Reklama

Ostatnio "Kontrowersje" zostały boleśnie dotknięte przez kryzys. Nie, portal się nie rozpadł, nie zbankrutował, ani nie został zamknięty, ale toczy się na nim wielka dyskusja.

Ostatnio "Kontrowersje" zostały boleśnie dotknięte przez kryzys. Nie, portal się nie rozpadł, nie zbankrutował, ani nie został zamknięty, ale toczy się na nim wielka dyskusja. Jedni krzyczą o powiększaniu długu, jako o recepcie idealnej na wszelkie bolączki, inni bronią własną piersią, bądź dwojgiem, budżetu państwa przed nadmiernymi obciążeniami. Poza "Kontrowersjami" też wielki krzyk, premier bawi się w Churchila, przeprowadzającego kraj przez zawieruchę i potem, krwią oraz łzami wygrywa wojnę nerwów. Prezydent zatrudnia sobie świetnych doradców, którzy wprowadzali niegdyś ponoć różnorakie koncesje na prowadzenie działalności gospodarczej, spekulanci atakują złotówkę, posłowie kłócą się o finansowanie partii. A ja?

A ja obserwuję całą tę histerię, całe to zbijanie kapitału politycznego na problemach gospodarczych kraju i nudzi mnie to trochę. Na początku, gdy straszono mnie widmami upadku drżałem, teraz widma mnie zwyczajnie nudzą, to tak, jakby po raz setny oglądać ten sam horror, albo jechać przez ten sam tunel strachu w tym samym wesołym miasteczku. Logiczne jest, że w końcu zabawa się przeje, że panika przekuje się w monotonię. Mnie kryzys na razie nie dopadł, choć w telewizji szaleje i choć szaleje w portfelach tych, którzy brali kredyty w obcej walucie. Jeśli dopadnie będę się martwił, na razie skupiam się na tym, by ewentualnemu dopadnięciu zapobiec.

Reklama

No właśnie, wszyscy chcą kryzysowi zapobiegać, każdy chce kryzys leczyć, bo każdy obawia się, że może być następną ofiarą, kolejną osobą, do której drzwi zapuka recesja. Co zrobić, by recesja nas nie puknęła? Co powinien zrobić rząd? No właśnie ( powtarzam się ), wszyscy oczekują jakichś działań od rządu, a mnie się wydaje, że rząd zbyt wiele nie powinien robić, bo taką robotą można więcej spieprzyć, niż naprawić. Ja oczekuję od rządu tylko kilku rzeczy, kilku bardzo prostych rzeczy. Po pierwszą rzecz, oczekuję inwestowania w infrastrukturę. Niekoniecznie z powodu kryzysu, choć rozkręcenie budowy dróg mogłoby wybawić wielu ludzi z bezrobocia. Oczekuję tych inwestycji przede wszystkim dlatego, że jesteśmy drogową pustynią, mamy albo wirtualne autostrady, albo drogi, które wyglądają, jakby Wehrmacht rozjechał je czołgami 60 lat temu i jakby nikt ich od tamtego czasu nie remontował. Z czym my chcemy gościć Europę na piłkarskich mistrzostwach, skoro Europa pozabija się po drodze na stadion, na czymś, co przypomina trasę rajdu Dakar. To pierwsze działanie, którego oczekuję od rządu, drugie działanie to ulżenie przedsiębiorcom, drobnym przedsiębiorcom. Mamy obecnie absurdalną sytuację, w której właściciel restauracji, czy sklepu, jest obciążany podatkami, które są pompowane w partie polityczne, szpitale i które chciały sobie przywłaszczyć jeszcze banki. Krótko mówiąc, w ramach solidurności społecznej, drobne firemki utrzymują wielkie koncerny. Mało tego, nasz Wódz bierze sobie na doradców wojennych ludzi, którzy lubią przysolić drobnicy gospodarczej koncesjami.

