Reklama

Prezes Jarosław po złośliwej decyzji Grzegorza Schetyny stracił przyjaciół i towa

Prezes Jarosław po złośliwej decyzji Grzegorza Schetyny stracił przyjaciół i towarzyszy codziennego narażania się prezesa dla Polski.

Reklama

Nie ma już borowców obok prezesa, złośliwi twierdzą, że Schetyna uargumentował swoją decyzję spostrzeżeniem, że prezes przestał być podobny do prezia. Jeden z bardziej spostrzegawczych widzów zadzwonił do pewnego programu dla ludzi o wątpliwym wykształceniu i podzielił się pocieszającą prezesa uwagą. Jeśli terroryści zauważą prezesa w otoczeniu borowców to mają pewność, że to sam prezes, albo mniej ważny prezio, gdy borowców nie ma pomyślą, że to zwykły stary kawaler, dziwak gadający z kotem.

Każda, nawet najbardziej złośliwa decyzja ma swoje dobre i złe strony. Ta decyzja ma prawie same dobre strony. Oszczędzamy w kryzysie, prezes wbrew pozorom jest bardziej bezpieczny niż był i dzięki temu prezio również, a borowcom chroniącym Jarosława już dawno należał się urlop. Tylko królowa matka będzie musiała się pogodzić ze złośliwą decyzją i bezpiecznymi zakupami z dostawą do domu. Jednak sprawunki ktoś będzie musiała robić i nie może to być pierwszy z brzegu goniec, to musi być odpowiedzialny i rzutki patriota. Może poseł Brudziński?
 

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Dobrze…
    Pamiętam taki film w TV:
    Pan (wtedy jeszcze) premier odwiedza jakąś kamienicę w centrum Warszawy.
    Do krawędzi chodnika o kilkumetrowej szerokości podjeżdżają czarne BMW, wypada z nich sześciu BORowików, w tym dwóch z gotowymi do strzału pistoletami maszynowymi.
    Czterej borowikowie ustawiają się w szpaler, ci z bronia maszynową flankują ulicę w obie strony.
    Pan (wtedy jeszcze) premier szybkim krokiem przechodzi do wejścia, wchodzi, za nim tych czterech, dwaj z bronią maszynową tyłem wycofują się w kierunku wejścia, cały czas trzymając ulicę pod gotową do strzału bronią…
    Tak nie zachowywali się nawet dygnitarze hitlerowscy w czasie okupacji…
    Tak zachowują się znienawidzeni dyktatorzy w Ameryce Południowej lub w politycy w strefach wojny na Bliskim Wschodzie.
    Będzie tego jarkaczowi brakowało… Już obcięcie ilości borowików do dwóch było strasznym policzkiem dla tego wielkiego małego człowieczka…
    Gdyby nadal był premierem pewnie dzisiaj już by go chronił pluton borowikowych transporterów opancerzonych z artylerią na wieżach…

  2. Dobrze…
    Pamiętam taki film w TV:
    Pan (wtedy jeszcze) premier odwiedza jakąś kamienicę w centrum Warszawy.
    Do krawędzi chodnika o kilkumetrowej szerokości podjeżdżają czarne BMW, wypada z nich sześciu BORowików, w tym dwóch z gotowymi do strzału pistoletami maszynowymi.
    Czterej borowikowie ustawiają się w szpaler, ci z bronia maszynową flankują ulicę w obie strony.
    Pan (wtedy jeszcze) premier szybkim krokiem przechodzi do wejścia, wchodzi, za nim tych czterech, dwaj z bronią maszynową tyłem wycofują się w kierunku wejścia, cały czas trzymając ulicę pod gotową do strzału bronią…
    Tak nie zachowywali się nawet dygnitarze hitlerowscy w czasie okupacji…
    Tak zachowują się znienawidzeni dyktatorzy w Ameryce Południowej lub w politycy w strefach wojny na Bliskim Wschodzie.
    Będzie tego jarkaczowi brakowało… Już obcięcie ilości borowików do dwóch było strasznym policzkiem dla tego wielkiego małego człowieczka…
    Gdyby nadal był premierem pewnie dzisiaj już by go chronił pluton borowikowych transporterów opancerzonych z artylerią na wieżach…