Reklama

Powielaniem argumentów, spostrz

Powielaniem argumentów, spostrzeżeń, powtarzaniem tych samych zdań umęczyłbym sam siebie, a co dopiero czytających. Napiszę inaczej, napiszę tak, że może się nie podobać, ale warto dwa razy się zastanowić, przed wyrażeniem oburzenia, ponieważ nie oburzać zamierzam, ale dotrzeć jakoś. Jest taki odział szpitalny we Wrocławiu, nazywa się onkologia dziecięca i jest taka Pani profesor, nazywa się Pani profesor Chybicka. Ten oddział szpitalny i ta Pani Profesor niemal w ciszy, co roku walczy z ministerstwem o chemię dla dzieci. Sytuacja powtarza się regularnie, czasami zbłądzi tam kamera, ale wtedy i tak materiał idzie między wiersze. Istnieją rzeczy, którym się da zapobiec, innym natomiast się nie da zapobiec. Nie da się zapobiec temu, że rozbijają się samoloty, autobusy, busy i samochody osobowe. Owszem może gdyby, bus nie był towarowy, nie zabiłby 17 osób tylko 6 na przykład, tyle ile bus mógł przewozić, z pasami na biodra, co oczywiście w zderzeniu z TIR-em ratuje życie, ale producentom pasów. A może gdyby jechali furmanką bez pasów i ABS, przeżyliby wszyscy, bo nawet we mgle nie mieli szansy wyprzedzić Stara. Być może jest tak, że gdybyśmy byli bardziej Zieloną Wyspą i jeszcze większym liderem Europy, spod urzędu na wynędzniałym wschodnim skrzydle sadownicy i murarze, nie zgarnialiby do roboty za michę zupy i 40 PLN za 12 godzin. Byś może, gdyby sadownik nie był rżnięty na VAT, ZUS i dopłatach z UE, kupiłby sobie busa jak Pan Bóg przykazał, a ludzie traktowani jak ludzie, mieliby jego 40 PLN i zupę w głębokim poważaniu. Zatem przyczyn wypadków należałoby szukać w całości tego co nas otacza, nie w busie towarowym, bo to jest produkt finalny i z poduszkami zapiętymi w pasy niewiele znaczy.

Takich rzeczy się nie da przewidzieć, natomiast pewne rzeczy są przewidywalne. Premier, pani minister zdrowia, prezydent interesuje się obywatelem, gdy mu już składają jesionkę i to w zbiorowej mogile. Droga Pani Profesor, drogie dzieci, mam dla Was propozycję na przeżycie, gwarancji nie daję, ale na Waszym miejscu, sami wiecie, że warto zaryzykować. Zbierzcie się w dwadzieścioro zamówcie sobie najpodlejszej jakości autobus, najlepiej taki bez hamulców i z kierowcą po dopalaczach. Wsiądźcie do tego pojazdu i pomódlcie się w dwóch intencjach. Po pierwsze pomódlcie się, żeby kierowca trafił w drzewo lub innego TIR-a, po drugie módlcie się, żebyście przeżyły, ale niestety nie tak lekko ranne, musicie przeżyć w stanie ciężkim niestabilnym. Wtedy na miejscu wypadku przyjedzie pan premier i natychmiast zrobi kilka ustaw, oddzielną dla kierowców po dopalaczach, oddzielną dla TIR-ów poruszających się poza godzinami szczytów i co najważniejsze ODZIELNĄ DLA DZIECIĘCYCH ODDZIAŁÓW CHEMATOLOGII, podróżujących busami. Pani minister się Wami osobiście zajmie, przywiezie Wam lekarstwa rządowym BMW, pan premier założy kitel i razem z Jurkiem Owsiakiem dostarczy respiratory, pan Wajda nakręci piękny film Korczak II.

