Reklama


Według polskich, rzecz jasna, kryteriów. Bo latami grzebał w ,,szambie” enerdowskiej bezpieki, czytał donosy płatnych i społecznych agentów Stasi – wschodnioniemieckiej siostry Służby Bezpieczeństwa.
Joachim Gauck, bo o nim mowa, został wybrany 991 głosami przez Zgromadzenie Federalne, na urząd Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec. Chciałbym dzisiaj powtórzyć, być może nieco lepiej, za John’em Kennedy’m : Ich bin ein Berliner. Tylko, że wtedy, JFK oddał cześć amerykańskim lotnikom, którzy 15 lat wcześniej uratowali berlińczyków od głodowej śmierci ,,powietrznym mostem”. Bo towarzysz Stalin postanowił głodem wziąć Berlin Zachodni.
Dzisiaj, to my – Polacy powinniśmy dać wyraz solidarności z dawnym pastorem i byłym obywatelem NRD – Joachimem Gauckiem. Oraz podziwiać niemiecki estabilishment – za prawdziwe, nie wymyślone przez dawnych bezpieczniaków, porozumienie ponad podziałami. Bo przecież kanclerz Angela Merkel, też wywodząca się z dawnego DDR-u, mówiła jeszcze niedawno, że kandydatura Joachima Gaucka ,,jest nie do zaakceptowania”. Ale nawet ona, po naciskach ze strony koalicjantów z FDP, zaakceptowała kandydaturę nieugiętego lustratora. Niemieckich elit, niemieckich naukowców, niemieckich urzędników, niemieckich oficerów i policjantów. Bo nie tylko 90% marksistowsko- leninowskich naukowców Uniwersytetu Humboldta poszło na bruk, ale również berlińscy zamiatacze ulic – donosiciele Stasi. Skutkiem działalności Pełnomocnika Federalnego do Spraw Akt Służby Bezpieczeństwa byłej Niemieckiej Republiki Demokratycznej było zwolnienie z pracy ponad pół miliona niemieckich urzędników – jawnych i tajnych współpracowników Stasi. Był wśród nich minister rządu Helmuta Kohla – de Maziere.
Nie były to ,,czystki” robione podług nadwiślańskich, więc bez końca i, oczywiście ,,bez winy i udziału”, standardów. Dzisiaj był a jutro spotykamy następcę z zachodniego landu.
Nie tylko poparcie pięciu, z sześciu partii Bundestagu, dla kandydatury Gaucka, jest niezwykłe, ale stanowisko i komentarze polskich gazet głównego nurtu.
Są one niczym innym, jak wykładnią dla hinduskich pariasów z czasów Brytyjskiego Imperium, albo przekazem dla tubylców z kraju Warty i Odry : takie mamy standardy w stolicy Rzeszy, i takie obyczaje.
Są, pełne zachwytu, artykuły warszawskich gazet, bliźniaczo podobne do tych, z ostatniej wizyty wysłannika Putina – Miedwiediewa, kiedy to redaktorzy prześcigali się w opisywaniu szczegółów 2-tysięcznej armii rosyjskich ochroniarzy, a prezydentowa Waltzowa apelowała, do warszawiaków, o ,,wyjazdy za miasto”. Gdy wcześniej, ci sami redaktorzy, w tych samych gazetach, uznali kierowcę ambasadora, w liczbie – jeden, za doskonałą ochronę polskiego prezydenta na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj.
Kiedy więc pytamy siebie – dlaczego nam nie wychodzi? Kiedy nasi Emigranci z Niemiec powtarzają to pytanie, dodając, że nie dostrzegają nawet śladu przesławnej ,,niemieckiej wyższości” – spójrzmy na przypadek pana Gaucka. To jakby nasz Antoni Macierewicz, tylko bardziej, bo wykonał swoją pracę niemal do końca. I DLATEGO został prezydentem Republiki Federalnej Niemiec.
A przegrał wybory z panią Beate Klarsfeld – zasłużoną w ściganiu hitlerowskich zbrodniarzy. Wcześniej uwolnionych z polskich więzień, gdzie zwolnili miejsce dla AK-owców, NSZ-owców i wszystkich innych żołnierzy ,,wyklętych”.
I nawet skomplikowana sytuacja osobista, byłego pastora Gaucka, nie wpłynęła na wybór niemieckich deputowanych i przedstawicieli. Będący formalnie żonaty, pozostaje Joachim Gauck w nieformalnym związku z Danielą Schadt, dziennikarką ,,Nürnberger Zeitung”. I z tej to właśnie gazety pochodzi fotografia.
Wypada jedynie życzyć 72-letniemu, nieugiętemu Gauckowi – stu lat i takiej samej pracy na urzędzie prezydenta, jak ongiś, w Instytucie Gaucka.

Reklama
Reklama

87 KOMENTARZE

  1. dla nas lepiej czy gorzej?
    Szkoda że nasi korespondenci z Niemiec gdzieś się porozłazili, i niema kogo spytać o co chodzi z tym Gauckiem.
    Prezydent pełni w Niemczech funkcje dekoracyjne, ale np zgłasza kandydata do roli Kanclerza, może o to toczył się bój?

  2. dla nas lepiej czy gorzej?
    Szkoda że nasi korespondenci z Niemiec gdzieś się porozłazili, i niema kogo spytać o co chodzi z tym Gauckiem.
    Prezydent pełni w Niemczech funkcje dekoracyjne, ale np zgłasza kandydata do roli Kanclerza, może o to toczył się bój?

  3. dla nas lepiej czy gorzej?
    Szkoda że nasi korespondenci z Niemiec gdzieś się porozłazili, i niema kogo spytać o co chodzi z tym Gauckiem.
    Prezydent pełni w Niemczech funkcje dekoracyjne, ale np zgłasza kandydata do roli Kanclerza, może o to toczył się bój?

    • zgoda narodowa
      Chyba nawet nie było próbowania działalności w takim kierunku żeby coś wyszło.
      Zawarto umowę, podzielono zyski, stanowiska, zagwarantowano bezpieczeństwo. Wszystko całkiem pokojowo i bez fatygowania ludności.
      Przecież nie było żadnej rewolucji.

      • Z czysto niemieckiego punktu widzenia – nic wielkiego
        bo przecież nie był prezydentem Bundesrepublik żaden marszałek Hitlera ani nawet SS-Brigadeführer. Nie wspominając już o tym, że nie poznali się zachodni ziomale na wielkich talentach towarzysza Honeckera ani Mielke. A takiego Egona Krenza, wielkiego ,,reformatora” DDR to nawet zapuszkowali, za – uwaga – strzelanie do ludzi na berlińskim murze. A przecież towarzysz Krenz nawet kałasznikowa w ręku nie miał.
        Więc to jest zupełnie niezwykła postać z POLSKIEGO punktu widzenia. Gdzie lustrację skasowano, TW Boni robi ,,cyfryzację” TW Bolek wygrywa wszystkie procesy a TW Biskup błogosławi.Ale prawdziwe salto musi od dzisiaj naczelny cadyk – w swojej redakcji. I bardzo uważać, żeby ,,nie zadrażnić”.

      • Władza
        U Gabisia http://www.tomaszgabis.pl/?p=727 omówienie, zbyt zwięzłe, “O Władzy. Natural­na historia jej wzrostu.” de Jouvenela (1947), nie przetłumaczonej na polski.

        Istnieją dwa oblicza Władzy – z jednej strony jest Władza paso­żytem wysysającym soki z poddanych, z drugiej zaś pozostaje z poddanymi w pew­nej symbiozie, działając na korzyść ogółu. W naszej epoce, twierdzi Jouvenel, Wła­dza jest prawie wyłącznie pasożytem, nie­nasyconym Minotaurem. Dlatego musi na­dejść taki moment, kiedy Minotaur nie bę­dzie miał co jeść. Wówczas Władza ponow­nie podzieli się na mniejsze cząstki, zapa­nuje neośredniowieczna „anarchia”, nowy feudalizm. A potem wszystko zacznie się od początku: Władza na nowo zacznie się rozrastać.

    • Każde państwo ma etap rozpierduchy,po której całkiem
      upada lub podnosi się nowego, lepszego życia. Mozna na to patrzeć z różnych kątów. Ja się jakoś nie martwię, że nie idziemy w czołówce postępowych państw. Staram się robić jak najlepiej, prywatnie i zawodowo.

    • zgoda narodowa
      Chyba nawet nie było próbowania działalności w takim kierunku żeby coś wyszło.
      Zawarto umowę, podzielono zyski, stanowiska, zagwarantowano bezpieczeństwo. Wszystko całkiem pokojowo i bez fatygowania ludności.
      Przecież nie było żadnej rewolucji.

      • Z czysto niemieckiego punktu widzenia – nic wielkiego
        bo przecież nie był prezydentem Bundesrepublik żaden marszałek Hitlera ani nawet SS-Brigadeführer. Nie wspominając już o tym, że nie poznali się zachodni ziomale na wielkich talentach towarzysza Honeckera ani Mielke. A takiego Egona Krenza, wielkiego ,,reformatora” DDR to nawet zapuszkowali, za – uwaga – strzelanie do ludzi na berlińskim murze. A przecież towarzysz Krenz nawet kałasznikowa w ręku nie miał.
        Więc to jest zupełnie niezwykła postać z POLSKIEGO punktu widzenia. Gdzie lustrację skasowano, TW Boni robi ,,cyfryzację” TW Bolek wygrywa wszystkie procesy a TW Biskup błogosławi.Ale prawdziwe salto musi od dzisiaj naczelny cadyk – w swojej redakcji. I bardzo uważać, żeby ,,nie zadrażnić”.

      • Władza
        U Gabisia http://www.tomaszgabis.pl/?p=727 omówienie, zbyt zwięzłe, “O Władzy. Natural­na historia jej wzrostu.” de Jouvenela (1947), nie przetłumaczonej na polski.

        Istnieją dwa oblicza Władzy – z jednej strony jest Władza paso­żytem wysysającym soki z poddanych, z drugiej zaś pozostaje z poddanymi w pew­nej symbiozie, działając na korzyść ogółu. W naszej epoce, twierdzi Jouvenel, Wła­dza jest prawie wyłącznie pasożytem, nie­nasyconym Minotaurem. Dlatego musi na­dejść taki moment, kiedy Minotaur nie bę­dzie miał co jeść. Wówczas Władza ponow­nie podzieli się na mniejsze cząstki, zapa­nuje neośredniowieczna „anarchia”, nowy feudalizm. A potem wszystko zacznie się od początku: Władza na nowo zacznie się rozrastać.

    • Każde państwo ma etap rozpierduchy,po której całkiem
      upada lub podnosi się nowego, lepszego życia. Mozna na to patrzeć z różnych kątów. Ja się jakoś nie martwię, że nie idziemy w czołówce postępowych państw. Staram się robić jak najlepiej, prywatnie i zawodowo.

    • zgoda narodowa
      Chyba nawet nie było próbowania działalności w takim kierunku żeby coś wyszło.
      Zawarto umowę, podzielono zyski, stanowiska, zagwarantowano bezpieczeństwo. Wszystko całkiem pokojowo i bez fatygowania ludności.
      Przecież nie było żadnej rewolucji.

      • Z czysto niemieckiego punktu widzenia – nic wielkiego
        bo przecież nie był prezydentem Bundesrepublik żaden marszałek Hitlera ani nawet SS-Brigadeführer. Nie wspominając już o tym, że nie poznali się zachodni ziomale na wielkich talentach towarzysza Honeckera ani Mielke. A takiego Egona Krenza, wielkiego ,,reformatora” DDR to nawet zapuszkowali, za – uwaga – strzelanie do ludzi na berlińskim murze. A przecież towarzysz Krenz nawet kałasznikowa w ręku nie miał.
        Więc to jest zupełnie niezwykła postać z POLSKIEGO punktu widzenia. Gdzie lustrację skasowano, TW Boni robi ,,cyfryzację” TW Bolek wygrywa wszystkie procesy a TW Biskup błogosławi.Ale prawdziwe salto musi od dzisiaj naczelny cadyk – w swojej redakcji. I bardzo uważać, żeby ,,nie zadrażnić”.

      • Władza
        U Gabisia http://www.tomaszgabis.pl/?p=727 omówienie, zbyt zwięzłe, “O Władzy. Natural­na historia jej wzrostu.” de Jouvenela (1947), nie przetłumaczonej na polski.

        Istnieją dwa oblicza Władzy – z jednej strony jest Władza paso­żytem wysysającym soki z poddanych, z drugiej zaś pozostaje z poddanymi w pew­nej symbiozie, działając na korzyść ogółu. W naszej epoce, twierdzi Jouvenel, Wła­dza jest prawie wyłącznie pasożytem, nie­nasyconym Minotaurem. Dlatego musi na­dejść taki moment, kiedy Minotaur nie bę­dzie miał co jeść. Wówczas Władza ponow­nie podzieli się na mniejsze cząstki, zapa­nuje neośredniowieczna „anarchia”, nowy feudalizm. A potem wszystko zacznie się od początku: Władza na nowo zacznie się rozrastać.

