Reklama

Nie wiem czy to z okazji 1 kwi

Nie wiem czy to z okazji 1 kwietnia, ale żydowska gazeta dla ogłupionych Polaków na pierwszej stronie publikuje sensację. Niesamowity, jak na polskie realia zwrot, do oszołomów smoleńskich, tych hien cmentarnych naćpanych helem, dołączają naukowcy z UW. Zanim kolorowe pisemko doniosło o zwrocie, tu i ówdzie przebąkiwało się, że na tego rodzaju badania jest absolutna blokada, nie ma odważnych, którzy chcieliby się dotknąć tematu. Wydaje się jednak, że podobne stwierdzenia są spiskowaniem, w dodatku żenującym, w końcu żyjemy w wolnym państwie prawa i wypełniamy normy Unii Europejskiej. Do tego stopnia jesteśmy luźni i swobodni, że pan Ostachowicz w ostatniej chwili wycofał IRCH-ę (dla młodszych, Inspekcja Robotniczo-Chłopska, takie ORMO gospodarcze) z innego uniwersytetu, gdy jeden z magistrów napisał bardzo dobrą pracę o Bolku. Gdyby się okazało, że żydowska gazeta dla ogłupionych Polaków, nie zjechała z dowcipem niżej niż dotąd tkwiła, mamy nie lada gratkę. Jeden z odważnych profesorów twierdzi na przykład i dokładnie tak samo, jak wszystkie oszołomy, że w bagnie radzieckim nie wykonano żadnych elementarnych badań. Później dodaje jeszcze odważniej, że nie może być mowy o żadnym śledztwie. Ale już całkiem brawurowo wspomina, że dyskutowanie o brzozie w zderzeniu ze skrzydłem, od czasu Newtona jest bezprzedmiotowe, ponieważ zasady dynamiki rozwiązują takie „zagadki” dotąd rozstrzygane przez socjopatycznych etymologów, reżyserów i producentów tanich win. Profesor Piela – tak się nazywa ten samobójca, który dzięki Bogu tytułu już się dorobił, bo po tej deklaracji na awanse liczyć nie może. Skończy nieborak, profesor, jako frustrat siejący nienawiść i dzielący Polaków, jako nekrofag, co wytłumaczy socjopatyczny etymolog i wyreżyseruje psychopatyczny reżyser, a potem wszyscy poleją sobie taniego wina z Biłgoraja.

Reklama

Gdy się brałem za pisanie tego felietoniku, oczywiście przeszył mnie dobrze znany dreszcz. Znów, k…a, o tym Smoleńsku?! A znów, k…a!!! I jak długo jeszcze, ku..a?! A do skutku ku..a! Nigdy dość Smoleńska, dopóki ta sprawa będzie obrazować całą nędzę i rozpacz rozkręcaną przez obecnie rządzących, no i tu mam problem ze epitetem, ponieważ zaprzańcy to za mało, a pajace to za łagodnie, niech będzie po staropolsku – kutasy. Zatem Smoleńsk dotąd będzie na mojej klawiaturze i przede wszystkim w mojej głowie, dopóki kutasom nie rzuci się prawdy w załgane i sprzedajne ślepia. Pozwalam sobie na bezkompromisowość, również w „warstwie językowej”, ponieważ cackanie się z kutasami, uleganie tym wszystkim: „jątrzenie”, „tańczenie na grobach”, „szaleństwo smoleńskie”, jest taktyką i celem kutasów. Kto ma ochotę niech sobie pod dyktando kutasów żyje, mnie żaden kutas tematyki i ram myślenia narzucał nie będzie. Smoleńsk, Smoleńsk i jeszcze raz Smoleńsk! W chwili, gdy usłyszę racjonalny, poparty nauką, obraz zdarzeń, zamykam się i słowem nie pisnę, bo ja tego „króliczka” nie chce gonić, ja z tego króliczka chcę zrobić pasztet. Żadne żale, lamenty, dowcipy, prośby, tym bardziej groźby mnie nie przekonają. Taką mam pasję, absolutnie mnie temat smoleński nie nudzi, właściwie dnia bez Smoleńska nie mogę wytrzymać, bo każdego dnia jakiś kutas mi o Smoleńsku przypomina, ale to w taki sposób, że się nie da zapomnieć. O! Choćby ten ostatni wybryk, kutasa w krótkich majtkach, ten spektakl telefoniczny. Jezus Maria! Co to było?

Dowcip nie dowcip, ale takich odważnych i poważnych ruchów widać coraz więcej, trudno mi powiedzieć z czego to może wynikać, niemniej mogę się, przy niedzieli, pocieszać dwoma podejrzeniami. W pierwszym rzędzie podejrzewam, że wpływy i władza kutasów się kończy, taki warunek zwykle bywał wstępnym, przy wszelkiego rodzaju odważnych deklaracjach. Tak zwane środowiska, czy to naukowe, czy dziennikarskie, chętnie się zapisywały do Solidarności, gdy już Gierek przestał rozdawać medale. Nie piję do tych odważnych ludzi z UW, bo Oni akurat przecierają szlaki i póki co idą z pełnym ryzykiem, w ciemno, ale za nimi na pewno pójdą kolejni, którzy „zawsze mieli wątpliwości”. W drugim rzędzie podejrzewam, że w zakulisowych rozmowach naukowców rozlegał się wilki stukot, niesamowity łoskot, jakby ktoś skrzydłem brzozy łamał. Ten rumor był wywołany pukaniem się w czoło, ale bynajmniej nie o hel chodziło i nie bombę baryczną, ale „wyliczenia”, trajektorie, sekcje, mechanikę, dynamikę, kinetykę, co wszystko razem jednym zderzeniem samolotu z ziemią usiłowano znieść. Na taki przełom w nauce, naukowcy zgodzić się nie mogli, gdyby się zgodzili musieliby się uznać za absolutnych ignorantów i znachorów, cała ich wiedza okazałaby się zabobonem. Naukowcy mają wysokie mniemanie o sobie i w końcu rozum napędzany ego musiał pokonać strach i propagandową tandetę. Odwagi naukowcy! Witajcie wśród pełnych jadu nekrofagów i oszołomów! Pozostaje wyjaśnić, skąd ten tytuł? To taka moja prymitywna satysfakcja, a związek z treścią jest taki, że podobni „naukowcy”, demiurgowie kinetyczni, będą padać jak kawki, czyli jak Artymowicze. Pajacyk Artymowicz nie zdążył się zapisać do Solidarności, a co gorsze dla niego, PZPR go rzuciła na ostatnią straceńczą wojnę propagandową. Bywa, ale też są tacy, którzy twierdzą, że frajerem do wynajęcia trzeba się urodzić lub przynajmniej mieć to coś. Artymowicz się urodził i ma tego czegoś pod dostatkiem.

