Reklama

Z tymi dziećmi to skaranie boskie, pod każdą szerokości

Z tymi dziećmi to skaranie boskie, pod każdą szerokością geograficzną. Ledwie się w Polsce zaczęła długa debata na dziwny temat: „Czy syn premiera jest sierotą?”, a już młody książę, w tak bliskiej Polakom Anglii, narobił zamieszania. Z braku innych zająć pomyślałem sobie, że porównam te dwa skandale, w rodzinach z pierwszych stron gazet, swoim zwyczajem wykazując różnice i podobieństwa. Pierwsza w oczy rzuca się ranga zdarzeń. O ile fakt, że syn premiera Polski wystawia faktury złodziejom i ci złodzieje synowi grzecznie płacą, jest dla mnie bardzo istotny, o tyle latanie z goła dupą po hotelowym pokoju, co się przydarzyło księciu Harremu, kompletnie nie spędza mi snu z powiek. Ranga wcale nie wynika z przynależności narodowej, zapewniam, że w przypadku zamiany ról moje odczucia się nie zmienią. Gdyby Michał Tusk zaprosił sobie do pokoju, który pono sam spłaca, jakieś trzy dupy i przegrał z nimi do gołej dupy, maiłabym to w dupie. Z kolei Książę Harry współpracujący z tamtejszym złodziejem interesowałby mnie w kilku aspektach: prawnym, medialnym, politycznym, społecznym. Teoretycznie nie mam komfortu, bo porównuje różnej rangi kompromitacje, ale właśnie dlatego lepiej będzie widać najważniejszą różnicę, o której za chwilę, bo wcześniej jeszcze kilka pomniejszych. Reakcja dworu brytyjskiego i reakcja kancelarii Tuska. No dobrze, nie będę się wygłupiał, tego się oczywiście porównać nie da, poza jedną generalną uwagą, dwór zrobił wszystko, aby zachować powagę państwa, Tusk mógł już do końca nic robić, zamiast się błaźnić. Media i kręgi polityczne, a także społeczne odczucia w Polsce i Anglii jakby na przeciwnych biegunach rozmieszczone.

Reklama

W Polsce polityczna i medialna wspaniałomyślność, w Anglii niewiele litości, pomimo autocenzury brukowców i zdrowego rozsądku mediów poważnych. A tę główną różnicę, o którą będzie można mieć do mnie żal, bo z pozoru wygląda na mało główną, widzę w zachowaniu rodziny królewskiej i rodziny Tusków. Rozmaite komentarze padały w Anglii od pełnego potępienia, wstydu za ojczyznę, przez mieszane uczucia, aż po pełne rozgrzeszenie i nazywanie Harrego ofiarą zaplanowanej akcji brukowców. Jednego tylko w tej gamie ocen nie było. W żadnym brytyjskim przekazie medialnym, komentarzu politycznym, czy społecznym odczuciu nie zauważyłem tego, co w Polsce było „argumentem” numer jeden, a mianowicie, że ojciec nie może odpowiadać za czyny syna. Głupota? No niestety, nie! Przeciwnie to jest właśnie ten kulturowy fundament, o którym nie tak dawno pisałem. Można sobie gadać, tak czy owak, ale w kraju, który stoi na fundamencie wysokiej kultury, podobnych idiotyzmów, jakie w peerelowskiej Polsce są nagminne, nie uświadczysz. Anglikom zwyczajnie nie przyszło do głowy, że Jej Królewska Mość, czy też Książę Karol może wyjść przed kamery i powiedzieć do ludu, że Harry jest dorosły, wie co robi, dlatego rodzinna królewska nie będzie rozliczana z grzechów jednego członka rodziny.