    • Każde państwo ma etap rozpierduchy,po której całkiem
      upada lub podnosi się nowego, lepszego życia. Mozna na to patrzeć z różnych kątów. Ja się jakoś nie martwię, że nie idziemy w czołówce postępowych państw. Staram się robić jak najlepiej, prywatnie i zawodowo.

  4. Nie kibicować szkopom
    W takim kraju jak Niemcy zostać prezydentem nie można przypadkiem. A już szczególnie nie zostaje się przypadkiem nadzorcą nad aktywami bezpieki, czyli nominalnym kontrolerem rzeczywistości politycznej. Niezależnie od tego, czy Gauck to jeden z “nich”, czy marionetka w “ich” rękach, osobiście mam nadzieję, że tamtejszy establiszment znowu się rąbnął i za dwa lata ponownie trzeba będzie “odbudowywać powagę urzędu”. Co mnie dziwi, to ta aberracja, kiedy za dowód siły uznawać gorączkowy i zakulisowy wybór trzeciego w kilka lat kandydata do najwyższego urzędu. Przecież tam też wszystko gnije, i to na szczytach. Co to, kolejne państwo zdaje egzamin? Ostrożnie, to już trzecie podejście. Tym bardziej, że nowy bundesprezio już na starcie jest uwikłany w kwity, porzucenie stanu duchownego, skandalizującą sytuację osobistą, no i w grę służb. My nie mamy czego zazdrościć, raczej możemy się cieszyć. Koniecznie przy tym trzeba odróżnić sytuację Polski i Polaków od tego co robi w naszym imieniu zarządzający Polską salon. Oduczmy się mówić, że to my nie dajemy rady, albo że Polska jest chora czy dziwna. Polska to nie jest dziki kraj, Polska to jest kraj okupowany. Czy za dowód zdrowych zmysłów uznalibyśmy żal do gubernatora Franka, że źle nas reprezentował? Dlaczego więc w tym duchu wyrażamy się o naszych obecnych okupantach? Nigdy już nie piszmy, że my robimy coś źle, skoro nie mamy na to wpływu. Sami sobie szkodzimy w ten sposób.

    • No i tutaj – kolego taktyczny – zasadniczo się różnimy
      tak w nieistotnych szczegółach jak i generaliach.
      Gdybyśmy zaszczepili nad Wisłą choć odrobinę niemieckich standardów ( wiem od obywateli BRD, że ,,niskich”) to nie przypominalibyśmy postsowieckiej respubliki, z jakąś wąsatą marionetką w roli prezdęta. A generał WSI nie paradował po URM-ie jak po swoim obejściu.
      Nie mam wielkich nadziei na ,,przebudzenie narodu”. Nawet liczne wycieczki, Polaków do Budapesztu, jako wsparcie Orbana, nic nie pomogą. Pisałem tu wielokrotnie, że wygrał Szmaciak, albo Nowak, któremu do pełni szczęścia brakuje już tylko czarteru do Egiptu albo nowego modelu Kii Sportage. Bo na codzień wystarcza promocyjna kiełbasa z Tesco i tanie piwo z plastiku.
      Historia zatoczyła koło. Naczelnik Piłsudski do końca swoich dni pamiętał huk zamykanych okiennic, kiedy na czele Pierwszej Kadrowej wkraczał do miasteczek Galicji.
      Albo, jak wolisz, jesteśmy znowu ,,silni zwarci gotowi” i mamy ,,wypróbowanych sojuszników”.
      Wszystko zostało przegrane. Przegrane i sprzedane. Więc cokolwiek zrobimy, pomiędzy Rosją a Niemcami, wszystko będzie źle. Zatem ja, z góry, optuję za ,,opcją niemiecką”. Zamiast, w imię wielkiej utopii słowiańskiej, albo ,,interesów na wschodzie” – z Rosją Putina, Rosją czekistów.
      Więc z Berlina musimy czerpać wzorce, i z Berlinem musimy mieć stosunki znacznie lepsze niż ze wschodnim sąsiadem. Zważywszy, że kołchoźnik Łukaszenka też wzbudza w Polsce zachwyt, pewnej grupy ludzi, jako ,,niezależny” a do tego ,,patriota”.
      Masa upadłościowa, którą przejmie następny rząd w Warszawie, determinuje wszystko inne. Bo zdarty frazes o zaciskaniu pasa, albo ,,Ojczyzna w potrzebie” jest w stanie zrozumieć i zaaprobować garstka Polaków. Garstka wobec milionów, którym obiecano i którym się należy.
      Zatem pole manewru jest tak małe, jak poparcie dla Partii Rozumu.

        • To teraz pomyśl chwilę – Knock.out.4 – jak byśmy wyglądali
          dzisiaj, i gdzie byli jako państwo, gdybyśmy w 1939 zawarli jakiś układ z Hitlerem. Enigmatycznie mówiąc – poszli z nim ,,na Moskwę”. Jak Holendrzy, Belgowie(w SS) albo jak Francuzi, Włosi, Rumuni, Węgrzy, Bułgarzy, Chorwaci….itd.

      • @ojciec_milicjant
        Więc powiadasz Waść wytłumaczymy naszej Wandzie, aby jeszcze raz przyjrzała się temu Niemczykowi, zanim pochopnie ostudzi swoje zasady i rzuci się do Wisły?

        Polacy w swojej historii mają tradycję “trzeciej drogi” (i wcale nie chodzi tu o tuskową ściemę o niewybudowanych drogach), ale Mieszko, nie omieszkał przyjąć chrześcijaństwo z trzeciej ręki, a nie od Niemców czy z bizantyjskiego wschodu.

        Może tym razem też wybierzemy model urządzenia państwa nie bizantyjski i nie niemiecki, ale np. amerykański? Pozdrawiam.
        Jacek.

        • Dlatego – Jacku – wbrew różnym uproszczonym opiniom
          według których Stany prowadzą identyczną, imperialną, politykę jak Rosja Sowiecka ( bo ta dzisiejsza, putinowska, to nawet nie ma czym wysłać krasnoarmiejców za morze), uważam, że musimy się trzymać spodni, niechby nawet Husseina Obamy, czy kto tam będzie nastepcą. I nie puszczać. Kupować sprawdzone, w licznych wojnach, amerykańskie uzbrojenie, zamiast francuskich miraży(od Mirage). I stanąć na głowie ( zdjąwszy wcześniej ,,budionowkę” albo rogatywkę) – żeby stworzyć tutaj choćby maleńką przeciwwagę, lub uzupełnienie, dla Ramstein – amerykański przyczółek pod sowiecką granicą. Choć znawcy mówią, że wystarczy wielka fabryka amerykańskiego koncernu.
          No i życzyć moskwianom powodzenia w doprowadzeniu nowej rewolucji do końca. Bez bolszewików, mieńszewików i nawet bez narodowych eserowców – tym razem.

          • Errata dla Jacka:
            Krasnoarmiejcy dopłynęli do Syrii i ponoć są w Damaszku. Nieodparte skojarzenia ze starym Assadem – uzbrojonym i wspieranym przez Moskwę, a rozbitym w pył w sześciodniowej wojnie.
            Który to, Jacku, republikański pretendent do Białego Domu, jest autorem pomysłu, żeby Europa płaciła Stanom za swoje bezpieczeństwo i za utrzymanie amerykańskich baz?

  5. Nie kibicować szkopom
    W takim kraju jak Niemcy zostać prezydentem nie można przypadkiem. A już szczególnie nie zostaje się przypadkiem nadzorcą nad aktywami bezpieki, czyli nominalnym kontrolerem rzeczywistości politycznej. Niezależnie od tego, czy Gauck to jeden z “nich”, czy marionetka w “ich” rękach, osobiście mam nadzieję, że tamtejszy establiszment znowu się rąbnął i za dwa lata ponownie trzeba będzie “odbudowywać powagę urzędu”. Co mnie dziwi, to ta aberracja, kiedy za dowód siły uznawać gorączkowy i zakulisowy wybór trzeciego w kilka lat kandydata do najwyższego urzędu. Przecież tam też wszystko gnije, i to na szczytach. Co to, kolejne państwo zdaje egzamin? Ostrożnie, to już trzecie podejście. Tym bardziej, że nowy bundesprezio już na starcie jest uwikłany w kwity, porzucenie stanu duchownego, skandalizującą sytuację osobistą, no i w grę służb. My nie mamy czego zazdrościć, raczej możemy się cieszyć. Koniecznie przy tym trzeba odróżnić sytuację Polski i Polaków od tego co robi w naszym imieniu zarządzający Polską salon. Oduczmy się mówić, że to my nie dajemy rady, albo że Polska jest chora czy dziwna. Polska to nie jest dziki kraj, Polska to jest kraj okupowany. Czy za dowód zdrowych zmysłów uznalibyśmy żal do gubernatora Franka, że źle nas reprezentował? Dlaczego więc w tym duchu wyrażamy się o naszych obecnych okupantach? Nigdy już nie piszmy, że my robimy coś źle, skoro nie mamy na to wpływu. Sami sobie szkodzimy w ten sposób.

    • No i tutaj – kolego taktyczny – zasadniczo się różnimy
      tak w nieistotnych szczegółach jak i generaliach.
      Gdybyśmy zaszczepili nad Wisłą choć odrobinę niemieckich standardów ( wiem od obywateli BRD, że ,,niskich”) to nie przypominalibyśmy postsowieckiej respubliki, z jakąś wąsatą marionetką w roli prezdęta. A generał WSI nie paradował po URM-ie jak po swoim obejściu.
      Nie mam wielkich nadziei na ,,przebudzenie narodu”. Nawet liczne wycieczki, Polaków do Budapesztu, jako wsparcie Orbana, nic nie pomogą. Pisałem tu wielokrotnie, że wygrał Szmaciak, albo Nowak, któremu do pełni szczęścia brakuje już tylko czarteru do Egiptu albo nowego modelu Kii Sportage. Bo na codzień wystarcza promocyjna kiełbasa z Tesco i tanie piwo z plastiku.
      Historia zatoczyła koło. Naczelnik Piłsudski do końca swoich dni pamiętał huk zamykanych okiennic, kiedy na czele Pierwszej Kadrowej wkraczał do miasteczek Galicji.
      Albo, jak wolisz, jesteśmy znowu ,,silni zwarci gotowi” i mamy ,,wypróbowanych sojuszników”.
      Wszystko zostało przegrane. Przegrane i sprzedane. Więc cokolwiek zrobimy, pomiędzy Rosją a Niemcami, wszystko będzie źle. Zatem ja, z góry, optuję za ,,opcją niemiecką”. Zamiast, w imię wielkiej utopii słowiańskiej, albo ,,interesów na wschodzie” – z Rosją Putina, Rosją czekistów.
      Więc z Berlina musimy czerpać wzorce, i z Berlinem musimy mieć stosunki znacznie lepsze niż ze wschodnim sąsiadem. Zważywszy, że kołchoźnik Łukaszenka też wzbudza w Polsce zachwyt, pewnej grupy ludzi, jako ,,niezależny” a do tego ,,patriota”.
      Masa upadłościowa, którą przejmie następny rząd w Warszawie, determinuje wszystko inne. Bo zdarty frazes o zaciskaniu pasa, albo ,,Ojczyzna w potrzebie” jest w stanie zrozumieć i zaaprobować garstka Polaków. Garstka wobec milionów, którym obiecano i którym się należy.
      Zatem pole manewru jest tak małe, jak poparcie dla Partii Rozumu.

        • To teraz pomyśl chwilę – Knock.out.4 – jak byśmy wyglądali
          dzisiaj, i gdzie byli jako państwo, gdybyśmy w 1939 zawarli jakiś układ z Hitlerem. Enigmatycznie mówiąc – poszli z nim ,,na Moskwę”. Jak Holendrzy, Belgowie(w SS) albo jak Francuzi, Włosi, Rumuni, Węgrzy, Bułgarzy, Chorwaci….itd.

      • @ojciec_milicjant
        Więc powiadasz Waść wytłumaczymy naszej Wandzie, aby jeszcze raz przyjrzała się temu Niemczykowi, zanim pochopnie ostudzi swoje zasady i rzuci się do Wisły?

        Polacy w swojej historii mają tradycję “trzeciej drogi” (i wcale nie chodzi tu o tuskową ściemę o niewybudowanych drogach), ale Mieszko, nie omieszkał przyjąć chrześcijaństwo z trzeciej ręki, a nie od Niemców czy z bizantyjskiego wschodu.

        Może tym razem też wybierzemy model urządzenia państwa nie bizantyjski i nie niemiecki, ale np. amerykański? Pozdrawiam.
        Jacek.

