Reklama

 W miniony weekend prezes Kaczyński powiedział parę słów o swojej wizji Europy.

 W miniony weekend prezes Kaczyński powiedział parę słów o swojej wizji Europy. Powiedział on, o ile dobrze pamiętam, że "Europa musi być solidarna, czyli musi być równa", po czym dodał coś o tym, że ma być "równo dla Polski". Paski informacyjne od razu zaczerwieniły się informacją o "solidarnej, czyli równej" Europie i pewnie mało kto zwrócił na to uwagę. A szkoda, bo powstała nam nowa definicja "solidarności". Solidarność ma być od tej pory powiązana z równością, co jest nowością, bo dotychczas oznaczała ona "wspólne działanie podyktowane wspólnotą interesów". Na bazie tej definicji powstały jak dotąd solidaryzm klasowy, solidaryzm narodowy i solidarność zawodowa, kobieca, czy męska, do wyboru, do koloru. Wybór był chyba jednak ograniczony, skoro powstała nowa definicja "solidarności europejskiej", która będzie oparta nie na wspólnym interesie, ale na "równości". Pytanie tylko o jaką "równość" chodzi, bo o ile "solidarność" da się zdefiniować dość łatwo, to z równością są pewne problemy. Dla jednych równość to po prostu równość wobec prawa, inni z kolei domagają się równości majątkowej w myśl zasady równych żołądków. Ciekawe, na której z nich pan prezes zamierza budować solidarną Europę?

Teraz pora na przeprosiny, bo czepiam się prezesa Kaczyńskiego niesłusznie. To nie on wymyślił nową, pokrętną definicję solidarności, on powtarza po prostu to, co mu wmówiono. Nie tylko jemu, bo każdemu z nas codziennie wmawia się, że "solidarność" to coś takiego jak "równość", czy będąca już całkowicie niezrozumiałym słowotworem "sprawiedliwość społeczna", mówiąc krótko solidarność oznacza socjalizm, a przynajmniej każdemu się z socjalizmem kojarzy. Dzięki skojarzeniu państwo może wprowadzać liczne "solidarne" reformy, takie jak solidarna reforma emerytur, od której uchwalenia minęło właśnie dziesięć lat. Dziesięc lat, po których wiadomo tyle, że ZUSowi na wypłatę emerytur może w tym roku zabraknąć 5 miliardów złotych, a w ciągu paru najbliższych lat deficyt ma wynieść nawet od 157 do 265 miliardów. To zresztą tylko tak na dobry początek, bo w latach 2010-2020 przejdzie na emeryturę pokolenie powojennego wyżu demograficznego, podczas gdy w tych latach będziemy mieli najprawdopodobniej niż, a jeśli nie niż, to przynajmniej stagnację. Liczba emerytów będzie więc rosła w szybkim tempie, liczba pracowników będzie rosła w tempie wolnym, a liczba dzieci nie będzie rosnąć w ogóle i to tylko w optymistycznym wariancie, bo w pesymistycznym będzie maleć. Dla obecnego, bismarckowskiego systemu emerytalnego oznacza to po prostu katastrofę. To tyle, jeśli chodzi o osiągnięcia Wielkiej Reformy. Co proszę? A, tak, zapomniałem. To nie wszystko. Mamy jeszcze OFE, w których Polacy muszą się obowiązkowo ubezpieczać. Fundusze w przeciwieństwie do ZUSu nie działają na "solidarnych" zasadach, a pieniądze, które w nich oszczędzamy są prawdziwą składką, a nie podatkiem. Niestety nie są podobno również naszą własnością, tylko "środkami publicznymi". W co te środki są inwestowane? W różne rzeczy, ale 70% w obligacje. Tu zaczyna się ciekawy mechanizm, o którym pisał kiedyś Gwiazdowski: pieniądze ze sprzedaży obligacji są przeznaczane na załatanie dziury w budżecie państwa, czy w budżecie ZUS, co oznacza, że pieniądze, które wpłacamy za pośrednictwem ZUS do OFE, z powrotem wędrują do ZUS.

Reklama

To jeszcze nie koniec, bo państwo musi przecież odkupić od OFE obligacje, które im sprzedało i to z odsetkami. Skąd państwo weźmie pieniądze na odsetki? Głupie pytanie, wiadomo, że stąd, skąd bierze wszystkie inne pieniądze. Z podatków. Podatnicy zapłacą więc jeszcze raz i ich pieniądze jeszcze raz powędrują do OFE, choć mogłyby zostać przeznaczone na coś zupełnie innego i bardziej pożytecznego. Czy Fundusze mogłyby inwestować więcej pieniędzy w coś innego niż obligacje? Mogłyby, gdyby państwo nie nakładało na nie zbyt wielu ograniczeń inwestycyjnych. Państwo ograniczenia nakłada, by obywatele nie stracili w razie niepowodzenia jakiejś ryzykownej inwestycji. Ale skoro państwo tak troszczy się o pieniądze obywateli, to czy nie byłoby lepiej, gdyby po prostu ich nie zabierało, by przekazać je później do OFE? Oczywiście, że byłoby lepiej. Fundusze powinny być całkowicie dobrowolne i powinny móc inwestować w co zechcą, w ten sposób ryzykować będą tylko ci, którzy tego chcą, a pozostali będą mogli oszczędzać w inny sposób. Obywatele zaoszczędzą w ten sposób na paru procentach składki i cały system zostanie urynkowiony. Pozostaje druga kwestia, czyli kwestia ZUS. Po zniesieniu przymusu oszczędzania w OFE nadal będzie istnieć przecież przymus płacenia składek emerytalnych na ZUS. Składek, które od razu po wpłynięciu do systemu wyciekną z niego, bo zostaną przeznaczone na wypłaty dla obecnych emerytów. Wypłaty, na które ma przecież nie wystarczyć pieniędzy, bo ilość dzieci maleje, a ilość emerytów rośnie szybciej niż ilość pracowników. I co wtedy? Wtedy nie pomogą kilofy, opony, ani petardy, wtedy po prostu nie będzie pieniędzy. Będziemy je mogli pożyczyć, ale ilość tej pożyczki będzie musiała rosnąć z roku na rok, a wraz z nią koszty obsługi długu. W końcu nie będzie nas na ponoszenie tych kosztów stać i wtedy nasze obligacje przestaną być kupowane. Zostanie już tylko dodruk, ale wraz z większą ilością pieniędzy, wzrosłyby ceny, więc nie dość, że emeryci by na tym nie zyskali, to jeszcze by stracili.

