk a teraz Winiecki – co z pianą na pysku wypowiada się o Kaczyńskim. A wszystkich wyzywa od bolszewików. Pan profesor Winiecki pisał był,podobno, przemówienia pierwszym sekretarzom pzpr. Tak więc historia zatoczyła koło.

    • Te słowa o ubezpieczaniu wypowiedział tow. Cimoszewicz
      One mają sens tylko w cywilizowanych krajach , gdzie towarzystwa ubezpieczeniowe ,wzamian za pobierane składki,wypłacają REALNE ODSZKODOWANIA bez sądowego przymusu.Natomiast w Polsce tzw, ubezpieczalnie służą do wydymania klientów. Po oszacowaniu szkody /przez biegłego/na 50 tys. zł towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaca całe 5 tysięcy i załącza pismo,gratis,w którym motywuje wypłatę ,,poczuciem sprawiedliwości społecznej”.

  9. No to mow tylko o Kanadzie, chociaz watpie w to co napisales/as.
    Inaczej wyglada sprawa w Australii i Japonii. W Australii mozesz ubespieczyc wszystko. Pozary, powodzie, cyklony, huragany, burze,tornada, name it tutaj jest wszystko kazdy kataklizm, nawet zawieruchy sniezne w Victorii w sezonie zimowym. Ubezpieczyc np. od pozaru mozesz nawet w miejscu gdzie regularnie co pare lat jest megapozar i jest b. duze prawdopodobienstwo utraty dorobku zycia, ale stawka ubezpieczeniowa jest oczywiscie wieksza od stawek ubezpieczeniowych w miescach, gdzie tych pozarow tak czesto nie ma. Nastepny przypadek, Japonia. Moja zona pracowala w Kobe dla firmy ubezpieczeniowej Nichido lub Nishido, zostala ona wchlonieta pozniej przez Tokijska firme ubezpieczeniowa, ktorej nazwy nie pamietam. Jak kazdy wie Japonia jest sejsmiczna, a ubezpieczenia sa dla wszystkich, ktorzy tylko pragna ubezpieczyc swoj dobytek, nie ma odmow. Tylko znowu, sa tylko wieksze skladki ubezpieczeniowe dla regionow bardziej sejsmicznych. A wiec Domi, glupstwa, Ty Wasc gadasz. Masz pieniadze, ubezpieczysz wszystko.

    • Masz pieniądze – to są słowa kluczowe, Gucio
      Jak ktoś “ma pieniadze”, to jest sam przez siebie ubezpieczony, składek płacić nie musi, bo go byle żywioł nie zniszczy. Będzie miał za co odbudować.

      Jak ktoś nie ma pieniędzy i w żywiole może stracić wszystko, to musi się ubezpieczyć. Wtedy wysokość składek jest bardzo ważna, musi się mieścić w budżecie domowym. Budżety domowe takich obciążeń często nie wytrzymują.

      W Kalifornii, gdzie się trzęsie, firmy ubezpieczeniowe musza oferować polisy od trzęsienia, inaczej paszoł. Jest obowiązek, bo firmy robić tego kiedyś nie chciały, zbyt kosztowne ryzyko.

      Powiedzmy, że kupiłeś dom za 300 tys. Dom to znaczy budynek i grunt, na którym stoi. Dom sam wart jest 180 tys, ale firmy tego nie biorą pod uwagę (działki nie będą odbudowywać wszak) i naliczają składki od 300 K. Wynosi ona około 600 dolarow rocznie.

      Nie wdając się w kwestie ineksowania składki co jakiś czas, przez 20 lat wezmą od klienta 12 tys.

      Domy buduję się tak, że trzęsienie o skali 6-7 stopni powienien dom wytrzymać, szkło w kuchni poleci, ale dom nie powinien mieć większych uszkodzeń. Ewentualne naprawy kosztować mogą właśnie te 12K. Takie trzęsienie przychodzi raz na 10-20 lat, w jakiejś tam okolicy. Pech, jeśli akurat pod Tobą jest epicentrum, ale to jest na miarę totolotka.