        • Dlatego – Jacku – wbrew różnym uproszczonym opiniom
          według których Stany prowadzą identyczną, imperialną, politykę jak Rosja Sowiecka ( bo ta dzisiejsza, putinowska, to nawet nie ma czym wysłać krasnoarmiejców za morze), uważam, że musimy się trzymać spodni, niechby nawet Husseina Obamy, czy kto tam będzie nastepcą. I nie puszczać. Kupować sprawdzone, w licznych wojnach, amerykańskie uzbrojenie, zamiast francuskich miraży(od Mirage). I stanąć na głowie ( zdjąwszy wcześniej ,,budionowkę” albo rogatywkę) – żeby stworzyć tutaj choćby maleńką przeciwwagę, lub uzupełnienie, dla Ramstein – amerykański przyczółek pod sowiecką granicą. Choć znawcy mówią, że wystarczy wielka fabryka amerykańskiego koncernu.
          No i życzyć moskwianom powodzenia w doprowadzeniu nowej rewolucji do końca. Bez bolszewików, mieńszewików i nawet bez narodowych eserowców – tym razem.

          • Errata dla Jacka:
            Krasnoarmiejcy dopłynęli do Syrii i ponoć są w Damaszku. Nieodparte skojarzenia ze starym Assadem – uzbrojonym i wspieranym przez Moskwę, a rozbitym w pył w sześciodniowej wojnie.
            Który to, Jacku, republikański pretendent do Białego Domu, jest autorem pomysłu, żeby Europa płaciła Stanom za swoje bezpieczeństwo i za utrzymanie amerykańskich baz?

  6. Nie kibicować szkopom
    W takim kraju jak Niemcy zostać prezydentem nie można przypadkiem. A już szczególnie nie zostaje się przypadkiem nadzorcą nad aktywami bezpieki, czyli nominalnym kontrolerem rzeczywistości politycznej. Niezależnie od tego, czy Gauck to jeden z “nich”, czy marionetka w “ich” rękach, osobiście mam nadzieję, że tamtejszy establiszment znowu się rąbnął i za dwa lata ponownie trzeba będzie “odbudowywać powagę urzędu”. Co mnie dziwi, to ta aberracja, kiedy za dowód siły uznawać gorączkowy i zakulisowy wybór trzeciego w kilka lat kandydata do najwyższego urzędu. Przecież tam też wszystko gnije, i to na szczytach. Co to, kolejne państwo zdaje egzamin? Ostrożnie, to już trzecie podejście. Tym bardziej, że nowy bundesprezio już na starcie jest uwikłany w kwity, porzucenie stanu duchownego, skandalizującą sytuację osobistą, no i w grę służb. My nie mamy czego zazdrościć, raczej możemy się cieszyć. Koniecznie przy tym trzeba odróżnić sytuację Polski i Polaków od tego co robi w naszym imieniu zarządzający Polską salon. Oduczmy się mówić, że to my nie dajemy rady, albo że Polska jest chora czy dziwna. Polska to nie jest dziki kraj, Polska to jest kraj okupowany. Czy za dowód zdrowych zmysłów uznalibyśmy żal do gubernatora Franka, że źle nas reprezentował? Dlaczego więc w tym duchu wyrażamy się o naszych obecnych okupantach? Nigdy już nie piszmy, że my robimy coś źle, skoro nie mamy na to wpływu. Sami sobie szkodzimy w ten sposób.

    • No i tutaj – kolego taktyczny – zasadniczo się różnimy
      tak w nieistotnych szczegółach jak i generaliach.
      Gdybyśmy zaszczepili nad Wisłą choć odrobinę niemieckich standardów ( wiem od obywateli BRD, że ,,niskich”) to nie przypominalibyśmy postsowieckiej respubliki, z jakąś wąsatą marionetką w roli prezdęta. A generał WSI nie paradował po URM-ie jak po swoim obejściu.
      Nie mam wielkich nadziei na ,,przebudzenie narodu”. Nawet liczne wycieczki, Polaków do Budapesztu, jako wsparcie Orbana, nic nie pomogą. Pisałem tu wielokrotnie, że wygrał Szmaciak, albo Nowak, któremu do pełni szczęścia brakuje już tylko czarteru do Egiptu albo nowego modelu Kii Sportage. Bo na codzień wystarcza promocyjna kiełbasa z Tesco i tanie piwo z plastiku.
      Historia zatoczyła koło. Naczelnik Piłsudski do końca swoich dni pamiętał huk zamykanych okiennic, kiedy na czele Pierwszej Kadrowej wkraczał do miasteczek Galicji.
      Albo, jak wolisz, jesteśmy znowu ,,silni zwarci gotowi” i mamy ,,wypróbowanych sojuszników”.
      Wszystko zostało przegrane. Przegrane i sprzedane. Więc cokolwiek zrobimy, pomiędzy Rosją a Niemcami, wszystko będzie źle. Zatem ja, z góry, optuję za ,,opcją niemiecką”. Zamiast, w imię wielkiej utopii słowiańskiej, albo ,,interesów na wschodzie” – z Rosją Putina, Rosją czekistów.
      Więc z Berlina musimy czerpać wzorce, i z Berlinem musimy mieć stosunki znacznie lepsze niż ze wschodnim sąsiadem. Zważywszy, że kołchoźnik Łukaszenka też wzbudza w Polsce zachwyt, pewnej grupy ludzi, jako ,,niezależny” a do tego ,,patriota”.
      Masa upadłościowa, którą przejmie następny rząd w Warszawie, determinuje wszystko inne. Bo zdarty frazes o zaciskaniu pasa, albo ,,Ojczyzna w potrzebie” jest w stanie zrozumieć i zaaprobować garstka Polaków. Garstka wobec milionów, którym obiecano i którym się należy.
      Zatem pole manewru jest tak małe, jak poparcie dla Partii Rozumu.

        • To teraz pomyśl chwilę – Knock.out.4 – jak byśmy wyglądali
          dzisiaj, i gdzie byli jako państwo, gdybyśmy w 1939 zawarli jakiś układ z Hitlerem. Enigmatycznie mówiąc – poszli z nim ,,na Moskwę”. Jak Holendrzy, Belgowie(w SS) albo jak Francuzi, Włosi, Rumuni, Węgrzy, Bułgarzy, Chorwaci….itd.

      • @ojciec_milicjant
        Więc powiadasz Waść wytłumaczymy naszej Wandzie, aby jeszcze raz przyjrzała się temu Niemczykowi, zanim pochopnie ostudzi swoje zasady i rzuci się do Wisły?

        Polacy w swojej historii mają tradycję “trzeciej drogi” (i wcale nie chodzi tu o tuskową ściemę o niewybudowanych drogach), ale Mieszko, nie omieszkał przyjąć chrześcijaństwo z trzeciej ręki, a nie od Niemców czy z bizantyjskiego wschodu.

        Może tym razem też wybierzemy model urządzenia państwa nie bizantyjski i nie niemiecki, ale np. amerykański? Pozdrawiam.
        Jacek.

        • Dlatego – Jacku – wbrew różnym uproszczonym opiniom
          według których Stany prowadzą identyczną, imperialną, politykę jak Rosja Sowiecka ( bo ta dzisiejsza, putinowska, to nawet nie ma czym wysłać krasnoarmiejców za morze), uważam, że musimy się trzymać spodni, niechby nawet Husseina Obamy, czy kto tam będzie nastepcą. I nie puszczać. Kupować sprawdzone, w licznych wojnach, amerykańskie uzbrojenie, zamiast francuskich miraży(od Mirage). I stanąć na głowie ( zdjąwszy wcześniej ,,budionowkę” albo rogatywkę) – żeby stworzyć tutaj choćby maleńką przeciwwagę, lub uzupełnienie, dla Ramstein – amerykański przyczółek pod sowiecką granicą. Choć znawcy mówią, że wystarczy wielka fabryka amerykańskiego koncernu.
          No i życzyć moskwianom powodzenia w doprowadzeniu nowej rewolucji do końca. Bez bolszewików, mieńszewików i nawet bez narodowych eserowców – tym razem.

          • Errata dla Jacka:
            Krasnoarmiejcy dopłynęli do Syrii i ponoć są w Damaszku. Nieodparte skojarzenia ze starym Assadem – uzbrojonym i wspieranym przez Moskwę, a rozbitym w pył w sześciodniowej wojnie.
            Który to, Jacku, republikański pretendent do Białego Domu, jest autorem pomysłu, żeby Europa płaciła Stanom za swoje bezpieczeństwo i za utrzymanie amerykańskich baz?

  7. Też tak uważam – Dadam – od zawsze
    tylko – z KIM? Mamy to ścierwo czerwone wyplenić? Bo dzisiaj to oni wygrali, mimo, iż partia rządzaca ma ,,obywatelska” w nazwie (milicja też była obywatelska) a jej szef (rasowy socjalista) uchodzi za ,,liberała”.
    Następców, których nam szykuje warszawska razwiedka, skupionych wokół handlarza wódą, wymyślono jako ,,lewicową alternatywę”. I nawet pochody 1-majowe mają wrócić.

  8. Też tak uważam – Dadam – od zawsze
    tylko – z KIM? Mamy to ścierwo czerwone wyplenić? Bo dzisiaj to oni wygrali, mimo, iż partia rządzaca ma ,,obywatelska” w nazwie (milicja też była obywatelska) a jej szef (rasowy socjalista) uchodzi za ,,liberała”.
    Następców, których nam szykuje warszawska razwiedka, skupionych wokół handlarza wódą, wymyślono jako ,,lewicową alternatywę”. I nawet pochody 1-majowe mają wrócić.

  9. Też tak uważam – Dadam – od zawsze
    tylko – z KIM? Mamy to ścierwo czerwone wyplenić? Bo dzisiaj to oni wygrali, mimo, iż partia rządzaca ma ,,obywatelska” w nazwie (milicja też była obywatelska) a jej szef (rasowy socjalista) uchodzi za ,,liberała”.
    Następców, których nam szykuje warszawska razwiedka, skupionych wokół handlarza wódą, wymyślono jako ,,lewicową alternatywę”. I nawet pochody 1-majowe mają wrócić.

  10. Ja tam nie mam poczucia niższości
    Sytuacja Niemiec jest o tyle inna, że tam nastąpiło połączenie dwóch wrogich państw, z oczywistym wysadzeniem z siodła establiszmentu strony przegrywającej. W Polsce nie doszło do żadnej zmiany w tym sensie. Establiszment na naszym terenie (bo przecież nie “nasz”) personalnie się nie zmienił, przeniósł tylko oficjalne akcenty w ramach jednego towarzystwa. Nie istnieją żadne niemieckie standardy w tym sensie, jest tylko gra możliwości. Jak mogli, tak robili, jak nie mogą inaczej, to zaczynają pieprzyć, że wytrawny gracz wywiadu jest zupełnie innym człowiekiem niż poprzednicy i nową jakością na urzędzie. Ciekawostka, że Ruscy taką jakość zapewniły sobie już dawno. A może jednak Niemcy doszli do wniosku, że to moskalskie stadardy są lepsze…? No i co wtedy? ;P
    Ale kij im w oko, jednym i drugim, ja nie o tym tu chciałem. Po prostu cieszmy się, z każdego zawirowania u naszych wrogów, bo to woda na nasz młyn. To jedno. A po drugie, skoro już jest niemal powszechny konsensus, że Polska nie jest polska, to nie używajmy stwierdzeń o negatywnym brzmieniu dla nas. Jak już wskazujemy okupantów, to mówmy co oni robią podłego, a nie bierzmy tego na karb naszej rzekomej głupoty.
    I jeszcze jedno, najważniejsze. Nic nie jest stracone i nic nie jest przesądzone.

    • Ponieważ najpierw jestem realistą
      a dopiero później antykomunistą, więc rozwinę nieco mój skrót, że ,,wszystko stracone”. Otóż ostatnim momentem, kiedy, jako Polska, mogliśmy odegrać jakąś istotną rolę w Europie, był właśnie moment zjednoczenia Niemiec. Mogliśmy zjednoczenie przyblokować, postawić warunki, do czego bardzo zachęcała M. Thatcher naszego premiera, co ,,nawet muchy złapać nie umiał” – Mazowieckiego.
      Wielkie nadzieje związane z naszym członkostwem w NATO, rozwiewał Zbigniew Brzeziński ,,nikt przytomny nie wierzy w to, że Sojusz przyjdzie Polsce z pomocą w wypadku zbrojnego konfliktu”. Mamy zatem iluzoryczne gwarancje bezpieczeństwa. A konflikt na Bałkanach udowodnił jasno, że są tylko dwie sprawne armie w NATO.
      Cóż zatem możemy ugrać samotnie z armią o liczbie żołnierzy zbliżonej do oddziałów stadionowej prewencji(policji)?
      Ale to nie jest najgorsze(śmiesznie mała armia),bo niejako po drodze, w demontażu państwa, zlikwidowali system mobilizacyjny. Czyli uzupełnienia armii rezerwistami w przededniu wojny. Zatem armii nie ma, nie licząc kompanii reprezentacyjnej i kilku eskadr F16 na pokazy lub asysty.
      Że nie wspomnę o całej kadrze (ludowego)wojska.
      Więc napisz mi, proszę, jak się nazywa i gdzie stacjonuje, ta motyka z którą ruszyć mamy na Słońce.
      Bo czymże jesteśmy bez niemieckich inwestycji i zamówień niemieckiego przemysłu, oraz bez rosyjskiej ropy i gazu?
      Będziemy, na powrót, klepali ręcznie ,,Tarpany”? W hali po volkswagenach.
      A może dostrzegasz jakiegoś nastepcę sepleniącego ,,liberała” z Gdańska? Bo kiedyś jego ,,misja” dobiegnie końca. Pisząc – następca, mam na myśli kogoś, kto postawi w tym umęczonym kraju, chociaż kilka rzeczy – na nogach. Albo ma, chociaż, jakiś klarowny i bardzo konkretny plan. Proszę o nazwisko, albo nazwę jakiegoś think tanku.

