Strasznie długi tekst i tylko dla ambitnych, wiele zdań o jednym z najbardziej nudnych i kłamliwych schematów: wschodnie i zachodnie skrzydło.
Strasznie długi tekst i tylko dla ambitnych, wiele zdań o jednym z najbardziej nudnych i kłamliwych schematów: wschodnie i zachodnie skrzydło. Wielokrotnie na wzór błotnej żaby zastrzegałem się, że żaden ze mnie socjolog, moje wykształcenie w tym kierunku jest tak zwaną typówką w naszym kochanym kraju. Poszedłem na takie studia , które wydawały mi się najłatwiejsze do zaliczenia i nie pomyliłem się w tym przekonaniu. Poszedłem na studia po papier nie po wiedzę i tu też byłem konsekwentny, szedłem po papier najkrócej jak się da. Jedyny ambitny cel jaki sobie postawiłem, to napisanie pracy magisterskiej o własnych siłach, nie przy wsparciu wolnego rynku i cel osiągnąłem. Wszystkie te elementy złożyły się na to, że socjolog ze mnie na papierze, być może szlachetnym, bo to papier wydany przez Uniwersytet Wrocławski, ale tylko papier. Pomimo mojej głębokiej ignorancji socjologicznej, już nie daję rady słuchać o skrzydle A i B. Już nie daję rady patrzeć na tę mapę po zaborach, co ma tłumaczyć kto i jak głosował. Na początek chciałbym powiedzieć rzecz, która się wbije w stereotyp, mianowicie taką, że ja nie chce tu podważać tezy, że bardziej katolicy i tradycyjni głosują na Kaczyńskiego, bardziej snobistyczni w kierunku europejskim na Tuska. Natomiast nie da się już dłużej słuchać o linii podziału, którą wyznacza zamożność i inteligencja, tudzież zaradność poprowadzona kierunkiem wschód – zachód. Rozumiem, że jak widzi się kreskę na mapie idealnie przecinającą wschód i zachód, to taki „ekspert” socjolog nie ma już powodu, żeby się wysilać, obrazek jak układanka dla dzieci, a że elementy są tylko dwa, to można się w TV popisać. Ja jednak lubię się wysilać i zadam kilka prostych pytań jako socjolog na papierze.
Zacznę od rzeczy charakterystycznej, mianowicie buduję się jakąś teorię i po kolei wyklucza wszystko co do teorii nie pasuje, to jest kanon propagandy. Rzecz inna, to skala, istnieje skala zjawisk i naukowiec w odróżnieniu do propagandysty, dostrzega skalę, również skalę mapy. Media i „eksperci” bazują na takiej mapie.
Kto ma trochę płynu w głowie i tym płynem jest olej nie woda, ten już wie w czym rzecz. Oczywiście nie jest możliwe, żeby pomalować na jeden kolor całe województwa, bo taka jednomyślność po prostu nie istnieje, ale nawet na tej mapie mamy pierwsze poważne cięcia argumentów nie pasujących do teorii. Niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego do ściany wschodniej nie zaliczono jednego z większych i biedniejszych województw, mianowicie warmińsko-mazurskiego, a zaliczono mniejsze i już nie będę się spierał czy biedniejsze małopolskie? Odpowiedź jest prosta, bo teoria by się posypała. Chciałbym też zadać pytanie co się kojarzy z najbardziej na wschód wysuniętymi przyczółkami, mnie zdecydowanie Sejny i Suwałki u góry, a Ustrzyki na dole. Oba te miejsca znam też dość dobrze i mogę powiedzieć, że to dziury zabite dechami, biedota polska. Proszę spojrzeć na tę mapę, żeby było smieszniej, ze strony PKW, którą wystarczyło przekopiować i pokazać jako bardziej uczciwą, czego TVN nie zrobi:
Widzimy na tej mapie znacznie większą skalę i znacznie głębsze spojrzenie, ale przede wszystkim widzimy, że najbardziej skrajne wschodnie punkty, to miejsca, gdzie zwyciężył Komorowski. Zachowując uczciwość jest to zwycięstwo symboliczne, bo w skali jednak wygrywa Kaczyński, ale ja tylko pytam jak to pasuje do ogólnej teorii, że na skrajnym wschodzie ciemnogród Kaczyńskiego głosuje? W przybliżeniu wygląda to tak na górze:
na dole wygląda tak:
Jeśli chodzi o górę to wytłumaczenie może być proste, to jest ludność przemieszana z ludnością litewską, to są korzenie Komorowskich. Na dole nie mam pojęcia co zdecydowało, że wygrał Komorowski, należałoby się temu przyjrzeć, być może wytłumaczenie jest zupełnie inne niż socjologiczne, na przykład coś tam ostanio władza rzuciła, jakąś szklankę mleka, albo proboszcz był za Komorowskim. Idziemy dalej, zamożność i światłość. Nie wiem jak reszta Polaków, ale mnie się kojarzy od razu jeden region, który chyba nie wywoła konfliktów – Wielkopolska. Jak wyglądała wielkopolska na mapie medialnej, to już wiemy. Z PKW wiemy, że 40%, a więc nie mało głosowało na Kaczyńskiego, a teraz zobaczmy jak wygląda mapa wielkopolski i rozkład głosów wraz z natężeniem.
Nie jest tu już jednoznacznie prawda? A nawet są całe powiaty gdzie wygrał Kaczyński. Faktem jest, że wokół Poznania jest najwięcej popierających Komorowskiego, ale dalej obraz się rozmywa. Proszę też zwrócić uwagę na kolory pokazujące różnice, bo jeśli na Komorowskiego głosowało 55%, a na Kaczyńskiego 45%, to zdaje się, że prosty podział regionalny jest czystą głupotą, co oczywiście działa identycznie w przypadku zwyciestwa Kaczyńskiego na wschodzie. Jednym z najgłupszych argumentów jakim posługiwało się PiS po wyborach, to głosowanie w więzieniach, gdzie 93% było za PO. Tak samo jest z teorią skrzydła wschodniego. Skrzydło wschodnie popiera Kaczora z tych samych powodów, dla których więźniowie Kaczora by zatłukli. Kaczor mówi, że więziniom należy zaostrzyć kodeksy i kary, bo to mafia i układ, co nie ma żdnych wartosci, a… i tu UWAGA, nie skrzydłu wschodniemu, tylko obszarom biedy i zaniedbań infrastrukturalnych oraz przemysłowych, mówi, że trzeba im pomóc tam kierować inwestycje oraz chronić strategiczne gałęzie gospodarki. Dobra polecimy już po całościz tym co mówi Kaczyński: dodaje tradycję, patriotyzm oraz marzenia o wielkiej Polsce. Właśnie według tego klucza dzielą się głosy, a granice to jest rzecz wtórna. Na mapie wielkopolski widać to najdobitniej, biedniejsza część, granicząca już z innym województwem idzie za Kaczorem. Czyli można budować nową socjologiczną teorię, że nie granice i świata strony, tylko te obszary, które państwo olało oraz te rejony gdzie przywiązanie do tradycji i marzeń o wielkiej Polsce jest największe popierają Kaczyńskiego. Jest to bez wątpienia twierdzenie uczciwsze i znajdujące więcej przykładów w faktach.
