Reklama

Wytężył swój wielki umysł i oczy z wysiłku wytrzeszczył

Nałożył na nos okulary eleganckie i włosy nastroszył,

Reklama

Otarł wierzchem dłoni marsowe czoło i kałamarz otworzył,

Wytężył swój wielki umysł i oczy z wysiłku wytrzeszczył

Nałożył na nos okulary eleganckie i włosy nastroszył,

Otarł wierzchem dłoni marsowe czoło i kałamarz otworzył,

Schylił się z pewności wyrazem i przeciągle sapnął,

Zanurzył pióro w atramencie i pisać tak zaczął.

 

Na wszystkie drzewa Słońce jednakowo świeci,

Nie wzgardza ni dębem mocnym, ni jesionem giętkim,

Baczy na topolę o miękkiej konsystencji,

Na olchę o skrętoległym upierzeniu z liści owalnych,

Chroni buk z pniem podłużnym i szarym,

Równo kocha brzozy wytrzymałe, jak i sosny iglaste,

Tak samo nie wzgardza ludźmi największe dobro,

Wyzute prosto z serca i tam zalęgłe,

W duszy głębinach się miotające, chociaż duszy nie ma,

O wolności, bo o Tobie mowa,

Wiecznie trwaj nad nami i panuj,

Składam Ci wiekuistą przysięgę ostojo życia wszelkiego,

Klnę na krew, co w żyłach bulgota,

Że dopóki zasilać będzie me ciało swą wędrówką,

To bronił Cię będę – nawet sił ostatkiem,

O Wolności jedyna.

 

Grzmot powietrze nasycił, po nim szyby się zatrzęsły

Dom drżał w posadach, atrament czarny kartkę zalał,

Szkło prysnęło, rysa na ścianie się pojawiła,

Kolejny huk tynk płatami oderwał, z sufitu części leciały.

I… spokój z ciszą straszliwą się zmieszały.

Tego widać nie było po plamie na kroczu

Nieubłaganie rozchodzącej się wzdłuż nogawek;

Ich właściciel wsadził kciuka do ust, a zęby się zacisnęły,

Poleciała czerwona posoka…

Spadające z nadgarstka krople połączyły się z plamą na dole,

Nie wiadomo, czy to mocz dominował, czy tej krwi było więcej.

Reklama

6 KOMENTARZE