Reklama

Z politycznych wydarzeń bieżącego tygodnia chciałbym odnotować dwa

Z politycznych wydarzeń bieżącego tygodnia chciałbym odnotować dwa równorzędne wydarzenia. Pierwsze wydarzenie jest wynikiem mojego znudzenia, które zaowocowało podniesieniem statystki sejmowej witryny. Wszedłem, zobaczyłem i mogę się podzielić konkretną informacją. Okazuje się, że mamy w sejmie tylko jednego posła, którego nazwisko zaczyna się na literę „I”. Gdyby ktoś czuł się rozczarowany rangą politycznego newsa, chętnie uzupełniam i podnoszę rangę. Posła, którego nazwisko zaczyna się na literę „U”, też mamy tylko jednego, tak to się będzie kształtowało w nadchodzącej kadencji. Lepiej? Nie lepiej! Widzę, że się towarzystwo zwane suwerenem rozwydrzyło, a w takich wypadkach wiadomo co polityka z suwerenem czyni. Sprowadza suwerena za twarz na ziemię. Niepotrzebnie się suweren ciskał, bo jak przeczyta jaka jest druga polityczna informacja, szybko uzna, że pierwsza była niebagatelnego znaczenia. Leszek Miler został szefem klubu SLD, a Ryszard Kalisz nie będzie startował w wyborach na szefa partii. No i co Panie suweren? Wypadałoby przeprosić, w jakimś sensie kawałek siebie, w końcu ja tych zdań nie klecę w imieniu polityki, tylko dla dobra suwerena, żeby się suweren nie czuł taki opuszczony po 9 października. Tak swoją drogę i skoro już sobie w mojej chorej wyobraźni z suwerenem gaworzymy, to mam jedno pytanie. Pamięta suweren co i kto obiecał suwerenowi: załatwić, poprawić, zmienić, wyprostować, zlikwidować, podnieść, obniżyć, zredukować, podwoić?

Reklama

Było trochę tego, to się nie dziwię, że suweren zapomniał, ale i nie ma czego żałować, ponieważ powyższe newsy dobitnie pokazują ile wszystko obiecywane jest warte i czym się przykryło. Nawet wyzwoliciele marihuany poczuli się oszukani, bo spodziewali się, że mesjasz lewicy jednak zajara skręta w sejmowym holu, okazało się jednak, że partia protestu będzie wersalem w sejmie i każdą jedną sprawę poruszy legalnie, z poszanowaniem demokracji. Dla wyborców antysystemowych oznacza to tyle, że krzyż będzie wisiał, skręty dalej u dealera, a religia w szkole na świadectwie, bo 40 głosami można robić dym, ale nie ogień. Mimo wszystko nie buntowałbym się, aż tak bardzo, posłowie antysystemowi nie mieli pojęcia, że tak będzie, ponieważ nie mieli pojęcia jak działa sejm. Poseł Biedroń spytany przez redaktor Olejnik, co to takiego konwent seniorów odpowiedział, że to reprezentacja najstarszych posłów Wysokiej Izby. Ubaw był po pachy, pani redaktor się uśmiała do łez, pan poseł też zachował pełen luz i samokrytykę. Milusi obrazek trafił na czołówki telewizyjne i pokazał kolejny raz, że te wszystkie kompetencje, wiedza, czy nawet tytuł naukowy są sztywniackie, najważniejsze mieć dystans do siebie, być na luzie, radość życia trzeba mieć w sobie i otwartość na świat, jak się okazuje, pełen niespodzianek. A tak merytorycznie nowy wybraniec suwerena dodał, że szkolenie będzie, bodaj w piątek, tak więc on się doszkoli i już po kłopocie.