W przeciwieństwie do ekspertów ja socjologii nie upraszczam, ale rozpatruje szczegóły i wyjątki. Gdybym zbudował taką teorię jak powyżej, że to diagnoza Kaczyńskiego i odwołanie się do konkretnych ludzi dzieli Polskę, to wziąłbym się od razu za fenomen zwany Dolny Śląsk i najbogatsze gminy w tym regionie, które poprały Kaczyńskiego, co podważa teorię. Kaczyńskiego poparła jeśli nie najbogatsza gmina w Polsce, to na pewno jedna z najbogatszych, czyli Polkowice, dalej Lubin też nie biedny i Głogów całkiem bogaty. O co chodzi z tą teorią w takim razie? Ano chodzi o to, że to są gminy, które żyją z KGHM, tego molocha co to inni chcą pogonić lud pracujący do prywaciarza, a Kaczyński uważa ten kombinat za strategicznie ważny dla Polski, teoria utrzymana. Wszystko się zgadza, dopóki nie dojedziemy do Legnicy. Tam już jest poparcie dla Komorowskiego, a przecież też jest huta KGHM. O co chodzi? Chodzi o to, że w Legnicy jest specjalna strefa ekonomiczna, gdzie powstały inwestycje z zachodu i w Legnicy wcale większość nie żyła z Huty, jak w Lubinie i Polkowicach z kopalni, tylko z mnóstwa innych zakładów, które padały jak kawki na początku lat 90, teraz odzyskali pracę dzięki inwestycją z Europy. Chodzi o to, że młodzi ludzie z Legnicy i tego byłego województwa masowo uciekali do Wrocławia i tam łapali „zachodni” styl bycia. Dalej wszystko się zgadza.
Czy jakiś z socjologów ekspertów był w takim byłym mieście wojewódzkim, które nazywa się Wałbrzych? Może jeszcze inaczej, niech sobie z łaski swojej, „socjolog” jeden z drugim przejrzy mapę Polski pod kątem specjalnych stref ekonomicznych w Polsce, czyli innymi słowy mapę nędzy i totalnego bezrobocia. Na tej mapie dominuje Dolny Śląsk, Śląsk, lubuskie, a strefy wschodnie stanowią mniejszość. Jak to możliwe? Tak to możliwe, że zaborca, komuna i teraz 20 lat wolności, traktuje tamte obszary jednakowo. Tam gdzie Niemiec zostawił kopalnię, hutę, autostradę, tam budowano kolejne, gdy komuna zarżnęła niemeickie majątki zaprasza się zachód do inwestycji, bo bliżej i są gotowe obiekty, albo chociaż jakaś droga. Tam na wschodzie gdzie pies odbytem szczekał, tam nikt się nie wysilał i pozostawiał tych ludzi samych sobie, a oni jedyne co mogli rozsądnego zrobić, to spieprzać z Białegostoku do Warszawy, z Kielc do Łodzi, z Bieszczad do Krakowa. Dlaczego w najbiedniejszych obszarach w Polsce nawet stref ekonomicznych jest najmniej? Znów prosta odpowiedź, bo tam nie ma odpowiednich obiektów do przejęcia, nie ma dróg i nawet kolei, bo tam znów trzeba by się postarać coś zmienić, a nie oddać często za bezcen, to co jeszcze Niemiec zostawił, a PRL zarżnęła. Kaczyński wygrywa właśnie tam, ponieważ mówi tym ludziom, że należy im się zadośćuczynienie od państwa, które od wieków ma ich gdzieś.
Idźmy dalej za narracją Kaczyńskiego i moja szeroką teorią, że to problemy zdiagnozowane przez Kaczyńskiego i odwołanie się do polskiej tradycji dzieli Polskę na pół. Nawet taki skończony ignorant jak ja wie, że ziemie zachodnie, od Wrocławia za Odrę, to ziemie repatriantów i to nie ze skrzydła B, ale z najbardziej wynędzniałej części Polski, z ukraińskich i białoruskich lepianek. Tak się składa, że te ziemie znam doskonale i tych ludzi znam doskonale. W mojej wsi mieszka CAŁA WIEŚ ZZA BUGA, żywcem przesiedleni całą wsią. Tutaj pierwszy raz zobaczyli elektryczność, wodę z kranu i inne takie. To są również w przerażającej większości ofiary po PRL, większość pracowała na 2 hektarach w pięciu kawałkach i dojeżdżała do roboty w fabryce. To byli pracownicy PGR i wielkich molochów komunistycznych, to biedota mówiąc krótko. Kto był w Wałbrzychu jeszcze 10 lat temu ten widział tam zachodnie Bieszczady, ludzie żarli lebiodę i chodzili po starych szybach kraść węgiel. Ale na mapie te miejsca są zaznaczone na jeden kolor jednej opcji politycznej, a za tym już idzie cały schemat „Bogaty, wykształcony zachód”. Tutaj na tym zachodzie, te babcie z Ukrainy do dziś nie potrafią pisać i gdy zachoruje dziecko „odczyniają” jak Horpyna. Wrocław i okolice, po Legnicę i nawet Zieloną Górę, to są ziemie zasiedlone przez najbardziej zacofaną ludność, która przyjechała ze wschodu. Nie wiem jakim cudem, ale stado eksperckich baranów uznało takie wałbrzyskie za bardziej zamożne i kulturowo rozwinięte od lubelskiego? Lubuskie nędzą stojące, miałoby być czymś lepszym od małopolskiego? Fenomen jakiś. Owszem nikt nie neguje tego podziału w bardzo uproszczonym schemacie, przecież ja nie to chce udowodnić, że podkarpackie to raj na ziemi, a wielkopolska bida z nędzą. Tylko ja sobie zadałem trud, jak głosowała Wielkopolska, a jak Suwałki i prostacka teoria się posypała.
