Reklama

Kaczyński jedzie do Japonii, z Sarkozym się więc nie spotka. Trudno, co robić, taka karma. Zgadzam się z twierdzeniem, iż odwoływanie wizyty byłoby nie na miejscu.

Kaczyński jedzie do Japonii, z Sarkozym się więc nie spotka. Trudno, co robić, taka karma. Zgadzam się z twierdzeniem, iż odwoływanie wizyty byłoby nie na miejscu. Sarkozego mamy za miedzą, zawsze jeszcze będzie okazja zatoczyć mu się w ramiona. Nie o to idzie.
Idzie o to, że Japonia, kraj że tak powiem dostatni, lider w dziedzinie nowoczesnych technologii i gospodarcza potęga, byłaby dla naszego kraju dobrym partnerem, o inwestycje japończyków powinno się zabiegać, uśmiechnąć, ukłonić jak etykieta karze i czerpać profity.
Jest tylko jedno małe ale. Z japońską gospodarką, japońskimi inwestycjami i japońską nauką, bo zapomniałem wspomnieć że wymiana naukowa z tym krajem jeszcze nikomu bokiem nie wyszła, mają tyle wspólnego z osobą cesarza, co Jarosław Kaczyński z mężem stanu i człowiekiem honoru. Nie dopatrzyłem się jakoś na liście wizyt spotkania z premierem Japonii, herbatki z ministrem gospodarki, kawki z ministrem kultury przynajmniej. Jest za to darmowe zwiedzanie pałacu i oglądanie prawdziwego cesarza na żywo.
Kamiński dwoi się i troi, aby skroić z tego sukces na miarę wizyty “pana murzyna” Obamy, który powiedział że nas odwiedzi, a z Kaczyńskim i Tuskiem to nawet przez telefon rozmawiał.
Cesarz, uwaga, raczy przyjmować u siebie tylko dwie osoby rocznie, skoro pan prezydent IV RP dostąpił tego zaszczytu, musi być kimś wyjątkowym, wspaniałym, cudnym i pożądanym przez cesarza, jak Doda przez każdego dresa na mojej dzielni. Cudnie.
Mnie ciekawi natomiast kwestia, jak wielu chętnych, spośród możnych tego świata, znalazło się na liście oczekujących do bicia pokłonów przed obliczem jaśnie pana Japończyka. Marna musiała być to lista, skoro wybrano i pozwolono wleźć na cesarskie salony człowiekowi pokroju Kaczyńskiego, pozbawionemu ogłady, kultury, taktu i podstaw dyplomatycznej wiedzy prezydentowi z dzikiego, dalekiego i egzotycznego kraju, gdzieś na wschodzie zachodu Europy. Japończycy głupi w końcu nie są, gdyby mieli kogo lepszego, to by go brali z miejsca, a dziada posłali tam gdzie jego miejsce. Elementarną wiedzę o naszym kraju w końcu mają, a jak nie, to bana na google nie dostali.
Tymczasem na europejskim podwórku jest jak jest. Co z tego że bałagan, traktat lizboński nie zając, Sarko też do zająca mało podobny. Z prezydentem Francji fotek już dużo w mediach było, przyjdzie czas, nowe się zrobi. Cesarz to inny kaliber, cesarzy na świecie wielu się nie ostało, fotka z cesarzem, pamiątka na całe życie, ludziska zobaczą to pozazdroszczą, a i wnukom będzie co opowiadać. A że dwa lata latania za darmochę zostało, to trzeba pomyśleć, co by tu jeszcze zwiedzić.
Podpowiadam że w Indiach też ładnie, egzotycznie, a potomkowie tamtejszych władców mają takie pałace, że cesarzowi japońskiemu oko by zbielało. Pan prezydent wozić się będzie, a efekty jakie są każdy widzi.
-Patrz Mańka jaką se szable przywiozłem!
-To nie jest szabla tylko katana misiu.
-E, Mańka, co też ty opowiadasz, katane to ja dawno już mam, dżinsową.

Reklama

6 KOMENTARZE