      Niszczące trzęsienie rzędu 8-9 stopni przychodzi statystycznie raz na 100 lat. Polisy ubezpieczeniowe są “ubezpieczone” przez rząd. W sytuacji wielkiego zniszczenia, firmy ogłaszają utratę płynności i rząd za nie musi płacić. Odszkodowanie odbierają spadkobiercy…

      Taki kataklizm przytrafił się w San Franciscco w 1906 roku. Miał “tylko” 7,8 stopnia. Miasto uległo zniszczeniu, ale nie siły mechaniczne to spowodowały, a pożary. Ofiary to byli ci, którzy zostali osaczeni w budynkach na wyższych piętrach. Po tamtym zdarzeniu wyszedł przepis, że budynki mają mieć schody zewnętrzne miedzy oknami z piętra na piętro. Tych budynków jest dużo i tworzą klimat miasta.

      Od niedawna istnieje obowiązek, że pomieszczenia niemieszkalne (sklepy, szpitale, etc) muszą mieć sieć spryskiwaczy w sufitach. Włączają się one automatycznie na sygnał z obowiazkowego detektora dymu. Detektor dymu jest też obowiązkowy w każdym domu. Na szczęście jeszcze spryskiwacze w domu nie są wymagane, no bo jak to by było, że dym poszedł z patelni, a chałupa ocieka 🙂

      W domach mieszkalnych oprócz wykrywacza dymu w kilku punktach, baniak na wodę musi być przytwierdzony do ściany stalowymi taśmami. Baniak stoi typowo w garażu. Ta ściana między domem a garażem, oraz drzwi w niej, muszą być ognioodporne. Baniak jest zwykle na gaz, i iskrę ma elektryczną. Przewody gazowe muszą być długie i giętkie. Gdyby nie te prowizje, to baniak się przewraca, rozrywa przewody, iskra i po ptakach.

      Dom musi miec porządny fundament i być do niego porządnie przytwierdzony, mieć wzmocnienia w różnych miejscach, zabezpieczony komin od kominka, co to lubi sie przewrócić, itd.

      Wewnątrz, zwłaszcza w sypialniach, nie może być obrazów na ścianach nad łóżkiem, żadnych żyrandoli nad nim, niczego co w nocy może na ślipia spaść. Zapas jedzenia i wody na 3 dni, coś do gotowania na gaz z butli, latarki… Nawet w pracy powinno mieć sie ciepłe okrycie, wygodne buty, bieliznę na zmianę, jakby trzeba bylo w pracy kilka dni zostać.

      Ubezpieczenie od “zwykłego” pożaru też trzeba przemyśleć.

      Jak ludzie sa w domu, to najczęściej bierze się z kominka lub z kuchni. Straż przybywa w ciągu 3-4 minut. Dużo sie nie zniszczy.

      Jak ludzi nie ma w domu, to najczęściej pożar wybucha w garażu. Ściana jest ogniotrwała, garaż pusty (jeśli nie, to samochody mają swoje ubezpieczenia); ktoś musi zauważyć, że sie hajcuje i straż przybywa – jeszcze zanim zniszczenie dosięgnęło części mieszkalnej. Tak, ludzie zauważają i dzwonią.

      Alem się rozpisała…

      Pozdrowienia!

        • Tak, 2n, przyjeżdżają tak szybko
          Jak się dzwoni z telefonu stacjonarnego, to nie trzeba mówić, gdzie się jest, bo w dyspozytorni to wiedzą.

          Dojazd ułatwia przepis ruchu drogowego, że gdy jedzie pojazd na sygnale, wszystkie samochody mają się zatrzymać. Zjechać, jeśli jest gdzie, a jeśli nie, to się zatrzymać w miejscu. Wśród unieruchomionych samochodów pojazd uprzywilejowany znajdzie drogę przejazdu, środkiem, poboczem, a od skrzyżowania do skrzyżowania choćby lewą stroną jezdni.

          Dzwoniłam kiedyś po straż, bo miejsce pracy pachniało spalonką. Jak powiedziałam, że jest swąd spalenizny, dyspozytorka już wydala polecenia i ekipa się szykowała. Ekipa wyjechała, jak dyspozytorka zadawała mi pytania. Powiedziała, że muszę ewakuować ludzi. Chciałam się targować: ale nie ma ogina, ni dymu, tylko ten zapach – ona mi ucięła i dobitnie powiedziała: jeśli podejrzewasz, że jest pożar, usuń ludzi!