Reklama

75 KOMENTARZE

      • szczęscie że nie żąda dowodu.
        http://wpolityce.pl/wydarzenia/25845-ujawniamy-jak-wladze-uniwersytetu-warszawskiego-rzucaja-klody-pod-nogi-tym-naukowcom-ktorzy-chca-szukac-prawdy-w-sprawie-smolenska

        Może trzeba było zrobić manifestację pod uniwersytetem, w obronie wolności słowa? Tylko 8 marca już minął.

        “Bezpośrednią przyczyną wybuchu zajść była demonstracja studentów pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie (30 stycznia 1968) przeciwko zdjęciu przez cenzurę spektaklu Dziady
        Po zakończeniu spektaklu skandowano hasło “Niepodległość bez cenzury”, wymyślone przez Karola Modzelewskiego. Rozlegały się także okrzyki: “Chcemy kultury bez cenzury!”. Po wyjściu z teatru ok. dwustuosobowy tłum (złożony w większości ze studentów) ruszył w kierunku pomnika Adama Mickiewicza z transparentami “Żądamy dalszych przedstawień”, który złożono u stóp pomnika. Milicja z początku nie interweniowała, dopiero po kilku minutach rozpędziła manifestację pałkami i aresztowała 35 manifestantów, z których dziewięciu pociągnięto do odpowiedzialności przed kolegium karno-administracyjnym. Dwóch studentów Uniwersytetu Warszawskiego, na wniosek ministra szkolnictwa wyższego Henryka Jabłońskiego, relegowano z uczelni za przedstawienie relacji z zajść reporterom prasy francuskiej. Byli to Adam Michnik i Henryk Szlajfer.”

      • szczęscie że nie żąda dowodu.
        http://wpolityce.pl/wydarzenia/25845-ujawniamy-jak-wladze-uniwersytetu-warszawskiego-rzucaja-klody-pod-nogi-tym-naukowcom-ktorzy-chca-szukac-prawdy-w-sprawie-smolenska

        Może trzeba było zrobić manifestację pod uniwersytetem, w obronie wolności słowa? Tylko 8 marca już minął.

        “Bezpośrednią przyczyną wybuchu zajść była demonstracja studentów pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie (30 stycznia 1968) przeciwko zdjęciu przez cenzurę spektaklu Dziady
        Po zakończeniu spektaklu skandowano hasło “Niepodległość bez cenzury”, wymyślone przez Karola Modzelewskiego. Rozlegały się także okrzyki: “Chcemy kultury bez cenzury!”. Po wyjściu z teatru ok. dwustuosobowy tłum (złożony w większości ze studentów) ruszył w kierunku pomnika Adama Mickiewicza z transparentami “Żądamy dalszych przedstawień”, który złożono u stóp pomnika. Milicja z początku nie interweniowała, dopiero po kilku minutach rozpędziła manifestację pałkami i aresztowała 35 manifestantów, z których dziewięciu pociągnięto do odpowiedzialności przed kolegium karno-administracyjnym. Dwóch studentów Uniwersytetu Warszawskiego, na wniosek ministra szkolnictwa wyższego Henryka Jabłońskiego, relegowano z uczelni za przedstawienie relacji z zajść reporterom prasy francuskiej. Byli to Adam Michnik i Henryk Szlajfer.”

      • szczęscie że nie żąda dowodu.
        http://wpolityce.pl/wydarzenia/25845-ujawniamy-jak-wladze-uniwersytetu-warszawskiego-rzucaja-klody-pod-nogi-tym-naukowcom-ktorzy-chca-szukac-prawdy-w-sprawie-smolenska

        Może trzeba było zrobić manifestację pod uniwersytetem, w obronie wolności słowa? Tylko 8 marca już minął.

        “Bezpośrednią przyczyną wybuchu zajść była demonstracja studentów pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie (30 stycznia 1968) przeciwko zdjęciu przez cenzurę spektaklu Dziady
        Po zakończeniu spektaklu skandowano hasło “Niepodległość bez cenzury”, wymyślone przez Karola Modzelewskiego. Rozlegały się także okrzyki: “Chcemy kultury bez cenzury!”. Po wyjściu z teatru ok. dwustuosobowy tłum (złożony w większości ze studentów) ruszył w kierunku pomnika Adama Mickiewicza z transparentami “Żądamy dalszych przedstawień”, który złożono u stóp pomnika. Milicja z początku nie interweniowała, dopiero po kilku minutach rozpędziła manifestację pałkami i aresztowała 35 manifestantów, z których dziewięciu pociągnięto do odpowiedzialności przed kolegium karno-administracyjnym. Dwóch studentów Uniwersytetu Warszawskiego, na wniosek ministra szkolnictwa wyższego Henryka Jabłońskiego, relegowano z uczelni za przedstawienie relacji z zajść reporterom prasy francuskiej. Byli to Adam Michnik i Henryk Szlajfer.”

  1. ruch po namyśle
    Tak, zgadza się.
    Niewielka część naukowców jest taka jak trzeba, złożona z pasjonatów, wariatów o osłabionym instynkcie samozachowawczym. Wyskakują samobójczym ruchem przed orkiestrę robiąc pożyteczny szum tylko dlatego, że oficjalny raport podważa powszechne prawa fizyki.
    Cała reszta to zawodowcy, podchodzący do swej roboty profesjonalnie, nie ruszą palcem jeśli temat jest trefny i nie da się na nim zarobić.
    Jednak żal im patrzeć gdy koło nosa, za sprawą niepodważalnego werdyktu MAK przechodzi taki obszar wieloletnich badań.
    Ileż doktoratów i habilitacji można by na tym zrobić, ile grantów załapać.
    Niezależnie od intencji, objawy bulgotania w bagienku naukowym dają jakieś nadzieje.

  2. ruch po namyśle
    Tak, zgadza się.
    Niewielka część naukowców jest taka jak trzeba, złożona z pasjonatów, wariatów o osłabionym instynkcie samozachowawczym. Wyskakują samobójczym ruchem przed orkiestrę robiąc pożyteczny szum tylko dlatego, że oficjalny raport podważa powszechne prawa fizyki.
    Cała reszta to zawodowcy, podchodzący do swej roboty profesjonalnie, nie ruszą palcem jeśli temat jest trefny i nie da się na nim zarobić.
    Jednak żal im patrzeć gdy koło nosa, za sprawą niepodważalnego werdyktu MAK przechodzi taki obszar wieloletnich badań.
    Ileż doktoratów i habilitacji można by na tym zrobić, ile grantów załapać.
    Niezależnie od intencji, objawy bulgotania w bagienku naukowym dają jakieś nadzieje.

