Reklama

Nie, nie będzie o partii PIS. Będzie o nich. Najmądrzejsi, najbardziej kompetentni w każdej dziedzinie, oni wiedzą najlepiej jak urządzić nam życie i jak nas chronić, najczęściej przed nami samymi.

Nie, nie będzie o partii PIS. Będzie o nich. Najmądrzejsi, najbardziej kompetentni w każdej dziedzinie, oni wiedzą najlepiej jak urządzić nam życie i jak nas chronić, najczęściej przed nami samymi. Kto taki? Politycy. Mamy od kilku miesięcy kryzys gospodarczy, kto jeszcze nie odczuł na własnej skórze i nie zauważył wokół siebie, może sobie pooglądać w TV, gdzie różne mądre, gadające głowy, różni ekonomiści i właśnie politycy o kryzysie mówią.

O kryzysie mówi PO, o kryzysie mówi też PIS, który zarzuca PO, że ta o kryzysie mówi za mało i który kierując się szlachetną zasadą siły w stolcu, zaproponował zasiadającemu na stolcu premierowskim Donaldowi, by kolektywnie kryzys zwalczyć. Kryzys zwalczają zresztą nie tylko polscy politycy, kryzys zwalczają politycy w ogóle. Obama pompuje w gospodarkę 825 miliardów, które weźmie Bóg wie skąd, Merkel dotuje niemieckie stocznie, czego Polsce w przypadku stoczni polskich zabraniało unijne prawo, a Sarkozy, który pod hasłami liberalnych reform szedł do władzy, postanowił zabawić się w etatystę i protekcjonistę, zapominając przy okazji, że UE jest po pierwsze strefą wolnego handlu, wspólnym rynkiem, gdzie nie ma francuskie i nie ma czeskie, jest europejskie, rynkowe, przepływające swobodnie przez granice państw, które spełniają coraz mniejszą rolę. No właśnie, kryzys gospodarczy i reakcje polityków na kryzys zwróciły moją uwagę na parę spraw. Zacznę od Unii Europejskiej i od zagrożeń, jakie przed nią stoją. Zagrożeniem dla europejskiej jedności są obecnie rządy Niemiec i Francji i zanim ci, co krzyczą o motorach integracji europejskiej mnie zlinczują, wyjaśnię o co w tej coraz mniej kontrowersyjnej tezie chodzi.

Reklama

Francja i Niemcy faktycznie były kiedyś "motorami integracji". To, co dziś jest Unią, zaczęło się od pojednania francusko – niemieckiego po II wojnie światowej. To pojednanie pozwoliło na utworzenie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, czyli czegoś, co wprowadzało wolny handlem węglem i stalą w państwach członkowskich i co tworzyło w zachodniej Europie jednolity rynek tych produktów. Mówiąc prościej znaczyło to tyle, że nieważne, czy węgiel i stal pochodzą z Niemiec, czy z Francji, ważne, czy jest na nie popyt i czy jest odpowiednia podaż. Gospodarka nie ma narodowości, rynek rządzi się swoimi prawami, handel jest niezależny od rządów, które nie bawią się w wojny celne i protekcjonizmy. Tak właśnie zaczynała się Unia, przed integracją polityczną była integracja gospodarcza i do dzisiaj wspólny rynek i wolny handel są najważniejszymi podstawami Unii. Tym podstawom zagraża właśnie Francja, której prezydent powiedział najpierw, że wyobrazić sobie, bidulek, nie może, że prawdziwi Francuzi jedzą bagietki produkowane przez prawdziwego Chińczyka, czy innego Rumuna, w dodatku z Bułgarii, a potem zaczął kusić producentów samochodów, sprzedawanych we Francji, by nie uciekali z produkcją do tańszych i bardziej niezależnych gospodarczo od rządu Czech i by zostali we Francji. Kusi nie byle czym, kusi miliardami, co powoduje całkiem słuszne oburzenie Czech i nie tylko Czech, to oburza każdego, komu zależy na wspólnej Europie.