Powiem wam, co będzie z dodatkowych koncesji, panowie mędrcy. Z dodatkowych koncesji i pozwoleń będzie czarny rynek. Po prostu stolarz, nie mogąc utrzymać swojego małego zakładu, zacznie strugać meble w domu, nie płacąc przy tym podatków, a fryzjerka zamiast prowadzić swój salon fryzjerski rozkręci interes nieoficjalny, nieregulowany przez państwo, również omijając podatki. Wiecie, jakie to będzie miało konsekwencje? Oczywiście, że nie wiecie, to będzie znaczyło tyle, że do budżetu wpłynie mniej kasy, bo ludzie oleją wasze koncesje i pozwolenia. Jeśli ludzie mają talent i kapitał, to wykorzystają je bez łaskawej zgody państwa urzędasów, a państwo urzędasy i państwo w ogóle będzie biednieć. Jakie jest rozwiązanie? Bardzo proste jest rozwiązanie, wystarczy znieść wszelkie procedury przy zakładaniu drobnych firm i skorzystać z pomysłu Palikota, który proponował wprowadzenie nowej kategorii, przedsiębiorstwa rodzinnego. Taka firma również nie podlegałaby procedurom rejestracyjnym, mogłaby zatrudniać max. jedną osobę spoza rodziny, a jeśli jej dochody nie przekraczałyby ćwierć miliona złotych rocznie, płaciłaby zryczałtowany podatek, w wysokości tysiąca złotych. Rozwiązanie bardzo dobre, z dwóch powodów. Po pierwsze wsparcie dla małego biznesu uwolni ludzką przedsiębiorczość, po drugie ograniczy szarą strefę i sprawi, że do kasy państwa, pomimo zmniejszenia obciążeń podatkowych, wpłynie koniec końców, jeśli nie więcej kasy, to na pewno nie mniej, niż w obecnym systemie. Kasę można też pozyskiwać z innych źródeł, oszczędzając.

Zanim podniosą się głosy, że jak to oszczędzać, jak trzeba inwestować, wyjaśnię, że nie chodzi o cięcia w inwestycjach ( podkreślam jeszcze raz, plany budowy dróg ). Przeciwnie, na wiosnę wyjdziemy z budową ulic i ulic, a zimową porą możemy przygotować plany oszczędności. Oszczędzać nie trzeba wcale na remontach walących się komisariatów, ja zaoszczęciłbym tam, gdzie jest prawdziwa kasa. A kto trzyma kasę? Partie i kościół. Odciąć partiom i kościołowi dotacje z budżetu, wprowadzić finansowanie tych instytucji z dobrowolnych odpisów od podatków ( w przypadku członków kościoła taki odpis mógłby być nawet obowiązkowy, w przypadku członków partii podobnie ), opodatkować kler, jak wszystkich pozostałych obywateli i od razu zyskamy oszczędności rzędu paru miliardów złotych i to ROCZNIE, nie jednorazowo. Mało tego, wszystko odbędzie się bez najmniejszego uszczerbku dla inwestycji, chyba, że za inwestycję uznamy rozwieszanie bilbordów i budowę nowych świątyń ( choć stare zaczynają powoli świecić pustkami ). Mamy więc już idealny program na czas kryzysu, oparty na pragmatyźmie, a nie na durnych ideologiach. Kto jest za?

Reklama

272 KOMENTARZE

  1. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  2. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  3. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  4. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  5. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  6. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  7. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  8. Dobry wieczór, Ja.
    Ja obawiam się tego, że KK, a właściwie kler niedość, że nie płaci podatków, otrzymuje kasę z budżetu, a także wielkie majątki ziemskie. Wprowadzili sie do szkół, oczywiście za zgodą państwa i pobierają wynagrodzenia za lekcje religii. Dawniej religii uczyli w salkach przy kościele i kto chciał na te lekcje uczęszczał. Pani Suchocka kuchennymi drzwiami ratyfikowała Konkordat i teraz mamy konsekwencje.

    • Witaj.
      Na kościół płacimy rocznie ( katolicy, ateiści, żydzi, masoni i wszyscy, jak leci ) ponad 1,5 miliarda złotych. Te pieniądze są przeznaczane na państwowe pensje dla katechetów ( na których program nauczania państwo nie ma żadnego wpływu ), kapelanów ( są obecni nie tylko w wojsku, ale także w policji, straży pożarnej, służbie zdrowia i w innych instytucjach, to cała armia ), Fundusz Kościelny, itd. Oprócz tego kościół, jak zauważyłaś, otrzymuje majątki ziemskie, warte często wiele milionów złotych. Księża, którzy nie pracują, jako kapelani, czy katecheci, są zwolnieni z podatku dochodowego i płacą dużo niższy ryczałt, a przedmioty kultu religijnego wwożone do Polski nie są oclone. W sumie na rzecz kościoła państwo traci rocznie ponad 4 miliardy. Kilkaset milionów traci na rzecz partii, a na polityków w ogóle traci sumy gigantyczne. To tutaj jest pole do popisu dla wszelkich oszczędzaczy, tutaj można ciąć koszty bez obawy jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla gospodarki.
      Pozdrawiam.