  3. ruch po namyśle
    Tak, zgadza się.
    Niewielka część naukowców jest taka jak trzeba, złożona z pasjonatów, wariatów o osłabionym instynkcie samozachowawczym. Wyskakują samobójczym ruchem przed orkiestrę robiąc pożyteczny szum tylko dlatego, że oficjalny raport podważa powszechne prawa fizyki.
    Cała reszta to zawodowcy, podchodzący do swej roboty profesjonalnie, nie ruszą palcem jeśli temat jest trefny i nie da się na nim zarobić.
    Jednak żal im patrzeć gdy koło nosa, za sprawą niepodważalnego werdyktu MAK przechodzi taki obszar wieloletnich badań.
    Ileż doktoratów i habilitacji można by na tym zrobić, ile grantów załapać.
    Niezależnie od intencji, objawy bulgotania w bagienku naukowym dają jakieś nadzieje.

  4. Profesor Zdzisław Śloderbach z Opola
    powiedział ,,tupolew nie był z tektury”. To jest jeden z GARSTKI negujących oficjalny przebieg katastrofy, przypomnijmy – wymyślony 13 kwietnia przez nadwornego fotografa Specnazu.
    Kiedy Antoni Macierewicz przyjechał na spotkanie z mieszkańcami Opola, wspomniany wcześniej profesor Śloderbach wygłosił ,,słowo wstępne” a jakiś konferansjer zapowiedział Macierewicza jako ,,współzałożyciela” KOR-u. Na co Antoni Macierewicz tak zareagował : nie współzałozyciela a założyciela KOR-u, bo dzisiaj się okazało, że tam było pół Polski.

  5. Profesor Zdzisław Śloderbach z Opola
    powiedział ,,tupolew nie był z tektury”. To jest jeden z GARSTKI negujących oficjalny przebieg katastrofy, przypomnijmy – wymyślony 13 kwietnia przez nadwornego fotografa Specnazu.
    Kiedy Antoni Macierewicz przyjechał na spotkanie z mieszkańcami Opola, wspomniany wcześniej profesor Śloderbach wygłosił ,,słowo wstępne” a jakiś konferansjer zapowiedział Macierewicza jako ,,współzałożyciela” KOR-u. Na co Antoni Macierewicz tak zareagował : nie współzałozyciela a założyciela KOR-u, bo dzisiaj się okazało, że tam było pół Polski.

  6. Profesor Zdzisław Śloderbach z Opola
    powiedział ,,tupolew nie był z tektury”. To jest jeden z GARSTKI negujących oficjalny przebieg katastrofy, przypomnijmy – wymyślony 13 kwietnia przez nadwornego fotografa Specnazu.
    Kiedy Antoni Macierewicz przyjechał na spotkanie z mieszkańcami Opola, wspomniany wcześniej profesor Śloderbach wygłosił ,,słowo wstępne” a jakiś konferansjer zapowiedział Macierewicza jako ,,współzałożyciela” KOR-u. Na co Antoni Macierewicz tak zareagował : nie współzałozyciela a założyciela KOR-u, bo dzisiaj się okazało, że tam było pół Polski.

  7. Żadnych emocji i sama
    Żadnych emocji i sama kartkówka, bo jaka nauka? Do czego jest potrzebna nauka, żeby odpowiedzieć na proste pytania:

    a) Polityczne. Jarosław miał lecieć z Lechem. Moim zdaniem absurd, z powodów, które wymieniłem, emocjonalnie, rodzinnie, politycznie i propagandowo nierealne. Po co kpić bezmyślnie? Ludziom się nie dziwię, że zadają takie pytania. Jak się jest nie raz, nie dwa, ale milion razy robionym w ch..a, to się już niczemu i nikomu nie wierzy – SŁUSZNIE. Dlatego słusznie, że debil łyka, inteligent pyta.
    b) Płomienie i pożar. No naprawdę nie trzeba doktoratu, żeby wiedzieć, że coś się spala w powietrzu moment, a coś innego na ziemi dłużej. Po co te wszystkie “Wrony” latają, zanim nie wypalą i wylądują na podwoziu z wybitym bezpiecznikiem? No chyba po to, żeby nie je..o? Dlaczego Wrona lecąc na zje..m CENTRALNYM układzie dostaje order, a nieboszczyk Protasiuk, któremu przypisano, a nie udowodniono, ma obszczany nagrobek?

    Jeszcze raz proszę. Zostawmy w cholerę tego Kaczyńskiego i Tuska, Palikota i Szczukę, ale nie przekreślajmy tego, co wypociliśmy w podstawówce. Umiem pyskować jak wszyscy i przepraszać jak nikt, ale na razie czuję się obrażany, tymi pierdołami opisowymi. Brzoza? Prosta rzecz. Drobiny metalu na tej brzozie i drobiny brzozy na tym skrzydle. Gdzie to jest? I dlaczego tego nie ma? Jak mi się włamali do chałupy, to prosty posterunkowy ściągał odciski ze słoików z kiszonymi ogórkami, co do dziś mnie boli, bo drobne kutasy ukradły plewy, a najlepsze zostawiły. Markiz, to jest elementarz, najtańsze kryminały. Chcesz to się pośmiejemy z Kaczora, tego martwego i żywego, spokojnie znajdę obszar, ale nie róbmy jaj z 2 plus jeden

  8. Żadnych emocji i sama
    Żadnych emocji i sama kartkówka, bo jaka nauka? Do czego jest potrzebna nauka, żeby odpowiedzieć na proste pytania:

    a) Polityczne. Jarosław miał lecieć z Lechem. Moim zdaniem absurd, z powodów, które wymieniłem, emocjonalnie, rodzinnie, politycznie i propagandowo nierealne. Po co kpić bezmyślnie? Ludziom się nie dziwię, że zadają takie pytania. Jak się jest nie raz, nie dwa, ale milion razy robionym w ch..a, to się już niczemu i nikomu nie wierzy – SŁUSZNIE. Dlatego słusznie, że debil łyka, inteligent pyta.
    b) Płomienie i pożar. No naprawdę nie trzeba doktoratu, żeby wiedzieć, że coś się spala w powietrzu moment, a coś innego na ziemi dłużej. Po co te wszystkie “Wrony” latają, zanim nie wypalą i wylądują na podwoziu z wybitym bezpiecznikiem? No chyba po to, żeby nie je..o? Dlaczego Wrona lecąc na zje..m CENTRALNYM układzie dostaje order, a nieboszczyk Protasiuk, któremu przypisano, a nie udowodniono, ma obszczany nagrobek?

