Reklama

Kim jesteś ty plujący jadem na poetów, którzy odeszli?

Wieść o jej śmierci zastała nas w łóżku – kochaliśmy się, jak zawsze wieczorem lub o wczesnej porze idąc ze słońcem w dzień. Wiadomość nie zelektryzowała nas tak bardzo jak widok siedemnastu kresek poniżej zera niejakiego szanownego pana Celsjusza.

Reklama

– Wiesz kochana, umarła Wisława. Znasz jej poezję?

– Nie skarbie, nie mogę powiedzieć, że znam skoro zaledwie pamiętam kilka jej wierszy. A ty?

– Też niezbyt dobrze, ale sporo czytałem – chciałem poznać o czym pisze i jak stawia znaki. Nie zachwycała mnie jej twórczość. Ale wiele kawałków wyszło jej naprawdę dobrze. Wiem za to kochana, że jutro jedni wynosić ją będą na ołtarze, a inni obrzucą łajnem za błędy jej młodości, za wspieranie duchem i piórem działań komunistów, którzy ponoć dali jej szansę wyjścia na światło dzienne

– Żartujesz, prawda?

– Niby z czym, że obrzucą, czy, że szła z prądem tamtych czasów?

– Jedno i drugie

– Skarbie śpij smacznie. Jutro sama zobaczysz

Przytuliłem kochaną do siebie i w pozycji łyżeczek udaliśmy się w podróż za Morfeuszem.
Noc minęła. Przyszło to jutro i choć wiedziałem, że będzie tak jak mówiłem przed snem, to, to, co zobaczyłem na rożnych forach, zwłaszcza tych uznających siebie za prawicowe – swoją drogą ciekawa ta polska prawica, jak nie wiem co – zmroziła mnie bardziej niż temperatura na zewnątrz, choć tam akurat było naprawdę cholerniście zimno.

Zamyślony popatrzyłem w okno. Ruch niewielki, a samochodów na parkingach i chodnikach sporo jak nigdy dotąd.
O! Zmroziło.
Tu i ówdzie ktoś „piłował” swoje auto do upadłego mocno wierząc w to, że ten… mróz ominął prowizoryczną osłonkę w postaci jakiegoś nakrycia na masce samochodu.

Nic z tego kolejne yyy rozrusznika dogorywało, podobnie jak dogorywa moja wiara w uczciwość i zdrowy rozsądek ludzi.
Jedno i drugie znalazło się w fazie wymierania mamutów. 

Polska moczarów! Polska moherów! Polska, już sam nie wiem kogo. 

Ale dobrze wiem, że to wciąż jeszcze moja, poraniona ciosami okupantów sąsiadów zza Odry i Buga, Ojczyzna, w której uczyłem się mówić i pisać po polsku. Tylko wielka szkoda, że nie uczyli nas myśleć po polsku. A te wszystkie samo-uczenia się wyszły jak wyszły. Wystarczy zerknąć na sejm, spojrzeć na partie i koterie polityczne, których celem jest wydojenie publicznej kasy.

Nie ma klasy ani w rządzie, ani w opozycji. Nie ma ducha w narodzie. Ten, kiedy się na chwilę pojawi przy okazji jakiegoś niezwykłego wydarzenia natychmiast jest gaszony przez Polskę moczarów. A kiedy trzeba usiąść, bo inaczej nie da się rozwiązać wewnętrznego problemu, problem jest podsycany językiem nienawiści przez Polskę moherów.

Nie zapytam kto na tym wgrywa najwięcej, bo to pytanie dla obecnych licealistów, nie dla ludzi dorosłych. Niestety nie dorośliśmy ani w roku 1956, 1968, 1970, 1976 i w 1980. też nie.
Te daty były znaczącym wyznacznikiem, tropem, czasem trudnych doświadczeń, z których wystarczyło tylko mądrze czerpać, by w kolejnych latach ciężkiej pracy dzielić się mądrością a czasie ostatecznej próby umiejętnie oddzielić ziarno od plew. 

Niestety wszystkie te daty – ofiary złożone na brukach polskich ulic, po których przelała się krew polskiego robotnika, inteligenta i studenta nie dały nam mandatu dojrzałości pozwalającego iść w dorosłe i samodzielne życie. Mimo tak ogromnego bagażu jakże dramatycznych doświadczeń nie dorośliśmy ani wtedy, ani tym bardziej w latach 1989/1991.

