Reklama

Na wstępie to trzeba powiedzieć, że tytułem jedynie odb

Na wstępie to trzeba powiedzieć, że tytułem jedynie odbijam piłeczkę, takie brzydkie wyrazy, w życiu i mojej głowie nigdy by nie powstały. Po słowie wstępnym wartu wspomnieć, że jeśli ktokolwiek, choćby z grubsza, przyglądał się karierze redaktora Lisa, pewnie wie, że w jego głowie te i inne wyrazy powstać mogą bez trudu. Do tej cechy naczelnej, należy dodać informację, że redaktor wyleciał już ze wszystkich stacji i teraz robi drugie okrążenie. Właściwie koniec życiorysu. Nieco inaczej opowie o sobie sam redaktor. Redaktorowi nie pozostaje nic innego jak tłumaczyć swoją karierę niezależnością i w tej argumentacji może osiągnąć poziom doskonałości, gdyż doświadczenie ma przebogate. Kiedy redaktor Lis odchodził z Polsatu, jak się w kuluarach mawiało, z powodu nacisków ze strony PiS na agenta Solorza, pierwsze kroki skierował nie do TVN, skąd wyleciał z hukiem, po naciskach ze strony Waltera, ale do TVP, gdzie rządził polityczny prezes PiS – Urbański. Redaktor Lis w aureoli męczennika PiS poszedł do telewizji zarządzanej przez PiS i to nie sam, z towarzyszką przyszedł. Odkąd redaktor sprawił sobie nową towarzyszkę nie mógł jej przecież nie załatwić roboty w zaprzyjaźnionym kanale pisowskiej telewizji. Byłaby obecna bardzo zazdrosna o poprzednią towarzyszkę, co jej redaktor załatwił w innej TV. Fundament moralny i etyka zawodowa redaktora jest konieczna do podkreślenia, gdyż stanowi o życiowych wyborach redaktora. Robotę sobie załatwia redaktor, tak jak drzewiej w GS bywało, on na kierownika, żona na magazyniera.

Reklama

Tak oto powstał rodzinny interes państwa Lisów na absurdalnie rekordowych stawkach za klepanie tych samych komunałów, które redaktor klepie od kilkunastu lat. Był redaktor pod Urbańskim i moralizował, był pod Farfałem i moralizował, jest pod Kwiatkowskim, Czażastym i Kotecką i dalej moralizuje i nie narzeka, bo już próbował żyć inaczej. Swego czasu redaktor usiłował żyć uczciwie i na własną rękę, przykleił się do WP, gdzie miał swoje forum. Nie przetrwał tam roku, z tego co pamiętam, i od tej pory jak większość redaktorów nienawidzi zezwierzęcenia w internecie i tego bydła, które tam pisze. Zaczął moralizować jeszcze bardziej. Skąd się u redaktora bierze awersja do internetu i moralizatorstwo? Redaktor ma w zwyczaju wchodzić na moralne górne C i patos tak tandetny jak to tylko u redaktora może się zdarzyć, ponieważ redaktor nie ma w zwyczaju poza moralizatorstwo wychodzić. Nic innego redaktor nie potrafi, a gdy dzięki internetowi  zobaczył co inni potrafią załamał się zupełnie i zaczął…. moralizować najbardziej. Moralizator, który niejednemu prezesowi bez względu na opcję polityczną był w stanie dogodzić i to tak, że gdzie by nie dogadzał to jeszcze towarzyszka miała co robić, czy to poprzednia, czy obecna, nagle się bulwersuje zdziczeniem obyczajów, jak to moralizator. Redaktor nienawidzi internetu, ponieważ jak się boleśnie dla redaktora okazało, w internecie redaktor jest moralizator i nic więcej, żaden redaktor, żaden intelekt. Przed kamerą to sobie redaktor może poustawiać gości i zawsze to robi, tak prymitywnie, żeby się nie narobić. Zestaw dyżurny: Brudziński z Niesiołowskim, Szczuka z Zawiszą i kibolski spektakl sam się odstawia.

