Reklama

Historia państwa i prawa polskiego ma poważne luki.

Historia państwa i prawa polskiego ma poważne luki. Nie ma niej tego co było, nie ma śladów politycznych mordów na zlecenie UB i MBP, nie ma wzmianki o niechlubnych poczynaniach tamtej władzy, nie nazywa się tamtego okresu zdradą narodową przez ludzi postawionych do pilnowania interesów sowieckiego imperatora. Zostało tylko to co wygodne.

Reklama

Dzieje się tak za sprawą słabej polskiej dyplomacji, polskiej z nazwy, bo tak naprawdę dyplomacja jest na-szprycowana ludźmi wiadomego autoramentu, który pilnuje tzw poprawności i nie chodzi tutaj tylko o poprawność polityczną.

Dzieje się tak również za sprawą kiepskiej kondycji polskich historyków, którzy jeśli nawet mają dobre intencje, to nie mają siły przebicia.

Bo cóż, aż tak zdrożnego, jest w okrutnej prawdzie polskiego narodu w czasach 1944-1989/91? Dlaczego w podręcznikach do nauczania wciąż jest więcej białych plam niż dowodów zbrodni z podaniem prawdziwych nazwisk oprawców, katów i morderców?

Ta luka, ten ukrywany wstyd w jednoznacznym powiedzeniu prawdy, przyznaniu, że do budowania struktur administracji publicznej na wszystkich szczeblach przystąpili ludzie mali i podli, ludzie kierujący się interesownością, a często rządzą zemsty, odwetu za dawne waśnie i spory z sąsiadem za: mądrzejsze i ładniejsze dzieci: za kury i kozy co weszły w szkodę; zaoranie miedzy na dwa palce; za daremny trud w smaleniu cholewek, a ona i tak wybrała innego, czyli oni są teraz wróg; itd., itp., et cetera. Tyle może pojedynczy jeden człowiek ot tak od samego siebie, a na polecenie i z rozkazu, to strach się bać – piekło, to dopiero przedsionek tego polskiego prawdziwego piekiełka.

Jeśli popełnili jedną zbrodnię, to po drugiej było już z górki: dla zapewnienie sobie komfortu psychicznego, dla zabicia sumienia mordowali wszystkich, którzy mogli być świadkami lub nie tak spojrzeli, albo źle się przyśnili.

Czy ja aby nie upraszczam, nie za ostro idę na skróty? Nie, nie upraszczam, obrazuję jak działa mechanizm zła, bo tak rodzi się totalitaryzm – ten kto ma władzę otacza się armią zbirów ubranych w mundury, armią gotową wykonać wszystkie rozkazy, no bo o to są by je bezmyślnie wykonywać.

Ten kto ma władzę otacza się, niewidoczną dla ogółu, armią tajniaków, szpicli, zauszników.

Ale czy na pewno należy bezmyślnie podnosić rękę na drugiego człowieka, bo ten nie spodobał się temu, który wydał rozkaz? Przecież później winni, podobnie jak Kiszczak, Jaruzelski zaprzeczają, że wydawali rozkazy i ponoszą jakąkolwiek winę.

A są tacy, i to wcale nie jest żart, dla których jesteś wart mniej niż zero, którzy uważają ich za bohaterów.

Dlaczego? A dla tego, że ci wciąż dysponują w swoich archiwach dowodami, które mogą zniszczyć karierę i życie wielu osobom, wielu tuzom polskiej polityki, gospodarki, wymiaru sprawiedliwości, oficerom wojska polskiego, policji, służby celnej, urzędnikom administracji publicznej, przedstawicielom MSZ, lekarzom, wykładowcom, oficerom służb specjalnych poprzedniego i obecnego rozdania.

Dlatego ludzie, których KTOŚ postawił do pilnowania ich interesów mówią dziś: odpieprzcie się od tego, czy tamtego(…).

I jeśli w demokracji, tej naszej polskiej, która nie schodzi z ust polityków, dzieją się takie cuda, to nie bacząc na to, że premierem jest cudak, na pewno mamy do czynienia tutaj z systemem wyspecjalizowanym w łamaniu prawa i elementarnych zasad praworządności.

Rozważając nad powyższym zagadnieniem, rodzi się pytanie: kim są ci, którzy pilnują, aby do oficjalnych podręczników nauczania na wszystkich poziomach polskiej edukacji ta smutna prawda, ale prawda, nie dotarła, nie ujrzała światła dziennego?

Kim są i kogo tak naprawdę reprezentują owi czyściciele warg zajęczych?, którzy – jeśli nieoficjalna prawda się pojawi – dementują ją i rozpoczynają niezwykle zajadle ścigać głosicieli tych prawd i ciągną ich przed oblicze niezawisłego sądu.  

Rodzi się też inne pytanie – i to pytanie pojawia się w kontekście wydarzeń w Europie, w państwach, które wykorzystują swoją armię przeciw własnemu narodowi, wydarzeń, które mają swoje prawne konsekwencje w postaci ścigania zbrodni przez haski Trybunał.

Pytanie brzmi niezwykle prosto i może dla czyścicieli warg zajęczych, ich mocodawców i popleczników wydać się wręcz banalnym, mianowicie:

  • Gdzie ukrywa się generał Wojciech Jaruzelski?

  • Gdzie ukrywają się członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego?