    Jeszcze raz proszę. Zostawmy w cholerę tego Kaczyńskiego i Tuska, Palikota i Szczukę, ale nie przekreślajmy tego, co wypociliśmy w podstawówce. Umiem pyskować jak wszyscy i przepraszać jak nikt, ale na razie czuję się obrażany, tymi pierdołami opisowymi. Brzoza? Prosta rzecz. Drobiny metalu na tej brzozie i drobiny brzozy na tym skrzydle. Gdzie to jest? I dlaczego tego nie ma? Jak mi się włamali do chałupy, to prosty posterunkowy ściągał odciski ze słoików z kiszonymi ogórkami, co do dziś mnie boli, bo drobne kutasy ukradły plewy, a najlepsze zostawiły. Markiz, to jest elementarz, najtańsze kryminały. Chcesz to się pośmiejemy z Kaczora, tego martwego i żywego, spokojnie znajdę obszar, ale nie róbmy jaj z 2 plus jeden

  9. Żadnych emocji i sama
    Żadnych emocji i sama kartkówka, bo jaka nauka? Do czego jest potrzebna nauka, żeby odpowiedzieć na proste pytania:

    a) Polityczne. Jarosław miał lecieć z Lechem. Moim zdaniem absurd, z powodów, które wymieniłem, emocjonalnie, rodzinnie, politycznie i propagandowo nierealne. Po co kpić bezmyślnie? Ludziom się nie dziwię, że zadają takie pytania. Jak się jest nie raz, nie dwa, ale milion razy robionym w ch..a, to się już niczemu i nikomu nie wierzy – SŁUSZNIE. Dlatego słusznie, że debil łyka, inteligent pyta.
    b) Płomienie i pożar. No naprawdę nie trzeba doktoratu, żeby wiedzieć, że coś się spala w powietrzu moment, a coś innego na ziemi dłużej. Po co te wszystkie “Wrony” latają, zanim nie wypalą i wylądują na podwoziu z wybitym bezpiecznikiem? No chyba po to, żeby nie je..o? Dlaczego Wrona lecąc na zje..m CENTRALNYM układzie dostaje order, a nieboszczyk Protasiuk, któremu przypisano, a nie udowodniono, ma obszczany nagrobek?

    Jeszcze raz proszę. Zostawmy w cholerę tego Kaczyńskiego i Tuska, Palikota i Szczukę, ale nie przekreślajmy tego, co wypociliśmy w podstawówce. Umiem pyskować jak wszyscy i przepraszać jak nikt, ale na razie czuję się obrażany, tymi pierdołami opisowymi. Brzoza? Prosta rzecz. Drobiny metalu na tej brzozie i drobiny brzozy na tym skrzydle. Gdzie to jest? I dlaczego tego nie ma? Jak mi się włamali do chałupy, to prosty posterunkowy ściągał odciski ze słoików z kiszonymi ogórkami, co do dziś mnie boli, bo drobne kutasy ukradły plewy, a najlepsze zostawiły. Markiz, to jest elementarz, najtańsze kryminały. Chcesz to się pośmiejemy z Kaczora, tego martwego i żywego, spokojnie znajdę obszar, ale nie róbmy jaj z 2 plus jeden

  10. No i jeszcze jedno, w kwesti

    No i jeszcze jedno, w kwesti odważnych i milczących i żeby nie było, że skamlę, chociaż będzie to tak wyglądało, ale w "d" ma jak wygląda. Proszę zwrócić uwagę na "r" Onet i "r" Adtaily. Pierwszy blok to jest ITI, czyli TVN, Onet i stadion w Warszawie, drugi to jest Michnik, czyli Agora. Jedno i drugie jest wyłączone i to nie po skrypcie, bo poniżej wklejam "moje" zarobki z dzisiejszego dnia, gdzie łaski jest ćwierć i o sterowanym napędzaniu koniunktury nie ma mowy. Z drugiej strony, te największe graficzne "r" (oczko) są z USA i wielkiego świata, nigdy nie zniknęły, po żadnej treści i chociaż za grosze (w sumiejakieś 700 złotych miesięcznie), treści nie recenzują. Kasy z tego jest tyle, że można się opychać owsianką do woli. Nawet na takich niszowych portalach, albo i nie niszowych, zależy jak na to patrzeć, jest dyscyplina niepokornych na kilku płaszczyznach i zaczyna się od finasowej, a kończy na wariatkowie. 

    Dzień z Onet:

     

    • Dlatego dopisałem słowa Macierewicza
      spóźnionego wtedy mocno, ale – jak zawsze – bardzo przytomnego. I najciekawsze, wbrew temu, co różne bydło wmawia Antoniemu – zawsze opanowany i przesadnie grzeczny. Kuroń był tak pokręcony, jak całe jego życie. Osobiście wiązał czerwone chusty Czerwonym Harcerzom. Żeby później być gwałconym w peerelowskim więzieniu na oczach naczelnika. Którego spotkał po latach, jako posła PZPR w kontraktowym sejmie. I zamiast obić ten czerwony ryj, wypłakał się wszystkim – ze szczegółami. Ten sam Jacek Kuroń umożliwił wybór bandyty w ciemnych okularach, ruskiego psa łańcuchowego – Jaruzelskiego – na prezydenta ,,wolnej Polski”.
      Chyba lepiej mógł przejść do historii, niż jako autor ,,kuroniówek”.

      • No widzisz, ale to jest
        No widzisz, ale to jest dramat człowieka, nie jakiś kolorowy TV i Whisky do celi, a potem Agora. Najgłupsza z możliwych wypowiedzi Kaczora: “13-to letnia dziewczynka na gestapo”, chociaż Niesiołowskiemu, to za mało powiedziane. Jeśli było jak mówisz, to tym bardziej mnie intryguje Kuroń. Ani Ty, ani ja nie wiemy, jak się zachowamy w “okolicznościach”. W 1984 jest przepis na każdego z nas, jeden sprzeda własne dziecko jak nie dostanie batonika, inny podda się przy ostatnim wyrwanym paznokciu. Wydaje mi się, że nie można jedną miarą traktować Kuronia i Michnika. Zresztą powiem więcej. Jeśli ktoś ma zajoba ideologicznego i jest w tym autentyczny, to jest coś zupełnie innego niż cynizm Szechtera. Z drugiej strony zgoda, syndrom sztokholmski, nie ogon kota. Nie wiem, sam nie wiem, w samym środku siebie czuję, że Kuroń, to nie Michnik.

        • To nie Kuroń wymyslił ,,wasz prezydent nasz premier”
          ale nie pojmuję tego człowieka. Zupełnie. Właśnie z powodów, które opisałem. I nie chodzi o jakąś prostacką zemstę, tym bardziej, że Kuroń był porywczy i potrafił się bić. Ale o jakiś elementarz przyzwoitości, jeżeli się w Dekalog nie wierzy.

