Reklama

Niezmiernie szanuję swoją intymność pciową, ale narosło wokół niej tyle nawarstwiających się nieprawidłowości i pomówień, że na własnej począłem skórze palącą odczuwać potrzebę profesjonalnego ich s

Niezmiernie szanuję swoją intymność pciową, ale narosło wokół niej tyle nawarstwiających się nieprawidłowości i pomówień, że na własnej począłem skórze palącą odczuwać potrzebę profesjonalnego ich skorygowania.
Nie: jestem w tych kwestiach niepomiernie wręcz tolerancyjny; to zresztą było najbardziej bolesne oszczerstwo. Nie ma bowiem dla mnie absolutnie żadnego znaczenia, czy chłopaczek ma lat 12, a dziewucha 89; dbam jedynie o to, by po ludzku kochali zwierzęta, żywe bądź tuż po ostatnim tchnieniu.

Tyle że mniejsza o to; w moje sprawy, które, z szacunku dla podstaw kultury osobistej, w sposób najbardziej prywatny donaszam zawsze przy sobie i raptem poniekąd tylko przy innych, proszę nosa więcej nie wściubiać, bo pogrożę niezaleczonym. Wszystko wzmogę państwem i jego chorą reglamentacją barteru recept.
Ale sposób istnieje. Czego się (czego się nie da???) nie da (no czego?) zadrapać, przykrywam filozoficzną zazwyczaj wycieczką, wycieczką tj. w nieznane. Nigdy szczególnie nie swędziało mnie w tym kierunku z zakolami nie po drodze, głównie może dlatego, iż wystarczająco dużo poobijało mi się wcześniej o uszy. Zwykle nie przepadam za pytaniami, wolę jasną na nie odpowiedź: jest tak i tak, bo tak. Bo tak, ponieważ w tak i tak nic nie może być nie tak. Jeśli natomiast komuś gromadzą się przed oczami niuanse pomiędzy jasnym tak, a wyraźnym nie, jego sprawa, jego recepty, jego tragiczny po nie ogonek. Dokładka z tego jest żadna lub z rzadka, tym bardziej trudno wyłapać rękami, o co by w biegu chodziło.

Reklama

Takie mniej więcej inauguracyjne wystąpienie przygotowalem sobie na wszelki wypadek na każdą uroczystą okazję. Właściwie na każdą okazję, różne wypadki chodzą przecież po ludziach. Na przykład jak wtedy, gdy mag w czarnym przebraniu obiecał mi spełnić magiczną różdżką. Byłem młody, nie byłem jeszcze głupi, dlatego zażyczyłem sobie, żebym długo był w kobiecie, najlepiej cały. Bęc-bum-w-ciach, i jak nią machnął, tak zrobił mnie wnet transseksualnym. Nie życz więc sobie, co sobie tam życzysz, bo jeszcze ktoś się w tobie spełni i zatrze ci ślady.

Po dłużej chwili na wyczekiwany w skupieniu odpoczynek, otworzywszy na rozcież okno i podrapawszy się w kolebkę rozsądku łokciem, tym łokciem, któremu po urodzeniu zabrakło czubka, otarłem nim ostro lecz ostrożnie osadzony nosami czułek bąka z pszczoła, któren najwyraźniej mnie gdzieś upierdolił, cały czas podtrzymując swoje zdanie ręką lewą, zatkawszy z bólu puls, poleciłem o się nim zawczasu podeprzeć. Niedosłyszącym kawalarzom powtórzylbym raz jeszcze, gdyż puchnę, żeby się niepotrzebnie nie psocili pod pachami: poleciłem się P O D E P R Z E Ć. Podetrzeć to się mogą, ale obłożonym na różowo językiem, jak se wcześniej tyłek pianką obstalują, coby i mi się na czerwone dziś przydało. To taki domowy, a już wkrótce szeroko dostępny sposób na kaprysy rozpędzającej się rozpaczy, wiernego towarzysza powikłań zadumy.

A nagromadziło się z wiekiem między fałdami, o – tu skóry, tam masy, wszędzie w jednostce większej niż niejeden. Taki już – o sole wręcz mio – mój los, sól tej ziemi z jej łez. Ze łzami zołzy w oczach, z ochotą na złe łajzy, w taki to sposób, gdybym, walczę z o najlepszych i o z najlepszymi. Co więc miałem powiedzieć, rzekłem, reszty niech się sami domilczą.

Reklama

48 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry!
    Bo jakżeby mógł być inny, skoro Pan się pojawił we własnej osobie, od głowy do pięt i od łokcia do łokcia (do tego zresztą zaraz wrócimy), z dokładnością do jednej fałdki! Otóż powyższy tekst jest pięknym przykładem Pańskiej głębokiej tolerancji i humanizmu, nie stroniącym od aliteracyjnej ekwilibrystyki (“Ze łzami zołzy w oczach, z ochotą na złe łajzy” – !!!).