Reklama

Plan ma jedną słabość, nie ma w planie trupów, dlatego doradzam, aby wszystkich w najcięższym stanie zapakować do przyczepki bez pasów, na nie homologowanym zaczepie, zespawanym z dwóch. Im i tak jest wszystko jedno, a pani minister do byle jakiego wypadku się nie pofatyguje, że panu premierowi w ogóle nie warto głowy zawracać. Gdy pani minister zaliczy już wszystkie inspekcje niemieckich służb: policji, ratownictwa, medycyny. Gdy hurtem, rozpozna wszystkie zwłoki smoleńskie, gdy upora się z elektroniczną receptą w 24 wersji, wtedy może dojdzie do jej sekretariatu, a przez jej sekretariat do pana premiera, że jest szybka reforma do zrobienia. Nie koniec złych informacji. Potrzeba jeszcze dwóch warunków do spełnienia. Wypadek musi pokazać nowoczesna telewizja i tu niestety już dziś należy wysłać jakąś laurkę i kwiatki z krepy do panów: Kaczyńskiego i przygłupa z Biłgoraja, aby w tym dniu nic nie mówili. Jeśli, którykolwiek z nich w tym dniu coś powie, ofiary z krwi i życia przejdą tylnymi stronami i w najlepszym razie załapią się na cykl pana Pałasińskiego, między gadającym kotem i najgrubszą babą za wąsami. Drugi warunek to krzyż. Kochane dzieci, żadnego krzyża, módlcie się w duchu. Żadnych krzyży na szyjach i w szkołach, do których chodzicie, zero krzyża na OIOM-ach. Jasny wyraźny stosunek do krzyża musicie wyrazić: krzyż jest beee.

Chyba wszystko, inaczej pomóc Wam nie mogę, nawet i na ten przepis żadnej gwarancji nie daję. Zawsze może wyskoczyć coś w ramach ustawowej kampanii październikowej, premier przeniesie się do senatu na drugie głosowanie, pani minister znudzona rodzimymi sukcesami wyskoczy do Czech, aby sprawdzić jak funkcjonuje ratownictwo morskie u naszych sąsiadów. Nie daj Bóg pana Michnika podsłucha pan Rydzyk i zawali nam się fundament nowoczesnego państwa, albo jakaś para „gejów” przyjdzie się zatrudnić do męskiej szkoły katolickiej, jako higienistki i ten ciemnogród ich posegreguje mniejszościowo. Jesteście jeszcze dziećmi, szybko dorastacie, ale ciągle macie prawo do naiwnych pytań. Czy by się nie dało załatwić respiratora, chemii, wykwalifikowanego personelu, likwidacji kolejek, bez wypadku busem, bez przyczepki, bez ofiar śmiertelnych? Odpowiadam Wam najszczerzej jak potrafię. Nie. Jak dorośniecie i przeżyjecie, zrozumiecie dlaczego, a jak zrozumiecie może kiedyś, przyzwyczajone do torsji przełamiecie jeszcze jedną barierę i zastąpicie panią minister z panem premierem. Oby Wam się udało przede wszystkim przeżyć, czego życzę z całej siły.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Teraz na pewno rozpocznie się
    Teraz na pewno rozpocznie się akcja “Policja na busy”. Będzie błyskotliwym zrywem naszego twórcy reguł wszelakich, pokazującym, że można wbrew wszystkiemu zadbać o obywatela. Okaże się, że wszystkie dotychczasowe badania dotyczące dopusczania takich busów do ruchu są kolejnym przejawem zaniedbań ze strony tych poprzednich.
    Dzieciom to oczywiście nijak nie pomoże …

  2. Teraz na pewno rozpocznie się
    Teraz na pewno rozpocznie się akcja “Policja na busy”. Będzie błyskotliwym zrywem naszego twórcy reguł wszelakich, pokazującym, że można wbrew wszystkiemu zadbać o obywatela. Okaże się, że wszystkie dotychczasowe badania dotyczące dopusczania takich busów do ruchu są kolejnym przejawem zaniedbań ze strony tych poprzednich.
    Dzieciom to oczywiście nijak nie pomoże …

  3. Coraz czesciej mam takie wrazenie, ze nasz kraj jest tak
    rzadzony, abysmy nigdy nie poczuli sie, ze mieszkamy w kraju gdzie conajmniej 80% obywateli czuje sie wzglednie usatysfakcjonowanych. Nasza apatia i handra narodowa jest spowodawana przez naszych decydentow i nas samych poniewaz to my ich sami wybieramy. Uwidacznia sie to min. w nizu demograficznym. Stajemy sie narodem zaawansowanym wiekowo, gdzie wiekszosc obywateli, ze wzgledu na swoj wiek, panicznie obawia sie o swoja starosc, zla sluzba zdrowia i emerytury. 30 lat temu mielismy na tyle guts, ze rzucilismy wyzwanie komunizmowi i na poczatku wygralismy, aby to po krotkim czasie oddac tym samym ludziom i to jest najwieksz nasza kleska. Teraz my nawet nie jestesmy na silach, aby zadbac o to, aby rzadzili nami ludzie, ktorzy zadbaja o swoich wyborcow i Polske dla ktorej maja ZASZCZYT pracowac. Jednym z powodow naszej apatii, jest to, ze starsze spoleczenstwo trudniej pobudzic i latwiej zastraszyc wiekszym zlem. Politycy czuja sie bezkarni, bez wzgledu jakich szkod narobia, zawsze uchodzi im to plazem, a my na to nie reagujemy. Przyklad, w/g sadazy, PO bedzie rzadzic nami (a raczej rozwalac ten kraj) jescze przez co najmniej cztery lata. To podobnie w naszych rekach jest, kto nami rzadzi. Dobranoc