Nie może być tak, że drugi największy kraj UE łamie zasady przyjęte w UE. Nie może być tak, że każdy sobie rzepkę skrobie, każdy idzie w swoją stronę i każdy odgradza się murem od reszty, bo wtedy Unię szlag trafi i to, co zostało wypracowane przez 60 lat, posypie się w 60 tygodni. Unii zagraża jednak nie tylko Sarkozy, Unii zagraża także polityka Niemiec, które postanowiły dofinansować swoje stocznie. Od razu podniosły się głosy radyjnych, że oto prawdziwe oblicze diabelskiej Unii, gdzie prawo obowiązuje maluczkich, a Nimiec jest pan. Można oczywiście te radyjne głosy wyśmiać, ale ja tym razem nie wyśmieję, bo tym razem radyjni mają rację. Albo jesteśmy klubem wolnych i równych państw, gdzie każdego obowiązują takie same reguły, albo jesteśmy klubem, w którym nie ma zasad, gdzie największy kraj może robić to, czego krajowi mniejszemu się zabrania. Jeśli wybierzemy rozwiązanie drugie, to lejemy wodę na młyn eurosceptyków, którzy tym razem mielą słusznie. Postępowanie Francji i Niemiec zagraża jedności europejskiej tak samo, jak kiedyś ją cementowało.

Nie tylko zachodnioeuropejscy politycy postanowili się wykazać w obliczu kryzysu, nasi też. Miało nie być o PIS, ale będzie, bo jak słyszę posła Brudzińskiego, który po tyradzie o "ujadającym kundelku" Palikocie, mówi coś o wzroście bezrobocia i o tym, że o kryzysie trza rozmawiać, to mi się źle na miejscu robi. Oto poseł Brudziński, z posłanką Nelly i z jej mężem, co go rodacy małżonki pobili, będą naprawiać gospodarkę i kraj z kryzysu wyprowadzać.  Do nauki, a nie w supermenów się bawić i plany ratunkowe układać. Akurat w tym wypadku jestem całym sercem po stronie Tuska, który wykazał, że plany PIS i SLD na "walkę z kryzysem" oznaczają zadłużenie każdej polskiej rodziny na dwa tysiące złotych. Takie przeliczenia to populizm? Nie, to szczerość. Państwo zadłużać się nie powinno i nie ma żadnego znaczenia, że Niemcy i USA tak robią.

Niedawno Kurak napisał, że rząd nie może ograniczać wydatków na inwestycje, a poza tym Niemcy i USA się zadłużają, a tam zachód, a u nas ludzie głupie. Wtedy przyznałem mu częściowo rację, dziś, po zastanowieniu się, nie wygląda to dla mnie tak oczywiście. Na tym zachodzie decyzje o zadłużaniu państwa i obywateli nie były podejmowane przez prywatnych przedsiębiorców i przez szarego Schmidta, czy Smitha, ale przez polityków. Być może ci politycy mają rację, ale mówienie, że Merkel z Obamą to nie to, co te głupie Polaki, Tuski jakieś, pachnie my myśleniem według schematu "ci politycy to są goście, jak to oni wszystko wiedzą, nie to co my biedni i głupi". A jak politycy są jeszcze z zachodu, to Jezusie Nazareński, grzech się nie zgodzić. Nie będę tu wnikał w plan Tuska, mi się ten plan nie podoba, wrócę jednak do kwestii zadłużenia się i wydatków na inwestycje. Z tymi inwestycjami to może być tak:
1. Państwo postanawia wydać całą wolną kasę na inwestycje w cośtam cośtam, by rozruszać gospodarkę, a jak kasy zabraknie, to weźmiemy kredyt.
2. Państwo szuka w budżecie oszczędności, a zaoszczędzona forsa zostaje przeznaczona na obniżkę podatków i uproszczenie procedur dla przedsiębiorców, którzy również w ten sposób oszczędzają i wydają zaoszczędzoną forsę na inwestycje.
Które rozwiązanie jest lepsze? Moim zdaniem drugie.