  9. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  10. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  11. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  12. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  13. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  14. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  15. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  16. Doi ostatniego akapitu podpisuję się obiema ręcamy
    Ostatni akapit pachnie trochę populizmem. Oszczędności na partiach to jakieś 300 mln zł. A więc nie miliardy. Cofnięcie lub ograniczenie dotacji do prtii miałoby wymiar solidarności ze społeczeństwem. Kler? No nie wiem, ale chyba to tyż nie miliardy. Raczej zrobiłbym stop zwrotom majątku, bo ta komisja majątkowa to zwykły cyrk. Wiem natomiast gdzie leżą realne miliardy. KRUS jego mać.

    • Oszczędności na partiach to
      Oszczędności na partiach to parę setek milionów rocznie, oszczędności na kościele to około 4 miliardy rocznie. Można więc mówić o miliardach. Populizm? Nie, zwyczajna obrona własnych interesów. Jako bezpartyjny ateista nie chcę płacić na utrzymanie partii i kościoła.

      • Canned head ma rację, drogi Ja
        te Twoje pomysły na oszczędności acz słuszne (przynajmniej w przypadku KK) to pomysły proste i mało realne. Pomysłów bardziej sensownych nie dajesz. Takie tam Twoje narzekanie bez sensu i bicie piany.
        Moja krytyka nie znaczy, że czuję się mądrzejszy od Ciebie. Też nie mam pomysłu lub bardziej precyzyjnie mówiąc, nie chce mi się ich wymyślać.

        • Sugerujesz, że
          Sugerujesz, że powinniśmy siedzieć na dupie i szukać oszczędności w obdrapanych komisariatach i broń Boże nie szukać ich w kościele, bo to się nie da, bo to nierealne, bo to bez sensu, bo to bicie piany, bo zupa była za słona. Kiedyś za nierealne uważano opłynięcie świata dookoła, telewizję i lot na Księżyc. Okazało się jednak, że się da. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

          • Drogi Ja
            na pewno nie sugeruję siedzenia na głowie. Potrzebę oszczędzenia mamy na dziś więc trzeba proponować to co dzisiaj jest realne. Będę pierwszy kto zagłosuje za zaprzestaniem państwowego (z podatków ateistów, protestantów, starozakonnych, prawosławnych, you name it religi i bezreligii) fundowania KK beztroskiego i łatwego bytu. Niech wierni wierni płacą. Tak samo z partiami. Kto chce wspierać, kto chce mieć prawo do udziału w prawyborach partyjnych niech se płaci.
            Ale te postulaty nie dadzą się dziś  zrealizować. Najpierw sobie trzeba dużo podobnie jak my myślących posłów wybrać w wyborach parlamentarnych.
            Co można oszczędzić dziś z sensem?
            I na co wziąć dziś kredyt aby był z tego pożytek?

  17. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  18. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  19. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  20. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  21. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  22. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  23. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  24. Pięć miliardów rocznie ( tyle
    Pięć miliardów rocznie ( tyle budżet zaoszczędziłby na partiach i kościele ) to są duże pieniądze. Gospodarka na tym nie straci, budżet zyska, a sprawiedliwości społecznej stanie się zadość, gdyż nikt nie będzie zmuszany do płacenia wbrew swoim przekonaniom.

    Armia biurokratów, dzięki Palikotowi i jego komisji, straciła już parę przywilejów ( m. in. możliwość decydowania o odrolnieniu gruntów w miastach, niedługo straci przywilej przyznawania lub nie pozwoleń budowlanych ), może więc stracić następne. Zresztą likwidacja procedur, potrzebnych do założenia firmy jednoosobowej ( które już teraz są niewielkie ) i skrócenie procedury rejestracyjnej małych spółek nie sprawi, że setki tysięcy urzędników pójdą na bruk.

    Wizja Rosji podbijającej Europę to już kompletna głupota, Rosja wyludnia się z roku na rok i ma problemy gospodarcze, równie duże jak UE, jeśli nie większe. Gdy skończy im się gaz niewiele po nich zostanie.

