Reklama

Pani profeso

Pani profesor Staniszkis ma dar, tego jej odmówić nie można. Ma dar do mówienia rzeczy kuriozalnych, ale jak każdemu z nas zdarza się jej powiedzieć coś wyjątkowo celnego i to w jednym zdaniu o wielu ludziach. Chciałbym o tym napisać, co się Staniszkis udało, ale nie wiem czy jest sens, boję się, że może nie być sensu. Czytam komentarze, nie na wszystkie mogę dopowiedzieć, na wiele mi się nie chce, bo ile można polemizować z czymś co się do polemiki nie nadaje. Czytam te komentarze i stąd moje zastanowienie, czy jest sens. Jeśli w komentarzu czytam proste pytanie do niełatwego tekstu: „Czy ty w końcu jesteś za Kaczyńskim, czy nie”, to mnie się trochę odechciewa pisać teksty, bo jak widzę zapotrzebowanie jest na komunikaty. Z drugiej strony widzę liczbę odsłon i jeśli na 3000 czytających pojawia się 7 załamujących opinii, to nie ma się nad czym zastanawiać, trzeba pisać. Nie jest tak źle, nawet wydaje się, że jest świetnie, zawsze jakiś ułamek się znajdzie, ale to nie powód, żeby się twórczo załamywać. Wracam zatem do pisania o Jadwidze Staniszkis, pełen nadziei, że Czytający odniosą się do tekstu tak jak człowiek nie tłum, mianowicie patrząc na całość zjawisk, nie kilka nazwisk. Pani Staniszkis podsumowała Komorowskiego Bronisława mianem harcerza i tego porównania będę bronił z całych sił. Podejmę się również obrony rozwinięcia zdania pani Staniszkis, które nie pozostawiało suchej nitki na harcerstwie, jako organizacji masowej.

Reklama

Najpierw Komorowski. Moim zdaniem nawet nie harcerz, tylko zuch, ale skoro już pani Jadwiga była dla Bronisława łaskawa, to i ja nie będę się pastwił. Jak bardzo Komorowski jest harcerzem widać niemal na każdym kroku. Bohatersko gasi świeczkę poślinionymi palcami, wytrzyma 15 sekund bez oddychania pod wodą, finki użyje do otworzenia konserw, przeprowadzi staruszkę przez jezdnię. Ale kiedy dać Bronisławowi zadania dla dorosłych, Bronisław się gubi w harcerskim świecie, Bronisław, nie umie się odnaleźć w świecie dorosłych. Udawanie żołnierza, to nie to samo co żołnierz, druh to nie to samo co dowódca, a finka to nie to samo co karabin. Harcerstwo wystarczyło na prawybory, tam się można było bawić w dorosłych problemy, ale harcerstwo przeniesione na realia i to realia najtrudniejsze dla dorosłych, skończyło się żałośnie i zabawnie, choć to nie czas ku temu. Harcerz pasuje do Komorowskiego jak plastikowy pierścień z lilijką do chusty, jak krótkie majtki i proporczyk do eleganta w chuście. Nie można się harcerza czepiać, jeśli patrzy się na Bronisława Komorowskiego, chyba żeby chcieć litościwe porównanie zastąpić bardziej trafnym, czyli wspomnianym zuchem. Komorowski jest harcerz, druh Komorowski. Czuwaj!

Potem pani Staniszkis powiedziała, że nie trawi organizacji, bo te uczą masowości i zabijają indywidualizm, harcerstwo jest tego dobitnym przykładem. Harcerzem nie byłem, ponieważ już na etapie zuchów zrozumiałem, że to nie dla mnie. Z tych samych powodów nie poszedłem do wojska, tylko odrobiłem w kotłowni, był to już przełom lat 90 i po miesiącu przysłali mi zmianę kategorii, na nie nadającego się do armii. Wiem, że to nieprawdopodobne, sam nie mogłem uwierzyć, ale bez żadnego odwołania zmieniono mi kategorię. Po tej osobistej ciekawostce, przechodzę do sedna. Pełna zgoda pani profesor, pełna zgoda i ja się też z przyjemnością narażę na krytykę oburzonych harcerzy. Wszystko rozumiem, uczy się tam szacunku dla starszych, żeby mówić prawdę, pomagać słabszym, kochać Ojczyznę i tak dalej. Nic zdrożnego, same wartości, tak często przywoływane i wyświęcane. Świat złożony z harcerzy byłby naprawdę bezpieczny, ale tak samo byłoby w przypadku mnichów na przykład, ot takich Franciszkanów dajmy na to. Prawda jakby było fajnie? Pokora, korzonki jeno, kołpaków nikt by nie kradł sprzed bloku, raj na ziemi. Otóż nie! Byłoby cholernie nudno i sztucznie, takie same mundurki, takie same habity, takie same wartości i takie same pomysły na życie. Takie same pozdrowienia, takie same zwyczaje i te pieprzone CadG na gitarze, z głupimi kniejami co szumią w lesie, a harcerz taki gapa, że druhna w ciąży jest. Tego wszystkiego czego uczy harcerstwo można uczyć w ramach resocjalizacji nie kształtowania indywidualności i to jest jak najbardziej masówka.

Masówka skoszarowana, zabijająca indywidualność, wpajająca jakieś śmieszne i machinalne czuwaj, jakiś głupkowate mundurki, po lesie zakopywanie skarbów i tym podobne infantylne zajęcia. Hierarchia wyznaczana kolorami sznurów i zdobywaniem odznak sprawności rozmaitych, wszystko to mi zalatuje wojskiem dla dzieci, orderami, pagonami i poligonem. A w wojsku się nie myśli, w wojsku się umiera za Ojczyznę, w wojsku w najlepszym razie wykonuje się rozkazy. Pani profesor dokładnie tak, jak nie wiesz co masz ze swoim życiem począć, jak sam nie jesteś w stanie dojść do tego, żeby pomóc słabszemu i nie kopać staruszki, to zapisz się do harcerstwa, tam cię nauczą życia i składać ubrania w kostkę. I nie ma się co obrażać, dla mnie dorosłe chłopy biegające w krótkich majtkach z finką przy boku to widok tyleż zabawny co groteskowy. Harcerstwo jest dobre na problemy wychowawcze, tak jak wojsko, to słynne naszych mam zawołanie: „Pójdziesz do wojska, to wojsko cię życia nauczy”. I uczyło, a jeszcze bardziej od wojska nie cierpię tych durnych opowieści z wojska, jak to z Heńkiem „my bez bramę skakali po jabole i kapralowi na czapkę postąpili”.

Na 10 ze wsi co poszło do wojska, 7 wracało alkoholikami i prymitywami. Wcześniej byli pogodnymi chłopakami, szanowali rodziców i podrywali dziewczyny, po wojsku „ku..a z ch..m na ustach i terroryzowanie pociągów przez pajaców w kolorowych chustach”. Jurnych pajaców, którzy mają proste marzenie, napić się i poru..ć. Organizacje skoszarowane, paramilitarne i skauting to fabryki mas, to walec wyrównujący poziom i to do najgłupszego. Bardzo mi przykro, ale ja nie tylko nie wierzę, że harcerstwo czy wojsko może wychować człowieka, ja twierdze, że może wychować tylko tłumy. Mogę się natomiast zgodzić, że pomimo harcerstwa i pomimo wojska, człowiek może zachować indywidualność i wyjść nie na ludzi, tylko na człowieka, czyli jednostkę. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, POMIMO HARCERSTWA I POMIMO WOJSKA, człowiek zostaje człowiekiem. Znów się boje, że padną pytania w gatunku: „Czy ja jestem za przeprowadzaniem staruszek, czy za kopaniem?”. Nie odpowiem jak zwykle no równie głupie pytanie, ale powiem coś innego. Harcerstwo jak wszelkie tego typu organizacje wychowuje przeciętniaków tłumy, ten co pomimo harcerstwa został indywidualnością, robi na mnie wrażenie. Komorowski Bronisław dzięki harcerstwu wyszedł na ludzi, ale człowiekiem jak się patrzy nigdy nie będzie.

Reklama

138 KOMENTARZE

  1. a harcerz to taka gapa
    Staniszkis jest osobą godną, profesorem i jej słowa warto komentować. A szczególnie jej opinie, które są bardzo trafne gdyby nie fakt, że brak pamięci (bo o głupotę posądzać profesora nie śmiem podejrzewać, już o słowotok tym bardziej) nie pozwala jej zauważyć co mówiła w poprzednim zdaniu.
    Teraz zająć się warto wypowiedziami Cichockiej, Gargas, Semki, Ziemkiewicza, Wildsteina, Krasnodębskiego, oraz wielkimi poetami XXI w Wolskim i Rymkiewiczem.
    Co tam harcerzyk. Tam wielkie sprawy się porusza.
    O harcerzach ogólnie jako epitetem nie będę się wypowiadał. Ale opinia jak opinia – pozostaje to co myśli ogół. O Lechu też zostanie opinia, taka jak o harcerstwie, że zasłużył na Wawel. Przecież to wielki patriota był. Hymn śpiewał – o tym że nie zginęła, jest w poważnym stanie, póki my żyjemy, że co nam obca to finką i żelazem. Co tam żelazem my zostaniemy, tylko MY, MY z bratem. A dla mnie to taki sam Wielki Polityk jak inni – zwykły dorobkiewicz patrzący na własny interes, po trupach idący do władzy. Harcerzyk jako opinia jest nośna gdy traktujemy ją ogólnie. Ale nie jest trafna. W harcerstwie przynajmniej w moim spotkałem matkę „Ziutka”, Akowców i tam mogłem nauczyć się historii takiej jak była, a nie takiej jak mnie uczono w szkole. Tam było to co mnie uczył dziadek i moi starzy tylko więcej i dokładniej. Krótkie spodenki, i strumyk co z wolna to była ta otoczka dla mas. I niech tak zostanie. Bo Lech przecież wielkim patriotą był i zasłużył. Za patriotyzm, za to że staruszki przeprowadzał a do pijaków mówił spieprzaj. Bo przecież Lechu harcerzem nie był.

  2. a harcerz to taka gapa
    Staniszkis jest osobą godną, profesorem i jej słowa warto komentować. A szczególnie jej opinie, które są bardzo trafne gdyby nie fakt, że brak pamięci (bo o głupotę posądzać profesora nie śmiem podejrzewać, już o słowotok tym bardziej) nie pozwala jej zauważyć co mówiła w poprzednim zdaniu.
    Teraz zająć się warto wypowiedziami Cichockiej, Gargas, Semki, Ziemkiewicza, Wildsteina, Krasnodębskiego, oraz wielkimi poetami XXI w Wolskim i Rymkiewiczem.
    Co tam harcerzyk. Tam wielkie sprawy się porusza.
    O harcerzach ogólnie jako epitetem nie będę się wypowiadał. Ale opinia jak opinia – pozostaje to co myśli ogół. O Lechu też zostanie opinia, taka jak o harcerstwie, że zasłużył na Wawel. Przecież to wielki patriota był. Hymn śpiewał – o tym że nie zginęła, jest w poważnym stanie, póki my żyjemy, że co nam obca to finką i żelazem. Co tam żelazem my zostaniemy, tylko MY, MY z bratem. A dla mnie to taki sam Wielki Polityk jak inni – zwykły dorobkiewicz patrzący na własny interes, po trupach idący do władzy. Harcerzyk jako opinia jest nośna gdy traktujemy ją ogólnie. Ale nie jest trafna. W harcerstwie przynajmniej w moim spotkałem matkę „Ziutka”, Akowców i tam mogłem nauczyć się historii takiej jak była, a nie takiej jak mnie uczono w szkole. Tam było to co mnie uczył dziadek i moi starzy tylko więcej i dokładniej. Krótkie spodenki, i strumyk co z wolna to była ta otoczka dla mas. I niech tak zostanie. Bo Lech przecież wielkim patriotą był i zasłużył. Za patriotyzm, za to że staruszki przeprowadzał a do pijaków mówił spieprzaj. Bo przecież Lechu harcerzem nie był.

