Reklama

Zażartowałem sobie parę dni temu, że po głosowaniu w sejmie ustawa o podwyżkach dla polityków ugrzęźnie w senacie. Okazuje się, że człowiek żartuje, a Pan Bóg puenty nosi i dokładnie tak się dzieje. „Gazeta Wyborcza”, TVN i troll Tusk pogrozili palcem, masy wyborcze poszły za „pasterzami”, no i się narobiło bigosu. Opozycja cnoty nie straciła, bo to już dawno ma za sobą, ale wiele wskazuje, że rubla też nie zarobi. Senat w ramach refleksji ma ustawę odrzucić albo zmienić, tego jeszcze nie wiadomo, jednak problem polega na tym, że mleko się rozlało. Ludzie zobaczyli, co mieli zobaczyć i na długo ten obraz zapamiętają z tego prostego względu, że nic tak człowieka nie wkurza, jak kabza, która napychają sobie politycy. No i co teraz będzie, jak to się wszystko potoczy?

Czytałem już takie brawurowe wykładnie, że Jarosław Kaczyński ugotował opozycję, mistrz, mistrz i brawa. Szczerze powątpiewam i nie podzielam entuzjazmu, gdyby cała operacja została przeprowadzona do końca, to mielibyśmy podział odpowiedzialności i wstydu. Warto jednak zauważyć, że spora grupa wyborców Zjednoczonej Prawicy również sprzeciwiała się i samym podwyżkom i ich wysokości. Tak prosto się tych klocków poukładać nie da, odbiór społeczny jest jednoznaczny i można powiedzieć, że brak akceptacji dla politycznych biznesów połączył Polaków. Nikt nie wyjdzie suchą stopą z bagienka, jakie się zrobiło i o ile na początku rzeczywiście opozycja, nie licząc Konfederacji, była w znacznie gorszym położeniu, to teraz gorący kartofel został podrzucony PiS i Prezydentowi RP. Biorąc pod uwagę fakt, że presja na senat ze strony postępowych sił jest ogromna, innego rozstrzygnięcia niż podważenie treści ustawy spodziewać się nie należy. Chyba, że co niektórym senatorom z KO perspektywa podwyżki przyśpieszy podjęcie decyzji o zmianie barw klubowych, ale to bardzo optymistyczny wariant, jak na obecne realia.

Reklama

Bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że ustawa przez senacką większość zostania odrzucona albo w taki sposób zmieniona, że nikt jej nie pozna i wówczas cała odpowiedzialność za podniesienie płac politykom, „z naszych podatków”, spadnie na PiS. Ostatnią instancją w tej sytuacji będzie Andrzej Duda, który się znajdzie pomiędzy młotem i kowadłem. Po pierwsze będzie musiał wziąć na siebie ostateczną odpowiedzialność, nawet większą niż PiS, po drugie stanie się adwokatem własnej sprawy. Prezydent RP i Pierwsza Dama są największymi beneficjentami ustawy, nikt inny tak wysokich uposażeń nie otrzymał i to dodatkowa trudność, jaka przed Andrzejem Dudą stoi. W pierwszej fazie PiS i prezydent w sporym komforcie mogli się z rozbawieniem przyglądać, w jaką pułapkę wpadła opozycja. Przy tak szerokim rozkładzie odpowiedzialności za wyjątkowo niepopularną decyzję, gniew ludu rozchodził się po kościach, w nowym etapie mamy zupełnie inne okoliczności i jeśli ustawa przejdzie, to całość musi wziąć na siebie PiS i Andrzej Duda.

Obojętnie jaką przyjmiemy perspektywę i kryterium oceny, czy będzie to podejście radykalne w jedną, czy w drugą stronę, sam temat podwyżek jest polityczną bombą o bardzo intensywnym „zapachu”. Wyborca ma krótką pamięć, jednak tak się dziwnie składa, że ta wada nie dotyczy pieniędzy. Z kadencji Beaty Szydło naród niewiele zapamiętał, ale „te pieniądze nam się należały”, dudnią w uszach tak samo, jak: „tylko złodziej albo idiota będzie pracował za 6 tysięcy”. Nie ma co się czarować genialnymi strategiami i taktykami, pierwszy pomysł był dobry i opozycja dała się wciągnąć w pułapkę, jednak nagły zwrot akcji sprawia, że to opozycja jednym ruchem zrzuca ciężar odpowiedzialności na plecy PiS i ostatecznie prezydenta. Pojęcia nie mam jak to się skończy, prawdą jest, że niepopularne decyzje podejmuje się w pierwszym dniu po wyborach i PiS tak robi. Pytanie na ile będzie to przez lud pracujący miast i wsi pamiętane lub zapomniane, na długo pozostanie otwarte. Jedno jest pewne, że kapitału politycznego PiS na tym nie zbije i będzie musiał się zmierzyć z konsekwencjami swoich politycznych decyzji.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. To taki spektakl, by czymś

