Reklama

Właściwie
to zamysłem moim było dopuszczenie się tego wpisu przed świętami,
zrezygnowałem jednak sądząc, że trochę za smutny. Tak naprawdę,

Właściwie
to zamysłem moim było dopuszczenie się tego wpisu przed świętami,
zrezygnowałem jednak sądząc, że trochę za smutny. Tak naprawdę,
to wolę tutaj czytać. Robię to z pewną pasją i rzadko jestem
zawiedziony tym, co tu znajduję. Prawie nie zabieram tu głosu,
wychodząc z założenia, że moje poglądy nie są drastycznie inne
od tych jakie tutaj są publikowane, a inni robią to w sposób dla
mnie nieosiągalny. W życiu codziennym jestem raczej cenionym przez
nielicznych słuchaczem (choć gadułą), ale na poważnie głos
zabieram raczej w sprawach, w których sadzę, że moja wiedza jest
więcej niż przeciętna.Jedynego
do tej pory wpisu dopuściłem się bodajże we wrześniu ubiegłego
roku. Wpis dotyczył tragedii na kopalni Wujek-Śląsk. Tragiczne to
wydarzenie odbiło się szerokim echem, ale z biegiem czasu zostało
po prostu już zapomniane, pokryte pokładami innych wydarzeń,
odsunięte w niepamięć. To co dziś chcę napisać sprowokowane
zostało informacją, która pojawiła się w środkach masowego
przekazu 30 kwietnia br. Chodzi mianowicie o raport Wyższego Urzędu
Górniczego w sprawie tragedii. Raportprzedstawiony
został w lokalnych TV3 oraz TV Silesia przez prezesa WUG Piotra
Litwę. Kilkakrotnie to oglądałem, ponadto prześledziłem
komentarze w prasie i internecie. Nie chcąc umieszczać tego wpisu
przed świętami porobiłem sobie nawet pewne notatki, aby w trakcie
pisania coś mi nie umknęło. Mam wrażenie, że informacja o
raporcie raczej nie została dostrzeżona w szerzej rozumianej
Polsce, ale tutaj gdzie żyję jest trochę inaczej. Wokół mnie
żyją ludzie, których bliscy nie wrócili z tej feralnej szychty,
dla nich ta sprawa jest wciąż aktualna i ważna. Osobiście znałem
cztery osoby z dwudziestki, która tam zginęła. Tu gdzie się
urodziłem i żyję kopalnia Wujek-Śląsk to dla mnie jedynie
półgodzinny spacer. Proszę się nie śmiać z celu spaceru, jakim
może być kopalnia. Dla niewtajemniczonych wyjaśnię, że kopalnia
ta leży po prostu w lesie okalającym Kochłowice, dzielnicę Rudy
Śląskiej.Może
zanim wrócę do meritum sprawy pozwolę sobie na kilka słów o
sobie, nie mogę przecież liczyć, że ktoś będzie szukał tego w
komentarzu, jaki umieściłem na tym forum w zeszłym roku. Jak już
powyżej wspomniałem jestem Ślązakiem, człowiekiem w swojej
ocenie szczęśliwym, od kilku lat korzystającym z dobrodziejstw
tzw. emerytury górniczej, ojcem dwóch dorosłych synów, którzy
już są „na swoim”. Co do wykształcenia, posiadam wykształcenie
tzw. prezydenckie, czyli nie mam dyplomu. Większość swojego
dorosłego życia, bo 29 lat przepracowałem na różnych
stanowiskach w śląskich kopalniach. Zaczynając od zwykłego
górnika, sztygara, kierownika oddziału pod ziemią i kończąc
ostatnie 9 lat jako nadsztygar górniczy. Stąd moja odwaga co do
tematu tej sprawy, po prostu mam nadzieję , że znam się na tym, co
chcę napisać.

Reklama

Zerkając
do notatki, jaką zrobiłem sobie przed świętami wracam do tematu,
czyli raportu prezesa Litwy. Co tu mamy? Przyczyną tragedii w
opinii raportu było nagromadzenie metanu w rejonie eksploatowanej
ściany do stężeń przekraczających tzw. stężenie dopuszczalne.
Mało tego, stężenie metanu weszło w skalę tzw. wybuchowości
metanu. Przyczyną takiego stanu rzeczy była w opinii biegłych WUG,
nieprawidłowo zorganizowany system wentylacji feralnej ściany.