W tym miejscu trzeba chyba zastanowić się dlaczego coraz bardziej brakuje funduszy. Przyczyn jest kilka i pierwszą z nich są przywileje emerytalne. Niektórzy dostają wyższe emerytury niż inni ( np. górnicy ) i/lub dostają je dużo wcześniej. To przyczyna pierwsza, a drugą, znacznie poważniejszą, jest zasada, że osoby płacące kwotowo wyższe składki dostają wyższe emerytury. Zasada oczywiście sprawiedliwa, ale nie w tym systemie. Gdyby płatnicy wysokich składek oszczędzali je na swoim koncie emerytalnym, to ich wysoka emerytura byłaby uzasadniona, ale oni nie oszczędzają ich w ogóle. Składki są przeznaczane na wypłaty dzisiejszych emerytur, a ich płatnicy mogą tylko mieć nadzieję, że kiedyś ktoś zapłaci składkę na nich. "Składka" jest bowiem tylko i wyłącznie podatkiem, a skoro to podatek jak każdy inny, to po co na jego podstawie różnicować wysokość emerytur? Identyczne pytanie zadał Gwiazdowski, który zauważył też, że płatnicy wyższych podatków mają do czynienia z takimi samymi sądami i policją jak pozostali, więc dlaczego płatnicy wysokich składek, będących również podatkami, mają mieć wyższe emerytury? Tylko i wyłącznie dlatego, że ludziom, którzy płacą zwyczajny podatek wydaje się, że oszczędzają, choć to bzdura. Nie oszczędzają, ale tracą, bo ZUS zabiera im pieniądze, które mogliby zaoszczędzić realnie, na własnym koncie, czy inwestując. Dlatego Gwiazdowski proponuje, by znieść składkę emerytalną, zlikwidować ZUS, pozwolić każdemu oszczędzać samodzielnie, a państwową emeryturę zastąpić rentą starczą w wysokości minimum socjalnego. Renta ta miałaby być wypłacana dzięki ujednoliceniu stawek VAT. By obywatele na tym nie stracili zmalałoby opodatkowanie pracy, wszystkie składki i PIT zostałyby zastąpione podatkiem od funduszu wynagrodzeń w wysokości 25%. Rolnicy płaciliby jak dotychczas podatek rolny, a osoby prowadzące działalność pozarolniczą oparty na takich samych zasadach podatek przemysłowy. Z czasem, gdy uda się obniżyć wydatki państwa, VAT zostanie zmniejszony.

Czym ten system różniłby się od obecnego? Byłby znacznie prostszy, mniej zbiurokratyzowany i mniej uciążliwy dla obywateli. Pozwoliłby na powstanie wielu nowych miejsc pracy, dzięki zlikwidowaniu "klina podatkowego", a w połączeniu z prywatyzacją i z ułatwieniami w zakładaniu firm sprawiłby, że choć podatków byłoby mniej, płaciłoby je więcej ludzi. Co w nim jest nie tak? VAT. Gwiazdowski pisał o stawce 20%, dla mnie to absurd, bo w nowym systemie będziemy mogli więcej wydać, więc aż tak wielka podwyżka jest moim zdaniem niepotrzebna. Wystarczyłby VAT na poziomie 15-18% ze stawką obniżoną 0% na leki, artykuły dziecięce i artykuły szkolne. Wpływy i tak będą znacznie większe niż obecnie. Poza tym szczegółem program Gwiazdowskiego popieram, pozostaje więc tylko go promować i cieszyć się z gotowej recepty na nowy, wspaniały system z jedną rysą. Tą rysą są dzisiejsi emeryci, ktorym nie wypada przecież obniżać wysokości emerytury ze średnich 1200 do minimalnych 600, czy 700 złotych. Jak więc sfinansować emerytury dla nich oraz dla tych, którzy kończą pracę w najbliższej przyszłości, przy rezygnacji ze składki na ZUS? Po pierwsze z większych wpływów z podatku VAT lub z podatku od funduszu wynagrodzeń. Po drugie z zysków osiągniętych dzięki prywatyzacji państwowych firm. I po trzecie z oszczędności, a oszczędzać można podnosząc wiek emerytalny do 68 lat, likwidując przywileje emerytalne i wreszcie likwidując ZUS, który też swoje kosztuje. Czy te wszystkie posunięcia zagwarantują, że będzie nas stać na dalsze 30-40 lat wypłacania dotychczasowych emerytur? W części na pewno tak, w całości nie wiadomo. Być może emerytury trzeba będzie obniżyć ( zresztą wartość średniej emerytury i tak ciągle maleje ). To niesprawiedliwe? Być może, ale co jest mniejszym złem? Wypłacenie emerytowi 1000 złotych, zamiast dotychczasowych 1200? Czy utrzymanie dotychczasowego systemu i powiedzenie mu, że nie dostanie emerytury w ogóle, bo nie ma na nią pieniędzy?

