Reklama

Z czeluści śmieszności i kompromitacji, beczką śmiechu wyleciał w kolejne opary mitomani, kabotyństwa i zwykłych łgarstw, dobrze znany z błazeństwa Paweł Artymowicz, mniej znany jako Latający Czestmir. Po serii kłamstw, pomówień, potwarzy, spiskowych wyznań wiary, Latający Czestmir zostawił jeszcze jeden ślad swojej głupoty, ignorancji i resortowego poczucia humoru. Latający Czestmir twierdził wielokrotnie, że widział zeznania kilku świadków, którzy w czasie pobytu na działkach, w gęstej mgle, w przeciwieństwie do ruskiej „wieży”, obserwowali jak na dłoni, przelatującego nad ich głowami Tu 154M nr boczny 101. Latający Czestmir słynie z tego rodzaju opowieści, których nikt poza Czestmirem nie słyszał i nie widział. Nikt poza Latającym Czestmirem nie jadł tajnego obiadu w Mc Donaldzie i w trakcie tego posiłku nie słyszał, o „debeściakach”, sprzedanych Czestmirowi przez wybitnego anonimowego pilota LOT. Nikt poza Czestmirem nie leciał nad radzieckimi działkami i nie widział zdziwionych oczu działkowców, którzy przyglądali się jak śp. major Protasiuk ląduje, a nie odchodzi, w dodatku ląduje na brzozie. I wszystko jak zwykle byłoby takie jak Latający Czestmir, ale nasz Latający Czestmir jest znacznie bardziej zabawny i opowiada znacznie bardziej radosne bajeczki, niż robił to czeski oryginał. Do Polski przyleciały materiały z radzieckiej prokuratury, gdzie nie tylko nie ma zeznań świadków, które widział Czestmir, ale NIE MA ANI SŁOWA O ZDERZENIU Z BRZOZĄ, co potwierdziła również polska prokuratura. Tym, klasycznym dla siebie sposobem Latający Czestmir dołączył następny odcinek serialu dla podobnych Czestmirowi, lotników w krótkich majtkach. Ten odcinek, jest chyba lepszy od kultowego już odcinka z „debeściakami”. Tak baśniowy, że bajki opowiadane przez Latającego Czestmira nie są drukowane nawet przez radziecką prokuraturę. Latający Czestmir nie pierwszy raz wszedł w posiadanie tajemnej wiedzy i nie pierwszy raz popełnił zaniedbanie obywatelskie, nie informując o tym prokuratury, polskiej, bo radziecka udaje, że żadnej brzozy nie było.

Reklama

Niesamowity jest nasz Latający Czestmir, ale trzeba przyznać, że gdyby feralnego dnia za sterami TU 154M nr 101 siedział Czestmir z Toronto, do katastrofy by nie doszło. Czestmir jeszcze o tym nie wie, ale lada dzień będzie musiał zejść na ziemię i pozostanie mu ostatnie wyjaśnienie katastrofy, dla upośledzonych rozumowo, czyli: „gdyby nie startowali, to by się nie rozbili”. Latający Czestmir, wcześniej miał inne pomysły na uratowanie samolotu, wytrenowane na awionetce z Ikei, obecnie będzie musiał zastosować stuprocentowo pewną metodę. Czestmir zwyczajnie nie dotknąłby się do Tu 154M i tym samym uratowałby samolot. W tym miejscu chciałbym się pierwszy raz w życiu z Latającym Czestmirem zgodzić, tak Czestmirze, gdybyś się do samolotów nie dotykał, nie byłoby tragedii, ale twojej osobistej tragedii Czestmirze. Jak pamiętasz, a może i nie, swoją śmieszną działalność, zaczynałeś o śmiesznych stwierdzeń, między innymi mówiłeś Czestmirze, że jesteś słynniejszym niż Binienda fizykiem, bo bardziej rozpoznawalnym w Google. Czestmir, te komiczne słowa wypowiedziałeś w złą godzinę, teraz każdy kto sobie wpisuje w Google twoje nazwisko, może się dowiedzieć z czego słyniesz i sławny jesteś Czestmirze tylko swoją głupotą i kompromitacją. Żadnym wybitnym polskim fizykiem, Czestmirze, nie jesteś, ale prostym białoruskim astronomem. Żadnym pilotem, ale zwykłym Latającym Czestmirem, z licencją, którą w Kanadzie może dostać każda pomoc domowa. Podkusiło cię Latający Czestmirze, wydawało ci się, że Bratkowski jeszcze coś znaczy i zachciało ci się sławy. Dzień, w którym ujawniłeś swoje nic nieznaczące w świecie fizyki nazwisko, był jednym z gorszych dni w twoim życiu, jednym, bo te naprawdę złe dopiero przed tobą Latający Czestmirze. Muszę ci też powiedzieć, że za ten wpis, w którym Google połączy Latającego Czestmira, z Pawłem Artymowiczem, będziesz mi jeszcze dziękował, to będzie jeden z niewinnych artykułów Czestmirze, o tobie i twoim lataniu, pełnym bajkowych przygód. Przejdzie do historii twojej śmieszności i ignorancji wiele odcinków przygód, również i ten odcinek z foliową torebką na klucze, przerobioną na pudełko po krakersach, rzucone żonie z awionetki, którym to podniebnym wyczynem zobrazowałeś lot końcówki skrzydła, posyłając ją na 111 metrów wstecz i 20 metrów w prawo, niczym rakietę Tomahawk.

