Reklama

Z siermiężnego PRL wypłynął Mrożek na szerokie zachodnie wody i zamiast się podniecić wystawami butików, zamiast zbierać kolorowe puszki po napojach i stołować się w bistro, napisał „Tango” tęskniące za konserwatywnym porządkiem. Był rok 1964, za kilka lat miała wystrzelić moda na nową filozofię życia opartą na wolnym seksie, zatarciu wszelkich granic i norm społeczno-obyczajowych, budowaniu powszechnego spoufalenia i relatywizmu w 147 wcieleniach. Mrożek nie odnalazł się w tak pojmowanej „wolności”, czuł, że trafił na drugą stronę lustra wyprodukowanego w PRL-u, gdzie katalog idiotycznych zakazów zastąpił katalog niedorzecznych nakazów. Z kilkuletnim wyprzedzeniem napisał Mrożek satyrę na „ponowoczesność” trywializującą wszystko, co dotąd stanowiło opokę i co miało zostać zniesione przez ruch hipisowski. Prosty zabieg polegający na odwróceniu ról sprawił, że już wtedy w 1964 roku człowiek wnikliwie czytający i rozumiejący „Tango” mógł się tylko gorzko zaśmiać z „nowego ładu społecznego”. Mrożek ostrzegał pół wieku przed ostatecznym wynaturzeniem, dziś zwanym „płcią kulturową”, że nowoczesność mierzona organami płciowymi, i bezmyślną kontrkulturowością przypomina sen idioty, a nie wolość znoszącą konwenanse. Istnieją wspomnienia samego autora i jego przyjaciół, w których znajdziemy autentyczne przerażenie Mrożka zachodnim stylem bycia zmierzającym w stronę landrynkowego nihilizmu, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. „Tango” było ostrą reakcją na zastaną i spodziewaną, nieznośną, rzeczywistość. Na tym polegał geniusz Mrożka – na dostrzeganiu tandety, tam gdzie pozostali widzieli obowiązującą, sezonową, modę na intelektualne uniesienia. Mrożek należał do tych autorów, którym nie chce się zaglądać do życiorysu, chociaż wiadomo jak zaczynał i ile razy pisał teksty po słusznej linii. Kompletnie nie interesuje mnie komu wierzył, z kim sympatyzowało ponieważ Mrożek był przede wszystkim genialnym autorem, a tacy mają swoje nieodgadnione życiowe wybory i kaprysy.

Reklama

W Polsce każdy temat i niemal każda osoba jest przeciągana z jednej strony na drugą, mieliśmy żenujące widowisko z cytowaniem wierszy Herberta, mieliśmy parę innych scysji wywołanych przybijaniem partyjnych plakietek do czoła wybitnych ludzi. Fenomen Mrożka polega i na tym, że sięgają po niego wszyscy i każdy znajduje w jego twórczości potwierdzenie własnych przemyśleń. Innym kryterium oceny przenikliwości pisarza jest przechodzenie treści i formy ze świata literackiego do języka potocznego. Ciężko znaleźć polityka, publicystę, gospodynię domową, pisarza i nocnego stróża, który przynajmniej raz nie powiedziałby lub nie napisał: „Mrożek wysiada”, „jak z opowiadań Mrożka”, „klimat jak z Mrożka”. Uniwersalne i jednocześnie oryginalne opisywanie ludzkiego świata pełnego dramatów i komedii, wyniosło Mrożka na najwyższy możliwy piedestał, o którym marzą wszyscy twórcy, chociaż nie wszyscy mają odwagę się do marzeń przyznać – Mrożek będzie wiecznie żywy. Życzyłbym sobie takich przyjaciół i takich przeciwników, nieistotne ile weźmiemy z Mrożka dla siebie, ile odrzucimy, ważne, że każdy kontakt z jego twórczością dawał intelektualny impuls zgody lub sprzeciwu, nigdy nie groził stratą czasu i zdrowia. Niezwykle rzadkie poczucie stabilizacji towarzyszyło mi podczas czytania Mrożka, jego teksty w najlepszym razie otwierały oczy, w najgorszym nie burzyły wewnętrznego porządku. Chyba udało się też Mrożkowi uniknąć nędznego losu „autorytetu”. Nie pamiętam wypowiedzi Mrożka na „bieżące tematy”, nie wiem co Mrożek sądził o partyjnych liderach i najnowszych żonach aktorów, nie wiem czy zachwycał się, czy też wyśmiewał „pendolino” i za to również mam spory szacunek dla Sławomira Mrożka. Solidny człowiek, solidny intelektualista, błyskotliwy autor. Mało mówił sporo i genialnie pisał. Obawiam się, że to jeden z ostatnich, który tak piórem wodził i w umysłach wiercił, dlatego pozwoliłem sobie, jak nigdy, na to nieudolne epitafium. Uczyłem się od Mrożka dystansu i wyławiania smaczków, dziś, w tym smutnym dniu, z obowiązku i szacunku dziękuję za wyjątkową, intelektualną przygodę.

Reklama

56 KOMENTARZE

  1. Trzeba Go pamiętać.
    Ładnieś to MK ujął.

    Dodałbym jeszcze jedno, może czegoś za bardzo nie pamiętam, wydaje mi się, że Mrożek był jakoś tak mało użyteczny dla władzy, którakolwiek by nie była. Oczywiście za prl-u był zamrażany i odmrażany, ale nigdy (znowu się zastrzegę: chyba) nie był na froncie propagandowym wykorzystywany. Dla masowych propagandystów był i jest mało użyteczny. To i dobrze, sami musimy o nim pamiętać.

    • nie wiem w jakim pan jest wieku
      ja tez pamietac tego nie moge, bo od tamtego czasu duzo jeszcze wody w Wisle uplynelo zanim sie urodzilam ale niniejszym informuje, ze pan Mrozek byl jak najbardziej uzyteczny dla wladzy, i to nie byle jakiej wladzy w roku panskim 1953: podpisal sie on pod listem tzw. intelektualistow, w ktorym popieral komusza wladze w sfingowanym procesie przeciwko duchownym katolickim.
      tego wladzy bylo trzeba – poparcia ludu.
      wszyscy ci niewinni skazani zostali na smierc.

      • paskudztwo
        Moja pamięć żywa o Mrożku zaczyna się tak około 1960. Wtedy nie badałem jego przeszłości (a nie było to też tak łatwe jak teraz z dostępem internetowym) a teraz nie było mi to potrzebne. No cóż, to jego paskudne zachowanie potwierdza tylko, że chyba każdy w obiegu publicznym był lub jest umoczony. Niech mu ziemia lekką będzie.

