Reklama
przykryty grubą warstwą ziemi piątej klasy o przy(e)szłości będziesz rozmyślał
nad różnicą w śmieszności starca i dziecka oraz zliczał ziarenka na wydmie

przykryty grubą warstwą ziemi piątej klasy o przy(e)szłości będziesz rozmyślał
nad różnicą w śmieszności starca i dziecka oraz zliczał ziarenka na wydmie
pieczołowicie usypywanej w zmaganiach więźniów eolowskiej pieczary
w zdumieniu wyliczysz cztery miliony między kciukiem a serdecznym
wyryte ślady w genotypie zdarzeń po dokonaniu będą oczywiste
przełkniesz świadomość złudzenia mahlerowskiego tytanizmu
które przeznaczone jest dla następców pomnika horacego
na smutek w cymbał brzmiący zagrasz w tonacji c – moll
zasieki powstrzymają napór antyutopijnych bodźców
jednak chichot lucyfera (Mefisto grymasi nad małą
literą skromnie połechtany czuwa) przedrze się
do próżni ukształtowanej przez kompromisy
i dręczyć będzie centralny układ nerwowy
zabolą drobne igiełki może zapłaczesz
nad utratą najjaśniejszej gwiazdy
z układu lutni żarliwym ogniem
zduszonym w zaułkach lęku
ściskając palce wysączysz
jedyne szczere obfite
łzy nad klejnotem
którego nigdy
nie miałeś
Walka
przejmuje
czart kontrolę
rozpędzone litery
usklada w należnym
porządku przesuwając
ziarenka z prawa na lewo
nie kassandry domeną bywa
bełtanie w niepamięci odległej
zwartej i zarazem hipotetycznej
koniec z początkiem sens odwrócił
raczej należnym kształtem zrysowane
okręgi goniących się nawzajem akwilona
eurusa z dokładką austera stałeś w środku
przekonany że to ściany groty neoplatońskiej
nadałeś alarm nogom o przytłaczającym odkryciu
zaparły się wstrzymując poderwanie się bynajmniej
kolosa nikt cię nie przykuwał usztywniał głowę zrobiłeś
to sam przestraszyłeś cienie spopieliłeś nadzieję na stosie
wyobrażeniem wyjścia z jaskini na drabinie stworzonej z dwóch
pionowych belek lenistwa i tchórzostwa dotarłeś do punktu i ujrzałeś
  jedynie noc zacząłeś kopać dół i ścielić trumnę nastawiłeś na pocieszenie  

Reklama