    To taki spektakl, by czymś nas zająć i odwrócić naszą uwagę od tego, że premier Morawiecki prowadzi nas do Agendy 2030. Będzie takich odwracaczy więcej, pokorny ludek będzie się podniecać igrzyskami, a nasza wolność będzie zabierana kawałek po kawałku.

  2. To taki spektakl, by czymś

    To taki spektakl, by czymś nas zająć i odwrócić naszą uwagę od tego, że premier Morawiecki prowadzi nas do Agendy 2030. Będzie takich odwracaczy więcej, pokorny ludek będzie się podniecać igrzyskami, a nasza wolność będzie zabierana kawałek po kawałku.

  3. PIS ostatnio wyprawia jakiś

    PIS ostatnio wyprawia jakiś niezrozumiały Dance Makabre. O ile inne tematy rozchodzą się po kościach lub – jak zajob – znajdują "zrozumienie" wśród wyborców PIS-u, to u mnie dzisiaj w pracy praktycznie wszyscy mieli jeden temat. Tym złodziejom politykom, to ciągle mało. Oni są po jednych pieniądzach. Na razie wszyscy politycy, to złodzieje, a za chwilkę to będzie PIS, bo sam zostanie na placu boju.

  4. PIS ostatnio wyprawia jakiś

    PIS ostatnio wyprawia jakiś niezrozumiały Dance Makabre. O ile inne tematy rozchodzą się po kościach lub – jak zajob – znajdują "zrozumienie" wśród wyborców PIS-u, to u mnie dzisiaj w pracy praktycznie wszyscy mieli jeden temat. Tym złodziejom politykom, to ciągle mało. Oni są po jednych pieniądzach. Na razie wszyscy politycy, to złodzieje, a za chwilkę to będzie PIS, bo sam zostanie na placu boju.

  5. Panie Piotrze

    Panie Piotrze

    Gorący kartofel jest, ale w polityce może sytuacja ulec zmianie w kilka chwil. PIS mógłby pójść po bandzie: Lud nie chce podwyżek dla posłów, senatorów, ministrów i prezydenta. Opozycja wsłuchała się w głos ludu. Pójść po bandzie i zmniejszyć te wszystkie uposażenie. I co wy na to? Zaskoczeni? A może warto powalczyć o zwycięstwo za 3 lata? Samo nie przyjdzie

    pozdr

  6. Panie Piotrze

    Panie Piotrze

    Gorący kartofel jest, ale w polityce może sytuacja ulec zmianie w kilka chwil. PIS mógłby pójść po bandzie: Lud nie chce podwyżek dla posłów, senatorów, ministrów i prezydenta. Opozycja wsłuchała się w głos ludu. Pójść po bandzie i zmniejszyć te wszystkie uposażenie. I co wy na to? Zaskoczeni? A może warto powalczyć o zwycięstwo za 3 lata? Samo nie przyjdzie

    pozdr

  7. Może iść za ciosem i

    Może iść za ciosem i wprowadzić zasadę, że poselstwo to służba dla Ojczyźny i nie powinno się brać za to pieniędzy. Do Sejmu czy Senatu można startować, jak się ma własne pieniądze, wtedy jest się bardziej niezależnym. Darmozjady i nieudaczniki zrezygnują już w przedbiegach. Ciekawe jakie są za i przeciw temu rozwiązaniu?

  8. Może iść za ciosem i

    Może iść za ciosem i wprowadzić zasadę, że poselstwo to służba dla Ojczyźny i nie powinno się brać za to pieniędzy. Do Sejmu czy Senatu można startować, jak się ma własne pieniądze, wtedy jest się bardziej niezależnym. Darmozjady i nieudaczniki zrezygnują już w przedbiegach. Ciekawe jakie są za i przeciw temu rozwiązaniu?