  2. Trzeba Go pamiętać.
    Ładnieś to MK ujął.

    Dodałbym jeszcze jedno, może czegoś za bardzo nie pamiętam, wydaje mi się, że Mrożek był jakoś tak mało użyteczny dla władzy, którakolwiek by nie była. Oczywiście za prl-u był zamrażany i odmrażany, ale nigdy (znowu się zastrzegę: chyba) nie był na froncie propagandowym wykorzystywany. Dla masowych propagandystów był i jest mało użyteczny. To i dobrze, sami musimy o nim pamiętać.

    • nie wiem w jakim pan jest wieku
      ja tez pamietac tego nie moge, bo od tamtego czasu duzo jeszcze wody w Wisle uplynelo zanim sie urodzilam ale niniejszym informuje, ze pan Mrozek byl jak najbardziej uzyteczny dla wladzy, i to nie byle jakiej wladzy w roku panskim 1953: podpisal sie on pod listem tzw. intelektualistow, w ktorym popieral komusza wladze w sfingowanym procesie przeciwko duchownym katolickim.
      tego wladzy bylo trzeba – poparcia ludu.
      wszyscy ci niewinni skazani zostali na smierc.

      • paskudztwo
        Moja pamięć żywa o Mrożku zaczyna się tak około 1960. Wtedy nie badałem jego przeszłości (a nie było to też tak łatwe jak teraz z dostępem internetowym) a teraz nie było mi to potrzebne. No cóż, to jego paskudne zachowanie potwierdza tylko, że chyba każdy w obiegu publicznym był lub jest umoczony. Niech mu ziemia lekką będzie.

  3. laurka
    Piękną laurkę żeś Pan wystawił Mrożkowi. Nic dodać nic ująć. Faktycznie znam go tylko z jego twórczości. Nie wiem jakie miał poglądy, z kim przystwał a z kim nie. Nic.
    I szczerze powiedziawszy ta bezetykietkowość bardzo mi odpowiada.
    Dobry tekst. pozdrawiam

  4. laurka
    Piękną laurkę żeś Pan wystawił Mrożkowi. Nic dodać nic ująć. Faktycznie znam go tylko z jego twórczości. Nie wiem jakie miał poglądy, z kim przystwał a z kim nie. Nic.
    I szczerze powiedziawszy ta bezetykietkowość bardzo mi odpowiada.
    Dobry tekst. pozdrawiam

    • Musiałbym się powtarzać.
      Musiałbym się powtarzać. Jeśli ktoś nie potrafi odróżnić twórcy od tworzywa, to pisze takie listy do Koryntian. Poszukiwanie w Mrożku nieskazitelnego bojownika z komunizmem, którą to postawą warunkuje się wartość literacką jego dzieł, jest czymś co się nazywa ciasnym horyzontem. Gdyby podobne mieszanie porządków miało jakikolwiek sens to największym polskim pisarzem byłby Pyjas, a Gałczyńskiego należałoby uznać za wierszokletę. Tymczasem życie płata takie figle, że konformista Gałczyński był mistrzem słowa, natomiast zakatowany przez ubeków Pyjas coś tam sobie notował w pamiętniku. Idiotyczne jest to mieszanie i warunkowanie wielkości dzieła nieskazitelnością twórcy . Niektórzy aspirujący do miana wieszczów mogą całymi dniami leżeć krzyżem, przeprowadzać staruszki przez pasy, oddawać nerki niepełnosprawnym dzieciom, a i tak pozostaną niespełnionymi literatami. Bydlak z kolei usiądzie do klawiatury i bez wysiłku napisze dzieło. Mrożek pisał dzieła, to nie był pisarz, któremu karierę utorowało plenum KC, tacy zginęli gdzieś w odmętach historii, jak wspomniany tu Putrament. Mrożek dostał od Bozi talent i spożytkował go jak należy. W mojej ocenie bydlakiem i sprzedajnym aparatczykiem też nie był, nie wożono go po mediach i nie dostarczał opinii na każdy temat, co nie znaczy, że jest materiałem na bohatera narodowego – nie jest. Błędów, które popełnił bronić nie zamierzam, ale jego życie w żaden sposób nie zohydza mi jego pióra. Gdy chcę przeczytać coś wielkiego, sięgam po Mrożka, gdy szukam odwagi, sięgam po życiorys Pileckiego. I tak nawiasem mówiąc znów toczy się dyskusja na zasadzie: nasz, nie nasz, a nie pisarz, nie pisarz, bydlę, nie bydlę. Rymkiewicz i Łysiak ma podobne zakręty w życiorysie, ale jakoś nikt z tych “niezłomnych” nie śmie pierdnąć słowem, bo wie, że wyleciałby z towarzystwa. Mnie koterie powiewają dlatego bydlaków będą nazywał bydlakami, pisarzy pisarzami, średniaków średniakami.

    • Musiałbym się powtarzać.
      Musiałbym się powtarzać. Jeśli ktoś nie potrafi odróżnić twórcy od tworzywa, to pisze takie listy do Koryntian. Poszukiwanie w Mrożku nieskazitelnego bojownika z komunizmem, którą to postawą warunkuje się wartość literacką jego dzieł, jest czymś co się nazywa ciasnym horyzontem. Gdyby podobne mieszanie porządków miało jakikolwiek sens to największym polskim pisarzem byłby Pyjas, a Gałczyńskiego należałoby uznać za wierszokletę. Tymczasem życie płata takie figle, że konformista Gałczyński był mistrzem słowa, natomiast zakatowany przez ubeków Pyjas coś tam sobie notował w pamiętniku. Idiotyczne jest to mieszanie i warunkowanie wielkości dzieła nieskazitelnością twórcy . Niektórzy aspirujący do miana wieszczów mogą całymi dniami leżeć krzyżem, przeprowadzać staruszki przez pasy, oddawać nerki niepełnosprawnym dzieciom, a i tak pozostaną niespełnionymi literatami. Bydlak z kolei usiądzie do klawiatury i bez wysiłku napisze dzieło. Mrożek pisał dzieła, to nie był pisarz, któremu karierę utorowało plenum KC, tacy zginęli gdzieś w odmętach historii, jak wspomniany tu Putrament. Mrożek dostał od Bozi talent i spożytkował go jak należy. W mojej ocenie bydlakiem i sprzedajnym aparatczykiem też nie był, nie wożono go po mediach i nie dostarczał opinii na każdy temat, co nie znaczy, że jest materiałem na bohatera narodowego – nie jest. Błędów, które popełnił bronić nie zamierzam, ale jego życie w żaden sposób nie zohydza mi jego pióra. Gdy chcę przeczytać coś wielkiego, sięgam po Mrożka, gdy szukam odwagi, sięgam po życiorys Pileckiego. I tak nawiasem mówiąc znów toczy się dyskusja na zasadzie: nasz, nie nasz, a nie pisarz, nie pisarz, bydlę, nie bydlę. Rymkiewicz i Łysiak ma podobne zakręty w życiorysie, ale jakoś nikt z tych “niezłomnych” nie śmie pierdnąć słowem, bo wie, że wyleciałby z towarzystwa. Mnie koterie powiewają dlatego bydlaków będą nazywał bydlakami, pisarzy pisarzami, średniaków średniakami.

