Reklama

Pozwoliłem sobie na małą prowokację i eks

Pozwoliłem sobie na małą prowokację i eksperyment socjologiczny, przedstawiając przerysowany projekt idealnego społeczeństwa i idealnej władzy. Przerysowany tylko w formie, ponieważ treść jest wymarzonym projektem, oczekiwanym przez społeczeństwo. No właśnie, czy na pewno? O tym za chwilkę. W tym projekcie nie zawarłem choćby jednego ziarenka ideologii, z pozycji władzy nie nakazuję obywatelowi czy podwładnemu wierzyć w to co ja, myśleć tak jak ja, modlić się do tego samego Boga co ja. Nie ma cienia ideologii, religii, nawet filozofii w moim projekcie, jest tylko kilka prostych zasad, które decydują o losach społeczeństwa. Te zasady to:

Reklama

1)    kompetencje
2)    rzetelność
3)    odpowiedzialność
4)    kara

Trudno o bardziej trywialny, a jednocześnie sprawiedliwy system. Człowiek ma być kompetentny w tym co robi, rzetelny w tym co robi, odpowiedzialny za to co robi, a jeśli olewa swoje obowiązki ponosi surową karę. Skąd mi przyszedł do głowy ten żelazny pakiet dla społecznego ładu? No jak to skąd? Z głosu społeczeństwa. Wszelkiej maści wolnomyśliciele organizujący ruchy, inicjatywy, społeczności, czy nawet zwykli niezorganizowani obywatele pozbawieni żyłki filozofa, wymagają od i dla polityków…przypomnę:

1)    kompetencje
2)    rzetelność
3)    odpowiedzialność
4)    kara

W tych żądaniach i oczekiwaniach każdy obywatel i wolnomyśliciel uważa się za odkrywcę Ameryki zwanej demokracją. Żadnemu nie przyjdzie do głowy, że jest faszystą, zamordystą, stalinowcem, czy innym ludobójcą. Co więcej świecie oburzonym, obrażonym i sponiewieranym poczuje się obywatel gdy mu powyższe inwektywy przypisać. A co się dzieje z obywatelem, któremu te sam zasady, te same proste reguły przedstawia się jako filary społecznego funkcjonowania. Władza oczekuje od obywatela tego samego co obywatel zdefiniował jako warunki konieczne dla prawidłowego funkcjonowania władzy, oczywiście w ramach demokracji, bo nikt faszystą nie jest. Przypomnę czego władza będzie wymagać na życzenie obywatela od siebie, ale i od obywatela, przypomnę bo obywatel za chwile się zjeży i uzna własne pomysły za totalitaryzm:

1)    kompetencje
2)    rzetelność
3)    odpowiedzialność
4)    kara

Gdy władza się zwróci do obywatela z takim pakietem, natychmiast zaczyna się obywatelska czkawka, paradoksalnie charakterystyczna dla polityków. Na nas, na obywateli z narzucaniem tego co mamy robić?? Faszyzm, stalinizm, ludobójstwo. Spokojnie obywatelu, społeczeństwo i wolnomyśliciele, animatorzy inicjatyw. Co wam się takiego złego dzieje, że dżecie się w niebogłosy? Ktoś wam nakazuje być  kompetentnym, rzetelnym odpowiedzialnym i za złamanie zasad grozi karą? A to Wam trzeba takie rzeczy nakazywać? To takich rzeczy się boicie i drżycie przed karą za beztroskę? Jaki to jest totalitaryzm?

Kompetencje, rzetelność, odpowiedzialność, kara za olewanie sowich obowiązków, kojarzy się Wam z Hitlerem, Stalinem i obozami koncentracyjnymi? Czego oczekujecie od polityków? Od polityków oczekujecie tego, że będą śpiewać i funkcjonować jak ich za pysk będziecie trzymać. Oni od tego są aby zapierd..ć i nie dyskutować? A Wy, od czego Wy jesteście obywatelu? Aby srać w gacie, kiedy przychodzi kryska na Matyska? Pracy, kompetencji odpowiedzialności się lękacie? Właśnie się nie lękacie, bo w Polsce olewanie nie jest karane, ale nagradzane, Wystarczy pieprzyć jak się społeczeństwu podoba o wolnościach, ideologiach, religiach i resztę mieć w dupie, nic poza tym nie trzeba robić. Jednemu Tuskowi wystarczy, że nagada jaki głupi jest Kaczyński i już ma porwane miliony.