  3. No to raz się nie zgodzę:)
    Szanowny kolego, gro naszych polityków jest taka miałka nie dlatego, że byli harcerzami i zostali wyprani z indywidualności, ale śmiem twierdzić, że nie mają jaj, bo nie byli harcerzami. Oczywiście nie można popadać w skrajności. W każdej fromacji były przegięcia, kiedyś był ZHP, teraz doszedł jakiś tam twór polityczny, kiedyś w wojsku był politruk, teraz jest kapelan. Myślę, że tu trzeba wypośrodkować i mówić o zdrowych zasadach tych formacji. Chodzi przede wszystkim o zespołowość, naukę działania w grupie. Wyobrażasz sobie choćby grupę najlepszych indywidualistów w działaniu, każdego ciągnącego w swoją stronę? Inna sprawa. To nie jest prawda, że wojsko czy harcerstwo pozbawia indywidualności, ono ją tylko podporządkowuje. Uczy również samodzielności. Znasz powiedzenie wojskowe “masz głowę i ch..j, to kombinuj” I nie chodziło o zdobycie wina, czy kradzież, ale o zwykłe radzenie sobie. Trzecia rzecz, to wyobrażasz sobie demokrację na polu walki? Referedum ogłoszone przez dowódzcę – atakujemy czy nie ? W razie konfliktu zbrojnego kto ma bronić Twojej dupy? Grupa indywidualistów demokratycznie w referendum wybranych ? Harcerstwo i wojsko bardzo często działa w małych grupkach. Wiesz jaką kreatywnością musisz się wykazać, jak musisz być zgrany, aby osiągnąć cel? Wiesz, jaką przytomnością umysłu musisz się wykazać, jak w czasie ćwiczeń pocisk nie odpala z wyrzutni, a obok Ciebie jest kilku ludzi, za których odpowiadasz ? Zobacz czym skończyła się przypuszczalna demokracja na pokładzie TU-154,
    Byłem w harcerstwie, które miło wspominam, byłem w wojsku 2 lata, pieprzone 2 lata, zmuszony do odbycia zaszczytnej służby, odmroziłem sobie nogi i napatrzyłem się na ten syf i bałagan. Były też pozytywy, nauczyłem się samodzielności i radzenia sobie w trudnych sytuacjach, rok czasu szlajałem się po poligonach i powiem Ci, wypiliśmy z kolegami, ale nikt z nas nie został alkoholikiem, mimo braku ciepłej wody chodziliśmy czyści i ogoleni, ale tylko dzięki naszej zaradności. Wielu z tych wsiowych, jak piszesz, dzięki wojsku zdobyło zawód, pokończyło szkoły, zrobili prawo jazdy. Podam Ci przykład, może drastyczny. Wśród nas był jeden, który miał awersję do mycia się, przez to śmierdział, jak skunks. Mimo próśb nie chciał się myć. Myślisz, że ktoś poszedł do oficera, poskarżył się? NIE, gościu został wieczorem komisyjnie umyty szczotką ryżową i wodą z węża. Od tej pory chodził czysty, jak łza…Mam nadzieję, że mu to zostało na całe życie. Nie jestem za tym, aby do wojska szedł każdy, niech idzie, kto chce, jestem przeciw głupocie i indokrynacji politycznej, przeginaniu w jakąkolwiek stronę. Gdyby nasi politycy umieli się zachować, mieli jaja, byli samodzielni, to bylibyśmy zdecydowanie dalej. Przyjrzyj się naszemu społeczeństwu, a szczególnie młodym. Większość zero samodzielności, łapka tylko po pomoc i płacz, jak coś nie idzie. Tylko gdzie oni mieli się tego nauczyć? Kto miał ich nauczyć działań zespołowych? I tak można długo opowiadać:)

  4. No to raz się nie zgodzę:)
    Szanowny kolego, gro naszych polityków jest taka miałka nie dlatego, że byli harcerzami i zostali wyprani z indywidualności, ale śmiem twierdzić, że nie mają jaj, bo nie byli harcerzami. Oczywiście nie można popadać w skrajności. W każdej fromacji były przegięcia, kiedyś był ZHP, teraz doszedł jakiś tam twór polityczny, kiedyś w wojsku był politruk, teraz jest kapelan. Myślę, że tu trzeba wypośrodkować i mówić o zdrowych zasadach tych formacji. Chodzi przede wszystkim o zespołowość, naukę działania w grupie. Wyobrażasz sobie choćby grupę najlepszych indywidualistów w działaniu, każdego ciągnącego w swoją stronę? Inna sprawa. To nie jest prawda, że wojsko czy harcerstwo pozbawia indywidualności, ono ją tylko podporządkowuje. Uczy również samodzielności. Znasz powiedzenie wojskowe “masz głowę i ch..j, to kombinuj” I nie chodziło o zdobycie wina, czy kradzież, ale o zwykłe radzenie sobie. Trzecia rzecz, to wyobrażasz sobie demokrację na polu walki? Referedum ogłoszone przez dowódzcę – atakujemy czy nie ? W razie konfliktu zbrojnego kto ma bronić Twojej dupy? Grupa indywidualistów demokratycznie w referendum wybranych ? Harcerstwo i wojsko bardzo często działa w małych grupkach. Wiesz jaką kreatywnością musisz się wykazać, jak musisz być zgrany, aby osiągnąć cel? Wiesz, jaką przytomnością umysłu musisz się wykazać, jak w czasie ćwiczeń pocisk nie odpala z wyrzutni, a obok Ciebie jest kilku ludzi, za których odpowiadasz ? Zobacz czym skończyła się przypuszczalna demokracja na pokładzie TU-154,
    Byłem w harcerstwie, które miło wspominam, byłem w wojsku 2 lata, pieprzone 2 lata, zmuszony do odbycia zaszczytnej służby, odmroziłem sobie nogi i napatrzyłem się na ten syf i bałagan. Były też pozytywy, nauczyłem się samodzielności i radzenia sobie w trudnych sytuacjach, rok czasu szlajałem się po poligonach i powiem Ci, wypiliśmy z kolegami, ale nikt z nas nie został alkoholikiem, mimo braku ciepłej wody chodziliśmy czyści i ogoleni, ale tylko dzięki naszej zaradności. Wielu z tych wsiowych, jak piszesz, dzięki wojsku zdobyło zawód, pokończyło szkoły, zrobili prawo jazdy. Podam Ci przykład, może drastyczny. Wśród nas był jeden, który miał awersję do mycia się, przez to śmierdział, jak skunks. Mimo próśb nie chciał się myć. Myślisz, że ktoś poszedł do oficera, poskarżył się? NIE, gościu został wieczorem komisyjnie umyty szczotką ryżową i wodą z węża. Od tej pory chodził czysty, jak łza…Mam nadzieję, że mu to zostało na całe życie. Nie jestem za tym, aby do wojska szedł każdy, niech idzie, kto chce, jestem przeciw głupocie i indokrynacji politycznej, przeginaniu w jakąkolwiek stronę. Gdyby nasi politycy umieli się zachować, mieli jaja, byli samodzielni, to bylibyśmy zdecydowanie dalej. Przyjrzyj się naszemu społeczeństwu, a szczególnie młodym. Większość zero samodzielności, łapka tylko po pomoc i płacz, jak coś nie idzie. Tylko gdzie oni mieli się tego nauczyć? Kto miał ich nauczyć działań zespołowych? I tak można długo opowiadać:)

  5. z tym wojskiem to nie do konca bym sie zgodził…
    mozna w armii zachowac indywidualnosc,wiem bo byłem i przezyłem a alkocholikiem zostałem 15lat pózniej.Natomiast zgadzam sie ze Bronek jest taki miałki,można by powiedziec zniewiesciały. O niebo lepszy byłby Sikorski ale niepokornych od razu sie usadza na dupie.

  6. z tym wojskiem to nie do konca bym sie zgodził…
    mozna w armii zachowac indywidualnosc,wiem bo byłem i przezyłem a alkocholikiem zostałem 15lat pózniej.Natomiast zgadzam sie ze Bronek jest taki miałki,można by powiedziec zniewiesciały. O niebo lepszy byłby Sikorski ale niepokornych od razu sie usadza na dupie.

  7. Jak dla mnie to nie ma nic do rzeczy
    Tzn. harcerstwo do umiarkowania w uczuciach. Sam często spotykałem się z zarzutem oschłości i emocjonalnego wycofania, a nigdy nie byłem zuchem ani harcerzem, ani w ogóle w żadnej organizacji, stawiającej na działanie w zespole. IMHO to jest raczej kwestia wychowania, tego, na jakich się ludzi trafi w życiu. Jedną z ważniejszych osób w moim życiu była koleżanka z klasy w LO, która kiedyś w szczerej rozmowie powiedziała – Quackie, człowiek nie powinien obciążać innych swoimi problemami. Nerwy i emocje powinny być trzymane na wodzy, pod kontrolą. – I tego się staram trzymać, jak to wychodzi w praktyce, to inna sprawa.

    A p. Komorowski? Nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak samo się trzymał pod kontrolą. Co nie znaczy, ze nie powinien iść na korepetycje z wymowy, ustawienia głosu itd. On jest politykiem i jako taki powinien sobie zjednywać ludzi, a to wymaga czegoś więcej niż opanowania, wymaga socjotechniki, świadomości swoich gestów, mimiki, tonu etc. Czyli świadomego kreowania wizerunku.

    Niezależnie od wszystkiego powyższego uważam, że z tym harcerstwem to się pani profesor pokiciało.

  8. Jak dla mnie to nie ma nic do rzeczy
    Tzn. harcerstwo do umiarkowania w uczuciach. Sam często spotykałem się z zarzutem oschłości i emocjonalnego wycofania, a nigdy nie byłem zuchem ani harcerzem, ani w ogóle w żadnej organizacji, stawiającej na działanie w zespole. IMHO to jest raczej kwestia wychowania, tego, na jakich się ludzi trafi w życiu. Jedną z ważniejszych osób w moim życiu była koleżanka z klasy w LO, która kiedyś w szczerej rozmowie powiedziała – Quackie, człowiek nie powinien obciążać innych swoimi problemami. Nerwy i emocje powinny być trzymane na wodzy, pod kontrolą. – I tego się staram trzymać, jak to wychodzi w praktyce, to inna sprawa.

    A p. Komorowski? Nie zdziwiłoby mnie, gdyby tak samo się trzymał pod kontrolą. Co nie znaczy, ze nie powinien iść na korepetycje z wymowy, ustawienia głosu itd. On jest politykiem i jako taki powinien sobie zjednywać ludzi, a to wymaga czegoś więcej niż opanowania, wymaga socjotechniki, świadomości swoich gestów, mimiki, tonu etc. Czyli świadomego kreowania wizerunku.

    Niezależnie od wszystkiego powyższego uważam, że z tym harcerstwem to się pani profesor pokiciało.

  9. Quackie….
    Wizerunki, socjotechniki, itp., OK , to w dzisiejszych czasach ważna sprawa. Oprócz tego polityk MUSI mieć charyzmę, jak chce być dobry. Charyzma, to zarówno własne zdanie, wiedza, jak i umiejętność gry zespołowej. To również dar kompromisów i ugodny ponadpartyjnej. Do tego można dojść w rózny sposób, poprzez wojsko, ale i mając tak znamienitą koleżankę w LO

    • Czy charyzmę można wypracować?
      Czy też trzeba ją mieć? Encyklo(wiki)pedyczna definicja to tak w skrócie albo ‘dar boży’, albo ‘relacje pomiędzy silnym liderem, a jego zwolennikami’, w rozumieniu wpływu, zdolności do przekazywania swoich przekonań innym ludziom. Ale dalej: ‘panowanie charyzmatyczne jest niestabilne, ma charakter przejściowy. Jego pojawieniu się sprzyja stan kolektywnego zagrożenia’ i już cytat żywcem – “Władza oparta na charyzmie ma tendencję stawania się niedemokratyczną, gdyż liderzy żądają uznania swych właściwości i wcale nie muszą reprezentować interesów czy opinii swych zwolenników. Ten typ władzy ma charakter przejściowy i personalny.” (całość artykułu w Wiki – http://pl.wikipedia.org/wiki/Charyzma).