W tym zestawie, niejako automatycznie, pojawia się pytanie kolejne i zapewne nie ostatnie, ale pytania zadaje się w chronologicznej kolejności, zatem pytanie trzecie brzmi następująco:

  • Kim i dla kogo jest obecny i poprzednie rządy w Polsce po 1981 roku?

  • Kogo reprezentują i czyich interesów, skoro nie polskich, strzegą?

W tym miejscu, dla zobrazowania tego o czym mówię, za zgodą i w porozumieniu z Autorem posiłkuje się materiałem dowodowym. Link: http://niepoprawni.pl/blog/1821/jaki-ojciec-taki-syn  

(…)

Pokuszę się o swoistą dygresję na temat posłów i posłanek. Oto przedstawiciele suwerena, w sporej niestety większości, są ludźmi pozbawieni sumienia, ludźmi bez honoru, bardziej przypominają szakali gotowych rozszarpać swą zdobycz na oczach milionów par oczu skierowanych na Wiejską. Brak kultury osobistej, wyzwiska, obelgi i stosy kłamstw, którymi na co dzień posługują się panie posłanki i panowie posłowie, to wizytówka polskiego posła.

Trzeb im jedno przyznać, mianowicie: są bardzo interesowni i jeśli się dobrze przyjrzeć ich karierom politycznym, to dojdziemy do przekonania, że oni tam w sejmie i senacie reprezentują interesów swoich mocodawców z terenu, z którego startowali, terenu, który im wskazał ten czy inny układacz list wyborczych.

I proszę mi wierzyć na słowo, że obecna ordynacja wyborcza doprawdy nie ma wiele wspólnego z demokracją i wolnością. Bo kiedy ja głosują na Janka W. i mimo, że Janka W. poprało jeszcze tysiące takich naiwnych jak jak, to mimo to do sejmu wchodzi Rysio, albo inny cmentarnik, który osobiście uciułał ledwie dziesiątą część tego co Janek.

To jeden z licznych mankament demokracji po polsku. Drugi, to PKW sposób liczenia i sprawdzania danych na listach wyborczych. Ci, którzy mieli możliwość pracy lub kontaktu w czasie trwania kampanii wiedzą o czym tutaj piszę.

Tym (nie mylić ze Stanisławem), których ta możliwość ominęła spróbuję pokrótce wyjaśnić w kolejnej odsłonie opisującej jakość polskich parlamentarzystów.

Zdaję sobie sprawę, że dla większości uważnych czytelników blogosfery pytanie/pytania są czysto retoryczne, a dla niezwykłych zjadaczy kolorowego chłamu, pytania stanowią zagadkę nie do rozwiązania, ale akurat ta część pożytecznych idiotów interesuje mnie najmniej, choć przyznam, że niekiedy ich rozumiem: wchodząc na polską ścieżkę i kurs można rozum stracić całkowicie, lub (w opcji light) można się boleśnie rozbić o prawdy ostre niczym skaliste brzegi norweskich fiordów.

Jednak nic nie tłumaczy spychania za margines faktów historycznych i dowodów niezliczonych zbrodni na narodzie polskim nawet, gdyby prawda wiodła prosto do celów, do zbrodniarzy komunistycznych i żydowskich oprawców, morderców z MBP.

W kolejnej odsłonie chciałbym nieco więcej czasu poświęcić tematowi odtworzonej inteligencji. Brzmi dość frapująco, prawda?

I tak jest w rzeczy samej. Tutaj znowu odwołam się smutnej rzeczywistości historycznej, do okresu II WŚ – agresji na Polskę przez dwóch najeźdźców hitlerowskich Niemiec i Związku Radzieckiego. Szczegóły operacji wojennych opuszczę, a dla celów niniejszego wpisu skupię się na faktach oczywistych i bolesnych po dwakroć, a nawet po trzykroć. Nakieruję szanownego czytelnika na sprawę oczywistą i znaną, na fakt wymordowania polskiej inteligencji przez sowietów i hitlerowców. Dodam, że najeźdźcy czynili to niezwykle skrupulatnie. Mordowali całe rodziny nie szczędząc dzieci, a nawet niemowląt i kobiet w ciąży. 

Oczyszczanie ze starej sanacyjnej inteligencji sowieci kontynuowali przez kolejne długie lata po oficjalnym zakończeniu II Wojny Światowej. Polska przedwojenna inteligencja została wymordowała w pień, zostały jedynie nieliczne jednostki. (Powoływanie się dziś na korzenie i herby przodków w większości przypadków jest cwaniactwem zwykłych oszustów, fałszerzy tożsamości …) 

Stworzenie nowej inteligencji z analfabetów i półanalfabetów miało swój wykwit pod koniec drugiej dekady lat czterdziestych poprzedniego stulecia. Służyły do tego celu przyspieszone kursy zawodowe „Duraczówki”. To w nich, w czasach stalinowskich, byli przygotowywani do zawodu młodzi sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, jak również dokształcający się śledczy UB.

Dzieci absolwentów słynnej uczelni, kuźni kadr prawniczych, niejako z automatu, poprzez aklamację, przejmowały w dziedzictwie prawo do wykonywania zawodu. To dziedzictwo dziś kontynuują wnuki tamtych absolwentów szkół prawniczych.

Kolejna pomoc „naukowa” – link: http://niepoprawni.pl/blog/1821/sluzby-bohaterowie-drugiego-planu

Reklama

3 KOMENTARZE