Czestmirze Pawle Artymowiczu, ty biedaku już wiesz najlepiej, że kto ma ochotę może cię BEZKARNIE, czyli bez żadnych konsekwencji prawnych, nazwać kłamcą i wbrew temu, co Czestmirze wypisujesz, a ostatnio piszesz paszkwile po jakiś niszach, na które ty sam nie zaglądasz, w Salonie chlewik wyczyściłeś i „pozacierałeś” ślady, nic nie możesz uczynić ze swobodnym mówieniem udowodnionej prawdy o tobie. Kłamca jesteś i kłamstwa zostały ci wielokrotnie udowodnione: http://kontrowersje.net/tresc/skladam_zawiadomienie_do_prokuratury_na_mitomana_klamce_i_potwarce_pawla_artymowicza , kłamco Czestmirze. Zresztą mnie nie bawi od dawna twoje szczenięce wygrażanie zza winkla, niech się tobą, Czestmir, prokurator martwi i adwokaci pilotów. Ale to też, Czestmir, nie jest tak, że prawda, której się boisz najwięcej, sama się cudownie ukryje i czytaj prawdę jako fakty o tobie, nie jakieś tam kazanie, kto ładniej mówi paciorek. Tobie Czestmir nie da się pomóc, z drugiej strony im więcej idiotyzmów wypisujesz, tym bardziej stajesz się pożyteczny, niezastąpiony momentami. Gdy już wszystkie skompromitowane Gruszczyki, nie mają się odwagi pokazać w telewizji, rzutem na taśmę załapałeś się Czestmir do TVN i twoje Czestmirze staroświeckie liczenie na palcach, twoje: „nie wierzę komputerom”, nie zrobiło żadnego wrażenia, kompletnie cię Czestmirze środowisko pierwszego obiegu olało, nawet o innym pajacu, którego nazywają Flanelka Osiecki mówiło się więcej. Jesteś za bardzo, jak to się w Polsce mówi, obciachowy, przaśny białoruski roztropek, na kwaśnym mleku i kartoflach z okrasą chowany, gęba rumiana, we łbie kiełbie innymi słowy wiejski filozof. Patrz w gwiazdy i układaj sobie horoskop, ale wiele dobrego tam nie wyczytasz, ani szczęścia, ani miłości, ani mądrych decyzji, ani nawet planów na przyszłość, nie masz przyszłości Czestmirze, chyba, że się za uprawę szparagów weźmiesz albo szydełkowanie.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Gratuluję wytrwałości
    Google USA: na pierwszej stronie piąty link do brzozy w Studioopinii, dziewiąty do Kontrowersji.

    Czy ktoś ma czas zająć się przekładem bredni Artymowicza na angielski tak, aby trafiły na wysokie miejsca w googlach w języku profesorowania? Anglojęzyczni też mają prawo dowiedzieć się, z kim mają do czynienia.

  2. Gratuluję wytrwałości
    Google USA: na pierwszej stronie piąty link do brzozy w Studioopinii, dziewiąty do Kontrowersji.

    Czy ktoś ma czas zająć się przekładem bredni Artymowicza na angielski tak, aby trafiły na wysokie miejsca w googlach w języku profesorowania? Anglojęzyczni też mają prawo dowiedzieć się, z kim mają do czynienia.

  3. Gratuluję wytrwałości
    Google USA: na pierwszej stronie piąty link do brzozy w Studioopinii, dziewiąty do Kontrowersji.

    Czy ktoś ma czas zająć się przekładem bredni Artymowicza na angielski tak, aby trafiły na wysokie miejsca w googlach w języku profesorowania? Anglojęzyczni też mają prawo dowiedzieć się, z kim mają do czynienia.