A dalej
: w rejonie eksploatowanej ściany stwierdzono masę
nieprawidłowości. Do najważniejszych należą:

  • wykryte
    uszkodzenie kabla energetycznego, którym podawano zasilanie w
    energię elektryczną urządzenia klimatyzacyjnego,

  • znaczne
    zapylenie pyłem węglowym rejonu ściany, co przy zapaleniu się i
    wybuchu metanu spowodowało dodatkowy wybuch owego węglowego pyłu,

  • niezgodne
    z przepisami zatrudnienie w tzw. strefach szczególnego zagrożenia
    tąpaniami 22 górników, co zdaniem raportu powiększyło skalę
    ilości ofiar zdarzenia,

  • utrzymywanie
    niedozwolonych odcinków chodników przyścianowych za frontem
    ściany. Odcinki takich chodników, przy braku ich wentylacji, to
    naturalne zbiorniki gromadzącego się metanu.

Reszta
nieprawidłowości to sprawy moim zdaniem mniejszej wagi, w tym
uchybienia w sprawach papierkowych, jakieś braki proceduralne w
papierach, załącznikach i tym podobne.Jedna z
tych mniej ważnych nieprawidłowości jest moim zdaniem kuriozalna i
mniemam , że dość ciekawa dla tych, którym problemy górnictwa są
obce. Chodzi mianowicie o to, że w rejonie owej ściany oprócz
pracowników rodzimej kopalni zatrudniona była firma obca, pracująca
na zlecenie kopalni, zatrudniająca swoich własnych pracowników
dołowych, jak też pracowników kopalni. Zatrudniała ich na umowę,
po normalnych swoich godzinach pracy.Czytając
artykuły prasowe jak też publikacje internetowe na temat raportu
WUG zwróciłem uwagę na to, jak środki masowego przekazu
przedstawiły ów raport i w jaki go sposób komentowały. To właśnie
sprawiło, że postanowiłem dopuścić się tego wpisu. Większość
bowiem tych relacji jest przekłamanych i inie oddaje tak naprawdę
istoty treści raportu. Dziennikarze po prostu jako ignoranci w tej
dość specyficznej i skomplikowanej materii publikują to, co sami z
tego rozumieją.Już
pierwsze zdania większości dziennikarskich komentarzy powaliło
mnie na kolana. W większości wypadków napisano bowiem, że
przyczyną wybuchu metanu był uszkodzony kabel energetyczny
zasilający urządzenie klimatyzacyjne w rejonie ściany. Szybko
wróciłem do przekazu telewizyjnego prezesa WUG, jak też rzecznika
prasowego tej instytucji. Nic takiego tam nie znalazłem. Zarówno
prezes, jak też jego rzecznik wyraźnie powiedzieli że jedną z
przyczyn mógł być ów kabel, ale też szereg innych elementów
odkrytych w ramach wizji lokalnej. Ale ilu ludzi słuchało z uwagą
prezesa? Zresztą, czy w miejscu, gdzie temperatura osiągnęła
ponad 10000C ktoś o zdrowych zmysłach odważy się
powiedzieć, że znalazł przyczynę? Przecież to niewykonalne.Tych,
którzy dobrnęli do tego miejsca moich wypocin uspokajam, nie
zamierzam tutaj napisać niczego na usprawiedliwienie ludzi,
odpowiedzialnych za tą tragedię. Nie mam ku temu żadnych powodów.
Chciałbym jedynie ludziom, których to zainteresuje wyjaśnić kilka
spraw, wiedząc, że polegać mogą jedynie na środkach masowego
przekazu, a z nimi jak jest, większość wie.