Redaktor tak ma wszystko w dupie, że niemal co dawkę moralnych komunałów zapomina o wynikach sondy sms-owej, przywykł do moralizowania, nic mu się poza tym nie chce i nie udaje. Całe zadanie redaktora to poszczuć Brudzińskiego na Niesiołowskiego i odciąć kupon z wypłatą. Żadnej finezji, cienia warsztatu, znudzenie, sztampa, powielanie politycznych zadym, słowem dziennikarskie kibolstwo. Co tak naprawdę redaktor jest wart, swego czasu pokazał redaktorowi inny nadredaktor Michnik, który z redaktora Lisa zrobił miazgę. Od tamtej chwili nie widziałem, aby redaktor Lis podejmował wyzwania. Od tamtej chwili robi swoje tradycyjne show, mianowicie zaprasza do studia największych politycznych zadymiarzy i odstawia coraz bardziej nudne i gorszące zadymy, by po jakimś czasie odprawić tradycyjną mszę za jakość debaty publicznej. Jeden z największych i najbardziej prymitywnych zadymiarzy publicystycznych, redaktor Lis, co jakiś czas modli się do zdziczenia obyczajów. Przez kilkanaście lat pracy w telewizji i występach w radiu, jaką wysokiej kultury postać wypromował redaktor Lis? Jedną jedyną, oczywiście nie licząc towarzyszek redaktora? Otóż żadnej, redaktor Lis w swoich programach sięgał po Kurskiego, Wierzejskiego, Kempę, Napieralskiego, Brudzińskiego, Palikota i inne tuzy intelektu i kultury, na których czesał kontraktową kasę.

Wczoraj jeszcze raz potwierdził, że w tandecie i tanim show czuje się najlepiej. Tuż przed częścią programu poświęconej kulturze i zdziczeniu obyczajów, jeden z gości Lisa wysypał pod nogi drugiego sakiewkę miedziaków traktując swojego adwersarza jak tanią kurtyzanę i pan redaktor nawet się nie zająknął, nad chlewem jaki w swoim programie firmował. I rzecz jasna nie widział redaktor sakiewki wnoszonej do studia i nie zapytał cóż to takiego? I nie powstrzymał cyrku, bo przecież skąd mógł przypuszczać. Jąkał się pan redaktor dopiero w obecności Jurka Owsiaka, którego zaprosił do studia, aby przeanalizować ostatni wybryk kibiców Legii. Wybryk już opisywałem, kibice Legii sprofanowali pamięć wielkiego i dobrego człowieka Jana Wejcherta, wielkiego bo tak w telewizji powiedzieli. Zaczyna się epatowanie widzów tandetą intelektualną, że pamięć o zmarłym, że przekroczono próg, że zdziczenie obyczajów w internecie i na stdionach. Oprócz pana redaktora i przyjaznego mu gościa, w studio nikogo, żywej i martwej duszy, ani przedstawicieli kibiców, ani przedstawicieli blogerów, których redaktor był łaskaw zmieszać z gównem.

Jest pan redaktor, jest jego nieszkodliwy gość i można zacząć bić pianę. Rzuca się widowni bulwersujące hasło, jak to bydło nie uszanowało śmierci wielkiego człowieka. Przy czym bardzo charakterystyczne są kategorie ocen, mówi się wielki człowiek i nie mówi się dlaczego, mówi się bydło i zwyrodnienie w internecie i nie podaje się przykładów, leci się po całości jako zjawisku. Właśnie dlatego redaktor Lis nie przeżył w interencie, ponieważ tu takich redaktorów jest na kopy i mendle, tu trzeba myśleć i wiedzieć co się pisze, umieć to uzasadnić i pokazać coś, za co prezes w dowolnej TV daje kopa w dupę. Co zrobiłby uczciwy redaktor, a czego nie zrobił kibol Lis? Redaktor przedstawiłby podłoże konfliktu między kibicami Legii i właścicielami z ITI. Zacytowałby choćby te słowa Wejcherta, kiedy mówił, że piłkę nożną to on ma gdzieś i tylko dla kumpla Waltera wyrzuca kasę w błoto. Powiedziałby, że żadna stacja ŚP współwłaściciela nigdy nie relacjonowała tego konfliktu i cenzurowała go na wszelkich łamach, udając, że nic się nie dzieje.

Wspomniałby również, że żadna stacja zmarłego i tego incydentu nie pokazała, kiedy kibice wykrzyczeli „jeszcze jeden” w stronę żyjącego współwłaściciela, a materiał, który pokazał Lis nie pochodził z kamer PZPN i Orange ekstraklasa, ale z jakiejś przemysłówki, czy innej Noki wszystko mającej, ponieważ był zakaz filmowania i pokazywania. Mógłby wspomnieć też, że w dniu śmierci na Onet.pl nie przeszedł żaden choćby kulturalnie krytyczny komentarz na temat zmarłego. Jakby miał jaja i przede wszystkim wiedział, powinien wspomnieć, że w dniu śmierci Wikipedia kilka razy poprawiała życiorys wielkiego, nieskazitelnego i uroczego człowieka. W końcu mógłby zadać podstawowe pytanie. Dlaczego PIERWSZY RAZ W HISTORII POLSKIEGO FUTBOLU NIE USZANOWANO PAMIĘCI ZAMRŁEGO? Jakie były przyczyny takiego zachowania? Poza tym prymitywnie epatującym stekiem populizmu jaki z siebie wydalił Lis, że pamięć zmarłego i zrozpaczone dzieci. Na pytania tak banalne, z którymi nawet Lis sobie poradzi odpowiedzi są łatwe. I pytał Lis. No Jurek powiedz, czy tak powinno być? No Jurek sam powiedz? No co ty na to Jurek? Czy powinno się komuś życzyć śmierci? Nie, nie powinno. Czy powinno się w dniu śmierci wygwizdać zmarłego? Nie, nie powinno. Na takie pytania każdy głupi Lis odpowie i zbierze tandetne brawka. Mnie piszącego w internecie interesuje coś więcej i coś zupełnie innego niż wchodzenie w dupę kolejnemu potencjalnemu prezesowi.