Nie będę udawał wielkiego speca od wiktoriańskich obyczajów, ale w ciemno jestem gotów postawić wszystko co mam, że coś podobnego w Anglii zdarzyć by się nie mogło. U nas się zdarzyło, zdarza się co dzień i co najgorsze staje się normą kultury usytuowanej gdzieś między jaskinią i kołchozem. Każdego dnia Polakom wciska się do głów takie właśnie wzorce „kulturowe”, które w poważnym kraju wywołałby powszechną konsternację. Rodzice nie odpowiadają za dzieci, dzieci nie mają nic wspólnego z rodzicami i jeszcze z setka bzdur kształtujących „zbiorową świadomość”. Dopiero gdy się weźmie dwa wydarzenia, z których jedno jest absolutnym bzdetem, a drugie poważną patologią, widać przepaść między kulturą wysoką i kulturą jaskiniowo-kołchoźniczą. Skąd się bierze ta przepaść? Z tradycji rzecz jasna, czyli z konsekwentnego wpajania do głowy zasad, które pozwalają rozwijać się wielkim narodom, a brak tradycji i nienaruszalnych zasad prowadzi biedne narody do wiecznego „ścigania standardów”. Książę Harry gołą dupą pokazał w jaką ciemną dupę od dziesiątek lat pchają nas potomkowie jaskiniowców i kołchoźników. Kto chce niech się śmieje, że rozdmuchałem incydenty do takiej skali, ale to nie są incydenty tylko próbki możliwości, dlatego nic śmiesznego w tym tekście zawierać nie chciałem.

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Chyba trudno porównywać
    akurat te dwie sytuacje.
    Z jednej strony nieżonaty facet, który zażywa kawalerskiego życia, jak się da(bo zdaje się, że całe towarzystwo zabawiało się ze sobą dobrowolnie), a z drugiej cwaniaczek wykształciuszek o dobrym(w sensie: otwierającym wszelakie drzwi) nazwisku, kombinujący “co by tu zrobić, aby zarobić i się nie narobić”.
    Skoro już jesteśmy w Anglii, to lepiej wyobrazić sobie, że syn Camerona (załóżmy, że takowego ma, bo nie wiem), wplątał się w jakieś nieczyste interesy z równie nieczystymi firmami.
    To by się działo.
    Camerona już by w polityce nie było i żadna gazeta nie bąknęła by nawet, że cóż biedny tato winien…

    • a teraz różnica w mentalności dziennikarzy:
      Breivik powinien trafić do łagru,a jak się uśmiechał w trakcie procesu to policjanci powinni go skopać. Tacy europejscy…

      Patrzą na te luksusy i zastanawiają za co nagroda. Zamiast wsiąść do samolotu polecieć i zostać sąsiadem Breivika….

  2. Chyba trudno porównywać
    akurat te dwie sytuacje.
    Z jednej strony nieżonaty facet, który zażywa kawalerskiego życia, jak się da(bo zdaje się, że całe towarzystwo zabawiało się ze sobą dobrowolnie), a z drugiej cwaniaczek wykształciuszek o dobrym(w sensie: otwierającym wszelakie drzwi) nazwisku, kombinujący “co by tu zrobić, aby zarobić i się nie narobić”.
    Skoro już jesteśmy w Anglii, to lepiej wyobrazić sobie, że syn Camerona (załóżmy, że takowego ma, bo nie wiem), wplątał się w jakieś nieczyste interesy z równie nieczystymi firmami.
    To by się działo.
    Camerona już by w polityce nie było i żadna gazeta nie bąknęła by nawet, że cóż biedny tato winien…

    • a teraz różnica w mentalności dziennikarzy:
      Breivik powinien trafić do łagru,a jak się uśmiechał w trakcie procesu to policjanci powinni go skopać. Tacy europejscy…

      Patrzą na te luksusy i zastanawiają za co nagroda. Zamiast wsiąść do samolotu polecieć i zostać sąsiadem Breivika….

  3. Ale o co chodzi? Przecież
    Ale o co chodzi? Przecież nasza ELYTA równa do wzorców coraz lepiej. Ktoś powiedział, że trzeba dorównać do wzorców demokracji, ale widocznie niezbyt precyzyjnie określił jakich, więc wybrali sobie wschodnie i wszystko jest O.K. A ludzie zamiast czytać GW, w której pewnie zaraz napiszą co mamy o ty sądzić, czepiają się bogu ducha winnych ojców.