          • skala
            W przypadku skrajnych przewinień kończy się skala, i nie można reagować w sposób dla nich odpowiedni, bo niby jak? Trza by ubić gada siekierą przy ludziach.
            Dać w ryj to można za różne świństewka.

        • kuroniówki
          Kuroń tak gadał jak myślał, tak myślał jak wyglądał. Całkowicie spójna osobowość. Czasem się mylił, ale wtedy odszczekiwał, i zmieniał zdanie bez skrępowania.
          Miał w dupie to co o nim myślą inni.
          Nie pamiętam jakie miał poglądy “narodowe”. Czy dla niego jako socjalisty w typie przedwojennym, najważniejsze było dobro mas pracujących jako takich, czy jako Polaków?
          W czasach Kuronie nie był to problem palący, teraz trochę jest.
          Wpadliśmy w taki dół, że Premier może być nawet satanistą czy komuchem, byle miał fioła na punkcie niepodległości, inaczej koniec.

  11. No i jeszcze jedno, w kwesti

    No i jeszcze jedno, w kwesti odważnych i milczących i żeby nie było, że skamlę, chociaż będzie to tak wyglądało, ale w "d" ma jak wygląda. Proszę zwrócić uwagę na "r" Onet i "r" Adtaily. Pierwszy blok to jest ITI, czyli TVN, Onet i stadion w Warszawie, drugi to jest Michnik, czyli Agora. Jedno i drugie jest wyłączone i to nie po skrypcie, bo poniżej wklejam "moje" zarobki z dzisiejszego dnia, gdzie łaski jest ćwierć i o sterowanym napędzaniu koniunktury nie ma mowy. Z drugiej strony, te największe graficzne "r" (oczko) są z USA i wielkiego świata, nigdy nie zniknęły, po żadnej treści i chociaż za grosze (w sumiejakieś 700 złotych miesięcznie), treści nie recenzują. Kasy z tego jest tyle, że można się opychać owsianką do woli. Nawet na takich niszowych portalach, albo i nie niszowych, zależy jak na to patrzeć, jest dyscyplina niepokornych na kilku płaszczyznach i zaczyna się od finasowej, a kończy na wariatkowie. 

    Dzień z Onet:

     

    • Dlatego dopisałem słowa Macierewicza
      spóźnionego wtedy mocno, ale – jak zawsze – bardzo przytomnego. I najciekawsze, wbrew temu, co różne bydło wmawia Antoniemu – zawsze opanowany i przesadnie grzeczny. Kuroń był tak pokręcony, jak całe jego życie. Osobiście wiązał czerwone chusty Czerwonym Harcerzom. Żeby później być gwałconym w peerelowskim więzieniu na oczach naczelnika. Którego spotkał po latach, jako posła PZPR w kontraktowym sejmie. I zamiast obić ten czerwony ryj, wypłakał się wszystkim – ze szczegółami. Ten sam Jacek Kuroń umożliwił wybór bandyty w ciemnych okularach, ruskiego psa łańcuchowego – Jaruzelskiego – na prezydenta ,,wolnej Polski”.
      Chyba lepiej mógł przejść do historii, niż jako autor ,,kuroniówek”.

      • No widzisz, ale to jest
        No widzisz, ale to jest dramat człowieka, nie jakiś kolorowy TV i Whisky do celi, a potem Agora. Najgłupsza z możliwych wypowiedzi Kaczora: “13-to letnia dziewczynka na gestapo”, chociaż Niesiołowskiemu, to za mało powiedziane. Jeśli było jak mówisz, to tym bardziej mnie intryguje Kuroń. Ani Ty, ani ja nie wiemy, jak się zachowamy w “okolicznościach”. W 1984 jest przepis na każdego z nas, jeden sprzeda własne dziecko jak nie dostanie batonika, inny podda się przy ostatnim wyrwanym paznokciu. Wydaje mi się, że nie można jedną miarą traktować Kuronia i Michnika. Zresztą powiem więcej. Jeśli ktoś ma zajoba ideologicznego i jest w tym autentyczny, to jest coś zupełnie innego niż cynizm Szechtera. Z drugiej strony zgoda, syndrom sztokholmski, nie ogon kota. Nie wiem, sam nie wiem, w samym środku siebie czuję, że Kuroń, to nie Michnik.

        • To nie Kuroń wymyslił ,,wasz prezydent nasz premier”
          ale nie pojmuję tego człowieka. Zupełnie. Właśnie z powodów, które opisałem. I nie chodzi o jakąś prostacką zemstę, tym bardziej, że Kuroń był porywczy i potrafił się bić. Ale o jakiś elementarz przyzwoitości, jeżeli się w Dekalog nie wierzy.

          • skala
            W przypadku skrajnych przewinień kończy się skala, i nie można reagować w sposób dla nich odpowiedni, bo niby jak? Trza by ubić gada siekierą przy ludziach.
            Dać w ryj to można za różne świństewka.

        • kuroniówki
          Kuroń tak gadał jak myślał, tak myślał jak wyglądał. Całkowicie spójna osobowość. Czasem się mylił, ale wtedy odszczekiwał, i zmieniał zdanie bez skrępowania.
          Miał w dupie to co o nim myślą inni.
          Nie pamiętam jakie miał poglądy “narodowe”. Czy dla niego jako socjalisty w typie przedwojennym, najważniejsze było dobro mas pracujących jako takich, czy jako Polaków?
          W czasach Kuronie nie był to problem palący, teraz trochę jest.
          Wpadliśmy w taki dół, że Premier może być nawet satanistą czy komuchem, byle miał fioła na punkcie niepodległości, inaczej koniec.

  12. No i jeszcze jedno, w kwesti

    No i jeszcze jedno, w kwesti odważnych i milczących i żeby nie było, że skamlę, chociaż będzie to tak wyglądało, ale w "d" ma jak wygląda. Proszę zwrócić uwagę na "r" Onet i "r" Adtaily. Pierwszy blok to jest ITI, czyli TVN, Onet i stadion w Warszawie, drugi to jest Michnik, czyli Agora. Jedno i drugie jest wyłączone i to nie po skrypcie, bo poniżej wklejam "moje" zarobki z dzisiejszego dnia, gdzie łaski jest ćwierć i o sterowanym napędzaniu koniunktury nie ma mowy. Z drugiej strony, te największe graficzne "r" (oczko) są z USA i wielkiego świata, nigdy nie zniknęły, po żadnej treści i chociaż za grosze (w sumiejakieś 700 złotych miesięcznie), treści nie recenzują. Kasy z tego jest tyle, że można się opychać owsianką do woli. Nawet na takich niszowych portalach, albo i nie niszowych, zależy jak na to patrzeć, jest dyscyplina niepokornych na kilku płaszczyznach i zaczyna się od finasowej, a kończy na wariatkowie. 