  11. Ja tam nie mam poczucia niższości
    Sytuacja Niemiec jest o tyle inna, że tam nastąpiło połączenie dwóch wrogich państw, z oczywistym wysadzeniem z siodła establiszmentu strony przegrywającej. W Polsce nie doszło do żadnej zmiany w tym sensie. Establiszment na naszym terenie (bo przecież nie “nasz”) personalnie się nie zmienił, przeniósł tylko oficjalne akcenty w ramach jednego towarzystwa. Nie istnieją żadne niemieckie standardy w tym sensie, jest tylko gra możliwości. Jak mogli, tak robili, jak nie mogą inaczej, to zaczynają pieprzyć, że wytrawny gracz wywiadu jest zupełnie innym człowiekiem niż poprzednicy i nową jakością na urzędzie. Ciekawostka, że Ruscy taką jakość zapewniły sobie już dawno. A może jednak Niemcy doszli do wniosku, że to moskalskie stadardy są lepsze…? No i co wtedy? ;P
    Ale kij im w oko, jednym i drugim, ja nie o tym tu chciałem. Po prostu cieszmy się, z każdego zawirowania u naszych wrogów, bo to woda na nasz młyn. To jedno. A po drugie, skoro już jest niemal powszechny konsensus, że Polska nie jest polska, to nie używajmy stwierdzeń o negatywnym brzmieniu dla nas. Jak już wskazujemy okupantów, to mówmy co oni robią podłego, a nie bierzmy tego na karb naszej rzekomej głupoty.
    I jeszcze jedno, najważniejsze. Nic nie jest stracone i nic nie jest przesądzone.

    • Ponieważ najpierw jestem realistą
      a dopiero później antykomunistą, więc rozwinę nieco mój skrót, że ,,wszystko stracone”. Otóż ostatnim momentem, kiedy, jako Polska, mogliśmy odegrać jakąś istotną rolę w Europie, był właśnie moment zjednoczenia Niemiec. Mogliśmy zjednoczenie przyblokować, postawić warunki, do czego bardzo zachęcała M. Thatcher naszego premiera, co ,,nawet muchy złapać nie umiał” – Mazowieckiego.
      Wielkie nadzieje związane z naszym członkostwem w NATO, rozwiewał Zbigniew Brzeziński ,,nikt przytomny nie wierzy w to, że Sojusz przyjdzie Polsce z pomocą w wypadku zbrojnego konfliktu”. Mamy zatem iluzoryczne gwarancje bezpieczeństwa. A konflikt na Bałkanach udowodnił jasno, że są tylko dwie sprawne armie w NATO.
      Cóż zatem możemy ugrać samotnie z armią o liczbie żołnierzy zbliżonej do oddziałów stadionowej prewencji(policji)?
      Ale to nie jest najgorsze(śmiesznie mała armia),bo niejako po drodze, w demontażu państwa, zlikwidowali system mobilizacyjny. Czyli uzupełnienia armii rezerwistami w przededniu wojny. Zatem armii nie ma, nie licząc kompanii reprezentacyjnej i kilku eskadr F16 na pokazy lub asysty.
      Że nie wspomnę o całej kadrze (ludowego)wojska.
      Więc napisz mi, proszę, jak się nazywa i gdzie stacjonuje, ta motyka z którą ruszyć mamy na Słońce.
      Bo czymże jesteśmy bez niemieckich inwestycji i zamówień niemieckiego przemysłu, oraz bez rosyjskiej ropy i gazu?
      Będziemy, na powrót, klepali ręcznie ,,Tarpany”? W hali po volkswagenach.
      A może dostrzegasz jakiegoś nastepcę sepleniącego ,,liberała” z Gdańska? Bo kiedyś jego ,,misja” dobiegnie końca. Pisząc – następca, mam na myśli kogoś, kto postawi w tym umęczonym kraju, chociaż kilka rzeczy – na nogach. Albo ma, chociaż, jakiś klarowny i bardzo konkretny plan. Proszę o nazwisko, albo nazwę jakiegoś think tanku.

  12. Ja tam nie mam poczucia niższości
    Sytuacja Niemiec jest o tyle inna, że tam nastąpiło połączenie dwóch wrogich państw, z oczywistym wysadzeniem z siodła establiszmentu strony przegrywającej. W Polsce nie doszło do żadnej zmiany w tym sensie. Establiszment na naszym terenie (bo przecież nie “nasz”) personalnie się nie zmienił, przeniósł tylko oficjalne akcenty w ramach jednego towarzystwa. Nie istnieją żadne niemieckie standardy w tym sensie, jest tylko gra możliwości. Jak mogli, tak robili, jak nie mogą inaczej, to zaczynają pieprzyć, że wytrawny gracz wywiadu jest zupełnie innym człowiekiem niż poprzednicy i nową jakością na urzędzie. Ciekawostka, że Ruscy taką jakość zapewniły sobie już dawno. A może jednak Niemcy doszli do wniosku, że to moskalskie stadardy są lepsze…? No i co wtedy? ;P
    Ale kij im w oko, jednym i drugim, ja nie o tym tu chciałem. Po prostu cieszmy się, z każdego zawirowania u naszych wrogów, bo to woda na nasz młyn. To jedno. A po drugie, skoro już jest niemal powszechny konsensus, że Polska nie jest polska, to nie używajmy stwierdzeń o negatywnym brzmieniu dla nas. Jak już wskazujemy okupantów, to mówmy co oni robią podłego, a nie bierzmy tego na karb naszej rzekomej głupoty.
    I jeszcze jedno, najważniejsze. Nic nie jest stracone i nic nie jest przesądzone.

    • Ponieważ najpierw jestem realistą
      a dopiero później antykomunistą, więc rozwinę nieco mój skrót, że ,,wszystko stracone”. Otóż ostatnim momentem, kiedy, jako Polska, mogliśmy odegrać jakąś istotną rolę w Europie, był właśnie moment zjednoczenia Niemiec. Mogliśmy zjednoczenie przyblokować, postawić warunki, do czego bardzo zachęcała M. Thatcher naszego premiera, co ,,nawet muchy złapać nie umiał” – Mazowieckiego.
      Wielkie nadzieje związane z naszym członkostwem w NATO, rozwiewał Zbigniew Brzeziński ,,nikt przytomny nie wierzy w to, że Sojusz przyjdzie Polsce z pomocą w wypadku zbrojnego konfliktu”. Mamy zatem iluzoryczne gwarancje bezpieczeństwa. A konflikt na Bałkanach udowodnił jasno, że są tylko dwie sprawne armie w NATO.
      Cóż zatem możemy ugrać samotnie z armią o liczbie żołnierzy zbliżonej do oddziałów stadionowej prewencji(policji)?
      Ale to nie jest najgorsze(śmiesznie mała armia),bo niejako po drodze, w demontażu państwa, zlikwidowali system mobilizacyjny. Czyli uzupełnienia armii rezerwistami w przededniu wojny. Zatem armii nie ma, nie licząc kompanii reprezentacyjnej i kilku eskadr F16 na pokazy lub asysty.
      Że nie wspomnę o całej kadrze (ludowego)wojska.
      Więc napisz mi, proszę, jak się nazywa i gdzie stacjonuje, ta motyka z którą ruszyć mamy na Słońce.
      Bo czymże jesteśmy bez niemieckich inwestycji i zamówień niemieckiego przemysłu, oraz bez rosyjskiej ropy i gazu?
      Będziemy, na powrót, klepali ręcznie ,,Tarpany”? W hali po volkswagenach.
      A może dostrzegasz jakiegoś nastepcę sepleniącego ,,liberała” z Gdańska? Bo kiedyś jego ,,misja” dobiegnie końca. Pisząc – następca, mam na myśli kogoś, kto postawi w tym umęczonym kraju, chociaż kilka rzeczy – na nogach. Albo ma, chociaż, jakiś klarowny i bardzo konkretny plan. Proszę o nazwisko, albo nazwę jakiegoś think tanku.

  13. Jeden moment to nie historia
    Żaden moment w historii nie jest ostatni. Nie wykorzystane okazje mogą się mścić, ale to nie znaczy, że nie będzie innych, aby się odegrać. Fortuna kołem się toczy. Ale to tylko dla tych, co odróżniają realizm od małoduszności i rozróżniają dosotsowanie do uwarunkowań zewnętrznych od wewnętrznej akceptacji narzuconego stanu rzeczy. Polska nieraz powstawała z ruin o wiele gorszych niż teraz, teraz to mamy luksusowe warunki w porównaniu do sytuacji choćby po II w. ś., a przecież po I w.ś. była jeszcze bardziej zniszczona, o czym się rzadko mówi, a do tego rozbita organizacyjnie z powodu zaborów, czy wspomnijmy wreszcie tę kompletną ruinę po potopie szwedzkm, który autentycznie przetrącił nam kręgosłup, a my już tego nawet nie pamiętamy i nie kojarzymy praprzyczyny swojego upadku. W konkretnym przykładzie zjednoczenia Niemiec nie ma co żałować, to jest głównie strata Francji, myśmy tu nic nie mogli. I zostając na własnym podwórku, PRL to nie była Polska suwerenna, a III RP jest jej kontynuacją. Widzę nieraz ten tok myślenia również w Twoich komentarzach, więc skąd oczekiwania, że akurat to marionetkowe państwo będzie autentycznie służyć narodowi.

    Tymczasem nadzieja dla nas tkwi właśnie w siłach narodu. A do tego zagadnienia trzeba już podejść historycznie i długofalowo. Podpierasz się tu mocno Pisłudskim, to bierzmy z niego przykład do końca. Przeszedł drogę od lokalnego watażki do męża stanu, bo nigdy nie zwątpił w to, że ma o co i dla kogo walczyć. Nawet przytaczane powyżej przez Ciebie, choć nieściśle, wejście Pierwszej Kompanii Kadrowej, nb. bez Piłsudskiego, do Kongresówki jest tego przykładem. W 1914 roku nie mogło to być nic więcej, niż propagandowa wrzutka i tak też na nasze szczęście zostało potraktowane przez ludność. Chociaż w legionistach na zawsze utkwiło poczucie upokorzenia, to był ich psychologiczny problem, bo akcja była kompletnie bez sesnu. W 1918 roku i w następnych latach wyglądało wszystko zupełnie inaczej. Wydarzyło się aż tyle i na taką skalę dzięki całemu narodowi. Piłsudski odegrał w tych wydarzeniach swoją rolę, ale w żaden sposób nie da się powiedzieć, że wolność Polski wywalczył i obronił Ziuk z chłopakami. To był wielki, masowy czyn. To jest także odpowiedź na kolejne Twoje pytanie. Nie znam żadnego nazwiska ani ekipy, z którą wiązałbym jakieś konkretne nadzieje i bardzo dobrze. Teraz to byłoby czcze politykierstwo. Może ktoś taki już działa, ale jest nieznany, jak Piłsudski w 1914, a może ten ktoś sam jeszcze nie wie, jaką rolę przyjdzie mu odegrać. Taki ktoś i tak będzie na miejscu, jeśli my wszyscy stworzymy odpowiedni potencjał. Chwilowa ciężka sytuacja nic nie znaczy, bo jak by się tym załamywać, to co nam zostaje? Wszystko da się odwrócić. Nie można tylko cofnąć podpisu z folkslisty.