      Jeżeli przyjąć taką definicję, to silnym liderem jest raczej Jarosław Kaczyński, najwyraźniej na swoich zwolenników działający charyzmatycznie. JEŻELI to tak jest, to ja wolę polityka niecharyzmatycznego. “Kiedy wół był ministrem…”

  10. Quackie….
    Wizerunki, socjotechniki, itp., OK , to w dzisiejszych czasach ważna sprawa. Oprócz tego polityk MUSI mieć charyzmę, jak chce być dobry. Charyzma, to zarówno własne zdanie, wiedza, jak i umiejętność gry zespołowej. To również dar kompromisów i ugodny ponadpartyjnej. Do tego można dojść w rózny sposób, poprzez wojsko, ale i mając tak znamienitą koleżankę w LO

    • Czy charyzmę można wypracować?
      Czy też trzeba ją mieć? Encyklo(wiki)pedyczna definicja to tak w skrócie albo ‘dar boży’, albo ‘relacje pomiędzy silnym liderem, a jego zwolennikami’, w rozumieniu wpływu, zdolności do przekazywania swoich przekonań innym ludziom. Ale dalej: ‘panowanie charyzmatyczne jest niestabilne, ma charakter przejściowy. Jego pojawieniu się sprzyja stan kolektywnego zagrożenia’ i już cytat żywcem – “Władza oparta na charyzmie ma tendencję stawania się niedemokratyczną, gdyż liderzy żądają uznania swych właściwości i wcale nie muszą reprezentować interesów czy opinii swych zwolenników. Ten typ władzy ma charakter przejściowy i personalny.” (całość artykułu w Wiki – http://pl.wikipedia.org/wiki/Charyzma).

      Jeżeli przyjąć taką definicję, to silnym liderem jest raczej Jarosław Kaczyński, najwyraźniej na swoich zwolenników działający charyzmatycznie. JEŻELI to tak jest, to ja wolę polityka niecharyzmatycznego. “Kiedy wół był ministrem…”

  11. Przyganiał kocioł garnkowi
    Onegdaj:

    „Bratkowki nie czytał książki, zrecenzował autora.”
    ….
    “Kto się zachowuje w podobny sposób jak inteligent Bratkowski? Kilka wariantów widzę i kilka kalek niepotrzebnie zwanych osobowościami.”

    “Harcerzem nie byłem, ponieważ już na etapie zuchów zrozumiałem, że to nie dla mnie.”

    Ale co tam. Pewno nie zrozumiałem niełatwych tekstów.
    Pewno chodzi o to, że Komorowski jest zbyt “drewniany”. Przydałby się taki ktoś bardziej stalowy, jeśli nie tytanowy.
    Otóż ja już tych stalowo tytanowych mam dość, niech się ich trzyma na gorsze czasy. Ja na zwykłe czasy chcę mieć zwyczajnego prezydenta, niechby i ze śmiesznym wąsikiem, jeśli większych wad nie ma.

    PS
    Czy to prawda, że dawno temu Jarek Jadźkę nie ciągnął za warkocze, bo nie miał śmiałości i teraz ona mu się odwdzięcza?

          • jak już sobie jedziemy osobiście
            Skoro tu zaglądam, to doceniam co robisz.
            Każdy brak mojego kometarza pod Twoimi tekstami możesz potraktować jako wpis – popieram. Ale czy o to Ci chodzi?
            To, że pozwalam sobie czasami na krytykę czy uzupełnienie powinieneś brać jako udział w dyskusji, pewien punkt widzenia, jako kontrowersyjny w końcu (może czasami przez głupotę) głos.
            Już Ci napisałem, że ja nic nie muszę, a na pewno się tutaj lansować, więc moja upierdliwość, żałość czy śmieszność ani mnie obchodzi ani dotyka. Dlatego nie o mnie tu chodzi.
            Czasami niektórych tematów jestem bliżej niż Ty. Nie da się zbadać rzeczywistości tylko poprzez jej ogląd i to ułomny – poprzez media.
            O jedno będę apelował zawsze – o odpowiedzialność za swoje słowa. Bo skoro chcesz być popularny, chcesz mieć poczytność, chcesz być opiniotwórczym, to musisz sobie zdawać sprawę, że Twoje opinie ktoś będzie wygłaszał jako swoje. Z tym trzeba uważać. Tyle mam do przekazania.
            Czasami próbuję to robić w stylu Twojej retoryki. Tym razem wyszło chyba dobrze, bo Cię dotknęło.
            Niepotrzebnie, bo zobaczyłeś palec, zamiast to, co on wskazuje.
            Tyle.

          • Już w ostatnim słowie, bo ja
            Już w ostatnim słowie, bo ja nie mam czasu niańczyć dużych facetów. Przeczytaj sobie jeszcze raz tę tanią belferkę, jaką tu spłodziłeś i jeśli nie dojdziesz do wniosku, że dalej to już tylko żałość, to dołączysz do takich tuzów jak Matka Kurwka i im podobni. Z palcem to wiesz co sobie możesz zrobić, ja już jestem za duży na lekcje i godziny wychowawcze, a ty za smarkaty, żeby ich udzielać i mówię o dojrzałości, nie wieku.

  12. Przyganiał kocioł garnkowi
    Onegdaj:

    „Bratkowki nie czytał książki, zrecenzował autora.”
    ….
    “Kto się zachowuje w podobny sposób jak inteligent Bratkowski? Kilka wariantów widzę i kilka kalek niepotrzebnie zwanych osobowościami.”

    “Harcerzem nie byłem, ponieważ już na etapie zuchów zrozumiałem, że to nie dla mnie.”

    Ale co tam. Pewno nie zrozumiałem niełatwych tekstów.
    Pewno chodzi o to, że Komorowski jest zbyt “drewniany”. Przydałby się taki ktoś bardziej stalowy, jeśli nie tytanowy.
    Otóż ja już tych stalowo tytanowych mam dość, niech się ich trzyma na gorsze czasy. Ja na zwykłe czasy chcę mieć zwyczajnego prezydenta, niechby i ze śmiesznym wąsikiem, jeśli większych wad nie ma.

    PS
    Czy to prawda, że dawno temu Jarek Jadźkę nie ciągnął za warkocze, bo nie miał śmiałości i teraz ona mu się odwdzięcza?

          • jak już sobie jedziemy osobiście
            Skoro tu zaglądam, to doceniam co robisz.
            Każdy brak mojego kometarza pod Twoimi tekstami możesz potraktować jako wpis – popieram. Ale czy o to Ci chodzi?
            To, że pozwalam sobie czasami na krytykę czy uzupełnienie powinieneś brać jako udział w dyskusji, pewien punkt widzenia, jako kontrowersyjny w końcu (może czasami przez głupotę) głos.
            Już Ci napisałem, że ja nic nie muszę, a na pewno się tutaj lansować, więc moja upierdliwość, żałość czy śmieszność ani mnie obchodzi ani dotyka. Dlatego nie o mnie tu chodzi.
            Czasami niektórych tematów jestem bliżej niż Ty. Nie da się zbadać rzeczywistości tylko poprzez jej ogląd i to ułomny – poprzez media.
            O jedno będę apelował zawsze – o odpowiedzialność za swoje słowa. Bo skoro chcesz być popularny, chcesz mieć poczytność, chcesz być opiniotwórczym, to musisz sobie zdawać sprawę, że Twoje opinie ktoś będzie wygłaszał jako swoje. Z tym trzeba uważać. Tyle mam do przekazania.
            Czasami próbuję to robić w stylu Twojej retoryki. Tym razem wyszło chyba dobrze, bo Cię dotknęło.
            Niepotrzebnie, bo zobaczyłeś palec, zamiast to, co on wskazuje.
            Tyle.

          • Już w ostatnim słowie, bo ja
            Już w ostatnim słowie, bo ja nie mam czasu niańczyć dużych facetów. Przeczytaj sobie jeszcze raz tę tanią belferkę, jaką tu spłodziłeś i jeśli nie dojdziesz do wniosku, że dalej to już tylko żałość, to dołączysz do takich tuzów jak Matka Kurwka i im podobni. Z palcem to wiesz co sobie możesz zrobić, ja już jestem za duży na lekcje i godziny wychowawcze, a ty za smarkaty, żeby ich udzielać i mówię o dojrzałości, nie wieku.

  13. Mój dowódca – prosty człowiek – mawiał,że o wojsku
    pamiętają pół roku przed wojną i rok – po. Nie wrzucaj nigdy,MK, wszystkiego do jednego wora,bo to dopiero jest sztampa.Nie patrz na Armię przez pryzmat pijanych ,,kabeków” , bo przecież są tam chłopcy którzy poszli dla świętej sprawy , wolności,niepodległości.I wierząc w te,przyznasz,wyświechtane frazezy,giną na różnych ,,dalekich i egzotycznych” wojnach . Nie wszyscy dla tych kilku marnych dolarów. Poza tym,dobrze zorganizowane wojsko ,normalnego faceta ,jest w stanie nauczyć wielu rzeczy.Ale to tylko wiedzą ci,którzy tam byli.Bo cała tzw reszta dowiaduje się o tym , kiedy bomby lecą na głowy albo pociski wybuchają w ogródku.

  14. Mój dowódca – prosty człowiek – mawiał,że o wojsku
    pamiętają pół roku przed wojną i rok – po. Nie wrzucaj nigdy,MK, wszystkiego do jednego wora,bo to dopiero jest sztampa.Nie patrz na Armię przez pryzmat pijanych ,,kabeków” , bo przecież są tam chłopcy którzy poszli dla świętej sprawy , wolności,niepodległości.I wierząc w te,przyznasz,wyświechtane frazezy,giną na różnych ,,dalekich i egzotycznych” wojnach . Nie wszyscy dla tych kilku marnych dolarów. Poza tym,dobrze zorganizowane wojsko ,normalnego faceta ,jest w stanie nauczyć wielu rzeczy.Ale to tylko wiedzą ci,którzy tam byli.Bo cała tzw reszta dowiaduje się o tym , kiedy bomby lecą na głowy albo pociski wybuchają w ogródku.

    • Zgoda
      Myślisz, że harcerzykowanie przeszkadza w takiej rozwadze, a charyzma pomaga?
      A może wąsy przeszkadzają?

      Zgadzam się, że “drewnianość” przeszkadza w kompetencjach reprezentacyjnych, ale zważywszy na okoliczności tej drewnianości, chyba ją wolę od charyzmy okazywanej w momencie jak oczekuję od tej jednej osoby czytelnego komunikatu: państwo ma się dobrze – funkcjonuje normalnie.

    • Zgoda
      Myślisz, że harcerzykowanie przeszkadza w takiej rozwadze, a charyzma pomaga?
      A może wąsy przeszkadzają?

      Zgadzam się, że “drewnianość” przeszkadza w kompetencjach reprezentacyjnych, ale zważywszy na okoliczności tej drewnianości, chyba ją wolę od charyzmy okazywanej w momencie jak oczekuję od tej jednej osoby czytelnego komunikatu: państwo ma się dobrze – funkcjonuje normalnie.

  15. Harcerstwo i wojsko, to
    Harcerstwo i wojsko, to zabawa dla chłopczyków. Komorowski to harcerz. Staniszkis jak każda kobieta widzi śmieszność facetów, udających twardzieli, to musiało wywołać samczą reakcję. Pomimo harcerstwa i wojska można zostać człowiekiem. Tak mogłem napisać i też byłoby dobrze.

    • Że Komorowski jest cienki
      Że Komorowski jest cienki bolek na żyrandole to rzecz oczywista ale robienie zarzutu, że się nie sprawdza bo w dniach narodowej smuty nie chlipie, nie okazuje emocji i wszystkie słowa wypowiada na jednej intonacji jest śmieszne i żałosne.
      Panią Staniszkis bardziej cenię za książki niż za jej słowne wypowiedzi. Bywało już że w poniedziałek mówiła jedno, a we wtorek zaprzeczał słowom wypowiedzianym dzień wcześniej.

      Natomiast tekst, jak to do wojska szły porządne chłopaki a wracały sukinsyny, rozczulił mnie do łez. Armia z poboru zawsze była odzwierciedleniem społeczeństwa. Jeżeli ktoś był sukinsynem to był nim przed wojskiem, tyle tylko że w swoim rodzinnym środowisku na wiele rzeczy się nie odważył. Wystarczyło jednak, że wyjechał poza miejsce rodzinne i uważał że wolno mu o wiele więcej.
      W najśmielszych snach, nie byłem w stanie wymyślić tego, co jeden żołnierz służby zasadniczej potrafił zrobić drugiemu.

