Reklama

Ostatnio ogłoszono dwa sondaże z poparciem dla partii politycznych. Jeden CBOS-u dla GW, drugi Homo Homini dla jakiegoś radia. Oba wykazały jednocześnie dwa ciekawe zjawiska:


Ostatnio ogłoszono dwa sondaże z poparciem dla partii politycznych. Jeden CBOS-u dla GW, drugi Homo Homini dla jakiegoś radia. Oba wykazały jednocześnie dwa ciekawe zjawiska:

Reklama

1 – Spadek poparcia dla Platformy Obywatelskiej o kilkanaście procentów,
2 – Wzrost poparcia dla SLD o kilka procentów i nieco mniejszy wzrost poparcia dla PSL i PJN.

Pomijając wnioski medialnych propagandzistów (każdy ciągnie w swoją stronę) pojawiło się na scenie politycznej ciekawe zjawisko. Nędza PiS-u. Tam ani drgnęło, oba sondaże nie różniły się więcej niż o 1%. Okopany elektorat jest jak kamień na drodze – stoi w miejscu i trwa. Zaczyna przypominać ugrupowanie wyznaniowe, które ma tylko własną religię, własną wiarę, własne bóstwa czy autorytety, własne media i własny krąg zainteresowań. Jest hermetycznie zamknięte na wiedzę i wiadomości z zewnątrz, kisi się we własnym sosie. Znam doskonale takie położenie, sama tego doświadczałam w PRL-u. Prasa, książki, radio i telewizja tworzyły mi świat, jego obraz. Piękny i niemal idealny, ale fałszywy. Wszelkie defekty zawinione były przez wrogie siłe, głównie z imperialistycznego Zachodu. Dla mnie ten świat był zbyt fałszywy, szukałam innej wiedzy. Nocne słuchanie RWE, BBC czy Głosu Ameryki – mimo aktywności zagłuszarek – weszło w nawyk. Tam przychodziły informacje inne, kontrowersjne, opozycyjne. Też niezbyt godne zaufania, w końcu celem tych stacji była dywersja w Polsce, a nie uczciwość. Jednak była możliwość konfrontacji stanowisk, blichtr i puder propagandy opadał, pozostawało sedno – czysta, niezafałszowana informacja. Czy podobny efekt pojawi się dzisiaj wśród zwolenników PiS-u? Mam nadzieję, w końcu normalny umysł, nawet intensywnie “prany” ideowo, w końcu sam zacznie myśleć. Ale to była tylko dygresja.

Sednem jest przepływ elektoratu PO. Tego chwiejnego, podatnego na najmniejsze zawirowania, tego który służy wyłącznie do wygrywania wyborów. On zupełnie pominął PiS, przeszedł do małych partii – liczących kilka, góra kilkanaście procentów poparcia – i podzielił się na dwa nurty:

1 – Największy, lewicowy i roszczeniowy zarazem, zwrócił się w stronę SLD. To ten sam elektorat, który pomógł Leszkowi Millerowi wygrać wybory w 2001-szym roku na bazie krytyki reform AWS i UW. To rozsądny elektorat, świadomy zadań jakie nas czekają, jednak zniecierpliwiony indolencją PO w inicjacji reform. Nawet po wyeliminowaniu wrogiego reformom prezydenta z PiS-u. Mimo pół roku istnienia sprzyjających warunków, nadal ofensywa legislacyjna rządu stoi w miejscu. Elektorat ów szuka nowego realizatora swoich postulatów, a najlepszych specjalistów do realizacji tego celu widzi w SLD.

2 – Drugi nurt, znacznie mniejszy od poprzedniego, to roszczeniowy elektorat prawicowy. Zniesmaczony rządami PO ma dwie nieprzekraczalne bariery: intelektualną – eliminującą PiS, i ideową – eliminującą SLD. Sądzę, że podzielił się on po równo między PSL (część wiejska) i PJN (część miejska). Jest to elektorat konserwatywny, neutralny, nie pragnie – a nawet obawia się – reform, woli zachować status quo, utrzymać istniejący stan. Nie patrzy zbytnio w przyszłość, raczej trwa niż wyznacza sobie nowe perspektywy rozwojowe.

Sondaże owe są taką pierwszą jaskółką nowego. Czy uczynią wiosnę?

Reklama