    • Nie da się cofnąć kilku tragicznych dla Polski lat
      rządów Tuska i jego grupy, ani kilkunastu – deindustrializacji kraju. Wrócimy na chwilę do naszych ,,największych wrogów”. Otóż, w liberalnym zapędzie, Niemcy Zachodni pozamykali wszystkie fabryki w DDR, jako anachroniczne i nieopłacalne. Zanalazł się jednak, wtedy jeszcze w Bonn, ktoś przytomny i zorganizowano specjalne posiedzenie Bundestagu, poświęcone właśnie głębokiej deindustrializacji terenów byłej DDR, a najbardziej – dalekosiężnym skutkom braku przemysłu i produkcji na tych terenach. Od tamtej pory, w miejsce zlikwidowanych mastodontów socjalizmu, postawiono ultranowoczesne fabryki Intela, BMW i VW.
      Posłużę się jeszcze cytatem guru wszystkich liberałów – J.K. Bieleckiego – ,,komuna poczyniła w Polsce większe straty niż druga wojna światowa”, żeby wesprzeć moją tezę o naszej tragicznej sytuacji w tym względzie. O tym, że zlikwidowaną fabrykę można zbudować w dowolnym miejscu i czasie, natomiast jej dział R&D – już nie. Bo mylone jest w Polsce pojęcie ,,fabryki” jako montowni OEM, z firmą – producentem. Która dostarcza na rynek własny produkt, na podstawie własnego projektu, własnej dokumentacji technicznej – których jest wyłącznym właścicielem. Sieć sprzedaży nie musi być własna, bo dobry produkt ,,sprzedaje się sam”.
      Więc, przez ostatnie 20 lat, zamknięto w Polsce nie tylko fabryki, zlikwidowano miliony miejsc pracy, ale wytępiono skutecznie polską myśl techniczną , działy R&D (nasze biura konstrukcyjne) wyburzono a doświadczonych projektantów i konstruktorów – rozpędzono na cztery strony świata. Jednym pociągnięciem skasowano techniczną tradycję – doświadczenie, osiągnięcia, produkcję i kształcenie młodzieży – następców. Na ruinach (dosłownie) nowoczesnej fabryki, stoi dzisiaj blaszana buda Tesco.
      To nic innego jak tylko spełniona przepowiednia Bismarcka, o tym, że wystarczy Polakom dać się rządzić samodzielnie, a sami wyginą. Już z górą 20 lat rządzimy się sami. Nikt nam czerwonych z SLD nie przywiózł na czołgach ani nie zrzucił na spadochronie. Ani z Tel Awiwu też nikt nie przyleciał reaktywować banków ani gazet zakładać. Wspomnij łaskawie, ileż to lat trwał ,,festiwal wolności”? Ile lat po ,,upadku komuny” powrócili triumfalnie do władzy pezetpeerowscy ,,socjaldemokraci”, z ulubieńcem tłumów Olkiem? Olkiem, który zamieszkał w Belwederze na całych 10 lat. Zostawiając wszystkie sieroty po zapijaczonym Kwaśniewskim i całą klasę polityczną, która wypełnia kryteria Marszałka – o prowadzaniu kur, sprawdźmy kto niby miałby dokonać osądu obecnej ekipy, wielkich jej ,,dokonań” tj. wielkich tragedii i wielkich spustoszeń, skoro przez wspomnianych już 20 lat, nie znalazł się żaden sąd i ani jeden sędzia zdolny ocenić ewidentne polityczne mordy, rzezie i zabójstwa na zlecenie?
      Na kim, w ogóle, miałaby się oprzeć uczciwa, wolna od zawodowych złodziei i przewalaczy, władza? Albo, nie daj Boże, patriotyczna, polska i bez ministrów z brytyjskimi paszportami. O innych paszportach nawet nie wspomnę – bo to myślozbrodnia.
      Znikąd nadziei. A na pocieszenie zawsze możemy sobie wspomnieć Norwida, że naród z nas wielki a społeczeństwo – żadne.

      • Ciągle ta ahistoryczność
        Przykład odbudowy przemysłu po I i po II w.ś. pokazuje właśnie coś przeciwnego, da się pójść szeroko i zajść daleko nawet zaczynając od poziomu powszechnego analfabetyzmu. Dla mnie to jest tak czytelne w historii, że nawet nie będę przekonywał ani się tym dłużej zajmował w tym miejscu.

        Wracając do głównego tematu chodzi mi o konsekwencję, a dla wprowadzenia od innej strony posłużę się anegdotą. Otóż jedna ze znanych piosenek Pietrzaka zostana w PRL dopuszczona do wykonywania, jeśli zmieni najważniejszą frazę na “Żeby Polska była Polską”, i tak znamy tę piękną piosenkę do dziś. Podobno oryginalny tekst brzmiał “Żeby Polska była polska”. I właśnie ta interwnecja cenzury żydokomunistycznego rusofilskiego reżimu jest doskonałą ilustracją, o co tu chodzi. Reżimu dodajmy, właśnie przywiezionego do nas na ruskich czołgach w postaci mniejszości politycznej i etnicznej i podtrzymującego władzę przez dziedziczenie w kolejnym pokoleniu. Podobnie do szału doprowadza naszych drogich zarządców dawniej i dziś śpiewanie “Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, zamiast właściwego raczej dla czasów chwały “pobłogosław”. Tego się boją, budzenia świadomości. A w kraju zniewolonym przez obcych nie ma sensu zżymanie się i oczekiwanie działań racjonalnych z punktu widzenia ojczyzny. Władza prowadzi działania zmierzające do eksploatacji kraju i narodu oraz utrzymania się przy sterze rządzącej mniejszości. Powtórzę jeszcze raz, głupio robi ten, kto w takich momentach mówi o rzekomym nieudacznictwie Polaków, nie odróżniając kto jest kim.

        To tyle w głównym temacie. A w konsekwencjach, nie ma sensu cytowanie J. Bieleckiego, wybitnego przecież przedstawiciela mniejszości, skoro on sam w ogromnym stopniu przyłożył rękę do zniszczenia naszej gospodarki, a potem objął politycznym protektoratem Matoła Tuska, rozwalającego resztę po kolei, jak leci. Przecież to niepoważne. To samo z Bismarckiem. Jak Polak może brać na serio słowa polakożercy i powtażać jak prawdę objawioną. Bismarck był wielkim przywódcą narodu nie tyle ograniczonego, jak się u nas potocznie sądzi, ale skrajnie neurotycznego. Niemcy nie są w stanie znieść, żeby coś się działo inaczej niż oni by zrobili, mniejsza o efekty, tak się robi jak Niemcy i już, co jest inaczej to ich niepokoi i miesza. Tak jak nasza zdolność samoorganizacji i swobodny styl życia. Strach tylko przykrywają arogancją. Ich sądy o świecie, którego się boją nie mają znaczenia praktycznego nawet dla nich samych, bo przecież mimo słów Bismarcka jakoś nie chcą dać nam spokoju i poczekać…

        • Gdzieś tu ktoś fajnie napisał o tych ,,niewielkich” różnicach
          tj. brakach w wykształceniu, pomiędzy przedwojennym maturzystą a dzisiejszym ,,intelygentem” po Wyższej Szkole Gotowania Na Gazie(jak nazywa Michalkiewicz te wszystkie najnowsze ,,uczelnie”). Mam wrażenie, że jedno pokolenie to za mało, żebyśmy nadrobili dystans, nie tyle ,,do świata” ile właśnie do Niemców. Bo, znów stapając twardo po twardym gruncie, w każdej chińskiej fabryce stoi niemiecka maszyna. Nie wspominając juz o Audi lub Mercedesie – na fabrycznym parkingu. Więc wzorce mamy na wyciagnięcie ręki. Miliony Polaków tam pracowały i pracują nadal. I są tego jakieś praktyczne efekty?
          Fascynuje mnie przykład Niemiec, jako kraj niezniszczalny, jako multi-kulti, które potrafi zaprzęgnąć do pracy pół świata i dać zgodę na meczet za oknem. Obok synagogi.
          Był czas, że byliśmy, my – Polacy i nasze państwo, wzorcem dla Niemców. A najbardziej nasze spełnione marzenia o wolności i niepodległości. Bo niczym innym jak dowodem wielkiego szacunku, była jedyna chyba wizyta Hitlera w berlińskim kościele św. Jadwigi na mszy za duszę Marszałka Piłsudskiego, i ogłoszenie żałoby narodowej w całej Rzeszy.
          Nie da się dzisiaj teleportować tamtych mrzonek o dwóch wrogach i Międzymorza. Musimy z czysto racjonalnych pobudek zgodzić się na scisłą współpracę z Niemcami, bo na samodzielny byt jesteśmy JESZCZE za słabi. Spójrz na Węgry Orbana – czy ,,Europa” pozwoli mu przetrwać? A przecież to maleńskie państewko na obrzeżach imperium.
          Nawet jeżeli upadnie, na Kremlu, władza czekistów, to akurat Chiny zaczną wchłaniać Syberię (co już się powoli dzieje), więc będziemy musieli się okreslić, czy oddamy Chinom Związek Radziecki – trawestując stary dowcip.

          • Znam, wiem i pamiętam
            wielka granda wokół Ziem Zachodnich, która jest pozostawiona przez WSZYSTKIE rządy – te bolszewickie, złodziejskie i narodowo-patriotyczne tez. Mianowicie status prawny mieszkańców województw zachodnich. Użytkowanie wieczyste, wieczyste jak 99 lat. Proces przekształcania na akty własności jest uruchamiany na wniosek użytkownika i zawiera wiele wyłączeń. Dodając do tego casus Agnes Tawny mamy przedsmak tego co nas czeka. To wszystko zgotowaliśmy sobie sami. Bo sami wybieramy do samorządów najlepszych złodziei i różne śmieszne kreatury. A kiedy już znajdzie się jakiś uczciwy burmistrz lub starosta, i do tego twardych zasad – wnet przepadnie odwołany przez własne ,,środowisko”, które liczyło na tereny i powierzchnie w centrum miasta w cenie 1 zł/m kw.
            My – taktyczny – różnimy się sposobem osiągnięcia celu, i drogą, którą mamy pokonać, żeby jak przypomniałeś ,,Polska była polska”. Nie na wiele zdadzą się historyczne analogie, bo świat, w przeciwieństwie do naszego ,,modernizowanego” sowchozu, albo SKR – jak kto woli, nie stał w miejscu. Tylko odjechał z prędkością TGV albo chińskich CRH.
            Jedyny historyczny wzorzec jaki bym przywołał, to sposób sprawowania władzy w Polsce. Takiej Polsce, która, mam wrażenie, śni się milionom Polaków, szczególnie Polakom-tułaczom, co połykaja łzy poniżenia i poniewierki.Polski, w której Polak jest u siebie, a wszyscy inni są, mile widzianymi, ale tylko gośćmi.Polski w której, drobny nawet, przedsiębiorca, jest obywatelem szczególnej troski państwa i najbardziej pożądanym klientem, zamiast obywatelem III kategorii – jak dzisiaj.
            Więc tylko dyktatura, na którą się świadomie zgodzimy, wyprowadzić nas może na równinę, z tej równi pochyłej na której jesteśmy. I PO której się staczamy. To jest ta analogia do Polski Marszałka. Który, o czym doskonale wiesz, wysiadł z czerwonego tramwaju ,,socjalizm” na przystanku ,,Niepodległość”.

      • Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem:
        “Nikt nam czerwonych z SLD nie przywiózł na czołgach ani nie zrzucił na spadochronie. Ani z Tel Awiwu też nikt nie przyleciał reaktywować banków ani gazet zakładać.” Polska to taki kraj, gdzie po II wojnie światowej otrzymaliśmy w “darze” od Stalina “polską intelygencję” w postaci armii ludzi, często niewykształconych, o rodowodzie żydowskim. Armię tę, dla niepoznaki, wtopiono w tłum tubylczy, dając im typowo polskie nazwiska. Ludzie ci, to często idealiści. Swój dawny, marksistowski idealizm, potrafili często skutecznie przekazać swoim dzieciom – czyli mamy kolejne pokolenia “zarażone” nie ideą polskości, ale czymś dla nas obcym.
        Na czym polega taka obcość?!

        Oni mówią po polsku, piszą po polsku – ale myślą internacjonalnie.

        W rozmowie z takim przypadkiem dowiecie się, że polskość to nienormalność. Że księży należy się pozbyć, religię ze szkół wyrzucić, majątki kościelne ponownie odebrać i znacjonalizować, a zobowiązania państwa za zabrany po II wojnie światowej majątek kościelny – zlikwidować. Na argument – święte prawo własności – oni reagują jak dawni marksiści – majątki szlacheckie, tak jak majątki kościelne winny być znacjonalizowane i być własnością ludu już od dawna, więc wszelkie przywileje KK są niezasadne i winny być zlikwidowane.

        A SLD? Większość dawnych działaczy z PZPR, a teraz ich potomkowie, potrafili doskonale się zorganizować – właśnie pod tym szyldem. Oficjalnie są głosicielami haseł zwanych lewicowymi – ale ich działaniem docelowym jest doprowadzenie do stanu obowiązywania ideologii marksistowskiej w całej UE. Po co? Po to, by móc w końcu doprowadzić do zjednoczenia Europy z Wielką Rosją.

        Wszelkie więc odpowiedzi na to, czemu nie ma polskiego przemysłu, czemu są tylko same markety, czemu jest takie wysokie zadłużenie, i czemu trzeba pozbyć się ciężaru emerytów – są działaniami politycznymi w jednym kierunku. Dążenia te znajdują odpowiedzi i mają swe źródło w działaniach pozwalających na realizację dawnych idei towarzyszy żydowskich, o ideologii marksistowskiej. I to się działo, dzieje, i dziać będzie.