Mnie interesuję co ja, widz, kibic, obywatel, mogę uczynić, aby tandecie, hipokryzji i taniemu moralizatorstwu Lisa oraz jego towarzyszek zatrudnianych w pakiecie, przeciwstawić wiedzę i opinie jakich się w TV prezesów i redaktorów nie uświadczy. W internecie można przeczytać, że stosowanie zasady „nie mówić źle o zmarłym”, to jedna z tych formułek, która zamyka gęby maluczkim. Maluczki ma przyjąć do siebie i powtarzać, tempo, że ŚP Wejchert to nie był koncesjonowany biznesmen, który od lat 60 kręcił biznesy z komuną, nie zaprzestając w stanie wojennym i że w tym samym czasie zamykano „spekulantów” i mniej wizjonerskich, co to nie znali sekretarzy i ministrów realnie socjalistycznych. Maluczki ma widzieć, że to wizjoner wyprzedzający epokę. Kibic ma dziękować i wielbić faceta, który otwartym tekstem powiedział, że całą dyscyplinę sportową i Legię ma dupie. Rzecz jasna jako ciepły człowiek wypowiedział tę kwestię dyplomatyczną breją, żeby potem znany reżyser mógł opowiedzieć o jego wrażliwości. Zdziczały internauta musi udawać, że nie było żadnej cenzury na Onet i nikt nie edytował Wikipedii 7 razy, aby wyciąć nie pasujące do wielkiego człowieka fragmenty nie mojego przecież i nie mojej ciotki życiorysu. Zachowania kibiców i w moim odczuciu przesadne, kontrowersyjne, ale to oni przez 5 lat są cenzurowani, kneblowani przez różnych żyjących i umierających prezesów. Nie ma takiej siły na ziemi i niebie, żebym o takim nędznym życiu, jak życie Dziurowicza, powiedział dobre słowo, ponieważ ten posiada alibi – umarł. I nie ma takiej siły, abym o politycznej marionetce, koniunkturaliście, pomagierze komuny i kolejnych luminarzy, ŚP Wejchercie, opowiadał peany, tak jak to w jego cenzurowanych stacjach nadawczych miało miejsce. Miało miejsce wraz z niewzruszonymi, sztucznymi minami jego pracowników. Z takim porządkiem nie może się pogodzić moralista Lis, bo jemu i jego towarzyszkom za to płacą, aby się nie wychylali jak w internecie się wychylają.

On jest skazany na tandetę, na telemetrię i sondaże sms-owe, on temu wszystkiemu musi nastawiać dupy i udawać orgazmy. Taka jest dola redaktora Lisa, który u kolejnych prezesów musi dostrzegać ciepło, wizjonerstwo, uczciwość, wielkość, wyprzedzanie epoki, tam gdzie bez prezesa myślący człowiek widzi prymityw i koniunkturalizm, politykierstwo, fałsz. W nagrodę za podłą dolę, może sobie zrobić moralizator Lis  parę tandetnych programów, gdzie wypromuje najbardziej pospolite postaci ze świata polityki i innych vipów. Gdy coś go w końcu zakłuje w okolicach pośladów, w ramach odreagowania stosunków z prezesami, poprosi kogoś znanego i lubianego, aby ten pogłaskał go po główce i przyznał rację w sprawach oczywistych, zapominając o sprawach najważniejszych. Tej złości będzie coraz więcej, panie redaktor z napiętymi pośladkami, bo pewnych rzeczy już się nie cofnie. Nie cofnie się nagrań z telefonów komórkowych, nie cofnie się opinii wyrażanych w interencie, zagrażających moralizaującym redaktorom i niepokalanym prezesom. Mało tego, trzeba będzie coraz częściej myśleć i coraz mniej kręcić, ponieważ trzeba będzie się liczyć z tym, że oglądający „Co z tą Polską”, czy inne „Lis talk show” nie czerpią wiedzy o stanie rzeczy z takiego taniego moralizatorstwa, ale wymieniają się informacjami w znienawidzonym internecie. Z programów redaktora Lisa nikt nigdy i niczego nowego się nie dowiedział, to wtórności powielane na akord.