Nikt nie obiecuje, że będzie idealnie, bo nie będzie, idealne rozwiązania zresztą nie istnieją. Obecnie chodzi tylko i wyłącznie o rozwiązanie możliwe, a inne możliwości niż ta nie istnieją. Skąd wiadomo, że ta reforma będzie dobra? Podobny system wprowadzono w Nowej Zelandii, gdzie całkiem dobrze funkcjonuje, istnieje on także w paru innych krajach, gdzie zamiast emerytur państwo wypłaca renty starcze, a każdy kto chce mieć na starość coś więcej niż minimum oszczędza sam. To tyle jeśli chodzi o informację dla tych, którzy chcą, by u nas było tak jak "wszędzie". A’ propos "wszędzie", to prawie wszędzie istnieje abonament, który u nas właśnie zniesiono. Przepraszam, że tak przeskoczę od emerytur do ustawy medialnej, ale w weekend zajmowałem się czymś innym niż wypisywanie się po internecie, a poza tym nikt z "Kontrowersyjnych" ustawy dotąd nie skomentował, więc skomentuję sobie ja. Ustawa na "Kontrowersje" się jak najbardziej nadaje, bo kontrowersje budzi, dla jednych to przełom i rewolucja, dla innych upadek TVP. A co ja powiem? A co mogę powiedzieć? Ustawa jest jaka jest i na pewno nie jest dobra, zniesiono abonament, ale media publiczne nadal będą finansowane z podatków. W dodatku wielkość tego dofinansowania będzie ustalana odgórnie przez polityków, co jeszcze bardziej uzależni Publiczną od rządu. Dotacje będą pewnie raz rosły, raz malały, a media rozbite na szesnaście spółek będą miały zapewne kłopoty. W Niemczech też są rozbite i nie mają? Tak, ale Niemcy mają trochę więcej pieniędzy od nas. My mamy dać na telewizję 880 milionów złotych, a żeby obecny, zdecentralizowany system zadziałał potrzeba od 3,5 do 4 miliardów. Czy więc lepiej byłoby zostawić wszystko tak jak dotychczas? Nie, potrzebna była nowa ustawa, ale ustawa rozsądniejsza. Trzeba było dać telewizji jednorazową dotację w wysokości 2 miliardów złotych i kazać jej zainwestować te pieniądze, po czym wprowadzić zasadę finansowania mediów publicznych za pomocą dobrowolnego abonamentu. Jeśli media poprawiłyby swój poziom i przyciągnęłyby widzów, to mogłyby liczyć na duże wpływy z abonamentu. Jeśli widzowie abonamentu by nie płacili, to znaczy, że publiczne media są im niepotrzebne i mogą upaść. Brutalne? Ale skuteczne i sprawiedliwe.

Rzeczywistość nie jest wspaniała, rzeczywistość jest jaka jest. Nie znaczy to oczywiście, że nie może być lepsza, może, a nawet powinna być. Zmiany na lepsze mogą powodować wprawdzie przejściowe problemy, ale chyba lepiej przyjąc to do wiadomości i zrobić teraz to, co i tak będzie kiedyś nieuniknione, niż wpędzać się w coraz większe bagno, powtarzając wciąż socjalistyczne hasła o "równej solidarności" i "równych żołądkach". Historia pokazała wiele razy, że każdy socjalizm jest skazany na bankructwo, niestety wielu ludzi nie przyjęło tego do wiadomości i wciąż marzy o drugich Szwecjach, o "niwelowaniu różnic majątkowych" ( które państwu nie pomoże, bo wpływy z PIT to ułamek budżetu, zaszkodzi za to wielu ludziom i to niekoniecznie najbogatszym ), o wyższej płacy minimalnej ( też szkodliwej, pisałem kiedyś dlaczego ) i o innych cudach, które zawsze mają pomóc i zawsze szkodzą. Socjaliści tego nie widzą, ale nie dlatego, że chcą komuś zaszkodzić. Przeciwnie, socjaliści ( ci ideowi, nie związkowi, czy partyjni ) to na ogół dobrzy ludzie, którzy dobrze wszystkim życzą i chcieliby lepszego społeczeństwa. Dlaczego więc socjalizm nie działa? Bo dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane i jeśli w jakimś rozwiązaniu ideologia dominuje nad ekonomią, to można sobie to rozwiązanie o kant dupy potrzaskać. Kiedyś Matka Kurka chwalił na "Kontrowersjach" Sierakowskiego, jako jednego z nielicznych sensownych ludzi na lewicy, a ja gdybym miał do wyboru postkomunistę Cimoszewicza, który powiedział powodzianom, że trzeba było się ubezpieczyć i ideowego socjaldemokratę Sierakowskiego, który wszystkim chętnie by pomógł, to nie wahałbym się nawet pięć sekund i w ciemno wybrałbym Cimoszewicza, bo wiem skąd państwo bierze pieniądze na "pomoc", czy to ofiarom katastrof, czy to bankrutującym molochom. I wiedzieć powinien każdy, dlatego informuję, że za "ratowanie" bankrutów, za coraz mniej wypłacalny system emerytalny, za socjal, za biurokrację i za publiczne media, zapłacimy my – nie "lud", nie "solidarne, czyli równe społeczeństwo", ale my – podatnicy.