          Nie zdążyliśmy my z naszej firmy obiec inne w tym budynku, a straż już była. Trzy minuty. Po kolejnej minucie byłi z lekkim sprzętem na górze.

          Jarało się gniazdko za regałem.

          Gdybym wyczuwając swąd spalonki, i będąc szefem, nie zadzwoniła po straż, i to by sie w nocy spaliło, to bym teraz pisała z więzienia.

          To tak a propos odpowiedzialności, o której dużo tu w tych dniach.

          Pozdrowienia

          • Podziwiam za odpowiedzialność…
            Podziwiam za odpowiedzialność, której większości z nas niestety brakuje (a może to olewactwo lub strach) jednak to co sprawdza się w dużych miastach nie koniecznie działa w małych i średnich – mieszkam na przedmieściach jednego – do straży pożarnej leżącej po drugiej stronie miasta mam jakieś 7-8km – żaden star ani jelcz, w które jest wyposażona jednostka nie dojedzie w 4 minuty na drugi koniec miasta, nawet przy pustych drogach – dotyczy to tez renault-ów, które ostatnio pojawiają się w jednostkach, a które mają jeszcze gorsze właściwości niż stare stary (wywracają się). Można by tak sobie dyskutować ale mnie zawsze zastanawia, kto w domu ma sprawną gaśnicę – wydatek niewielki a może życie uratować – w którymś z krajów beneluxu jest obowiązek posiadania gaśnicy w domu czy mieszkaniu – u nas tylko w samochodzie – znaczy się dla Polaka samochód ważniejszy?
            Pozdrowienia dla przykładnej szefowej (bez ironii) Solano.

          • Dzięki!
            Mniej więcej raz na rok w pracy są ćwiczenia w gaszeniu ognia. Przyjeżdża strażak z michą, w której dla każdego wznieca ogień i każdy musi to gaśnicą ugasić. Artyzmu w tym nie ma, ale jakiś kontakt z obsługą tego sprzętu jest.
            Najgorzej jest utrzymać w rękach, ciężkie. Nic dziwnego, że strażacy to rosłe chłopy 🙂

        • Film warto zobaczyć!
          Tu się zgadzam.
          To były symulacje, ale tego rodzaju zaprószenia ognia w domach wynika z kreatywności ludzi, którzy sami układają instalację elektryczną, albo zostawiają niedopałki papierosów.
          Gaśnicę trzeba mieć i trzeba umieć ją użyć.

      • Czesc Solano, kraje, ktore maja kataklizmow co niemiara
        jak USA, Australia czy Japonia podchodza do tej sprawy priorytetowo. Mam nadzieje, ze tym razem (chociaz watpie) nasi decydenci ponad partyjnie zagraja ten sam tune i bez wzgledu kto jest przy wladzy, stana na wysokosci zadania. A kto jest winnym temu co sie stalo(nie mam na mysli opadow deszczu, ale stanu walow przeciwpowodziowych i niekompetencji), powinna zajac sie prokuratura. Powodzie sa dla Polski faktem i co pare lat dadza o sobie znac. Za pare lat dowiemy sie czy wnioski zostaly wyciagniete. Musze leciec Solano. Do nastepnego. Pozdrawiam

          • Wystarczy isc na Malibu beach w Twoim przypadku,
            Bondi Beach w moim, Ty masz pelno takich strazakow i lifeguards, a ja jedrnych opalonych cial plci pieknej jeszcze przed operacjami plastycznymi. Chociaz jestem pewien, ze nasze plaze nad baltykiem tez sa pokryte takimi strazakami i pieknymi Polkami. 🙂

          • Nie bardzo u nas ze słońcem
            tej wiosny. Chmury i wiatr, zupełnie zimno.
            Globalnie się może i ociepla, ale o który glob chodzi?