  25. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  26. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  27. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  28. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  29. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  30. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  31. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  32. Najwyższy czas skończyć z
    Najwyższy czas skończyć z gadką o katolickim kraju. Mam tego serdecznie dosyć. Żyję sobie spokojnie, nie próbuję ateizować swojego otoczenia i jedyne czego oczekuję od kościoła to to, że będzie szanował moje poglądy tak samo, jak ja szanuję poglądy katolików, nie będzie narzucał mi oraz innym niereligijnym obywatelom swoich wartości i nie będzie wyciągał ode mnie pieniędzy. Koniec z tym, Polska jest krajem świeckim, który powinien równo traktować wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie.

  33. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  34. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  35. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  36. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  37. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  38. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  39. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  40. Jaka niechęć? Mam katolików w
    Jaka niechęć? Mam katolików w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych i zapewniam cię, że nie czuję do nich żadnej niechęci, przeciwnie, świetnie się dogadujemy. Problemem nie są zwykli katolicy, którzy wierzą, bo to im w życiu pomaga, ja do nich i do ich wiary nic nie mam. Problemem jest wydawanie publicznych pieniędzy, pochodzących z podatków, płaconych przez obywateli świeckiego państwa, bez względu na ich wyznanie, na kler, który usiłuje obywatelom tego państwa, bez względu na ich wyznanie, narzucić swoje zasady. To jest jedyny problem, obiecuję, że jeśli kościół przestanie żyć z moich podatków i jeśli przestanie narzucać mi swój system moralny, jako jedynie słuszny, to się od kościoła odczepię.

  41. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  42. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  43. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  44. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  45. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  46. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  47. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  48. Dla mnie oszczędności efektywne, to oszczędności strukturalne
    Jeszcze raz – co z pracami komisji Palikota? Praca nad wnioskami legislacyjnymi i późniejsze wdrożenie, to prawdziwe oszczędności, bo systemowe, a nie 48 godzinne cięcia i wirtualna księgowość.
    Wstrzymanie finansowania partii i kościoła, to akcja populistyczna. Tu również potrzebna jest reforma i z konsultacjami społecznymi, inaczej to będzie tylko jatka pod publiczkę.
    W ogóle, to całe to zamieszanie kryzysowe wygląda na kolejną partyjną wojnę. Strony obrzucają się pomysłami i działaniami pozorno medialnymi, a zwykli ludzie coraz mniej się spodziewają, coraz bardziej liczą na siebie i swój spryt.
    I tu jest prawdziwy kryzys w Polsce – kompletne oderwanie elit politycznych od tak zwanych realiów społecznych. Czyżby początek końca odejścia klasy politycznej do lamusa? (To jest swoją drogą idea lansowana przez prfesor Staniszkis).

      • powiedz mi dlaczego ja mam utrzymywać klaśsę urzędniczą,
        która codzienie od 8 do 9 parzy herbatki zanim włączy komputer, słucha radia, robi przegony po pokojach u kogo to dziś imieniny, a jak jako interesant się nieopatrzenie pojawię, to cały swój wysiłek kieruje na kreowanie dupochronów a nie załatwienie mojej sprawy. Kościół w tym wszystkim działa w miarę dobrze. Są wizyty w szpitalach, więzieniach. Udzielają sakramentów czasami takim figurom, że ja to bym do kościoła nie wpuścił. Księża chodzą na pogrzeby, święcą szkoły i inne obiekty jak ktoś chce i zapłaci. Fakt, robią demagogią wodę z mózgów, ale czy politycy nie robią większej?
        No i w końcu kogo jest więcej, tych urzędników i polityków czy kapłanów/ Gdzie oszczędności będą efektywniejsze?

          • mnie chodzi o skalę
            Są dwa rodzaje oszczędności:
            – koszty bezpośrednie
            – poprawa efektywności procesu

            Ten piewszy to własnie oszczędność na Kościele i biurokracji
            Ten drugi, polega na tym żeby oszczędzać nasz wspólny czas poprzez upraszczanie i usprawnianie całego aparatu państwowo samorządowego ze zmianą w końcu podstaw procedur z dupochronnyuch na przyjazne dla petenta. I tu skala oszczędności jest niewspółmierna do kosztów własnych. Ty mówisz – mniej wioślarzy, to będzie raz, że taniej, a dwa nie będą sobie przeszkadzać. Ja mówie, wstawcie maszty i silnik na ogniwa słoneczne.

          • Znowu powtórzę, że jedno nie
            Znowu powtórzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą oszczędzanie na biurokracji, to właśnie oszczędzanie nie tyle na ludziach, co na bzdurnych procedurach, które ludzie wykorzystują. Czepiasz się, chyba dla samego czepialstwa.