PS. Tytuł to taka drobna złośliwość dla tych, którzy czytają tylko nagłówki.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. europa dla słowian czystej rasy
    Dość łatwo przetłumaczyć z kaczego na nasze, co oznacza “solidarność europejska”. Prezesowi chodzi o to, żeby kraje bogate podzieliły się kasą z krajami zacofanymi. Obywatele unijni mają złapać się za ręce i powolutku dreptać do dobrobytu w tempie dogodnym dla najsłabszego. Ci utuczeni i wyrywni muszą zwolnić marsz, a najlepiej tych słabych wziąć na plecy. Moim zdaniem ten plan nie znajdzie entuzjastów w lepszej części Europy.
    Natomiast pod pojęciem “równość europejska” kryje się pogląd, że podział szmalu unijnego trzeba dostosować do historycznych zasług poszczególnych krajów. Tym samym kraj najbardziej zasłużony powinien dostać najwięcej.
    Z naszego lokalnego punktu widzenia Prezes chce dobrze, ale cóż z tego…

  2. europa dla słowian czystej rasy
    Dość łatwo przetłumaczyć z kaczego na nasze, co oznacza “solidarność europejska”. Prezesowi chodzi o to, żeby kraje bogate podzieliły się kasą z krajami zacofanymi. Obywatele unijni mają złapać się za ręce i powolutku dreptać do dobrobytu w tempie dogodnym dla najsłabszego. Ci utuczeni i wyrywni muszą zwolnić marsz, a najlepiej tych słabych wziąć na plecy. Moim zdaniem ten plan nie znajdzie entuzjastów w lepszej części Europy.
    Natomiast pod pojęciem “równość europejska” kryje się pogląd, że podział szmalu unijnego trzeba dostosować do historycznych zasług poszczególnych krajów. Tym samym kraj najbardziej zasłużony powinien dostać najwięcej.
    Z naszego lokalnego punktu widzenia Prezes chce dobrze, ale cóż z tego…

  3. europa dla słowian czystej rasy
    Dość łatwo przetłumaczyć z kaczego na nasze, co oznacza “solidarność europejska”. Prezesowi chodzi o to, żeby kraje bogate podzieliły się kasą z krajami zacofanymi. Obywatele unijni mają złapać się za ręce i powolutku dreptać do dobrobytu w tempie dogodnym dla najsłabszego. Ci utuczeni i wyrywni muszą zwolnić marsz, a najlepiej tych słabych wziąć na plecy. Moim zdaniem ten plan nie znajdzie entuzjastów w lepszej części Europy.
    Natomiast pod pojęciem “równość europejska” kryje się pogląd, że podział szmalu unijnego trzeba dostosować do historycznych zasług poszczególnych krajów. Tym samym kraj najbardziej zasłużony powinien dostać najwięcej.
    Z naszego lokalnego punktu widzenia Prezes chce dobrze, ale cóż z tego…

    • Mogę robić nawet za
      Mogę robić nawet za bolszewika, ale zanim zaczniesz zarzucać mi "bełkot" powinieneś dokładnie przeczytać mój tekst. A w tekście napisałem bardzo wyraźnie o likwidacji składek na ZUS i o likwidacji ZUS w ogóle. Być może ty nie wyobrażasz sobie życia bez tej instytucji i bez dotychczasowych emerytur, finansowanych "składkami" ( a de facto zwykłym podatkiem celowym ), ale to nie świadczy wcale o tym, że jestem bolszewikiem. To świadczy wyłącznie o twoim socjalistycznym sposobie myślenia.
      Pozdrawiam.

    • Mogę robić nawet za
      Mogę robić nawet za bolszewika, ale zanim zaczniesz zarzucać mi "bełkot" powinieneś dokładnie przeczytać mój tekst. A w tekście napisałem bardzo wyraźnie o likwidacji składek na ZUS i o likwidacji ZUS w ogóle. Być może ty nie wyobrażasz sobie życia bez tej instytucji i bez dotychczasowych emerytur, finansowanych "składkami" ( a de facto zwykłym podatkiem celowym ), ale to nie świadczy wcale o tym, że jestem bolszewikiem. To świadczy wyłącznie o twoim socjalistycznym sposobie myślenia.
      Pozdrawiam.

    • Mogę robić nawet za
      Mogę robić nawet za bolszewika, ale zanim zaczniesz zarzucać mi "bełkot" powinieneś dokładnie przeczytać mój tekst. A w tekście napisałem bardzo wyraźnie o likwidacji składek na ZUS i o likwidacji ZUS w ogóle. Być może ty nie wyobrażasz sobie życia bez tej instytucji i bez dotychczasowych emerytur, finansowanych "składkami" ( a de facto zwykłym podatkiem celowym ), ale to nie świadczy wcale o tym, że jestem bolszewikiem. To świadczy wyłącznie o twoim socjalistycznym sposobie myślenia.
      Pozdrawiam.