  5. Zgniły Zachód
    "Z siermiężnego PRL wypłynął Mrożek na szerokie zachodnie wody i zamiast się podniecić wystawami butików, zamiast zbierać kolorowe puszki po napojach i stołować się w bistro, napisał „Tango” tęskniące za konserwatywnym porządkiem."

    Dekadę wcześniej inny agent wpływu – Putrament – zrealizował to samo zlecenie pisząc "Dwa łyki Ameryki". A za takie rzeczy, jak "Ostatni husarz" to mu się należy zbiorowa niepamięć…

    • pan Mrozek nie zbieral
      pan Mrozek nie zbieral zadnych puszek: zwiazal sie z pania Meksykanka, ktorej miasto Krakow za pol darmo oddalo parter kamienicy na Glownym Rynku pod restauracje, gdzie serwowano niedogotowana fasole.

      Gupi Herbert nie dostal kamienicy, widocznie malzonka za malo obrotna byla. choc potem, po Smierci Poety nadrabiala. w Swoim Stylu.

        • Dziś jeszcze gęsi kroczą dumnie w ostatnim sennym kontredansie

          Lokita odetchnęła głęboko, ale nie była w stanie nic powiedzieć. Książę ujął bardzo delikatnie jej spoczywającą na kolanach rękę. Spoglądał na długie, szczupłe palce, które potrafiły być tak pełne ekspresji, gdy tańczyła i na drobną, miękką, różową dłoń z wyrytymi na niej liniami przeznaczenia. Potem podniósł ją do ust. Nie złożył pocałunku, lecz zaledwie muskał skórę wargami, przesuwając je po każdym z palców, a potem po zewnętrznej stronie dłoni, aż do przegubu. Spostrzegłszy, że dziewczyna drży, zapytał: 
          – Czy coś czujesz? 
          – Tak – wyszeptała powoli. 
          – Powiedz mi co. 
          -To bardzo… dziwne uczucie… Prawie tak samo jest kiedy tańczę… i mam wrażenie… że są koło mnie aniołowie… i ktoś, kogo kocham… Ale to wszystko dzieje się poza mną… A teraz… czuję to w środku…
          w głębi serca… 
  6. Zgniły Zachód
    "Z siermiężnego PRL wypłynął Mrożek na szerokie zachodnie wody i zamiast się podniecić wystawami butików, zamiast zbierać kolorowe puszki po napojach i stołować się w bistro, napisał „Tango” tęskniące za konserwatywnym porządkiem."

    Dekadę wcześniej inny agent wpływu – Putrament – zrealizował to samo zlecenie pisząc "Dwa łyki Ameryki". A za takie rzeczy, jak "Ostatni husarz" to mu się należy zbiorowa niepamięć…

    • pan Mrozek nie zbieral
      pan Mrozek nie zbieral zadnych puszek: zwiazal sie z pania Meksykanka, ktorej miasto Krakow za pol darmo oddalo parter kamienicy na Glownym Rynku pod restauracje, gdzie serwowano niedogotowana fasole.

      Gupi Herbert nie dostal kamienicy, widocznie malzonka za malo obrotna byla. choc potem, po Smierci Poety nadrabiala. w Swoim Stylu.

        • Dziś jeszcze gęsi kroczą dumnie w ostatnim sennym kontredansie

          Lokita odetchnęła głęboko, ale nie była w stanie nic powiedzieć. Książę ujął bardzo delikatnie jej spoczywającą na kolanach rękę. Spoglądał na długie, szczupłe palce, które potrafiły być tak pełne ekspresji, gdy tańczyła i na drobną, miękką, różową dłoń z wyrytymi na niej liniami przeznaczenia. Potem podniósł ją do ust. Nie złożył pocałunku, lecz zaledwie muskał skórę wargami, przesuwając je po każdym z palców, a potem po zewnętrznej stronie dłoni, aż do przegubu. Spostrzegłszy, że dziewczyna drży, zapytał: 
          – Czy coś czujesz? 
          – Tak – wyszeptała powoli. 
          – Powiedz mi co. 
          -To bardzo… dziwne uczucie… Prawie tak samo jest kiedy tańczę… i mam wrażenie… że są koło mnie aniołowie… i ktoś, kogo kocham… Ale to wszystko dzieje się poza mną… A teraz… czuję to w środku…
          w głębi serca… 
  7. @ Zbr nie nie kazdy jest umoczony.
    @ Zbr

    jedni sa umoczeni we krwi wlasnej. inni w cudzej.
    o tych drugich obieg publiczny pamieta. tyle ze pamieta …inaczej.

    najgorsze co dzieki temu Oni moga osiagnac to to, ze bedziemy tak wlasnie myslec: kazdy byl umoczony. tak, ale linia podzialu biegnie podlug tego kto w jakiej krwi…

    i czy nie jest symptomatyczne dla tzw. wolnej Polski pt. : III RP, ze pan tego nie wie inaczej jak przez internet?

  8. @ Zbr nie nie kazdy jest umoczony.
    @ Zbr

    jedni sa umoczeni we krwi wlasnej. inni w cudzej.
    o tych drugich obieg publiczny pamieta. tyle ze pamieta …inaczej.

    najgorsze co dzieki temu Oni moga osiagnac to to, ze bedziemy tak wlasnie myslec: kazdy byl umoczony. tak, ale linia podzialu biegnie podlug tego kto w jakiej krwi…

    i czy nie jest symptomatyczne dla tzw. wolnej Polski pt. : III RP, ze pan tego nie wie inaczej jak przez internet?

  9. Posłowie.
    Posłowie.

    Istnieje na świecie wiele porządków, na przykład moralny albo w dużym pokoju. Nie zajmowałem się kondycją moralną Mrożka, ani tym, czy jego żona posiadała willę przejętą po pierwszym sekretarzu. Stwierdziłem jedynie, że Mrożek był genialnym pisarzem i nie jestem w tym stwierdzeniu odosobniony, co mnie odrobinę martwi, bo lubię być oryginalny. Ale nie o tym chciałem. Mieszanie porządków powoduje, że w jednej betoniarce wyrabia się gówno i czekolada. Wydaje mi się, że prowadzenie dialogu na zasadzie:

    Pan X: Mrożek był genialnym pisarzem
    Pan Y: Nieprawda, bo jego żona wykastrowała kota

    jest “jak z Mrożka” wzięte.