  4. Ale o co chodzi? Przecież
    Ale o co chodzi? Przecież nasza ELYTA równa do wzorców coraz lepiej. Ktoś powiedział, że trzeba dorównać do wzorców demokracji, ale widocznie niezbyt precyzyjnie określił jakich, więc wybrali sobie wschodnie i wszystko jest O.K. A ludzie zamiast czytać GW, w której pewnie zaraz napiszą co mamy o ty sądzić, czepiają się bogu ducha winnych ojców.

  5. Za to w gazecie porażający artykuł
    na temat wiedzy historycznej Polaków. Dziennikarz jest przerażony jak łatwo można zmanipulować tubylców. Połowa jest przekonana że nad wisłą jednocześnie żyły dinozaury i ludzie. Albo Jaskiniowcy i Kołchoźnicy. Wystarczył jeden film z Hollywood.

  6. Za to w gazecie porażający artykuł
    na temat wiedzy historycznej Polaków. Dziennikarz jest przerażony jak łatwo można zmanipulować tubylców. Połowa jest przekonana że nad wisłą jednocześnie żyły dinozaury i ludzie. Albo Jaskiniowcy i Kołchoźnicy. Wystarczył jeden film z Hollywood.

  7. Wysoką kulturę
     Wysoką kulturę, moim zdaniem, tworzyła go stabilność społeczeństwa. W zasadzie już nie występująca. Obecnie, jak się chce przeżyć, trzeba być mobilnym. Ludzie się przeprowadzają. Gniazda rodzinne zanikają, więzi społeczne też. Kto dziś się boi ostracyzmu sąsiadów? Jutro będą inni sąsiedzi.

    Kiedyś było tak :

    Bagginsowie żyli w okolicy Pagórka od niepamiętnych czasów i cieszyli się powszechnym szacunkiem, nie tylko dlatego, że prawie wszyscy byli bogaci, lecz także dlatego, że nigdy nie miewali przygód i nie sprawiali niespodzianek.: każdy z góry wiedział. Co Baggins powie o tej czy innej sorawie, tak, że nie potrzebował go trudzić zadawaniem pytań.

     
    Tukowie zawsze mieli w sobie coś niezupełnie hobbickiego, a od czasu do czasu zdarzało się, że ktoś z członków tego rodu wyruszał w świat szukać przygód. Taki Tuk znikał dyskretnie, a rodzina nie rozgłaszała sprawy; fakt jednak, że Tukowie nie byli tak szanowani jak Bagginsowie, chociaż niewątpliwie byli bogatsi.

     

  8. Wysoką kulturę
     Wysoką kulturę, moim zdaniem, tworzyła go stabilność społeczeństwa. W zasadzie już nie występująca. Obecnie, jak się chce przeżyć, trzeba być mobilnym. Ludzie się przeprowadzają. Gniazda rodzinne zanikają, więzi społeczne też. Kto dziś się boi ostracyzmu sąsiadów? Jutro będą inni sąsiedzi.

    Kiedyś było tak :

    Bagginsowie żyli w okolicy Pagórka od niepamiętnych czasów i cieszyli się powszechnym szacunkiem, nie tylko dlatego, że prawie wszyscy byli bogaci, lecz także dlatego, że nigdy nie miewali przygód i nie sprawiali niespodzianek.: każdy z góry wiedział. Co Baggins powie o tej czy innej sorawie, tak, że nie potrzebował go trudzić zadawaniem pytań.

     
    Tukowie zawsze mieli w sobie coś niezupełnie hobbickiego, a od czasu do czasu zdarzało się, że ktoś z członków tego rodu wyruszał w świat szukać przygód. Taki Tuk znikał dyskretnie, a rodzina nie rozgłaszała sprawy; fakt jednak, że Tukowie nie byli tak szanowani jak Bagginsowie, chociaż niewątpliwie byli bogatsi.