Reklama

Obserwując przygotowania Polaków do obchodów Święta Wielkiej Nocy, nasunęła mi się prosta analogia natury – powiedzmy gastronomicznej: gospodarkę można przyrównać do człowieka. Jej stan w zależności od kondycji może być wyśmienity – czego sobie i Państwu życzę;
– możemy mieć człowieka otyłego, ciągle głodnego, pochłaniającego każde ilości jedzenia – wysoka inflacja, luka popytowa – ludzie chcą kupować, ale brakuje produktów;
– i wreszcie może być to człowiek wychudzony, wyniszczony – stagnacja, luka podażowa, gospodarka w deflacji.
I cóż wtedy: oczywista sprawa – pacjentowi łakomemu ograniczamy posiłki, dzięki czemu człowiek stopniowo odzyskuje prawidłową kondycję, powraca do zdrowia. Analogicznie w sytuacji wysokiej inflacji – warto ograniczyć wpływ państwa na gospodarkę, uwolnić rynek.
Ale mamy też drugi przypadek. Czy człowiekowi wychudzonemu również należy zmniejszać porcje jedzenia??? Przecież jeżeli zastosujemy to samo leczenie, to pacjent… umrze.
I to właśnie pytanie zadaję do przemyślenia zaprzysiężonym zwolennikom ekonomii neoliberalnej.
Gospodarka, jak żywa istota, również jest zjawiskiem dynamicznym, w zależności od jej stanu pewne rozwiązania są zbawienne, a inne przynoszą katastrofę. Analogicznie, jak nie istnieje jedno lekarstwo na wszystkie ludzkie choroby, tak nie istnieje jedna sztywna strategia, która zapewni rozwój kraju niezależnie od stanu w jakim się on znajduje!
Kryzys, z jakim obecnie zmaga się Polska ma swoje źródło nie w zbyt małej podaży – „łakomczuch”, ale powodem jest luka popytowa, czyli mamy pacjenta, który traci siły, chudnie… Dlatego uważam, że realizowanie w tym momencie postulatów neoliberalnych (wspólna waluta, postępująca deregulacja) tylko pogrąży kraj w kryzysie, a za błędy „na górze” jak zwykle zapłaci społeczeństwo. Teraz jest pora, aby rząd wykazał się odpowiedzialnością i troską o społeczeństwo, a nie „umywał ręce” pod pozorem wprowadzania zasad wolnego rynku, czy dyrektyw unijnych.
I tej odpowiedzialności, szacunku wobec własnych obywateli oraz racjonalnego spojrzenia na gospodarkę chciałbym widzieć więcej ze strony decydentów i polityków. I niech to będą moje  życzenia z okazji zbliżających się świąt.
 

Reklama