    Dzień z Onet:

     

    • Dlatego dopisałem słowa Macierewicza
      spóźnionego wtedy mocno, ale – jak zawsze – bardzo przytomnego. I najciekawsze, wbrew temu, co różne bydło wmawia Antoniemu – zawsze opanowany i przesadnie grzeczny. Kuroń był tak pokręcony, jak całe jego życie. Osobiście wiązał czerwone chusty Czerwonym Harcerzom. Żeby później być gwałconym w peerelowskim więzieniu na oczach naczelnika. Którego spotkał po latach, jako posła PZPR w kontraktowym sejmie. I zamiast obić ten czerwony ryj, wypłakał się wszystkim – ze szczegółami. Ten sam Jacek Kuroń umożliwił wybór bandyty w ciemnych okularach, ruskiego psa łańcuchowego – Jaruzelskiego – na prezydenta ,,wolnej Polski”.
      Chyba lepiej mógł przejść do historii, niż jako autor ,,kuroniówek”.

      • No widzisz, ale to jest
        No widzisz, ale to jest dramat człowieka, nie jakiś kolorowy TV i Whisky do celi, a potem Agora. Najgłupsza z możliwych wypowiedzi Kaczora: “13-to letnia dziewczynka na gestapo”, chociaż Niesiołowskiemu, to za mało powiedziane. Jeśli było jak mówisz, to tym bardziej mnie intryguje Kuroń. Ani Ty, ani ja nie wiemy, jak się zachowamy w “okolicznościach”. W 1984 jest przepis na każdego z nas, jeden sprzeda własne dziecko jak nie dostanie batonika, inny podda się przy ostatnim wyrwanym paznokciu. Wydaje mi się, że nie można jedną miarą traktować Kuronia i Michnika. Zresztą powiem więcej. Jeśli ktoś ma zajoba ideologicznego i jest w tym autentyczny, to jest coś zupełnie innego niż cynizm Szechtera. Z drugiej strony zgoda, syndrom sztokholmski, nie ogon kota. Nie wiem, sam nie wiem, w samym środku siebie czuję, że Kuroń, to nie Michnik.

        • To nie Kuroń wymyslił ,,wasz prezydent nasz premier”
          ale nie pojmuję tego człowieka. Zupełnie. Właśnie z powodów, które opisałem. I nie chodzi o jakąś prostacką zemstę, tym bardziej, że Kuroń był porywczy i potrafił się bić. Ale o jakiś elementarz przyzwoitości, jeżeli się w Dekalog nie wierzy.

          • skala
            W przypadku skrajnych przewinień kończy się skala, i nie można reagować w sposób dla nich odpowiedni, bo niby jak? Trza by ubić gada siekierą przy ludziach.
            Dać w ryj to można za różne świństewka.

        • kuroniówki
          Kuroń tak gadał jak myślał, tak myślał jak wyglądał. Całkowicie spójna osobowość. Czasem się mylił, ale wtedy odszczekiwał, i zmieniał zdanie bez skrępowania.
          Miał w dupie to co o nim myślą inni.
          Nie pamiętam jakie miał poglądy “narodowe”. Czy dla niego jako socjalisty w typie przedwojennym, najważniejsze było dobro mas pracujących jako takich, czy jako Polaków?
          W czasach Kuronie nie był to problem palący, teraz trochę jest.
          Wpadliśmy w taki dół, że Premier może być nawet satanistą czy komuchem, byle miał fioła na punkcie niepodległości, inaczej koniec.

  13. Nie brzoza, ale co innego
    ciągle mnie zastanawia. Nie pamiętam czy ustalono finalnie związek tej zerwanej linii wysokiego napięcia z katastrofą. Gdzieś teraz widziałem, że samolot był ponoć 400 metrów nad linią. Gdzieś indziej, że mógł zaczepić i o te druty. Taki drut w porównaniu z brzozą jest bardzo cienki i zachowuje się jak np. żyłka wędkarska, która jak wiadomo potrafi przeciąć to i owo. Dziwne byłoby też gdyby linię W.N. szlag trafił np. 10 minut przed katastrofą, co sugerowałoby jakieś inne grubej kategorii “zdarzenie”. Również przy kontakcie samolotu z taką linią, jeśli jest pod napięciem jeszcze (nawet szczątkowym przy nieuziemionej linii), oprócz uszkodzeń mechanicznych mogłaby ulec uszkodzeniu elektronika sterująca – nawet tak stara i toporna (?) jak w TU. Przepraszam, ale nie sprawdziłem tego dokładnie jak z tą linią było, ale przy tej mnogości hipotez i co “lepszych” “ustawianych” raportów to już ciężko coś wyrokować.

    • Nie mam sił poszukać, ale na
      Nie mam sił poszukać, ale na bank jest taka tabela i to chyba w “raporcie’ MAK, gdzie masz wszystkie brzozy (NIE MYLĘ SIĘ, BRZOZY, NIE BRZOZĘ) i linie energetyczne. Jak się mylę to niech mnie ktoś poprawi, ale ta linia energetyczna była przecięta w raporcie na 7 metrach, albo jakoś tak (plus minus metrów dwa). Pierwsze wersje z linią i nawet godziną tragedii były takie jakie były. Za godzinę 8:56 oddam jaja, tak nas karmiono przez bodaj dwa tygodnie i też pamietam, że Donald z ruską elektrownią ustalał godzinę, chociaż Radek rozmawiał z różnymi centrami co najmniej kilka minut wcześniej. W tej tabeli, o której mówię, brzoza jest ścięta na 5 metrach, a potem samolot szybuje w górę, chyba na 17 metrów, w między czasie wykonał beczkę, ale po0źniej przerobiono manewr do niecałej półbeczki. Słowem sranie w banie. Dwie rzeczy są pewne. Raport MAK to gówno warta makulatura, raport Millera, to origami z makulatury. Narodzie, społeczeństwo obywatelskie, ludu pracujący stolicy, czy jak komu pasuje – przejrzyjcie na oczy. Nie do Ciebie, ogólna frustracja.

    • Panie głośny – historyjka z linią WN
      upadła, bo nawet Związek Radziecki nie stawiał tak wysokich słupów linii przesyłowych. Dwa – takie ,,druty” napowietrznych linii – skrzydła samolotów tną bez ŻADNYCH konsekwencji , vide pożegnalny lot EA-6B w Cavalese (Dolomity). Trzy – powietrze jest b. dobrym dielektrykiem.
      Detale:

      Czas wyłączenia linii energetycznej 10:39:35 nastąpił w chwili gdy polski rządowy Tu-154m (według danych zawwartych w obu raportach w tym na stronie 2 załącznika do raportu komisji J.Millera) był w odległości 8300 metrów od progu pasa startowego zbliżając się do dalszej NDB (DRL).