Czas prymitywnego kreowania bohaterów i wizjonerów się skończył. Co więcej i im bardziej redaktorzy od rodzinnych kontraktów będą traktować interent oraz wyrażane w nim opinie jak ściek, tym bardziej będą cierpieć, ponieważ obnażanie redaktorów i na siłę kreowanych bohaterów w warunkach prowokowania opinii jest znacznie bardziej bolesne niż pisanie na luzie i dla jaj. Redaktorowi Lisowi z lekkością kibola, przechodzą przez usta inwektywy i stadionowe przyśpiewki wrzucające do jednej fury całe grupy społeczne, tak zwaną blogosferę. Wśród tej grupy społecznej, są pewnie i tacy, co zmarli w tym samym dniu, w którym zmarł wizjoner i hurtem zostali potraktowani razem z żyjącymi, na których widok redaktorowi chce się rzygać, bo takie bydło i troglodyci. Podobne historie tylko pozornie uchodzą moralizatorowi Lisowi na sucho. Dowód? Niech Lis ze swoją zahartowaną okrężnicą spróbuje się wygłupić z kandydowaniem na urząd, co mu onegdaj do prymitywnego łba przychodziło. 0,6% w porywach daję i tę wartość morderczym wysiłkiem redaktor uzyskuje. Bardziej prymitywna i pogardliwa od stadionowych przyśpiewek jest rola redaktora Lisa, bo cenzurowana i masowa, tyle że to już nie jest szkodliwe, nawet rzekłbym, że ozdrowieńcze. Te wszystkie komunały, koniunkturalne stosunki, które uprawia Lis, to jest prawdziwe zdziczenie obyczajów, że o legendarnej jakości debaty publicznej nie wspomnę. Czy ja jestem nożyce rezonujące po stole? Tak można powiedzieć na miejscu redaktora, bo cóż innego można. No i jeszcze jedno, kiedyś się wygłupiłem i broniłem Lisa przed PiS zanim się przespał z PiS. Może trzech będzie po nim płakało, jak wyleci kolejny raz, w tym jedna towarzyszka.

 

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Troglodyta
    Witam
    Jest to mój drugi i ostatni wpis na Pana blogu a co więcej ostatnia na nim wizyta!!!
    Pomijając pański stosunek do redaktora Lisa, pański stosunek do zmarłego właściciela “Legii” niedobrze mi się zrobiło na temat pańskich wynurzeń. Troglodyta to stosowne określenie dla prymitywnego “kibola” natomiast jakie określenie zastosować do Pana? Intelektualisty?

  2. Troglodyta
    Witam
    Jest to mój drugi i ostatni wpis na Pana blogu a co więcej ostatnia na nim wizyta!!!
    Pomijając pański stosunek do redaktora Lisa, pański stosunek do zmarłego właściciela “Legii” niedobrze mi się zrobiło na temat pańskich wynurzeń. Troglodyta to stosowne określenie dla prymitywnego “kibola” natomiast jakie określenie zastosować do Pana? Intelektualisty?

  3. Na wstępie zaznaczam – nie przeczytałem do końca.
    Na wstępie zaznaczam – nie przeczytałem do końca. Skończyłem gdzieś w połowie.
    Nie doczytałem do końca, gdyż stwierdziłem, że ani to ciekawe, ani odkrywcze, z domieszką niestety głupich poglądów.
    Mnie by się dwóch zdań na temat moralizatora lisa nie chciało sklecić, a ty poświęcasz mu parę akapitów tasując te same nudne argumenty, nieraz tylko okraszone udaną, złośliwą docinką o żonie i tułaczce po stacjach.
    Następnie przerzucasz się na Wejcherta, odgrzewając wszystkie argumenty z tekstu wcześniejszego. Można przecież drwić z czyjejś śmierci, czemu nie? Przecież facet interesy za komuny robił. I w drwinach jeszcze wyrazić coś na kształt życzenia śmierci drugiego – jeszcze lepiej!
    Przy okazji poprzedniego tekstu o Wejchercie udało Ci się zawrzeć najgłupszą myśl, jaką mogłeś wytworzyć: „Żyć tak, żeby po śmierci na stadionach nie gwizdano, oto marzenie niejednego wizjonera, któremu trzeba będzie umrzeć.” Może błędnie interpretuje zdanie i może chodzi w nim o to, że bezsensownym marzeniem „wielkich” jest, aby ich wielkość po śmierci u nikogo nie budziła wątpliwości, aby poklask wśród mas wszelkich był powszechny. Przyznałbym wówczas, że to głupie marzenie i z pewnością nie w umyśle wielkiego zrodzone. Mam jednak przekonanie, iż w tym zdaniu zawiera się myśl taka, że te masy na stadionie po śmierci człowieka oddadzą mu sprawiedliwość za jego życie, oddadzą mu należny honor albo wręcz przeciwnie.
    Ci którzy, godzili się po śmierci JPII, aby niedługo potem zarzynać się ponownie na ulicach Krakowa, ci którzy dzielnie reprezentują nasz kraj za granicami, jak kibice Legii w Wilnie, ci co zarzynają się nawzajem w imię swoich ideałów.
    Niechże oni nam powiedzą kto prawy był za życia, a kto nie…