        I nawet gdy tutaj grupa Polaków powie, zorganizujmy się, działajmy na rzecz naszego polskiego dobra – to inna grupa “Polaków” – marksistów, często żydowskiego pochodzenia, zaraz przyjdzie i zrobi wszystko, by te działania jako wrogie zneutralizować, zohydzić, wykpić – by idea żydowskiej międzynarodówki nie została czasem zagrożona przez objawy nacjonalizmu pozytywnego.

        • Wszystko to, Kris, fajne
          tylko zalatuje łatwizną (intelektualną) i ukochanym, przez Polaków, alibii – na całe nasze dziadostwo. Że to nie my, to ONI. Żydzi /czerwoni/Ruscy/masoni/międzynarodowa finansjera – niepotrzebne skreślić.
          Mijam codziennie stare autobusy pełne białych, polskich, murzynów – w drodze do czeskich fabryk, na trzecią zmianę, bo ci do Niemiec to już własnymi samochodami, indywidualnie. Czytam ostatnie dane GUS-u o 1,3 mln polskich emigrantów, którzy ostatnimi czasy wyjechali i nie powrócą (zaniżone, moim skromnym zdaniem, o następny milion). Dodawszy do tego 6 milionów Rodaków, siedzących na walizkach(badania Gallupa z sierpnia 2010r.) mamy kraj niechciany. Mamy hotel robotniczy albo specyficzną noclegownię – bo jeszcze kilka milionów ,,wpada” tu na kilka dni. Żeby tej pozostałej ich części nie pozwolić zginąć, ani z głodu zdechnąć. Albo – żeby się upewnić w słuszności wyboru.

  14. Jeden moment to nie historia
    Żaden moment w historii nie jest ostatni. Nie wykorzystane okazje mogą się mścić, ale to nie znaczy, że nie będzie innych, aby się odegrać. Fortuna kołem się toczy. Ale to tylko dla tych, co odróżniają realizm od małoduszności i rozróżniają dosotsowanie do uwarunkowań zewnętrznych od wewnętrznej akceptacji narzuconego stanu rzeczy. Polska nieraz powstawała z ruin o wiele gorszych niż teraz, teraz to mamy luksusowe warunki w porównaniu do sytuacji choćby po II w. ś., a przecież po I w.ś. była jeszcze bardziej zniszczona, o czym się rzadko mówi, a do tego rozbita organizacyjnie z powodu zaborów, czy wspomnijmy wreszcie tę kompletną ruinę po potopie szwedzkm, który autentycznie przetrącił nam kręgosłup, a my już tego nawet nie pamiętamy i nie kojarzymy praprzyczyny swojego upadku. W konkretnym przykładzie zjednoczenia Niemiec nie ma co żałować, to jest głównie strata Francji, myśmy tu nic nie mogli. I zostając na własnym podwórku, PRL to nie była Polska suwerenna, a III RP jest jej kontynuacją. Widzę nieraz ten tok myślenia również w Twoich komentarzach, więc skąd oczekiwania, że akurat to marionetkowe państwo będzie autentycznie służyć narodowi.

    Tymczasem nadzieja dla nas tkwi właśnie w siłach narodu. A do tego zagadnienia trzeba już podejść historycznie i długofalowo. Podpierasz się tu mocno Pisłudskim, to bierzmy z niego przykład do końca. Przeszedł drogę od lokalnego watażki do męża stanu, bo nigdy nie zwątpił w to, że ma o co i dla kogo walczyć. Nawet przytaczane powyżej przez Ciebie, choć nieściśle, wejście Pierwszej Kompanii Kadrowej, nb. bez Piłsudskiego, do Kongresówki jest tego przykładem. W 1914 roku nie mogło to być nic więcej, niż propagandowa wrzutka i tak też na nasze szczęście zostało potraktowane przez ludność. Chociaż w legionistach na zawsze utkwiło poczucie upokorzenia, to był ich psychologiczny problem, bo akcja była kompletnie bez sesnu. W 1918 roku i w następnych latach wyglądało wszystko zupełnie inaczej. Wydarzyło się aż tyle i na taką skalę dzięki całemu narodowi. Piłsudski odegrał w tych wydarzeniach swoją rolę, ale w żaden sposób nie da się powiedzieć, że wolność Polski wywalczył i obronił Ziuk z chłopakami. To był wielki, masowy czyn. To jest także odpowiedź na kolejne Twoje pytanie. Nie znam żadnego nazwiska ani ekipy, z którą wiązałbym jakieś konkretne nadzieje i bardzo dobrze. Teraz to byłoby czcze politykierstwo. Może ktoś taki już działa, ale jest nieznany, jak Piłsudski w 1914, a może ten ktoś sam jeszcze nie wie, jaką rolę przyjdzie mu odegrać. Taki ktoś i tak będzie na miejscu, jeśli my wszyscy stworzymy odpowiedni potencjał. Chwilowa ciężka sytuacja nic nie znaczy, bo jak by się tym załamywać, to co nam zostaje? Wszystko da się odwrócić. Nie można tylko cofnąć podpisu z folkslisty.

    • Nie da się cofnąć kilku tragicznych dla Polski lat
      rządów Tuska i jego grupy, ani kilkunastu – deindustrializacji kraju. Wrócimy na chwilę do naszych ,,największych wrogów”. Otóż, w liberalnym zapędzie, Niemcy Zachodni pozamykali wszystkie fabryki w DDR, jako anachroniczne i nieopłacalne. Zanalazł się jednak, wtedy jeszcze w Bonn, ktoś przytomny i zorganizowano specjalne posiedzenie Bundestagu, poświęcone właśnie głębokiej deindustrializacji terenów byłej DDR, a najbardziej – dalekosiężnym skutkom braku przemysłu i produkcji na tych terenach. Od tamtej pory, w miejsce zlikwidowanych mastodontów socjalizmu, postawiono ultranowoczesne fabryki Intela, BMW i VW.
      Posłużę się jeszcze cytatem guru wszystkich liberałów – J.K. Bieleckiego – ,,komuna poczyniła w Polsce większe straty niż druga wojna światowa”, żeby wesprzeć moją tezę o naszej tragicznej sytuacji w tym względzie. O tym, że zlikwidowaną fabrykę można zbudować w dowolnym miejscu i czasie, natomiast jej dział R&D – już nie. Bo mylone jest w Polsce pojęcie ,,fabryki” jako montowni OEM, z firmą – producentem. Która dostarcza na rynek własny produkt, na podstawie własnego projektu, własnej dokumentacji technicznej – których jest wyłącznym właścicielem. Sieć sprzedaży nie musi być własna, bo dobry produkt ,,sprzedaje się sam”.
      Więc, przez ostatnie 20 lat, zamknięto w Polsce nie tylko fabryki, zlikwidowano miliony miejsc pracy, ale wytępiono skutecznie polską myśl techniczną , działy R&D (nasze biura konstrukcyjne) wyburzono a doświadczonych projektantów i konstruktorów – rozpędzono na cztery strony świata. Jednym pociągnięciem skasowano techniczną tradycję – doświadczenie, osiągnięcia, produkcję i kształcenie młodzieży – następców. Na ruinach (dosłownie) nowoczesnej fabryki, stoi dzisiaj blaszana buda Tesco.
      To nic innego jak tylko spełniona przepowiednia Bismarcka, o tym, że wystarczy Polakom dać się rządzić samodzielnie, a sami wyginą. Już z górą 20 lat rządzimy się sami. Nikt nam czerwonych z SLD nie przywiózł na czołgach ani nie zrzucił na spadochronie. Ani z Tel Awiwu też nikt nie przyleciał reaktywować banków ani gazet zakładać. Wspomnij łaskawie, ileż to lat trwał ,,festiwal wolności”? Ile lat po ,,upadku komuny” powrócili triumfalnie do władzy pezetpeerowscy ,,socjaldemokraci”, z ulubieńcem tłumów Olkiem? Olkiem, który zamieszkał w Belwederze na całych 10 lat. Zostawiając wszystkie sieroty po zapijaczonym Kwaśniewskim i całą klasę polityczną, która wypełnia kryteria Marszałka – o prowadzaniu kur, sprawdźmy kto niby miałby dokonać osądu obecnej ekipy, wielkich jej ,,dokonań” tj. wielkich tragedii i wielkich spustoszeń, skoro przez wspomnianych już 20 lat, nie znalazł się żaden sąd i ani jeden sędzia zdolny ocenić ewidentne polityczne mordy, rzezie i zabójstwa na zlecenie?
      Na kim, w ogóle, miałaby się oprzeć uczciwa, wolna od zawodowych złodziei i przewalaczy, władza? Albo, nie daj Boże, patriotyczna, polska i bez ministrów z brytyjskimi paszportami. O innych paszportach nawet nie wspomnę – bo to myślozbrodnia.
      Znikąd nadziei. A na pocieszenie zawsze możemy sobie wspomnieć Norwida, że naród z nas wielki a społeczeństwo – żadne.

      • Ciągle ta ahistoryczność
        Przykład odbudowy przemysłu po I i po II w.ś. pokazuje właśnie coś przeciwnego, da się pójść szeroko i zajść daleko nawet zaczynając od poziomu powszechnego analfabetyzmu. Dla mnie to jest tak czytelne w historii, że nawet nie będę przekonywał ani się tym dłużej zajmował w tym miejscu.

        Wracając do głównego tematu chodzi mi o konsekwencję, a dla wprowadzenia od innej strony posłużę się anegdotą. Otóż jedna ze znanych piosenek Pietrzaka zostana w PRL dopuszczona do wykonywania, jeśli zmieni najważniejszą frazę na “Żeby Polska była Polską”, i tak znamy tę piękną piosenkę do dziś. Podobno oryginalny tekst brzmiał “Żeby Polska była polska”. I właśnie ta interwnecja cenzury żydokomunistycznego rusofilskiego reżimu jest doskonałą ilustracją, o co tu chodzi. Reżimu dodajmy, właśnie przywiezionego do nas na ruskich czołgach w postaci mniejszości politycznej i etnicznej i podtrzymującego władzę przez dziedziczenie w kolejnym pokoleniu. Podobnie do szału doprowadza naszych drogich zarządców dawniej i dziś śpiewanie “Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, zamiast właściwego raczej dla czasów chwały “pobłogosław”. Tego się boją, budzenia świadomości. A w kraju zniewolonym przez obcych nie ma sensu zżymanie się i oczekiwanie działań racjonalnych z punktu widzenia ojczyzny. Władza prowadzi działania zmierzające do eksploatacji kraju i narodu oraz utrzymania się przy sterze rządzącej mniejszości. Powtórzę jeszcze raz, głupio robi ten, kto w takich momentach mówi o rzekomym nieudacznictwie Polaków, nie odróżniając kto jest kim.

        To tyle w głównym temacie. A w konsekwencjach, nie ma sensu cytowanie J. Bieleckiego, wybitnego przecież przedstawiciela mniejszości, skoro on sam w ogromnym stopniu przyłożył rękę do zniszczenia naszej gospodarki, a potem objął politycznym protektoratem Matoła Tuska, rozwalającego resztę po kolei, jak leci. Przecież to niepoważne. To samo z Bismarckiem. Jak Polak może brać na serio słowa polakożercy i powtażać jak prawdę objawioną. Bismarck był wielkim przywódcą narodu nie tyle ograniczonego, jak się u nas potocznie sądzi, ale skrajnie neurotycznego. Niemcy nie są w stanie znieść, żeby coś się działo inaczej niż oni by zrobili, mniejsza o efekty, tak się robi jak Niemcy i już, co jest inaczej to ich niepokoi i miesza. Tak jak nasza zdolność samoorganizacji i swobodny styl życia. Strach tylko przykrywają arogancją. Ich sądy o świecie, którego się boją nie mają znaczenia praktycznego nawet dla nich samych, bo przecież mimo słów Bismarcka jakoś nie chcą dać nam spokoju i poczekać…

        • Gdzieś tu ktoś fajnie napisał o tych ,,niewielkich” różnicach
          tj. brakach w wykształceniu, pomiędzy przedwojennym maturzystą a dzisiejszym ,,intelygentem” po Wyższej Szkole Gotowania Na Gazie(jak nazywa Michalkiewicz te wszystkie najnowsze ,,uczelnie”). Mam wrażenie, że jedno pokolenie to za mało, żebyśmy nadrobili dystans, nie tyle ,,do świata” ile właśnie do Niemców. Bo, znów stapając twardo po twardym gruncie, w każdej chińskiej fabryce stoi niemiecka maszyna. Nie wspominając juz o Audi lub Mercedesie – na fabrycznym parkingu. Więc wzorce mamy na wyciagnięcie ręki. Miliony Polaków tam pracowały i pracują nadal. I są tego jakieś praktyczne efekty?
          Fascynuje mnie przykład Niemiec, jako kraj niezniszczalny, jako multi-kulti, które potrafi zaprzęgnąć do pracy pół świata i dać zgodę na meczet za oknem. Obok synagogi.
          Był czas, że byliśmy, my – Polacy i nasze państwo, wzorcem dla Niemców. A najbardziej nasze spełnione marzenia o wolności i niepodległości. Bo niczym innym jak dowodem wielkiego szacunku, była jedyna chyba wizyta Hitlera w berlińskim kościele św. Jadwigi na mszy za duszę Marszałka Piłsudskiego, i ogłoszenie żałoby narodowej w całej Rzeszy.
          Nie da się dzisiaj teleportować tamtych mrzonek o dwóch wrogach i Międzymorza. Musimy z czysto racjonalnych pobudek zgodzić się na scisłą współpracę z Niemcami, bo na samodzielny byt jesteśmy JESZCZE za słabi. Spójrz na Węgry Orbana – czy ,,Europa” pozwoli mu przetrwać? A przecież to maleńskie państewko na obrzeżach imperium.
          Nawet jeżeli upadnie, na Kremlu, władza czekistów, to akurat Chiny zaczną wchłaniać Syberię (co już się powoli dzieje), więc będziemy musieli się okreslić, czy oddamy Chinom Związek Radziecki – trawestując stary dowcip.