Kiedy czytam te kalumnie rzucane pod adresem zmarłej poetki, Wisławy Szymborskiej, to odnoszę wrażenie, że wpisów tych dokonują ludzie miałcy i mali, którym nic dotąd w życiu się nie udało, a ich frustracja jest efektem likwidacji państwa PRL, w którym mieli zapewnioną pracę wraz z całym pakietem socjalnym w postaci deputatów; trzynastek; czternastek; wakacji pod gruszą; kolonii dla dzieci; paczek na gwiazdkę i innych socjalistycznych wynalazków. 

Dzisiaj, ci mali i miałcy, znaleźli się po prawej stronie – rozglądam się uważnie i śmiech mnie ogarnia, bo tu tylko sama lewizna, którą różnią prezesi partii kanapowych i ugrupowań wzajemnego opluwania się lub wazelinowania – w zależności od potrzeby: swoisty „teatr narodowy” zmontowany naprędce przez „chłopców” specsłużb państw mających tu w Polsce swoje interesy. Szkoda, że w tym wszystkim zabrakło polskich służb i polskiego interesu narodowego z polskim mężem stanu na czele. Małym i miałkim żal dupę ściska, a nienawiść ich wzrasta wprost proporcjonalnie do ich wtórnego analfabetyzmu.

A przecież mieli szansę, aby jakoś wyjść na ludzi i otrzeć się o którąś z muz – tamto państwo, oprócz wspomnianych deputatów i innych wynalazków, dawało – zupełnie za friko – bilety do teatru, do kina. Trzeba było pójść, a nie przehandlować na piwo czy wino marki wino, być może zatliłaby się jakaś wrażliwość na kulturę i sztukę.

Ci mali i miałcy – chorzy z nienawiści do wszystkiego i wszystkich, którzy potrafili się jakoś znaleźć i coś stworzyć i pozostawić po siebie konkretne dobro dodane – dziś nieopatrznie zostając po tej prawej stronie przebąkują coś o swoim udziale w zmianie systemu.

Już widzę tę ich walkę ze znienawidzonym systemem socjalistycznym, która polegała na okradaniu tamtego państwa z wszystkiego z czego się tylko dało. 

Kochane oszołomy, wasze miejsce tak naprawdę jest po stronie Leszka Millera, tylko on jest w stanie zapewnić wam ten luksus dobrodziejstw poprzedniego systemu, i jeśli tam przejdziecie będziecie mogli z czystym sumieniem znowu „walczyć” okradając znienawidzonego krwiopijcę kapitalistę, który ani myśli dawać jakieś trzynastki, bony i inne przywileje.

W mentalności każdego kapitalisty dobrodziejstwem jest ciężka praca i wyzysk.

Zatem, gdyby wam nienawiść nie odebrała resztek rozumu i nie pozbawiła was instynktu – a dobry Bóg ponoć jak chce kogoś ukarać, to właśnie rozum mu odbiera – to byście dziś byli na właściwym dla was miejscu.

http://youtu.be/1Igkqb7ALJM

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. poezja zarobkowa
    Raczej unikam czepiania się poetów za różne głupoty jakie dawno temu wypisywali. Czytuję takie ich kawałki tylko żeby się pośmiać.
    Poeci znani i lubiani mają szczególną wrażliwość emocjonalną i umiejętność układania słów w odpowiednim porządku, na polityce zaś kompletnie się nie znają.
    Taki jeden z drugim jak się spręży, namyśli, i coś sobie golnie, to potrafi zapłakać nad Stalinem równie szczerze jak później nad jego ofiarami, co nie oznacza że jest szczególnie zakłamany.
    Są oczywiście też poetyczni politycy i wierszujący myśliciele, ale to inna branża niż pani Szymborska.

    • @Chlor
      Dziękuję za Twój rzeczowy wpis. Na Nowym Ekranie i Niepoprawnych bardzo się ten mój tekst nie spodobał. Najwyraźniej trafiłem w czułe miejsca co poniektórych. Zwłaszcza tymi kawałkami o ich “walce” za ‘tamtych czasów’ i dzisiejszym wtórnym analfabetyzmie. Bo jak inaczej nazwać tych tzw “blogerów”, którzy jak jeden dureń zajmują się przyklejaniem tekstów z jednego miejsca (Wikipedia) jako dowód i argument na zbrodnię zmarłej.
      Ale miałcy i mali mają to siebie, że źdźbło zauważą w oku innym, a belki w swoim dostrzec nie mogą.