    Chciałem w drodze wyjątku zachować smak czekolady i dlatego nie mam ochoty na wkładanie nadzienia z gówna. Być może agent, być może komuch, ale ja w “Tangu”, w “Emigrantach”, “Indyku” i opowiadaniach nie widziałem żadnego wpływu, poza wpłynięciem na moją literacką wrażliwość. Nie widziałem żadnej nachalności w Mrożku, zarówno na odcinku agentury, jaki i odcinku “autorytetu” i w ramach proporcji nie zamierzam drobiazgowo doszukiwać się skaz na życiorysie. Gdybym słyszał chociaż raz od Mrożka jak żyć i na kogo głosować, jak kochać “gejów” i nienawidzić katolików, to z całą pewnością popsułbym smak, albo przynajmniej zapach czekolady. Nie tykał Mrożek mnie, nie tykam Mrożka ja, a paru rzeczy, których napisał tak w małostkowości swojej mu zazdroszczę. Wielkim pisarzem był.

    • nie chcesz doszukiwac sie DROBIAZGOWO?
      na czekolade pt.:"Mrozek genialnym pisarzem byl" nie odpowiedzialam gownem:"a jego zona to".

      odpowiedzialam:"Mrozek podpisal sie pod wyrokiem smierci na niewinnych ludzi." oraz :"Mrozek napisal byl list a propos bp. Kaczmarka",  jak wykonczono tego ostatniego podalam wyzej.

      przykro mi, K…a M…c (wybacz, ze nie zwracam sie do Ciebie zdrobniale, jak lubisz), ale jesli twierdzisz, ze to sa drobiazgi w obliczu tworczosci pana Mrozka, to znaczy, ze zniwo GW jest rozmiarow bardziej zaskakujacych niz myslalam. a nie myslalam nigdy, ze to zniwo jest male.

      osobiscie nie uwazam Mrozka za genialnego pisarza, uwazam tez, ze sprawa, ktora popieral – czyli polowanie i mordowanie Polakow nigdy nie zostanie zrownowazona przez jakies Tango . w zadnej perspektywie. ani moralnej ani spolecznej.

      • Nie cierpię intelektualnej
        Nie cierpię intelektualnej tandety i efekciarstwa moralnego, a już kazanie podparte kurwą, jakoś odruchowo mi cofa treść żołądka. Dlatego spróbuje jeszcze raz i ostatni. Wymieszałaś w betoniarce gówno od kamienicy żony po list w sprawie Kaczmarka – magiel. W ten sposób można załatwić każdego, na przykład Lecha Kaczyńskiego, szefa kancelarii Bolka, członka okrągłego stołu, który podawał rękę Kiszczakowi i ojca córki, która poślubiła syna esbeka w dodatku wyjątkowo głupiego. Kto siedział w kancelarii Bolka i przy okrągłym stole, gdzie rozdysponowano PRL II, temu żadna Gruzja i Smoleńsk nie pomoże – Twój imperatyw moralny, tylko ze zmianą głównego bohatera. Teraz też ochoczo wyleziesz na ambonę? Wyjątek z życiorysu, choćby najbardziej podły, nie stanowi o całości życia. Słyszałaś o Kmicicu?

        Podpisanie takiego listu w czasach stalinowskich to syf i tego nikt o zdrowych zmysłach tłumaczył nie będzie, czego też nigdy nie robiłem. Efekciarskie i histeryczne łapanie za słówka wielkimi literami DROBIAZGÓW, to bieda intelektualna, po pierwsze, a po drugie za sugestie dotyczące zbrodni stalinowskich i GW, daje się w pysk. Czym innym jest potępienie konkretnego czynu, a czym innym obsranie człowieka za całokształt. Ja widzę i odróżniam w Mrożku rzeczy genialne od rzeczy małych i widzę też zasadniczą różnicę między Mrożkiem, a Miecugowem, Szymborską, a nawet Miłoszem. Żadne ze znanych dzieł Mrożka nie jest propagandowym, czy ideologicznym wyrobnictwem. Mrożek nie został w Polsce i nie służył za ciężki szmal władzy radzieckiej, jak te wszystkie gwiazdy pióra w gatunku Passenta. Dlatego pozwalam sobie na myślenie i nieco inne traktowanie takich ludzi jak Mrożek, który popełniał błędy, a nawet podłości, jednak zostawił po sobie coś więcej niż tylko czyraki na życiorysie, znacznie więcej.

        Mieszanie życiorysu z twórczością świadczy o ciasnocie umysłowej. Dostojewski to był kawał skurwysyna, nienawidził Polaków i kochał socjalistów, ale jego twórczość to światowy szczyt i nic tu niczego nie zniesie, ani nie odkupi. Mamy do czynienia z dwoma odrębnymi żywiołami: talentem od Boga i życiorysem. Nie porównuje śledzi z ptysiami, Mrożek był genialnym pisarzem i to jest jedno, Mrożek miał swoje grzechy, ale nie był bydlakiem pokroju Baumana i to jest drugie. Można się wysilić i odważyć na myślenie, które potrafi odróżnić bandytę od koniunkturalisty albo lecieć ideologiczną sztampą, gwarantującą tani poklask. Tutaj się wysilamy i jesteśmy odważni albo stąd wylatujemy. Grzebię w życiorysach z pełną namiętnością, ale w tych życiorysach zeszmaconych, które teraz przez ekran opowiadają jak żyć i gnoją inne życiorysy. Mrożek taki nie był i nie tylko ten jeden list podpisał. Napisał protest w sprawie interwencji w Czechosłowacji, potępił Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego. Mrożek to nie był rotmistrz Pilecki, ale traktowanie Mrożka, jak nie przymierzając, stalinowskiego oprawcę, to czyste skurwysyństwo, tandeta moralna i intelektualna.

        PS Takich co podpisywali listy jest więcej: Król, Czabański, Wolski, Pietrzak, Nowak. Obecnie wszyscy po przeciwnej stronie i to radykalnie przeciwnej.

        • Tego się już lepiej
          Tego się już lepiej wytłumaczyć nie da. Wrzucanie Mrożka to jednego wora ze stalinistami pokroju Szymborskiej, czy innym Baumanami, jest delikatnie mówiąc kolosalnym nieporozumieniem.

          Co do twórczości to polecam "Serenadę". Nie do czytania bynajmniej, dużo rożnych grup teatralnych ją wystawia. Cymes.