Prawie 40% Wielkopolski głosowało na Kaczyńskiego, Dolny Śląsk to samo i Śląsk to samo. Nie ma tu żadnego dramatycznego podziału, na przykład takiego jaki jest w USA, czy Belgii, co w końcu jeden odważny zauważył w TV, ale od tego czasu już go nie widuję. W lubuskim gdzie bida z nędzą Kaczyński dostał 30%. Kolejny bardzo ciekawy fakt, to 52% w łódzkim dla Kaczora. Na mapie takich subtelności nie zauważysz. Na mapie maluje się pędzlem, a ja bez sprawdzania wiem, że ci co przyjechali ze Lwowa do Wrocławia głosowali na Kaczyńskiego w większości, ci co urodzili się we Wrocławiu po wojnie, w niemałej liczbie głosowali na Kaczyńskiego, co oczywiście związane jest z aspektem kulturowym, odwołaniem się do tradycji. Natomiast ci co do Wrocławia przyjechali jako biedota z prowincji w pierwszym pokoleniu, głosowali na Komorowskiego, jak ci co z Białegostoku zasili Warszawę i to też aspekt kulturowy, o czym za chwilę. Schemat działa i to działa jako teoria naukowa, młodzi, wykształceni z wielkich miast na Komorowskiego. Niepodważalna prawda, ale czy komuś ze speców przyszło do głowy, to co przychodzi ignorantowi? Co się stało z młodymi ludźmi, ze specjalnej strefy ekonomicznej Legnica i Wałbrzych? To są potomkowie repatriantów, największej i analfabetycznej biedoty wschodniej, oni w jednych gaciach ze swoich wsi i zapyziałych miasteczek, często jeszcze z różańcem w kieszeni, uciekli do Wrocławia. Ten sam schemat jest w Poznaniu, gdzie ucieka biedota z konińskiego i lubuskiego, w Warszawie, gdzie siedzi połowa podlaskiego. Nie mówię, że tylko ta migracja zasila elektorat PO, ale to jest siła potężna, przypuszczam, że liczona na taką miarę, jaką chciałby mieć nie jedna partia, albo i kandydat na prezydenta. Patrzenie na tę telewizyjną mapę, bez tak elementarnej refleksji i wiedzy na temat grup społecznych to jest kolejny „polski fenomen”. A dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że tu znów robi się analizy ideologicznie, nie socjologiczne. Znacznie ważniejszy jest komunikat, że młodzi, bogaci, inteligentni głosują na właściwych, ciemnota, wymierająca, na obciachowych. A mnie znacznie bardziej fascynowałaby analiza tych młodych z zapyziałych miasteczek, co mieszkają we Wrocławiu i Warszawie w pierwszym pokoleniu, bo to było zjawisko masowe nie marginalne, tak masowe jak dzisiejsza emigracja na wyspy, która też za „światłym i nowoczesnym” głosuje.
To jest prawdziwy fenomen socjologiczny i nie prostackie podzielenie Polski od siekiery. Wytłumaczenie tego fenomenu tłumaczy wiele innych rzeczy, ponieważ podział Polski na A i B, to nie jest podział zamożny, inteligentny, młody czy stary, ale podział ZANIEDBAŃ PAŃSTWA I PODZIAŁ KULTUROWY. Skąd się biorą te słynne dyskusje rodzinne, ten bolesny podział? Z różnic KULTUROWYCH I ZANIEDBAŃ PAŃSTWA, które olewało całe obszary. Rodzice tych młodych wykształconych w niemałej liczbie dalej głosują na PiS, ci co zostali w miasteczkach też głosują na PiS, z prostej przyczyny, bo są poniewierani i nazywani ciemnogrodem, gdzie im tam do wielkich miast? Zauważcie jak zachowują się ci młodzi ludzie, którzy wracają po latach do swoich miasteczek? To są inni ludzie, lepsi, mądrzejsi, oni gardzą tym w czym się wychowali, nie chcą do tego wracać, a ich rodzice nie potrafią się z tego wyrwać, nie mają już tyle siły, odwagi i wiary, aby zaczynać od nowa. Z drugiej strony ci wszyscy co liznęli wolnego świata, zwykle wiążą się ze sobą KULTUROWO, tyle że w sprzężeniu zwrotnym. Biedna dziewucha z prowincji z biednym chłopczyną z prowincji poznają się wielkim mieście, zagubieni oboje i zanim nauczą się tu poruszać, zachowują się dokładnie tak jak ich w domu wychowano. Po cichu do kościoła biegają, paczki żywnościowe z domu do akademika i tak dalej. Potem nauczą się miastowego życia i obyczaju, dowiedzą się jakimi być, żeby być kimś, jak się zachowywać, w co wierzyć, czego słuchać, gdzie się ubierać. Ale gdy podejmą decyzje, żeby być razem, przyjadą do rodzinnego miasta, zamawiają salę tam gdzie wszyscy miejscowi nowożeńcy, dzwonią do tej samej orkiestry, ta sama kucharka im gotuje i ten sam proboszcz błogosławi. Młodzi inteligentni rozdarci, już na tyle nowocześni, żeby być światowo akceptowani, ale nie postawią się tradycji, bo koniunkturalizm jako zahukani maja we krwi. Wielkiemu światu świeczkę, prowincji ogarek. Podwójna walka o akceptację w zupełnie odmiennych środowiskach kulturowych.