Skażony
paskudną manierą odchodzenia od meritum, już wracam.Prywatnie
dotarłem do danych z podstawowego dokumentu, na podstawie jakiego
dopuszczono do eksploatacji tej ściany. Jest to tzw. „Projekt
techniczny ściany…..” , dokument sporządzony przez kopalnię ,
a zatwierdzony przez Okręgowy Urząd Górniczy, właściwy dla tej
kopalni . Co my tam mamy? Otóż, zgodnie z owym dokumentem ściana
winna być przewietrzana ilością 1750 m3/min. Ponadto w
system wentylacji niejako wpięte było urządzenie klimatyzacyjne o
wydajności przepływu powietrza ok. 300 m3/min. Zadaniem
tego urządzenia było wprowadzenie do obiegu wentylacyjnego owych
300m3 powietrza schłodzonego o kilka, a może kilkanaście
stopni Celsjusza. W warunkach głębokości 1050 m , na której
zlokalizowana była ściana, warunki klimatyczne są bowiem
termicznym piekłem. Raport WUG wykazał, że projektowana ilość
powietrza, jaka winna płynąć przez ścianę zmniejszona była w
chwili tragedii o około 20%. Dlaczego to takie ważne? Waga tej
sprawy polega na tym, że dobrana wcześniej i ustalona w Projekcie
Technicznym ilość powietrza niezbędnego do przewietrzania ściany
gwarantowała z wysokim prawdopodobieństwem niedopuszczenie do
powstania w atmosferze ściany niebezpiecznych stężeń metanu,
zapewniając jednocześnie możliwie znośne warunki klimatyczne dla
pracujących tam ludzi. Skąd taka różnica w ilości powietrza?
Otóż przyczyny mogą być w zasadzie dwie. Jedna to niewłaściwe
wykonanie i konserwacja całej infrastruktury wentylacyjnej, a więc
wszelkiego rodzaju tam regulujących przepływ powietrza, izolacji
sąsiednich wyrobisk albo zgoła niewłaściwy dobór systemu
przewietrzania tej ściany. Jeśli to było przyczyną, to główny
inżynier wentylacji tej kopalni, to kretyn i morderca. Podejrzewam,
że przyczyną niedoboru powietrza było jednak co innego. Chodzi o
to, że przyczyną zaniżenie parametrów przepływu powietrza jest
zazwyczaj zawężenie przekroju wyrobisk przyścianowych, a więc
chodników w rejonie ściany. Zawężenie to jest spowodowane silnym
ciśnieniem górotworu powodującym między innymi silne wypchnięcie
spągu (podłogi chodnika) do jego przekroju oraz zaciskaniem obudowy
chodników. Przemawiają za tym pewne inne fakty. Mianowicie w
chodniku podścianowym, na feralnej zmianie zatrudnionych było ok 20
ludzi. Ci ludzie tam nie powinni być. Wyrobisko to bowiem określane
było jako tzw, strefa szczególnego zagrożenia tąpaniami. W czasie
eksploatacji ściany mogło w nim przebywać nie więcej iż 3
górników. Zwracam uwagę, że strefa była wytyczona ze względu na
zagrożenie tąpaniami, a nie na zagrożenie metanem. Ktoś ich tam
posłał, a z doświadczenia wiem, że prawdopodobnie część z nich
pracowała właśnie przy pobierce spągu. Znaczy to, że za pomocą
ręcznych narzędzi: łopat i kilofów dokonywali usunięcia tego co
ciśnienie górotworu wepchnęło od spodu do chodnika.