  4. Temat świetny tylko odpowiedź do bani
    @Ja
    Wiesz, teżem o czymś takim myślało i cały czas kombinowało jak tu rozwiązać problem tego “jednego pokolenia”, które w naszych czasach może oznaczać nawet 2 – 3 pokolenia, w końcu starzy ludzie żyją czasem całkiem długo i na zdrowie im, niech żyją – ale trzeba brać to pod uwagę.
    Co do podatków, składek rentowych i innych, ktoś tu w komentarzach nie załapał, chodzi o to, by ich nie było (za wyjątkiem podatków), a nie żeby za różne składki mieć tę samą rentę.

    Za to Aleksjej nie załapał w ogóle, jak zwykle. Przede wszystkim drogi Aleksieju, ty jesteś socjalistą. Pieniądz “niewymienialny” drukowany do woli przez państwo??? A potem co? Jaki “wewnętrzny dług państwa”??? Dług to dług, nie ważne czy u Polaka, czy u Żyda (też często Polaka), im mniejszy tym lepszy. Rozumiem, chodzi ci o to, że taki dług wewnętrzny to sobie państwo spłaci 1:1 bez “lichwiarskich” procentów, albo “patryjotycznie” go się umorzy. Otóż, ja “patryjotą” nie jestem, wiem za to co to kapitalizacja, procent składany itepe, w związku z czym na oddawanie 1:1 po X latach, tak jak oddaję 5 zł kumplowi za kanapkę, zwyczajnie się nie zgadzam.
    Dalsze smaczki – czemu emeryt ma jeść wyłącznie polskie produkty żywnościowe? Ja pyrów nie trawię, a ryżu w Polsze nie uprawiają. Nie piję wódy (z) czystej, za to wlewam w siebie kilka litrów zielonej herbaty dziennie, która jakoś też na naszych terenach nie jest uprawiana… Elektronikę (na taniego netbooka albo naprawienie kompa po wnusiu teoretycznie emeryta stać) pominę, bo to nie artykuł “pierwszej potrzeby”, ale zaraz, czemu emerytura ma być tylko na artykuły pierwszej potrzeby, znaczy się na wegetację. Co z lekami, których stary człowiek potrzebuje na równi z jedzeniem???
    Walutę niewymienialną już raz mieliśmy, zwało się to Polski Złoty, tyle że orzełka miało bez korony…

    • Pamiętam, że kiedyś Aleksiej
      Pamiętam, że kiedyś Aleksiej przedstawiał się na “Kontrowersjach” jako libertarianin. Na jakiej podstawie? Nie mam pojęcia, z tego co mi wiadomo, to większość libertarian opowiada się za pełną wolnością gospodarczą, bez banku centralnego i z prywatnymi walutami, jak najbardziej wymienialnymi, najlepiej na złoto. Aleksiej tymczasem proponuje jakiś dziwny system, w którym państwo będzie drukowało sobie do woli “pieniądz niewymienialny”, pod warunkiem, że go potem spali. Ale nie spali przecież wszystkich “niewymienialnych pieniędzy” na raz, bo przecież emerytury ( jeśli dobrze zrozumiałem, to Aleksiej chce je wypłacać “niewymienialną” walutą ) muszą być wypłacane co miesiąc, inne wydatki państwowe też nie zawsze są jednorazowe. Pewna część tych pieniędzy pozostanie więc w obiegu, zresztą jak ta forsa miałaby trafić do spalarni? Przez podatki? OK, ale podatek musiałby wynosić 100%, by można było odzyskać i spalić te wszystkie “pieniądze”, w przeciwnym razie część pozostanie w obiegu i spowoduje inflację. Chyba, że zrobimy dla tych biednych emerytów, którym Aleksiej chce płacić jakimś barachłem, specjalne państwowe sklepy. Przy takim “libertarianizmie” propozycje Keynesa wyglądają na dziki kapitalizm.

      A problem “jednego” pokolenia rozwiązać można tylko poprzez nowy system podatkowy z wyższymi podatkami pośrednimi i mniejszym opodatkowaniem pracy, poprzez fundusz z prywatyzacji i poprzez likwidację wszelkich przywilejów połączoną z podniesieniem wieku emerytalnego. Trzeba będzie ograniczyć wydatki na biurokrację i na socjal innego rodzaju. To trudne, ale przecież możliwe. I zdaje się, że w obecnej sytuacji to jedyna rozsądna możliwość.

  5. Temat świetny tylko odpowiedź do bani
    @Ja
    Wiesz, teżem o czymś takim myślało i cały czas kombinowało jak tu rozwiązać problem tego “jednego pokolenia”, które w naszych czasach może oznaczać nawet 2 – 3 pokolenia, w końcu starzy ludzie żyją czasem całkiem długo i na zdrowie im, niech żyją – ale trzeba brać to pod uwagę.
    Co do podatków, składek rentowych i innych, ktoś tu w komentarzach nie załapał, chodzi o to, by ich nie było (za wyjątkiem podatków), a nie żeby za różne składki mieć tę samą rentę.