          • Nie, nie czepiam się dla czepialstwa
            bo dokładnie rozróżniam oszczędzanie na papierze toaletowym i ołówkach, od tego jak miliony wyciekają, bo organizacja do dupy. Ale żeby coś zmienić w organizacji, to trzeba mieć i odwagę i pomyśleć. Bezpieczniej po prostu mniej wydawać – na politykę i na Kościół jednym razem. I to jest słuszna koncepcja. Był już jeden taki, co talent zakopał w ogrodzie, żeby czsami się nie wydał. Teściowa też miała do mnie pretensję, że posuliśmy od niej pralkę – bo używaliśmy.

          • A, to wybacz, bo pomyślałem,
            A, to wybacz, bo pomyślałem, że nie rozumiesz tego, co piszę. Wynikało to choćby z twojego zdania o masztach, silnikach i wioślarzach, które mnie zdenerwowało, bo była to próba wmówienia mi, że jeśli szukam oszczędności w kościele, to nie chcę znaleźć ich w żadnym innym miejscu. Tak nie jest, zgadzam się z tym, że na biurokracji należy oszczędzać. Na biurokracji, czyli na bzdurnych przepisach i długich procedurach, pisałem o tym zresztą nawet w swoim tekście. O czym więc ta polemika?

        • Powiedz Grisza,
          czy kapłani te posługi wykonują za frico?…..czy karzą sobie płacić spore pieniążki. Kilka lat
          wstecz przeczytałam w gazecie…..zmarł bezdomny, okoliczna społeczność złożyła sie na trumnę, poszli do księdza by się za zmarłego pomodlił…. za darmo, lecz ksiądz odmówił.
          Pozdrawiam.

          • Masz rację, ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o skalę
            Titanic tonie, a my rozmawiamy czy oszczędzać na orkiestrze. A może ludzie potrzebują tej muzyki bardziej niż uwag technicznych o czasie wytrary wyporności w funkcji wielkości dziury w burcie.

            Cały system jest niewydolny, a nakręcanie koniunktury przez konsupcjonizm okazało się podcinaniem gałęzi. A u nas ten system może jeszcze wydoli bo ten konsumpcjonizm na kredyt się nie rozpanoszył, ale nasza piękna bizantyjskość karmi się nawzajem z unijną biurokracją i zżera normalne urzędnicze funkcjonowanie.
            Wygląda na to, że oszczędności zafundoawne właśnie przez PO nie polegają na uzdrawianiu systemu, tylko na korekcie mechanistycznego budżetu powielanego z roku na rok, a my chcemy sobie ideologiczną dyskusję o wysokości marż orkiestry urządzić.

  49. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  50. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  51. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  52. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  53. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  54. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  55. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  56. No widzisz, a ja domagam się
    No widzisz, a ja domagam się tylko likwidacji, bądź skrócenia niepotrzebnych procedur, a nie podatku pogłównego. Podatek pogłówny niezbyt mi się podoba, bo jeśli Kowalski zarabia dwa tysiące, a Nowak dwieście tysięcy i obaj płacą taki sam podatek ( powiedzmy 500 złotych ), to jest to dyskryminacja Kowalskiego, który musi oddać jedną czwartą swoich dochodów, podczas, gdy Nowak utraty swoich pięciu stów nawet nie zauważy.

      • Ja osobiście wolałbym podatek
        Ja osobiście wolałbym podatek liniowy. Wtedy każdy oddaje taką samą część swojego dochodu i nikt nie jest dyskryminowany, ani za biedę, ani za bogactwo. Ulgi mogłyby przysługiwać drobnym przedsiebiorcom rozpoczynającym działalność gospodarczą, przedsiębiorcom tworzącym nowe miejsca pracy i rodzicom wychowującym małe dzieci ( przy okazji zniesione zostałoby becikowe; polityka prorodzinna zostałaby utrzymana, ale w postaci zmniejszania zainteresowanym rodzinom obciążeń podatkowych, nie w postaci dotacji, złożonych z pieniędzy wszystkich pozostałych podatników ).

        • Oczywiście wolę liniowy od progresywnwgo
          ale sprawiedliwy jest tylko kwotowy – tzn każdy tyle samo.
          Zasada proporcjonalności czy liniowości zastosowana jest np w sądach przy rozwodzie.
          Niektórzy za rozwód płacą kilkaset złotych a inni kilkanaście tysięcy. Nie ma się to nijak to sprawiedliwości.