      • Taki chłopaczek ze wsi,
        Taki chłopaczek ze wsi, zahukany, co trzy razy w roku do miasta jeździł, przyjechał do garnizonu i zaczął rządzić? Proszę, ja czekam na polemikę, ale na litość bożą mózgiem nie machaniem rąk. Taki chłopaczek na starcie był gnojony, potem ganiany po jabola, aż w końcu częstowany, bo jak nie wypije to miękki. Po dwóch latach to już był degenerat, nie Jaśko ze wsi. Wojsko wychowuje? Pytam jak i kogo? Bo jak dla mnie od pierdla różni się to tylko tym, że więcej zajęć na powietrzu.

        • No właśnie polemikę, a nie
          No właśnie polemikę, a nie zaginanie rzeczywistości do własnych wyobrażeń. Jak sam powiedziałeś, zasadniczej służby wojskowej nie zaliczyłeś, za to autorytarnie wypowiadasz się jak tam było.
          Jeżeli mi napiszesz, że były takie czy inne sytuacje to się z Tobą zgodzę, ale jeśli wrzucasz wszystko do jednego wora to najnormalniej gadasz głupoty.
          A skąd się niby wzięło powiedzenie, które sam zacytowałeś “idź synu do wojska, tam Cię wychowają”? Od tych zahukanych, czy od takich z którymi własni rodzice nie potrafili sobie poradzić?
          A Ci z wyrokami z cywila i odsiadkami, to też tacy zahukani ? Na komisji lekarskiej okazywało się, że 20 do 30% ma jeszcze ślady narkotyków w organiźmie. Zahukani, to oni może byli, tylko nie w tej epoce.

          • Daj spokój to jest gadanie
            Daj spokój to jest gadanie onetowskie. Nie byłem w wojsku właśnie dlatego, że wiem jak tam jest, nie byłem płatnym mordercą i księdzem też nie, bo wiem z czym się to wiąże. Skąd się wzięło powiedzenie? A skąd się wzięło powiedzenie; “w domu porozmawiamy?”. Powiedzenie się wzięło stąd, że w wojsku będziesz zapierdalał szczoteczką do zębów po kiblach, zamiast klapsa to się wojskiem STRASZYŁO. A co wywołuje strach? Coś co jest straszne jak mniemam. Prymitywny kapralczyna, góra po zawodówce, będzie przerabiał cię na szmatę w imię Ojczyzny i grobów nieznanego żołnierza. Skoszarowany i uświęcony sadyzm, w wykonaniu analfabetów. A skąd się wzięło drugie powiedzenie: “Nie matura lecz chęć szczera…”. Powtórzę, pomimo wojska można zostać człowiekiem i indywidualnością, ale na pewno nie dzięki tej instytucji dla chłopców.

  16. Harcerstwo i wojsko, to
    Harcerstwo i wojsko, to zabawa dla chłopczyków. Komorowski to harcerz. Staniszkis jak każda kobieta widzi śmieszność facetów, udających twardzieli, to musiało wywołać samczą reakcję. Pomimo harcerstwa i wojska można zostać człowiekiem. Tak mogłem napisać i też byłoby dobrze.

    • Że Komorowski jest cienki
      Że Komorowski jest cienki bolek na żyrandole to rzecz oczywista ale robienie zarzutu, że się nie sprawdza bo w dniach narodowej smuty nie chlipie, nie okazuje emocji i wszystkie słowa wypowiada na jednej intonacji jest śmieszne i żałosne.
      Panią Staniszkis bardziej cenię za książki niż za jej słowne wypowiedzi. Bywało już że w poniedziałek mówiła jedno, a we wtorek zaprzeczał słowom wypowiedzianym dzień wcześniej.

      Natomiast tekst, jak to do wojska szły porządne chłopaki a wracały sukinsyny, rozczulił mnie do łez. Armia z poboru zawsze była odzwierciedleniem społeczeństwa. Jeżeli ktoś był sukinsynem to był nim przed wojskiem, tyle tylko że w swoim rodzinnym środowisku na wiele rzeczy się nie odważył. Wystarczyło jednak, że wyjechał poza miejsce rodzinne i uważał że wolno mu o wiele więcej.
      W najśmielszych snach, nie byłem w stanie wymyślić tego, co jeden żołnierz służby zasadniczej potrafił zrobić drugiemu.

      • Taki chłopaczek ze wsi,
        Taki chłopaczek ze wsi, zahukany, co trzy razy w roku do miasta jeździł, przyjechał do garnizonu i zaczął rządzić? Proszę, ja czekam na polemikę, ale na litość bożą mózgiem nie machaniem rąk. Taki chłopaczek na starcie był gnojony, potem ganiany po jabola, aż w końcu częstowany, bo jak nie wypije to miękki. Po dwóch latach to już był degenerat, nie Jaśko ze wsi. Wojsko wychowuje? Pytam jak i kogo? Bo jak dla mnie od pierdla różni się to tylko tym, że więcej zajęć na powietrzu.

        • No właśnie polemikę, a nie
          No właśnie polemikę, a nie zaginanie rzeczywistości do własnych wyobrażeń. Jak sam powiedziałeś, zasadniczej służby wojskowej nie zaliczyłeś, za to autorytarnie wypowiadasz się jak tam było.
          Jeżeli mi napiszesz, że były takie czy inne sytuacje to się z Tobą zgodzę, ale jeśli wrzucasz wszystko do jednego wora to najnormalniej gadasz głupoty.
          A skąd się niby wzięło powiedzenie, które sam zacytowałeś “idź synu do wojska, tam Cię wychowają”? Od tych zahukanych, czy od takich z którymi własni rodzice nie potrafili sobie poradzić?
          A Ci z wyrokami z cywila i odsiadkami, to też tacy zahukani ? Na komisji lekarskiej okazywało się, że 20 do 30% ma jeszcze ślady narkotyków w organiźmie. Zahukani, to oni może byli, tylko nie w tej epoce.

          • Daj spokój to jest gadanie
            Daj spokój to jest gadanie onetowskie. Nie byłem w wojsku właśnie dlatego, że wiem jak tam jest, nie byłem płatnym mordercą i księdzem też nie, bo wiem z czym się to wiąże. Skąd się wzięło powiedzenie? A skąd się wzięło powiedzenie; “w domu porozmawiamy?”. Powiedzenie się wzięło stąd, że w wojsku będziesz zapierdalał szczoteczką do zębów po kiblach, zamiast klapsa to się wojskiem STRASZYŁO. A co wywołuje strach? Coś co jest straszne jak mniemam. Prymitywny kapralczyna, góra po zawodówce, będzie przerabiał cię na szmatę w imię Ojczyzny i grobów nieznanego żołnierza. Skoszarowany i uświęcony sadyzm, w wykonaniu analfabetów. A skąd się wzięło drugie powiedzenie: “Nie matura lecz chęć szczera…”. Powtórzę, pomimo wojska można zostać człowiekiem i indywidualnością, ale na pewno nie dzięki tej instytucji dla chłopców.

  17. no i nie wiadomo
    Ładnie się _domi na wstępie wypowiedział ale jakoś nikt się nie chciał odnieść do jego wpisu.

    A problem leży w tym, że zarówno wojsko – to wcześniej – jak i harcerstwo, stworzono z myślą o tym samym – o wojnie.
    Jeśli w przypadku wojska to nie budzi (lub prawie nie budzi sprzeciwu) o tyle w przypadku harcerstwa jest nieźle zakłamane.

    Gdy lord Robert Baden-Powell stworzył podczas wojny z Burami oddział złożony z chłopców – to miał on na calu stworzenie niemal idealnych szpiegów. Nikt dzieci nie podejrzewał o szpiegostwo, wyszkolenie (stąd sławne sprawności) pozwalało przeżyć w terenie, nie jeść przez dni kilka, wypatrzyć wroga i opisać jego działania. Harcerz (skaut) nie palił aby zapachu nie wyczuł wróg itd. Dopiero późnij nadeszła otoczka dotycząca wychowawczej roli skautingu. Ale i czasy inne i kultura inna.
    A wracając do wypowiedzi Kuraka i _domiego – zarówno wojsko jak i skauting ma swoje zastosowanie. Ale do niego potrzebna jest wojna lub zagrożenie nią. Inaczej są to raczej śmieszne instytucje i jako rzekł Kurak, a czemu przyklaskuję wsiem co klaska – może to wychować człowieka ale przy okazji, a nie co do zasady.
    A czy porównanie Pana Komorowskiego do harcerza to afront czy pochwała to zależy czy mamy wojnę czy nie.

    r

  18. no i nie wiadomo
    Ładnie się _domi na wstępie wypowiedział ale jakoś nikt się nie chciał odnieść do jego wpisu.

    A problem leży w tym, że zarówno wojsko – to wcześniej – jak i harcerstwo, stworzono z myślą o tym samym – o wojnie.
    Jeśli w przypadku wojska to nie budzi (lub prawie nie budzi sprzeciwu) o tyle w przypadku harcerstwa jest nieźle zakłamane.

    Gdy lord Robert Baden-Powell stworzył podczas wojny z Burami oddział złożony z chłopców – to miał on na calu stworzenie niemal idealnych szpiegów. Nikt dzieci nie podejrzewał o szpiegostwo, wyszkolenie (stąd sławne sprawności) pozwalało przeżyć w terenie, nie jeść przez dni kilka, wypatrzyć wroga i opisać jego działania. Harcerz (skaut) nie palił aby zapachu nie wyczuł wróg itd. Dopiero późnij nadeszła otoczka dotycząca wychowawczej roli skautingu. Ale i czasy inne i kultura inna.
    A wracając do wypowiedzi Kuraka i _domiego – zarówno wojsko jak i skauting ma swoje zastosowanie. Ale do niego potrzebna jest wojna lub zagrożenie nią. Inaczej są to raczej śmieszne instytucje i jako rzekł Kurak, a czemu przyklaskuję wsiem co klaska – może to wychować człowieka ale przy okazji, a nie co do zasady.
    A czy porównanie Pana Komorowskiego do harcerza to afront czy pochwała to zależy czy mamy wojnę czy nie.

    r

  19. Napisałeś, to co chciałeś
    Napisałeś, to co chciałeś napisać. Faktem jest, że takich kobiet wyśmiewających “śmieszność facetów” jest wiele, przynajmniej ja takich wiele spotykam, szczególnie w pracy zawodowej. To bardzo często kobiety krzyczące o prawa dla siebie, ale, jak wspomnisz o obowiązkach, to już niekoniecznie. Potrafią skakać, ale jak się coś dzieje, to mówią, Ty jesteś facetem, zrób coś. Na ulicach pojawiło się wiele młodych policjantek. Ciekaw jestem, czy jak ktoś takiej coś zrobi będzie sądzony za pobicie policjanta, czy policjanta i kobiety? Faktem jest, że jest coraz więcej zniewieściałych facetów, ale to właśnie brak wzorców z młodości. Facet to facet i nie chodzi mi o to, że jego argumentem ma być pięść i to w stosunku do kobiety.

  20. Napisałeś, to co chciałeś
    Napisałeś, to co chciałeś napisać. Faktem jest, że takich kobiet wyśmiewających “śmieszność facetów” jest wiele, przynajmniej ja takich wiele spotykam, szczególnie w pracy zawodowej. To bardzo często kobiety krzyczące o prawa dla siebie, ale, jak wspomnisz o obowiązkach, to już niekoniecznie. Potrafią skakać, ale jak się coś dzieje, to mówią, Ty jesteś facetem, zrób coś. Na ulicach pojawiło się wiele młodych policjantek. Ciekaw jestem, czy jak ktoś takiej coś zrobi będzie sądzony za pobicie policjanta, czy policjanta i kobiety? Faktem jest, że jest coraz więcej zniewieściałych facetów, ale to właśnie brak wzorców z młodości. Facet to facet i nie chodzi mi o to, że jego argumentem ma być pięść i to w stosunku do kobiety.

  21. Harcerzyk
    Jedni mają instynkt stadny, inni nie. Jedni lubią dowodzic, inni czapkować. Każdemu według potrzeb. A prof. Staniszkis nie tyle o harcerstwie się wypowiedziała, tylko delikatnie Komorowskiemu łatę przypięła. Na prezydenta ? Ale on harcerzyk ! Układny, grzeczny, pewnie też posłuszny. Takich nie lubimy, bo w nas fantazja ułańska i dramatyzm słów i gestów w telewizorze ciekawie wygląda.
    Komorowski w innych okolicznościach nie byłby przenigdy moim faworytem w wyborach, ale jak przyjdzie do konfrontacji, który z dwóch, to ja już wolę harcerzyka. Przynajmniej jest przewidywalny, porządek lubi i chyba nie kąsa.