Masy porywa się pieprzeniem, gdy stęsknionym złotych rozwiązań przedstawia się jedyne racjonalne rozwiązanie odkąd ludzkość istnieje, zaczyna się panelowa dyskusja o historii, doborze wartości i innym filozoficznym dzieleniu włosa na czworo. Ktoś kiedyś słusznie powiedział, że tak zwany ekspert ekonomista, powinien najpierw przejść przez szkołę życia i utrzymać w ryzach budżet rodzinny, czym zajmują się miliony, głównie kobiet. Tylko takie do bólu proste pomysły, racjonalnie weryfikujące kompetencje, nazywa się populizmem, bo z czego żyłoby stado pieprzących o czymś, czego i tak się nie da zweryfikować?  

Tak samo jest ze społeczeństwem, politykami i naprawiaczami społeczeństw. Główna zasada dymać i za mordę trzymać to my, ale nie nas. I gadać, projektować, prowadzić „otwartą dyskusję”, oburzać się i chuchać na zimne, przy każdej próbie wyegzekwowania odpowiedzialności, bo tak się rodził faszyzm. Społeczeństwo nie chce żadnego ładu, porządku i kary dla nygusów, społeczeństwo demokrację kojarzy z długim weekendem, a robotę z faszyzmem. Do polityki nie przebije się żaden konsekwentny, logiczny i odpowiedzialny lider, społeczeństwo kocha pieprzących o wartościach i wolnościach, takim powierza się kolejne rządy i takich nikt nigdy i z niczego nie rozliczył, a chyba nie trzeba przypominać ile i czego spierdo..i.  

Jajko i kura jest w tym przypadku zgniłe, bez względu na to jaki symbol przypiszemy władzy, a jaki społeczeństwu. Koniec eksperymentu. Wniosek? Wniosek jest taki, że banał stawiający znak równości między wybrańcami narodu i narodem jest jedynym wnioskiem. Zmiany? Indywidualne w nas, nie społeczeństwie. Hurtem można sprzedać chiński plastik, jakość rodzi się w detalu. Jakość to rzemiosło, to egzemplarze nie pakiety i wiązki, nie sztanca. Jakości trzeba się nauczyć dla siebie i dla przykładu. Najpierw człowiek, jednostka, dopiero potem obywatel, polityk i wyborca, nie wiem czy w ogóle społeczeństwo, bo i po co, bo i co to właściwie jest.

Reklama

84 KOMENTARZE

  1. hmmmm
    wybraliśmy 20 lat temu, to niedawno było, bardzo niedawno, na razie szukamy optimum, szukamy i w tym szukaniu wymierzamy kary, każdy z nas indywidualnie kartką i grupowo ilością kartek, tak jest dobrze, za czas jakiś, może już za kolejne 20 lat może wcześniej, może później, nie wiem, ale kiedyś, uda się nam (może) uzyskać optimum. jak nie to trudno, będziemy żyć w poszukiwaniu.
    czy potrzebujemy charyzmatycznego lidera?, nie sądzę, wystarcza nam sprawni zarządzający wspólna przestrzenią, indywidualną załatwimy sobie sami.

    1) kompetencje – co i raz pokazują się kompetentni, może jeszcze ich niewielu, ale to dopiero 20 lat
    2) rzetelność – pewnie ich wielu ale brakuje kompetencji
    3) odpowiedzialność – też są, może najwięcej ich w samorządach ale przejdą wyżej
    4) kara – mamy kartki

  2. hmmmm
    wybraliśmy 20 lat temu, to niedawno było, bardzo niedawno, na razie szukamy optimum, szukamy i w tym szukaniu wymierzamy kary, każdy z nas indywidualnie kartką i grupowo ilością kartek, tak jest dobrze, za czas jakiś, może już za kolejne 20 lat może wcześniej, może później, nie wiem, ale kiedyś, uda się nam (może) uzyskać optimum. jak nie to trudno, będziemy żyć w poszukiwaniu.
    czy potrzebujemy charyzmatycznego lidera?, nie sądzę, wystarcza nam sprawni zarządzający wspólna przestrzenią, indywidualną załatwimy sobie sami.

    1) kompetencje – co i raz pokazują się kompetentni, może jeszcze ich niewielu, ale to dopiero 20 lat
    2) rzetelność – pewnie ich wielu ale brakuje kompetencji
    3) odpowiedzialność – też są, może najwięcej ich w samorządach ale przejdą wyżej
    4) kara – mamy kartki

  3. hmmmm
    wybraliśmy 20 lat temu, to niedawno było, bardzo niedawno, na razie szukamy optimum, szukamy i w tym szukaniu wymierzamy kary, każdy z nas indywidualnie kartką i grupowo ilością kartek, tak jest dobrze, za czas jakiś, może już za kolejne 20 lat może wcześniej, może później, nie wiem, ale kiedyś, uda się nam (może) uzyskać optimum. jak nie to trudno, będziemy żyć w poszukiwaniu.
    czy potrzebujemy charyzmatycznego lidera?, nie sądzę, wystarcza nam sprawni zarządzający wspólna przestrzenią, indywidualną załatwimy sobie sami.