  4. Artymowicz czy Artymowski?
    Dowodem na to jak mało znaczący jest “ekspert” Artymowicz niech będzie wczorajsza wypowiedź innego pożal się Boże “eksperta” od lotnictwa, inż. Hypkiego ze szkrzydlatej polski. Ten to Hypki komentując wyniki analiz przeprowadzonych przez prof. Biniendę powiedział (cytat z pamięci) “to już analiza przeprowadzona przez prof. Artymowskiego jest lepsza…”. Awans na profesora zrozumiały, bo jak to doktor miałby podważac wyniki badań profesora, ale przekręcenie nazwiska pokazuje jakim nikim jest Artymow-icz/-ski. Tak na marginesie, polecam do odszukania w archiwach wczorajszą rozmowę wieczorną w radiowej trójce między Łukaszem Warzechą i Hypkim, a później rozmowę redaktora Krzysztofa Ziemca z Hypkim z TVP Info. Hypki w swoich teoriach odleciał już tak daleko że nawet skrzydło tupolewa by tam nie doleciało, jednak to jak zapracowany był wczorajszego dnia pokazuje jak dużą rolę odgrywa w upodabnianiu raportów MAK i Millera, oraz próbie kompromitacji tych którzy się z tymi raportami nie zgadzają. Inny cytat z jego wczorajszych wypowiedzi, który zmusił mnie do zatrzymania auta i zapalenia papierosa, to odpowiedź na zarzut niszczenia wraku przez Rosjan. Otóż Hypki twierdzi, że niszczenie okien łomem czy przecinanie wraku było konieczne, ponieważ ważniejsze od wartości dowodowej wraku był fakt, że w środku pozostawały jeszcze szczątki ludzkie, które należało wydobyc, żeby rodziny miały co pochowac (sic!). Dodał coś jeszcze o kwestii higienicznej oczyszczenia wraku z resztek ludzkich, ale tego się nawet nie godzi cytowac…

  5. Artymowicz czy Artymowski?
    Dowodem na to jak mało znaczący jest “ekspert” Artymowicz niech będzie wczorajsza wypowiedź innego pożal się Boże “eksperta” od lotnictwa, inż. Hypkiego ze szkrzydlatej polski. Ten to Hypki komentując wyniki analiz przeprowadzonych przez prof. Biniendę powiedział (cytat z pamięci) “to już analiza przeprowadzona przez prof. Artymowskiego jest lepsza…”. Awans na profesora zrozumiały, bo jak to doktor miałby podważac wyniki badań profesora, ale przekręcenie nazwiska pokazuje jakim nikim jest Artymow-icz/-ski. Tak na marginesie, polecam do odszukania w archiwach wczorajszą rozmowę wieczorną w radiowej trójce między Łukaszem Warzechą i Hypkim, a później rozmowę redaktora Krzysztofa Ziemca z Hypkim z TVP Info. Hypki w swoich teoriach odleciał już tak daleko że nawet skrzydło tupolewa by tam nie doleciało, jednak to jak zapracowany był wczorajszego dnia pokazuje jak dużą rolę odgrywa w upodabnianiu raportów MAK i Millera, oraz próbie kompromitacji tych którzy się z tymi raportami nie zgadzają. Inny cytat z jego wczorajszych wypowiedzi, który zmusił mnie do zatrzymania auta i zapalenia papierosa, to odpowiedź na zarzut niszczenia wraku przez Rosjan. Otóż Hypki twierdzi, że niszczenie okien łomem czy przecinanie wraku było konieczne, ponieważ ważniejsze od wartości dowodowej wraku był fakt, że w środku pozostawały jeszcze szczątki ludzkie, które należało wydobyc, żeby rodziny miały co pochowac (sic!). Dodał coś jeszcze o kwestii higienicznej oczyszczenia wraku z resztek ludzkich, ale tego się nawet nie godzi cytowac…