    Ale jak, do jasnej Anielki, mógł mi Pan to zrobić? No jak? Pan wie, dlaczego tak późno reaguję? Ostatnie trzy godziny spędziłem na próbie podrapania się w czoło łokciem, prawie wywichnąłem sobie bark i stłukłem filiżankę od kawowego kompletu, czego mi (nie mi! Jemu! Jemu! To on!!!) Pani Quackie nie daruje. To nie mógł Pan od razu napisać, że to czysta abstrakcja i rzecz niemożliwa do wykonania w realu?

    Jak zwykle pozdrawiam serdecznie i proszę na siebie uważać, zwłaszcza na inauguracjach, pod auspicjami i przy innych uroczystych okazjach.

    • To bardzo, dzień dobry, miłe, że dostrzega Pan
      jakże często przecież pomijany w ocenie moich publicznych tutaj spowiedzi głęboki wątek humanistyczny, którym przesiąknięty jestem jak amen w pacierzu i ciut nawet wyżej. Pamiętam bowiem i nigdy nie zapomnę, że przesiąknięcie głębokim humanizmem jest jedyną szansą zachowania gatunku w sposób cywilizowany oraz zgodny z narastającymi oczekiwaniami przyszłości. Tym bardziej więc dziękuję za uwypuklenie tego szalenie wręcz ważnego wątku, z którego w przyszłości mam ambicję zrobić lajtmotif.

      Proszę też, by wszelkie emocjonalnie kosztowne stłuczki złożyć na moje i wyłącznie moje barki, a najlepiej od razu na karb i najmocniej przeprosić Panią Quackie, to rzeczywiście dość niefortunna okoliczność, do której w żadnej mierze nie powinno nigdy dojść, mam tu na myśli nieszczęsny Pański felerny łokieć.

      Jeśli Pan na koniec pozwoli, to pozdrowienia zatrzymam wyłącznie dla siebie i dalej nie przekażę już nikomu, Pańskie słowa zbyt często stają się ciałem, abym nie skorzystał łapczywie z okazji. Natomiast własnymi pozdrowieniami podzielę się chętnie, pod warunkiem, że zostaną odnotowane i odpowiednio docenione krzyżykiem lub kołem.

      Kłaniam się Panu dziękując i dziękuję Panu kłaniając, niech nikt się nie łudzi, że na jedno wychodzi.
      Serdeczności, co zły łokieć, to nie ja.

          • Jakaś pułapka? Fachowo gładkie pizdolenie …
            humanizmemwpaść w łapy, dla przykładu?
            głębokim humanizmem – przymiotnik niwelujący dodany.
            przesiąknięcie powyższym – bycie na prochach?
            jedyną szansą zachowania gatunku w sposób cywilizowany – jakaś sugestia seppuku lub czegoś podobnego?
            zgodny z narastającymi oczekiwaniami przyszłości – znaczy Mesjasz przybędzie i pobłogosławi pozostałych, bez konieczności oszustwa?

            Nie bądź sadysta, kto toto stworzył? Jakiś cwany ******* ********** ********** ****** ********** ?

  2. Dzień dobry!
    Bo jakżeby mógł być inny, skoro Pan się pojawił we własnej osobie, od głowy do pięt i od łokcia do łokcia (do tego zresztą zaraz wrócimy), z dokładnością do jednej fałdki! Otóż powyższy tekst jest pięknym przykładem Pańskiej głębokiej tolerancji i humanizmu, nie stroniącym od aliteracyjnej ekwilibrystyki (“Ze łzami zołzy w oczach, z ochotą na złe łajzy” – !!!).

    Ale jak, do jasnej Anielki, mógł mi Pan to zrobić? No jak? Pan wie, dlaczego tak późno reaguję? Ostatnie trzy godziny spędziłem na próbie podrapania się w czoło łokciem, prawie wywichnąłem sobie bark i stłukłem filiżankę od kawowego kompletu, czego mi (nie mi! Jemu! Jemu! To on!!!) Pani Quackie nie daruje. To nie mógł Pan od razu napisać, że to czysta abstrakcja i rzecz niemożliwa do wykonania w realu?

    Jak zwykle pozdrawiam serdecznie i proszę na siebie uważać, zwłaszcza na inauguracjach, pod auspicjami i przy innych uroczystych okazjach.

    • To bardzo, dzień dobry, miłe, że dostrzega Pan
      jakże często przecież pomijany w ocenie moich publicznych tutaj spowiedzi głęboki wątek humanistyczny, którym przesiąknięty jestem jak amen w pacierzu i ciut nawet wyżej. Pamiętam bowiem i nigdy nie zapomnę, że przesiąknięcie głębokim humanizmem jest jedyną szansą zachowania gatunku w sposób cywilizowany oraz zgodny z narastającymi oczekiwaniami przyszłości. Tym bardziej więc dziękuję za uwypuklenie tego szalenie wręcz ważnego wątku, z którego w przyszłości mam ambicję zrobić lajtmotif.