  4. Coraz czesciej mam takie wrazenie, ze nasz kraj jest tak
    rzadzony, abysmy nigdy nie poczuli sie, ze mieszkamy w kraju gdzie conajmniej 80% obywateli czuje sie wzglednie usatysfakcjonowanych. Nasza apatia i handra narodowa jest spowodawana przez naszych decydentow i nas samych poniewaz to my ich sami wybieramy. Uwidacznia sie to min. w nizu demograficznym. Stajemy sie narodem zaawansowanym wiekowo, gdzie wiekszosc obywateli, ze wzgledu na swoj wiek, panicznie obawia sie o swoja starosc, zla sluzba zdrowia i emerytury. 30 lat temu mielismy na tyle guts, ze rzucilismy wyzwanie komunizmowi i na poczatku wygralismy, aby to po krotkim czasie oddac tym samym ludziom i to jest najwieksz nasza kleska. Teraz my nawet nie jestesmy na silach, aby zadbac o to, aby rzadzili nami ludzie, ktorzy zadbaja o swoich wyborcow i Polske dla ktorej maja ZASZCZYT pracowac. Jednym z powodow naszej apatii, jest to, ze starsze spoleczenstwo trudniej pobudzic i latwiej zastraszyc wiekszym zlem. Politycy czuja sie bezkarni, bez wzgledu jakich szkod narobia, zawsze uchodzi im to plazem, a my na to nie reagujemy. Przyklad, w/g sadazy, PO bedzie rzadzic nami (a raczej rozwalac ten kraj) jescze przez co najmniej cztery lata. To podobnie w naszych rekach jest, kto nami rzadzi. Dobranoc

  5. walka ze społeczeństwem
    Rzucasz grochem o ścianę. Władza socjalistyczna rozumuje w ten sposób: “dzieje się hałaśliwe i medialne zło, czyli zapomnieliśmy czegoś zakazać alb jeszcze nie powstał odpowiedni urząd do walki ze złem”.
    W tym przypadku uchwalą jakaś Kartę Przewoźnika Ludzi z odpowiednimi kursami, zezwoleniami, specjalne ubezpieczenia itp, naturalnie samochody osobowe też to obejmie.
    W wielu krajach europejskich władza rozumuje podobnie lecz skutki nie są aż tak opłakane, nie mam pojęcia skąd ta nadgorliwość leninowska w naszym kraju.
    Poza tym jest tak jak piszesz: niema trupów – niema sprawy.

  6. walka ze społeczeństwem
    Rzucasz grochem o ścianę. Władza socjalistyczna rozumuje w ten sposób: “dzieje się hałaśliwe i medialne zło, czyli zapomnieliśmy czegoś zakazać alb jeszcze nie powstał odpowiedni urząd do walki ze złem”.
    W tym przypadku uchwalą jakaś Kartę Przewoźnika Ludzi z odpowiednimi kursami, zezwoleniami, specjalne ubezpieczenia itp, naturalnie samochody osobowe też to obejmie.
    W wielu krajach europejskich władza rozumuje podobnie lecz skutki nie są aż tak opłakane, nie mam pojęcia skąd ta nadgorliwość leninowska w naszym kraju.
    Poza tym jest tak jak piszesz: niema trupów – niema sprawy.

  7. Ta tragedia i ta wpadka z
    Ta tragedia i ta wpadka z popsutymi samolotami w ostatnią niedzielę, to według mnie jest tylko woda na młyn dla Donalda. Ostatnio przeczytałem taką starą żydowską anegdotę: Pewien żyd poprosił drugiego żyda o przechowanie pokaźnej sumy pieniędzy. Kiedy po pewnym czasie ten pierwszy zgłosił się po swoje pieniądze, tamten drugi przy obecności świadków powiedział, że nie wie o czym on mówi. Świadkowie wszyscy jak tam byli oczywiście potwierdzili. Po czym ten sam żyd powiedział, że żartował i tylko chciał pokazać z jakimi fałszywymi ludźmi pracuje”.