I tak dochodzimy do najważniejszego pytania. Co z tym robić? To co proponują „fachowcy” i „światli” politycy, czyli pieprzyć całą tę tłuszczę, tę biedotę na jednym i drugim skrzydle? Wyśmiać bogoojczyźnianą i "zaściankową" kulturę z remizy? Migrować z Suwałk do Warszawy, z Legnicy do Wrocławia, a jak to nic nie da to całą Polską do Europy. Wstydzić się tego kim jesteśmy, ukrywać się z tym, przyjmować, przecież nie wyższą kulturę, tylko snobować się na „europejskość”, wejść pod popkulturowy parasol? Kto widział kiedyś bawarski festiwal piwa, to niech mi z łaski swojej powie, czym to się rózni od zabawy w remizie, poza rozmachem? Wieś tańczy i śpiewa. Tak samo jest z austriackim Tyrolem, czy portugalskimi pasterzami. Tam nikt poważny nie nawołuje do zmiany „mentalności”, żaden poważny polityk niemiecki nie wykpi bawarskiej kultury parówek i piwa i z powodu tej niskiej kultury nie postawi fabryki BMW. Nie zbuduje najbardziej znanej niemieckiej drużyny piłkarskiej, tegorocznego finalisty Ligi Mistrzów. Żaden poważny polityk nie mówi olejmy zapyziałą Bawarię, bo to wiocha dla Europy, róbmy wszędzie Berlin. Żaden szanujący się Włoch nie krzyknie, pieprzmy tę biedotę południową, tych producentów śmierdzących serów i syf w Neapolu, bądźmy wielkim Rzymem. Tak samo w USA żaden demokratyczny polityk nie powie, drzyjmy łacha z tych wsioków z Kentucky i zbieraczy bawełny, przecież to oni wybrali Obamę na prezydenta. W Polsce trwa idiotyczna walka, rewolucja kulturowa, tak jakby wielokulturowy europesjki Wrocław nie mógł istnieć obok monokulturowego Białegostoku, co tez nie dokońca jest prawdą.
A może bezwglądu na to jak jest wredny i nieprzewidywalny, to Kaczor powiedział rzecz właściwą. Może niekoniecznie trzaba go lubić, ja nie lubię, wierzyć, jest mi ciężko, ale chociaż posłuchać? A Kaczor zachowuje się jak polityk z wizją, wizją dla kraju, który w końcu ma podnieść łeb, przestać się podniecać zachodem, który ma takie same baranice jak my i taki sam Kraków jak Rzym, taki sam Wrocław jak Berlin i taką samą Bawarię jak Podhale, takie same ludowe zabawy, ale z tego nie drwi, tylko na tym zarabia. Mówi olanym, że nie są gorsi, tylko tak rozkłada się w Polsce struktura inwestycji i tę strukturę trzeba zmienić. Mówi Polakom, że nie są głupsi, tylko tak się układały nasze dziwne losy, czesto na nasze życzenie, ale często bez naszego wpływu jak znisczenia II WŚ, czy Jałta i 45 lat paranoi gospodarczej z zabijaniem indywidulaności. Kaczor mówi, że to żaden obciach kościółek i sala weselna, że taka nasza tradycja, nie ma się czego wstydzić, bo tym na przykład wielka Ameryka stoi, a bogobojna Irlandia, miejsce masowej emigracji, już na pewno. Kaczor mówi, że ci na wschodzie nie są głupsi i brzydcy, tylko państwo bardziej niż innych ma ich w dupie, bo na ich ziemiach państwo ma najtrudniej.
Czy tych ludzi trzeba zgnoić, wyśmiać, zrobić im kulturową rewolucję, czy zostawić ich katolicyzm i obyczaje w spokoju, ale postawić im fabrykę BMW jak w katolickiej i zapyziałej Bawarii, jednym z najbardziej prężnych regionów Niemiec? Po drugiej stronie mówi się o tym, żebyśmy wszyscy przeprowadzili się do skrzydła A i wielkich miast, zagłosowali na właściwych i mamy kraj mlekiem i miodem płynący. Żebyśmy wszyscy zapisali się do modnego kościoła łagiewnickiego i robili po pięć dzieci, ale nie tak zacofanie jak w Białymstoku, tylko tak nowocześnie jak w Warszawie . Żebyśmy wszyscy chcieli do Europy, bo my jesteśmy prowincja bez szans na bycie kimś, dlatego musimy się wmieszać w popkulturowy tłum, przyjmując od Francuza wino, od Niemca wurst, od Włocha ser itd. Po drugiej stronie słychać, nic nie zmieniajmy, z wyjątkiem kulturalnej rewolucji w wersji dla zahukanych, prowincjonalnych ludków, snobujących się na miastowość i europejskość. Można w tym tkwić, albo próbować ten ze wszech miar idiotyczny projekt odrzucić i znosić przyczyny niedostatków zamiast pudrować skutki. Kaczor zdefiniował przyczyny idealnie, pomysł na równomierny rozwój Polski, zamiast darcia łacha z prawie połowy obszaru biedy, jest pomysłem jedynym. Pomysłu po drugiej stronie nie widzę żadnego, poza tym, że UE nam da jak będziemy grzeczni, poza tym, że jak sobie powiemy, że jesteśmy Europa, to w Suwałkach stanie się Paryż.
Jak to w praktyce można zmienić, ano na przykład tak, że kiedy gdzieś na wschodzie miał powstać wielki węzeł komunikacyjny, łączący UE z Rosją, to w Polsce większość ekspertów i polityków trzymała się ze śmiechu za brzuchy. Ano tak, że w tej chwili w wałbrzyskiej strefie jest Toyota i niemieckie giganty przemysłowe, a w podkarpackim dalej psy dupami szczekają. Oczywiście, że tu na zachodzie lepszy dojazd, punkt i tak dalej, ale czy tam w Afryce i Chinach, gdzie dzieci szyją Adidasy są autostrady? Tam gdzie nie ma nic i przede wszystkim nadziei na poprawę, dobić nadzieję ostatecznie, tam gdzie jest super pokazywać jako modelowe zachowanie wyborcze. Wokół bogatego Wrocławia powstają wielkie inwestycje i nikt nie zauważył, że na przykład takie najnowsze LG, to wrocławianie i okoliczna ludność za 1500 pensji ma w poważaniu. Ta sama fabryka na wschodzie byłaby błogosławieństwem. Przynajmniej trzeba by było szyn dobudować i jakąś drogę zrobić, a potem przyciągać innych inwestorów już podwyższających pensje. Tylko kto się odważy zrobić to co trudniejsze, kiedy można dać za grosze gotowe?