      Proszę też, by wszelkie emocjonalnie kosztowne stłuczki złożyć na moje i wyłącznie moje barki, a najlepiej od razu na karb i najmocniej przeprosić Panią Quackie, to rzeczywiście dość niefortunna okoliczność, do której w żadnej mierze nie powinno nigdy dojść, mam tu na myśli nieszczęsny Pański felerny łokieć.

      Jeśli Pan na koniec pozwoli, to pozdrowienia zatrzymam wyłącznie dla siebie i dalej nie przekażę już nikomu, Pańskie słowa zbyt często stają się ciałem, abym nie skorzystał łapczywie z okazji. Natomiast własnymi pozdrowieniami podzielę się chętnie, pod warunkiem, że zostaną odnotowane i odpowiednio docenione krzyżykiem lub kołem.

      Kłaniam się Panu dziękując i dziękuję Panu kłaniając, niech nikt się nie łudzi, że na jedno wychodzi.
      Serdeczności, co zły łokieć, to nie ja.

          • Jakaś pułapka? Fachowo gładkie pizdolenie …
            humanizmemwpaść w łapy, dla przykładu?
            głębokim humanizmem – przymiotnik niwelujący dodany.
            przesiąknięcie powyższym – bycie na prochach?
            jedyną szansą zachowania gatunku w sposób cywilizowany – jakaś sugestia seppuku lub czegoś podobnego?
            zgodny z narastającymi oczekiwaniami przyszłości – znaczy Mesjasz przybędzie i pobłogosławi pozostałych, bez konieczności oszustwa?

            Nie bądź sadysta, kto toto stworzył? Jakiś cwany ******* ********** ********** ****** ********** ?

  3. Dzień dobry!
    Bo jakżeby mógł być inny, skoro Pan się pojawił we własnej osobie, od głowy do pięt i od łokcia do łokcia (do tego zresztą zaraz wrócimy), z dokładnością do jednej fałdki! Otóż powyższy tekst jest pięknym przykładem Pańskiej głębokiej tolerancji i humanizmu, nie stroniącym od aliteracyjnej ekwilibrystyki (“Ze łzami zołzy w oczach, z ochotą na złe łajzy” – !!!).

    Ale jak, do jasnej Anielki, mógł mi Pan to zrobić? No jak? Pan wie, dlaczego tak późno reaguję? Ostatnie trzy godziny spędziłem na próbie podrapania się w czoło łokciem, prawie wywichnąłem sobie bark i stłukłem filiżankę od kawowego kompletu, czego mi (nie mi! Jemu! Jemu! To on!!!) Pani Quackie nie daruje. To nie mógł Pan od razu napisać, że to czysta abstrakcja i rzecz niemożliwa do wykonania w realu?

    Jak zwykle pozdrawiam serdecznie i proszę na siebie uważać, zwłaszcza na inauguracjach, pod auspicjami i przy innych uroczystych okazjach.

    • To bardzo, dzień dobry, miłe, że dostrzega Pan
      jakże często przecież pomijany w ocenie moich publicznych tutaj spowiedzi głęboki wątek humanistyczny, którym przesiąknięty jestem jak amen w pacierzu i ciut nawet wyżej. Pamiętam bowiem i nigdy nie zapomnę, że przesiąknięcie głębokim humanizmem jest jedyną szansą zachowania gatunku w sposób cywilizowany oraz zgodny z narastającymi oczekiwaniami przyszłości. Tym bardziej więc dziękuję za uwypuklenie tego szalenie wręcz ważnego wątku, z którego w przyszłości mam ambicję zrobić lajtmotif.

      Proszę też, by wszelkie emocjonalnie kosztowne stłuczki złożyć na moje i wyłącznie moje barki, a najlepiej od razu na karb i najmocniej przeprosić Panią Quackie, to rzeczywiście dość niefortunna okoliczność, do której w żadnej mierze nie powinno nigdy dojść, mam tu na myśli nieszczęsny Pański felerny łokieć.

      Jeśli Pan na koniec pozwoli, to pozdrowienia zatrzymam wyłącznie dla siebie i dalej nie przekażę już nikomu, Pańskie słowa zbyt często stają się ciałem, abym nie skorzystał łapczywie z okazji. Natomiast własnymi pozdrowieniami podzielę się chętnie, pod warunkiem, że zostaną odnotowane i odpowiednio docenione krzyżykiem lub kołem.

      Kłaniam się Panu dziękując i dziękuję Panu kłaniając, niech nikt się nie łudzi, że na jedno wychodzi.
      Serdeczności, co zły łokieć, to nie ja.