    1) kompetencje – co i raz pokazują się kompetentni, może jeszcze ich niewielu, ale to dopiero 20 lat
    2) rzetelność – pewnie ich wielu ale brakuje kompetencji
    3) odpowiedzialność – też są, może najwięcej ich w samorządach ale przejdą wyżej
    4) kara – mamy kartki

  4. hmmmm
    wybraliśmy 20 lat temu, to niedawno było, bardzo niedawno, na razie szukamy optimum, szukamy i w tym szukaniu wymierzamy kary, każdy z nas indywidualnie kartką i grupowo ilością kartek, tak jest dobrze, za czas jakiś, może już za kolejne 20 lat może wcześniej, może później, nie wiem, ale kiedyś, uda się nam (może) uzyskać optimum. jak nie to trudno, będziemy żyć w poszukiwaniu.
    czy potrzebujemy charyzmatycznego lidera?, nie sądzę, wystarcza nam sprawni zarządzający wspólna przestrzenią, indywidualną załatwimy sobie sami.

    1) kompetencje – co i raz pokazują się kompetentni, może jeszcze ich niewielu, ale to dopiero 20 lat
    2) rzetelność – pewnie ich wielu ale brakuje kompetencji
    3) odpowiedzialność – też są, może najwięcej ich w samorządach ale przejdą wyżej
    4) kara – mamy kartki

  5. Errata
    Hm… Politykiem nie zostaje się z bożego, a z społecznego nadania. A społeczne nadanie, tzw. mandat dla sprawowania władzy wykonawczej i/lub prawodawczej, przypada tym, którzy społeczeństwu wydają się być najbardziej kompetentni, najbardziej rzetelni i najbardziej odpowiedzialni. Jeżeli w trakcie sprawowania mandatu okaże się, że społeczeństwo się pomyliło – no, to klapa… Marne szanse na odebranie mandatu. Co najwyżej społeczeństwo nie powierzy mandatu po raz kolejny…
    Tak więc – społeczeństwo nie wymaga od polityków… Społeczeństwo wskazuje polityka, który wydaje się być najbliższy oczekiwanemu ideałowi.
    Inaczej ujmując to, co powyżej – społeczeństwo usiłuje wyłonić spośród siebie najwartościowsze jednostki. Siłą rzeczy – wszyscy inni są mniej wartościowi, skąd więc od przeciętnego obywatela można wymagać, żeby był tak bliski ideałowi, jak ów wybraniec ? I z drugiej strony – wybraniec dlatego został wybrańcem, żeby sprawnie sterował nawą państwową, niezależnie od jej ułomności.

    Gdzież tu miejsce na jakąkolwiek karę dla nieudaczników ? Jeżeli wybrano hochsztaplera – to co, w dyby go ? A za co, właściwie ? A kto nie miał oczu ?
    Z kolei – jeżeli ten, czy inny każe sobie tygodniówkę płacić za permanentny weekend, to co ? Na Madagaskar z nim ?

    Albo czegoś nie zrozumiałem znowu… 😉

      • No tak…
        Tyle, że zanim oddało się głos na tego polityka, warto było zastanowić się, nad tym, co on bredzi. Bo i materiał do zastanowienia się był pod ręką – dane statystyczne, ile oddawano mieszkań rocznie w szczycie “socjalistycznego budownictwa”, kiedy tzw. “fabryki domów” pracowały pełną parą a połowa państwowej gospodarki nastawiona była na dostarczanie tej pary… I od razu wyłaziło, że ten to albo iluzjonista, albo oszust…

        Spróbuję to naświetlić jeszcze raz i jeszcze inaczej – to nie jest tak, jak chciałby MK (czy zinowiewoski – w odróżnieniu od tischnerowskiego – homo sovieticus): “Słuchajcie no, X-men… Nieważne, kim byliście dotąd i co robiliście. Jak już raz Was naród wybrał, to macie być taki, jakiego my chcemy – CUDOTWÓRCA. Bo jak nie, to wiecie… Białe niedźwiedzie !”

