Mniejsze zło – odpowiada mi jeden czy drugi dureń i gdy dopytuję go czym jest to zło większe i cóż takiego uczynił słyszę w odpowiedzi, te same kłamstwa, które powiedział im pan, który z esbekami w czasach czerwonego dobrobytu pił wódkę i uprzejmie donosił. Jak to jest? Byle łajdak, który ma jeszcze ciepłą posadkę bo kilku jego umiłowanych przyjaciół wciąż dycha, ma tak wielki autorytet, że wystarczy mu jedno zdanie aby nas przekonać, nawet do największej bredni. Wystarczy, że robi to w telewizji.
My nie rozumiemy rzeczy absolutnie podstawowej w państwowości – dobra wspólnego. Mało tego nie wiemy nawet o istnieniu czegoś takiego. A zrozumienie czym to owe dobro się charakteryzuje jest kluczowe. Statystyczny Polak, z którym mam okazję rozmawiać nie przejmuje się sprawami swojego państwa, gdyż kompletnie nie czuje po co to państwo jest mu w ogóle potrzebne.
Silne wojsko? Eee tam, nie napadną.
Skuteczna policja? Eee tam, spokojnie jest u mnie na podwórku.
Proste i stabilne prawo? Eee tam, firmy nie zakładam, telewizorek na raty dali.
Zakaz deficytowego budżetu? Eee tam, a co to szkodzi, ja nie spłacam.
Nie umiem się powstrzymać przed ziemkiewiczowskim "ooo, popsuło się – to idę dalej piechotą" na awarię rozpadającego się samochodu, którym ktoś wybrał się w daleką podróż. Niestety dlatego głosujemy na skończonych durni, kłamców, skorumpowanych złodzieji, którzy wpędzają nasze państwo w katastrofę. Wszystko to robimy właśnie dlatego, że nie widzimy tego, że wszystkich nas łączą wspólne interesy, o które zadbać może tylko państwo. Nie jest tym interesem żeby ktoś dostał pieniądze za to, że mu się syn, czy córka urodzi. Nie jest tym interesem żeby dostać pieniądze za to, że go się z pracy wyrzuciło. Nie jest tym interesem to żeby banda wypranych z moralności kolesi mogła żerować na wszystkich tych, którzy mają w sobie jeszcze trochę samozaparcia i zaciskają zęby żeby zapracować na swoje utrzymanie i prowadzenie przedsiębiorstwa.
Może to kiedyś zrozumiemy, a może przyjdzie tu ktoś inny, weźmie nas za mordę i zrobi "interes na głupocie", jak był łaskaw się o nas wyrazić pan prezydent Wałęsa.
P.S. Chciałem kilka spraw wyjaśnić, doprecyzować, aby być dobrze zrozumianym, ale stwierdziłem, że nie mam zamiaru zakładać sobie kagańca i przejmować się, że mówienie prawdy może kogoś obrazić. Przykro mi.