Reklama

Od trzech tygodni regularnie pisałem, że wszystko wróci na swoje tory, a najszybciej skończy się bajka o „efekcie Rafała”. Tradycji stało się zadość i jak się miało stać, tak się stało. Pompowanie sondaży do absurdalnych poziomów właśnie dokonało żywota, ale na początek chciałbym zwrócić uwagę nie na wskaźniki poparcia Trzaskowskiego i Dudy, bo to banalne oszustwo sondażowe, tylko na frekwencję. Rekordziści zakładali ponad 80% w pierwszej turze i 90% w drugiej. Taki zabieg miał usprawiedliwiać dwa kłamstwa: niedorzeczne słupki poparcia dla Trzaskowskiego i rzekomo wielką mobilizację pod hasłem „mamy dość”. Przez prawie całą kampanię, prócz opowiadania legend o cudownych właściwościach Trzaskowskiego, ludziom wciskano jeden wielki kit, że w czasach „pandemii” padnie rekord frekwencji niespotykany na świecie. Zabawa się skończyła, Trzaskowski i 90% frekwencja twardo spadła na glebę.

Wyniki dla pierwszej tury musiały zostać urealnione, żeby rozkręcić nowe propagandowe kłamstwo dla następnego etapu, dlatego zachowanie racjonalnego człowieka powinno być konsekwentne. Patrzymy na liczby i posługujemy się matematyką, a nie propagandą. Tak jak nierealne było zbliżanie się Trzaskowskiego do Dudy na odległość 6%, tak groteskowe jest przekazanie poparcia pomiędzy kandydatami na poziomie 100%, co rzecz jasna nigdy w polityce się nie zdarzyło i nie zdarzy. Problem matematyczny jest taki, że nie mamy liczb, te pojawią się dopiero w niedzielę. Póki co pojawiają się wyłącznie pobożne życzenia i symulacje z pogranicza hazardu. Najbardziej precyzyjnymi, co nie znaczy, że odzwierciedlającymi ostateczne wyniki wyborów, dysponują sztaby. Tak zwane badania wewnętrzne są robione na większych próbach ankietowanych i przede wszystkim nie zawierają wszystkich komputerowych „poprawek”. Hołowni wyrwało się, że w tych badaniach od dłuższego czasu wychodziło niedoszacowanie poparcia dla Andrzeja Dudy, reszta milczy, bo takim kapitałem politycy się nie dzielą.

Reklama

Co można zrobić mając do dyspozycji jedynie „sondaże” medialne i wszystkie sygnały, które płyną ze strony sztabów? Zapomnieć o nich i wrócić do archiwalnej matematyki, która pozwoli poukładać preferencje wyborcze, a te nie zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Ostatnie wybory parlamentarne z 2019 roku, przy frekwencji 62%, to jest 18 470 000 głosów, dały następujące wyniki: PiS 8 051 935, 43,59%; PO 5 060 355, 27,40%; Lewica 2 319 946, 12,56%; PSL 1 578 523, 8,55%; Konfederacja 1 256 953, 6,81%. Ostatni sondaż IBRIS niemal idealnie oddaje układ sił pomiędzy Andrzejem Dudą 43% i Rafałem Trzaskowskim 27%. Trzecim i ostatnim kandydatem, który zachował poparcie z wyborów parlamentarnych jest Krzysztof Bosak 7%. Cuda zaczynają się dziać w przypadku Biedronia i Kosiniaka-Kamysza, no i pozostaje Hołownia, który bierze ponad 10%.

Poparcie dla Biedronia na poziomie 3-4% jest dla mnie wiarygodne, to oznacza, że jakieś 1,5 miliona wyborców uciekło do Hołowni i w zasadzie tylko do Hołowni, przecież Trzaskowski nie wychodzi poza poparcie PO. Odpływ elektoratu PSL-Kukiz, czyli Kosiniaka-Kamysza, na rzecz Hołowni, w części dotyczącej Kukiza też jest bardzo prawdopodobny, wręcz naturalny, bo Kukiz i Hołownia to politycy „antysystemowi”. Pytanie, czy skala odpływu jest wiarygodna i tutaj mam bardzo poważne wątpliwości. Wynik Kosiniaka-Kamysza na poziomie 2% wydaje się nieprawdopodobny, to strata miliona głosów, ale gdy się straty Lewicy połączy ze stratami PSL-Kukiz, to wychodzi nam jak w pysk strzelił około 2,5 miliona głosów i 11-13% poparcia dla Hołowni. Czy Hołownia głównie składa się z byłego Kukiza i mniej radykalnej części Lewicy? Na to wygląda i to się logicznie układa.