  6. Errata
    Hm… Politykiem nie zostaje się z bożego, a z społecznego nadania. A społeczne nadanie, tzw. mandat dla sprawowania władzy wykonawczej i/lub prawodawczej, przypada tym, którzy społeczeństwu wydają się być najbardziej kompetentni, najbardziej rzetelni i najbardziej odpowiedzialni. Jeżeli w trakcie sprawowania mandatu okaże się, że społeczeństwo się pomyliło – no, to klapa… Marne szanse na odebranie mandatu. Co najwyżej społeczeństwo nie powierzy mandatu po raz kolejny…
    Tak więc – społeczeństwo nie wymaga od polityków… Społeczeństwo wskazuje polityka, który wydaje się być najbliższy oczekiwanemu ideałowi.
    Inaczej ujmując to, co powyżej – społeczeństwo usiłuje wyłonić spośród siebie najwartościowsze jednostki. Siłą rzeczy – wszyscy inni są mniej wartościowi, skąd więc od przeciętnego obywatela można wymagać, żeby był tak bliski ideałowi, jak ów wybraniec ? I z drugiej strony – wybraniec dlatego został wybrańcem, żeby sprawnie sterował nawą państwową, niezależnie od jej ułomności.

    Gdzież tu miejsce na jakąkolwiek karę dla nieudaczników ? Jeżeli wybrano hochsztaplera – to co, w dyby go ? A za co, właściwie ? A kto nie miał oczu ?
    Z kolei – jeżeli ten, czy inny każe sobie tygodniówkę płacić za permanentny weekend, to co ? Na Madagaskar z nim ?

    Albo czegoś nie zrozumiałem znowu… 😉

      • No tak…
        Tyle, że zanim oddało się głos na tego polityka, warto było zastanowić się, nad tym, co on bredzi. Bo i materiał do zastanowienia się był pod ręką – dane statystyczne, ile oddawano mieszkań rocznie w szczycie “socjalistycznego budownictwa”, kiedy tzw. “fabryki domów” pracowały pełną parą a połowa państwowej gospodarki nastawiona była na dostarczanie tej pary… I od razu wyłaziło, że ten to albo iluzjonista, albo oszust…

        Spróbuję to naświetlić jeszcze raz i jeszcze inaczej – to nie jest tak, jak chciałby MK (czy zinowiewoski – w odróżnieniu od tischnerowskiego – homo sovieticus): “Słuchajcie no, X-men… Nieważne, kim byliście dotąd i co robiliście. Jak już raz Was naród wybrał, to macie być taki, jakiego my chcemy – CUDOTWÓRCA. Bo jak nie, to wiecie… Białe niedźwiedzie !”

  7. Errata
    Hm… Politykiem nie zostaje się z bożego, a z społecznego nadania. A społeczne nadanie, tzw. mandat dla sprawowania władzy wykonawczej i/lub prawodawczej, przypada tym, którzy społeczeństwu wydają się być najbardziej kompetentni, najbardziej rzetelni i najbardziej odpowiedzialni. Jeżeli w trakcie sprawowania mandatu okaże się, że społeczeństwo się pomyliło – no, to klapa… Marne szanse na odebranie mandatu. Co najwyżej społeczeństwo nie powierzy mandatu po raz kolejny…
    Tak więc – społeczeństwo nie wymaga od polityków… Społeczeństwo wskazuje polityka, który wydaje się być najbliższy oczekiwanemu ideałowi.
    Inaczej ujmując to, co powyżej – społeczeństwo usiłuje wyłonić spośród siebie najwartościowsze jednostki. Siłą rzeczy – wszyscy inni są mniej wartościowi, skąd więc od przeciętnego obywatela można wymagać, żeby był tak bliski ideałowi, jak ów wybraniec ? I z drugiej strony – wybraniec dlatego został wybrańcem, żeby sprawnie sterował nawą państwową, niezależnie od jej ułomności.

    Gdzież tu miejsce na jakąkolwiek karę dla nieudaczników ? Jeżeli wybrano hochsztaplera – to co, w dyby go ? A za co, właściwie ? A kto nie miał oczu ?
    Z kolei – jeżeli ten, czy inny każe sobie tygodniówkę płacić za permanentny weekend, to co ? Na Madagaskar z nim ?

    Albo czegoś nie zrozumiałem znowu… 😉

      • No tak…
        Tyle, że zanim oddało się głos na tego polityka, warto było zastanowić się, nad tym, co on bredzi. Bo i materiał do zastanowienia się był pod ręką – dane statystyczne, ile oddawano mieszkań rocznie w szczycie “socjalistycznego budownictwa”, kiedy tzw. “fabryki domów” pracowały pełną parą a połowa państwowej gospodarki nastawiona była na dostarczanie tej pary… I od razu wyłaziło, że ten to albo iluzjonista, albo oszust…

        Spróbuję to naświetlić jeszcze raz i jeszcze inaczej – to nie jest tak, jak chciałby MK (czy zinowiewoski – w odróżnieniu od tischnerowskiego – homo sovieticus): “Słuchajcie no, X-men… Nieważne, kim byliście dotąd i co robiliście. Jak już raz Was naród wybrał, to macie być taki, jakiego my chcemy – CUDOTWÓRCA. Bo jak nie, to wiecie… Białe niedźwiedzie !”