  22. Harcerzyk
    Jedni mają instynkt stadny, inni nie. Jedni lubią dowodzic, inni czapkować. Każdemu według potrzeb. A prof. Staniszkis nie tyle o harcerstwie się wypowiedziała, tylko delikatnie Komorowskiemu łatę przypięła. Na prezydenta ? Ale on harcerzyk ! Układny, grzeczny, pewnie też posłuszny. Takich nie lubimy, bo w nas fantazja ułańska i dramatyzm słów i gestów w telewizorze ciekawie wygląda.
    Komorowski w innych okolicznościach nie byłby przenigdy moim faworytem w wyborach, ale jak przyjdzie do konfrontacji, który z dwóch, to ja już wolę harcerzyka. Przynajmniej jest przewidywalny, porządek lubi i chyba nie kąsa.

  23. dla mnie “harcerzyk” to
    dla mnie “harcerzyk” to komplement. Znaczy, że umiem działać w zorganizowanej grupie zarówno jako wykonawca poleceń jak też jako je wydający. Harcerstwo w odróżnieniu od wojska jest dobrowolne i mało jest takich takich głupków którzy sami kupują sobie mundurki i dają się sobą pomiatać. I jeszcze składki płacą. Awans w górę dla idioty jest przeważnie końcem istnienia zastępu czy drużyny. Chyba, że druhem jest też dyrektor szkoły. Byłem w harcerstwie 3 lata w ogólniaku. Byłem tam wyłącznie dla zabawy i nie żałuje tego czasu.

  24. dla mnie “harcerzyk” to
    dla mnie “harcerzyk” to komplement. Znaczy, że umiem działać w zorganizowanej grupie zarówno jako wykonawca poleceń jak też jako je wydający. Harcerstwo w odróżnieniu od wojska jest dobrowolne i mało jest takich takich głupków którzy sami kupują sobie mundurki i dają się sobą pomiatać. I jeszcze składki płacą. Awans w górę dla idioty jest przeważnie końcem istnienia zastępu czy drużyny. Chyba, że druhem jest też dyrektor szkoły. Byłem w harcerstwie 3 lata w ogólniaku. Byłem tam wyłącznie dla zabawy i nie żałuje tego czasu.

  25. Zgadzam się z ostatnim
    Zgadzam się z ostatnim zdaniem, ale jeśli Ty uważasz, że Komorowski jest naturalny, a nie nieudolny socjotechniczne właśnie, ta naprawdę gorsze mu wystawisz świadectwo niż ja i Staniszkis razem w nawias wzięci. Mówisz, nie mniej, nie więcej, tylko tyle, że to beztalencie wrodzone i nabyć talentu nie potrafi. A wiesz, że właściwie możesz mieć rację…

  26. Zgadzam się z ostatnim
    Zgadzam się z ostatnim zdaniem, ale jeśli Ty uważasz, że Komorowski jest naturalny, a nie nieudolny socjotechniczne właśnie, ta naprawdę gorsze mu wystawisz świadectwo niż ja i Staniszkis razem w nawias wzięci. Mówisz, nie mniej, nie więcej, tylko tyle, że to beztalencie wrodzone i nabyć talentu nie potrafi. A wiesz, że właściwie możesz mieć rację…

  27. Co innego wypłynąć, a co
    Co innego wypłynąć, a co innego się tam utopić. Staniszkis gada bzdury, ale tym razem trafiła w dychę, jak dla mnie. Ja się wychowałem na podwórku, w pełnej wolności, może dlatego zawsze mnie śmieszyły koszary dla chłopców i mężczyzn. Przyznawanie sobie belek i gwiazdek, bieganie z finką po lesie. Nie powiem bawiłem się w wojnę jak każdy chłopak, ale gdzieś tak do 12 lat.

  28. Co innego wypłynąć, a co
    Co innego wypłynąć, a co innego się tam utopić. Staniszkis gada bzdury, ale tym razem trafiła w dychę, jak dla mnie. Ja się wychowałem na podwórku, w pełnej wolności, może dlatego zawsze mnie śmieszyły koszary dla chłopców i mężczyzn. Przyznawanie sobie belek i gwiazdek, bieganie z finką po lesie. Nie powiem bawiłem się w wojnę jak każdy chłopak, ale gdzieś tak do 12 lat.

  29. Jakoś się dziwnie dyskusja rozwinęła
    A mianowicie dyskusja o harcerstwie w odniesieniu do Pana Marszałka, Pan Marszałek, obecnie PO Prezydent RP został zaklasyfikowany i nikomu do głowy nie przyszło podważać oceny Pana Marszałka, a jedynie dyskutować trafność porównań.
    W dowód protestu postanowiłem się wyłamać.

    A mianowicie Pan Marszałek, po Prezydent jak najbardziej nadaje się na HARCERZA czasów wojny. Udowodnił to swoją wypowiedzią – pierwszą po poprzednich wyborach parlamentarnych. po której to wypowiedzi od razu można było wykluczyć POPiS. Dwa zdania, ton lekkiej wyższości i myk myk marzenia i obietnice rozpłynęły się w powietrzu. I to jeszcze tak pięknie było powiedziane, że winę można było na drugą stronę przerzucić.
    Wielokroć później Pan Marszałek dał znać o swej cesze. Pobłażliwa wyższość wykazywana w wielu sytuacjach właściwie każdemu oponentowi, także okazywana z pozycji Marszałka kolegom posłom wrażych i sojuszniczych ugrupowań, sprawia iż po Prezydent do walk się nadaje jak nikt inny (lepszy w tej dyscyplinie jest chyba tylko JMR, ale on słabiej to ukrywa).
    Słabość jego wyszła nie w czasie walki, lecz w sytuacji gdy trzeba było okazać realne (szczere) współczucie i całkowicie pozbyć się jakichkolwiek oznak wyższości. Przy czym nie piszę iż współczucia w nim nie było, jeno, że go nijak nie umiał okazać.

    Sumując, jestem więcej niż przekonany, że gdy miłościwie nam panujący po Prezydent zostanie pełnoprawnym Prezydentem to wszystkie te cechy wyjdą w całej okazałości i nie raz jeszcze przyjdzie je omawiać. I nie będą to komentarze o słabości Prezydenta.

    z ukłonami z lasu
    r

  30. Jakoś się dziwnie dyskusja rozwinęła
    A mianowicie dyskusja o harcerstwie w odniesieniu do Pana Marszałka, Pan Marszałek, obecnie PO Prezydent RP został zaklasyfikowany i nikomu do głowy nie przyszło podważać oceny Pana Marszałka, a jedynie dyskutować trafność porównań.
    W dowód protestu postanowiłem się wyłamać.

    A mianowicie Pan Marszałek, po Prezydent jak najbardziej nadaje się na HARCERZA czasów wojny. Udowodnił to swoją wypowiedzią – pierwszą po poprzednich wyborach parlamentarnych. po której to wypowiedzi od razu można było wykluczyć POPiS. Dwa zdania, ton lekkiej wyższości i myk myk marzenia i obietnice rozpłynęły się w powietrzu. I to jeszcze tak pięknie było powiedziane, że winę można było na drugą stronę przerzucić.
    Wielokroć później Pan Marszałek dał znać o swej cesze. Pobłażliwa wyższość wykazywana w wielu sytuacjach właściwie każdemu oponentowi, także okazywana z pozycji Marszałka kolegom posłom wrażych i sojuszniczych ugrupowań, sprawia iż po Prezydent do walk się nadaje jak nikt inny (lepszy w tej dyscyplinie jest chyba tylko JMR, ale on słabiej to ukrywa).
    Słabość jego wyszła nie w czasie walki, lecz w sytuacji gdy trzeba było okazać realne (szczere) współczucie i całkowicie pozbyć się jakichkolwiek oznak wyższości. Przy czym nie piszę iż współczucia w nim nie było, jeno, że go nijak nie umiał okazać.

    Sumując, jestem więcej niż przekonany, że gdy miłościwie nam panujący po Prezydent zostanie pełnoprawnym Prezydentem to wszystkie te cechy wyjdą w całej okazałości i nie raz jeszcze przyjdzie je omawiać. I nie będą to komentarze o słabości Prezydenta.

    z ukłonami z lasu
    r

  31. Kononowicz coraz bliżej…
    Zarzucasz harcerstwu infantylność, zapominając, że jest to organizacja dla dzieci. Od zucha począwszy, dzieciak/młodzieniec praktyczne styka się z problemami współpracy w grupie, przewodzeniem – początkowo w drobnych sprawach, potem – jeżeli ma ochotę, coraz trudniejszych. Zostaje zachęcony do kontaktu z naturą. Wreszcie ma – często pierwsze w życiu – okazje radzenia sobie poza domem. Z wiekiem pozostają tam ludzie o zacięciu wychowawczym – oni nie organizują podchodów ni sprawności dla siebie, tylko dla młodszych podopiecznych.

    Tyle idealnej wizji. Oczywiście, jak wszędzie, ludzie są różni i na ogół dalecy od ideału. Stąd praktyka harcerstwa bywa rozmaita. Poza wszystkim harcerstwu zawsze szkodziło przeideologizowanie – ja straciłem zainteresowanie w liceum, gdy zaczęto ZHP przekształcać w HSPS ( Harcerską Służbę Polsce Socjalistycznej – były takie pomysły! ). Ucieczką na dwa lata była drużyna wodniacka, odległa od ideologii, a potem – po prostu wyrosłem.
    Nawiasem mówiąc ZHR, opozycyjny ideologicznie do “skażonego” ZHP też jest zdecydowanie przeideologizowany – te obserwacje zawdzięczam córce.

    Zdarzało mi się podczas mojej przygody z harcerstwem spotykać zarówno instruktorów czy drużynowych pijaków i drani, dupowatych i sprawnych organizatorów, także karierowiczów i ludzi autentycznie zaangażowanych. Sklejanie z nich jednej, w dodatku pejoratywnej etykiety “harcerzyka” to koncept ciemnej opinii masowej ( taki co nie pije, a na pewno w dodatku kłamie, że nie pije, no bo jak można nie pić? ) albo efekt wyrafinowanych procesów myślowych pani profesor, dla mnie prostego niedostępnych. Bywało wszak, że w Krakowie jedna przekupka drugiej od sufraganów wymyślała…

    Pochodzenia militarnego nie należy mieć harcerstwu za złe. Gromada bojowa (początkowo łowcza), pierwowzór armii, to podstawowy początek organizacji społecznej. Młode wilki uczą się polować biegając w stadzie, młodzi ludzie swoje umiejętności społeczne też muszą docierać w jakiejś grupie. Czego należy im życzyć, to jak najmniej ideologii serwowanej zanim będą w stanie oceniać ją własnym rozumem.

    W końcu, chóry kościelne też mogą zagrażać rozwojowi młodego człowieka, a nie nauczą go niczego poza podporządkowaniem kantorowi.

    • A tu jest druga klasyka
      A tu jest druga klasyka “myślenia”. Ponieważ JA byłem harcerzem to harcerstwo jest fajne. Efektem takiego “myślenia” jest taka oto perełka “myśli”. Wniosek generalny pierwszy: harcerstwo jest dla dzieci i dlatego jest infantylne. Wniosek generalny drugi: militaryzmu i tradycji bojowych nie można mieć harcerstwu za złe. Wniosek z wniosków: dla dzieci najlepsza jest edukacja poprzez zabawę w wojnę, bo wojna jest infantylna. Uprzedzam, że w dalszej dyskusji i od każdego będę się domagał myślenia, szeroko pojętego, nie bredni jakich “uczyło” harcerstwo.

      • A trzecia jest taka:
        Ponieważ TY nie byłeś harcerzem, to harcerstwo jest do dupy. Ponieważ TY nie bawiłeś się w harcerstwo, to wiesz najlepiej, że jest to zabawa w wojnę. Ponieważ TY nigdy nie podlegałeś harcerskiej indoktrynacji, najlepiej wiesz, jakich bredni uczy.
        Żądanie myślenia, jak najbardziej popieram.
        W tym się zgadzamy.

