Reklama

Zbliża się maraton rocznic. Symbolicznych, przełomowych, ale także tragicznych.

Zbliża się maraton rocznic. Symbolicznych, przełomowych, ale także tragicznych.
Chciałbym skupić się trochę, na tej dla mnie najistotniejszej, a w zasadzie na konsekwencjach, które z wydarzeń 1989 wynikały i wciąż mają wpływ na życie publiczne.

Dla jednych przełom okrągłostołowy, był li tylko magdalenkowym biesiadowaniem, w kontekście “honorowych” ludzi, zagwarantowaniem komunistom bezpiecznego lądowania w nowej rzeczywistości, zdradą ideałów pierwszej “Solidarności”.
Dla drugich, to cud bezkrwawej rewolucji, modelowy wręcz przykład obalania kompletnie nieudolnego gospodarczo, lecz wciąż silnego rozmaitymi służbami i moskiewskim protektorem systemu.
Nikt nie sprosta zadaniu pogodzenia tych skrajnych stanowisk, bo jest to najzwyczajniej w świecie niewykonalne.
Odrywając się od politycznie wskazywanych wytycznych, można sobie wyrabiać własny, zniuansowany pogląd na ostatnie 20 lat naszej wspólnej drogi.

Reklama

Na początku warto wspomnieć, o tej jaśniejszej stronie przemian.

Przede wszystkim, zakończył się okres monopolu partyjnego i fasadowego pluralizmu poglądów, oczywiście w ramach jednej formacji-formacji która rządzi. Jakkolwiek można się zżymać, że w latach 90-tych dominowało rozdrobnienie przez podział na “prawicy”, będący konsekwencją wojny na górze, oraz konsolidacja “lewicy”, wynikająca raczej z doświadczeń okresu realnego socjalizmu i wyrachowania, niż jakiejś wyjątkowej zdolności liderów, to wreszcie był jakiś wybór. Pewnie, że partie dosyć topornie uczyły się(i nadal się uczą!) rywalizacji w warunkach demokracji, ale każde kolejne wybory działy się naprawdę, a nie na niby.

To prawda, że od gospodarki centralnie zarządzanej, planowej, do wolnorynkowej, otwartej na konkurencję, nie udało się nam przejść bezboleśnie. Ale zważywszy na to, gdzie byliśmy wiosną 1990, a gdzie jesteśmy dzisiaj, to chyba nikt rozsądny nie ma wątpliwości, że podjęte wtedy decyzje, były tymi najbardziej właściwymi.
Znamiennym jest, że świat potrafił ten wysiłek docenić i stawiać Polskę za wzór przemian w tej dziedzinie dla Europy Środkowo-Wschodniej, a w kraju na totalnej krytyce reform Balcerowicza można było rosnąć w polityczną siłę, do teki wice-premiera włącznie.

Pozytyw trzeci wyniknął bezpośrednio z tego pierwszego i drugiego.
Wyjazd zagraniczny przestał być biletem w jedną stronę, często dramatycznie rozrywającym więzy rodzinne, towarzyskie. Poglądy polityczne, kompromis własnych pryncypiów z oczekiwaniami władzy, przestał być przesłanką do posiadania rzeczy dziś tak banalnej, jak paszport. Żelazna kurtyna pękła, a trochę ponad rok temu poczuliśmy się w ruchu granicznym równoprawnymi obywatelami Europy.
Możliwość wyboru po czasach przymusu, wolności po ciemiężeniu, stała się chyba najbardziej namacalnym dowodem zmian jakie zaszły po 1989.

Możliwość pełnoprawnego członkostwa w strukturach europejskich i euroatlantyckich, stała się po okresie bycia w orbicie wpływów Związku Sowieckiego dziejową koniecznością i elementarną sprawiedliwością, ale nie byłoby to możliwe bez politycznej determinacji elit i woli większości społeczeństwa. Z perspektywy czasu widać,że skutki podjętych (10 i 5 lat temu) decyzji niosą za sobą zdecydowanie więcej pozytywów niż negatywów.

A co się nam nie udało?

Nie udała się nam z pewnością próba rozliczenia się z czasami minionymi, a co za tym idzie systemem minionym, choć trzeba się uczciwie zapytać, czy to w ogóle było i jest wykonalne.
Skompromitowali się gorliwi lustratorzy, zdolni do wertowania określonych teczek określonych ludzi, pod określone, politycznie korzystne tezy.
Skompromitowali się również stojący na stanowisku dokładnie odwrotnym, relatywizujący, rozszerzający grubą kreskę tak znacznie, że dobrze w tym stanie nieświadomości mogły się także odnaleźć ludzkie świnie, niezasługujący na całkowite i bezwarunkowe przebaczenie win.

Nie udało się nam, gdy już wygrzebaliśmy się z PRL-owskiej tandety i szarości właściwie określić priorytetów i zdecydowanie postawić na modernizację, kosztem jałowych politycznych wojenek, mających swoją przyczynę i skutek nie w pomyśle, jak coś zbudować, lecz jak zburzyć, uniemożliwić. Światopogląd często zastępował zdrowy rozsądek.
Pewnie między innymi dlatego w roku 2009, nadal nie jesteśmy połączeni siecią szybkich dróg i kolei z krajami ościennymi. Nadal jesteśmy infrastrukturalną półpustynią w dynamicznie rozwijającym się świecie, który wciąż mamy ambicję gonić.

Nie udało się nam w końcu pomimo chęci i zapowiedzi, doprowadzić do sytuacji, by za tym wszystkim, co się pozytywnego w najrozmaitszych dziedzinach życia wydarzyło, nadążały struktury administracyjne i organizacyjne państwa. By codzienne życie przeciętnego obywatela, było w miarę jasną ścieżką, gdzie klarownie wytyczone są reguły gry, miast wciąż być urzędniczą drogą przez mękę, pokonywaniem nawet nie barier finansowych, co mentalnościowych.

Oczywiście mam świadomość, że to tylko malutka część z tego o czym można by napisać w kontekście tego co za nami.
Oświata, rola Kościoła, rozwarstwienie społeczne, to tylko niektóre tematy, które nie da się skwitować jednym banalnym akapitem, bo zasługują przynajmniej na potraktowanie tego osobnym wpisem.
Mam również pewność, że to co dla jednych było procesem istotnym, przełomowym, dla innych mogło być tylko częścią czegoś większego lub zgoła wydarzeniem niezasługującym na poważniejszą pamięć.

Jakie z tego wyciągnąć wnioski? Co na szali tego dwudziestolecia ma przeważać, dokonania czy zaniechania, blaski czy cienie?

Ja odpowiem jak w tytule.
Biorę to co mam “z dobrodziejstwem inwentarza”. Oceniam, mając świadomość, że i sam nie jestem zwolniony z tego by być ocenianym. Mam nadzieję na więcej, ale nie obrażę się tylko dlatego, że nie zawsze i nie wszędzie uda się wszystko, czego ja czy inni oczekiwaliby po tym naszym wspólnym domu.
Polsce.

ps. Mam nieśmiałą i nieskromną nadzieję, że na kontrowersjach.net będzie się toczyć w ciągu tego roku ożywiona debata na tematy rocznicowe. Choć zdaję sobie sprawę, iż kilkoro Kontrowersyjnych pośrednio lub bezpośrednio, to zagadnienie już poruszało.

Reklama