          • Znam, wiem i pamiętam
            wielka granda wokół Ziem Zachodnich, która jest pozostawiona przez WSZYSTKIE rządy – te bolszewickie, złodziejskie i narodowo-patriotyczne tez. Mianowicie status prawny mieszkańców województw zachodnich. Użytkowanie wieczyste, wieczyste jak 99 lat. Proces przekształcania na akty własności jest uruchamiany na wniosek użytkownika i zawiera wiele wyłączeń. Dodając do tego casus Agnes Tawny mamy przedsmak tego co nas czeka. To wszystko zgotowaliśmy sobie sami. Bo sami wybieramy do samorządów najlepszych złodziei i różne śmieszne kreatury. A kiedy już znajdzie się jakiś uczciwy burmistrz lub starosta, i do tego twardych zasad – wnet przepadnie odwołany przez własne ,,środowisko”, które liczyło na tereny i powierzchnie w centrum miasta w cenie 1 zł/m kw.
            My – taktyczny – różnimy się sposobem osiągnięcia celu, i drogą, którą mamy pokonać, żeby jak przypomniałeś ,,Polska była polska”. Nie na wiele zdadzą się historyczne analogie, bo świat, w przeciwieństwie do naszego ,,modernizowanego” sowchozu, albo SKR – jak kto woli, nie stał w miejscu. Tylko odjechał z prędkością TGV albo chińskich CRH.
            Jedyny historyczny wzorzec jaki bym przywołał, to sposób sprawowania władzy w Polsce. Takiej Polsce, która, mam wrażenie, śni się milionom Polaków, szczególnie Polakom-tułaczom, co połykaja łzy poniżenia i poniewierki.Polski, w której Polak jest u siebie, a wszyscy inni są, mile widzianymi, ale tylko gośćmi.Polski w której, drobny nawet, przedsiębiorca, jest obywatelem szczególnej troski państwa i najbardziej pożądanym klientem, zamiast obywatelem III kategorii – jak dzisiaj.
            Więc tylko dyktatura, na którą się świadomie zgodzimy, wyprowadzić nas może na równinę, z tej równi pochyłej na której jesteśmy. I PO której się staczamy. To jest ta analogia do Polski Marszałka. Który, o czym doskonale wiesz, wysiadł z czerwonego tramwaju ,,socjalizm” na przystanku ,,Niepodległość”.

      • Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem:
        “Nikt nam czerwonych z SLD nie przywiózł na czołgach ani nie zrzucił na spadochronie. Ani z Tel Awiwu też nikt nie przyleciał reaktywować banków ani gazet zakładać.” Polska to taki kraj, gdzie po II wojnie światowej otrzymaliśmy w “darze” od Stalina “polską intelygencję” w postaci armii ludzi, często niewykształconych, o rodowodzie żydowskim. Armię tę, dla niepoznaki, wtopiono w tłum tubylczy, dając im typowo polskie nazwiska. Ludzie ci, to często idealiści. Swój dawny, marksistowski idealizm, potrafili często skutecznie przekazać swoim dzieciom – czyli mamy kolejne pokolenia “zarażone” nie ideą polskości, ale czymś dla nas obcym.
        Na czym polega taka obcość?!

        Oni mówią po polsku, piszą po polsku – ale myślą internacjonalnie.

        W rozmowie z takim przypadkiem dowiecie się, że polskość to nienormalność. Że księży należy się pozbyć, religię ze szkół wyrzucić, majątki kościelne ponownie odebrać i znacjonalizować, a zobowiązania państwa za zabrany po II wojnie światowej majątek kościelny – zlikwidować. Na argument – święte prawo własności – oni reagują jak dawni marksiści – majątki szlacheckie, tak jak majątki kościelne winny być znacjonalizowane i być własnością ludu już od dawna, więc wszelkie przywileje KK są niezasadne i winny być zlikwidowane.

        A SLD? Większość dawnych działaczy z PZPR, a teraz ich potomkowie, potrafili doskonale się zorganizować – właśnie pod tym szyldem. Oficjalnie są głosicielami haseł zwanych lewicowymi – ale ich działaniem docelowym jest doprowadzenie do stanu obowiązywania ideologii marksistowskiej w całej UE. Po co? Po to, by móc w końcu doprowadzić do zjednoczenia Europy z Wielką Rosją.

        Wszelkie więc odpowiedzi na to, czemu nie ma polskiego przemysłu, czemu są tylko same markety, czemu jest takie wysokie zadłużenie, i czemu trzeba pozbyć się ciężaru emerytów – są działaniami politycznymi w jednym kierunku. Dążenia te znajdują odpowiedzi i mają swe źródło w działaniach pozwalających na realizację dawnych idei towarzyszy żydowskich, o ideologii marksistowskiej. I to się działo, dzieje, i dziać będzie.

        I nawet gdy tutaj grupa Polaków powie, zorganizujmy się, działajmy na rzecz naszego polskiego dobra – to inna grupa “Polaków” – marksistów, często żydowskiego pochodzenia, zaraz przyjdzie i zrobi wszystko, by te działania jako wrogie zneutralizować, zohydzić, wykpić – by idea żydowskiej międzynarodówki nie została czasem zagrożona przez objawy nacjonalizmu pozytywnego.

        • Wszystko to, Kris, fajne
          tylko zalatuje łatwizną (intelektualną) i ukochanym, przez Polaków, alibii – na całe nasze dziadostwo. Że to nie my, to ONI. Żydzi /czerwoni/Ruscy/masoni/międzynarodowa finansjera – niepotrzebne skreślić.
          Mijam codziennie stare autobusy pełne białych, polskich, murzynów – w drodze do czeskich fabryk, na trzecią zmianę, bo ci do Niemiec to już własnymi samochodami, indywidualnie. Czytam ostatnie dane GUS-u o 1,3 mln polskich emigrantów, którzy ostatnimi czasy wyjechali i nie powrócą (zaniżone, moim skromnym zdaniem, o następny milion). Dodawszy do tego 6 milionów Rodaków, siedzących na walizkach(badania Gallupa z sierpnia 2010r.) mamy kraj niechciany. Mamy hotel robotniczy albo specyficzną noclegownię – bo jeszcze kilka milionów ,,wpada” tu na kilka dni. Żeby tej pozostałej ich części nie pozwolić zginąć, ani z głodu zdechnąć. Albo – żeby się upewnić w słuszności wyboru.

  15. Jeden moment to nie historia
    Żaden moment w historii nie jest ostatni. Nie wykorzystane okazje mogą się mścić, ale to nie znaczy, że nie będzie innych, aby się odegrać. Fortuna kołem się toczy. Ale to tylko dla tych, co odróżniają realizm od małoduszności i rozróżniają dosotsowanie do uwarunkowań zewnętrznych od wewnętrznej akceptacji narzuconego stanu rzeczy. Polska nieraz powstawała z ruin o wiele gorszych niż teraz, teraz to mamy luksusowe warunki w porównaniu do sytuacji choćby po II w. ś., a przecież po I w.ś. była jeszcze bardziej zniszczona, o czym się rzadko mówi, a do tego rozbita organizacyjnie z powodu zaborów, czy wspomnijmy wreszcie tę kompletną ruinę po potopie szwedzkm, który autentycznie przetrącił nam kręgosłup, a my już tego nawet nie pamiętamy i nie kojarzymy praprzyczyny swojego upadku. W konkretnym przykładzie zjednoczenia Niemiec nie ma co żałować, to jest głównie strata Francji, myśmy tu nic nie mogli. I zostając na własnym podwórku, PRL to nie była Polska suwerenna, a III RP jest jej kontynuacją. Widzę nieraz ten tok myślenia również w Twoich komentarzach, więc skąd oczekiwania, że akurat to marionetkowe państwo będzie autentycznie służyć narodowi.

    Tymczasem nadzieja dla nas tkwi właśnie w siłach narodu. A do tego zagadnienia trzeba już podejść historycznie i długofalowo. Podpierasz się tu mocno Pisłudskim, to bierzmy z niego przykład do końca. Przeszedł drogę od lokalnego watażki do męża stanu, bo nigdy nie zwątpił w to, że ma o co i dla kogo walczyć. Nawet przytaczane powyżej przez Ciebie, choć nieściśle, wejście Pierwszej Kompanii Kadrowej, nb. bez Piłsudskiego, do Kongresówki jest tego przykładem. W 1914 roku nie mogło to być nic więcej, niż propagandowa wrzutka i tak też na nasze szczęście zostało potraktowane przez ludność. Chociaż w legionistach na zawsze utkwiło poczucie upokorzenia, to był ich psychologiczny problem, bo akcja była kompletnie bez sesnu. W 1918 roku i w następnych latach wyglądało wszystko zupełnie inaczej. Wydarzyło się aż tyle i na taką skalę dzięki całemu narodowi. Piłsudski odegrał w tych wydarzeniach swoją rolę, ale w żaden sposób nie da się powiedzieć, że wolność Polski wywalczył i obronił Ziuk z chłopakami. To był wielki, masowy czyn. To jest także odpowiedź na kolejne Twoje pytanie. Nie znam żadnego nazwiska ani ekipy, z którą wiązałbym jakieś konkretne nadzieje i bardzo dobrze. Teraz to byłoby czcze politykierstwo. Może ktoś taki już działa, ale jest nieznany, jak Piłsudski w 1914, a może ten ktoś sam jeszcze nie wie, jaką rolę przyjdzie mu odegrać. Taki ktoś i tak będzie na miejscu, jeśli my wszyscy stworzymy odpowiedni potencjał. Chwilowa ciężka sytuacja nic nie znaczy, bo jak by się tym załamywać, to co nam zostaje? Wszystko da się odwrócić. Nie można tylko cofnąć podpisu z folkslisty.

    • Nie da się cofnąć kilku tragicznych dla Polski lat
      rządów Tuska i jego grupy, ani kilkunastu – deindustrializacji kraju. Wrócimy na chwilę do naszych ,,największych wrogów”. Otóż, w liberalnym zapędzie, Niemcy Zachodni pozamykali wszystkie fabryki w DDR, jako anachroniczne i nieopłacalne. Zanalazł się jednak, wtedy jeszcze w Bonn, ktoś przytomny i zorganizowano specjalne posiedzenie Bundestagu, poświęcone właśnie głębokiej deindustrializacji terenów byłej DDR, a najbardziej – dalekosiężnym skutkom braku przemysłu i produkcji na tych terenach. Od tamtej pory, w miejsce zlikwidowanych mastodontów socjalizmu, postawiono ultranowoczesne fabryki Intela, BMW i VW.
      Posłużę się jeszcze cytatem guru wszystkich liberałów – J.K. Bieleckiego – ,,komuna poczyniła w Polsce większe straty niż druga wojna światowa”, żeby wesprzeć moją tezę o naszej tragicznej sytuacji w tym względzie. O tym, że zlikwidowaną fabrykę można zbudować w dowolnym miejscu i czasie, natomiast jej dział R&D – już nie. Bo mylone jest w Polsce pojęcie ,,fabryki” jako montowni OEM, z firmą – producentem. Która dostarcza na rynek własny produkt, na podstawie własnego projektu, własnej dokumentacji technicznej – których jest wyłącznym właścicielem. Sieć sprzedaży nie musi być własna, bo dobry produkt ,,sprzedaje się sam”.
      Więc, przez ostatnie 20 lat, zamknięto w Polsce nie tylko fabryki, zlikwidowano miliony miejsc pracy, ale wytępiono skutecznie polską myśl techniczną , działy R&D (nasze biura konstrukcyjne) wyburzono a doświadczonych projektantów i konstruktorów – rozpędzono na cztery strony świata. Jednym pociągnięciem skasowano techniczną tradycję – doświadczenie, osiągnięcia, produkcję i kształcenie młodzieży – następców. Na ruinach (dosłownie) nowoczesnej fabryki, stoi dzisiaj blaszana buda Tesco.
      To nic innego jak tylko spełniona przepowiednia Bismarcka, o tym, że wystarczy Polakom dać się rządzić samodzielnie, a sami wyginą. Już z górą 20 lat rządzimy się sami. Nikt nam czerwonych z SLD nie przywiózł na czołgach ani nie zrzucił na spadochronie. Ani z Tel Awiwu też nikt nie przyleciał reaktywować banków ani gazet zakładać. Wspomnij łaskawie, ileż to lat trwał ,,festiwal wolności”? Ile lat po ,,upadku komuny” powrócili triumfalnie do władzy pezetpeerowscy ,,socjaldemokraci”, z ulubieńcem tłumów Olkiem? Olkiem, który zamieszkał w Belwederze na całych 10 lat. Zostawiając wszystkie sieroty po zapijaczonym Kwaśniewskim i całą klasę polityczną, która wypełnia kryteria Marszałka – o prowadzaniu kur, sprawdźmy kto niby miałby dokonać osądu obecnej ekipy, wielkich jej ,,dokonań” tj. wielkich tragedii i wielkich spustoszeń, skoro przez wspomnianych już 20 lat, nie znalazł się żaden sąd i ani jeden sędzia zdolny ocenić ewidentne polityczne mordy, rzezie i zabójstwa na zlecenie?
      Na kim, w ogóle, miałaby się oprzeć uczciwa, wolna od zawodowych złodziei i przewalaczy, władza? Albo, nie daj Boże, patriotyczna, polska i bez ministrów z brytyjskimi paszportami. O innych paszportach nawet nie wspomnę – bo to myślozbrodnia.
      Znikąd nadziei. A na pocieszenie zawsze możemy sobie wspomnieć Norwida, że naród z nas wielki a społeczeństwo – żadne.

