Reklama

Mam jeszcze przed oczami i w uszach mi brzmi rozmowa Tomaszewskiego z Materną, którą zorganizowano w TVN24 na okoliczność tego nieszczęsnego dachu przeciwsłonecznego i jedno mi z uszu i sprzed oczu odejść nie chce. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że media istnieją po to, by nawet inteligentni ludzie przerabiali się w mediach na idiotów. Wspomniani panowie jak nigdy zgodzili się, co do oceny stanu rzeczy, ponieważ jak zawsze w takich przypadkach zobaczyli wspólnego wroga i oślepli. Dwa dni słucham i przyglądam się kretyńskiej debacie na temat dachu nad Stadionem Narodowym i widzę, że mój tekst popełniony bodaj we wtorek oddał sedno powszechnej głupoty. PZPN został wyznaczony na kozła ofiarnego festiwalu dal ubogich rozumem i na tym się igrzyska skończyły, do następnego razu. Sprawa za chwilę umrze, bo pojawią się kolejne blamaże, ale chciałbym jeszcze zatrzymać temat, bo na gorąco będzie łatwiej zilustrować męczącą, jak przypuszczam nie tylko moje zmysły, ogólną, nie stadionową, paranoję. W mediach najważniejsze jest porównanie, wiele razy opisywałem to zjawisko, niemal każdą rzecz w polskich mediach natychmiast ozdabia się porównaniem. Tymi atrybutami zasypano Smoleńsk, gospodarkę, politykę, sport i dowolny skandal. Tuzy dziennikarstwa wyławiają chłopków roztropków, którzy widzieli wieśniaka rąbiącego brzozowe polana i jak w mordę strzelił wyszła analogia do skrzydła 80 tonowej latającej maszyny. To tylko pierwszy z brzegu przykład na technikę ogłupiania, a przy okazji stadionowego dachu padło na Bogu ducha winne kabriolety. Stadion narodowy jest jak kabriolet, powiadają mędrcy, w tym jeden z tych tajemniczych architektów, który stadion wybudował. Prawda, że pięknie działa na wyobraźnię? Stadion jak kabriolet, no niech mnie, ileż to trzeba skeczów naprodukować, żeby zatrzymać premie i odprawy na państwowym wikcie.

„Polska opinia publiczna” wsiadła do kabrioletu i jedzie kabrioletem pół tygodnia, część rozumnie, jak redaktor Wołek, kiwa głowami, druga cześć puka się w czoło, a ja przyjmę dobrodziejstwo porównania z pełną dyplomacją i zadam wszystkim magom od techniki propagandy i techniki zatrzymywania państwowych stanowisk, parę prostych pytań. Kabriolet? Dobrze, ale jaki? O jakim kabriolecie mówimy? Do jakiego kabrioletu porównujemy stadion? Jeśli do Fiata 126p Cabrio, to pełna zgoda, trzeba poślinić palec i sprawdzić skąd wieje wiatr, trzeba nakręcić kołek na nitkę baranią i patrzeć jak się wychyla, w ten sposób dowiemy się co z wilgotnością. Warto przy tym wszystkim obejrzeć Wicherka lub inną Chmurkę, dopiero wówczas odpalać „Malucha”. Tylko jest mały problem, mianowicie taki, że ponad rok słyszę o „Mercedesie”, o „Ferrari” wśród stadionów, o pełnym „wypasie”, jakiego zazdrości nam cały świat i trochę mi się ten piękny obraz kłóci z dachem „na korbę”. Założyłem w ciemno, że kabriolet za 2 miliardy ma dach, który się składa automatycznie pod wpływem jakichś tam sensorów deszczu, czy nawet wilgotności. Nie interesuję się najnowszymi cudami techniki motoryzacji, zwyczajnie przyszło mi do głowy, że coś podobnego z całą pewnością musi istnieć i naturalnie nie pomyliłem się. Do woli można przebierać w kabrioletach z dachami na „czujnik deszczu” i wcale nie trzeba płacić miliardów, ba, polscy „garażowcy” przerabiają swoje stare BMW Seria 3 E46 na kabriolety z automatycznie zamykanym dachem na sensor deszczu. Stadion Narodowy za dwa miliardy złotych ma dach na korbę i jest kabrioletem zaawansowanym technicznie na poziomie Fiata 126p. Ponad to, od dwóch dni nie da się ustalić, który umyślny miał zakręcić korbą i kto powinien wydać decyzję?