Poseł Biedroń odwalił za mnie kawał roboty, musiałbym się sporo nagimnastykować, żeby scharakteryzować klub i wyborców pana posła, a tak pan poseł jednym wywiadem pokazał obrazek wart tysiąca słów. Normalnie taki poseł, co nie jest specjalnej troski, z powodu swojej mniejszościowej natury, kończy jak większościowy Węgrzyn, media pokazują jacy to ignoranci, prostaki i heteroseksualne nieuki nami rządzą. Poseł Biedroń jest bidulek, zatem potraktowało się posła trochę jak tego syna taksówkarza Ryśka z Klanu, kultowego filmu elektoratu posła Biedronia. Będzie wesoło i nie będzie strachu, pani kanclerz jednak nie wjedzie Panterami do Warszawy z powodu skandalicznej książki posła Kaczyńskiego, nie zapowiada się też, by znikały niemieckie montownie z polskiej ziemi, wręcz przeciwnie się zapowiada. Już pojawiły się pierwsze wysokie oceny znanych agencji, które szacuję, że polska siła robocza stanie się najbardziej konkurencyjna w Europie, natomiast w perspektywie zagrozi rynkom wschodnim. Trzeba by tylko policzyć po kursie euro, czy droższa jest miska ryżu, czy też talerz zalewajki. Uspokoiły się też nastroje społeczne, jak ręką odjął, Gazeta Wyborcza piszę, że KIBICE Legii mieli kłopoty i zostali skandalicznie potraktowani przez rumuńskich ochroniarzy. Fakt potwierdza TVN, który się nawet przyznał, że KIBICE Legii kibicują drużynie prezesa TVN.

Moja ulubiona stacja poszła za ciosem i zrobiła też taki reportaż o protestujących pod krzyżem, tak, tym samym krzyżem, moja ulubiona stacja innych reportaży od blisko dwu lat nie robi. I w tym reportażu pokazano jakiś inny świat, starszy Pan w leciwym, ale jednak eleganckim płaszczu, więcej niż poprawną polszczyzną i spokojnym tonem wyjaśnił dlaczego tu jest. Potem młodzieniec i wcale nie łysy, normalny, uczesany tak jak się teraz modnie czesze, powiedział, że wcale nie o hel chodzi i nie o zamach, tylko, żeby już tak strasznie nie kłamać o tym Smoleńsku. Pani reporterka nie została kopnięta w brzuch przez siedemdziesięcioletnią staruszkę okutaną w szalik CWKS i nawet Pan prezydent nie otoczył się stalowym płotem, za który wypuszczał umówionych piętnastu delegatów. Złośliwi twierdzą, że ten nowy kierunek wziął się z najnowszych badań wiarygodności stacji, które zlecali potencjalni nabywcy TVN, ale mnie się wydaje, że to znów jakieś spiskowanie. By było na tyle, jeśli chodzi o wydarzenia polityczne, jak widać pełen spokój, zupełna cisza. Mnie się taka cisza jednoznacznie kojarzy, ale nie będę psuł nastroju suwerenowi, zwłaszcza, że sumując wybór suwerena, wychodzi, że 60% niczego innego nie chce słyszeć, tylko takich informacji ilu posłów jest na „U” i czy szefem SLD zostanie Ryszard Kalisz. Cisza, taka, że aż w uszy kłuje, ci, którzy wiedzą co zawsze następuje po ciszy, też niech się nie łudzą, bo na wszystkim da się zarobić, gdy się ma do dyspozycji taką klientelę jak suweren.

Reklama

27 KOMENTARZE

  1. Zarobić? Trzeba jeszcze napisać o nastrojach konsumenckich
    Zawsze było tak, i tego się spodziewałem, że chwilę przed wyborami nastroje konsumenckie były podłe, a statystyka w wąskim pasku w telewizorni również to uczciwie odnotowywała. Były one podłe tylko dlatego, że potencjalny konsument nie miał pewności, czy po wyborach będzie jeszcze miał pracę – w szczególności dotyczyło to wyborów samorządowych, bowiem zmiana ekipy rządzącej w magistracie, oznaczała odpowiednie czystki wśród urzędników i zatrudnianie swojej “rodziny”. Uraz z tego był tak silny, że zapewne wpływał na wybory powszechne – na miesiąc czy dwa wszelka sprzedaż była obniżona, a więc i wpływy do budżetu z tytułu podatku VAT. Tłum, który po wynikach wyborów można podejrzewać o braki w intelekcie, ma jednak swoistą inteligencję przetrwania, i teraz jak popatruje, co wybrał na swojego pana – chyba się jednak lekko tego wystraszył.
    Nie ma zjawiska poprawy nastrojów konsumenckich po wyborach.

