Reklama

Koincydencja kolapsu ze światłem
Mieni się splotem zapaści z jej zgłębionym
Uwewnętrznieniem
Filtrowane barwy załamywane w długiej drodze

Koincydencja kolapsu ze światłem
Mieni się splotem zapaści z jej zgłębionym
Uwewnętrznieniem
Filtrowane barwy załamywane w długiej drodze
Zyskują smak odległej swoistości
Przeznaczeniem bogactwa jest ucieczka
Przed pogonią spragnionych
Opromieniony monumentalizm słodzony
Ciepłem uwielbienia
(s)Topi się

Z powolną chęcią przyjmuje kokon chłodu
Narzuca powłokę
Wytchnienia strudzenia
Zapomnienia przypomnienia
Rozluźnienia zapętlenia
Lustra rezygnacji emanacji walki
Nigdy petryfikacji
Pulsacja warstw nęci rycerzy o wątłych karacenach
Może się nie utopią

Reklama

Podniesiony palec Mefista był przejawem
Dysproporcji w pojmowaniu znaczenia odpoczynku
Między istotą skapaną w zwątpieniach
A mistycznym nieucieleśnieniem wszelkiego
Bezruchu
Ponowne zaprzeczenie sugeruje delikatną
Awersję w spłycaniu znaczenia przeciwności
W wektorowym rozumieniu czynności
A możliwością przebrnięcia w nieaktywnym czasie

Nie rozumiem łapiduszo
Indagowany – zobaczysz
Adresat – kiedy
Kontradresat – zanim zorientujesz się
Że ścieżki nie ma
Są jedynie przerwy

Okiełznij szarpaninę nieogarniętego smutku
Nasycenie migotliwości
Poniesione z wiatrami groty
Niech rwą w podróż wzajemnej gonitwy
Ścierają własne znaczenie tnąc uparcie
Przeciw siebie, naprzeciw komuś
Układając się w tragicznej
Alegorii
Czy tchniesz trochę samoistnienia?
Czy skończysz na jednej warstwie
w nagłym urwaniu?

Reklama