Nie wierzę w wszechmogące państwo, które w razie czego przyjdzie i rozwiąże problem. Przeciwnie, państwo zwykle problemy potęguje. Gdy w 1929 roku wybuchł kryzys, państwo nie dało mu się wykryzysić i odejść, lecz zastosowało właśnie protekcjonizm. Postanowiono "chronić" rodzimą gospodarkę za pomocą wojen celnych z innymi państwami. Skończyło się na tym, że każdy chciał eksportować, ale nikt nie chciał przy tym importować, rynki wewnętrzne były za małe i państwowa ochrona gospodarki skończyła się na jeszcze większym kryzysie. Wtedy stwierdzono, że cała ta recesja to wina wolnego rynku i postanowiono wprowadzić Nowy Ład, państwowy interwencjonizm i państwowe inwestycje. Od tej pory stało się dogmatem, że jak jest kryzys, to państwo powinno pomóc, zainwestować, zainterweniować, nawet, jeśli oznacza to rosnące zadłużenie. W ten dogmat uwierzył nawet ktoś tak rozsądny, jak MK, a to bzdura, to bujda na resorach, to postępowanie dziecka, które dopiero co uniezależniło się od rodziców i z pewną miną poszło "na swoje", a gdy pojawił się pierwszy problem, wróciło szybko na garnuszek do mamy i taty. Czy powrót na garnuszek rozwiązał problem? Nie, nie rozwiązał, dziecko znów było dzieckiem, jeszcze bardziej niesamodzielnym i zależnym od rodziców, a rodzice musieli zwiększyć wydatki, bo przecież dziecko nie utrzyma się samo. Tak samo jest z państwem i z politykami. Ich ochrona może szybko przerodzić się w nadopiekuńczość i przynieść opłakane skutki. Lepiej jest wtedy, gdy państwo pozwoli działać obywatelom i tu pochwalę Tuska. Pochwalę go za to, że PO przeprowadziła przez sejm ustawę ( podpisaną już przez prezydenta ) o swobodzie działalności gospodarczej.

Nowa ustawa wprowadza "jedno okieno" przy zakładaniu firmy, zamiast dotychczasowych czterech, czyli Kowalski, zakładając sklep, będzie musiał iść tylko do gminy, resztę formalności załatwią za niego urzędnicy. Kowalski nie będzie też musiał czekać na wpis do ewidencji, działalność gospodarczą będzie mógł rozpocząć już w dniu złożenia wniosku o wpis. Wpis do centralnej ewidencji będzie bezpłatny, Kowalski w każdej chwili będzie mógł zawiesić swoją działalność i ponownie ją odwiesić. Nie będzie też musiał bać się kontroli, ilość dopuszczalnych w ciągu roku kontroli została ograniczona, poza tym przedsiębiorca, który z powodu nieuczciwej kontroli poniesie straty będzie miał prawo do odszkodowania. Ustawa wprowadza w naszym kraju wolność gospodarczą i tu, oprócz pochwały, należy się Tuskowi nagana, bo jego rząd niewiele zrobił, by o ustawie mógł dowiedzieć się każdy, a każdy powinien wiedzieć, już dwa miesiące temu. To kolejny dowód na to, że politycy bardziej niż sprawami istotnymi, wolą zajmować się pierdołami, czyli od gospodarki powinni się trzymać z daleka. Niech obniżą podatki i pozwolą ludziom działać, a reszta, z bożą pomocą, obejdzie się bez nich.

PS. Avast wykrył mi jakąś "bombę dekompresyjną". Usunąć się tego nie da, ręcznie znaleźć też nie, sztuczki z wyłączaniem i włączaniem przywracania systemu też nie działają. Wie ktoś, jak pozbyć się tego kału?

Reklama

230 KOMENTARZE

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

    • No normalnie, skanuję i po
      No normalnie, skanuję i po zakończeniu, w sprawdzaniu archiwów, wyskakują mi dwa pliki o jakiejś długaśnej nazwie, których nie mogę ani usunąć, ani przeskanować, ani przenieść, bo to "bomba dekompresyjna". Próbowałem znaleźć ręcznie, ale wyszukiwarka mówi, że nie ma takich plików na dysku. Słyszałem, że w takich wypadkach należy wyłączyć przywracanie systemu, zrestartować komputer, włączyć przywracanie z powrotem i przeskanować, wtedy problem powinien zniknąć. Kiedyś w podobnym wypadku to podziałało, teraz nie działa i pojęcia nie mam co robić. Niby to w niczym mi nie przeszkadza, a jednak trochę niepokoi.