      • Ciągle ta ahistoryczność
        Przykład odbudowy przemysłu po I i po II w.ś. pokazuje właśnie coś przeciwnego, da się pójść szeroko i zajść daleko nawet zaczynając od poziomu powszechnego analfabetyzmu. Dla mnie to jest tak czytelne w historii, że nawet nie będę przekonywał ani się tym dłużej zajmował w tym miejscu.

        Wracając do głównego tematu chodzi mi o konsekwencję, a dla wprowadzenia od innej strony posłużę się anegdotą. Otóż jedna ze znanych piosenek Pietrzaka zostana w PRL dopuszczona do wykonywania, jeśli zmieni najważniejszą frazę na “Żeby Polska była Polską”, i tak znamy tę piękną piosenkę do dziś. Podobno oryginalny tekst brzmiał “Żeby Polska była polska”. I właśnie ta interwnecja cenzury żydokomunistycznego rusofilskiego reżimu jest doskonałą ilustracją, o co tu chodzi. Reżimu dodajmy, właśnie przywiezionego do nas na ruskich czołgach w postaci mniejszości politycznej i etnicznej i podtrzymującego władzę przez dziedziczenie w kolejnym pokoleniu. Podobnie do szału doprowadza naszych drogich zarządców dawniej i dziś śpiewanie “Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, zamiast właściwego raczej dla czasów chwały “pobłogosław”. Tego się boją, budzenia świadomości. A w kraju zniewolonym przez obcych nie ma sensu zżymanie się i oczekiwanie działań racjonalnych z punktu widzenia ojczyzny. Władza prowadzi działania zmierzające do eksploatacji kraju i narodu oraz utrzymania się przy sterze rządzącej mniejszości. Powtórzę jeszcze raz, głupio robi ten, kto w takich momentach mówi o rzekomym nieudacznictwie Polaków, nie odróżniając kto jest kim.

        To tyle w głównym temacie. A w konsekwencjach, nie ma sensu cytowanie J. Bieleckiego, wybitnego przecież przedstawiciela mniejszości, skoro on sam w ogromnym stopniu przyłożył rękę do zniszczenia naszej gospodarki, a potem objął politycznym protektoratem Matoła Tuska, rozwalającego resztę po kolei, jak leci. Przecież to niepoważne. To samo z Bismarckiem. Jak Polak może brać na serio słowa polakożercy i powtażać jak prawdę objawioną. Bismarck był wielkim przywódcą narodu nie tyle ograniczonego, jak się u nas potocznie sądzi, ale skrajnie neurotycznego. Niemcy nie są w stanie znieść, żeby coś się działo inaczej niż oni by zrobili, mniejsza o efekty, tak się robi jak Niemcy i już, co jest inaczej to ich niepokoi i miesza. Tak jak nasza zdolność samoorganizacji i swobodny styl życia. Strach tylko przykrywają arogancją. Ich sądy o świecie, którego się boją nie mają znaczenia praktycznego nawet dla nich samych, bo przecież mimo słów Bismarcka jakoś nie chcą dać nam spokoju i poczekać…

        • Gdzieś tu ktoś fajnie napisał o tych ,,niewielkich” różnicach
          tj. brakach w wykształceniu, pomiędzy przedwojennym maturzystą a dzisiejszym ,,intelygentem” po Wyższej Szkole Gotowania Na Gazie(jak nazywa Michalkiewicz te wszystkie najnowsze ,,uczelnie”). Mam wrażenie, że jedno pokolenie to za mało, żebyśmy nadrobili dystans, nie tyle ,,do świata” ile właśnie do Niemców. Bo, znów stapając twardo po twardym gruncie, w każdej chińskiej fabryce stoi niemiecka maszyna. Nie wspominając juz o Audi lub Mercedesie – na fabrycznym parkingu. Więc wzorce mamy na wyciagnięcie ręki. Miliony Polaków tam pracowały i pracują nadal. I są tego jakieś praktyczne efekty?
          Fascynuje mnie przykład Niemiec, jako kraj niezniszczalny, jako multi-kulti, które potrafi zaprzęgnąć do pracy pół świata i dać zgodę na meczet za oknem. Obok synagogi.
          Był czas, że byliśmy, my – Polacy i nasze państwo, wzorcem dla Niemców. A najbardziej nasze spełnione marzenia o wolności i niepodległości. Bo niczym innym jak dowodem wielkiego szacunku, była jedyna chyba wizyta Hitlera w berlińskim kościele św. Jadwigi na mszy za duszę Marszałka Piłsudskiego, i ogłoszenie żałoby narodowej w całej Rzeszy.
          Nie da się dzisiaj teleportować tamtych mrzonek o dwóch wrogach i Międzymorza. Musimy z czysto racjonalnych pobudek zgodzić się na scisłą współpracę z Niemcami, bo na samodzielny byt jesteśmy JESZCZE za słabi. Spójrz na Węgry Orbana – czy ,,Europa” pozwoli mu przetrwać? A przecież to maleńskie państewko na obrzeżach imperium.
          Nawet jeżeli upadnie, na Kremlu, władza czekistów, to akurat Chiny zaczną wchłaniać Syberię (co już się powoli dzieje), więc będziemy musieli się okreslić, czy oddamy Chinom Związek Radziecki – trawestując stary dowcip.

          • Znam, wiem i pamiętam
            wielka granda wokół Ziem Zachodnich, która jest pozostawiona przez WSZYSTKIE rządy – te bolszewickie, złodziejskie i narodowo-patriotyczne tez. Mianowicie status prawny mieszkańców województw zachodnich. Użytkowanie wieczyste, wieczyste jak 99 lat. Proces przekształcania na akty własności jest uruchamiany na wniosek użytkownika i zawiera wiele wyłączeń. Dodając do tego casus Agnes Tawny mamy przedsmak tego co nas czeka. To wszystko zgotowaliśmy sobie sami. Bo sami wybieramy do samorządów najlepszych złodziei i różne śmieszne kreatury. A kiedy już znajdzie się jakiś uczciwy burmistrz lub starosta, i do tego twardych zasad – wnet przepadnie odwołany przez własne ,,środowisko”, które liczyło na tereny i powierzchnie w centrum miasta w cenie 1 zł/m kw.
            My – taktyczny – różnimy się sposobem osiągnięcia celu, i drogą, którą mamy pokonać, żeby jak przypomniałeś ,,Polska była polska”. Nie na wiele zdadzą się historyczne analogie, bo świat, w przeciwieństwie do naszego ,,modernizowanego” sowchozu, albo SKR – jak kto woli, nie stał w miejscu. Tylko odjechał z prędkością TGV albo chińskich CRH.
            Jedyny historyczny wzorzec jaki bym przywołał, to sposób sprawowania władzy w Polsce. Takiej Polsce, która, mam wrażenie, śni się milionom Polaków, szczególnie Polakom-tułaczom, co połykaja łzy poniżenia i poniewierki.Polski, w której Polak jest u siebie, a wszyscy inni są, mile widzianymi, ale tylko gośćmi.Polski w której, drobny nawet, przedsiębiorca, jest obywatelem szczególnej troski państwa i najbardziej pożądanym klientem, zamiast obywatelem III kategorii – jak dzisiaj.
            Więc tylko dyktatura, na którą się świadomie zgodzimy, wyprowadzić nas może na równinę, z tej równi pochyłej na której jesteśmy. I PO której się staczamy. To jest ta analogia do Polski Marszałka. Który, o czym doskonale wiesz, wysiadł z czerwonego tramwaju ,,socjalizm” na przystanku ,,Niepodległość”.

      • Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem:
        “Nikt nam czerwonych z SLD nie przywiózł na czołgach ani nie zrzucił na spadochronie. Ani z Tel Awiwu też nikt nie przyleciał reaktywować banków ani gazet zakładać.” Polska to taki kraj, gdzie po II wojnie światowej otrzymaliśmy w “darze” od Stalina “polską intelygencję” w postaci armii ludzi, często niewykształconych, o rodowodzie żydowskim. Armię tę, dla niepoznaki, wtopiono w tłum tubylczy, dając im typowo polskie nazwiska. Ludzie ci, to często idealiści. Swój dawny, marksistowski idealizm, potrafili często skutecznie przekazać swoim dzieciom – czyli mamy kolejne pokolenia “zarażone” nie ideą polskości, ale czymś dla nas obcym.
        Na czym polega taka obcość?!

        Oni mówią po polsku, piszą po polsku – ale myślą internacjonalnie.

        W rozmowie z takim przypadkiem dowiecie się, że polskość to nienormalność. Że księży należy się pozbyć, religię ze szkół wyrzucić, majątki kościelne ponownie odebrać i znacjonalizować, a zobowiązania państwa za zabrany po II wojnie światowej majątek kościelny – zlikwidować. Na argument – święte prawo własności – oni reagują jak dawni marksiści – majątki szlacheckie, tak jak majątki kościelne winny być znacjonalizowane i być własnością ludu już od dawna, więc wszelkie przywileje KK są niezasadne i winny być zlikwidowane.

        A SLD? Większość dawnych działaczy z PZPR, a teraz ich potomkowie, potrafili doskonale się zorganizować – właśnie pod tym szyldem. Oficjalnie są głosicielami haseł zwanych lewicowymi – ale ich działaniem docelowym jest doprowadzenie do stanu obowiązywania ideologii marksistowskiej w całej UE. Po co? Po to, by móc w końcu doprowadzić do zjednoczenia Europy z Wielką Rosją.

        Wszelkie więc odpowiedzi na to, czemu nie ma polskiego przemysłu, czemu są tylko same markety, czemu jest takie wysokie zadłużenie, i czemu trzeba pozbyć się ciężaru emerytów – są działaniami politycznymi w jednym kierunku. Dążenia te znajdują odpowiedzi i mają swe źródło w działaniach pozwalających na realizację dawnych idei towarzyszy żydowskich, o ideologii marksistowskiej. I to się działo, dzieje, i dziać będzie.

        I nawet gdy tutaj grupa Polaków powie, zorganizujmy się, działajmy na rzecz naszego polskiego dobra – to inna grupa “Polaków” – marksistów, często żydowskiego pochodzenia, zaraz przyjdzie i zrobi wszystko, by te działania jako wrogie zneutralizować, zohydzić, wykpić – by idea żydowskiej międzynarodówki nie została czasem zagrożona przez objawy nacjonalizmu pozytywnego.

        • Wszystko to, Kris, fajne
          tylko zalatuje łatwizną (intelektualną) i ukochanym, przez Polaków, alibii – na całe nasze dziadostwo. Że to nie my, to ONI. Żydzi /czerwoni/Ruscy/masoni/międzynarodowa finansjera – niepotrzebne skreślić.
          Mijam codziennie stare autobusy pełne białych, polskich, murzynów – w drodze do czeskich fabryk, na trzecią zmianę, bo ci do Niemiec to już własnymi samochodami, indywidualnie. Czytam ostatnie dane GUS-u o 1,3 mln polskich emigrantów, którzy ostatnimi czasy wyjechali i nie powrócą (zaniżone, moim skromnym zdaniem, o następny milion). Dodawszy do tego 6 milionów Rodaków, siedzących na walizkach(badania Gallupa z sierpnia 2010r.) mamy kraj niechciany. Mamy hotel robotniczy albo specyficzną noclegownię – bo jeszcze kilka milionów ,,wpada” tu na kilka dni. Żeby tej pozostałej ich części nie pozwolić zginąć, ani z głodu zdechnąć. Albo – żeby się upewnić w słuszności wyboru.