    Śmieszne to przypominanie biografii Wejcherta w kontekście gwizdów bydła na stadionie. Bydło na stadionie gwizdało z jednego prostego powodu. Bydło od nowych właścicieli klubu usłyszało „stop” i bydło mści się teraz na wszystkie możliwe sposoby.

    PS
    Poprzedni tekst był dla mnie również w dużym stopniu niewłaściwy, ale uznałem że ma prawo zaistnienia takka kontra dla tej laurki którą Wejchertowi stacja i portal wystawiły. Ten to już tylko brak pomysłów i odgrzewanie kotletów. Przy tej częstości pisania – bywa i tak, tylko po co tak długo 😛

  4. Na wstępie zaznaczam – nie przeczytałem do końca.
    Na wstępie zaznaczam – nie przeczytałem do końca. Skończyłem gdzieś w połowie.
    Nie doczytałem do końca, gdyż stwierdziłem, że ani to ciekawe, ani odkrywcze, z domieszką niestety głupich poglądów.
    Mnie by się dwóch zdań na temat moralizatora lisa nie chciało sklecić, a ty poświęcasz mu parę akapitów tasując te same nudne argumenty, nieraz tylko okraszone udaną, złośliwą docinką o żonie i tułaczce po stacjach.
    Następnie przerzucasz się na Wejcherta, odgrzewając wszystkie argumenty z tekstu wcześniejszego. Można przecież drwić z czyjejś śmierci, czemu nie? Przecież facet interesy za komuny robił. I w drwinach jeszcze wyrazić coś na kształt życzenia śmierci drugiego – jeszcze lepiej!
    Przy okazji poprzedniego tekstu o Wejchercie udało Ci się zawrzeć najgłupszą myśl, jaką mogłeś wytworzyć: „Żyć tak, żeby po śmierci na stadionach nie gwizdano, oto marzenie niejednego wizjonera, któremu trzeba będzie umrzeć.” Może błędnie interpretuje zdanie i może chodzi w nim o to, że bezsensownym marzeniem „wielkich” jest, aby ich wielkość po śmierci u nikogo nie budziła wątpliwości, aby poklask wśród mas wszelkich był powszechny. Przyznałbym wówczas, że to głupie marzenie i z pewnością nie w umyśle wielkiego zrodzone. Mam jednak przekonanie, iż w tym zdaniu zawiera się myśl taka, że te masy na stadionie po śmierci człowieka oddadzą mu sprawiedliwość za jego życie, oddadzą mu należny honor albo wręcz przeciwnie.
    Ci którzy, godzili się po śmierci JPII, aby niedługo potem zarzynać się ponownie na ulicach Krakowa, ci którzy dzielnie reprezentują nasz kraj za granicami, jak kibice Legii w Wilnie, ci co zarzynają się nawzajem w imię swoich ideałów.
    Niechże oni nam powiedzą kto prawy był za życia, a kto nie…

    Śmieszne to przypominanie biografii Wejcherta w kontekście gwizdów bydła na stadionie. Bydło na stadionie gwizdało z jednego prostego powodu. Bydło od nowych właścicieli klubu usłyszało „stop” i bydło mści się teraz na wszystkie możliwe sposoby.

    PS
    Poprzedni tekst był dla mnie również w dużym stopniu niewłaściwy, ale uznałem że ma prawo zaistnienia takka kontra dla tej laurki którą Wejchertowi stacja i portal wystawiły. Ten to już tylko brak pomysłów i odgrzewanie kotletów. Przy tej częstości pisania – bywa i tak, tylko po co tak długo 😛

  5. “Jeśli już wielce kulturalny
    “Jeśli już wielce kulturalny wampir straszący na blogach używa określeń typu bydło, to świadczy o jego mylnym poczuciu wyższości i o nieznajomości świata zwierząt.”
    Faktycznie dopiero Ty mi uświadomiłeś, że zupełnie bez sensu porównuję te kreatury do niewinnych zwierząt. Co do reszty nie chce mi się dyskutować z partyjną wykładnią sytuacji w Warszawie.
    Zapytam tylko skąd określenie stadionu “centrum finansowo-handlowym”?!

