Reklama

Powiedzmy, że podminowany, ale k

Powiedzmy, że podminowany, ale kto widział Leszka Millera w programie Morozowskiego, ten wie, że należałoby użyć bardziej adekwatnego słowa dla stanu emocjonalnego byłego premiera, w każdym razie tenże Miller w jakim stanie by nie był, powiedział rzeczy niebywałe. W Polsce rzeczy niebywałe definiuje się personalnie, na przykład niebywałym chamem jest jego ekscelencja ksiądz biskup Michalik, ponieważ tak orzekł kulturalny Janusz Palikot. Innym i już nie chamem lecz heretykiem-fanatykiem jest Antoni Macierewicz, gdyż tak chce zupełnie ideologicznie wyluzowany żurnalista z Bielawy, który w rubryce „wykształcenie” wpisany ma licencjat z marketingu i zarządzania. Te dwie niebywałości wskazują na kierunek działań na płaszczyźnie personalnej i tę płaszczyznę usiłuje się przykryć tak zwaną merytoryczną oceną. Nie personalnie, ale merytorycznie, według czynników oficjalnych, ocenia się rozmaite wypowiedzi i zachowania. Niech będzie, przyjmuję oficjalną linię interpretacji i rozbieram wypowiedzi merytorycznie używając trzech kolejnych cytatów i śledząc ich losy.

Reklama

Gdzieś słyszałem niebywałe stwierdzenie, że gdyby jeden polityk zabrał na pokład rządowego samolotu innego polityka, to obaj by do dziś żyli. Temu stwierdzeniu poświęcono około półtora tygodnia wnikliwych analiz, naturalnie analizy sprowadzały się do niebywałości, braku rozsądku, absurdu. Zgodzę się z takim postawieniem sprawy, uważam, że determinizm jest rodem z ciemnogrodu, ludzie nie giną dlatego, że spóźnili się na samolot, wsiedli do niewłaściwego autobusu, tudzież ruszyli się z domu, chociaż nic konkretnego nie mieli do załatwienia. Drugą niebywałością była powszechna i wielokrotnie powielana opinia, że gdyby się pewien polityk nie spóźnił na samolot, wówczas na lotnisku oddalonym o kilkaset kilometrów opadłyby mgły. Niebywała opinia, co więcej z tej samej „półbeczki”, ale te słowa nie doczekały się najmniejszego potwierdzenia niebywałości, jeśli chodzi o oficjalne czynniki. Całkiem normalna i „uprawniona” paplanina. W końcu, rzeczony Leszek Miller, użył niebywałego argumentu w rozmowie z redaktorem Morozowskim, a mianowicie powiedział, że gdyby pewien polityk nie odwołał z funkcji głównego komendanta, pewnego generała, to ten generał żyłby do dziś. O tej niebywałości prawdopodobnie nie dowie się nikt poza czytającymi te słowa, bo nawet widzowie programu Morozowskiego nie dowiedzieli się, że pewien polityk powiedział rzecz niebywałą. Nic takiego nie powiedział, zwyczajnie sobie powiedział.

Trochę kiepskie dobrałem przykłady, przynajmniej dla tych Czytelników, którzy z kontekstu dawno wyłowili nazwiska, niestety zjawisko niebywałości, tym się właśnie charakteryzuje, prócz personalizacji oczywiście. Wszyscy kojarzą rozmaite niebywałości, z tym, że kojarzą je z nazwiskami o dopiero potem uznają za niebywałe. Pierwsza wypowiedzieć należy do Jarosława Kaczyńskiego, co w najmniejszym stopniu nie zmienia mojej oceny, to nie jest mądra wypowiedź. Druga wypowiedź została rozesłana sms-ami do członków PO, a potem podchwycili ją wyznawcy PO. Nie zmieniam zdania, ta wypowiedź jest jeszcze głupsza od wypowiedzi Kaczyńskiego. Ostatnia brednia, autorstwa Leszka Millera, grzeszy największym poziomem głupoty, a mimo wszystko pozostanie zupełnie anonimową niebywałością. Zatem jak to dokładnie jest z niebywałymi wypowiedziami? Co decyduje o poziomie niebywałości?