    Może wpływy do budżetu uratuje święto z 1 listopada – które to pewnie w mniemaniu palikotowców winno być świętem wkrótce zakazanym, jako pogańskim. Tylko ciemnota krótkowzroczna nie dostrzega, że takie święto wymusza podróżowanie, odwiedziny, prezenty i… świeczki. Tonę świeczek! I VAT do budżetu! Więc cwaniacy siedzą cicho jak mysz pod miotłą, bo nikt z nich nie ma w tym interesu.

    Jak by je zlikwidowali, to wtedy “nie będzie już nic”, jak mawiał szacowny teraz imć Kononowicz – bowiem inteligencja przetrwania tłumu dostrzeże prosty fakt, że jak nie kupuje tylko akumuluje, i jak tylko płaci drogo za prąd, wodę i śmieci – a wszystko z VATem i ZUSem – to takie działania, budżetu nie uratują przed dziurą – a i nie spłacą rosnącego szalonego zadłużenia.

    Czuję się trochę jak ten Żyd co już wie, że Hitler to nic dobrego, i że obozy koncentracyjne oznacza, i że powinien już uciekać z tego kraju jak najdalej – ale bolesna niemoc w działaniu nie pozwala mi uciec przed tym, co następuje. Będę się więc przyglądał powolnej swojej zagładzie w milczeniu… Na razie ekonomicznej.

    • Kris,
      Bo “nastroje konsumenckie” to jest przymiot kapitalizmu, bez dobrego nastroju konsumenckiego kapitalizm nie istnieje.

      Pieniądze – zakupy produktów – produkowanie produktów – zatrudnienie przy produkcji – wytwarzanie produktów – zarabianie pieniędzy – zakup produktów. I tak w kółko.
      Dopóki coś nie nawali, choćby jedno z ogniw łańcucha, bo wtedy wszystko się wali.

      Jestem antykapitalistyczna, bo słabości systemu widzę i nie obawiam się ich ogłaszać. Choć niestety, nic lepszego dotąd nikt nie wymyślił.

      Problem tkwi w braku alternatywy.

      • plusy kapitalizmu
        Kapitalizm to jedyny system postępowy, albo inaczej nieskończenie rozwojowy. Zakłada że wiecznie wszystkiego będzie coraz więcej. Więcej użytecznej siły roboczej, więcej żarcia, więcej forsy do podziału, więcej wszelkiego badziewia do sprzedania.
        W zasadzie wszystko gra pod warunkiem, że również globus ziemski nieskończenie będzie się powiększał w takim samym tempie.
        Dawniejsze systemy były z kolei ograniczające.
        Stawiały przeszkody rozwojowi jednostki, ustalały pułapy dobrobytu, ograniczały spożycie dolnym warstwom społecznym. Często celowo hamowały rozwój technologii, i lubowały się w niezmiennym trwaniu tego co jest.
        Gdyby plebs mógł swobodnie wybierać styl swojego życia, kapitalizm nie mógłby powstać.

  2. Zarobić? Trzeba jeszcze napisać o nastrojach konsumenckich
    Zawsze było tak, i tego się spodziewałem, że chwilę przed wyborami nastroje konsumenckie były podłe, a statystyka w wąskim pasku w telewizorni również to uczciwie odnotowywała. Były one podłe tylko dlatego, że potencjalny konsument nie miał pewności, czy po wyborach będzie jeszcze miał pracę – w szczególności dotyczyło to wyborów samorządowych, bowiem zmiana ekipy rządzącej w magistracie, oznaczała odpowiednie czystki wśród urzędników i zatrudnianie swojej “rodziny”. Uraz z tego był tak silny, że zapewne wpływał na wybory powszechne – na miesiąc czy dwa wszelka sprzedaż była obniżona, a więc i wpływy do budżetu z tytułu podatku VAT. Tłum, który po wynikach wyborów można podejrzewać o braki w intelekcie, ma jednak swoistą inteligencję przetrwania, i teraz jak popatruje, co wybrał na swojego pana – chyba się jednak lekko tego wystraszył.
    Nie ma zjawiska poprawy nastrojów konsumenckich po wyborach.