    Za to Aleksjej nie załapał w ogóle, jak zwykle. Przede wszystkim drogi Aleksieju, ty jesteś socjalistą. Pieniądz “niewymienialny” drukowany do woli przez państwo??? A potem co? Jaki “wewnętrzny dług państwa”??? Dług to dług, nie ważne czy u Polaka, czy u Żyda (też często Polaka), im mniejszy tym lepszy. Rozumiem, chodzi ci o to, że taki dług wewnętrzny to sobie państwo spłaci 1:1 bez “lichwiarskich” procentów, albo “patryjotycznie” go się umorzy. Otóż, ja “patryjotą” nie jestem, wiem za to co to kapitalizacja, procent składany itepe, w związku z czym na oddawanie 1:1 po X latach, tak jak oddaję 5 zł kumplowi za kanapkę, zwyczajnie się nie zgadzam.
    Dalsze smaczki – czemu emeryt ma jeść wyłącznie polskie produkty żywnościowe? Ja pyrów nie trawię, a ryżu w Polsze nie uprawiają. Nie piję wódy (z) czystej, za to wlewam w siebie kilka litrów zielonej herbaty dziennie, która jakoś też na naszych terenach nie jest uprawiana… Elektronikę (na taniego netbooka albo naprawienie kompa po wnusiu teoretycznie emeryta stać) pominę, bo to nie artykuł “pierwszej potrzeby”, ale zaraz, czemu emerytura ma być tylko na artykuły pierwszej potrzeby, znaczy się na wegetację. Co z lekami, których stary człowiek potrzebuje na równi z jedzeniem???
    Walutę niewymienialną już raz mieliśmy, zwało się to Polski Złoty, tyle że orzełka miało bez korony…

    • Pamiętam, że kiedyś Aleksiej
      Pamiętam, że kiedyś Aleksiej przedstawiał się na “Kontrowersjach” jako libertarianin. Na jakiej podstawie? Nie mam pojęcia, z tego co mi wiadomo, to większość libertarian opowiada się za pełną wolnością gospodarczą, bez banku centralnego i z prywatnymi walutami, jak najbardziej wymienialnymi, najlepiej na złoto. Aleksiej tymczasem proponuje jakiś dziwny system, w którym państwo będzie drukowało sobie do woli “pieniądz niewymienialny”, pod warunkiem, że go potem spali. Ale nie spali przecież wszystkich “niewymienialnych pieniędzy” na raz, bo przecież emerytury ( jeśli dobrze zrozumiałem, to Aleksiej chce je wypłacać “niewymienialną” walutą ) muszą być wypłacane co miesiąc, inne wydatki państwowe też nie zawsze są jednorazowe. Pewna część tych pieniędzy pozostanie więc w obiegu, zresztą jak ta forsa miałaby trafić do spalarni? Przez podatki? OK, ale podatek musiałby wynosić 100%, by można było odzyskać i spalić te wszystkie “pieniądze”, w przeciwnym razie część pozostanie w obiegu i spowoduje inflację. Chyba, że zrobimy dla tych biednych emerytów, którym Aleksiej chce płacić jakimś barachłem, specjalne państwowe sklepy. Przy takim “libertarianizmie” propozycje Keynesa wyglądają na dziki kapitalizm.

      A problem “jednego” pokolenia rozwiązać można tylko poprzez nowy system podatkowy z wyższymi podatkami pośrednimi i mniejszym opodatkowaniem pracy, poprzez fundusz z prywatyzacji i poprzez likwidację wszelkich przywilejów połączoną z podniesieniem wieku emerytalnego. Trzeba będzie ograniczyć wydatki na biurokrację i na socjal innego rodzaju. To trudne, ale przecież możliwe. I zdaje się, że w obecnej sytuacji to jedyna rozsądna możliwość.

  6. Temat świetny tylko odpowiedź do bani
    @Ja
    Wiesz, teżem o czymś takim myślało i cały czas kombinowało jak tu rozwiązać problem tego “jednego pokolenia”, które w naszych czasach może oznaczać nawet 2 – 3 pokolenia, w końcu starzy ludzie żyją czasem całkiem długo i na zdrowie im, niech żyją – ale trzeba brać to pod uwagę.
    Co do podatków, składek rentowych i innych, ktoś tu w komentarzach nie załapał, chodzi o to, by ich nie było (za wyjątkiem podatków), a nie żeby za różne składki mieć tę samą rentę.

    Za to Aleksjej nie załapał w ogóle, jak zwykle. Przede wszystkim drogi Aleksieju, ty jesteś socjalistą. Pieniądz “niewymienialny” drukowany do woli przez państwo??? A potem co? Jaki “wewnętrzny dług państwa”??? Dług to dług, nie ważne czy u Polaka, czy u Żyda (też często Polaka), im mniejszy tym lepszy. Rozumiem, chodzi ci o to, że taki dług wewnętrzny to sobie państwo spłaci 1:1 bez “lichwiarskich” procentów, albo “patryjotycznie” go się umorzy. Otóż, ja “patryjotą” nie jestem, wiem za to co to kapitalizacja, procent składany itepe, w związku z czym na oddawanie 1:1 po X latach, tak jak oddaję 5 zł kumplowi za kanapkę, zwyczajnie się nie zgadzam.
    Dalsze smaczki – czemu emeryt ma jeść wyłącznie polskie produkty żywnościowe? Ja pyrów nie trawię, a ryżu w Polsze nie uprawiają. Nie piję wódy (z) czystej, za to wlewam w siebie kilka litrów zielonej herbaty dziennie, która jakoś też na naszych terenach nie jest uprawiana… Elektronikę (na taniego netbooka albo naprawienie kompa po wnusiu teoretycznie emeryta stać) pominę, bo to nie artykuł “pierwszej potrzeby”, ale zaraz, czemu emerytura ma być tylko na artykuły pierwszej potrzeby, znaczy się na wegetację. Co z lekami, których stary człowiek potrzebuje na równi z jedzeniem???
    Walutę niewymienialną już raz mieliśmy, zwało się to Polski Złoty, tyle że orzełka miało bez korony…