  8. Errata
    Hm… Politykiem nie zostaje się z bożego, a z społecznego nadania. A społeczne nadanie, tzw. mandat dla sprawowania władzy wykonawczej i/lub prawodawczej, przypada tym, którzy społeczeństwu wydają się być najbardziej kompetentni, najbardziej rzetelni i najbardziej odpowiedzialni. Jeżeli w trakcie sprawowania mandatu okaże się, że społeczeństwo się pomyliło – no, to klapa… Marne szanse na odebranie mandatu. Co najwyżej społeczeństwo nie powierzy mandatu po raz kolejny…
    Tak więc – społeczeństwo nie wymaga od polityków… Społeczeństwo wskazuje polityka, który wydaje się być najbliższy oczekiwanemu ideałowi.
    Inaczej ujmując to, co powyżej – społeczeństwo usiłuje wyłonić spośród siebie najwartościowsze jednostki. Siłą rzeczy – wszyscy inni są mniej wartościowi, skąd więc od przeciętnego obywatela można wymagać, żeby był tak bliski ideałowi, jak ów wybraniec ? I z drugiej strony – wybraniec dlatego został wybrańcem, żeby sprawnie sterował nawą państwową, niezależnie od jej ułomności.

    Gdzież tu miejsce na jakąkolwiek karę dla nieudaczników ? Jeżeli wybrano hochsztaplera – to co, w dyby go ? A za co, właściwie ? A kto nie miał oczu ?
    Z kolei – jeżeli ten, czy inny każe sobie tygodniówkę płacić za permanentny weekend, to co ? Na Madagaskar z nim ?

    Albo czegoś nie zrozumiałem znowu… 😉

      • No tak…
        Tyle, że zanim oddało się głos na tego polityka, warto było zastanowić się, nad tym, co on bredzi. Bo i materiał do zastanowienia się był pod ręką – dane statystyczne, ile oddawano mieszkań rocznie w szczycie “socjalistycznego budownictwa”, kiedy tzw. “fabryki domów” pracowały pełną parą a połowa państwowej gospodarki nastawiona była na dostarczanie tej pary… I od razu wyłaziło, że ten to albo iluzjonista, albo oszust…

        Spróbuję to naświetlić jeszcze raz i jeszcze inaczej – to nie jest tak, jak chciałby MK (czy zinowiewoski – w odróżnieniu od tischnerowskiego – homo sovieticus): “Słuchajcie no, X-men… Nieważne, kim byliście dotąd i co robiliście. Jak już raz Was naród wybrał, to macie być taki, jakiego my chcemy – CUDOTWÓRCA. Bo jak nie, to wiecie… Białe niedźwiedzie !”

  9. to nie był test socjologiczny to była toporna agitacja
    w stylu nie lubianego prezesa. To idealne społeczeństwo i idealna władza
    jak nic kojarzy mi sie z komunizmem
    pkt 123 to od każdego ile może dać z siebie
    wraz z samokontrolą pkt 4 i tu się nie zgadza
    tam karą było samowykluczenie a nie szafot
    Ale wpływ prezesa widać w systemie karania – kto nie z nami ten przeciw nam, rękę podniesioną na idealny system należy odciąć razem z głową
    Z Ameryki dawniej by Cię eksmitowali

    • Przepraszam, że po nocy, ale
      Przepraszam, że po nocy, ale z ciekawości spytam. Ty naprawdę wyczytałeś to wszystko z mojego tekstu? Jeśli tak, to czy mogę prosić o konkretne cytaty, które skłoniły Cię do takich wniosków, bo to niebywale fascynująca interpretacja i nie mam pojęcia jak do niej doszedłeś. Materiał źródłowy byłby cenną wskazówką. Co bardziej wnikliwi i w biblii doczytają się instrukcji obsługi tostera i ta interpretacja wygląda mi na taką egzegezę.

      PS I ten prezes… fascynujące.

