Reklama


fot. www.wiadomości24.pl

Powoli zaczynam rozumieć takich ludzi jak: Gwiazda, Walentynowicz, Macierewicz, Wildstein, a nawet radiosłuchaczy Radia Maryja. Jak zwykle usilnie proszę o czytanie z uwagą i rozwagą, ponieważ problem nie jest tak prosty jak skojarzenia z nazwiskami i słuchaczami i nie jest znów taki skomplikowany, żeby nie zrozumieć w czym rzecz. A rzecz jest w przekazie, w prawie do przekazu, sile przekazu i broń Boże nie nazywam tego prawdą, nazwę to racją, czasami będę się posługiwał faktem. Rozumiem wymienione nazwiska i grupy ludzi, ponieważ tak to już w życiu jest, że jak się nie przekonasz na własnej skórze, to ze zrozumieniem ciężko. Przekonałem się co to znaczy blokada przekazu i powszechne zakłamanie racji. Po przekonaniu stwierdzam, że to nic innego jak staropolskie: „możesz nam skoczyć”. Gwiazda, Walentynowicz, Wildstein to są ludzie, którzy mają pewne fiku miku na jednym punkcie, ale gdy się przyjrzeć temu punktowi i to jak traktowano ich RACJE, to trzeba sobie zadać pytanie. Czy oni zawsze tacy byli? Czy może takimi się stali, bo jeśli się latami wali głową w mur, to w końcu można dostać na głowę. Czy ktoś z czytających ten tekst miał taką życiową sytuację, że racje, fakty stały po czytającego stronie, a PRZEKAZ, ściślej siła przekazu po stronie tych co ani racji nie mieli, ani faktów nie dotknęli? Jeśli takie zdarzenie ktoś zaliczył, to będzie mu łatwiej czytać kolejne akapity, jeśli nie zaliczył, to bardzo proszę aby się spróbował wczuć w rolę i pomyślał, co jest istotą każdego sporu? Racja podparta faktem, czy siła przekazu?

Reklama

Jestem więcej niż pewien, że Gwiazda i Walentynowicz w sprawie Wałęsy, który zbłądził pod esbeckie strzechy mają rację. Faktów jest wiele wokół tej sprawy i nie mam zamiaru powoływać się na te fakty, bo to robiono już tyle razy, że każdy kto chce może sobie oddzielić fakty od sympatii. Tylko ilu jest takich co im się chce? Nieliczni! Nielicznym się chce oddzielać, reszta leci sympatią kreowaną przez siłę przekazu. Mnie siła przekazu nie wzrusza, przyznaję rację Walentynowicz i Gwieździe w tym gdzie rację mają, odmawiam im racji tam gdzie im oczy własną racją zarosły tak bardzo, że nie dostrzegają innych racji. Wałęsa Bolkiem był, prostakiem chyba nie przestał być nigdy, więcej szczęścia niż rozumu miał zawsze, ale też wielu ludzi pociągnął za sobą i dzięki temu komuna padła. Ci ludzie byli różni, tak różni jak Michnik i Kaczyński co w jednym solidarnościowym stali domku i nie ma absolutnie żadnego znaczenia jaki Wałęsa był i jest, nie ma znaczenia, że był agentem, dla faktu, że jego wpływ na bieg historii jest przemożny. Wszystkie sprawy agenturalne, potem lęki przed zmierzeniem się z własną przeszłością i inne kombinacje nocą, to są rzeczy małe, ale mimo wszystko zapamiętam Wałęsę jako tego co trochę psim swędem zrobił rzecz wielką. Komuś coś się stało z powodu takiego wyłożenia racji? Oczywiście, że się stało. Czegoś podobnego siła przekazu nie jest w stanie tolerować.

Siła przekazu, w tym wypadku Michnika tabloid, nie może przyjąć do wiadomości faktów i racji, ponieważ nośnik przekazu jest wyznawcą „wersji”. Tym sposobem pojawiło się nowe słowo w felietonie. Wersja – to jest takie cholerstwo, co nie przypomina ani racji, ani faktów i dodatkowo udaje, że nie ma nic wspólnego z siłą przekazu. Nie trudno sobie wyobrazić jakimż potężnym narzędziem jest wersja, w połączeniu z siłą przekazu. Gwiazda z Walentynowicz mogą sobie krzyczeć w parafialnych gazetkach o agencie Bolku, a gdyby im się znudziło, to jeszcze mogą ustawić podręczny megafon na Berdyczów. Wersja Michnika podpięta pod siłę przekazu zrobi z Gwiazdy i Walentynowicz oszołomów, i tu niestety trochę sobie zapracowali, kompletnie nie przejmując się tym, że mają rację. Czego bym sobie życzył w takich sytuacjach? Co ja opowiadam. Co mi się marzy w takich sytuacjach? Marzy mi się taki przekaz, który zostawiłby sobie wersję, ale miał w sobie tyle odwagi, bo nawet nie przyzwoitości, żeby pokazać rację. W praktyce Michnik powinien napisać coś takiego: „Walentynowicz i Gwiazda to oszołomy, ale w przypadku agenta Bolka mają rację, nie znaczy to jednak, że Wałęsa nie ma swoich zasług, których nikt mu nie odbierze”.