PO i „eksperci” mówią do skrzydła B, jesteście biedni i głupi, bo tak głosujecie, zagłosujecie jak tamci z zachodu, mówcie, że UE jest wielka i Wojewódzki śmieszny, a będziecie mądrzy i bogaci, poza tym nie widzę żadnego pomysłu dla tych ludzi, ŻADNEGO. Kaczyński mówi im, że nie jesteście gorsi i głupsi, tylko potrzebujecie takich inwestycji jakie ma zachód. Być może dla stada eksperckiego zdziwienie takim rozkładem głosów jest wielkie, wynikające z ich ignorancji i ideologicznego zamówienia, dla mnie jest to podział oczywisty, podział kulturowy i podział zaniedbań państwa. Kaczyński nie wygrywa na skrzydle A i B, wygrywa tam gdzie państwo zapomniało o tym, że obywatel drogi i kolei nie wybuduje, inwestycji z zachodu sam nie przyciągnie i ma prawo modlić się do Boga ojców i ma prawo marzyć o kraju wielkim. Kaczyński wygrywa w tych miejscach gdzie istnieje podział kulturowy na tych tradycyjnie polskich i tych snobujących się na zachód. Ta linia na mapie pokazuje właśnie taki podział, tylko ta linia powinna mieć mnóstwo zakoli i meandrów sięgających głęboko na zachód. Prosty manewr graficzny wystarczy wykonać. Zaznaczyć kolorami gminy, powiaty, miasta głosujące na poszczególne partie. Gwarantuję, że mapa straci dwa puzzle i pojawi się mozaika, zresztą to pokazałem.
Politykom zależy na utrzymaniu takiego podziału. PO uśmiechnie się do swoich sytych i snobów, Kaczyński do swoich upokarzanych i odrzuconych i cyrk trwa. Widziałem też gdzieś rozkład sieci kolejowych w Polsce, warto i na to spojrzeć, a okaże się, że na Dolnym Śląsku jest więcej szyn niż w kilku wschodnich województwach razem wziętych. Tego nie da się wyrównać lokalnie, podobnie jak nie da się lokalnie uzyskać takich inwestycji jak Toyota, to musi być projekt działania państwa. Dlaczego na Kaczyńskiego głosują ci co są traktowani jak ubodzy krewni? Dlatego, że on ich traktuje jak ludzi, a czasami może nawet jak lepszych ludzi. Dlaczego biedota ze skrzydła zachodniego głosuje inaczej? Po pierwsze niekoniecznie głosuje inaczej, po drugie oni są jednak Zachód i wracające dzieci z wielkich miast przekonują ich coraz częściej do swoich snobistycznych racji. Niewiele tych młodych zagubionych i zakompleksionych co wjechało do wielkich miast, miało odwagę zachować to co „z domu wynieśli”. Dostali instrukcję, że to obciach i natychmiast zamienili schabowego na KFC. Chcesz być z nami, chcesz być miastowy? Musisz być taki jak my, nosić to co modne, mówić to co wypada, głosować tak jak należy. Nie mówię o tych co naprawdę łyknęli o co w zyciu chodzi, bo przecież nie o to, żeby patriotycznie za stodołę chodzić, zamiast po terakocie, ale też nie o to, żeby kulturę w jej bogactwie zamienić na sieczkę, w której już nie ma żadnego bogactwa, tylko masówka plastikowa. Mówię o tych co się płytko zachłysneli zaściankowością i tandetą, tylko dlatego, że to obce i tych niestety jest najwiecej.
Oczywiście duży skrót, ale jestem przekonany, że gdyby porównać tych młodych i wykształconych co głosowali na PO, to jest to głównie prowincja przeniesiona z małych miast, lub emigracja z wysp, czyli desperaci poszukujący innego niż prowincjonalne życie. Również tacy z dużym poczuciem smaku i ambitni, którym staroświeckość Kaczora i jego szaleństwa nie dają żyć – zgoda, ale czy to większość? Śmiem watpić, to raczej tacy co słuchali bliźniaczek Napieralskiego. Ci ze smakiem i gustem poszli do Korwina, albo olewają wybory od lat i tam szukałbym elity, młodych i wykształconych, nie w elektoracie PO. Natomiast młodzi i wykształceni głosujący na PiS, to w przeważającej części trzecie lub dalsze pokolenie inteligencji przywiązanej do tradycji, co też ma swoje kanały, bo w tej grupie znajdzie się i Giertych i Hoffman na przykład. I żeby nie było, bo ja wcale nie uważam, że nawet snobowanie i siłowe uciekanie od beznadziei, jest zjawiskiem szkodliwym i to trzeba zwalczyć. Nic podobnego, to nie jest nic tak fantastycznego jak się w TV słyszy, ale jest mimo wszystko pożytecznym społecznie, bardzo pożytecznym nawet, ale nie może być jedynym panaceum. Niech będzie częścią większej całości, z miejscem dla tradycji i innych pomysłów na życie. Nie może być "siłą przewodnią narodu", ta grupa zachłyśnietych co odreagowują prowincję, ponieważ ci ludzie nauczyli się poruszać w nowym świecie, ale kompleksów i koniunkturalizmu się nie pozbyli, oni nie mają odwagi niczego zmieniać, oni się perfekcyjnie dostosowali do innej pułapki, takiej życiowej papki, urawniłowki.
Niby żyją po europejsku, ale żenią się po polsku, w efekcie ni pies ni wydra, chociaż wymiana kulturowa, co samo w sobie złe nie jest. Podglądanie innych i nauka od innych złe być nie może, złe jest pokazywanie innych jako tych lepszych, co ich w każdym miejscu trzeba bezkrytycznie naśladować. I to niby ma nam zbudować nową elitę, nową inteligencję i młodzież co nie popełni błędów ojców. Swoich ojców może nie, ale błedy tych wszystkich ojców europejskich na pewno. Paradoksalnie elitę ma szansę zbudować taka narracja, która Polaka uważa za lepszego od Niemca i Anglika, tak jak to się dzieje we wszystkich narodach o silnym poczuciu wartości. Przecież Francuz z Amerykanina drze łacha na każdym kroku. Anglik Niemca poniewiera. Niemiec Słowianami, mało to przyjemne i nie do tego chciałbym dążyć, ale to pokazuje kierunek jaki obrały narody, które się czegoś dorobiły. Kierunek wiary w siebie, budowania swojego, a nie znów liczyć na cud, tym razem zamist paczek i kopert z Ameryki dotacje z UE. U nas ciągle kierunek jest samobójczy, masochistyczny, utrwala się modny obraz Polaka, który jest wschodnie skrzydło Europy, z którm nic się nie da i zawsze koń będzie robił za lokomotywę i albo opuści się tę zapyziałą prowincję, zamówi włoskie danie dla biedoty zwane Pizza, najlepiej z amerykańskim odrdzewiaczem Colą, albo dalej będzie sie jeść ten polski obciachowy żur pod kompot z truskawek. Całe to moje pisanie to tylko pewne sygnały i punkty jakie powinny zostać podjęte w socjologicznej analizie, ale nawet i ten bryk ma większą wartość niż te bzdety opowiadane w TV na podstawie mapki dla ideologów i średnio rozgarniętej inteligencji.