        • Harcerstwo jest do dupy,
          Harcerstwo jest do dupy, ponieważ harcerstwo jest do dupy. Byłeś w PiS? Jaki jest PiS? Nie wiesz najlepiej? Co do zabawy w wojnę, to ja nie byłem i wiem, Ty byłeś i sam to napisałeś, to nie bardzo wiem co negujesz, bo wychodzi na to, że tylko moje słowa, a własnych identycznych już nie. Piszesz rzeczy sprzeczne, kupy się nie trzymające, operujesz argumentami obrotowo. Przeczytaj WŁASNE SŁOWA a zrozumiesz, że sam z sobą się spierasz i myślenia od siebie wymagasz. Napisałeś polemiczny komentarz przede wszystkim do własnych słów.

  32. Kononowicz coraz bliżej…
    Zarzucasz harcerstwu infantylność, zapominając, że jest to organizacja dla dzieci. Od zucha począwszy, dzieciak/młodzieniec praktyczne styka się z problemami współpracy w grupie, przewodzeniem – początkowo w drobnych sprawach, potem – jeżeli ma ochotę, coraz trudniejszych. Zostaje zachęcony do kontaktu z naturą. Wreszcie ma – często pierwsze w życiu – okazje radzenia sobie poza domem. Z wiekiem pozostają tam ludzie o zacięciu wychowawczym – oni nie organizują podchodów ni sprawności dla siebie, tylko dla młodszych podopiecznych.

    Tyle idealnej wizji. Oczywiście, jak wszędzie, ludzie są różni i na ogół dalecy od ideału. Stąd praktyka harcerstwa bywa rozmaita. Poza wszystkim harcerstwu zawsze szkodziło przeideologizowanie – ja straciłem zainteresowanie w liceum, gdy zaczęto ZHP przekształcać w HSPS ( Harcerską Służbę Polsce Socjalistycznej – były takie pomysły! ). Ucieczką na dwa lata była drużyna wodniacka, odległa od ideologii, a potem – po prostu wyrosłem.
    Nawiasem mówiąc ZHR, opozycyjny ideologicznie do “skażonego” ZHP też jest zdecydowanie przeideologizowany – te obserwacje zawdzięczam córce.

    Zdarzało mi się podczas mojej przygody z harcerstwem spotykać zarówno instruktorów czy drużynowych pijaków i drani, dupowatych i sprawnych organizatorów, także karierowiczów i ludzi autentycznie zaangażowanych. Sklejanie z nich jednej, w dodatku pejoratywnej etykiety “harcerzyka” to koncept ciemnej opinii masowej ( taki co nie pije, a na pewno w dodatku kłamie, że nie pije, no bo jak można nie pić? ) albo efekt wyrafinowanych procesów myślowych pani profesor, dla mnie prostego niedostępnych. Bywało wszak, że w Krakowie jedna przekupka drugiej od sufraganów wymyślała…

    Pochodzenia militarnego nie należy mieć harcerstwu za złe. Gromada bojowa (początkowo łowcza), pierwowzór armii, to podstawowy początek organizacji społecznej. Młode wilki uczą się polować biegając w stadzie, młodzi ludzie swoje umiejętności społeczne też muszą docierać w jakiejś grupie. Czego należy im życzyć, to jak najmniej ideologii serwowanej zanim będą w stanie oceniać ją własnym rozumem.

    W końcu, chóry kościelne też mogą zagrażać rozwojowi młodego człowieka, a nie nauczą go niczego poza podporządkowaniem kantorowi.

    • A tu jest druga klasyka
      A tu jest druga klasyka “myślenia”. Ponieważ JA byłem harcerzem to harcerstwo jest fajne. Efektem takiego “myślenia” jest taka oto perełka “myśli”. Wniosek generalny pierwszy: harcerstwo jest dla dzieci i dlatego jest infantylne. Wniosek generalny drugi: militaryzmu i tradycji bojowych nie można mieć harcerstwu za złe. Wniosek z wniosków: dla dzieci najlepsza jest edukacja poprzez zabawę w wojnę, bo wojna jest infantylna. Uprzedzam, że w dalszej dyskusji i od każdego będę się domagał myślenia, szeroko pojętego, nie bredni jakich “uczyło” harcerstwo.

      • A trzecia jest taka:
        Ponieważ TY nie byłeś harcerzem, to harcerstwo jest do dupy. Ponieważ TY nie bawiłeś się w harcerstwo, to wiesz najlepiej, że jest to zabawa w wojnę. Ponieważ TY nigdy nie podlegałeś harcerskiej indoktrynacji, najlepiej wiesz, jakich bredni uczy.
        Żądanie myślenia, jak najbardziej popieram.
        W tym się zgadzamy.

        • Harcerstwo jest do dupy,
          Harcerstwo jest do dupy, ponieważ harcerstwo jest do dupy. Byłeś w PiS? Jaki jest PiS? Nie wiesz najlepiej? Co do zabawy w wojnę, to ja nie byłem i wiem, Ty byłeś i sam to napisałeś, to nie bardzo wiem co negujesz, bo wychodzi na to, że tylko moje słowa, a własnych identycznych już nie. Piszesz rzeczy sprzeczne, kupy się nie trzymające, operujesz argumentami obrotowo. Przeczytaj WŁASNE SŁOWA a zrozumiesz, że sam z sobą się spierasz i myślenia od siebie wymagasz. Napisałeś polemiczny komentarz przede wszystkim do własnych słów.

  33. Aż mnie zmroziło, od tych
    Aż mnie zmroziło, od tych procesów wychowawczych i dość wydumanej samodzielności. Skoszarowana, a nie indywidualna ścieżka rozwoju. Co musi zrobić harcerz aby dostać odznakę? Co sobie wymyśli, czy co mu każą? Może się ubrać jak chce? Nawet chodzić ma tak, jak mu musztra nakazuje. Mam już dość harcerstwa, są ludzie, którym odpowiada dryl, lubią rozkazywać i wykonywać rozkazy, lubią mundurki i musztry, koszary, manierki finki, dobrze się czują w tłumie, wiernym tłumie, bo każde harcerstwo to wierność, ślepa i bez dyskusji. Ja lubię chodzić jak mi się podoba i myśleć co mi się podoba no i od dziecka nienawidziłem procesu wychowawczego, nawet modelowego. Mnie nie da się wychować, można jedynie używając rozumu do czegoś przekonać.

  34. Aż mnie zmroziło, od tych
    Aż mnie zmroziło, od tych procesów wychowawczych i dość wydumanej samodzielności. Skoszarowana, a nie indywidualna ścieżka rozwoju. Co musi zrobić harcerz aby dostać odznakę? Co sobie wymyśli, czy co mu każą? Może się ubrać jak chce? Nawet chodzić ma tak, jak mu musztra nakazuje. Mam już dość harcerstwa, są ludzie, którym odpowiada dryl, lubią rozkazywać i wykonywać rozkazy, lubią mundurki i musztry, koszary, manierki finki, dobrze się czują w tłumie, wiernym tłumie, bo każde harcerstwo to wierność, ślepa i bez dyskusji. Ja lubię chodzić jak mi się podoba i myśleć co mi się podoba no i od dziecka nienawidziłem procesu wychowawczego, nawet modelowego. Mnie nie da się wychować, można jedynie używając rozumu do czegoś przekonać.

  35. Harcerstwo skonsumowałam
    Należałam do harcerstwa i było to bardzo fajne, bo były… WYCIECZKI ! Przychodziły niedziele, a potem już nawet pierwsze wolne soboty, rodzice by mi tego nie zapewnili, tych wycieczek wlaśnie, to konsumowałam wycieczki z radościa.

    Indoktrynacji nie pamiętam, pewnie nie było jej więcej niż normalnie w szkole. Nikt mi głowy nie wyprał, bo ta strona zagadnienia to jest dom, a nie szkoła ani harcerstwo.

    Mój syn należy do harcerstwa. Konsumpcyjnie. ZHP organizuje i współfinansuje bardzo ciekawe kursy. Nie pamiętam już tych kursów, za wyjątkiem tego najbardziej podnoszącego ciśnienie – SPADOCHRONY !!! Mundurka młodzian nie nosi, ani krótkich gaci, głowy mu nikt nie wyprał (chyba, że ja) i on, tak kiedyś ja, upaja się atrakcjami.

    Plonie trabancik w lesie
    Wiatr smród benzyny niesie
    Przy ogniu zaś drużyna
    Surowe dętki wcina
    Czuj, czuj, czuwaj!

      • No, właśnie – co zrobię?
        Co ja mogę, biedna dziewczyna?

        Mundurek spalony, chusta też (opał), finkę młodym kuzynom oddałam, lilijka i sprawności przepadły w czeluściach szuflad nastoletniego biurka, z biurkiem razem wyrzucone.

        Zdrowy rumieniec po wycieczkach z oblicza też dawno znikł.

        Czekam na IPN:
        I do domu przyjdą, i nocą
        Kolbami w drzwi załomocą

        Mogło być gorzej, NKWD.

        • Nie martw się , ja też ,krótko co prawda ,ale jednak
          byłem harcerzem.I WCALE się nie wstydzę.Niech się tłumaczą kretyni z ZMS-u albo innych ,,przybudówek” – co biegali w czerwonych chustach albo krawatach. Nikt,kto nie przeżył tamtych czasów – nędzy,wycinanych z drewna zabawek,chleba z cukrem,mleka na ,,kanki” albo ,,bańki”,jedynego na całej ulicy telewizora czarno-białego – ten nie zrozumie z tego NIC. Moje harcerstwo było wolne od czerwonych Kuroniów,od indoktrynacji w ogóle.Były marsze na orientację,las,ognisko,wspólne śpiewanie.A cóż innego innego robiła ,,reszta” – to samo,tylko bez ślicznej druhny i mądrego druha , który czytał mapę i potrafił zorientować ją w terenie.

          • Uff!
            No widzisz:) Przyznałeś się.
            Pewnie psa sie przestraszyłeś!

            Druh był jakiś, pamiętam, że wszyscy go słuchali i się śmiali, fajnie gadał. Nie pamiętam, o czym, może to bylo o kolejnej pieciolatce, bo śmiesznie.

  36. Harcerstwo skonsumowałam
    Należałam do harcerstwa i było to bardzo fajne, bo były… WYCIECZKI ! Przychodziły niedziele, a potem już nawet pierwsze wolne soboty, rodzice by mi tego nie zapewnili, tych wycieczek wlaśnie, to konsumowałam wycieczki z radościa.

    Indoktrynacji nie pamiętam, pewnie nie było jej więcej niż normalnie w szkole. Nikt mi głowy nie wyprał, bo ta strona zagadnienia to jest dom, a nie szkoła ani harcerstwo.

    Mój syn należy do harcerstwa. Konsumpcyjnie. ZHP organizuje i współfinansuje bardzo ciekawe kursy. Nie pamiętam już tych kursów, za wyjątkiem tego najbardziej podnoszącego ciśnienie – SPADOCHRONY !!! Mundurka młodzian nie nosi, ani krótkich gaci, głowy mu nikt nie wyprał (chyba, że ja) i on, tak kiedyś ja, upaja się atrakcjami.

    Plonie trabancik w lesie
    Wiatr smród benzyny niesie
    Przy ogniu zaś drużyna
    Surowe dętki wcina
    Czuj, czuj, czuwaj!

      • No, właśnie – co zrobię?
        Co ja mogę, biedna dziewczyna?

        Mundurek spalony, chusta też (opał), finkę młodym kuzynom oddałam, lilijka i sprawności przepadły w czeluściach szuflad nastoletniego biurka, z biurkiem razem wyrzucone.

        Zdrowy rumieniec po wycieczkach z oblicza też dawno znikł.

        Czekam na IPN:
        I do domu przyjdą, i nocą
        Kolbami w drzwi załomocą

        Mogło być gorzej, NKWD.