        • jedni pisza laurki inni kazania
          Kurka (niech Ci bedzie: twojego nicka odczytalam jako zdrobnienie, myslalm, ze to celowe. pomylilam sie, przepraszam).
          1. No wiec Kurka zaskoczyles mnie bo to ja po raz pierwszy, a wchodze tu od jakiego roku, po przeczytaniu laurki pana Mrozka, pomyslalm, ze to strasznie tandetny wpis. 
          2. sory, nic nie wymieszalam i w kolejnosci wpisow mozna to naprawde zauwazyc. wpis o zonie  poety, ktora dostaje kamienice byl de facto odpowiedzia na wpis Djansa. Do Zbr, ktory zachwycil sie twoja dla Mrozka laurka oraz jego nieskazitelnoscia wobec wladz, byla moja kontra pt.: Nieprawda, pan Mrozek jak najbardziej czul zawsze pismo nosem. to ze podalam przyklad najbardziej bolesny nie jest, szanowny kolego, tandeta, gownem czy jeszcze czyms innym co raczyles nadmienic, a co jak na Ciebie jest podejrzanie mocno nacechowane emocjonalnie. No nie wyszlo Ci z tym Mrozkiem. Kazdemu sie zdarza. 
          3. co do punktu, ze kazdego tak mozna zalatwic tu mamy kilka rzeczy: bredzisz Michnikiem. ja nikogo nie chce zalatwic (to mnie zalatwiono o czym nizej). ja po prostu nie nazywam bohaterem kogos kto nim nie tylko nie jest ale nigdy nioe byl. Druga rzecz: powolujac sie juz na prawie roczna znajomosc: rzniesz glupa. Mieszanie Kiszczaka z Kaczynskim jest poziomem godnym Stokrotki. to trzecie primo. Po drugie primo, owszem podpisywali tez inni, jak np. Rymkiewicz,  Krol za to jednakze przeprosili i ich pozniejsze czyny o nich swiadcza. Pamietam tez dokladnie losy Kmicica, jak sobie glowe popiolem za grzechy swe posypywal. Niczego takiego u Mrozka sobie nie przypominam. Wreszcie po pierwsze primo: z zadna z ww. postaci Mrozka porownac nie mozna. Jak Ci sie wydaje, dlaczego wladzy tak zalezalo na tym aby stosowny liscik wyluszczyli tzw. intelektualisci? Bo wladza wie, i Ty tez, ze maja w zyciu spolecznym funkcje niemalze kaplanska. Slowem zaczal sie swiat. Wie o tym ksiadz na Kipsni Dolnej i Redacteur en chef najwiekszych koncernow prasowych. Pan Mrozek wypowiedzial sie w liscie skazujacym niewinnych nie jako czlowiek, bo czlowiekow to bylo wtedy w Polsce duzo, mimo hekatomby. Wypowiedzial  sie jako czlowiek piora. 
          "Ja odrozniam w Mrozku rzeczy male od genialnych" to zdanie – fundament III RP. Tym nas wlasnie zalatwiono. Gremialnie uznano niewinnie przelana krew za "rzeczy male" zas co do genialnych, to kazdy, podlug zdolnosci intelektu i stopnia wrazliwosci, uznaje co innego: Ty geniusz Mrozka i Dostojewskiego (porownanie kula w plot, bo on na nikogo nie donosil a Polacy, ktorych ten idiota nienawidzil, mimo ze sam podziwial ich szlachetna postawe na zsylce, byli dlan cudzoziemcami. na swoich on by czegos takiego i w takim tonie  jak Mrozek o polskich emigrantach nigdy nie napisal) inni zas geniusz strategiczny i pracowitosc u Jaruzela, jeszcze inni skromnosc kolejnego "podpisywacza" Mazowieckiego. I, moj Boze, zeby tez magiel byl efektem tych rozroznien…

          Co do twojego ostatniego akapitu o rozroznianiu dziela od zyciorysu. jak juz wyzej, ja nie uwazam dziel Mrozka za jakies perly, choc na bezrybiu i rak ryba. Ale jako pancia z magla moge sie mylic i calkiem mozliwe, ze masz racje Ty nie ja. Skoro jednak postulujesz rozroznianie dziela od zyciorysu, co w warunkach polskich usilowan wyjscia z bagna w jakim jestesmy pod kazdym wzgledem, jest postulatem conjajmniej kuriozalnym, to pozwol sobie zauwazyc, ze ja nie zrobilam nic innego jak Ty: odnioslam sie wlasnie do zyciorysu. czy nacharkalam na Ciebie za to, ze Ty odniosles sie do dziela?
          Life is brutal a smierc jego najbolesniejszym acordem: nie wszyscy pisza laurki przy okazji smierci Autora, ale zaiste, ja moja napisalam po jego smierci  w uroczej Nicei, w nimbie Tworcy, moja "laurka"  nie ma wazkosci decydujacej o byc albo nie byc oczekujacego w celi smierci.

          • Nie pierwszy i nie ostatni to
            Nie pierwszy i nie ostatni to raz, że się wtrącę nieporszony, kiedy ludziska starają się rozgryźć czy dany autor, który dajmy na to był strasznym skurwielem, może być jednocześnie geniuszem, czy też jego skurwielstwo geniusz owy przekreśla. Cóż, nie widzę tu żadnej platformy porozumienia, mówiąc całkiem szczerze. To kwestia swoistej wrażliwości.

            Pamiętam swego czasu jak Gelberg napisał w Tysolu artykuł pt. "Nie można napisać dobrej książki w złej sprawie", czy jakoś podobnie (może niedokładnie pamiętam). Rzecz tyczyła "Popiołu i diamentu" i była cześcią pojedynku na słowa z W. Łysiakiem. Chodziło mniej-więcej o co Wam tu chodzi, tzn. o odpowiedź na pytanie, czy można oddzielić życiorys autora od jego twórczości. Gelberg twierdził, że nie, a Łysiak, że tak. Polecam oba teksty. To taka ciekawostka…

            Pzdr.

          • Nurni, na jakim swiecie ty zyjesz?
            1.Jest Smierc. Jest to cos takiego czego sprowadzanie do dyskusji akademickich o ksiazeczkach, ich wyzszosci czy nizszosci itp. itd. jest jej profanacja. (dlatego odniose sie do tego w ostatnim punkcie.)
            2. Jest smierc i ja wywodze sie akurat z tej tradycji, w ktorej powoduje ona zadume nad Caloscia osoby ludzkiej. I czy sie to komus podoba czy nie, dla tych, ktorych pan Mrozek skazal na smierc prosto z celi smierci czy tez przez wieloletnie zaszczuwanie, ktorych nigdy pozniej Pamieci swiata nie zwrocil,  dla nich, w imie nie zadnych pitolonych dyskusji tylko zwyklej, ludzkiej przyzwoitosci ja nie moge mantrowac z innymi, ze autor Wielkim Poeta byl, bo to jest tylko czesc prawdy o nim, co majestat Smierci bezlitosnie obnaza.
            3. czy mozna dzielo odroznic od autora. alez oczywiscie Nurni, ze mozna. (jeslis ten sam Nurni co sprzed lat na Frondzie, to pozdrawiam). Oczywiscie ze mozna …do czasu. Bowiem zyjemy w czasach dialektyki stalinowskiej: wywracamy swiat na opak. tyle ze innymi metodami.
            Stalin to byl czarodziej-lingwista: stara zasade, ze mozna odroznic dzielo od autora, bosmy przeca wszyscy grzeszni, mozna wykorzystac na gnojenie i…tworcow: coz za blogoslawienstwo! co za krol ten Stalin! Nie tylko ze mozna dawac dupy ale jeszcze podniesione to bedzie do madrosci etapu! Dla dobra ludzkosci! Ludzkosc pozwoli sie gnoic i jeszcze bedzie cmokac z zachwytu i lzy ronic nad meczenstwem wyborow. 
            Bedziemy oko przymykac na prostytucje tworcow, bo oni takie pienkne dziela pisza – ale jesli tak, to…odpieprzcie sie od Generala.