          Za podatki dostajemy od państwa tyle samo. Państwo usługuje w dziedzinie bezpieczeństwa, bezprawia i niesprawiedliwości, religii, infrastruktury, ochrony zdrowia. A ja jestem zdania że te same usługi powinno się tyle samo płacić.

          • Tyle, że państwo to
            Tyle, że państwo to specyficzna firma, która nie tylko świadczy usługi, ale i nakłada na swoich usługobiorców pewne obowiązki, obowiązki obywatelskie. Obowiązki te są niezależne od ilości płaconych podatków i dobrze, bo sytuacja, w której osoba płacąca mniejsze podatki miałaby mniejsze obowiązki ( np. byłaby zwolniona z przestrzegania przepisów o ruchu drogowym i mogła jeździć po pijaku ), byłaby chora. Skoro jednak obowiązki są takie same dla wszystkich, bez względu na kwotową ilość płaconego podatku, to takie same powinny być również prawa.

  57. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  58. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  59. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  60. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  61. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  62. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  63. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  64. Brawo, Aleksieju.
    Tylu bzdur już dawno nie czytałem, jestem pod wrażeniem. No to po kolei.

    Opodatkowanie kościoła jest według ciebie podwójnym opodatkowaniem twojej pracy. Dość dziwne rozumowanie, równie dobrze można powiedzieć, że podwójnym opodatkowaniem twojej pracy jest opodatkowanie przedsiębiorstw. Np. taki fryzjer musi płacić podatek od pieniędzy, które zebrał od tych, którym już coś zostało po zapłaceniu podatków. Brzmi głupio? Oczywiście, podobnie jak twoje słowa.

    Nie mówię o opodatkowaniu instytucji, mówię o opodatkowaniu księży. Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak każdy inny człowiek, a normalny podatek dochodowy płaci tylko wtedy, gdy pobiera państwową pensję katechety, czy kapelana. W innych wypadkach płaci ryczałt. Argument kas fiskalnych jest idiotyczny, bo chodzi o opodatkowanie osoby. Czy potrzebujesz kasy fiskalnej, by zapłacić PIT? Nie sądzę. Kolejnym absurdem w twoim tekście jest wykazanie straszliwych konsekwencji braku finansowania kościoła z kasy państwowej. Według ciebie kościół ma monopol na moralność i poza kościołem moralności i etyki nie ma. Otóż jest, zabijania, kradzieży, gwałtów i innych złych uczynków zakazują wszystkie religie, a także świecki humanizm. Do tego, by nie być zaćpanym menelem, czy sadystycznym mordercą, biegającym z siekierą po mieście nie potrzeba wiary w Boga, wystarczy etyka. Poza tym swoje zasady kościół mógłby głosić nadal, ale musiałby wybrać: albo religia jest nauczana w szkołach, za pieniądze podatników, a katecheci realizują program uzgodniony z władzami oświatowymi, albo religia jest nauczana w przyparafialnych salkach katechetycznych, katecheci są opłacani w całości przez kościół i realizują program kościoła. Obecna sytuacja, w której państwo daje katechetom pieniądze podatników i nie ma jednocześnie realnego i znaczącego wpływu na głoszone przez nich nauki, jest mi bardzo trudno zrozumieć i zaakceptować.

  65. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.

  66. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.

  67. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.

  68. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.

  69. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.

  70. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.

  71. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.

  72. Ja nie wierzę w Boga, a mimo
    Ja nie wierzę w Boga, a mimo to szanuję ludzkie życie. Czy twoim zdaniem jeśli ktoś jest ateistą, to jest jednocześnie nihilistą, człowiekiem pozbawionym wartości, którego tylko prawo powstrzymuje przed wyjściem na ulicę i zastrzeleniem paru przypadkowo spotkanych osób? Czy gdyby okazało się, że Boga nie ma, przestałbyś szanować życie, bo skoro Bóg ci nie każe, to nie musisz? Wybacz, ale myślenie jakie w ten sposób prezentujesz jest żałosne. Wielu ateistów jest wartościowymi ludźmi, od których niejeden ksiądz, czy katecheta mógłby się wiele nauczyć, jeśli chodzi o etykę. Ateistami byli choćby Einstein, Russel, czy Camus, poczytaj o nich trochę, poznaj ich poglądy i porównaj je z poglądami katolickiego świętego, Tomasza z Akwinu, który usprawiedliwiał palenie "bezbożników" na stosie i sam oceń, kto prezentuje wyższy poziom moralny.