Reklama

W jednym ze swoich opowiadań – "My się nakryć nie damy !"-Wiech opisuje historię swojego bohatera, który wraz z małżonką udał się do jednej z warszawskich restauracji.
W/w para uzbroiła się w standardowe w tej sytuacji "narzędzia":
– czysty obrus
– proszek do szorowania metalu (sztućce)
– 3 tomy "Ogniem i mieczem", by umilić sobie czas oczekiwania.

Reklama

To co ich spotkało, przerosło najśmielsze oczekiwania:
obrus i sztućce czyste, obsługa "taka więcej błyskawiczna" i uprzejma.
Na pożeganie, nasz bohater nie wytrzymał i zapytał kelnera:
" – Panie szanowny. bardzo Pana przepraszam, pan taki sempatyczny i przystojny, nie obrazi się pan za jedno pytanie ?
– Ależ prosze uprzejmie, klejent nasz Pan.
– Chciałem się zapytać, czy pan sznowny dawno na to cierpi ?
– Na co ?
-No, na te …grzeczność.

Kelner spojrzał na mnie smutnem wzrokiem, opuścił głowe  i łzy jak groch potoczyli mu się po twarzy.

– Od trzech dni".

Okazało się, że odbywa się kontrola zakładów gastronomicznych i jest pełna moblizacja personelu.

Po kilku dniach nasi bohaterowie udali się ponownie na obiad do w/w resturacji.

Tym razem dialog był krótki:

– "Panie szanowny, poprosiemy o dwa obiady.
– Zaraz ! Pali się !? Straż ogniowa na placu Unii !".

Kontrola skończona.
"Zdrów chłop jak byk".

Podobne wrażenie odniosłem obserwując dzisiaj Pana Prezesa Jarosława. Mimo, że "kontrola" chyba nadal "trwa".

Zawsze mówiłem, że jest istotna różnica między czasownikami "szkolić" i "wyszkolić".
I żeby nie brali się do tego trenerzy z kompetencjami poniżej Davida Copperfielda.

 

Reklama

18 KOMENTARZE