        • meandry
          Komunizm był najpotężniejszym nowożytnym ucieleśnieniem starych nadziei millenarystycznych (zła władza zakończona sądem), a destrukcja tych nadziei, choćby nawet okazały się nieracjonalne i niebezpieczne w realizacji praktycznej, nie powinna być powodem do łatwego celebrowania. Komunizm jako zeświecczona forma odwiecznych marzeń chiliastycznych, nie da się zredukować do zbrodni ani zbyć twierdzeniami, że był absurdalna fantazją. Los komunizmu w skali światowej wskazuje, że była to wizja inherentnie nierealizowalna.

          dodatkowo dla porównania
          A Walicki

          ? Maoizm: mam trzy krowy; rząd zabiera wszystkie, zabija i mięso dzieli po równo.
          ? Komunizm: mam trzy krowy; rząd zabiera je do kołchozu, gdzie zdychają. (Zabijamy rząd – kom mój)
          ? Narodowy socjalizm: mam trzy krowy; rząd zabiera dwie i zamienia je na armaty.
          ? Faszyzm: mam trzy krowy; rząd ustanawia cenę maksymalną na mleko, a krowy każe zakolczykować, bym ich nielegalnie nie zjadł.
          ? Socjalizm: mam trzy krowy; rząd odbiera mi pod przymusem mleko, które potem mogę kupić w państwowym sklepie na kartki.
          ? Socjaldemokracja: mam trzy krowy; rząd skupuje ode mnie mleko i rozdaje za darmo w szkołach, gdzie dzieci wylewają je do zlewu.
          ? Państwo opiekuńcze: mam trzy krowy; muszę sprzedać jedną, by starczyło na badania weterynaryjne i podatki od dwóch pozostałych.
          ? Eurosocjalizm: mam trzy krowy; rząd każe mi zabić jedną, bo krów jest za dużo ? i drugą, bo krowa sąsiada jest chora na pryszczycę.
          ? Kapitalizm: mam trzy krowy; sprzedaję jedną i kupuję byka!
          JKM

  10. to nie był test socjologiczny to była toporna agitacja
    w stylu nie lubianego prezesa. To idealne społeczeństwo i idealna władza
    jak nic kojarzy mi sie z komunizmem
    pkt 123 to od każdego ile może dać z siebie
    wraz z samokontrolą pkt 4 i tu się nie zgadza
    tam karą było samowykluczenie a nie szafot
    Ale wpływ prezesa widać w systemie karania – kto nie z nami ten przeciw nam, rękę podniesioną na idealny system należy odciąć razem z głową
    Z Ameryki dawniej by Cię eksmitowali

    • Przepraszam, że po nocy, ale
      Przepraszam, że po nocy, ale z ciekawości spytam. Ty naprawdę wyczytałeś to wszystko z mojego tekstu? Jeśli tak, to czy mogę prosić o konkretne cytaty, które skłoniły Cię do takich wniosków, bo to niebywale fascynująca interpretacja i nie mam pojęcia jak do niej doszedłeś. Materiał źródłowy byłby cenną wskazówką. Co bardziej wnikliwi i w biblii doczytają się instrukcji obsługi tostera i ta interpretacja wygląda mi na taką egzegezę.

      PS I ten prezes… fascynujące.

        • meandry
          Komunizm był najpotężniejszym nowożytnym ucieleśnieniem starych nadziei millenarystycznych (zła władza zakończona sądem), a destrukcja tych nadziei, choćby nawet okazały się nieracjonalne i niebezpieczne w realizacji praktycznej, nie powinna być powodem do łatwego celebrowania. Komunizm jako zeświecczona forma odwiecznych marzeń chiliastycznych, nie da się zredukować do zbrodni ani zbyć twierdzeniami, że był absurdalna fantazją. Los komunizmu w skali światowej wskazuje, że była to wizja inherentnie nierealizowalna.

          dodatkowo dla porównania
          A Walicki

          ? Maoizm: mam trzy krowy; rząd zabiera wszystkie, zabija i mięso dzieli po równo.
          ? Komunizm: mam trzy krowy; rząd zabiera je do kołchozu, gdzie zdychają. (Zabijamy rząd – kom mój)
          ? Narodowy socjalizm: mam trzy krowy; rząd zabiera dwie i zamienia je na armaty.
          ? Faszyzm: mam trzy krowy; rząd ustanawia cenę maksymalną na mleko, a krowy każe zakolczykować, bym ich nielegalnie nie zjadł.
          ? Socjalizm: mam trzy krowy; rząd odbiera mi pod przymusem mleko, które potem mogę kupić w państwowym sklepie na kartki.
          ? Socjaldemokracja: mam trzy krowy; rząd skupuje ode mnie mleko i rozdaje za darmo w szkołach, gdzie dzieci wylewają je do zlewu.
          ? Państwo opiekuńcze: mam trzy krowy; muszę sprzedać jedną, by starczyło na badania weterynaryjne i podatki od dwóch pozostałych.
          ? Eurosocjalizm: mam trzy krowy; rząd każe mi zabić jedną, bo krów jest za dużo ? i drugą, bo krowa sąsiada jest chora na pryszczycę.
          ? Kapitalizm: mam trzy krowy; sprzedaję jedną i kupuję byka!
          JKM