wschód kontra zachód
Wśród ludzi panują stereotypy, głęboko zakorzenione, a ludzie dzielą się na mądrych lub głupich (choćby). Jeśli miałeś okazję być na ścianie wschodniej, to pewnie zauważłyłeś pewne rzeczy. Z racji czynności zawodowych byłem ostanio w Białymstoku. To, co zrobił ich prezydent z miastem, to majstersztyk. Miasto jest drożne, czyste, na każdym kroku coś się robi. Wcale nie czuć tam zaścianka. Przytaczany przez Ciebie Wałbrzych, to zapyziała dziura (nawet Toyota nie pomogła). Największy hotel w centrum miasta jest zabity dechami, psy dupami szczekają. Nie wspomnę przez grzeczność o drogach, które na wschodzie są całkiem, całkiem ( jak na warunki polskie). Przypatrz się Szczecinowi, miasto kilka kilometrów od granicy niemieckiej, wzorce na wyciągniecię ręki i co….? Bez komentarza. Rzeszów staje się “lotniczą doliną” na mapie świata, czy to jest zaścianek? Oczywiście, jest kwestia logistyki, położenia, itp. Jednak dobry gospodarz da sobie radę, Faktem jest i tu masz rację, zmiany mentalnościowe są na wschodzie wolniejsze. Może to jednak nie jest takie złe, może czasami warto nie być takim do “przodu” ?
wschód kontra zachód
Wśród ludzi panują stereotypy, głęboko zakorzenione, a ludzie dzielą się na mądrych lub głupich (choćby). Jeśli miałeś okazję być na ścianie wschodniej, to pewnie zauważłyłeś pewne rzeczy. Z racji czynności zawodowych byłem ostanio w Białymstoku. To, co zrobił ich prezydent z miastem, to majstersztyk. Miasto jest drożne, czyste, na każdym kroku coś się robi. Wcale nie czuć tam zaścianka. Przytaczany przez Ciebie Wałbrzych, to zapyziała dziura (nawet Toyota nie pomogła). Największy hotel w centrum miasta jest zabity dechami, psy dupami szczekają. Nie wspomnę przez grzeczność o drogach, które na wschodzie są całkiem, całkiem ( jak na warunki polskie). Przypatrz się Szczecinowi, miasto kilka kilometrów od granicy niemieckiej, wzorce na wyciągniecię ręki i co….? Bez komentarza. Rzeszów staje się “lotniczą doliną” na mapie świata, czy to jest zaścianek? Oczywiście, jest kwestia logistyki, położenia, itp. Jednak dobry gospodarz da sobie radę, Faktem jest i tu masz rację, zmiany mentalnościowe są na wschodzie wolniejsze. Może to jednak nie jest takie złe, może czasami warto nie być takim do “przodu” ?
Doskonała analiza MK, doskonała
Masz absolutną rację. Tytułem uzupełnienia: cypelki "Komorowskie" na Podlasiu to wsie, z których mnóstwo ludzi wyjechało do Belgii jeszcze przed naszym wstąpieniem do Unii, a po wstąpieniu masami również do innych krajów. Oni już nie mają kompleksów i nie boją się Zachodu.
Tutaj mały przyczynek do Twego tekstu.
http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/StrzepkaGlosujemynalepszygarnituranienaprogramy/menuid-77.html
Doskonała analiza MK, doskonała
Masz absolutną rację. Tytułem uzupełnienia: cypelki "Komorowskie" na Podlasiu to wsie, z których mnóstwo ludzi wyjechało do Belgii jeszcze przed naszym wstąpieniem do Unii, a po wstąpieniu masami również do innych krajów. Oni już nie mają kompleksów i nie boją się Zachodu.
Tutaj mały przyczynek do Twego tekstu.
http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/StrzepkaGlosujemynalepszygarnituranienaprogramy/menuid-77.html
Najwięcej buraków jest na zachodzie…
Najwięcej buraków jest na zachodzie…
No i wyszło szydło z worka,
No i wyszło szydło z worka, Toruń burakami stoi 🙂
No i wyszło szydło z worka,
No i wyszło szydło z worka, Toruń burakami stoi 🙂
psychologia koloru
Ciekawa jest też kolorystyka. Na pierwszej, najczęściej pokazywanej mapce zwolennikom Kaczyńskiego nadano barwy kloaczne, a Komorofilom szlachetniejszy odcień. Na drugiej natomiast szatę odmieniono.
Te gry trochę mówią o twórcach tych malowanek.
psychologia koloru
Ciekawa jest też kolorystyka. Na pierwszej, najczęściej pokazywanej mapce zwolennikom Kaczyńskiego nadano barwy kloaczne, a Komorofilom szlachetniejszy odcień. Na drugiej natomiast szatę odmieniono.
Te gry trochę mówią o twórcach tych malowanek.
aleś się napracował!
aleś się napracował! wow.
Nawet jeśli Jarek podobną analizę miał, cel wytyczył to czemu nic w tym kierunku nie zrobił? Miał całą władzę a czym sie zajmował?
Nawet jesli chce dobrze (?), ma cel ale te metody.
Dawniej głosowanie na Lepera nie było takim obciachem jak na PIS. Kto to wykreował. Oczywiście przeciwnicy lecz kto im dał argumenty?
W zamierzchłej przeszłości był taki rząd, szedł na fali, zapowiadał się dobrze. Był krótko, a kto go zglebował i co to się potem porobiło, skończyło się reformowanie. Był to rząd H.Suchockiej.