  10. No to mow tylko o Kanadzie, chociaz watpie w to co napisales/as.
    Inaczej wyglada sprawa w Australii i Japonii. W Australii mozesz ubespieczyc wszystko. Pozary, powodzie, cyklony, huragany, burze,tornada, name it tutaj jest wszystko kazdy kataklizm, nawet zawieruchy sniezne w Victorii w sezonie zimowym. Ubezpieczyc np. od pozaru mozesz nawet w miejscu gdzie regularnie co pare lat jest megapozar i jest b. duze prawdopodobienstwo utraty dorobku zycia, ale stawka ubezpieczeniowa jest oczywiscie wieksza od stawek ubezpieczeniowych w miescach, gdzie tych pozarow tak czesto nie ma. Nastepny przypadek, Japonia. Moja zona pracowala w Kobe dla firmy ubezpieczeniowej Nichido lub Nishido, zostala ona wchlonieta pozniej przez Tokijska firme ubezpieczeniowa, ktorej nazwy nie pamietam. Jak kazdy wie Japonia jest sejsmiczna, a ubezpieczenia sa dla wszystkich, ktorzy tylko pragna ubezpieczyc swoj dobytek, nie ma odmow. Tylko znowu, sa tylko wieksze skladki ubezpieczeniowe dla regionow bardziej sejsmicznych. A wiec Domi, glupstwa, Ty Wasc gadasz. Masz pieniadze, ubezpieczysz wszystko.

    • Masz pieniądze – to są słowa kluczowe, Gucio
      Jak ktoś “ma pieniadze”, to jest sam przez siebie ubezpieczony, składek płacić nie musi, bo go byle żywioł nie zniszczy. Będzie miał za co odbudować.

      Jak ktoś nie ma pieniędzy i w żywiole może stracić wszystko, to musi się ubezpieczyć. Wtedy wysokość składek jest bardzo ważna, musi się mieścić w budżecie domowym. Budżety domowe takich obciążeń często nie wytrzymują.

      W Kalifornii, gdzie się trzęsie, firmy ubezpieczeniowe musza oferować polisy od trzęsienia, inaczej paszoł. Jest obowiązek, bo firmy robić tego kiedyś nie chciały, zbyt kosztowne ryzyko.

      Powiedzmy, że kupiłeś dom za 300 tys. Dom to znaczy budynek i grunt, na którym stoi. Dom sam wart jest 180 tys, ale firmy tego nie biorą pod uwagę (działki nie będą odbudowywać wszak) i naliczają składki od 300 K. Wynosi ona około 600 dolarow rocznie.

      Nie wdając się w kwestie ineksowania składki co jakiś czas, przez 20 lat wezmą od klienta 12 tys.

      Domy buduję się tak, że trzęsienie o skali 6-7 stopni powienien dom wytrzymać, szkło w kuchni poleci, ale dom nie powinien mieć większych uszkodzeń. Ewentualne naprawy kosztować mogą właśnie te 12K. Takie trzęsienie przychodzi raz na 10-20 lat, w jakiejś tam okolicy. Pech, jeśli akurat pod Tobą jest epicentrum, ale to jest na miarę totolotka.

      Niszczące trzęsienie rzędu 8-9 stopni przychodzi statystycznie raz na 100 lat. Polisy ubezpieczeniowe są “ubezpieczone” przez rząd. W sytuacji wielkiego zniszczenia, firmy ogłaszają utratę płynności i rząd za nie musi płacić. Odszkodowanie odbierają spadkobiercy…

      Taki kataklizm przytrafił się w San Franciscco w 1906 roku. Miał “tylko” 7,8 stopnia. Miasto uległo zniszczeniu, ale nie siły mechaniczne to spowodowały, a pożary. Ofiary to byli ci, którzy zostali osaczeni w budynkach na wyższych piętrach. Po tamtym zdarzeniu wyszedł przepis, że budynki mają mieć schody zewnętrzne miedzy oknami z piętra na piętro. Tych budynków jest dużo i tworzą klimat miasta.

      Od niedawna istnieje obowiązek, że pomieszczenia niemieszkalne (sklepy, szpitale, etc) muszą mieć sieć spryskiwaczy w sufitach. Włączają się one automatycznie na sygnał z obowiazkowego detektora dymu. Detektor dymu jest też obowiązkowy w każdym domu. Na szczęście jeszcze spryskiwacze w domu nie są wymagane, no bo jak to by było, że dym poszedł z patelni, a chałupa ocieka 🙂

      W domach mieszkalnych oprócz wykrywacza dymu w kilku punktach, baniak na wodę musi być przytwierdzony do ściany stalowymi taśmami. Baniak stoi typowo w garażu. Ta ściana między domem a garażem, oraz drzwi w niej, muszą być ognioodporne. Baniak jest zwykle na gaz, i iskrę ma elektryczną. Przewody gazowe muszą być długie i giętkie. Gdyby nie te prowizje, to baniak się przewraca, rozrywa przewody, iskra i po ptakach.