  11. to nie był test socjologiczny to była toporna agitacja
    w stylu nie lubianego prezesa. To idealne społeczeństwo i idealna władza
    jak nic kojarzy mi sie z komunizmem
    pkt 123 to od każdego ile może dać z siebie
    wraz z samokontrolą pkt 4 i tu się nie zgadza
    tam karą było samowykluczenie a nie szafot
    Ale wpływ prezesa widać w systemie karania – kto nie z nami ten przeciw nam, rękę podniesioną na idealny system należy odciąć razem z głową
    Z Ameryki dawniej by Cię eksmitowali

    • Przepraszam, że po nocy, ale
      Przepraszam, że po nocy, ale z ciekawości spytam. Ty naprawdę wyczytałeś to wszystko z mojego tekstu? Jeśli tak, to czy mogę prosić o konkretne cytaty, które skłoniły Cię do takich wniosków, bo to niebywale fascynująca interpretacja i nie mam pojęcia jak do niej doszedłeś. Materiał źródłowy byłby cenną wskazówką. Co bardziej wnikliwi i w biblii doczytają się instrukcji obsługi tostera i ta interpretacja wygląda mi na taką egzegezę.

      PS I ten prezes… fascynujące.

        • meandry
          Komunizm był najpotężniejszym nowożytnym ucieleśnieniem starych nadziei millenarystycznych (zła władza zakończona sądem), a destrukcja tych nadziei, choćby nawet okazały się nieracjonalne i niebezpieczne w realizacji praktycznej, nie powinna być powodem do łatwego celebrowania. Komunizm jako zeświecczona forma odwiecznych marzeń chiliastycznych, nie da się zredukować do zbrodni ani zbyć twierdzeniami, że był absurdalna fantazją. Los komunizmu w skali światowej wskazuje, że była to wizja inherentnie nierealizowalna.

          dodatkowo dla porównania
          A Walicki

          ? Maoizm: mam trzy krowy; rząd zabiera wszystkie, zabija i mięso dzieli po równo.
          ? Komunizm: mam trzy krowy; rząd zabiera je do kołchozu, gdzie zdychają. (Zabijamy rząd – kom mój)
          ? Narodowy socjalizm: mam trzy krowy; rząd zabiera dwie i zamienia je na armaty.
          ? Faszyzm: mam trzy krowy; rząd ustanawia cenę maksymalną na mleko, a krowy każe zakolczykować, bym ich nielegalnie nie zjadł.
          ? Socjalizm: mam trzy krowy; rząd odbiera mi pod przymusem mleko, które potem mogę kupić w państwowym sklepie na kartki.
          ? Socjaldemokracja: mam trzy krowy; rząd skupuje ode mnie mleko i rozdaje za darmo w szkołach, gdzie dzieci wylewają je do zlewu.
          ? Państwo opiekuńcze: mam trzy krowy; muszę sprzedać jedną, by starczyło na badania weterynaryjne i podatki od dwóch pozostałych.
          ? Eurosocjalizm: mam trzy krowy; rząd każe mi zabić jedną, bo krów jest za dużo ? i drugą, bo krowa sąsiada jest chora na pryszczycę.
          ? Kapitalizm: mam trzy krowy; sprzedaję jedną i kupuję byka!
          JKM

  12. to nie był test socjologiczny to była toporna agitacja
    w stylu nie lubianego prezesa. To idealne społeczeństwo i idealna władza
    jak nic kojarzy mi sie z komunizmem
    pkt 123 to od każdego ile może dać z siebie
    wraz z samokontrolą pkt 4 i tu się nie zgadza
    tam karą było samowykluczenie a nie szafot
    Ale wpływ prezesa widać w systemie karania – kto nie z nami ten przeciw nam, rękę podniesioną na idealny system należy odciąć razem z głową
    Z Ameryki dawniej by Cię eksmitowali

    • Przepraszam, że po nocy, ale
      Przepraszam, że po nocy, ale z ciekawości spytam. Ty naprawdę wyczytałeś to wszystko z mojego tekstu? Jeśli tak, to czy mogę prosić o konkretne cytaty, które skłoniły Cię do takich wniosków, bo to niebywale fascynująca interpretacja i nie mam pojęcia jak do niej doszedłeś. Materiał źródłowy byłby cenną wskazówką. Co bardziej wnikliwi i w biblii doczytają się instrukcji obsługi tostera i ta interpretacja wygląda mi na taką egzegezę.