      • O.M. zgoda,
        faktycznie linia W.N. zerwała się na 2 minuty przed katastrofą (widzę gdzieś z jakiegoś “raportu”)
        Ale czy to nie jest dziwne, że linia zerwała się akurat na chwilę przed tą tragedią?
        Linie W.N. od tak same się nie zrywają. Mam wątpliwości co do tego co spowodowało zerwanie się tej linii i czy to co spowodowało zerwanie linii nie miało wpływu na to co nastąpiło 2 minuty później.
        Wydaje mi się, że linie W.N. mogą się zerwać jeśli:
        – wieje bardzo silny wiatr
        – coś w nie uderzy albo się oprze (niekoniecznie przetnie obiekt)
        – 8 kwietnia 2008 roku mieliśmy w Szczecinie i okolicach potężny blackout, zerwało linie W.N. od południa z Gryfina i od północnego wschodu na wysokości Polic i wsi Święta. Przyczyną były nocne opady mokrego śniegu, który osadzał się na drutach i od razu zamarzał, powodując przeciążenie mechaniczne; niektóre maszty połamały się jak zapałki.
        – czy nagłe pojawienie się niskich chmur, mgły nie spowodowało gwałtownego obniżenia temperatury i jaki to mogło mieć wpływ na samolot (akurat pewno instalacja antyoblodzeniowa była włączona).
        Wiercę pewno tą samą dziurę, ale kręcimy się koło tej nieszczęsnej brzozy, naszego burdelu i ruskiego burdelu, tego co chciałby usłyszeć minister w krótkich spodenkach i tego co chciałaby usłyszeć opozycja. A może coś gdzieś zostało przeoczone, ominięte. Szkoda, że nie ma dostępu do wraku samolotu. Coś czuję, że skończy się to jeszcze gorzej niż wypadek nad Gibraltarem z nomen-omen Sikorskim. Pewno 50 albo 100 lat utajnienia w ruskich archiwach. Wrak niszczeje, a Rosja nie chce zwrócić nam czegoś co należy do nas.

        Tak @Piotrze, te raporty to faktycznie nic nie warta makulatura napisana pod konkretne zamówienie; makulatura nadająca się co najwyżej do puszczania papierowych samolocików…

  14. Nie brzoza, ale co innego
    ciągle mnie zastanawia. Nie pamiętam czy ustalono finalnie związek tej zerwanej linii wysokiego napięcia z katastrofą. Gdzieś teraz widziałem, że samolot był ponoć 400 metrów nad linią. Gdzieś indziej, że mógł zaczepić i o te druty. Taki drut w porównaniu z brzozą jest bardzo cienki i zachowuje się jak np. żyłka wędkarska, która jak wiadomo potrafi przeciąć to i owo. Dziwne byłoby też gdyby linię W.N. szlag trafił np. 10 minut przed katastrofą, co sugerowałoby jakieś inne grubej kategorii “zdarzenie”. Również przy kontakcie samolotu z taką linią, jeśli jest pod napięciem jeszcze (nawet szczątkowym przy nieuziemionej linii), oprócz uszkodzeń mechanicznych mogłaby ulec uszkodzeniu elektronika sterująca – nawet tak stara i toporna (?) jak w TU. Przepraszam, ale nie sprawdziłem tego dokładnie jak z tą linią było, ale przy tej mnogości hipotez i co “lepszych” “ustawianych” raportów to już ciężko coś wyrokować.

    • Nie mam sił poszukać, ale na
      Nie mam sił poszukać, ale na bank jest taka tabela i to chyba w “raporcie’ MAK, gdzie masz wszystkie brzozy (NIE MYLĘ SIĘ, BRZOZY, NIE BRZOZĘ) i linie energetyczne. Jak się mylę to niech mnie ktoś poprawi, ale ta linia energetyczna była przecięta w raporcie na 7 metrach, albo jakoś tak (plus minus metrów dwa). Pierwsze wersje z linią i nawet godziną tragedii były takie jakie były. Za godzinę 8:56 oddam jaja, tak nas karmiono przez bodaj dwa tygodnie i też pamietam, że Donald z ruską elektrownią ustalał godzinę, chociaż Radek rozmawiał z różnymi centrami co najmniej kilka minut wcześniej. W tej tabeli, o której mówię, brzoza jest ścięta na 5 metrach, a potem samolot szybuje w górę, chyba na 17 metrów, w między czasie wykonał beczkę, ale po0źniej przerobiono manewr do niecałej półbeczki. Słowem sranie w banie. Dwie rzeczy są pewne. Raport MAK to gówno warta makulatura, raport Millera, to origami z makulatury. Narodzie, społeczeństwo obywatelskie, ludu pracujący stolicy, czy jak komu pasuje – przejrzyjcie na oczy. Nie do Ciebie, ogólna frustracja.

    • Panie głośny – historyjka z linią WN
      upadła, bo nawet Związek Radziecki nie stawiał tak wysokich słupów linii przesyłowych. Dwa – takie ,,druty” napowietrznych linii – skrzydła samolotów tną bez ŻADNYCH konsekwencji , vide pożegnalny lot EA-6B w Cavalese (Dolomity). Trzy – powietrze jest b. dobrym dielektrykiem.
      Detale:

      Czas wyłączenia linii energetycznej 10:39:35 nastąpił w chwili gdy polski rządowy Tu-154m (według danych zawwartych w obu raportach w tym na stronie 2 załącznika do raportu komisji J.Millera) był w odległości 8300 metrów od progu pasa startowego zbliżając się do dalszej NDB (DRL).

      • O.M. zgoda,
        faktycznie linia W.N. zerwała się na 2 minuty przed katastrofą (widzę gdzieś z jakiegoś “raportu”)
        Ale czy to nie jest dziwne, że linia zerwała się akurat na chwilę przed tą tragedią?
        Linie W.N. od tak same się nie zrywają. Mam wątpliwości co do tego co spowodowało zerwanie się tej linii i czy to co spowodowało zerwanie linii nie miało wpływu na to co nastąpiło 2 minuty później.
        Wydaje mi się, że linie W.N. mogą się zerwać jeśli:
        – wieje bardzo silny wiatr
        – coś w nie uderzy albo się oprze (niekoniecznie przetnie obiekt)
        – 8 kwietnia 2008 roku mieliśmy w Szczecinie i okolicach potężny blackout, zerwało linie W.N. od południa z Gryfina i od północnego wschodu na wysokości Polic i wsi Święta. Przyczyną były nocne opady mokrego śniegu, który osadzał się na drutach i od razu zamarzał, powodując przeciążenie mechaniczne; niektóre maszty połamały się jak zapałki.
        – czy nagłe pojawienie się niskich chmur, mgły nie spowodowało gwałtownego obniżenia temperatury i jaki to mogło mieć wpływ na samolot (akurat pewno instalacja antyoblodzeniowa była włączona).
        Wiercę pewno tą samą dziurę, ale kręcimy się koło tej nieszczęsnej brzozy, naszego burdelu i ruskiego burdelu, tego co chciałby usłyszeć minister w krótkich spodenkach i tego co chciałaby usłyszeć opozycja. A może coś gdzieś zostało przeoczone, ominięte. Szkoda, że nie ma dostępu do wraku samolotu. Coś czuję, że skończy się to jeszcze gorzej niż wypadek nad Gibraltarem z nomen-omen Sikorskim. Pewno 50 albo 100 lat utajnienia w ruskich archiwach. Wrak niszczeje, a Rosja nie chce zwrócić nam czegoś co należy do nas.