Od początku JK to przekleństwo, wszystko niszczył jeśli zdołał. Byleby do władzy. Ostatnio osiągnął pełną na fali prolustracji, nawet tego zrobić nie potrafił a haki wykorzystywał instrumentalnie do bieżących zagrywek. Dla niego władza jest wartością samą w sobie, obywatele to kukiełki. On gardzi ludźmi, to widać słychać i czuć.
aleś się napracował!
aleś się napracował! wow.
Nawet jeśli Jarek podobną analizę miał, cel wytyczył to czemu nic w tym kierunku nie zrobił? Miał całą władzę a czym sie zajmował?
Nawet jesli chce dobrze (?), ma cel ale te metody.
Dawniej głosowanie na Lepera nie było takim obciachem jak na PIS. Kto to wykreował. Oczywiście przeciwnicy lecz kto im dał argumenty?
W zamierzchłej przeszłości był taki rząd, szedł na fali, zapowiadał się dobrze. Był krótko, a kto go zglebował i co to się potem porobiło, skończyło się reformowanie. Był to rząd H.Suchockiej.
Od początku JK to przekleństwo, wszystko niszczył jeśli zdołał. Byleby do władzy. Ostatnio osiągnął pełną na fali prolustracji, nawet tego zrobić nie potrafił a haki wykorzystywał instrumentalnie do bieżących zagrywek. Dla niego władza jest wartością samą w sobie, obywatele to kukiełki. On gardzi ludźmi, to widać słychać i czuć.
Nie mam
siły ani chęci szukania dalej ale do tego wszystkiego co napisałeś dochodzi oczywisty podział wieś – miasto. W moim powiecie wszystkie miasta poparły Komorowskiego natomiast wioski – Kaczyńskiego. Zastanowiłem się w tym momencie czy to nie PiS jest głównym przeciwnikiem PSLu na wsi?
Masz racje…
Masz racje. Kłopotek o tym mówił w TOK fm, zaraz po wynikach wyborów.
luzacy kontra frajerzy
Nie tylko to. Z grubsza można powiedzieć że ci co mają jeszcze jakieś nadzieje wolą PO z Tuskiem, a do przegranych pesymistów bardziej trafia wizerunek Kaczyńskiego (albo nie głosują). W obu wypadkach oceniane są głownie zewnętrzne pozory a nie istota polityki.
Procentowo więcej pechowców siedzi po wsiach, ale nie wszędzie tak jest.
Ciekawe…
Ciekawe na kogo ten luzak głosował? I czy jest przegrany?
Nie mam
siły ani chęci szukania dalej ale do tego wszystkiego co napisałeś dochodzi oczywisty podział wieś – miasto. W moim powiecie wszystkie miasta poparły Komorowskiego natomiast wioski – Kaczyńskiego. Zastanowiłem się w tym momencie czy to nie PiS jest głównym przeciwnikiem PSLu na wsi?
Masz racje…
Masz racje. Kłopotek o tym mówił w TOK fm, zaraz po wynikach wyborów.
luzacy kontra frajerzy
Nie tylko to. Z grubsza można powiedzieć że ci co mają jeszcze jakieś nadzieje wolą PO z Tuskiem, a do przegranych pesymistów bardziej trafia wizerunek Kaczyńskiego (albo nie głosują). W obu wypadkach oceniane są głownie zewnętrzne pozory a nie istota polityki.
Procentowo więcej pechowców siedzi po wsiach, ale nie wszędzie tak jest.
Ciekawe…
Ciekawe na kogo ten luzak głosował? I czy jest przegrany?
Dzięki Kuraku…
Dziękuję za dobry wykład i analizę, dziękuję za przywrócenie gruntu komuś kto także skończywszy studia we Wrocławiu (AE) śmiał również zagłosować jak ciemnogród…
Głosowałem na Kaczyńskiego bo nie mówi do mnie nowomową, nie próbuje na siłę być “trendy”, bo nie fotografuje się na tle flagi Unii a na tle polskiej flagi, bo mówi “zwolnij i obejrzyj się na innych” a nie “ryjem do przodu”… Rdzenni Warszawiacy mówią, że najgorsza “warszawka” to ta napływowa właśnie. To “Warszawiak” ze Skierniewic pierwszy powie Podlasiakowi że ten jest ciemnym zapijaczonym zabobonnym zerem. A Podlasie jest piękne w swym zacofaniu, w swym trwaniu w tradycji i wartościach. Piękne w szacunku dla ziemi ludzi i kraju.
Pytanie jak zmienić stan w którym “licencjaty” boją się głosować na Kaczyńskiego ?
Osobiście obawiam się, że rozchodzi się o “autorytety” z których większość albo wymarła albo się zeszmaciła. Jeżeli komuś zeszmacenie nie przeszkadza to pójdzie za takim, traktując go jako alibi dla dla braku własnych poglądów. Jeżeli dla kogoś autorytetem jest Wajda to spokojnie może pójść do wyborów i głosować na Komorowskiego “podobnie jak wybitny reżyser”. Kim mogli podeprzeć wybór Kaczyńskiego ? Do głowy przychodzi mi tylko Jerzy Zelnik – tylko jego zapamiętałem z tej kampanii. Jego i “mamy wszystkich Noblistów” ze sztabu kontrkandydata…
przepraszam, trochę się rozpisałem do tego nieskładnie…
Pozdrawiam
bez urazy, nie czytasz innych
bez urazy, nie czytasz innych wpisów.
Dzięki Kuraku…
Dziękuję za dobry wykład i analizę, dziękuję za przywrócenie gruntu komuś kto także skończywszy studia we Wrocławiu (AE) śmiał również zagłosować jak ciemnogród…
Głosowałem na Kaczyńskiego bo nie mówi do mnie nowomową, nie próbuje na siłę być “trendy”, bo nie fotografuje się na tle flagi Unii a na tle polskiej flagi, bo mówi “zwolnij i obejrzyj się na innych” a nie “ryjem do przodu”… Rdzenni Warszawiacy mówią, że najgorsza “warszawka” to ta napływowa właśnie. To “Warszawiak” ze Skierniewic pierwszy powie Podlasiakowi że ten jest ciemnym zapijaczonym zabobonnym zerem. A Podlasie jest piękne w swym zacofaniu, w swym trwaniu w tradycji i wartościach. Piękne w szacunku dla ziemi ludzi i kraju.