Reklama

Zgadzam się, że Grzegorz Lato łagodnie mówiąc ma IQ poniżej 100, nie specjalnie też wierzę, że w FIFA i po innych urzędach podobnego tupu siedzą erudyci, ale chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Przyznaję się bez bicia, że gdyby mieszkał na Słowacji, czy Słowenii i pierwszy raz trafiłbym na polski stadion za 2 miliardy złotych, na którym odbyły się mecze Euro 2012, nie przyszłoby mi do głowy, że na tym stadionie na wypadek deszczu nie można zamknąć dachu, a murawa boiska ma drenaż poniżej stadionu A Klasy. I to jest jedna rzecz. Druga rzecz jest taka, że gdybym się już dowiedział, jak się sprawy mają, z bardzo dużym prawdopodobieństwem nie potrafiłbym opanować śmiechu i kompletnie bym zgłupiał pośród stadionu i ludzi, którzy roztaczając sobą pełen obraz skretynienia. Gwarantuję, że na 100 geniuszy, z IQ w okolicach 160, może jeden wpadłby na to, że na stadionie za dwa miliardy murawę i dach „odpala” się na korbę i byłby nim jasnowidz amator. Wydaje mi się, że dość jasno doprecyzowałem „porównanie” i teraz wystarczy postawić diagnozę, która mieści się w kategorii „albo, albo”. Wygląda na to, że albo idiotami są architekci stadionu, którzy za cenę 2 miliardów złotych nie potrafili zapewnić sprawności technicznej, w standardzie cywilizacyjnym drugiej połowy XX wieku, albo idiotami są nabywcy, którzy za 2 miliardy kupili Fiata 126p Cabrio. Istnieje jeszcze trzecia możliwość, którą chciałem przemilczeć, ale jakoś nie potrafię. Ani architekci, ani nabywcy nie są idiotami, oni zarobili swoje, idiotami są konsumenci medialni, którzy za ten cyrk płacą i jeszcze w sporej części „rozumnie” kiwają głowami.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. MatkoKurko

    A mi dzisiaj przyszedł do głowy jeszcze jeden ciekawy aspekt tej sprawy. W poniedziałek ok. 18.00 zadzwoniłam do taty i pytam: czekasz na mecz? to ja ci mówię, że tego meczu nie będzie, bo tu w Wawie strasznie leje, a dach stadionu  podobno otwarty. I ja myślę, że nasi piłkarze dużo wcześniej rozluźnili się od angielskich, bo im się "mieściło w głowie", że tak się to skończy, bo są po prostu Polakami, znają nasze absurdy, też chodzą po urzędach, czytają gazety itd. A Anglicy doznali pewnie jakiegoś dysonansu poznawczego czy też kulturowego i do ostatniej chwili byli na wysokich w obrotach, bo im się właśnie "w głowie nie mieściło" i pewnie do ostatniej chwili wierzyli, że tu jest wszystko ok, zgodnie z procedurami, że zaraz zamkną, wydrenują i będzie gra. Polacy przez to, że są Polakami pewnie wcześniej już się zaczęli wyluzowywać. I jak zapadła decyzja to Polacy "po polsku" przyjęli ją – no nie da się. A Anglicy pewnie byli nabuzowani i spać nie mogli bo absurd w głowie się nie mieścił – różne myśli, pytania przychodziły do głowy, złość, zdziwienia, zasnąć nie mogli niektórzy podobno tabletki nasenne musieli brać na noc. I tu widzę źródło dyspozycji naszych i niedyspozycji Anglików w czasie meczu. Tym sposobem polska mentalność pokonała Anglików. Pozdrawiam, Iza.