        Tak @Piotrze, te raporty to faktycznie nic nie warta makulatura napisana pod konkretne zamówienie; makulatura nadająca się co najwyżej do puszczania papierowych samolocików…

  15. Nie brzoza, ale co innego
    ciągle mnie zastanawia. Nie pamiętam czy ustalono finalnie związek tej zerwanej linii wysokiego napięcia z katastrofą. Gdzieś teraz widziałem, że samolot był ponoć 400 metrów nad linią. Gdzieś indziej, że mógł zaczepić i o te druty. Taki drut w porównaniu z brzozą jest bardzo cienki i zachowuje się jak np. żyłka wędkarska, która jak wiadomo potrafi przeciąć to i owo. Dziwne byłoby też gdyby linię W.N. szlag trafił np. 10 minut przed katastrofą, co sugerowałoby jakieś inne grubej kategorii “zdarzenie”. Również przy kontakcie samolotu z taką linią, jeśli jest pod napięciem jeszcze (nawet szczątkowym przy nieuziemionej linii), oprócz uszkodzeń mechanicznych mogłaby ulec uszkodzeniu elektronika sterująca – nawet tak stara i toporna (?) jak w TU. Przepraszam, ale nie sprawdziłem tego dokładnie jak z tą linią było, ale przy tej mnogości hipotez i co “lepszych” “ustawianych” raportów to już ciężko coś wyrokować.

    • Nie mam sił poszukać, ale na
      Nie mam sił poszukać, ale na bank jest taka tabela i to chyba w “raporcie’ MAK, gdzie masz wszystkie brzozy (NIE MYLĘ SIĘ, BRZOZY, NIE BRZOZĘ) i linie energetyczne. Jak się mylę to niech mnie ktoś poprawi, ale ta linia energetyczna była przecięta w raporcie na 7 metrach, albo jakoś tak (plus minus metrów dwa). Pierwsze wersje z linią i nawet godziną tragedii były takie jakie były. Za godzinę 8:56 oddam jaja, tak nas karmiono przez bodaj dwa tygodnie i też pamietam, że Donald z ruską elektrownią ustalał godzinę, chociaż Radek rozmawiał z różnymi centrami co najmniej kilka minut wcześniej. W tej tabeli, o której mówię, brzoza jest ścięta na 5 metrach, a potem samolot szybuje w górę, chyba na 17 metrów, w między czasie wykonał beczkę, ale po0źniej przerobiono manewr do niecałej półbeczki. Słowem sranie w banie. Dwie rzeczy są pewne. Raport MAK to gówno warta makulatura, raport Millera, to origami z makulatury. Narodzie, społeczeństwo obywatelskie, ludu pracujący stolicy, czy jak komu pasuje – przejrzyjcie na oczy. Nie do Ciebie, ogólna frustracja.

    • Panie głośny – historyjka z linią WN
      upadła, bo nawet Związek Radziecki nie stawiał tak wysokich słupów linii przesyłowych. Dwa – takie ,,druty” napowietrznych linii – skrzydła samolotów tną bez ŻADNYCH konsekwencji , vide pożegnalny lot EA-6B w Cavalese (Dolomity). Trzy – powietrze jest b. dobrym dielektrykiem.
      Detale:

      Czas wyłączenia linii energetycznej 10:39:35 nastąpił w chwili gdy polski rządowy Tu-154m (według danych zawwartych w obu raportach w tym na stronie 2 załącznika do raportu komisji J.Millera) był w odległości 8300 metrów od progu pasa startowego zbliżając się do dalszej NDB (DRL).

      • O.M. zgoda,
        faktycznie linia W.N. zerwała się na 2 minuty przed katastrofą (widzę gdzieś z jakiegoś “raportu”)
        Ale czy to nie jest dziwne, że linia zerwała się akurat na chwilę przed tą tragedią?
        Linie W.N. od tak same się nie zrywają. Mam wątpliwości co do tego co spowodowało zerwanie się tej linii i czy to co spowodowało zerwanie linii nie miało wpływu na to co nastąpiło 2 minuty później.
        Wydaje mi się, że linie W.N. mogą się zerwać jeśli:
        – wieje bardzo silny wiatr
        – coś w nie uderzy albo się oprze (niekoniecznie przetnie obiekt)
        – 8 kwietnia 2008 roku mieliśmy w Szczecinie i okolicach potężny blackout, zerwało linie W.N. od południa z Gryfina i od północnego wschodu na wysokości Polic i wsi Święta. Przyczyną były nocne opady mokrego śniegu, który osadzał się na drutach i od razu zamarzał, powodując przeciążenie mechaniczne; niektóre maszty połamały się jak zapałki.
        – czy nagłe pojawienie się niskich chmur, mgły nie spowodowało gwałtownego obniżenia temperatury i jaki to mogło mieć wpływ na samolot (akurat pewno instalacja antyoblodzeniowa była włączona).
        Wiercę pewno tą samą dziurę, ale kręcimy się koło tej nieszczęsnej brzozy, naszego burdelu i ruskiego burdelu, tego co chciałby usłyszeć minister w krótkich spodenkach i tego co chciałaby usłyszeć opozycja. A może coś gdzieś zostało przeoczone, ominięte. Szkoda, że nie ma dostępu do wraku samolotu. Coś czuję, że skończy się to jeszcze gorzej niż wypadek nad Gibraltarem z nomen-omen Sikorskim. Pewno 50 albo 100 lat utajnienia w ruskich archiwach. Wrak niszczeje, a Rosja nie chce zwrócić nam czegoś co należy do nas.

        Tak @Piotrze, te raporty to faktycznie nic nie warta makulatura napisana pod konkretne zamówienie; makulatura nadająca się co najwyżej do puszczania papierowych samolocików…