Takie trudne? Drodzy czytający powiedzcie tak z ręką na sercu ile razy się wałkowało ten temat? Ile sił przekazu i wersji atakowało maluczkich? Jak bardzo macie dość tych spraw? I na koniec, pytanie najważniejsze. Czy przez te 20 lat sporów, wymian opinii, słyszeliście chociaż jeden raz to powyższe zdanie na temat Wałęsy? Słyszeć może się słyszało, ale tu i ówdzie, między nami. Pytam o siłę przekazu. Czy jakikolwiek nośnik przekazu z obojętnie jakiej strony wygłosił coś podobnego odpowiednią siłą, co w moim skromnym przekonaniu wydaje się najbliższe prawdy? Pewnie, że wiem co ja tu robię. Oczywiście przekazuję swoje, tylko, że w tym przekazie znajdziecie fakty, które się kłócą ze wszystkimi przekazami. Ten przekaz jest inny, ten przekaz pokazuje spektrum, nie siłę przekazu i mnie na tym przekazie mówiąc szczerze nie zależy tak jak nośnikom. Nie mam żadnych ambicji, aby to był obowiązujący przekaz, mam natomiast wieli niesmak i obolały łeb od kontaktu z murem, że ten przekaz pełen faktów nie ma szans na żadną siłę. Nie ma szans ponieważ siła przekazu nie bierze się z faktów, racji, ale z racji uzgodnionej przez interesy nośnika.

Rozumiem Walentynowicz i słuchaczy Radia Maryja. Oni mają swoje racje i nikogo to nie interesuje, natomiast wersje tych co mieli siłę przekazu uczyniły z nich wariatów, chamów, prostaków i awanturników. Tak samo dzieje się ze mną, przedstawiane przeze mnie racje, opisane fakty mogę sobie posłać podręcznym megafonem na Berdyczów. No może nie tak samo, bo Oni walczyli o swoje życie, swoje życiorysy i wielkie sprawy, mnie natomiast dotykają jakieś pierdoły bez znaczenia, ale ukazujące siłę przekazu, która każdego zmiecie. Nie ma już takiego nośnika, gdzie mógłbym przestawić swoje racje, a w swoim Radiu Maryja, to ja sobie mogę walić głową w mur, aż się stanę idiotą nie w wersji i w przekazie wirtualnym, ale idiotą realnym. Nie doczekam się takiego przekazu, w którym nośnik wykrzyczy: „Ten cham prostak i wulgarny prowokator Piotr Wielgucki jaki jest każdy widzi, ale przedstawił fakty i ma rację”. Pozostaje mi zdzierać gardło do swojego Radia Maryja i o tyle mam trudniej od Rydzyka, że tu nie ma wiernych, a nawet słuchaczy, tylko w większości myślący, którzy z reguły wyrośli już z buntu i pogodzili się ze stanem niezmiennym. Marzenie o sile przekazu, który wspierałby fakty i racje, to jest sen idioty, tego się nawet głośno nie powinno wypowiadać, takie marzenia palą mosty i są ulubionym dowcipem siły przekazu.

PS Że nie na temat? Na temat, jak najbardziej na temat! http://www.kontrowersje.net/node/6714
http://www.wiadomosci24.pl/blog/piotr_wielgucki_zarzuty_o_manipulacje_ze_strony_130827.html

Reklama

32 KOMENTARZE

  1. Inaczej, bo inna sytuacja,
    Inaczej, bo inna sytuacja, ale równie wielka determinacja. 5 lat walki z TPSA. Ileż to razy słyszałam żeby dać sobie spokój, bo szkoda zdrowia. Nie dałam i nie żałuję. Gorzki smak miało to zwycięstwo, ale wygrałam. Rozumiem co czuje człowiek walący głową w mur. Do dziś mną telepie jak sobie przypomnę, ale gdyby było trzeba, postąpiłabym identycznie. Nie będę nigdy nikogo namawiać żeby odpuścił, jeśli jest pewien, że ma rację. Najwyżej przegra, ale pozostanie w nim pewność, że zrobił wszystko co w jego mocy. Jeśli nawet nie spróbuje, przegrał na starcie. I zawsze już będzie przegrywał. Walkowerem. To, co każdy z nas wybiera zależy tylko od nas.