      PS I ten prezes… fascynujące.

        • meandry
          Komunizm był najpotężniejszym nowożytnym ucieleśnieniem starych nadziei millenarystycznych (zła władza zakończona sądem), a destrukcja tych nadziei, choćby nawet okazały się nieracjonalne i niebezpieczne w realizacji praktycznej, nie powinna być powodem do łatwego celebrowania. Komunizm jako zeświecczona forma odwiecznych marzeń chiliastycznych, nie da się zredukować do zbrodni ani zbyć twierdzeniami, że był absurdalna fantazją. Los komunizmu w skali światowej wskazuje, że była to wizja inherentnie nierealizowalna.

          dodatkowo dla porównania
          A Walicki

          ? Maoizm: mam trzy krowy; rząd zabiera wszystkie, zabija i mięso dzieli po równo.
          ? Komunizm: mam trzy krowy; rząd zabiera je do kołchozu, gdzie zdychają. (Zabijamy rząd – kom mój)
          ? Narodowy socjalizm: mam trzy krowy; rząd zabiera dwie i zamienia je na armaty.
          ? Faszyzm: mam trzy krowy; rząd ustanawia cenę maksymalną na mleko, a krowy każe zakolczykować, bym ich nielegalnie nie zjadł.
          ? Socjalizm: mam trzy krowy; rząd odbiera mi pod przymusem mleko, które potem mogę kupić w państwowym sklepie na kartki.
          ? Socjaldemokracja: mam trzy krowy; rząd skupuje ode mnie mleko i rozdaje za darmo w szkołach, gdzie dzieci wylewają je do zlewu.
          ? Państwo opiekuńcze: mam trzy krowy; muszę sprzedać jedną, by starczyło na badania weterynaryjne i podatki od dwóch pozostałych.
          ? Eurosocjalizm: mam trzy krowy; rząd każe mi zabić jedną, bo krów jest za dużo ? i drugą, bo krowa sąsiada jest chora na pryszczycę.
          ? Kapitalizm: mam trzy krowy; sprzedaję jedną i kupuję byka!
          JKM

  13. Reasumując
    albo: siadamy i płaczemy
    albo: czekamy na nowe pokolenie
    albo: myślimy poważnie o “przedszkolankach”.

    Bo jak zachowują się panowie w istniejącym układzie to już wiemy. Zwiężle: robią z siebie rozrywkowe p*y. Co więcej nie ma ani woli zmiany sytuacji ani możliwości zmiany sytuacji.

    Ktoś musi to uporządkować i posprzątać

    PS Jeżeli kogoś razi język jak powyżej to grzecznie: potrzebny jest rozjemca.

  14. Reasumując
    albo: siadamy i płaczemy
    albo: czekamy na nowe pokolenie
    albo: myślimy poważnie o “przedszkolankach”.

    Bo jak zachowują się panowie w istniejącym układzie to już wiemy. Zwiężle: robią z siebie rozrywkowe p*y. Co więcej nie ma ani woli zmiany sytuacji ani możliwości zmiany sytuacji.

    Ktoś musi to uporządkować i posprzątać

    PS Jeżeli kogoś razi język jak powyżej to grzecznie: potrzebny jest rozjemca.

  15. Reasumując
    albo: siadamy i płaczemy
    albo: czekamy na nowe pokolenie
    albo: myślimy poważnie o “przedszkolankach”.

    Bo jak zachowują się panowie w istniejącym układzie to już wiemy. Zwiężle: robią z siebie rozrywkowe p*y. Co więcej nie ma ani woli zmiany sytuacji ani możliwości zmiany sytuacji.

    Ktoś musi to uporządkować i posprzątać

    PS Jeżeli kogoś razi język jak powyżej to grzecznie: potrzebny jest rozjemca.

  16. Reasumując
    albo: siadamy i płaczemy
    albo: czekamy na nowe pokolenie
    albo: myślimy poważnie o “przedszkolankach”.

    Bo jak zachowują się panowie w istniejącym układzie to już wiemy. Zwiężle: robią z siebie rozrywkowe p*y. Co więcej nie ma ani woli zmiany sytuacji ani możliwości zmiany sytuacji.

    Ktoś musi to uporządkować i posprzątać

    PS Jeżeli kogoś razi język jak powyżej to grzecznie: potrzebny jest rozjemca.