  1. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  2. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  3. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  4. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  5. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  6. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  7. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  8. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  9. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  10. Socjaliści nie, ale
    Socjaliści nie, ale interwencję rządu to oni lubią. Pan Keynes, to co, pies? Nie, człowiek i do tego Anglosas. Amerykanie, którzy śmieją się z Europejczyków, jako urodzonych socjalistów, zaczęli drżeć, gdy tylko stanęło im przed oczyma widmo końca gierkowskiego życia na kredyt. A na kredyt żyli, konsumowali dwa razy więcej, niż produkowali, a gdy przyniosło to skutki wybrali na prezydenta człowieka, który ratunek widzi w powiększeniu długu ( wynoszącego już 45 bilionów i to naszych bilionów, nie amerykańskich ) i w protekcjoniźmie ( akcja "buy American", którą próbują już kopiować u siebie Litwini, na razie bezskutecznie, bo pielgrzymki z Litwy do Polski na zakupy są coraz większe ).

    Piszesz o tym, że do kasy państwa wpłynie mniej, a w czasie kryzysu wydatki budżetowe rosną. A nie pomyślałeś, że gdyby podatki i procedury biurokratyczne były mniejsze, to Kowalski mógłby rozkręcić własny drobny biznes, albo znaleźć pracę w zagranicznym koncernie, który właśnie przeniósł do nas produkcję? Na razie do Polski uciekło z zachodu wiele firm, gdybyśmy mieli mniej podatków i mniej biurokracji, to mogłoby być ich więcej, ergo, wzrost bezrobocia nie byłby zbyt duży, ergo, zapotrzebowanie na zasiłki byłoby mniejsze. Prawda jest taka, że podatki, biurokracja i interwencja państwa wydają się być cudownym lekiem tylko na pierwszy rzut oka, gdyby się głębiej zastanowić, to nie jest to lek, a narkotyk. Bierzesz jedną działkę i świat jest piękny, potem chcesz jeszcze i jeszcze i w końcu nie możesz wyobrazić sobie życia bez nich.

  11. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  12. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  13. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  14. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  15. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  16. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  17. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  18. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  19. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  20. Na razie powinien przemyśleć
    Na razie powinien przemyśleć Sarkozy. Facet denerwuje mnie już od dawna. Raz jest wojującym liberałem i liderem zjednoczonej Europy, innym razem protekcjonizmem i interwencjonizmem rozpieprza Unię. Raz jest proamerykański i mówi o współpracy, innym razem pokazuje Jankesom tył i chce samowystarczalności. Zmienia zdanie dwa razy dziennie, przeczy sam sobie i bez przerwy nachalnie się promuje. Powinien wybrać gwiazdorstwo, polityka nie jest dla niego.

  21. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  22. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  23. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  24. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  25. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  26. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  27. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  28. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  29. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  30. Oczywiście, zgadzam się.
    Oczywiście, zgadzam się. Ważne są również infrastruktura i biurokracja. Infrastruktura to działka rządu, tu rząd wydaje pieniądze i rząd powinien kombinować jak wydać, by się nie zadłużyć. Jak? Oszczędzając na tym, co niepotrzebne, przede wszystkim na głupotach prawnych, na długich i kosztownych procedurach, na biurokracji i na każdym bzdunym wydatku. Same oszczędności to nie wszystko, jest jeszcze pomoc z Unii Europejskiej. I tu nie trzeba wielkich umiejętności, by wydać te pieniądze, tu wystarczy zrobić kosztorys tego, co jest potrzebne w pierwszej kolejności i trzeba wiedzieć, którym samorządom ( tudzież innym podmiotom ) można dać te pieniądze, a którym lepiej nie dawać, bo albo nie potrzebują, albo zmarują.

    Teraz biurokracja. To zmora nie tylko zagranicznych inwestorów, to zmora także polskich przedsiębiorców. Przedsiębiorca, szczególnie drobny, musiał dotychczas przechodzić przez piekło, na szczęście 31 marca zacznie działać "jedno okienko", wpis do ewidencji będzie bezpłatny, działalność będzie można rozpocząć już w dniu złożenia wniosku, a kontrole przestaną przypominać naloty. Te proste zmiany bardzo wiele znaczą dla gospodarki.