    Może wpływy do budżetu uratuje święto z 1 listopada – które to pewnie w mniemaniu palikotowców winno być świętem wkrótce zakazanym, jako pogańskim. Tylko ciemnota krótkowzroczna nie dostrzega, że takie święto wymusza podróżowanie, odwiedziny, prezenty i… świeczki. Tonę świeczek! I VAT do budżetu! Więc cwaniacy siedzą cicho jak mysz pod miotłą, bo nikt z nich nie ma w tym interesu.

    Jak by je zlikwidowali, to wtedy “nie będzie już nic”, jak mawiał szacowny teraz imć Kononowicz – bowiem inteligencja przetrwania tłumu dostrzeże prosty fakt, że jak nie kupuje tylko akumuluje, i jak tylko płaci drogo za prąd, wodę i śmieci – a wszystko z VATem i ZUSem – to takie działania, budżetu nie uratują przed dziurą – a i nie spłacą rosnącego szalonego zadłużenia.

    Czuję się trochę jak ten Żyd co już wie, że Hitler to nic dobrego, i że obozy koncentracyjne oznacza, i że powinien już uciekać z tego kraju jak najdalej – ale bolesna niemoc w działaniu nie pozwala mi uciec przed tym, co następuje. Będę się więc przyglądał powolnej swojej zagładzie w milczeniu… Na razie ekonomicznej.

    • Kris,
      Bo “nastroje konsumenckie” to jest przymiot kapitalizmu, bez dobrego nastroju konsumenckiego kapitalizm nie istnieje.

      Pieniądze – zakupy produktów – produkowanie produktów – zatrudnienie przy produkcji – wytwarzanie produktów – zarabianie pieniędzy – zakup produktów. I tak w kółko.
      Dopóki coś nie nawali, choćby jedno z ogniw łańcucha, bo wtedy wszystko się wali.

      Jestem antykapitalistyczna, bo słabości systemu widzę i nie obawiam się ich ogłaszać. Choć niestety, nic lepszego dotąd nikt nie wymyślił.

      Problem tkwi w braku alternatywy.

      • plusy kapitalizmu
        Kapitalizm to jedyny system postępowy, albo inaczej nieskończenie rozwojowy. Zakłada że wiecznie wszystkiego będzie coraz więcej. Więcej użytecznej siły roboczej, więcej żarcia, więcej forsy do podziału, więcej wszelkiego badziewia do sprzedania.
        W zasadzie wszystko gra pod warunkiem, że również globus ziemski nieskończenie będzie się powiększał w takim samym tempie.
        Dawniejsze systemy były z kolei ograniczające.
        Stawiały przeszkody rozwojowi jednostki, ustalały pułapy dobrobytu, ograniczały spożycie dolnym warstwom społecznym. Często celowo hamowały rozwój technologii, i lubowały się w niezmiennym trwaniu tego co jest.
        Gdyby plebs mógł swobodnie wybierać styl swojego życia, kapitalizm nie mógłby powstać.

  3. Zarobić? Trzeba jeszcze napisać o nastrojach konsumenckich
    Zawsze było tak, i tego się spodziewałem, że chwilę przed wyborami nastroje konsumenckie były podłe, a statystyka w wąskim pasku w telewizorni również to uczciwie odnotowywała. Były one podłe tylko dlatego, że potencjalny konsument nie miał pewności, czy po wyborach będzie jeszcze miał pracę – w szczególności dotyczyło to wyborów samorządowych, bowiem zmiana ekipy rządzącej w magistracie, oznaczała odpowiednie czystki wśród urzędników i zatrudnianie swojej “rodziny”. Uraz z tego był tak silny, że zapewne wpływał na wybory powszechne – na miesiąc czy dwa wszelka sprzedaż była obniżona, a więc i wpływy do budżetu z tytułu podatku VAT. Tłum, który po wynikach wyborów można podejrzewać o braki w intelekcie, ma jednak swoistą inteligencję przetrwania, i teraz jak popatruje, co wybrał na swojego pana – chyba się jednak lekko tego wystraszył.
    Nie ma zjawiska poprawy nastrojów konsumenckich po wyborach.