Podsumowując. Nie ma najmniejszych powodów, aby rekordową frekwencję 62% sprzed pół roku, w czasach „pandemii” pompować do idiotycznych poziomów. Frekwencja 60-62% jest najbardziej realna. Poparcia dla Andrzeja Dudy powinno oscylować w granicach 44%, co oddaje poparcie dla PiS. Rafał Trzaskowski dostaje w granicach 28%, czyli głosy PO. Krzysztof Bosak ma około 7% i zgarnia poparcie dla Konfederacji. Największą zagadką jest wynik Kosiniaka-Kamysza i na moje oko on powinien utrzymać co najmniej połowę głosów, to jest 4%. Biedroń to kompletna porażka i tu się akurat zgadzam, że 4% to jego próg. No i zostaje Hołownia, który przy stratach Biedronia i Kosiniaka-Kamysza powinien dostać jakieś 11%. Tak wygląda nie tyle moja prognoza, co matematyczno-logiczna układanka, ale wiadomo, że wyborca w pewnej części zachowuje się irracjonalnie i ta część będzie odpowiadała za różnice procentowe i wyborcze niespodzianki, o których dowiemy się w niedzielę.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Od wtorku w Łowiczu mają

    Od wtorku w Łowiczu mają miejsce sanepidowskie ŁAPANKI w sklepach na klientów bez namordników. Nakładane są bezwzględnie mandaty na zarówno sprzedawców jak i klientów. Ponoć w innych miejscach Polski jest identycznie. Przypominam, że w moim Łowiczu sztab Andrzeja Dudy będzie miał w niedzielę wieczór wyborczy (na miejskich błoniach, w muszli koncertowej).

    Egona muszę pochwalić – tak, Szumowski jest przedstawicielem platformy w rządzie PiS. Ten rudy skurwiel pracuje w pocie czoła na obniżenie wyniku PAD w wyborach. Ta ruda łachudra niezależnie od wyniku wyborów musi w połowie lipca zostać wyjebana na zbity pysk. Wprowadzać mandaty w tygodniu wyborczym – to mógł zrobić tylko sabotażysta.

    • W połowie lipca może już być

      W połowie lipca może już być za późno. Dymisje muszą być przeprowadzone natychmiast. Każdy mandat to jeden głos mniej na Dudę, a może i kilka, o ile rodzina ukaranego się przyłączy. W drugiej turze o prezydenturze może zadecydować kilkadziesiąt tysięcy głosów.

      Nadgorliwi policjanci muszą też pamiętać że w wielu krajach gwałtowne ataki na tę formację są pokłosiem gorliwego wymuszania na obywatelach przestrzegania często absurdalnych regulacji. U nas też to może się zdarzyć, gdyby gospodarka się zawaliła i wzrosło bezrobocie i bieda. Wtedy zakupy dodatkowego sprzętu nie pomogą.

  2. Od wtorku w Łowiczu mają

    Od wtorku w Łowiczu mają miejsce sanepidowskie ŁAPANKI w sklepach na klientów bez namordników. Nakładane są bezwzględnie mandaty na zarówno sprzedawców jak i klientów. Ponoć w innych miejscach Polski jest identycznie. Przypominam, że w moim Łowiczu sztab Andrzeja Dudy będzie miał w niedzielę wieczór wyborczy (na miejskich błoniach, w muszli koncertowej).

    Egona muszę pochwalić – tak, Szumowski jest przedstawicielem platformy w rządzie PiS. Ten rudy skurwiel pracuje w pocie czoła na obniżenie wyniku PAD w wyborach. Ta ruda łachudra niezależnie od wyniku wyborów musi w połowie lipca zostać wyjebana na zbity pysk. Wprowadzać mandaty w tygodniu wyborczym – to mógł zrobić tylko sabotażysta.

    • W połowie lipca może już być

      W połowie lipca może już być za późno. Dymisje muszą być przeprowadzone natychmiast. Każdy mandat to jeden głos mniej na Dudę, a może i kilka, o ile rodzina ukaranego się przyłączy. W drugiej turze o prezydenturze może zadecydować kilkadziesiąt tysięcy głosów.

      Nadgorliwi policjanci muszą też pamiętać że w wielu krajach gwałtowne ataki na tę formację są pokłosiem gorliwego wymuszania na obywatelach przestrzegania często absurdalnych regulacji. U nas też to może się zdarzyć, gdyby gospodarka się zawaliła i wzrosło bezrobocie i bieda. Wtedy zakupy dodatkowego sprzętu nie pomogą.