Na tym prostym przykładzie widać wyraźnie, że w najmniejszym stopniu nie chodzi o merytoryczną zwartość, ale personalia. Merytorycznie wypowiedź Kaczyńskiego trzeba uznać za głupią, propagandę PO za bardzo głupią, natomiast idiotyczną wypowiedź Millera za piramidalnie głupią. Po linii medialnej proporcje się odwracają i co najbardziej głupie nie ma znaczenia, co najmniej głupie uzyskuje medialną rangę niebywałości. Do napisania niniejszego felietonu nie skłonił mnie gdybający Jarosław Kaczyński, sztab PO, ani nawet Leszek Miller. Skłoniła mnie niebywała wypowiedź Jarosława Kuźniara, który bronił niebywałej wypowiedzi Tomasza Lisa na temat Antoniego Macierewicza. I trzeba sobie medialnie powiedzieć, Jarosław Kuźniar jest chamem o mentalności Hunwejbina, Tomasz List jest chamem na poziomie Czerwonego Khmera. Teraz to jakoś pasuje do taliba Osamy bin Macierewicza. Jest merytorycznie, nie ma żadnego podtekstu personalnego i przede wszystkim zachowuje kanon medialnej interpretacji niebywałości.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Za to Hanka zarobi sama na botoks
    na nowe cycki i całą resztę.
    A to wszystko – cała ta lisia banda w TVP – za sprawą durnych pisowców, którzy do dzisiaj się chełpią, że stworzyli pluralistyczną telewizję. Za co ,,wdzięczny” redaktor (pizdo)Lis powtarza dzień w dzień, że była to kaczystowsko-faszystowska telewizja pisdzielców.

  2. Za to Hanka zarobi sama na botoks
    na nowe cycki i całą resztę.
    A to wszystko – cała ta lisia banda w TVP – za sprawą durnych pisowców, którzy do dzisiaj się chełpią, że stworzyli pluralistyczną telewizję. Za co ,,wdzięczny” redaktor (pizdo)Lis powtarza dzień w dzień, że była to kaczystowsko-faszystowska telewizja pisdzielców.

  3. Za to Hanka zarobi sama na botoks
    na nowe cycki i całą resztę.
    A to wszystko – cała ta lisia banda w TVP – za sprawą durnych pisowców, którzy do dzisiaj się chełpią, że stworzyli pluralistyczną telewizję. Za co ,,wdzięczny” redaktor (pizdo)Lis powtarza dzień w dzień, że była to kaczystowsko-faszystowska telewizja pisdzielców.

  4. Efekt motyla
    Chaos deterministyczny i związany z nim efekt motyla to ulubiony i jedyny dział matematyki, który politycy, dziennikarze i publicyści wszystkich opcji opanowali w swojej ocenie doskonale. Nie ma dnia w mediach aby trzepotanie skrzydeł owego owada nie było narzędziem do skompromitowania przeciwnika. Doskonałym przykładem jest spóźnienie Lecha Kaczyńskiego na samolot do Smoleńska, tyle tylko, że w myśl teorii chaosu miało ono mniejszy wpływ na katastrofę niż wypowiedź Komorowskiego o tym, że “prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”. Z drugiej strony Kaczyński wpada w tą samą pułapkę absurdu. Posługiwanie się argumentami typu “gdyby ciocia miała wąsy…” choć czasami uprawnione to w zasadzie do niczego nie prowadzi. Należy jednak pamiętać, że efekt motyla zmniejsza się, a czasami staje się nieistotny w przypadku działań świadomych, zaplanowanych a wbrew pozorom w polityce często mamy z nimi do czynienia. Tu jednak kończy się rola matematyki, a zaczyna najczęściej prokuratora 🙂

  5. Efekt motyla
    Chaos deterministyczny i związany z nim efekt motyla to ulubiony i jedyny dział matematyki, który politycy, dziennikarze i publicyści wszystkich opcji opanowali w swojej ocenie doskonale. Nie ma dnia w mediach aby trzepotanie skrzydeł owego owada nie było narzędziem do skompromitowania przeciwnika. Doskonałym przykładem jest spóźnienie Lecha Kaczyńskiego na samolot do Smoleńska, tyle tylko, że w myśl teorii chaosu miało ono mniejszy wpływ na katastrofę niż wypowiedź Komorowskiego o tym, że “prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”. Z drugiej strony Kaczyński wpada w tą samą pułapkę absurdu. Posługiwanie się argumentami typu “gdyby ciocia miała wąsy…” choć czasami uprawnione to w zasadzie do niczego nie prowadzi. Należy jednak pamiętać, że efekt motyla zmniejsza się, a czasami staje się nieistotny w przypadku działań świadomych, zaplanowanych a wbrew pozorom w polityce często mamy z nimi do czynienia. Tu jednak kończy się rola matematyki, a zaczyna najczęściej prokuratora 🙂