  2. Inaczej, bo inna sytuacja,
    Inaczej, bo inna sytuacja, ale równie wielka determinacja. 5 lat walki z TPSA. Ileż to razy słyszałam żeby dać sobie spokój, bo szkoda zdrowia. Nie dałam i nie żałuję. Gorzki smak miało to zwycięstwo, ale wygrałam. Rozumiem co czuje człowiek walący głową w mur. Do dziś mną telepie jak sobie przypomnę, ale gdyby było trzeba, postąpiłabym identycznie. Nie będę nigdy nikogo namawiać żeby odpuścił, jeśli jest pewien, że ma rację. Najwyżej przegra, ale pozostanie w nim pewność, że zrobił wszystko co w jego mocy. Jeśli nawet nie spróbuje, przegrał na starcie. I zawsze już będzie przegrywał. Walkowerem. To, co każdy z nas wybiera zależy tylko od nas.

  3. No ale… przecież Chrystus
    No ale… przecież Chrystus się nie poddawał, a wszyscy jesteśmy Chrystusami. Związku z powyższym mam pytanie. Kto się zna i chciałby promować portal na tych wszystkich blipach, twitterach, facebookach i innych takich. Chodzi o wklejanie linków i zajawek w tych mechanizmach, ja niestety już naprawdę nie dam rady. Na twitter mam login z nazwa Portalu i hasłem, to odstąpią, żeby było pod właściwą nazwą, na facebook coś tam kiedyś robiłem, ale to chyba nie wyszło.

  4. No ale… przecież Chrystus
    No ale… przecież Chrystus się nie poddawał, a wszyscy jesteśmy Chrystusami. Związku z powyższym mam pytanie. Kto się zna i chciałby promować portal na tych wszystkich blipach, twitterach, facebookach i innych takich. Chodzi o wklejanie linków i zajawek w tych mechanizmach, ja niestety już naprawdę nie dam rady. Na twitter mam login z nazwa Portalu i hasłem, to odstąpią, żeby było pod właściwą nazwą, na facebook coś tam kiedyś robiłem, ale to chyba nie wyszło.

    • oczywiście, że nie
      Ja nawet specjalnie troche testowo do tego podszedłem.

      W pierwszym mailu o nagrodzie było cos takiego:

      " […] W miarę możliwości, proszę o potwierdzenie przybycia mailem, w informacji zwrotnej. Proszę także o zadecydowanie czy pańskie dane (imię i nazwisko) mają się pojawić na dyplomie wręczanym wszystkim finalistom.

      Jeśli tak, proszę o podanie ich w mailu zwrotnym. W przypadku odmowy podania imienia i nazwiska zastosujemy formułkę:

      "Autor/Autorka bloga [tytuł bloga]". "

      Jest jasno opisana procedura co mam zrobić, jakbym chciał, żeby na dylomie było moje imię i nazwisko zamiast nicka. Ja nie zrobiłem tego, co jak dla mnie było równoznaczne z tym, że na dyplomie będzie mój nick.

      No i oczywiście było tam moje imie i nazwisko wzięte najprawdopodobniej z danych opisywanych w mailu. Choć do tego nikt ich oczywiście też nie upoważniał. 😉
      Generalnie półprofeska na każdym kroku …

      pzdr

    • oczywiście, że nie
      Ja nawet specjalnie troche testowo do tego podszedłem.

      W pierwszym mailu o nagrodzie było cos takiego:

      " […] W miarę możliwości, proszę o potwierdzenie przybycia mailem, w informacji zwrotnej. Proszę także o zadecydowanie czy pańskie dane (imię i nazwisko) mają się pojawić na dyplomie wręczanym wszystkim finalistom.

      Jeśli tak, proszę o podanie ich w mailu zwrotnym. W przypadku odmowy podania imienia i nazwiska zastosujemy formułkę:

      "Autor/Autorka bloga [tytuł bloga]". "

      Jest jasno opisana procedura co mam zrobić, jakbym chciał, żeby na dylomie było moje imię i nazwisko zamiast nicka. Ja nie zrobiłem tego, co jak dla mnie było równoznaczne z tym, że na dyplomie będzie mój nick.

      No i oczywiście było tam moje imie i nazwisko wzięte najprawdopodobniej z danych opisywanych w mailu. Choć do tego nikt ich oczywiście też nie upoważniał. 😉
      Generalnie półprofeska na każdym kroku …

      pzdr