  6. Artymowicz czy Artymowski?
    Dowodem na to jak mało znaczący jest “ekspert” Artymowicz niech będzie wczorajsza wypowiedź innego pożal się Boże “eksperta” od lotnictwa, inż. Hypkiego ze szkrzydlatej polski. Ten to Hypki komentując wyniki analiz przeprowadzonych przez prof. Biniendę powiedział (cytat z pamięci) “to już analiza przeprowadzona przez prof. Artymowskiego jest lepsza…”. Awans na profesora zrozumiały, bo jak to doktor miałby podważac wyniki badań profesora, ale przekręcenie nazwiska pokazuje jakim nikim jest Artymow-icz/-ski. Tak na marginesie, polecam do odszukania w archiwach wczorajszą rozmowę wieczorną w radiowej trójce między Łukaszem Warzechą i Hypkim, a później rozmowę redaktora Krzysztofa Ziemca z Hypkim z TVP Info. Hypki w swoich teoriach odleciał już tak daleko że nawet skrzydło tupolewa by tam nie doleciało, jednak to jak zapracowany był wczorajszego dnia pokazuje jak dużą rolę odgrywa w upodabnianiu raportów MAK i Millera, oraz próbie kompromitacji tych którzy się z tymi raportami nie zgadzają. Inny cytat z jego wczorajszych wypowiedzi, który zmusił mnie do zatrzymania auta i zapalenia papierosa, to odpowiedź na zarzut niszczenia wraku przez Rosjan. Otóż Hypki twierdzi, że niszczenie okien łomem czy przecinanie wraku było konieczne, ponieważ ważniejsze od wartości dowodowej wraku był fakt, że w środku pozostawały jeszcze szczątki ludzkie, które należało wydobyc, żeby rodziny miały co pochowac (sic!). Dodał coś jeszcze o kwestii higienicznej oczyszczenia wraku z resztek ludzkich, ale tego się nawet nie godzi cytowac…

  7. A to ci dopiero! Leszek Miller mówi Matką Kurką!!!
    za money.pl: “(Miller) Pytany, czy nie zostały jednak popełnione błędy w tej sprawie, odparł, że nie chce mówić, że nie było ich wcale, ale najpoważniejszym była decyzja o wylocie samolotu do Smoleńska, mimo złych warunków. Jego zdaniem załoga Tu-154M chciała wykonać zadanie niewykonalne.”

    MK: “Niesamowity jest nasz Latający Czestmir, ale trzeba przyznać, że gdyby feralnego dnia za sterami TU 154M nr 101 siedział Czestmir z Toronto, do katastrofy by nie doszło. Czestmir jeszcze o tym nie wie, ale lada dzień będzie musiał zejść na ziemię i pozostanie mu ostatnie wyjaśnienie katastrofy, dla upośledzonych rozumowo, czyli: „gdyby nie startowali, to by się nie rozbili”.

    Zamiast “lada dzień” wystarczyły 2 dni. Brawo za wyczucie Matko, tylko uważaj teraz na pozew od Leszka burzącego się za “upośledzonego umysłowo” 🙂

  8. A to ci dopiero! Leszek Miller mówi Matką Kurką!!!
    za money.pl: “(Miller) Pytany, czy nie zostały jednak popełnione błędy w tej sprawie, odparł, że nie chce mówić, że nie było ich wcale, ale najpoważniejszym była decyzja o wylocie samolotu do Smoleńska, mimo złych warunków. Jego zdaniem załoga Tu-154M chciała wykonać zadanie niewykonalne.”

    MK: “Niesamowity jest nasz Latający Czestmir, ale trzeba przyznać, że gdyby feralnego dnia za sterami TU 154M nr 101 siedział Czestmir z Toronto, do katastrofy by nie doszło. Czestmir jeszcze o tym nie wie, ale lada dzień będzie musiał zejść na ziemię i pozostanie mu ostatnie wyjaśnienie katastrofy, dla upośledzonych rozumowo, czyli: „gdyby nie startowali, to by się nie rozbili”.

    Zamiast “lada dzień” wystarczyły 2 dni. Brawo za wyczucie Matko, tylko uważaj teraz na pozew od Leszka burzącego się za “upośledzonego umysłowo” 🙂

  9. A to ci dopiero! Leszek Miller mówi Matką Kurką!!!
    za money.pl: “(Miller) Pytany, czy nie zostały jednak popełnione błędy w tej sprawie, odparł, że nie chce mówić, że nie było ich wcale, ale najpoważniejszym była decyzja o wylocie samolotu do Smoleńska, mimo złych warunków. Jego zdaniem załoga Tu-154M chciała wykonać zadanie niewykonalne.”

    MK: “Niesamowity jest nasz Latający Czestmir, ale trzeba przyznać, że gdyby feralnego dnia za sterami TU 154M nr 101 siedział Czestmir z Toronto, do katastrofy by nie doszło. Czestmir jeszcze o tym nie wie, ale lada dzień będzie musiał zejść na ziemię i pozostanie mu ostatnie wyjaśnienie katastrofy, dla upośledzonych rozumowo, czyli: „gdyby nie startowali, to by się nie rozbili”.

    Zamiast “lada dzień” wystarczyły 2 dni. Brawo za wyczucie Matko, tylko uważaj teraz na pozew od Leszka burzącego się za “upośledzonego umysłowo” 🙂