          • Od końca: odpieprzanie się od
            Od końca: odpieprzanie się od generała, to jednak nie to samo co przypierprzanie się (bądź nie) do artysty (takiego, czy innego). Obiektywnie.

            Dalej: to że ktoś był świnią, zrobił coś złego, itede, itepe, ma się nijak do jego talentów w takiej, czy innej dziedzinie. Też obiektywnie. Innymi słowy: Mrożek moralne dno, jak każde inne potencjalne dno, może być dobrym (albo b. dobrym) pisarzem, twórcą, rzeźbiarzem, czy murarzem. I nikt nie mówi, że fakt bycia dobrym pisarzem czy murarzem z automatu oznacza bycie dobrym człowiekiem. Może jestem głupi, ale w tekście jest wyraźnie mowa o tym, że Mrożek był dobrym pisarzem (w ocenie autora), a nie zbiorem cnót wszelakich. Od początku tego dialogu wiedziałem, że się nie zrozumiecie. Dlatego napisałem, że dla Waszej (Twojej i MK) "kłótni" nie ma platformy porozumienia. Dlatego przywołałem pojedynek Gelberg-Łysiak jako ciekawostkę dot. tematu. 

            A propos Stalina-lingwisty: uprawiasz tę samą politykę. Mrożek nie skazał nikogo na śmierć. To jest stalinowskie słowotwórstwo w czystej postaci. Oczywiście można się napinać i jak się troszkę pogłówkuje, to na tzw. luziku obroni się "tezę" o Mrożku skazującym na śmierć. Tak samo można zrobić z L. Kaczyńskiego architekta IIIRP (argument MK się kłania).

            Krótko, na koniec: podpisując list Mrożek popełnił zły uczynek. Ale to nie oznacza, że nie może dla kogoś być dobrym pisarzem. Tym bardziej, że ten ktoś wyraźnie podkreśla popełnione zło i skupia się na twórczości.

            Pzdr.

            P.S. Nurni to inna osoba. Znamy się od lat i wiele razy tłumaczyliśmy ludziom tę pomyłkę…

  10. Posłowie.
    Posłowie.

    Istnieje na świecie wiele porządków, na przykład moralny albo w dużym pokoju. Nie zajmowałem się kondycją moralną Mrożka, ani tym, czy jego żona posiadała willę przejętą po pierwszym sekretarzu. Stwierdziłem jedynie, że Mrożek był genialnym pisarzem i nie jestem w tym stwierdzeniu odosobniony, co mnie odrobinę martwi, bo lubię być oryginalny. Ale nie o tym chciałem. Mieszanie porządków powoduje, że w jednej betoniarce wyrabia się gówno i czekolada. Wydaje mi się, że prowadzenie dialogu na zasadzie:

    Pan X: Mrożek był genialnym pisarzem
    Pan Y: Nieprawda, bo jego żona wykastrowała kota

    jest “jak z Mrożka” wzięte.

    Chciałem w drodze wyjątku zachować smak czekolady i dlatego nie mam ochoty na wkładanie nadzienia z gówna. Być może agent, być może komuch, ale ja w “Tangu”, w “Emigrantach”, “Indyku” i opowiadaniach nie widziałem żadnego wpływu, poza wpłynięciem na moją literacką wrażliwość. Nie widziałem żadnej nachalności w Mrożku, zarówno na odcinku agentury, jaki i odcinku “autorytetu” i w ramach proporcji nie zamierzam drobiazgowo doszukiwać się skaz na życiorysie. Gdybym słyszał chociaż raz od Mrożka jak żyć i na kogo głosować, jak kochać “gejów” i nienawidzić katolików, to z całą pewnością popsułbym smak, albo przynajmniej zapach czekolady. Nie tykał Mrożek mnie, nie tykam Mrożka ja, a paru rzeczy, których napisał tak w małostkowości swojej mu zazdroszczę. Wielkim pisarzem był.

    • nie chcesz doszukiwac sie DROBIAZGOWO?
      na czekolade pt.:"Mrozek genialnym pisarzem byl" nie odpowiedzialam gownem:"a jego zona to".

      odpowiedzialam:"Mrozek podpisal sie pod wyrokiem smierci na niewinnych ludzi." oraz :"Mrozek napisal byl list a propos bp. Kaczmarka",  jak wykonczono tego ostatniego podalam wyzej.

      przykro mi, K…a M…c (wybacz, ze nie zwracam sie do Ciebie zdrobniale, jak lubisz), ale jesli twierdzisz, ze to sa drobiazgi w obliczu tworczosci pana Mrozka, to znaczy, ze zniwo GW jest rozmiarow bardziej zaskakujacych niz myslalam. a nie myslalam nigdy, ze to zniwo jest male.

      osobiscie nie uwazam Mrozka za genialnego pisarza, uwazam tez, ze sprawa, ktora popieral – czyli polowanie i mordowanie Polakow nigdy nie zostanie zrownowazona przez jakies Tango . w zadnej perspektywie. ani moralnej ani spolecznej.

      • Nie cierpię intelektualnej
        Nie cierpię intelektualnej tandety i efekciarstwa moralnego, a już kazanie podparte kurwą, jakoś odruchowo mi cofa treść żołądka. Dlatego spróbuje jeszcze raz i ostatni. Wymieszałaś w betoniarce gówno od kamienicy żony po list w sprawie Kaczmarka – magiel. W ten sposób można załatwić każdego, na przykład Lecha Kaczyńskiego, szefa kancelarii Bolka, członka okrągłego stołu, który podawał rękę Kiszczakowi i ojca córki, która poślubiła syna esbeka w dodatku wyjątkowo głupiego. Kto siedział w kancelarii Bolka i przy okrągłym stole, gdzie rozdysponowano PRL II, temu żadna Gruzja i Smoleńsk nie pomoże – Twój imperatyw moralny, tylko ze zmianą głównego bohatera. Teraz też ochoczo wyleziesz na ambonę? Wyjątek z życiorysu, choćby najbardziej podły, nie stanowi o całości życia. Słyszałaś o Kmicicu?