    Może wpływy do budżetu uratuje święto z 1 listopada – które to pewnie w mniemaniu palikotowców winno być świętem wkrótce zakazanym, jako pogańskim. Tylko ciemnota krótkowzroczna nie dostrzega, że takie święto wymusza podróżowanie, odwiedziny, prezenty i… świeczki. Tonę świeczek! I VAT do budżetu! Więc cwaniacy siedzą cicho jak mysz pod miotłą, bo nikt z nich nie ma w tym interesu.

    Jak by je zlikwidowali, to wtedy “nie będzie już nic”, jak mawiał szacowny teraz imć Kononowicz – bowiem inteligencja przetrwania tłumu dostrzeże prosty fakt, że jak nie kupuje tylko akumuluje, i jak tylko płaci drogo za prąd, wodę i śmieci – a wszystko z VATem i ZUSem – to takie działania, budżetu nie uratują przed dziurą – a i nie spłacą rosnącego szalonego zadłużenia.

    Czuję się trochę jak ten Żyd co już wie, że Hitler to nic dobrego, i że obozy koncentracyjne oznacza, i że powinien już uciekać z tego kraju jak najdalej – ale bolesna niemoc w działaniu nie pozwala mi uciec przed tym, co następuje. Będę się więc przyglądał powolnej swojej zagładzie w milczeniu… Na razie ekonomicznej.

    • Kris,
      Bo “nastroje konsumenckie” to jest przymiot kapitalizmu, bez dobrego nastroju konsumenckiego kapitalizm nie istnieje.

      Pieniądze – zakupy produktów – produkowanie produktów – zatrudnienie przy produkcji – wytwarzanie produktów – zarabianie pieniędzy – zakup produktów. I tak w kółko.
      Dopóki coś nie nawali, choćby jedno z ogniw łańcucha, bo wtedy wszystko się wali.

      Jestem antykapitalistyczna, bo słabości systemu widzę i nie obawiam się ich ogłaszać. Choć niestety, nic lepszego dotąd nikt nie wymyślił.

      Problem tkwi w braku alternatywy.

      • plusy kapitalizmu
        Kapitalizm to jedyny system postępowy, albo inaczej nieskończenie rozwojowy. Zakłada że wiecznie wszystkiego będzie coraz więcej. Więcej użytecznej siły roboczej, więcej żarcia, więcej forsy do podziału, więcej wszelkiego badziewia do sprzedania.
        W zasadzie wszystko gra pod warunkiem, że również globus ziemski nieskończenie będzie się powiększał w takim samym tempie.
        Dawniejsze systemy były z kolei ograniczające.
        Stawiały przeszkody rozwojowi jednostki, ustalały pułapy dobrobytu, ograniczały spożycie dolnym warstwom społecznym. Często celowo hamowały rozwój technologii, i lubowały się w niezmiennym trwaniu tego co jest.
        Gdyby plebs mógł swobodnie wybierać styl swojego życia, kapitalizm nie mógłby powstać.

  4. “Polska jest wyjątkiem na tle
    “Polska jest wyjątkiem na tle regionu centralnej i wschodniej Europy – podkreślił w piątek w Warszawie prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet.
    Szef EBC stwierdził, że jest wzruszony tempem, w jakim rozwija się polska gospodarka. “Kiedy widzę Polskę tak szybko rozwijającą się jestem wzruszony, bo bardzo dobrze pamiętam Polskę z połowy lat 80-tych. I jeśli coś może stać się symbolem niewiarygodnej transformacji na lepsze, to ten symbol jest tutaj” – podkreślił Trichet”.

    Może ja jakiś złosliwy jestem ale ciekawi mnie na ile wycenił swoje wzruszenie kolega Trichet.

    • Trichet, o ile się ze wzruszenia popłakał
      To złotymi łzami.

      Ceny złota są astronomiczne.
      Czy to bańka następna, czy zapowiedź kataklizmu?
      Tak chyba było w historii, że złoto miało ceny niskie w czasach spokoju, a wysokie, jak się coś większego szykowało.

      A tfu! Śpijmy wszyscy spokojnie.