          • Jakaś pułapka? Fachowo gładkie pizdolenie …
            humanizmemwpaść w łapy, dla przykładu?
            głębokim humanizmem – przymiotnik niwelujący dodany.
            przesiąknięcie powyższym – bycie na prochach?
            jedyną szansą zachowania gatunku w sposób cywilizowany – jakaś sugestia seppuku lub czegoś podobnego?
            zgodny z narastającymi oczekiwaniami przyszłości – znaczy Mesjasz przybędzie i pobłogosławi pozostałych, bez konieczności oszustwa?

            Nie bądź sadysta, kto toto stworzył? Jakiś cwany ******* ********** ********** ****** ********** ?

  4. złożony interfejs
    Tekst mylnie sugeruje że jego Autor składa się jedynie z wypreparowanego rękami zdolnego lekarza mózgu.
    Pływa w platynowej bańce wypełnionej pysznym syropkiem, a gruby kabel łączy go z wielką blaszaną szafą na której miga mrowie kolorowycch żaróweczek.
    Aż się chce nawiązać jakiś kontakt, postukać mocno w baniak i zawołać: “co u Ciebie Wacku słychać poza tym?”

    • Zanim Autor,
      to może ja spróbuję; otóż wydaje mi się, że owszem, stopień abstrakcji jest wysoki i może sugerować odseparowanie od rzeczywistości w jakimś baniaku, jednak takie przypuszczenie zasadniczo nie zgadza się z tym nieszczęsnym łokciem, którym podmiot mówiący dotknął czoła (to dopiero wyzwanie!).

        • Nie wtrącam, co nie znaczy, że nie mogę
          opowiedzieć. Oczywiście idealnie jest przeczytać ten tekst moim głosem, ale ponieważ nie jest specjalnie znany, polecam wypróbować w głowie głos Wojciecha Pokory, ewentualnie Jana Dobrowolskiego, choć przy tym wyborze trochę zmienia się kontekst.
          Jak mierzyć z glosami, to wysoko albo wcale. Już milczę i obiecuję, więcej nie będę.

  5. złożony interfejs
    Tekst mylnie sugeruje że jego Autor składa się jedynie z wypreparowanego rękami zdolnego lekarza mózgu.
    Pływa w platynowej bańce wypełnionej pysznym syropkiem, a gruby kabel łączy go z wielką blaszaną szafą na której miga mrowie kolorowycch żaróweczek.
    Aż się chce nawiązać jakiś kontakt, postukać mocno w baniak i zawołać: “co u Ciebie Wacku słychać poza tym?”

    • Zanim Autor,
      to może ja spróbuję; otóż wydaje mi się, że owszem, stopień abstrakcji jest wysoki i może sugerować odseparowanie od rzeczywistości w jakimś baniaku, jednak takie przypuszczenie zasadniczo nie zgadza się z tym nieszczęsnym łokciem, którym podmiot mówiący dotknął czoła (to dopiero wyzwanie!).

        • Nie wtrącam, co nie znaczy, że nie mogę
          opowiedzieć. Oczywiście idealnie jest przeczytać ten tekst moim głosem, ale ponieważ nie jest specjalnie znany, polecam wypróbować w głowie głos Wojciecha Pokory, ewentualnie Jana Dobrowolskiego, choć przy tym wyborze trochę zmienia się kontekst.
          Jak mierzyć z glosami, to wysoko albo wcale. Już milczę i obiecuję, więcej nie będę.

  6. złożony interfejs
    Tekst mylnie sugeruje że jego Autor składa się jedynie z wypreparowanego rękami zdolnego lekarza mózgu.
    Pływa w platynowej bańce wypełnionej pysznym syropkiem, a gruby kabel łączy go z wielką blaszaną szafą na której miga mrowie kolorowycch żaróweczek.
    Aż się chce nawiązać jakiś kontakt, postukać mocno w baniak i zawołać: “co u Ciebie Wacku słychać poza tym?”

    • Zanim Autor,
      to może ja spróbuję; otóż wydaje mi się, że owszem, stopień abstrakcji jest wysoki i może sugerować odseparowanie od rzeczywistości w jakimś baniaku, jednak takie przypuszczenie zasadniczo nie zgadza się z tym nieszczęsnym łokciem, którym podmiot mówiący dotknął czoła (to dopiero wyzwanie!).

        • Nie wtrącam, co nie znaczy, że nie mogę
          opowiedzieć. Oczywiście idealnie jest przeczytać ten tekst moim głosem, ale ponieważ nie jest specjalnie znany, polecam wypróbować w głowie głos Wojciecha Pokory, ewentualnie Jana Dobrowolskiego, choć przy tym wyborze trochę zmienia się kontekst.
          Jak mierzyć z glosami, to wysoko albo wcale. Już milczę i obiecuję, więcej nie będę.