  2. MatkoKurko

    A mi dzisiaj przyszedł do głowy jeszcze jeden ciekawy aspekt tej sprawy. W poniedziałek ok. 18.00 zadzwoniłam do taty i pytam: czekasz na mecz? to ja ci mówię, że tego meczu nie będzie, bo tu w Wawie strasznie leje, a dach stadionu  podobno otwarty. I ja myślę, że nasi piłkarze dużo wcześniej rozluźnili się od angielskich, bo im się "mieściło w głowie", że tak się to skończy, bo są po prostu Polakami, znają nasze absurdy, też chodzą po urzędach, czytają gazety itd. A Anglicy doznali pewnie jakiegoś dysonansu poznawczego czy też kulturowego i do ostatniej chwili byli na wysokich w obrotach, bo im się właśnie "w głowie nie mieściło" i pewnie do ostatniej chwili wierzyli, że tu jest wszystko ok, zgodnie z procedurami, że zaraz zamkną, wydrenują i będzie gra. Polacy przez to, że są Polakami pewnie wcześniej już się zaczęli wyluzowywać. I jak zapadła decyzja to Polacy "po polsku" przyjęli ją – no nie da się. A Anglicy pewnie byli nabuzowani i spać nie mogli bo absurd w głowie się nie mieścił – różne myśli, pytania przychodziły do głowy, złość, zdziwienia, zasnąć nie mogli niektórzy podobno tabletki nasenne musieli brać na noc. I tu widzę źródło dyspozycji naszych i niedyspozycji Anglików w czasie meczu. Tym sposobem polska mentalność pokonała Anglików. Pozdrawiam, Iza.

  3. Mnie najbardziej bawi

    Mnie najbardziej bawi obwinianie PZPN-u za brak zadaszenia. Bo PZPN "był organizatorem meczu". I co z tego że "był organizatorem", skoro za obsługę techniczną stadionu odpowiedzialne jest NCS, podległe ministerstwu pani Muchy – tej od fryzjera. Jak biuro podróży "Słońce i Plaża" jest organizatorem wycieczki do Egiptu to nie decyduje o tym kiedy w czarterowym samolocie "Ryanair" mają być wysuwane koła i otwierane klapy. Tusk zresztą też coś utyskiwał na PZPN w kontekście kabrioletu, ale tej samej nocy nasłał kontrolę na ministerstwo Muchy. Chodzą też głosy że to PZPN z FIFA sobie zażyczyli otwarty dach. Nawet jeśli tak było to FIFA nie miała wiedzy na temat faktu, że przeciwdeszczowy dach za 2.000.000.000,00 złotych można zamknąć pod warunkiem że nie pada, a murawa przystosowana jest do uprawy ryżu a nie gry w piłkę.

  4. Mnie najbardziej bawi

    Mnie najbardziej bawi obwinianie PZPN-u za brak zadaszenia. Bo PZPN "był organizatorem meczu". I co z tego że "był organizatorem", skoro za obsługę techniczną stadionu odpowiedzialne jest NCS, podległe ministerstwu pani Muchy – tej od fryzjera. Jak biuro podróży "Słońce i Plaża" jest organizatorem wycieczki do Egiptu to nie decyduje o tym kiedy w czarterowym samolocie "Ryanair" mają być wysuwane koła i otwierane klapy. Tusk zresztą też coś utyskiwał na PZPN w kontekście kabrioletu, ale tej samej nocy nasłał kontrolę na ministerstwo Muchy. Chodzą też głosy że to PZPN z FIFA sobie zażyczyli otwarty dach. Nawet jeśli tak było to FIFA nie miała wiedzy na temat faktu, że przeciwdeszczowy dach za 2.000.000.000,00 złotych można zamknąć pod warunkiem że nie pada, a murawa przystosowana jest do uprawy ryżu a nie gry w piłkę.

  5. za cenę 2 miliardów złotych nie potrafili zapewnić sprawności

    A kto powiedział, że akurat całe 2 mld POszło na stadion???

    PO drugie, cabrio może nie być jedynym wzorcem TVN24, kiedyś widziałem samochód z pół sprawną wycieraczką. Była ona włączana automatycznie a z POwrotem facet ściągał ją sznurkim.

    Przypomina mi się pewien dowcip.

    Przychodzi facet do lekarza i mówi panie doktorze sąsiada członek działa jak automat, może coś zrobimy z moim? Pokaż pan. Niestety z pana członka możemy zrobić tylko półautomat. Pan będzie go podnosił ręcznie a on panu będzie opadał automatycznie.

     

  6. za cenę 2 miliardów złotych nie potrafili zapewnić sprawności

    A kto powiedział, że akurat całe 2 mld POszło na stadion???

    PO drugie, cabrio może nie być jedynym wzorcem TVN24, kiedyś widziałem samochód z pół sprawną wycieraczką. Była ona włączana automatycznie a z POwrotem facet ściągał ją sznurkim.

    Przypomina mi się pewien dowcip.

    Przychodzi facet do lekarza i mówi panie doktorze sąsiada członek działa jak automat, może coś zrobimy z moim? Pokaż pan. Niestety z pana członka możemy zrobić tylko półautomat. Pan będzie go podnosił ręcznie a on panu będzie opadał automatycznie.