        Podpisanie takiego listu w czasach stalinowskich to syf i tego nikt o zdrowych zmysłach tłumaczył nie będzie, czego też nigdy nie robiłem. Efekciarskie i histeryczne łapanie za słówka wielkimi literami DROBIAZGÓW, to bieda intelektualna, po pierwsze, a po drugie za sugestie dotyczące zbrodni stalinowskich i GW, daje się w pysk. Czym innym jest potępienie konkretnego czynu, a czym innym obsranie człowieka za całokształt. Ja widzę i odróżniam w Mrożku rzeczy genialne od rzeczy małych i widzę też zasadniczą różnicę między Mrożkiem, a Miecugowem, Szymborską, a nawet Miłoszem. Żadne ze znanych dzieł Mrożka nie jest propagandowym, czy ideologicznym wyrobnictwem. Mrożek nie został w Polsce i nie służył za ciężki szmal władzy radzieckiej, jak te wszystkie gwiazdy pióra w gatunku Passenta. Dlatego pozwalam sobie na myślenie i nieco inne traktowanie takich ludzi jak Mrożek, który popełniał błędy, a nawet podłości, jednak zostawił po sobie coś więcej niż tylko czyraki na życiorysie, znacznie więcej.

        Mieszanie życiorysu z twórczością świadczy o ciasnocie umysłowej. Dostojewski to był kawał skurwysyna, nienawidził Polaków i kochał socjalistów, ale jego twórczość to światowy szczyt i nic tu niczego nie zniesie, ani nie odkupi. Mamy do czynienia z dwoma odrębnymi żywiołami: talentem od Boga i życiorysem. Nie porównuje śledzi z ptysiami, Mrożek był genialnym pisarzem i to jest jedno, Mrożek miał swoje grzechy, ale nie był bydlakiem pokroju Baumana i to jest drugie. Można się wysilić i odważyć na myślenie, które potrafi odróżnić bandytę od koniunkturalisty albo lecieć ideologiczną sztampą, gwarantującą tani poklask. Tutaj się wysilamy i jesteśmy odważni albo stąd wylatujemy. Grzebię w życiorysach z pełną namiętnością, ale w tych życiorysach zeszmaconych, które teraz przez ekran opowiadają jak żyć i gnoją inne życiorysy. Mrożek taki nie był i nie tylko ten jeden list podpisał. Napisał protest w sprawie interwencji w Czechosłowacji, potępił Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego. Mrożek to nie był rotmistrz Pilecki, ale traktowanie Mrożka, jak nie przymierzając, stalinowskiego oprawcę, to czyste skurwysyństwo, tandeta moralna i intelektualna.

        PS Takich co podpisywali listy jest więcej: Król, Czabański, Wolski, Pietrzak, Nowak. Obecnie wszyscy po przeciwnej stronie i to radykalnie przeciwnej.

        • Tego się już lepiej
          Tego się już lepiej wytłumaczyć nie da. Wrzucanie Mrożka to jednego wora ze stalinistami pokroju Szymborskiej, czy innym Baumanami, jest delikatnie mówiąc kolosalnym nieporozumieniem.

          Co do twórczości to polecam "Serenadę". Nie do czytania bynajmniej, dużo rożnych grup teatralnych ją wystawia. Cymes.

        • jedni pisza laurki inni kazania
          Kurka (niech Ci bedzie: twojego nicka odczytalam jako zdrobnienie, myslalm, ze to celowe. pomylilam sie, przepraszam).
          1. No wiec Kurka zaskoczyles mnie bo to ja po raz pierwszy, a wchodze tu od jakiego roku, po przeczytaniu laurki pana Mrozka, pomyslalm, ze to strasznie tandetny wpis. 
          2. sory, nic nie wymieszalam i w kolejnosci wpisow mozna to naprawde zauwazyc. wpis o zonie  poety, ktora dostaje kamienice byl de facto odpowiedzia na wpis Djansa. Do Zbr, ktory zachwycil sie twoja dla Mrozka laurka oraz jego nieskazitelnoscia wobec wladz, byla moja kontra pt.: Nieprawda, pan Mrozek jak najbardziej czul zawsze pismo nosem. to ze podalam przyklad najbardziej bolesny nie jest, szanowny kolego, tandeta, gownem czy jeszcze czyms innym co raczyles nadmienic, a co jak na Ciebie jest podejrzanie mocno nacechowane emocjonalnie. No nie wyszlo Ci z tym Mrozkiem. Kazdemu sie zdarza. 
          3. co do punktu, ze kazdego tak mozna zalatwic tu mamy kilka rzeczy: bredzisz Michnikiem. ja nikogo nie chce zalatwic (to mnie zalatwiono o czym nizej). ja po prostu nie nazywam bohaterem kogos kto nim nie tylko nie jest ale nigdy nioe byl. Druga rzecz: powolujac sie juz na prawie roczna znajomosc: rzniesz glupa. Mieszanie Kiszczaka z Kaczynskim jest poziomem godnym Stokrotki. to trzecie primo. Po drugie primo, owszem podpisywali tez inni, jak np. Rymkiewicz,  Krol za to jednakze przeprosili i ich pozniejsze czyny o nich swiadcza. Pamietam tez dokladnie losy Kmicica, jak sobie glowe popiolem za grzechy swe posypywal. Niczego takiego u Mrozka sobie nie przypominam. Wreszcie po pierwsze primo: z zadna z ww. postaci Mrozka porownac nie mozna. Jak Ci sie wydaje, dlaczego wladzy tak zalezalo na tym aby stosowny liscik wyluszczyli tzw. intelektualisci? Bo wladza wie, i Ty tez, ze maja w zyciu spolecznym funkcje niemalze kaplanska. Slowem zaczal sie swiat. Wie o tym ksiadz na Kipsni Dolnej i Redacteur en chef najwiekszych koncernow prasowych. Pan Mrozek wypowiedzial sie w liscie skazujacym niewinnych nie jako czlowiek, bo czlowiekow to bylo wtedy w Polsce duzo, mimo hekatomby. Wypowiedzial  sie jako czlowiek piora. 
          "Ja odrozniam w Mrozku rzeczy male od genialnych" to zdanie – fundament III RP. Tym nas wlasnie zalatwiono. Gremialnie uznano niewinnie przelana krew za "rzeczy male" zas co do genialnych, to kazdy, podlug zdolnosci intelektu i stopnia wrazliwosci, uznaje co innego: Ty geniusz Mrozka i Dostojewskiego (porownanie kula w plot, bo on na nikogo nie donosil a Polacy, ktorych ten idiota nienawidzil, mimo ze sam podziwial ich szlachetna postawe na zsylce, byli dlan cudzoziemcami. na swoich on by czegos takiego i w takim tonie  jak Mrozek o polskich emigrantach nigdy nie napisal) inni zas geniusz strategiczny i pracowitosc u Jaruzela, jeszcze inni skromnosc kolejnego "podpisywacza" Mazowieckiego. I, moj Boze, zeby tez magiel byl efektem tych rozroznien…