Pytanie jak zmienić stan w którym “licencjaty” boją się głosować na Kaczyńskiego ?
Osobiście obawiam się, że rozchodzi się o “autorytety” z których większość albo wymarła albo się zeszmaciła. Jeżeli komuś zeszmacenie nie przeszkadza to pójdzie za takim, traktując go jako alibi dla dla braku własnych poglądów. Jeżeli dla kogoś autorytetem jest Wajda to spokojnie może pójść do wyborów i głosować na Komorowskiego “podobnie jak wybitny reżyser”. Kim mogli podeprzeć wybór Kaczyńskiego ? Do głowy przychodzi mi tylko Jerzy Zelnik – tylko jego zapamiętałem z tej kampanii. Jego i “mamy wszystkich Noblistów” ze sztabu kontrkandydata…
przepraszam, trochę się rozpisałem do tego nieskładnie…
Pozdrawiam
bez urazy, nie czytasz innych
bez urazy, nie czytasz innych wpisów.
Wcisnę jeszczę parę groszy.
Wcisnę jeszczę parę groszy. Ktoś krzyknie ‘głupi Rydzyk’ i zostaje intelektualistą. Trudno się nie zgodzić, bo istotnie, to wyjątkowa gadzina. Pójdźmy dalej i zapytajmy dlaczego Rydzyk odniósł taki sukces, skąd się wziął tak podatny grunt pod jego działalność? – Intelektualista odpowie bez wahania: bo ciemnogród. Sęk w tym, że to właśnie jedne z ofiar zaniedbań państwa, ci marzyciele od wielkiej Polski, sprawiedliwości, patriotyzmu. Sieroty obdzierane przez 45 lat z człowieczeństwa, godności, karmione papką o uczciwości, gdy na każdym kroku było widać jej farsę, przekonywane, że władza ma dobre intencje, ale nieustannie napotyka obiektywne trudności.
Jeszcze jedna myśl na temat demonizowania podziału. Chyba na tym polega demokracja, że są różne światopoglądy, modele życia. Model jednopartyjny już przerabialiśmy i wątpię, żeby ktoś chciał do niego powracać. Inaczej, czy ktoś w USA drze szaty z powodu podziału na republikanów i demokratów (nie licząc marginalnych ugrupowań)?
Wcisnę jeszczę parę groszy.
Wcisnę jeszczę parę groszy. Ktoś krzyknie ‘głupi Rydzyk’ i zostaje intelektualistą. Trudno się nie zgodzić, bo istotnie, to wyjątkowa gadzina. Pójdźmy dalej i zapytajmy dlaczego Rydzyk odniósł taki sukces, skąd się wziął tak podatny grunt pod jego działalność? – Intelektualista odpowie bez wahania: bo ciemnogród. Sęk w tym, że to właśnie jedne z ofiar zaniedbań państwa, ci marzyciele od wielkiej Polski, sprawiedliwości, patriotyzmu. Sieroty obdzierane przez 45 lat z człowieczeństwa, godności, karmione papką o uczciwości, gdy na każdym kroku było widać jej farsę, przekonywane, że władza ma dobre intencje, ale nieustannie napotyka obiektywne trudności.
Jeszcze jedna myśl na temat demonizowania podziału. Chyba na tym polega demokracja, że są różne światopoglądy, modele życia. Model jednopartyjny już przerabialiśmy i wątpię, żeby ktoś chciał do niego powracać. Inaczej, czy ktoś w USA drze szaty z powodu podziału na republikanów i demokratów (nie licząc marginalnych ugrupowań)?
W wiekszości
ci “młodzi i wykształceni”, to leniwi wulgarni i źli, to – jak piszesz Piotrze – miernota udająca kogoś, miernota, która zapomniała, że za pieniądze z domu mogła się wykształcić, że większość tych pieniędzy z domu przeznaczonych na naukę przepierdoliła na Wyspie Słodowej i setkach knajp i knajpeczek czynnych do piątej rano. To miernota, której praca polega na zaznaczeniu, skopiowaniu i wklejeniu tekstu z Internetu.
Ale sukces miernych polityków, bo innych niestety nie mamy, to wmówienie równie miernym studentom że są dobrzy, mądrzy i światli.
Jak światli i mądrzy są wystarczy ich posłuchać i poczytać tych wypocin na poziomie trzeciej klasy gimnazjum lub co najwyżej drugiej klasy szkoły średniej.
Piotrze!
Wieki szacunek za ukazanie tych wszystkich różnic
Kłaniam się – Marek
W wiekszości
ci “młodzi i wykształceni”, to leniwi wulgarni i źli, to – jak piszesz Piotrze – miernota udająca kogoś, miernota, która zapomniała, że za pieniądze z domu mogła się wykształcić, że większość tych pieniędzy z domu przeznaczonych na naukę przepierdoliła na Wyspie Słodowej i setkach knajp i knajpeczek czynnych do piątej rano. To miernota, której praca polega na zaznaczeniu, skopiowaniu i wklejeniu tekstu z Internetu.
Ale sukces miernych polityków, bo innych niestety nie mamy, to wmówienie równie miernym studentom że są dobrzy, mądrzy i światli.
Jak światli i mądrzy są wystarczy ich posłuchać i poczytać tych wypocin na poziomie trzeciej klasy gimnazjum lub co najwyżej drugiej klasy szkoły średniej.
Piotrze!
Wieki szacunek za ukazanie tych wszystkich różnic
Kłaniam się – Marek
Ja Hrabini
Staraya ,chuć powim szczeże że jaby si jeszcze skusiła, na dokształt i zrobieni Ambitnowo fakultenta.
Ali jak przemyśle ili wiorst dzieli Zadupi Wielki od Breslału,to jednakowoż pozostawam zadowolniona z tegu coja zdobyłła byłła intelektualistycznie na portalnych Kontrowersjach.
Ja Hrabini
Staraya ,chuć powim szczeże że jaby si jeszcze skusiła, na dokształt i zrobieni Ambitnowo fakultenta.
Ali jak przemyśle ili wiorst dzieli Zadupi Wielki od Breslału,to jednakowoż pozostawam zadowolniona z tegu coja zdobyłła byłła intelektualistycznie na portalnych Kontrowersjach.
Trochę tak, trochę nie.