        • Nie martw się , ja też ,krótko co prawda ,ale jednak
          byłem harcerzem.I WCALE się nie wstydzę.Niech się tłumaczą kretyni z ZMS-u albo innych ,,przybudówek” – co biegali w czerwonych chustach albo krawatach. Nikt,kto nie przeżył tamtych czasów – nędzy,wycinanych z drewna zabawek,chleba z cukrem,mleka na ,,kanki” albo ,,bańki”,jedynego na całej ulicy telewizora czarno-białego – ten nie zrozumie z tego NIC. Moje harcerstwo było wolne od czerwonych Kuroniów,od indoktrynacji w ogóle.Były marsze na orientację,las,ognisko,wspólne śpiewanie.A cóż innego innego robiła ,,reszta” – to samo,tylko bez ślicznej druhny i mądrego druha , który czytał mapę i potrafił zorientować ją w terenie.

          • Uff!
            No widzisz:) Przyznałeś się.
            Pewnie psa sie przestraszyłeś!

            Druh był jakiś, pamiętam, że wszyscy go słuchali i się śmiali, fajnie gadał. Nie pamiętam, o czym, może to bylo o kolejnej pieciolatce, bo śmiesznie.

  37. Druh , przyszły harcmistrz,Komorowski wysłał był na
    pogrzeb Anny Walentynowicz , dwóch dzielnych zuchów,z wieńcem, od siebie. Zuchy wykonały zadanie , trochę najebane co prawda , ale to dlatego,że po drodze wpadły do księdza biskupa.Tego samego biskupa,co to wywołał chorobę ,,goleni” u Olka Pijaczyny. Wypada odetchnąć z ulgą,że biskup nie upił zuchów w wiadomym celu ,bo zuchy były w wieku emerytalnym,więc nieatrakcyjnym.Czuwaj!

    • E, tam
      Nie pojechali na pogrzeb, bo ten już się wcześniej odbył; pojechali złożyć wieńce, bez publiki.
      Gdyby Tobie z jakichś powodow kazali wstąpić do Głódzia, to też byś trzeźwy nie wyszedł.

      Nie wierz we wszystko, co prasa donosi.

      W bloku, gdzie mieszkają moi rodzice, zdarzyło się kiedyś, że naćpany facet stwierdził zapach gazu i zadzwonił po pogotowie gazowe. Pogotowie przyjechało, ale zawiadomili reportera, który też przyjechał. Pogotowie nic nie stwierdzilo, na wszelki wypadek gaz zakręcili w całym pionie. Co doniosła lokalna prasa? Że był mały wybuch gazu, ale nikomu nic się nie stało.

      • Solano – powiedz co takiego bierzesz,że widzisz inny
        tekst niż napisałem? Po pierwsze primo : nie chodzę do biskupa,a na wódkę w szczególności.Nie wypiłbym z księdzem nawet wina mszalnego – mam ciężką awersję do tych hipokrytów którzy sami nie wierzą w to , co mówią.A w Boga na pewno.

        • Piję wodę mineralną
          Do żadnego księdza, ani biskupa tym bardziej, nie chadzam. Bo zgadzam sie z tym, co napisałeś, mam do nich więcej niż awersję – mam obojętność, nie istnieją.
          Nie złość mnie, bo psa na Ciebie też spuszczę 🙂 Pies śpi, ale widzę, że udaje.
          Pa!

          • Wcale się nie boję! Mam wielkiego psa , a dokładnie sukę
            /wiesz,że psy są leniwe?/,która jak tylko zaszczeka i kły obnaży – to wszyscy wieją.Mam też kota,który się na psy rzuca i okolicznym ,dobrze tuczonym psom,z misek wyjada.Czuj czuwaj druhno.

  38. Druh , przyszły harcmistrz,Komorowski wysłał był na
    pogrzeb Anny Walentynowicz , dwóch dzielnych zuchów,z wieńcem, od siebie. Zuchy wykonały zadanie , trochę najebane co prawda , ale to dlatego,że po drodze wpadły do księdza biskupa.Tego samego biskupa,co to wywołał chorobę ,,goleni” u Olka Pijaczyny. Wypada odetchnąć z ulgą,że biskup nie upił zuchów w wiadomym celu ,bo zuchy były w wieku emerytalnym,więc nieatrakcyjnym.Czuwaj!

    • E, tam
      Nie pojechali na pogrzeb, bo ten już się wcześniej odbył; pojechali złożyć wieńce, bez publiki.
      Gdyby Tobie z jakichś powodow kazali wstąpić do Głódzia, to też byś trzeźwy nie wyszedł.

      Nie wierz we wszystko, co prasa donosi.

      W bloku, gdzie mieszkają moi rodzice, zdarzyło się kiedyś, że naćpany facet stwierdził zapach gazu i zadzwonił po pogotowie gazowe. Pogotowie przyjechało, ale zawiadomili reportera, który też przyjechał. Pogotowie nic nie stwierdzilo, na wszelki wypadek gaz zakręcili w całym pionie. Co doniosła lokalna prasa? Że był mały wybuch gazu, ale nikomu nic się nie stało.

      • Solano – powiedz co takiego bierzesz,że widzisz inny
        tekst niż napisałem? Po pierwsze primo : nie chodzę do biskupa,a na wódkę w szczególności.Nie wypiłbym z księdzem nawet wina mszalnego – mam ciężką awersję do tych hipokrytów którzy sami nie wierzą w to , co mówią.A w Boga na pewno.

        • Piję wodę mineralną
          Do żadnego księdza, ani biskupa tym bardziej, nie chadzam. Bo zgadzam sie z tym, co napisałeś, mam do nich więcej niż awersję – mam obojętność, nie istnieją.
          Nie złość mnie, bo psa na Ciebie też spuszczę 🙂 Pies śpi, ale widzę, że udaje.
          Pa!

          • Wcale się nie boję! Mam wielkiego psa , a dokładnie sukę
            /wiesz,że psy są leniwe?/,która jak tylko zaszczeka i kły obnaży – to wszyscy wieją.Mam też kota,który się na psy rzuca i okolicznym ,dobrze tuczonym psom,z misek wyjada.Czuj czuwaj druhno.

  39. List otwarty gen Petelickiego do Premiera:
    W trybie pilnym należy:

    1. Rozwiązać Wojskową Prokuraturę i powierzyć prowadzone przez nią sprawy Prokuraturze Cywilnej. Będzie to zgodne z wcześniejszymi wnioskami Prawa i Sprawiedliwości popartymi przez Platformę Obywatelską, których orędownikami byli między innymi Świętej Pamięci Poseł Zbigniew Wassermann i Generał Franciszek Gągor.

    2. Ustanowić pełnomocnika Rządu d/s ratowania naszych Sił Zbrojnych i powołać na to stanowisko generała dywizji Waldemara Skrzypczaka (byłego dowódcę Wojsk Lądowych, który miał odwagę głośno mówić o zaniedbaniach w MON), cieszącego się ogromnym autorytetem w Wojsku Polskim.

    3. Odwołać Ministra Obrony Narodowej i do czasu wybrania Prezydenta powierzyć kierowanie Resortem przewodniczącemu Ko-misji Obrony Senatu Maciejowi Grubskiemu z Platformy Obywatelskiej, który broniąc żołnierzy z Nangar Khel wykazał się zaangażowaniem i dobrą znajomością problematyki wojskowej. Ministerstwem Obrony może skutecznie kierować tylko osoba nie związana z panującymi tam od lat „betonowymi układami”.

    4. Przywrócić na stanowisko Szefa Rządowego Centrum Antykryzysowego doktora Przemysława Gułę.

    Ponad rok temu w obecności byłego wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego, profesora Krzysztofa Rybińskiego, przekazałem ministrowi Michałowi Boniemu notatkę na temat karygodnych zaniedbań w Ministerstwie Obrony Narodowej. Zdecydowałem się na to, gdyż Bogdan Klich wysłuchiwał moich rad popartych ekspertyzami specjalistów polskich i amerykańskich, a następnie postępował wbrew logice!

    Wszyscy Polacy widzieli tragiczną katastrofę wojskowego samo-lotu CASA C-295M, w której zginęło dwudziestu znakomitych lotników. Tłumaczyłem Ministrowi Klichowi, dlaczego tak się stało, prezentując mu procedury NATO. Minister zapewniał, że wyciągnie z tego wnioski. Nie wyciągnął! Nastąpiła katastrofa wojskowego samolotu BRYZA, w której zginęła cała załoga. Była jeszcze katastrofa wojskowego śmigłowca Mi-24. Pytałem publicznie B. Klicha, ilu jeszcze dzielnych żołnierzy musi zginąć, żeby zaczął konieczne reformy w Wojsku? W sierpniu 2009 roku bohaterską śmiercią zginał kapitan Daniel Ambroziński, którego patrol w Afganistanie Talibowie ostrzeliwali przez sześć godzin, a nasze Lotnictwo nie mogło tam dole-cieć, bo miało za słabe silniki (MI24). Co więcej, jak już doleciało – było nieuzbrojone (Mi-17). Minister Klich zapewniał wtedy publicznie, że w trybie nadzwyczajnym dostarczy do Afganistanu odpowiedni sprzęt. Nie zrealizował tych obietnic, za to wodował uroczyście kadłub Korwety Gawron (który kosztował ponad mi-liard sto milionów złotych), komunikując zdumionym uczestnikom uroczystości, że na tym kończy się program budowy tak potrzebnego Marynarce Wojennej okrętu, gdyż nie ma środków na jego dokończenie.

    W ubiegłym roku Bogdan Klich mówił, że robi coś, co nikomu dotąd się nie udało – leasinguje od LOT-u nowoczesne samoloty dla VIP, w miejsce awaryjnego sprzętu z poprzedniej epoki. Teraz twierdzi, że to się nie udało, bo przeszkadzali posłowie.

    Gdy Bogdan Klich leciał dwukrotnie do Afganistanu, w niepotrzebną PR-owską podróż, wyleasingował dla siebie Boeinga Rumuńskich Linii Lotniczych za 150 tys. zł. Dodać należy, że za boeingiem leciał wojskowy samolot CASA, który dla Ministra Klicha była za mało wygodny. Dlaczego Minister Obrony Narodowej nie zdecydował się na leasing nowoczesnego samolotu dla tak ważnej delegacji państwowej, do składu której zatwierdził podsekretarza stanu w MON, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i dowódców wszystkich rodzajów wojsk. Jak można było umieścić kluczowe dla bezpieczeństwa Państwa osoby w jednym samolocie z poprzedniej epoki i wysłać ten samolot w czasie mgły na polowe lotnisko, bez wyznaczenia z góry zapasowego wariantu lądowania i scenariusza pozwalającego na przesuniecie terminu uroczystości.

    Tłumaczyłem B. Klichowi kilkakrotnie, co to jest nowoczesne zarządzanie ryzykiem, którego od 1990 roku uczyli nas Amerykanie. Przekonywałem, że nowoczesne samoloty pasażerskie są niezbędne nie tylko do przewozu VIP, ale dla ratowania Obywateli Polskich, gdy znajdą się na zagrożonych terenach. Teraz Minister Obrony twierdzi, że nie było pieniędzy na te samoloty, a jednocześnie wydawał dużo więcej na sprzęt, który okazał się nieprzydatny, że wspomnę tylko bezzałogowe Orbitery za 110 mln USD.

    W maju 2009 roku Sejm RP powołał podkomisję do zbadania za-niedbań w Lotnictwie Wojskowym RP. Jej ekspert, znakomity pilot Major Arkadiusz Szczęsny napisał: „ Świadome narażanie przez MON naszych Żołnierzy na niebezpieczeństwo utraty życia jest niedopuszczalnym łamaniem prawa”!

    Gdy Major Szczęsny poprosił podkomisję o przekazanie sprawy Prokuraturze, został odwołany z funkcji eksperta.
    Jeden z najdzielniejszych komandosów GROMU, ranny w walce z terrorystami i odznaczony Krzyżem Zasługi za dzielność, napi-sał do mnie po katastrofie: „Czymże jest narażenie bezpieczeństwa Państwa, jak nie sabotażem. A kto tego nie rozumie, popełnia grzech zdrady!”.

    Reakcja Ministra Obrony Narodowej na tragiczną katastrofę, polegająca na chwaleniu się wzorowymi procedurami w Wojsku, którymi może on się podzielić z innymi resortami, wywołała zapytania ze strony moich wojskowych kolegów ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy nie zrozumieli o co ministrowi chodzi.