    • Pamiętam, że kiedyś Aleksiej
      Pamiętam, że kiedyś Aleksiej przedstawiał się na “Kontrowersjach” jako libertarianin. Na jakiej podstawie? Nie mam pojęcia, z tego co mi wiadomo, to większość libertarian opowiada się za pełną wolnością gospodarczą, bez banku centralnego i z prywatnymi walutami, jak najbardziej wymienialnymi, najlepiej na złoto. Aleksiej tymczasem proponuje jakiś dziwny system, w którym państwo będzie drukowało sobie do woli “pieniądz niewymienialny”, pod warunkiem, że go potem spali. Ale nie spali przecież wszystkich “niewymienialnych pieniędzy” na raz, bo przecież emerytury ( jeśli dobrze zrozumiałem, to Aleksiej chce je wypłacać “niewymienialną” walutą ) muszą być wypłacane co miesiąc, inne wydatki państwowe też nie zawsze są jednorazowe. Pewna część tych pieniędzy pozostanie więc w obiegu, zresztą jak ta forsa miałaby trafić do spalarni? Przez podatki? OK, ale podatek musiałby wynosić 100%, by można było odzyskać i spalić te wszystkie “pieniądze”, w przeciwnym razie część pozostanie w obiegu i spowoduje inflację. Chyba, że zrobimy dla tych biednych emerytów, którym Aleksiej chce płacić jakimś barachłem, specjalne państwowe sklepy. Przy takim “libertarianizmie” propozycje Keynesa wyglądają na dziki kapitalizm.

      A problem “jednego” pokolenia rozwiązać można tylko poprzez nowy system podatkowy z wyższymi podatkami pośrednimi i mniejszym opodatkowaniem pracy, poprzez fundusz z prywatyzacji i poprzez likwidację wszelkich przywilejów połączoną z podniesieniem wieku emerytalnego. Trzeba będzie ograniczyć wydatki na biurokrację i na socjal innego rodzaju. To trudne, ale przecież możliwe. I zdaje się, że w obecnej sytuacji to jedyna rozsądna możliwość.

  7. Oczywiście, że nie można
    Oczywiście, że nie można oddać ludziom składki emerytalnej, bo żadnych składek nie ma – wszystkie zostały wydane na bieżące emerytury zaraz po tym jak wpłynęły do ZUS. Są oczywiście jeszcze składki na OFE i tu też nie mówię o oddawaniu, mówię tylko o tym, by oszczędzanie w ramach OFE nie było obowiązkowe. Bo po co zmuszać ludzi, by pakowali swoje pieniądze w coś, co większość tych pieniędzy wyda na obligacje, za których wykup zapłacą właśnie klienci tego czegoś? Nie ma żadnego racjonalnego powodu, by przymus oszczędzania w OFE utrzymywać. Nie mówię oczywiście, że trzeba Fundusze likwidować, powinny istnieć, ale powinny być dobrowolne i jeśli się utrzymają, to szczęść im Boże. Jeśli natomiast chodzi o tę część składki, która idzie do ZUS, to nie jest ona składką, ale podatkiem celowym. Jej brak można zrekompensować choćby tymczasową ( na okres, w którym świadczenia pobierają obecni emeryci ) podwyżką wpływów z VAT, który jest zresztą podatkiem mniej szkodliwym niż “składka”. Dlaczego? Dlatego, że “składka” to opodatkowanie pracy, a im większa “akcyza” na pracę, tym większe bezrobocie. Obniżka tej “akcyzy” gwarantuje powstanie nowych miejsc pracy, a im więcej tych miejsc, tym mniej wysoka i tym samym mniej dotkliwa będzie podwyżka podatków pośrednich. Jeśli dodatkowo uprościmy i znacznie obniżymy podatki bezpośrednie, zastępując wszystkie PITy i składki jednym podatkiem od funduszu wynagrodzeń w wysokości 25%, to dodatkowo pozbędziemy się zbędnej biurokracji. A dlaczego podwyżka płacy minimalnej jest szkodliwa? Dlatego, że jeśli niewielka firma X zatrudnia dziesięciu pracowników, w tym pięciu wykwalifikowanych pracujących za średnią krajową i pięciu niewykwalifikowanych, pracujących za płacę minimalną, to w razie podwyżki tej płacy może się okazać, że nie stać jej na wyższe wynagrodzenia dla całej piątki. Wtedy w ramach oszczędności jeden ( albo dwóch, zależy od wielkości podwyżki ) z niewykwalifikowanych pracowników zostanie zwolniony, a w najlepszym razie zacznie pracować na pół etatu. W jednym i w drugim wypadku sporo straci, pozostali zaś zyskają niewiele i ich sytuacja majątkowa praktycznie się nie zmieni. Poza tym dlaczego ktoś kto cały czas wykonuje taką samą pracę ma dostawać podwyżkę? I dlaczego ma ją dostawać na mocy państwowego dekretu, skoro pracuje w prywatnej firmie?