    Donek na koniec swojego, miejmy nadzieję krótkiego żywota politycznego, powie – widzicie z jakimi ja ludźmi muszę pracować. Jak ja wam mogę obiecać cud czy drugą Irlandię (chociaż w dzisiejszych dniach ta Irlandia, to chyba nie jest dobra obietnica)…

  8. Ta tragedia i ta wpadka z
    Ta tragedia i ta wpadka z popsutymi samolotami w ostatnią niedzielę, to według mnie jest tylko woda na młyn dla Donalda. Ostatnio przeczytałem taką starą żydowską anegdotę: Pewien żyd poprosił drugiego żyda o przechowanie pokaźnej sumy pieniędzy. Kiedy po pewnym czasie ten pierwszy zgłosił się po swoje pieniądze, tamten drugi przy obecności świadków powiedział, że nie wie o czym on mówi. Świadkowie wszyscy jak tam byli oczywiście potwierdzili. Po czym ten sam żyd powiedział, że żartował i tylko chciał pokazać z jakimi fałszywymi ludźmi pracuje”.

    Donek na koniec swojego, miejmy nadzieję krótkiego żywota politycznego, powie – widzicie z jakimi ja ludźmi muszę pracować. Jak ja wam mogę obiecać cud czy drugą Irlandię (chociaż w dzisiejszych dniach ta Irlandia, to chyba nie jest dobra obietnica)…

  9. Huj morhen
    Na początku lat 80-tych byłam na saksach w Holandii. Tulipany, dafodyle, wiadomo… Wozili nas busem między hotelem a farmą, dokładnie tak samo, jak jechali ci ludzie do pracy w sadach. Jak sardynki w puszce, na luźnych skrzynkach siedząc lub na stojąco, wszyscy balansowali umiejętnie, żeby zębów nie stracić na zakręcie.

    To był styk polskiej biedy i holenderskiego wyzysku. Obie strony były zadowolone.

    Wszyscy bardzo lubili, jak woził nas Peter. Peter to był fajny gość, jedną ręką trzymał kierownicę, w drugiej robił skręta. Mając dwie ręce do dyspozycji, trzeba umiejętności, aby skręta zrobić. Posiedliśmy tę umiejętność (ja też), ale Peter to był ktoś – jak nie było widać, że ma zamiar zrobić skręta za kierownicą, to go podpuszczaliśmy (ja też): Peter, zapal sobie! Peter nie odmawiał widowiska, wszystkim było bardzo wesoło.

    Lubiliśmy Petera, bo człowiek to był poczciwy, starszy już, jowialny i serdeczny, a i bardzo pracowity. Jak przyjeżdżał po nas rano, to nas witał głośnym dzień dobry, czyli huj morhen, na co my jeszcze głośniej, że huj, huj ten morhen i on bardzo się radował, widząc ludzi rozpromienionych.

    (Kłopoty techniczne doświadczam, być może przyjdzie mi się na jakiś czas odmeldować)

  10. Huj morhen
    Na początku lat 80-tych byłam na saksach w Holandii. Tulipany, dafodyle, wiadomo… Wozili nas busem między hotelem a farmą, dokładnie tak samo, jak jechali ci ludzie do pracy w sadach. Jak sardynki w puszce, na luźnych skrzynkach siedząc lub na stojąco, wszyscy balansowali umiejętnie, żeby zębów nie stracić na zakręcie.

    To był styk polskiej biedy i holenderskiego wyzysku. Obie strony były zadowolone.

    Wszyscy bardzo lubili, jak woził nas Peter. Peter to był fajny gość, jedną ręką trzymał kierownicę, w drugiej robił skręta. Mając dwie ręce do dyspozycji, trzeba umiejętności, aby skręta zrobić. Posiedliśmy tę umiejętność (ja też), ale Peter to był ktoś – jak nie było widać, że ma zamiar zrobić skręta za kierownicą, to go podpuszczaliśmy (ja też): Peter, zapal sobie! Peter nie odmawiał widowiska, wszystkim było bardzo wesoło.

    Lubiliśmy Petera, bo człowiek to był poczciwy, starszy już, jowialny i serdeczny, a i bardzo pracowity. Jak przyjeżdżał po nas rano, to nas witał głośnym dzień dobry, czyli huj morhen, na co my jeszcze głośniej, że huj, huj ten morhen i on bardzo się radował, widząc ludzi rozpromienionych.

    (Kłopoty techniczne doświadczam, być może przyjdzie mi się na jakiś czas odmeldować)