    “Jest jedyną osobą w necie, która stara się rozumieć kibiców Legii tak traktowanych przez właścicieli. Nic ci kibice nie zrobili takiego, co kwalifikowałoby się do obłudnego oburzenia”
    Dodam też, że mój brat raz (lub dwa) zdecydował się na wyjście na stadion w “szczytowym momencie” “bojkotu” przez “kibiców” (ile tych cudzysłowów…). Niestety opuszczanie stadionu drugą stroną, i przy asyście policji oddzielającej go od hord “prawdziwych kibiców” czatujących pod stadionem nie przypadło mu do gustu i zrezygnował z wątpliwych atrakcji.
    Prawdopodobnie wspomnienie tych opisów spowodowało błędne porównanie do bydła. Jednak zestawienie stada krówek z “prawdziwymi kibicami Legii” jest trochę nie na miejscu.

  6. “Jeśli już wielce kulturalny
    “Jeśli już wielce kulturalny wampir straszący na blogach używa określeń typu bydło, to świadczy o jego mylnym poczuciu wyższości i o nieznajomości świata zwierząt.”
    Faktycznie dopiero Ty mi uświadomiłeś, że zupełnie bez sensu porównuję te kreatury do niewinnych zwierząt. Co do reszty nie chce mi się dyskutować z partyjną wykładnią sytuacji w Warszawie.
    Zapytam tylko skąd określenie stadionu “centrum finansowo-handlowym”?!

    “Jest jedyną osobą w necie, która stara się rozumieć kibiców Legii tak traktowanych przez właścicieli. Nic ci kibice nie zrobili takiego, co kwalifikowałoby się do obłudnego oburzenia”
    Dodam też, że mój brat raz (lub dwa) zdecydował się na wyjście na stadion w “szczytowym momencie” “bojkotu” przez “kibiców” (ile tych cudzysłowów…). Niestety opuszczanie stadionu drugą stroną, i przy asyście policji oddzielającej go od hord “prawdziwych kibiców” czatujących pod stadionem nie przypadło mu do gustu i zrezygnował z wątpliwych atrakcji.
    Prawdopodobnie wspomnienie tych opisów spowodowało błędne porównanie do bydła. Jednak zestawienie stada krówek z “prawdziwymi kibicami Legii” jest trochę nie na miejscu.

  7. hmmm
    mam do piłki kopanej stosunek taki sam jak do stosunku z jeżem, raz w życiu byłem na meczu i wystarczy.
    dzisiaj mama mi opowiadała jak to chodzili z taka na mecze do momentu gdy w ich stronę poleciały kamienie, choć to tylko przy okazji.

    to co działo się na poczatku meczu na stadionie Legii to nie było zachowanie bydła to było zachowanie skurwysynów, niema innego określenia, bydło to zbyt delikatne.
    bandyci terroryzujący stadiony, mieniący się kibicami w szalikach klubowych na stadionach najczęściej budowanych z publicznych pieniędzy, nie ma znaczenia czy to Warszawa, Kraków, Kielce, którekolwiek ze śląskich miast wszędzie to samo.
    Kilkunastu wypasionych na sterydach skurwysynów domagających się prawa do katowania każdego kto w zasięgu rąk, a jak ich policja pacyfikuje to święte anioły, jak zarzynają kogoś z bandy innego klubu to dla szerokich rzesz “kibiców” gwiazdy.
    W Krakowie właśnie jednego na cmentarzu precyzyjnie kosa w tętnice udową potraktowali,
    Nie tak dawno “elita” legijnych” fanów pokazała czym dla nich jest uczestnictwo w meczu, pokazali to na Litwie, niech i Litwini wiedza że legia rządzi.
    to niech rządzi, w wiezieniach o zaostrzonym rygorze, choć tam pewnie okazało by się że chłopcy jedynie dypala potrafią nadstawić
    A wracając do stadionów, to do jasnej cholery, za jakiego wała, ja, ty, on, ona, ono, każdy z nas ma płacić za fanaberie biznesmenów co to chcą mieć drożyny od kopania szmaciaki? Bo jestem pewien, że gdyby HGW nie dała kasy na stadion legii to te skurwysyny stały by pod ratuszem i krzyczały HWDHGW. I tak jeszcze na koniec to z tego co pamiętam, umowa o budowie stadionu to dzieło zarządcy komisarycznego stolicy w czasie kampanii wyborczej, niejakiego Marcinkiewicza, który to dostał fuchę od niejakiego Kaczyńskiego. Grzech HGW to chyba urealnienie kosztorysu i rozpoczęcie budowy, której koszty ma ponoć pokryć czynsz jaki ITI będzie płacić za wynajem stadionu.

    I dlatego uważam, że:
    stadiony zaorać, posadzić ziemniaki, z ziemniaków bimbru napędzić i pic na zdrowie.