  8. Oczywiście, że nie można
    Oczywiście, że nie można oddać ludziom składki emerytalnej, bo żadnych składek nie ma – wszystkie zostały wydane na bieżące emerytury zaraz po tym jak wpłynęły do ZUS. Są oczywiście jeszcze składki na OFE i tu też nie mówię o oddawaniu, mówię tylko o tym, by oszczędzanie w ramach OFE nie było obowiązkowe. Bo po co zmuszać ludzi, by pakowali swoje pieniądze w coś, co większość tych pieniędzy wyda na obligacje, za których wykup zapłacą właśnie klienci tego czegoś? Nie ma żadnego racjonalnego powodu, by przymus oszczędzania w OFE utrzymywać. Nie mówię oczywiście, że trzeba Fundusze likwidować, powinny istnieć, ale powinny być dobrowolne i jeśli się utrzymają, to szczęść im Boże. Jeśli natomiast chodzi o tę część składki, która idzie do ZUS, to nie jest ona składką, ale podatkiem celowym. Jej brak można zrekompensować choćby tymczasową ( na okres, w którym świadczenia pobierają obecni emeryci ) podwyżką wpływów z VAT, który jest zresztą podatkiem mniej szkodliwym niż “składka”. Dlaczego? Dlatego, że “składka” to opodatkowanie pracy, a im większa “akcyza” na pracę, tym większe bezrobocie. Obniżka tej “akcyzy” gwarantuje powstanie nowych miejsc pracy, a im więcej tych miejsc, tym mniej wysoka i tym samym mniej dotkliwa będzie podwyżka podatków pośrednich. Jeśli dodatkowo uprościmy i znacznie obniżymy podatki bezpośrednie, zastępując wszystkie PITy i składki jednym podatkiem od funduszu wynagrodzeń w wysokości 25%, to dodatkowo pozbędziemy się zbędnej biurokracji. A dlaczego podwyżka płacy minimalnej jest szkodliwa? Dlatego, że jeśli niewielka firma X zatrudnia dziesięciu pracowników, w tym pięciu wykwalifikowanych pracujących za średnią krajową i pięciu niewykwalifikowanych, pracujących za płacę minimalną, to w razie podwyżki tej płacy może się okazać, że nie stać jej na wyższe wynagrodzenia dla całej piątki. Wtedy w ramach oszczędności jeden ( albo dwóch, zależy od wielkości podwyżki ) z niewykwalifikowanych pracowników zostanie zwolniony, a w najlepszym razie zacznie pracować na pół etatu. W jednym i w drugim wypadku sporo straci, pozostali zaś zyskają niewiele i ich sytuacja majątkowa praktycznie się nie zmieni. Poza tym dlaczego ktoś kto cały czas wykonuje taką samą pracę ma dostawać podwyżkę? I dlaczego ma ją dostawać na mocy państwowego dekretu, skoro pracuje w prywatnej firmie?

  9. Oczywiście, że nie można
    Oczywiście, że nie można oddać ludziom składki emerytalnej, bo żadnych składek nie ma – wszystkie zostały wydane na bieżące emerytury zaraz po tym jak wpłynęły do ZUS. Są oczywiście jeszcze składki na OFE i tu też nie mówię o oddawaniu, mówię tylko o tym, by oszczędzanie w ramach OFE nie było obowiązkowe. Bo po co zmuszać ludzi, by pakowali swoje pieniądze w coś, co większość tych pieniędzy wyda na obligacje, za których wykup zapłacą właśnie klienci tego czegoś? Nie ma żadnego racjonalnego powodu, by przymus oszczędzania w OFE utrzymywać. Nie mówię oczywiście, że trzeba Fundusze likwidować, powinny istnieć, ale powinny być dobrowolne i jeśli się utrzymają, to szczęść im Boże. Jeśli natomiast chodzi o tę część składki, która idzie do ZUS, to nie jest ona składką, ale podatkiem celowym. Jej brak można zrekompensować choćby tymczasową ( na okres, w którym świadczenia pobierają obecni emeryci ) podwyżką wpływów z VAT, który jest zresztą podatkiem mniej szkodliwym niż “składka”. Dlaczego? Dlatego, że “składka” to opodatkowanie pracy, a im większa “akcyza” na pracę, tym większe bezrobocie. Obniżka tej “akcyzy” gwarantuje powstanie nowych miejsc pracy, a im więcej tych miejsc, tym mniej wysoka i tym samym mniej dotkliwa będzie podwyżka podatków pośrednich. Jeśli dodatkowo uprościmy i znacznie obniżymy podatki bezpośrednie, zastępując wszystkie PITy i składki jednym podatkiem od funduszu wynagrodzeń w wysokości 25%, to dodatkowo pozbędziemy się zbędnej biurokracji. A dlaczego podwyżka płacy minimalnej jest szkodliwa? Dlatego, że jeśli niewielka firma X zatrudnia dziesięciu pracowników, w tym pięciu wykwalifikowanych pracujących za średnią krajową i pięciu niewykwalifikowanych, pracujących za płacę minimalną, to w razie podwyżki tej płacy może się okazać, że nie stać jej na wyższe wynagrodzenia dla całej piątki. Wtedy w ramach oszczędności jeden ( albo dwóch, zależy od wielkości podwyżki ) z niewykwalifikowanych pracowników zostanie zwolniony, a w najlepszym razie zacznie pracować na pół etatu. W jednym i w drugim wypadku sporo straci, pozostali zaś zyskają niewiele i ich sytuacja majątkowa praktycznie się nie zmieni. Poza tym dlaczego ktoś kto cały czas wykonuje taką samą pracę ma dostawać podwyżkę? I dlaczego ma ją dostawać na mocy państwowego dekretu, skoro pracuje w prywatnej firmie?