  2. poezja zarobkowa
    Raczej unikam czepiania się poetów za różne głupoty jakie dawno temu wypisywali. Czytuję takie ich kawałki tylko żeby się pośmiać.
    Poeci znani i lubiani mają szczególną wrażliwość emocjonalną i umiejętność układania słów w odpowiednim porządku, na polityce zaś kompletnie się nie znają.
    Taki jeden z drugim jak się spręży, namyśli, i coś sobie golnie, to potrafi zapłakać nad Stalinem równie szczerze jak później nad jego ofiarami, co nie oznacza że jest szczególnie zakłamany.
    Są oczywiście też poetyczni politycy i wierszujący myśliciele, ale to inna branża niż pani Szymborska.

    • @Chlor
      Dziękuję za Twój rzeczowy wpis. Na Nowym Ekranie i Niepoprawnych bardzo się ten mój tekst nie spodobał. Najwyraźniej trafiłem w czułe miejsca co poniektórych. Zwłaszcza tymi kawałkami o ich “walce” za ‘tamtych czasów’ i dzisiejszym wtórnym analfabetyzmie. Bo jak inaczej nazwać tych tzw “blogerów”, którzy jak jeden dureń zajmują się przyklejaniem tekstów z jednego miejsca (Wikipedia) jako dowód i argument na zbrodnię zmarłej.
      Ale miałcy i mali mają to siebie, że źdźbło zauważą w oku innym, a belki w swoim dostrzec nie mogą.

  3. poezja zarobkowa
    Raczej unikam czepiania się poetów za różne głupoty jakie dawno temu wypisywali. Czytuję takie ich kawałki tylko żeby się pośmiać.
    Poeci znani i lubiani mają szczególną wrażliwość emocjonalną i umiejętność układania słów w odpowiednim porządku, na polityce zaś kompletnie się nie znają.
    Taki jeden z drugim jak się spręży, namyśli, i coś sobie golnie, to potrafi zapłakać nad Stalinem równie szczerze jak później nad jego ofiarami, co nie oznacza że jest szczególnie zakłamany.
    Są oczywiście też poetyczni politycy i wierszujący myśliciele, ale to inna branża niż pani Szymborska.

    • @Chlor
      Dziękuję za Twój rzeczowy wpis. Na Nowym Ekranie i Niepoprawnych bardzo się ten mój tekst nie spodobał. Najwyraźniej trafiłem w czułe miejsca co poniektórych. Zwłaszcza tymi kawałkami o ich “walce” za ‘tamtych czasów’ i dzisiejszym wtórnym analfabetyzmie. Bo jak inaczej nazwać tych tzw “blogerów”, którzy jak jeden dureń zajmują się przyklejaniem tekstów z jednego miejsca (Wikipedia) jako dowód i argument na zbrodnię zmarłej.
      Ale miałcy i mali mają to siebie, że źdźbło zauważą w oku innym, a belki w swoim dostrzec nie mogą.

  4. Pani Wisława Szymborska
    jest nijako “ofiarą” środowiska i propagandy lewicowej, zbyt mocne pompowanie w balonik kończy się gwałtownym pęknięciem. Takich “ofiar” będzie coraz więcej, w opozycji do obłudy zazwyczaj stawiane są bluzgi. Proszę zauważyć, że cisza w eterze (mogę coś pominąć poprzez niedopatrzenie), nie ma rzewnych deklamacji nad wielkością, skromnością, grom programów publicystycznych o geniuszu, wspaniałości, wstydliwa cisza tylko.
    Co do błędów młodości (chyba, że się to nie uważa za błędy), wystarczy się od nich wyraźnie odciąć, a znów można grzać miejsce na piedestale.

    • @Ijon Tichy
      W sumie nie wiemy, brak wystarczających danych, czy Wisława dokonała czy nie rozliczenia ze swoją młodością. Mogła to zrobić, a salon mógł zablokować taką informację.
      Mój tekst, to nie obrona Autorki – jej poezja broni się sama – tylko próba ukazania poziomu tych “prawicowych” oszołomów, którzy ukryci za nickiem plują i jątrzą. Wystarczy poczytać, aby dostrzec, że to grafomani dotknięci wtórnym analfabetyzmem. To, że “przykleili” się do prawej strony, to efekt tego co zawarłem w swoim tekście.