    Mijają się z prawdą zapewnienia, że w Wojsku jest wszystko w porządku bo zastępcy płynnie przejęli dowodzenie. Podobnie jest w Centrum Antykryzysowym Rządu. W nawale obowiązków mógł Pan nie zauważyć, że po odwołaniu doktora Przemysława Guły ze stanowiska Szefa Rządowego Centrum Antykryzysowego, na znak protestu odeszło dziesięciu najlepszych specjalistów od zarządzania Państwem w sytuacjach nadzwyczajnych.

    Jestem Panu bardzo wdzięczny, za uratowanie Narodowej Jednostki Operacji Specjalnych GROM, która przez trzy miesiące pozostawała bez dowódcy i miała być „wdeptana w ziemię” przez „MON-owski beton”. Proszę, aby postąpił Pan podobnie w obec-nej tragicznej sytuacji Lotnictwa Wojskowego, Marynarki Wojennej i Wojsk Lądowych.

    Sugerowane na początku listu rozwiązania inicjujące niezbędne reformy konsultowałem z wybitnymi polskimi i amerykańskimi specjalistami od zarządzania ryzykiem i ochrony infrastruktury krytycznej Państwa.
    Jestem Naszą Tragedią tak przybity, że mimo licznych zaproszeń, nie będę na razie występował w mediach. Życzę, żeby nie zmarnował Pan Premier szansy zbudowania na wzór GROMU nowoczesnego Polskiego Wojska i systemu antykryzysowego Naszego Kraju.

    Czołem,

    generał Sławomir Petelicki

    Do wiadomości:
    Posłowie i Senatorowie RP

  40. List otwarty gen Petelickiego do Premiera:
    W trybie pilnym należy:

    1. Rozwiązać Wojskową Prokuraturę i powierzyć prowadzone przez nią sprawy Prokuraturze Cywilnej. Będzie to zgodne z wcześniejszymi wnioskami Prawa i Sprawiedliwości popartymi przez Platformę Obywatelską, których orędownikami byli między innymi Świętej Pamięci Poseł Zbigniew Wassermann i Generał Franciszek Gągor.

    2. Ustanowić pełnomocnika Rządu d/s ratowania naszych Sił Zbrojnych i powołać na to stanowisko generała dywizji Waldemara Skrzypczaka (byłego dowódcę Wojsk Lądowych, który miał odwagę głośno mówić o zaniedbaniach w MON), cieszącego się ogromnym autorytetem w Wojsku Polskim.

    3. Odwołać Ministra Obrony Narodowej i do czasu wybrania Prezydenta powierzyć kierowanie Resortem przewodniczącemu Ko-misji Obrony Senatu Maciejowi Grubskiemu z Platformy Obywatelskiej, który broniąc żołnierzy z Nangar Khel wykazał się zaangażowaniem i dobrą znajomością problematyki wojskowej. Ministerstwem Obrony może skutecznie kierować tylko osoba nie związana z panującymi tam od lat „betonowymi układami”.

    4. Przywrócić na stanowisko Szefa Rządowego Centrum Antykryzysowego doktora Przemysława Gułę.

    Ponad rok temu w obecności byłego wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego, profesora Krzysztofa Rybińskiego, przekazałem ministrowi Michałowi Boniemu notatkę na temat karygodnych zaniedbań w Ministerstwie Obrony Narodowej. Zdecydowałem się na to, gdyż Bogdan Klich wysłuchiwał moich rad popartych ekspertyzami specjalistów polskich i amerykańskich, a następnie postępował wbrew logice!

    Wszyscy Polacy widzieli tragiczną katastrofę wojskowego samo-lotu CASA C-295M, w której zginęło dwudziestu znakomitych lotników. Tłumaczyłem Ministrowi Klichowi, dlaczego tak się stało, prezentując mu procedury NATO. Minister zapewniał, że wyciągnie z tego wnioski. Nie wyciągnął! Nastąpiła katastrofa wojskowego samolotu BRYZA, w której zginęła cała załoga. Była jeszcze katastrofa wojskowego śmigłowca Mi-24. Pytałem publicznie B. Klicha, ilu jeszcze dzielnych żołnierzy musi zginąć, żeby zaczął konieczne reformy w Wojsku? W sierpniu 2009 roku bohaterską śmiercią zginał kapitan Daniel Ambroziński, którego patrol w Afganistanie Talibowie ostrzeliwali przez sześć godzin, a nasze Lotnictwo nie mogło tam dole-cieć, bo miało za słabe silniki (MI24). Co więcej, jak już doleciało – było nieuzbrojone (Mi-17). Minister Klich zapewniał wtedy publicznie, że w trybie nadzwyczajnym dostarczy do Afganistanu odpowiedni sprzęt. Nie zrealizował tych obietnic, za to wodował uroczyście kadłub Korwety Gawron (który kosztował ponad mi-liard sto milionów złotych), komunikując zdumionym uczestnikom uroczystości, że na tym kończy się program budowy tak potrzebnego Marynarce Wojennej okrętu, gdyż nie ma środków na jego dokończenie.

    W ubiegłym roku Bogdan Klich mówił, że robi coś, co nikomu dotąd się nie udało – leasinguje od LOT-u nowoczesne samoloty dla VIP, w miejsce awaryjnego sprzętu z poprzedniej epoki. Teraz twierdzi, że to się nie udało, bo przeszkadzali posłowie.

    Gdy Bogdan Klich leciał dwukrotnie do Afganistanu, w niepotrzebną PR-owską podróż, wyleasingował dla siebie Boeinga Rumuńskich Linii Lotniczych za 150 tys. zł. Dodać należy, że za boeingiem leciał wojskowy samolot CASA, który dla Ministra Klicha była za mało wygodny. Dlaczego Minister Obrony Narodowej nie zdecydował się na leasing nowoczesnego samolotu dla tak ważnej delegacji państwowej, do składu której zatwierdził podsekretarza stanu w MON, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i dowódców wszystkich rodzajów wojsk. Jak można było umieścić kluczowe dla bezpieczeństwa Państwa osoby w jednym samolocie z poprzedniej epoki i wysłać ten samolot w czasie mgły na polowe lotnisko, bez wyznaczenia z góry zapasowego wariantu lądowania i scenariusza pozwalającego na przesuniecie terminu uroczystości.

    Tłumaczyłem B. Klichowi kilkakrotnie, co to jest nowoczesne zarządzanie ryzykiem, którego od 1990 roku uczyli nas Amerykanie. Przekonywałem, że nowoczesne samoloty pasażerskie są niezbędne nie tylko do przewozu VIP, ale dla ratowania Obywateli Polskich, gdy znajdą się na zagrożonych terenach. Teraz Minister Obrony twierdzi, że nie było pieniędzy na te samoloty, a jednocześnie wydawał dużo więcej na sprzęt, który okazał się nieprzydatny, że wspomnę tylko bezzałogowe Orbitery za 110 mln USD.

    W maju 2009 roku Sejm RP powołał podkomisję do zbadania za-niedbań w Lotnictwie Wojskowym RP. Jej ekspert, znakomity pilot Major Arkadiusz Szczęsny napisał: „ Świadome narażanie przez MON naszych Żołnierzy na niebezpieczeństwo utraty życia jest niedopuszczalnym łamaniem prawa”!

    Gdy Major Szczęsny poprosił podkomisję o przekazanie sprawy Prokuraturze, został odwołany z funkcji eksperta.
    Jeden z najdzielniejszych komandosów GROMU, ranny w walce z terrorystami i odznaczony Krzyżem Zasługi za dzielność, napi-sał do mnie po katastrofie: „Czymże jest narażenie bezpieczeństwa Państwa, jak nie sabotażem. A kto tego nie rozumie, popełnia grzech zdrady!”.

    Reakcja Ministra Obrony Narodowej na tragiczną katastrofę, polegająca na chwaleniu się wzorowymi procedurami w Wojsku, którymi może on się podzielić z innymi resortami, wywołała zapytania ze strony moich wojskowych kolegów ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy nie zrozumieli o co ministrowi chodzi.

    Mijają się z prawdą zapewnienia, że w Wojsku jest wszystko w porządku bo zastępcy płynnie przejęli dowodzenie. Podobnie jest w Centrum Antykryzysowym Rządu. W nawale obowiązków mógł Pan nie zauważyć, że po odwołaniu doktora Przemysława Guły ze stanowiska Szefa Rządowego Centrum Antykryzysowego, na znak protestu odeszło dziesięciu najlepszych specjalistów od zarządzania Państwem w sytuacjach nadzwyczajnych.

    Jestem Panu bardzo wdzięczny, za uratowanie Narodowej Jednostki Operacji Specjalnych GROM, która przez trzy miesiące pozostawała bez dowódcy i miała być „wdeptana w ziemię” przez „MON-owski beton”. Proszę, aby postąpił Pan podobnie w obec-nej tragicznej sytuacji Lotnictwa Wojskowego, Marynarki Wojennej i Wojsk Lądowych.

    Sugerowane na początku listu rozwiązania inicjujące niezbędne reformy konsultowałem z wybitnymi polskimi i amerykańskimi specjalistami od zarządzania ryzykiem i ochrony infrastruktury krytycznej Państwa.
    Jestem Naszą Tragedią tak przybity, że mimo licznych zaproszeń, nie będę na razie występował w mediach. Życzę, żeby nie zmarnował Pan Premier szansy zbudowania na wzór GROMU nowoczesnego Polskiego Wojska i systemu antykryzysowego Naszego Kraju.

    Czołem,

    generał Sławomir Petelicki

    Do wiadomości:
    Posłowie i Senatorowie RP

  41. Hm do harcerstwa osbiście mam stosunek neutralny
    Z tezą w tytule posta jednak się zgadzam. To takie polskie, znać się na wszystkim, czyli na niczym. MK popełnił błąd oceniając coś, o czym nie posiada wiedzy. Jednak eksplozję takiego “eksperctwa” obserwuję, jeśli chodzi o prywatne wyjaśnianie przyczyn katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. S24, “Gazeta Polska” i “Nasz Dziennik” to aktualnie eksperci ds. badania przyczyn katastrof lotniczych. Z pozoru ich teorie przy pierwszych lepszych wątpliwościach przestają się kupy trzymać, ale to przecież “eksperci”, a więc mają monopol na prawdę. Są “ekspertami” od wszystkiego, co potrzebne oczywiście: od prawa międzynarodowego, technologii zapisu cyfrowego, elektrotechiniki, dynamiki gazów, mechaniki, ba całej fizyki w ogóle, od lotnictwa wojskowego, w ogóle od wszystkiego. Zabrakło tam tylko ekspertów od logicznego myślenia. Niestety.

    Pozostaje to jednak w sferze pobożnych życzeń. Niech każdy będzie ekspertem na swoim poletku, które ma, a będzie dobrze. Uczciwie i sumiennie uprawiaj to poletko, a dzięki temu będziesz dodatkowo patriotą. Prawdziwym. To jest patriotyzm w moim rozumieniu. Taka tam dygresja.

  42. Hm do harcerstwa osbiście mam stosunek neutralny
    Z tezą w tytule posta jednak się zgadzam. To takie polskie, znać się na wszystkim, czyli na niczym. MK popełnił błąd oceniając coś, o czym nie posiada wiedzy. Jednak eksplozję takiego “eksperctwa” obserwuję, jeśli chodzi o prywatne wyjaśnianie przyczyn katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. S24, “Gazeta Polska” i “Nasz Dziennik” to aktualnie eksperci ds. badania przyczyn katastrof lotniczych. Z pozoru ich teorie przy pierwszych lepszych wątpliwościach przestają się kupy trzymać, ale to przecież “eksperci”, a więc mają monopol na prawdę. Są “ekspertami” od wszystkiego, co potrzebne oczywiście: od prawa międzynarodowego, technologii zapisu cyfrowego, elektrotechiniki, dynamiki gazów, mechaniki, ba całej fizyki w ogóle, od lotnictwa wojskowego, w ogóle od wszystkiego. Zabrakło tam tylko ekspertów od logicznego myślenia. Niestety.

    Pozostaje to jednak w sferze pobożnych życzeń. Niech każdy będzie ekspertem na swoim poletku, które ma, a będzie dobrze. Uczciwie i sumiennie uprawiaj to poletko, a dzięki temu będziesz dodatkowo patriotą. Prawdziwym. To jest patriotyzm w moim rozumieniu. Taka tam dygresja.