    Jeśli chodzi o podatki, to nie mówię, że trzeba je zlikwidować. Przeciwnie, trzeba z czegoś utrzymać policję, wojsko, sądy, edukację. Problem tkwi jednak w innym miejscu, w miejscu, które nazywa się "pomoc państwa". Piszesz, że państwo musiało tę fabrykę dotować, tamtą ratować, itd., a czy nie byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło tym firmom poprzez nadanie im ulg podatkowych? Wiem, że zmniejszyłoby to wpływy w budżecie, ale przecież obecna pomoc też pochodzi z budżetu, z podatków i jej udzielanie też uszczupla budżet, pompując przy okazji dług. Warto czasem się zastanowić, czy obecny system jest jedyny i najlepszy w swoim rodzaju. Nie, nie chodzi mi o zmianę go na dziewiętnastowieczny kapitalizm, którym zachwyca się pan Mikke ( i który przy okazji był co jakiś czas atakowany kolejnym cłem protekcyjnym, czy kolejną wojną handlową ), ale o zdrowy system, w którym przedsiębiorca ma większą swobodę, a politycy nie układają co i raz kolejnych planów "ratunkowych" dla gospodarki.

    Pozdrawiam również, bijąc się w biust, że nie uczyniłem tego poprzednim razem.

  31. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  32. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  33. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  34. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  35. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  36. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  37. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  38. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  39. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  40. Wiele spraw poruszyłeś i
    Wiele spraw poruszyłeś i wnioski są dość bliskie moich. Dodam parę własnych obserwacji:
    – nasze media dość głośno krzyczą z zachwytem w oczach jak to Niemcy pompują kasę podatnika w gospodarkę, ale jakoś cicho sza o tym, że ci sami Niemcy tną podatki najpierw do 15% a teraz jeszcze chcą do 14%, dziennikarz który tą informację przekazał nie sprecyzował już czy są to podatki dla firm czy też chodzi o podatek dochodowy przeciętnego Helmuta, tu się kłania poziom dziennikarstwa
    – nasze media zachwycają się tym jaki to ogromny szmal amerykańskiego podatnika popłynął do instytucji finansowych, a ja się zastanawiam jak to się stało że politycy tego kraju pozwolili na przepływ tak olbrzymiego szmalu nie stawiając jednocześnie żadnych warunków i wymogów finansistom, nie jest tajemnicą że szmal który dotej pory otrzymali wielu wypadkach nawet nie został zaksięgowany równie dobrze mógł sobie połynąć na Kajmany, o premiach dla bankrutujących prezesach już nawet nie wspominam
    – pompowanie szmalu w ratowanie firm prywatnych, które mają chrakter ponadkrajowych korporacji jest dla mnie ewidentnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto podatnika
    – prawdą jest że Tusk oraz jego ministrowie mają fatalną politykę informacyjną i tu raczej nie ma znaczenia czy jest rzecznik czy też nie, ale chodzi język przekazu, który w czasach szumu informacyjnego powinien być bardzo precyzyny tak aby nie pozwalał dziennikarzom na własne interpretacje i ucinał wszelkie dziennikarskie spekulacje oraz jakiś precyzyjny plan odnośnie przekazywanych informacji czyli mamy taką sytuację, więc robimy to, po to aby osiągnąć taki efekt, krótko mówiac rząd nie może i nie powinien liczyć na to że dziennikarze ludziom wytłumaczą świat, bo jak narazie dziennikarze sami robią szum medialny i niewiele przeciętnemu Kowalskiemu wyjaśnią
    Generalnie tekst mi się podoba bo o gospodarce i kryzysie trzeba mówić prostym i zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy językiem, trzeba mu wyraźnie pokazać przyczyny i skutki zastosowanych lekarstw i wtedy, mogę się założyć, że nawet pani Krysia z panem Kaziem pojmą z grubsza o co chodzi.

  41. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  42. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  43. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  44. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  45. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  46. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  47. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  48. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  49. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.

  50. Avast
    Świetnie ujęty problem.Co do owej bomby i avast, wyrzuć ten badziewny programik(też go kiedyś miałem) w cholerę , zainastaluj Kaspersky Internet Security 2009 ze strony kaspersky,wersja trial , działa 30 dni , zeskanuj kompa, na pewno pomoże,a po 30 dniach kupisz w każdym sklepie komputerowym kwartalną aktywację kosztującą raptem 15zł .I w ten oto sposób masz jeden z najlepszych antywirów na rynku.Pozdrawiam.