Reklama

Ciężka sprawa, chyba najcięższa ze wszystkich

Ciężka sprawa, chyba najcięższa ze wszystkich, śmierć, to ciężka sprawa. Niemal we wszystkich kulturach jakie świat wytworzył, śmierć wiąże się ze smutkiem, tuż po tym jak się dowiadujemy o takiej tragedii nie potrafimy się pozbierać, nie potrafimy się cieszyć życiem, płaczemy, cierpimy.

Reklama

Mówi się, w takich wypadkach, że czas leczy rany. Jest jednak taki rodzaj kultury, który wytworzył świat jako produkt uboczny i on się nazywa kultura pisowska. Kultura pisowska zaskakiwała redakcję już w wielu wypadkach i większych tragediach, ale jak dotąd przypadku by ze śmierci robić sobie jaja, redakcja nie odnotowała. W kulturze pisowskiej jest odwrotnie, tam czas nie leczy ran. Kulturalny pisowiec w dniu tragedii nie płacze, na drugi dzień odpoczywa, a na trzeci idzie się najeść, napić i zatańczyć na wiejskiej imprezie. Dopiero dnia czwartego nachodzi pisowca żałoba i wtedy buzie drze za cały naród, jaki on jest pogrążony za cały naród w żałobie.

Czytelnik chyba rozumie położenie redakcji, redakcji kulturalnej i obytej z wieloma kulturami, że opisywanie osobliwej kultury pisowskiej przysparza redakcji pewnych odruchów, w tym odruchów takich co to przy jedzeniu nie wypada o nich mówić. Ale cóż ma uczynić biedna redakcja, kiedy widzi prezydenta kultury pisowskiej jak ten paskudzi nie tylko na groby ofiar, ale jeszcze sobie smętne oblicze narodem wyciera. Nie pozostaje nic innego redakcji jak prezydenta kultury pisowskiej odkładającego żałobę na lepsze czasy, nazwać po imieniu. Prezydencie, ty pisowcu!

Reklama