  5. “Polska jest wyjątkiem na tle
    “Polska jest wyjątkiem na tle regionu centralnej i wschodniej Europy – podkreślił w piątek w Warszawie prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet.
    Szef EBC stwierdził, że jest wzruszony tempem, w jakim rozwija się polska gospodarka. “Kiedy widzę Polskę tak szybko rozwijającą się jestem wzruszony, bo bardzo dobrze pamiętam Polskę z połowy lat 80-tych. I jeśli coś może stać się symbolem niewiarygodnej transformacji na lepsze, to ten symbol jest tutaj” – podkreślił Trichet”.

    Może ja jakiś złosliwy jestem ale ciekawi mnie na ile wycenił swoje wzruszenie kolega Trichet.

    • Trichet, o ile się ze wzruszenia popłakał
      To złotymi łzami.

      Ceny złota są astronomiczne.
      Czy to bańka następna, czy zapowiedź kataklizmu?
      Tak chyba było w historii, że złoto miało ceny niskie w czasach spokoju, a wysokie, jak się coś większego szykowało.

      A tfu! Śpijmy wszyscy spokojnie.

  6. “Polska jest wyjątkiem na tle
    “Polska jest wyjątkiem na tle regionu centralnej i wschodniej Europy – podkreślił w piątek w Warszawie prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet.
    Szef EBC stwierdził, że jest wzruszony tempem, w jakim rozwija się polska gospodarka. “Kiedy widzę Polskę tak szybko rozwijającą się jestem wzruszony, bo bardzo dobrze pamiętam Polskę z połowy lat 80-tych. I jeśli coś może stać się symbolem niewiarygodnej transformacji na lepsze, to ten symbol jest tutaj” – podkreślił Trichet”.

    Może ja jakiś złosliwy jestem ale ciekawi mnie na ile wycenił swoje wzruszenie kolega Trichet.

    • Trichet, o ile się ze wzruszenia popłakał
      To złotymi łzami.

      Ceny złota są astronomiczne.
      Czy to bańka następna, czy zapowiedź kataklizmu?
      Tak chyba było w historii, że złoto miało ceny niskie w czasach spokoju, a wysokie, jak się coś większego szykowało.

      A tfu! Śpijmy wszyscy spokojnie.

  7. “wychodzi, że 60% niczego innego nie chce słyszeć(…)”
    To globalny trend:

    “W USA policzyli, że i telewizja, kiedy mówi o polityce, dociera tylko do półtora procenta – reszta usłyszawszy trzy słowa na poważny temat, natychmiast strzela pilotami. Dlatego kampanie wyborcze przeniosły się do talk-shows i wieczornych programów komediowych, najważniejsze dla kandydata jest wyprosić umieszczenie go w teledysku albo kreskówce. A władza wróciła tam, gdzie zwykle w dziejach było jej ulubione miejsce – w zacisze gabinetów i kuluarów, starannie skrytych przed wzrokiem motłochu”.

    To z ostatniej książki Ziemkiewicza.

  8. “wychodzi, że 60% niczego innego nie chce słyszeć(…)”
    To globalny trend:

    “W USA policzyli, że i telewizja, kiedy mówi o polityce, dociera tylko do półtora procenta – reszta usłyszawszy trzy słowa na poważny temat, natychmiast strzela pilotami. Dlatego kampanie wyborcze przeniosły się do talk-shows i wieczornych programów komediowych, najważniejsze dla kandydata jest wyprosić umieszczenie go w teledysku albo kreskówce. A władza wróciła tam, gdzie zwykle w dziejach było jej ulubione miejsce – w zacisze gabinetów i kuluarów, starannie skrytych przed wzrokiem motłochu”.

    To z ostatniej książki Ziemkiewicza.

  9. “wychodzi, że 60% niczego innego nie chce słyszeć(…)”
    To globalny trend:

    “W USA policzyli, że i telewizja, kiedy mówi o polityce, dociera tylko do półtora procenta – reszta usłyszawszy trzy słowa na poważny temat, natychmiast strzela pilotami. Dlatego kampanie wyborcze przeniosły się do talk-shows i wieczornych programów komediowych, najważniejsze dla kandydata jest wyprosić umieszczenie go w teledysku albo kreskówce. A władza wróciła tam, gdzie zwykle w dziejach było jej ulubione miejsce – w zacisze gabinetów i kuluarów, starannie skrytych przed wzrokiem motłochu”.

    To z ostatniej książki Ziemkiewicza.