  5. Pani Wisława Szymborska
    jest nijako “ofiarą” środowiska i propagandy lewicowej, zbyt mocne pompowanie w balonik kończy się gwałtownym pęknięciem. Takich “ofiar” będzie coraz więcej, w opozycji do obłudy zazwyczaj stawiane są bluzgi. Proszę zauważyć, że cisza w eterze (mogę coś pominąć poprzez niedopatrzenie), nie ma rzewnych deklamacji nad wielkością, skromnością, grom programów publicystycznych o geniuszu, wspaniałości, wstydliwa cisza tylko.
    Co do błędów młodości (chyba, że się to nie uważa za błędy), wystarczy się od nich wyraźnie odciąć, a znów można grzać miejsce na piedestale.

    • @Ijon Tichy
      W sumie nie wiemy, brak wystarczających danych, czy Wisława dokonała czy nie rozliczenia ze swoją młodością. Mogła to zrobić, a salon mógł zablokować taką informację.
      Mój tekst, to nie obrona Autorki – jej poezja broni się sama – tylko próba ukazania poziomu tych “prawicowych” oszołomów, którzy ukryci za nickiem plują i jątrzą. Wystarczy poczytać, aby dostrzec, że to grafomani dotknięci wtórnym analfabetyzmem. To, że “przykleili” się do prawej strony, to efekt tego co zawarłem w swoim tekście.

  6. Pani Wisława Szymborska
    jest nijako “ofiarą” środowiska i propagandy lewicowej, zbyt mocne pompowanie w balonik kończy się gwałtownym pęknięciem. Takich “ofiar” będzie coraz więcej, w opozycji do obłudy zazwyczaj stawiane są bluzgi. Proszę zauważyć, że cisza w eterze (mogę coś pominąć poprzez niedopatrzenie), nie ma rzewnych deklamacji nad wielkością, skromnością, grom programów publicystycznych o geniuszu, wspaniałości, wstydliwa cisza tylko.
    Co do błędów młodości (chyba, że się to nie uważa za błędy), wystarczy się od nich wyraźnie odciąć, a znów można grzać miejsce na piedestale.

    • @Ijon Tichy
      W sumie nie wiemy, brak wystarczających danych, czy Wisława dokonała czy nie rozliczenia ze swoją młodością. Mogła to zrobić, a salon mógł zablokować taką informację.
      Mój tekst, to nie obrona Autorki – jej poezja broni się sama – tylko próba ukazania poziomu tych “prawicowych” oszołomów, którzy ukryci za nickiem plują i jątrzą. Wystarczy poczytać, aby dostrzec, że to grafomani dotknięci wtórnym analfabetyzmem. To, że “przykleili” się do prawej strony, to efekt tego co zawarłem w swoim tekście.

  7. Dlaczego tak piszą?
    To chyba nie dotyczyło Pani Szymborskiej, ale byli tacy, co musieli. Musiał Pasternak napisać „Kantatę o Stalinie” a Michaił Zoszczenko „Opowiadania o Leninie”. Kołyma nie była miłym miejscem i nikt się tam z własnej woli nie wybierał.
    http://www.youtube.com/watch?v=TyB3d-x6DEk&feature=related
    „Lenin i ryba” to jedno z tych opowiadań. U nas wydane w 1970 roku z okazji setnej rocznicy urodzin Lenina ( w skrócie SRUL). Czytaliśmy to na przerwach, śmiechu było co niemiara.

  8. Dlaczego tak piszą?
    To chyba nie dotyczyło Pani Szymborskiej, ale byli tacy, co musieli. Musiał Pasternak napisać „Kantatę o Stalinie” a Michaił Zoszczenko „Opowiadania o Leninie”. Kołyma nie była miłym miejscem i nikt się tam z własnej woli nie wybierał.
    http://www.youtube.com/watch?v=TyB3d-x6DEk&feature=related
    „Lenin i ryba” to jedno z tych opowiadań. U nas wydane w 1970 roku z okazji setnej rocznicy urodzin Lenina ( w skrócie SRUL). Czytaliśmy to na przerwach, śmiechu było co niemiara.

  9. Dlaczego tak piszą?
    To chyba nie dotyczyło Pani Szymborskiej, ale byli tacy, co musieli. Musiał Pasternak napisać „Kantatę o Stalinie” a Michaił Zoszczenko „Opowiadania o Leninie”. Kołyma nie była miłym miejscem i nikt się tam z własnej woli nie wybierał.
    http://www.youtube.com/watch?v=TyB3d-x6DEk&feature=related
    „Lenin i ryba” to jedno z tych opowiadań. U nas wydane w 1970 roku z okazji setnej rocznicy urodzin Lenina ( w skrócie SRUL). Czytaliśmy to na przerwach, śmiechu było co niemiara.