A teraz
o kablu.Wizja
lokalna wykazała, że kabel był uszkodzony, a przesłuchania
komisji powypadkowej WUG wykazały, że kabel był kilkakrotnie
naprawiany w okresie poprzedzającym tragedię. Jak tak naprawa
wygląda opowiem Państwu z własnego doświadczenia. Owija się po
prostu miejsce „urazu” takiego kabla specjalną taśmą czymś w
rodzaju tzw. skota, tyle, ze o większych parametrach izolacji.
Przepisy w polach metanowych są jednak w takim przypadku
nieubłagane. Nie znam rozległości tych uszkodzeń, wiem jednak z
doświadczenia, że nikt nigdzie nie robi tego zgodnie z przepisami.
Nikt nie zatrzyma ściany, aby założyć na uszkodzeniu tzw. mufę
ognioszczelną, a już wymiana takiego kabla w końcowej fazie
eksploatacji ściany jest ze względów ekonomicznych rozpatrywane w
kategoriach pobożnych życzeń. Nie znam przypadku, aby ktoś w
kończonej właśnie ścianie zainwestował złotówkę.Kolej na
zapylenie.Dla
tych, którzy nie znają problemu, kilka słów wyjaśnienia. Pył
węglowy na kopalni, to wszystko to, co jest ziarnem węgla
przechodzącym przez sito o o grubości oczek nie większych niż 1
mm2. Najniebezpieczniejszym ze względu na lotność jest
ten, którego rozmiar ziarna mierzy się wielkością mikrometrów.
Warunkiem spowodowania wybuchu pyłu węglowego jest jego
zainicjowanie, a więc ogień lub iskra w momencie gdy pył został
wzniecony w przestrzeni. W warunkach laboratoryjnych udało się
spowodować wybuch takiego pyły wznieconego w ilości 50 g w metrze
sześciennym powietrza. O ile się nie mylę, takie warunki przyjęte
są jako kryterium profilaktyki przeciwwybuchowej w kopalniach węgla
kamiennego. Pył węglowy wybucha zazwyczaj zainicjowany zapaleniem
się lub wybuchem metanu i jego skutki są o wiele większe niż
wybuch metanu. Proszę sobie uświadomić, że wybuch metanu powstaje
na ściśle określonym obszarze w którym zaistniały warunki do
jego zainicjowania. Dalej fala ognia i ciśnienia biegnie wyrobiskami
do miejsca, gdzie zatrzyma go np. tama wentylacyjna. Wybuch pyłu od
miejsca jego zainicjowania biegnie kolejno wyrobiskami niejako samo
napędzając się, gdyż cała kopalnia na dole jest zapylona. To coś
jak działanie lontu. Jako profilaktykę zalecane jest przepisami
zraszanie wodą lub utrzymywanie mieszaniny pyłu węglowego z
niepalnym pyłem kamiennym w takiej ilości, aby utrzymywać w
mieszance stężenie części niepalnych czyli pyłu kamiennego na
poziomie nie mniejszym niż 70%. To czysta paranoja. Czy ktoś
niebędący jeszcze po wpływie świątecznej degustacji jest w
stanie wyobrazić sobie możliwość spełnienia takich warunków,
jeśli powiem, że kombajn urabiający węgiel w ścianie „produkuje”
kilka ton pyłu węglowego w ciągu godziny. Co do zraszania jest
podobnie. Ilość wody, jaką należałoby użyć do neutralizacji
lotności pyłu węglowego powodowałaby utopienie kopalni ze względu
na niską higroskopijność węgla. Były robione kiedyś próby
dodawanie do wody w systemach zraszających odpowiedniego składnika
podnoszącego absorbowanie wody przez pył, ale koszty tego
przedsięwzięcia były ogromne, a skutek nikły.

Teraz
trochę o tych nieszczęsnych odcinkach chodników przyścianowych.
Nie będę zanudzał szczegółami. Powiem krótko. Kierownik
oddziału, który dopuścił do uruchomienia tej ściany na rannej
zmianie nie likwidując wcześniej tych odcinków chodników, to
morderca albo pierdoła niepotrafiąca się uporać z tym problemem i
godząca się za wszelką cenę nie narazić przełożonym
wymagającym od niego fedrowania.Teraz o
tym, co dużo powyżej nazwałem kuriozalnym, czyli o zatrudnianiu
pracowników kopalni przez firmę pracująca na rzecz tej kopalni.
Otóż ludzi ci po godzinach swojej pracy, pracując na umowę w
firmie obcej wykonywali w tym samym miejscu, prawię tą samą pracę.
Czy wielu będzie zdziwionych, że nie jest to zabronione i niezgodne
z prawem? Prawda, że niezły pasztet?

Podsumowania już wyjątkowo dla tych, którzy przebrnęli do
końca przez moje wypociny. Tutaj muszę nawiązać nieco do mojego
wpisu z września ubiegłego roku. Napisałem tam bowiem, że nie
znając jeszcze większej ilości szczegółów tej sprawy, że czuję
w niej wielki smród. Teraz po kilku miesiącach, bogatszy o wiedzę
jaka zdobyłem, potrafię nawet rozpoznać ten fetor. To zapach
rozkładającego się organizmu tego, co w skrócie zwie się polskim
górnictwem węglowym. To zapach właściwy miejscom gdzie nagminnie
od lat łamie się podstawowe kryteria bezpieczeństwa, a zaniedbanie
nie jest na co dzień przestępstwem. Nie jest bo nie istnieje
mechanizm samokontroli, a to co ma być systemem kontroli (urzędy
górnicze) jest mieszaniną urzędnictwa, głupoty i pozoranctwa.