      Dom musi miec porządny fundament i być do niego porządnie przytwierdzony, mieć wzmocnienia w różnych miejscach, zabezpieczony komin od kominka, co to lubi sie przewrócić, itd.

      Wewnątrz, zwłaszcza w sypialniach, nie może być obrazów na ścianach nad łóżkiem, żadnych żyrandoli nad nim, niczego co w nocy może na ślipia spaść. Zapas jedzenia i wody na 3 dni, coś do gotowania na gaz z butli, latarki… Nawet w pracy powinno mieć sie ciepłe okrycie, wygodne buty, bieliznę na zmianę, jakby trzeba bylo w pracy kilka dni zostać.

      Ubezpieczenie od “zwykłego” pożaru też trzeba przemyśleć.

      Jak ludzie sa w domu, to najczęściej bierze się z kominka lub z kuchni. Straż przybywa w ciągu 3-4 minut. Dużo sie nie zniszczy.

      Jak ludzi nie ma w domu, to najczęściej pożar wybucha w garażu. Ściana jest ogniotrwała, garaż pusty (jeśli nie, to samochody mają swoje ubezpieczenia); ktoś musi zauważyć, że sie hajcuje i straż przybywa – jeszcze zanim zniszczenie dosięgnęło części mieszkalnej. Tak, ludzie zauważają i dzwonią.

      Alem się rozpisała…

      Pozdrowienia!

        • Tak, 2n, przyjeżdżają tak szybko
          Jak się dzwoni z telefonu stacjonarnego, to nie trzeba mówić, gdzie się jest, bo w dyspozytorni to wiedzą.

          Dojazd ułatwia przepis ruchu drogowego, że gdy jedzie pojazd na sygnale, wszystkie samochody mają się zatrzymać. Zjechać, jeśli jest gdzie, a jeśli nie, to się zatrzymać w miejscu. Wśród unieruchomionych samochodów pojazd uprzywilejowany znajdzie drogę przejazdu, środkiem, poboczem, a od skrzyżowania do skrzyżowania choćby lewą stroną jezdni.

          Dzwoniłam kiedyś po straż, bo miejsce pracy pachniało spalonką. Jak powiedziałam, że jest swąd spalenizny, dyspozytorka już wydala polecenia i ekipa się szykowała. Ekipa wyjechała, jak dyspozytorka zadawała mi pytania. Powiedziała, że muszę ewakuować ludzi. Chciałam się targować: ale nie ma ogina, ni dymu, tylko ten zapach – ona mi ucięła i dobitnie powiedziała: jeśli podejrzewasz, że jest pożar, usuń ludzi!

          Nie zdążyliśmy my z naszej firmy obiec inne w tym budynku, a straż już była. Trzy minuty. Po kolejnej minucie byłi z lekkim sprzętem na górze.

          Jarało się gniazdko za regałem.

          Gdybym wyczuwając swąd spalonki, i będąc szefem, nie zadzwoniła po straż, i to by sie w nocy spaliło, to bym teraz pisała z więzienia.

          To tak a propos odpowiedzialności, o której dużo tu w tych dniach.

          Pozdrowienia

          • Podziwiam za odpowiedzialność…
            Podziwiam za odpowiedzialność, której większości z nas niestety brakuje (a może to olewactwo lub strach) jednak to co sprawdza się w dużych miastach nie koniecznie działa w małych i średnich – mieszkam na przedmieściach jednego – do straży pożarnej leżącej po drugiej stronie miasta mam jakieś 7-8km – żaden star ani jelcz, w które jest wyposażona jednostka nie dojedzie w 4 minuty na drugi koniec miasta, nawet przy pustych drogach – dotyczy to tez renault-ów, które ostatnio pojawiają się w jednostkach, a które mają jeszcze gorsze właściwości niż stare stary (wywracają się). Można by tak sobie dyskutować ale mnie zawsze zastanawia, kto w domu ma sprawną gaśnicę – wydatek niewielki a może życie uratować – w którymś z krajów beneluxu jest obowiązek posiadania gaśnicy w domu czy mieszkaniu – u nas tylko w samochodzie – znaczy się dla Polaka samochód ważniejszy?
            Pozdrowienia dla przykładnej szefowej (bez ironii) Solano.