  8. hmmm
    mam do piłki kopanej stosunek taki sam jak do stosunku z jeżem, raz w życiu byłem na meczu i wystarczy.
    dzisiaj mama mi opowiadała jak to chodzili z taka na mecze do momentu gdy w ich stronę poleciały kamienie, choć to tylko przy okazji.

    to co działo się na poczatku meczu na stadionie Legii to nie było zachowanie bydła to było zachowanie skurwysynów, niema innego określenia, bydło to zbyt delikatne.
    bandyci terroryzujący stadiony, mieniący się kibicami w szalikach klubowych na stadionach najczęściej budowanych z publicznych pieniędzy, nie ma znaczenia czy to Warszawa, Kraków, Kielce, którekolwiek ze śląskich miast wszędzie to samo.
    Kilkunastu wypasionych na sterydach skurwysynów domagających się prawa do katowania każdego kto w zasięgu rąk, a jak ich policja pacyfikuje to święte anioły, jak zarzynają kogoś z bandy innego klubu to dla szerokich rzesz “kibiców” gwiazdy.
    W Krakowie właśnie jednego na cmentarzu precyzyjnie kosa w tętnice udową potraktowali,
    Nie tak dawno “elita” legijnych” fanów pokazała czym dla nich jest uczestnictwo w meczu, pokazali to na Litwie, niech i Litwini wiedza że legia rządzi.
    to niech rządzi, w wiezieniach o zaostrzonym rygorze, choć tam pewnie okazało by się że chłopcy jedynie dypala potrafią nadstawić
    A wracając do stadionów, to do jasnej cholery, za jakiego wała, ja, ty, on, ona, ono, każdy z nas ma płacić za fanaberie biznesmenów co to chcą mieć drożyny od kopania szmaciaki? Bo jestem pewien, że gdyby HGW nie dała kasy na stadion legii to te skurwysyny stały by pod ratuszem i krzyczały HWDHGW. I tak jeszcze na koniec to z tego co pamiętam, umowa o budowie stadionu to dzieło zarządcy komisarycznego stolicy w czasie kampanii wyborczej, niejakiego Marcinkiewicza, który to dostał fuchę od niejakiego Kaczyńskiego. Grzech HGW to chyba urealnienie kosztorysu i rozpoczęcie budowy, której koszty ma ponoć pokryć czynsz jaki ITI będzie płacić za wynajem stadionu.

    I dlatego uważam, że:
    stadiony zaorać, posadzić ziemniaki, z ziemniaków bimbru napędzić i pic na zdrowie.

  9. Mógłby Lis zaprosić Kabanosa Durczoka na debatę.
    Debatę o wulgarnym języku redaktorów prowadzących.Albo debatę o personelu pomocniczym w tefałenie i bladych blatach w szklanym domu Wielkiego Współwłaściciela i Wizjonera.Swoje trzy grosze mógłby wtrącić Owsiak – RÓWNIEŻ zasłużony w krzewieniu kultury języka/żulia może się uczyć od Jurka/.Himalaje hipokryzji.Między kibicami polskiej piłki kopanej a Lisami jest jedna ZASADNICZA różnica – kibice są zdolni do wielkich rzeczy/17.09/.

  10. Mógłby Lis zaprosić Kabanosa Durczoka na debatę.
    Debatę o wulgarnym języku redaktorów prowadzących.Albo debatę o personelu pomocniczym w tefałenie i bladych blatach w szklanym domu Wielkiego Współwłaściciela i Wizjonera.Swoje trzy grosze mógłby wtrącić Owsiak – RÓWNIEŻ zasłużony w krzewieniu kultury języka/żulia może się uczyć od Jurka/.Himalaje hipokryzji.Między kibicami polskiej piłki kopanej a Lisami jest jedna ZASADNICZA różnica – kibice są zdolni do wielkich rzeczy/17.09/.

  11. hmmm
    Kto sprawował urząd prezydenta Warszawy w 2006 roku? Marcinkiewicz który przejął schedę po Lechu Kaczyńskim, wtedy podjęto wiążącą decyzje o budowie stadionu, miał kosztować według ówczesnych założeń coś koło 380 mln, tera to kwota 470 w tym w tym VAT,
    Miasto buduje stadion a Legia będzie go utrzymywać i płacić czyn około 3,5 mln rocznie, to tyle na temat stadionu którego budowa jest dla mnie jakimś kuriozum jeśli już bo zgadzam się z opinia, że jeden by wystarczył, tym bardziej że ten “narodowy” będzie tylko piłkarski chyba, aczkolwiek sam pomyśl jak ten stadion wyglądał by po meczu Legia vs Polonia?