Jeśli
pozwolą Państwo, to napiszę kilka słów następnym wpisie o
urzędach górniczych. Właściwie chciałem napisać o nich napisać
już tutaj, ale przestraszyłem się, że będę się smażył w
piekle nie za swój ateizm ale za to rozbudowane grafomaństwo.Będąc
latami elementem tego systemu z całą świadomością powiem na
koniec, że od lat w tej materii nic się nie zmienia, mało tego w
ślad po partyjniackim ignoranctwie poprzedniej epoki w tej branży
przemysłu, w obecnej epoce ten potwór zastąpiony został źle
rozumiana ekonomią. I nawet nie mam złudzeń, że dalsze
postępowanie prokuratury nie sięgnie poza kopalnię, nawet nie
marzę, że prokurator mógłby zawitać do siedziby Holdingu
Katowickiego, a to tam siedzi zmora współodpowiedzialna za tą
tragedię. Raz jeszcze powtarzam, dopóki węgiel nie zniknie z listy
podstawowych surowców energetycznych, dopóty nic tak naprawdę się nie zmieni.

Oświadczenie
prezesa WUG, że nie spodziewał się takiej skali zaniedbań, braku
przestrzegania, naginania i łamania przepisów to dla mnie
najzwyklejsze odkurzania beretu poprzez strzepywanie go o kolano.Tak
naprawdę to skala zagrożeń w tej ścianie przerosła możliwości
intelektualne ludzi odpowiedzialnych w tej kopalni za prowadzenie
ruchu zakładu. Rola Okręgowego Urzędu Górniczego kontrolującego
tą kopalnie sprowadzała się do tego, co znam z wieloletniego
doświadczenia czyli do pozorowanej działalności upstrzonej masą
zarządzeń poinspekcyjnych, kartek, karteluszków mających taką
wartość jaką jest iloraz masy tych papierków pomnożony przez
cenę kilograma papieru jako surowca wtórnego.

 

 

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Za unikalną wiedzę ukłon głęboki
    Bardzo ciekawe.

    Miasteczko Centralia w stanie Pennsylvania od 1962 roku ma pożar w starej kopalni. Zaprószony prawdopodobnie przez ochotniczą straż pożarną, której zlecono wypalenie śmietniska. Centralia jest wyludniona, nawet kod pocztowy zlikwidowano.

    Pozdrowienia.

  2. Po namyśle
    Felicjanie,
    Kontrowersje są portalem o wąskim zasięgu. To, co napisałeś, ale okrojone z emocji, powinno trafić gdzieś na szerokie forum. Dziennikarstwa obywatelskiego, albo i regularnej gazety. W końcu, każdy może napisać artykuł do New York Times; mają oni dziennikarzy, ale jeśli materiał jest ciekawy, to nie musi od dziennikarza pochodzić.
    Zmarłym życia nikt nie wróci, ale może Twoje uwagi przyczynią się do uratowania życia innym. Widać, że co się tyczy tego wypadku, to chcą sprawie łeb ukręcić, żeby odpowiedzialni za śmierć 20 osób nie odczuli tej odpowiedzialności. Masz kwalifikacje, aby im w tym przeszkodzić.
    Powodzenia.

    • Acha, tylko z wyborem nicka uważaj 🙂
      Bo było tak kiedyś w plemieniu indiańskim, że wódz nadawał imiona dzieciom nowo narodzonym. Inspirację czerpał z obserwacji tego, co się działo wokół. I tak stało się dziecko o imieniu Pieprzące Się Psy.
      Ostrożności nie zawadzi 🙂

    • ekologiczny prąd ze światła Księżycowego
      Chyba już za późno na reformy, bo nawet węgiel chiński staje się tańszy od polskiego, i to po doliczeniu kosztów transportu.
      Trzeba zwijać interes a resztę węgla zgazyfikować pod ziemią, o ile Unia pozwoli na taki proceder.

  3. Dziękuję za tekst. Brakuje mi
    Dziękuję za tekst. Brakuje mi w tym wszystkim nadziei na zmiany. Byle do następnego. Jak zawsze będzie trochę szumu, szukanie winnych, może nawet jakiegoś gońca wywalą. NIC się nie da z tym zrobić? Jeśli, to czasem lepiej nie wiedzieć.

  4. Bardzo ciekawy tekst
    Co do grafomanii to raczej nie ma się czego obawiać! Mam nadzieję,żę pojawią się podobne wpisy dotyczące tej lub podobnej tematyki. Ciekawe to wszystko. Poza tym zgadzam się z przedmówcami, mógłbyś pomyśleć o wyjściu z tym tekstem poza “Kontrowersje”. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

    K.