Reklama

Powinien być po piątym a przed siódmym.


Powinien być po piątym a przed siódmym.

Reklama

Po tych wszystkich przeżyciach, wzruszeniach, wspomnieniach czułam się wyczerpana. Owinięta mgłą, której biel już mi nie przeszkadzała, drzemałam, budziłam się, posilałam, znowu zapadałam w jakąś nirwanę. Coś tam się marzyło, coś tam śniło, coś tam grało. Nawet nie wiem, ile to czasu trwało, bardzo przyjemne było, za życia nigdy mi się nie udawało. Aż wreszcie poczułam się wypoczęta – jak nowonarodzona – mimo, że po śmierci.
I dawaj, kombinować co tu by można. Wezwać Gammaela? Nie, chyba nie. Iść do biblioteki ? Zawsze mi było mało, ale teraz mnie energia rozsadza, raczej wybrać ZERO i niech przyleci Psiapora.
Przyleciał, ale jakiś jakby inny. Cień dawnego Psiapory. Udawał, że wszystko w porządku, paplał, sypał jak z rękawa pomysłami, ale mu przerwałam.
– Co się dzieje?
– Ależ nic, wszystko w porządku – ba, nie ze mną takie numery. No i pokazało się, że chodziło o tą firmę, którą mieli z Poświstem założyć. Co to wycieczki dusz miała urządzać na ziemię. Podzielili się zadaniami. Poświst miał opracować atrakcje – to znaczy świecenie, straszenie, ukazywanie się i znikanie, a Psiapora wziął na siebie stronę prawną. I o ile Poświst ze swego zadania się wywiązywał, to Psiapora nie mógł ruszyć z miejsca.

W tej dziedzinie byli prekursorami. W Raju nikt do tej pory firmy nie zakładał. Nawet nie było wiadomo gdzie zgłaszać, na jakich formularzach i kogo pytać.
Aniołowie odpowiadali niechętnie, właściwie zbywali byle czym – wyżsi rangą w ogóle nie chcieli rozmawiać. Diabły były wszystkie takie, jak oni dwaj : młodzież, bez solidnego, diabelskiego wykształcenia. Ot, po podstawówce zostali przyjęci do Raju, gdzie odbyli kilka szkoleń – to wszystko.
A oni obaj chcieli wyjść poza to, czego ich nauczono i do czego przygotowywano. Stworzyć coś, czego jeszcze nie było. I klops.

I już nawet mniejsza z tym, czy to jest zgodne z linią Raju, zwłaszcza, że ta niby jest poluzowana – co nie zabronione to dozwolone. Przynajmniej oficjalnie. Nikt nic nie powie? Powie ta anielica z biblioteki. Mówię to Psiaporze i natychmiast tam idziemy.
– Patronem przedsiębiorców jest święty Józef – powiedziała Anielica z biblioteki
– No jasne. Audiencja u świętego Józefa. Jak się wystarać o taką audiencję
– Składa się podanie do sekretariatu. Na piśmie.
– Gdzie jest sekretariat?
– Sekretariat jest w nowym Raju. Tam jest teraz remont, ale chyba biuro przyjęć już działa.

Idziemy się dowiedzieć, co trzeba napisać. Kiedyś już szłam tym hallem i przechodziłam koło wejścia do nowego Raju. Teraz nie było już słychać łomotu maszyn, tylko jakieś szmery. Weszliśmy. Korytarz był oświetlony prowizorycznie, ale podłoga, sufity i ściany były już wykończone. Minęliśmy ekipę sprzątającą, potem natknęliśmy się na inna ekipę montującą oświetlenie. Wyglądało imponująco. Po obu stronach ciągnęły się drzwi z tabliczkami, jednak jeszcze bez jakichkolwiek napisów czy wskazówek. Napotkany anioł nadzorujący roboty objaśnił, że sekretariat to będą piąte albo szóste drzwi na lewo.
Były piąte i szóste i następne też. Pod piątym, w środku stało biurko, za którym siedział bardzo zaaferowany diabełek. Reszta sprzętów jeszcze nie rozpakowana stała spiętrzona pod ścianą. Biurko założone było stertami dokumentów, które diabełek układał do różnokolorowych segregatorów. Spojrzał zrazu nieprzychylnie, ale kiedy wzrok jego padł na Psiaporę natychmiast się rozpogodził.
– W czym mogę koledze pomóc? Zerwał się z biurowego fotela i rozpakował dla nas dwa krzesła spośród owiniętych folią sprzętów. Wyjaśniliśmy, że o audiencję u Świętego Józefa. Niestety nie wie, ale postara się dowiedzieć. Zaczął grzebać w stercie papierów. Wygrzebał telefon. Krótko trwało, może za piątym połączeniem się uzyskał potrzebną informację.

– W siódmym pokoju na prawo urzęduje taki, co wie. Anioł, ale bardzo porządny facet – dodał.
Anioł przyjął nas grzecznie, także rozpakował z folii dwa krzesła. Dał kartkę papieru i długopis, po czym podyktował tekst podania. Podpisaliśmy je oboje, bo miałam zostać prokurentem. Anioł kazał nam zrobić ksero – dziesiąte drzwi na lewo, a potem złożyć w pokoju trzynaste drzwi na prawo. Tam pismo przyjęto, ostemplowano i wpisano na dziennik. Kopię, również ostemplowaną z datą i numerem sprawy otrzymaliśmy z powrotem.

– Teraz już tylko czekać- powiedziała nam z uśmiechem anielica w okienku – zwykle około dwóch tygodni.
No cóż. Jak trzeba, to trzeba. Ja byłam zadowolona, Psiapora się wyraźnie niecierpliwił.
– Aż dwa tygodnie, a Poświst codziennie pyta, co z firmą…
– A co mu dotychczas odpowiadałeś?
– Że tylko patrzeć.
– No to masz wreszcie coś konkretnego. Za dwa tygodnie będziesz wiedział, czy to możliwe, czy nie.
– Zabije mnie, jak mu coś takiego powiem. Lepiej pójdę na chorobę na dwa tygodnie.
Muszę się zastanowić, jak wykorzystać dwa tygodnie wolne od Psiapory.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Jeszcze trochę Lukrecjo i
    Jeszcze trochę Lukrecjo i mimo anielskości wrodzonej nabytej to ja do tego Twojego Raju chcieć nie będę. A już się rozmarzyć zdążyłam. A tam…
    Podoba mi się, że część 6-a pomiędzy. Pomyślało mi się, że specjalnie tak.

  2. Jeszcze trochę Lukrecjo i
    Jeszcze trochę Lukrecjo i mimo anielskości wrodzonej nabytej to ja do tego Twojego Raju chcieć nie będę. A już się rozmarzyć zdążyłam. A tam…
    Podoba mi się, że część 6-a pomiędzy. Pomyślało mi się, że specjalnie tak.

  3. Jeszcze trochę Lukrecjo i
    Jeszcze trochę Lukrecjo i mimo anielskości wrodzonej nabytej to ja do tego Twojego Raju chcieć nie będę. A już się rozmarzyć zdążyłam. A tam…
    Podoba mi się, że część 6-a pomiędzy. Pomyślało mi się, że specjalnie tak.