          Co do twojego ostatniego akapitu o rozroznianiu dziela od zyciorysu. jak juz wyzej, ja nie uwazam dziel Mrozka za jakies perly, choc na bezrybiu i rak ryba. Ale jako pancia z magla moge sie mylic i calkiem mozliwe, ze masz racje Ty nie ja. Skoro jednak postulujesz rozroznianie dziela od zyciorysu, co w warunkach polskich usilowan wyjscia z bagna w jakim jestesmy pod kazdym wzgledem, jest postulatem conjajmniej kuriozalnym, to pozwol sobie zauwazyc, ze ja nie zrobilam nic innego jak Ty: odnioslam sie wlasnie do zyciorysu. czy nacharkalam na Ciebie za to, ze Ty odniosles sie do dziela?
          Life is brutal a smierc jego najbolesniejszym acordem: nie wszyscy pisza laurki przy okazji smierci Autora, ale zaiste, ja moja napisalam po jego smierci  w uroczej Nicei, w nimbie Tworcy, moja "laurka"  nie ma wazkosci decydujacej o byc albo nie byc oczekujacego w celi smierci.

          • Nie pierwszy i nie ostatni to
            Nie pierwszy i nie ostatni to raz, że się wtrącę nieporszony, kiedy ludziska starają się rozgryźć czy dany autor, który dajmy na to był strasznym skurwielem, może być jednocześnie geniuszem, czy też jego skurwielstwo geniusz owy przekreśla. Cóż, nie widzę tu żadnej platformy porozumienia, mówiąc całkiem szczerze. To kwestia swoistej wrażliwości.

            Pamiętam swego czasu jak Gelberg napisał w Tysolu artykuł pt. "Nie można napisać dobrej książki w złej sprawie", czy jakoś podobnie (może niedokładnie pamiętam). Rzecz tyczyła "Popiołu i diamentu" i była cześcią pojedynku na słowa z W. Łysiakiem. Chodziło mniej-więcej o co Wam tu chodzi, tzn. o odpowiedź na pytanie, czy można oddzielić życiorys autora od jego twórczości. Gelberg twierdził, że nie, a Łysiak, że tak. Polecam oba teksty. To taka ciekawostka…

            Pzdr.

          • Nurni, na jakim swiecie ty zyjesz?
            1.Jest Smierc. Jest to cos takiego czego sprowadzanie do dyskusji akademickich o ksiazeczkach, ich wyzszosci czy nizszosci itp. itd. jest jej profanacja. (dlatego odniose sie do tego w ostatnim punkcie.)
            2. Jest smierc i ja wywodze sie akurat z tej tradycji, w ktorej powoduje ona zadume nad Caloscia osoby ludzkiej. I czy sie to komus podoba czy nie, dla tych, ktorych pan Mrozek skazal na smierc prosto z celi smierci czy tez przez wieloletnie zaszczuwanie, ktorych nigdy pozniej Pamieci swiata nie zwrocil,  dla nich, w imie nie zadnych pitolonych dyskusji tylko zwyklej, ludzkiej przyzwoitosci ja nie moge mantrowac z innymi, ze autor Wielkim Poeta byl, bo to jest tylko czesc prawdy o nim, co majestat Smierci bezlitosnie obnaza.
            3. czy mozna dzielo odroznic od autora. alez oczywiscie Nurni, ze mozna. (jeslis ten sam Nurni co sprzed lat na Frondzie, to pozdrawiam). Oczywiscie ze mozna …do czasu. Bowiem zyjemy w czasach dialektyki stalinowskiej: wywracamy swiat na opak. tyle ze innymi metodami.
            Stalin to byl czarodziej-lingwista: stara zasade, ze mozna odroznic dzielo od autora, bosmy przeca wszyscy grzeszni, mozna wykorzystac na gnojenie i…tworcow: coz za blogoslawienstwo! co za krol ten Stalin! Nie tylko ze mozna dawac dupy ale jeszcze podniesione to bedzie do madrosci etapu! Dla dobra ludzkosci! Ludzkosc pozwoli sie gnoic i jeszcze bedzie cmokac z zachwytu i lzy ronic nad meczenstwem wyborow. 
            Bedziemy oko przymykac na prostytucje tworcow, bo oni takie pienkne dziela pisza – ale jesli tak, to…odpieprzcie sie od Generala.

          • Od końca: odpieprzanie się od
            Od końca: odpieprzanie się od generała, to jednak nie to samo co przypierprzanie się (bądź nie) do artysty (takiego, czy innego). Obiektywnie.

            Dalej: to że ktoś był świnią, zrobił coś złego, itede, itepe, ma się nijak do jego talentów w takiej, czy innej dziedzinie. Też obiektywnie. Innymi słowy: Mrożek moralne dno, jak każde inne potencjalne dno, może być dobrym (albo b. dobrym) pisarzem, twórcą, rzeźbiarzem, czy murarzem. I nikt nie mówi, że fakt bycia dobrym pisarzem czy murarzem z automatu oznacza bycie dobrym człowiekiem. Może jestem głupi, ale w tekście jest wyraźnie mowa o tym, że Mrożek był dobrym pisarzem (w ocenie autora), a nie zbiorem cnót wszelakich. Od początku tego dialogu wiedziałem, że się nie zrozumiecie. Dlatego napisałem, że dla Waszej (Twojej i MK) "kłótni" nie ma platformy porozumienia. Dlatego przywołałem pojedynek Gelberg-Łysiak jako ciekawostkę dot. tematu. 

            A propos Stalina-lingwisty: uprawiasz tę samą politykę. Mrożek nie skazał nikogo na śmierć. To jest stalinowskie słowotwórstwo w czystej postaci. Oczywiście można się napinać i jak się troszkę pogłówkuje, to na tzw. luziku obroni się "tezę" o Mrożku skazującym na śmierć. Tak samo można zrobić z L. Kaczyńskiego architekta IIIRP (argument MK się kłania).

            Krótko, na koniec: podpisując list Mrożek popełnił zły uczynek. Ale to nie oznacza, że nie może dla kogoś być dobrym pisarzem. Tym bardziej, że ten ktoś wyraźnie podkreśla popełnione zło i skupia się na twórczości.

            Pzdr.

            P.S. Nurni to inna osoba. Znamy się od lat i wiele razy tłumaczyliśmy ludziom tę pomyłkę…