  12. hmmm
    Kto sprawował urząd prezydenta Warszawy w 2006 roku? Marcinkiewicz który przejął schedę po Lechu Kaczyńskim, wtedy podjęto wiążącą decyzje o budowie stadionu, miał kosztować według ówczesnych założeń coś koło 380 mln, tera to kwota 470 w tym w tym VAT,
    Miasto buduje stadion a Legia będzie go utrzymywać i płacić czyn około 3,5 mln rocznie, to tyle na temat stadionu którego budowa jest dla mnie jakimś kuriozum jeśli już bo zgadzam się z opinia, że jeden by wystarczył, tym bardziej że ten “narodowy” będzie tylko piłkarski chyba, aczkolwiek sam pomyśl jak ten stadion wyglądał by po meczu Legia vs Polonia?

  13. hmmm
    Mylisz się, gdyby rządziła inna opcja w warszawie, to znaczy gdyby to był PiS to budowano by dwa plus jeden, czyli Legia, Polonia i narodowy, a miasto chyba nie finansuje narodowego. Powstał by tylko narodowy bo pozostałe by budowano, i budowano, pewnie siłami własnymi BBN tak by do korupcji jakiejś nie doszło, czyli teraz była by makieta

  14. hmmm
    Mylisz się, gdyby rządziła inna opcja w warszawie, to znaczy gdyby to był PiS to budowano by dwa plus jeden, czyli Legia, Polonia i narodowy, a miasto chyba nie finansuje narodowego. Powstał by tylko narodowy bo pozostałe by budowano, i budowano, pewnie siłami własnymi BBN tak by do korupcji jakiejś nie doszło, czyli teraz była by makieta

  15. Skoro pamiętasz milicję obywatelską …
    To zapewne stare porzekadło , którym przekreślano takich młodych Olków z ZSMP : matka kur.a a ojciec milicjant.Te małe litery w tytule to z szacunku.Kiedyś dawno temu ,na portalu Waltera i Wielkiego Wizjonera jakiś facet jakimś chorym tekstem tak mnie wku.wił,że ripostę podpisałem ojciec_milicjant.Tamten miał ksywę – matka_kurka.

  16. Skoro pamiętasz milicję obywatelską …
    To zapewne stare porzekadło , którym przekreślano takich młodych Olków z ZSMP : matka kur.a a ojciec milicjant.Te małe litery w tytule to z szacunku.Kiedyś dawno temu ,na portalu Waltera i Wielkiego Wizjonera jakiś facet jakimś chorym tekstem tak mnie wku.wił,że ripostę podpisałem ojciec_milicjant.Tamten miał ksywę – matka_kurka.

  17. kurtyzana

    Od czasu ucieczki chytruska z Polsatu nie czerpię śladowej przyjemności z odsłuchiwania pokrętnych tez zastraszonego, kupionego za “ciężki pieniądz” zarazem przez prawie sprawiedliwych, futrzaka, stąd dopiero wczoraj, po lekturze literek Kuraka (o sprawie Legii nie miałem bladego nawet pojęcia), nabrałem ochoty na weryfikację przedstawionych faktów – okazja nadarzyła się szybko, bo „misyjna” TV Polonia powtórzyła materiał – kolejny raz jestem „porażony” trafnością oceny sytuacji przez "Naszego" Blogera !

    Znamiennym również jest, co zdaje się uszło uwadze troskliwej "Matce", że po ostatecznej wymianie gości, w końcowej części cyrku ze szczekającym psowatym, przy okazji tendencyjnego przesłuchiwania luzaka-Owsiaka, Tomasz (zbieżność imion raczej przypadkowa) Lis również moczył kopyta w rozrzuconych miedziakach – cała prawda i tylko prawda

    Brawo Kurak !

  18. kurtyzana

    Od czasu ucieczki chytruska z Polsatu nie czerpię śladowej przyjemności z odsłuchiwania pokrętnych tez zastraszonego, kupionego za “ciężki pieniądz” zarazem przez prawie sprawiedliwych, futrzaka, stąd dopiero wczoraj, po lekturze literek Kuraka (o sprawie Legii nie miałem bladego nawet pojęcia), nabrałem ochoty na weryfikację przedstawionych faktów – okazja nadarzyła się szybko, bo „misyjna” TV Polonia powtórzyła materiał – kolejny raz jestem „porażony” trafnością oceny sytuacji przez "Naszego" Blogera !

    Znamiennym również jest, co zdaje się uszło uwadze troskliwej "Matce", że po ostatecznej wymianie gości, w końcowej części cyrku ze szczekającym psowatym, przy okazji tendencyjnego przesłuchiwania luzaka-Owsiaka, Tomasz (zbieżność imion raczej przypadkowa) Lis również moczył kopyta w rozrzuconych miedziakach – cała prawda i tylko prawda

    Brawo Kurak !