Reklama

Bardzo często lud posługuje się frazeologią nie znając etymologii i semantyki. Mądrze brzmi? Dla mnie to grafomania pseudonaukowa i komplikowanie rzeczy prostych. Normalny człowiek mówi jak człowiek – nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz. Normalnych ludzi jest na świecie najwięcej, wbrew histerycznym ocenom pesymistów, dlatego też w dzisiejszym felietonie zwracam się do normalnych i piszę normalnym językiem, aby zażyć odtrutkę na medialny bełkot. Szanowni „normalsi”, kiedy ostatni raz byliście w sejmie? Poważnie pytam i jest to kluczowe pytanie w kontekście całego zjawiska, jakie zamierzam opisać.

Założę odważnie, że 90% czytających niniejsze słowa nie była w sejmie nigdy, a w ostatnim miesiącu sejmu nie odwiedziło 99,9% Czytelników. Bardzo podobnie ta statystyka będzie wyglądała na innych portalach, z drobną korektą związaną z większą liczbą Użytkowników. Pozwólcie zatem, że zadam kolejne pytanie, z pozoru uwłaczające ludzkiej inteligencji, ale pozory, jak wiadomo, mylą. Skoro nie bywacie w sejmie, to skąd wiecie, co tam się dzieje? Od polityków? Od ekspertów? W niewielkim stopniu może i od nich, bo część ekspertów i polityków posiada własne „media”, z reguły o mniejszym zasięgu niż kontrowersje.net, ale coś tam sobie w Internecie piszą.

Reklama

Przyznacie jednak, że zdecydowana większość informacje czerpie z mediów i to tych głównych. Kto zatem decyduje o treści i formie przekazu? Tylko i wyłącznie media, a media to żywi ludzie, których nazywamy dziennikarzami. Poszczególne redakcje i wydawcy mogą z politykiem zrobić, co chcą i tak się zresztą dzieje. Redaktor naczelny jest w stanie pominąć wydarzenie, jakim na forach internetowych żyje znaczna cześć społeczeństwa, żeby daleko nie szukać, tak było z niejakim Durczokiem. Z drugiej strony wydawca bez trudu wykreuje nie tyko temat dnia, ale temat półrocza i tutaj melduje się nam „Mama Madzi”. Takie są fakty, dość powszechnie znane i dla ułatwienia zostały przywołane prostymi słowami, bez semantyki i etymologii, żeby nikt się nie musiał pocić i biegać po Wikipedii.

W świetle faktów to nie polityk, któremu zawsze i z pełną swobodą da się zarzucić wszelkie zło świata i tym bardziej nie „przeciętny człowiek” odpowiada za „narrację”. Wszystko jest dziełem mediów i niby mówimy o oczywistej oczywistości, ale gdy się pojawia konkret to rusza cały cyrk ze wzajemnym przerzucaniem się kto jest bardziej głupi i kto ma byle jaki gust. „Genialną” wymówkę w tej kwestii, niezależnie od proweniencji, mają właśnie dziennikarze. Przekonanie, że widz, słuchacz, czytelnik są tak prymitywni, jak prymitywne są treści medialne, to doskonałe alibi dla dziennikarskiej bylejakości. Nikt i nigdy do końca nie zweryfikuje, ile w produkcjach medialnych jest kreacji pod konkretne potrzeby, a ile talentu, czy beztalencia twórców. Na szczęście jedno ustalenie nie budzi żadnych wątpliwości i to już nie ma usprawiedliwień.

O tym, co się dzieje w miejscach, do których 99% ludzi nie zagląda, dowiadujemy się od mediów. W przypadku Sejmu RP jest jeszcze ciekawiej, bo tam przebywa stała wyspecjalizowana grupa dziennikarska, która zna te realia na pamięć i niejedno widziała. Nigdy się takim zajęciem nie parałem, ale w sejmie byłem i pierwsze co mnie zaskoczyło, to „ściana dziennikarska”. Przed sejmową ścianą siedzą sobie dziennikarze, klepią kciukami w smartfony lub laptopy, piją z plastikowych pojemników kawę i napoje, no i zewsząd wieje nudą. Obok leniwie stoją statywy, uśpione kamery, zgaszone lampy. Obok dziennikarzy swobodnie przechadzają się politycy i z reguły żaden z pijących kawę ich nie zaczepia, czasami coś tam sobie pożartują, ale to poza kamerą.

Kiedy się to całe, piekielnie znudzone, towarzystwo podrywa? W takich samych momentach, jak policjant stojący w krzakach przez pięć godzin z suszarką. Jak da się coś upolować! Generalnie to nic się w sejmie nie dzieje, jakieś tam ustawy, komisje, legislacje, czego prawie nikt nie rozumie, ale jak Iwona Hartwich wywiesi uprane gacie na sejmowym korytarzu, to kubki z kawą fruwają po całym sejmie i towarzystwo dziennikarskie w biegu łapie za kamery. Puenta? Gdy słyszę, że dziennikarze ubolewają nad tematem dnia „Tablica POKO”, to mi się treść żołądka cofa pod grdykę. Tablicy POKO nie wypromowała POKO, czy Marek Suski, ale wy… „dziennikarze. Tablica POKO jest waszym lustrem… dziennikarze.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Ale nawet dziennikarze

    Ale nawet dziennikarze opozycji uważają, że zaginięcie plakatu jest ciekawsze od faszyzmu i łamania konstytucji.

    A z dobrych wieści miesiąc po przyznaniu azylu norweżce z dzieckiem, norwedzy wyrzucili polskiego konsula i zapewniali, że rząd Polski będzie siedział cicho. Ale rząd Polski wyrzucił konsula norweskiego i zagroził, że ma więcej wniosków azylowych norwegów. Rezultat? 

     

    Martin Welhaven, norweski prokurator i szef regionalnych struktur policji, przyznał, że słynna interwencja wobec polskiego konsula Sławomira Kowalskiego poszła za daleko. Policjanci żałują incydentu.

  2. Ale nawet dziennikarze

    Ale nawet dziennikarze opozycji uważają, że zaginięcie plakatu jest ciekawsze od faszyzmu i łamania konstytucji.

    A z dobrych wieści miesiąc po przyznaniu azylu norweżce z dzieckiem, norwedzy wyrzucili polskiego konsula i zapewniali, że rząd Polski będzie siedział cicho. Ale rząd Polski wyrzucił konsula norweskiego i zagroził, że ma więcej wniosków azylowych norwegów. Rezultat? 

     

    Martin Welhaven, norweski prokurator i szef regionalnych struktur policji, przyznał, że słynna interwencja wobec polskiego konsula Sławomira Kowalskiego poszła za daleko. Policjanci żałują incydentu.