  6. Efekt motyla
    Chaos deterministyczny i związany z nim efekt motyla to ulubiony i jedyny dział matematyki, który politycy, dziennikarze i publicyści wszystkich opcji opanowali w swojej ocenie doskonale. Nie ma dnia w mediach aby trzepotanie skrzydeł owego owada nie było narzędziem do skompromitowania przeciwnika. Doskonałym przykładem jest spóźnienie Lecha Kaczyńskiego na samolot do Smoleńska, tyle tylko, że w myśl teorii chaosu miało ono mniejszy wpływ na katastrofę niż wypowiedź Komorowskiego o tym, że “prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”. Z drugiej strony Kaczyński wpada w tą samą pułapkę absurdu. Posługiwanie się argumentami typu “gdyby ciocia miała wąsy…” choć czasami uprawnione to w zasadzie do niczego nie prowadzi. Należy jednak pamiętać, że efekt motyla zmniejsza się, a czasami staje się nieistotny w przypadku działań świadomych, zaplanowanych a wbrew pozorom w polityce często mamy z nimi do czynienia. Tu jednak kończy się rola matematyki, a zaczyna najczęściej prokuratora 🙂

  7. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,1
    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,11628327.html

    O tyle ciekawe że odkrywa lisowe traktowanie państwa: martwi się tym że Gowin jest za dobrym ministrem, a za naturalne traktuje “nie sprawdził się pomysł premiera na zaangażowanie Jarosława Gowina w prace rządu. – Myślę, że chciał go sparaliżować odpowiedzialnością.”
    Co z tą Polską Lisie będzie gdy stanowiska ministerialne są po ty pacyfikować niewygodnych kolegów, a nie po to by sprawnie rządzić państwem.
    Przecież Lis robi z siebie idiotę: zauważa antypaństwowe postępowanie Tuska i jednocześnie je akceptuje?!

    • Idiotyzm Liza jest nieistotny
      Poznajemy kolejnego kandydata na kukłę, który przez ostatnie dni często jest w mediach na różny sposób lansowany – krytyka Liza to w rzeczywistości pochwała i zwrócenie uwagi. Gowin reprezentuje tzw. “konserwatywny” elektorat, dominujący w Polsce i kukiełkowi to dostrzegli. Jest ów pan nieprzypadkowo osadzony w takim miejscu a nie wśród oszołomów. Nie jest powiedziane, że zostanie namaszczony, na razie to pierwsze wyjście na wybieg i próba sondowania sympatii.

  8. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,1
    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,11628327.html

    O tyle ciekawe że odkrywa lisowe traktowanie państwa: martwi się tym że Gowin jest za dobrym ministrem, a za naturalne traktuje “nie sprawdził się pomysł premiera na zaangażowanie Jarosława Gowina w prace rządu. – Myślę, że chciał go sparaliżować odpowiedzialnością.”
    Co z tą Polską Lisie będzie gdy stanowiska ministerialne są po ty pacyfikować niewygodnych kolegów, a nie po to by sprawnie rządzić państwem.
    Przecież Lis robi z siebie idiotę: zauważa antypaństwowe postępowanie Tuska i jednocześnie je akceptuje?!

    • Idiotyzm Liza jest nieistotny
      Poznajemy kolejnego kandydata na kukłę, który przez ostatnie dni często jest w mediach na różny sposób lansowany – krytyka Liza to w rzeczywistości pochwała i zwrócenie uwagi. Gowin reprezentuje tzw. “konserwatywny” elektorat, dominujący w Polsce i kukiełkowi to dostrzegli. Jest ów pan nieprzypadkowo osadzony w takim miejscu a nie wśród oszołomów. Nie jest powiedziane, że zostanie namaszczony, na razie to pierwsze wyjście na wybieg i próba sondowania sympatii.

  9. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,1
    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,11628327.html

    O tyle ciekawe że odkrywa lisowe traktowanie państwa: martwi się tym że Gowin jest za dobrym ministrem, a za naturalne traktuje “nie sprawdził się pomysł premiera na zaangażowanie Jarosława Gowina w prace rządu. – Myślę, że chciał go sparaliżować odpowiedzialnością.”
    Co z tą Polską Lisie będzie gdy stanowiska ministerialne są po ty pacyfikować niewygodnych kolegów, a nie po to by sprawnie rządzić państwem.
    Przecież Lis robi z siebie idiotę: zauważa antypaństwowe postępowanie Tuska i jednocześnie je akceptuje?!

    • Idiotyzm Liza jest nieistotny
      Poznajemy kolejnego kandydata na kukłę, który przez ostatnie dni często jest w mediach na różny sposób lansowany – krytyka Liza to w rzeczywistości pochwała i zwrócenie uwagi. Gowin reprezentuje tzw. “konserwatywny” elektorat, dominujący w Polsce i kukiełkowi to dostrzegli. Jest ów pan nieprzypadkowo osadzony w takim miejscu a nie wśród oszołomów. Nie jest powiedziane, że zostanie namaszczony, na razie to pierwsze wyjście na wybieg i próba sondowania sympatii.