          • Dzięki!
            Mniej więcej raz na rok w pracy są ćwiczenia w gaszeniu ognia. Przyjeżdża strażak z michą, w której dla każdego wznieca ogień i każdy musi to gaśnicą ugasić. Artyzmu w tym nie ma, ale jakiś kontakt z obsługą tego sprzętu jest.
            Najgorzej jest utrzymać w rękach, ciężkie. Nic dziwnego, że strażacy to rosłe chłopy 🙂

        • Film warto zobaczyć!
          Tu się zgadzam.
          To były symulacje, ale tego rodzaju zaprószenia ognia w domach wynika z kreatywności ludzi, którzy sami układają instalację elektryczną, albo zostawiają niedopałki papierosów.
          Gaśnicę trzeba mieć i trzeba umieć ją użyć.

      • Czesc Solano, kraje, ktore maja kataklizmow co niemiara
        jak USA, Australia czy Japonia podchodza do tej sprawy priorytetowo. Mam nadzieje, ze tym razem (chociaz watpie) nasi decydenci ponad partyjnie zagraja ten sam tune i bez wzgledu kto jest przy wladzy, stana na wysokosci zadania. A kto jest winnym temu co sie stalo(nie mam na mysli opadow deszczu, ale stanu walow przeciwpowodziowych i niekompetencji), powinna zajac sie prokuratura. Powodzie sa dla Polski faktem i co pare lat dadza o sobie znac. Za pare lat dowiemy sie czy wnioski zostaly wyciagniete. Musze leciec Solano. Do nastepnego. Pozdrawiam

          • Wystarczy isc na Malibu beach w Twoim przypadku,
            Bondi Beach w moim, Ty masz pelno takich strazakow i lifeguards, a ja jedrnych opalonych cial plci pieknej jeszcze przed operacjami plastycznymi. Chociaz jestem pewien, ze nasze plaze nad baltykiem tez sa pokryte takimi strazakami i pieknymi Polkami. 🙂

          • Nie bardzo u nas ze słońcem
            tej wiosny. Chmury i wiatr, zupełnie zimno.
            Globalnie się może i ociepla, ale o który glob chodzi?

  11. Za budowanie na terenach zalewowych
    i polderach odpowiedzialne są gminy, które olewają sobie plany zagospodarowania przestrzennego. Wiem jak to wygląda w mojej gminie, więc piszę to z pełną odpowiedzialnością pomimo braku wiedzy jak to wygląda w innych gminach. Gminy wydają pozwolenia jeżeli granicząca działka jest już zabudwana, a takich działek na terenach zalewowych jest tysiące i zapewne od działek, które nie były na takich terenach “pociągnięto” tym sposobem kilometry osiedli na poldery. Mnie tylko zastanawia, czy takich idiotów co budują się w takich miejscach powinno się chronić przed ich głupotą ustawowo… no tak, powinno?? bo przecież poźniej za jego głupotę zapłacimy z naszych podatków

  12. Za budowanie na terenach zalewowych
    i polderach odpowiedzialne są gminy, które olewają sobie plany zagospodarowania przestrzennego. Wiem jak to wygląda w mojej gminie, więc piszę to z pełną odpowiedzialnością pomimo braku wiedzy jak to wygląda w innych gminach. Gminy wydają pozwolenia jeżeli granicząca działka jest już zabudwana, a takich działek na terenach zalewowych jest tysiące i zapewne od działek, które nie były na takich terenach “pociągnięto” tym sposobem kilometry osiedli na poldery. Mnie tylko zastanawia, czy takich idiotów co budują się w takich miejscach powinno się chronić przed ich głupotą ustawowo… no tak, powinno?? bo przecież poźniej za jego głupotę zapłacimy z naszych podatków