Reklama

Trochę tematów się uzbierało, cho

Trochę tematów się uzbierało, choćby niedawno wywołany przeze mnie Migalski. Długo nie trzeba było czekać, żeby się potwierdziła polityczna głupota Migalskiego. Parę zdań napiszę na temat tego słynnego, od tej chwili, obiadu PiS pod Smoleńskiem, chociaż kręgosłup mi prawie pęka od skłonu. Informacja wybitnie „kolorowa” w sam raz na okładkę Newsweeka. Ze wszystkich zjawisk, które mnie irytują, drobnomieszczaństwo i kołtuneria łapie się w pierwszej dziesiątce. Migalski pisze, że 3 godziny po katastrofie kadry PiS, w sile stu posłów, poszły sobie na obiad zamiast wziąć udział w akcji pierwszej pomocy. To nie jest śmieszne, to nie jest celne, to jest idiotyczne. Potencjalny udział dowolnych posłów w akcji ratunkowej, byłby najbardziej dobitnym podsumowaniem ruskiej kpiny z Polaków, taka akcja równałby się profanacji. Migalski chyba się z koniem na łby zamienił, żeby wypisywać podobne bzdury. Dla przeciętnie rozgarniętego człowieka jest jasne, że w cywilizowanych krajach nie ma mowy o partyzantce ratowniczej w wykonaniu klubu poselskiego. Z kolei w Rosji radzieckiej nie ma mowy o swobodnym zbieraniu dokumentacji, zwłaszcza przez polskich polityków i w dodatku tych konkretnych polityków. Migalskiego chrzanienie jako żywo przypomina pijackie zawołanie: „nie takie rzeczy my ze szwagrem, we wojsku robili”. Być może kilkuosobowa delegacja, z Macierewiczem na czele, nie byłaby złym pomysłem, ale wyznaczone przez politologa zadania są objawem obstrukcji intelektualnej. Macierewicz nie miał żadnych narzędzi i możliwości, by zdobyć materiały dowodowe.

Reklama

Gadanie o właściwych zachowaniach, po dwóch latach, w brukselskim barze, ma wartość fotki ukazującej niesforną pierś Steczkowskiej. Natomiast sam nieszczęsny obiad, którym się tak zbulwersowali zwolennicy PiS, przynajmniej dla mnie, jest dziwnym zachowaniem o zabarwieniu drobnomieszczańskim. Za innych się nie będę wypowiadał, ale sam w takiej chwili pomyślałbym o wszystkim, tylko nie o tym, żeby sobie zjeść pomidorową na pierwsze i sznycla na drugie. Oburzenie części zwolenników PiS zalatuje obłudą, jestem więcej niż pewien, że ten sam obiad w wykonaniu posłów PO dla moherów nie byłby już „czymś zupełnie normalnym”, ale „czymś dobitnie pokazującym poziom moralny tej partii”. Tylko, że Migalski napisał coś więcej, on temu incydentowi nadał rangę profanacji ofiar katastrofy, ze szczególnym wyróżnieniem Lecha Kaczyńskiego. Taki zarzut śmierdzi na 10 kilometrów akcja w stylu krzyża z puszek i telefonu do brata. Różnie ludzie reagują na różne stany emocji i tutaj dopatrywał bym się otępienia, szoku, zagubienia, posłów PiS,nie w cynicznej kalkulacji – napchamy się na koszt polskiego, czy rosyjskiego podatnika. Nie będę się rozwodził nad kulturą spożywania posiłków, bo mamy w tradycji i wesela i stypy, niemniej wyciągnę jeszcze dwie rzecz z tej ploty. Pierwsza rzecz jest dość smutna, ale w żadnym razie zaskakująca. Wybrańcy narodu w chwili próby zachowują się jak zorganizowana wycieczka zakładowa, grzecznie wykonująca polecenia pilota wycieczki, żadnego lidera w grupie poselskiej, żadnej próby sensownego poukładania planu działań, żadnej koordynacji z centralą i tu jest problem, nie w popasie przed dalszą podróżą. Zwrócę uwagę na pewien dobitną koincydencję, otóż w tym samym czasie, gdy 100 posłów PiS, będąc parę kroków od Smoleńska, wraca do Polski, do Smoleńska jedzie delegacja PiS z Warszawy.

Inna rzecz nie mniej smutna pokazuje, że dywagacje na temat „obiadu smoleńskiego” demaskują ile jest warta cała polityka w wykonaniu politologów i gówniarzy, kompletny brak proporcji, co jest dobrym wstępem do kolejnego tematu. Migalski przerobił się na kamerzystę, który jeździ po kotletach gości biorących udział w stypie, Hofman dla odmiany przebrał się na trąbę. Wystarczyło zajrzeć do słownika związków frazeologicznych, aby wiedzieć, że obciążanie Tuska za gradobicie, jest tak samo śmieszne, jak mieszanie win kowala ze strykiem Cygana. Obecność Tuska na miejscu zniszczeń dokonanych przez siły natury, to postulat idiotyczny, jest dokładnie odwrotnie, o czym wielokrotnie była mowa. Na pobudzenie torsji są trzy niezawodne metody: soda, dwa palce i Donald Tusk przechadzający się po nasypie kolejowym usłanym czarnymi foliowymi workami. Hofman palnął gradobiciem, jak Migalski obiadem albo jeszcze gorzej, bo przekupa Migalski w jednym niuansie trochę racji miał, o ten niuans chodzi, który pokazuje brak racjonalizmu zastąpiony niekontrolowaną emocją, natomiast Hofman, walił, żeby przywalić. Gdy się wali na oślep, to łatwo przywalić sobie i tak też się walenie Hofmana obróciło. I tym głupstwem bym się nie zajmował, gdyby to głupstwo nie ilustrowało szerszej indolencji. Nadal nie ma pomysłu jak przypieprzyć Tuskowi, a machanie cepem od gradobicia po Smoleńsk wznosi jedynie kurz bitewny, w którym nie dostrzeżesz, kto z kim i przede wszystkim o co walczy. Jak nie kijem go, to pałką? Strategia rozpaczy.

Na sam koniec zostawiłem sobie „skandal” w TVN24. W „Loży prasowej” zawrzało po tym, jak prowadząca Łaszcz przerwała program, żeby realizator mógł pokazać konferencję Rutkowskiego. Zebrani w studio komentatorzy, zgodnie jak nigdy, potępili ten zabieg, a Igor Janke nawet ogłosił upadek mediów. Znów mi coś w tej scence rodzajowej nie pasowało, niby trudno się z komentatorami nie zgodzić, ale jakoś podświadomość nie daje spokoju. Najpierw spokój zakłóciła mi jedność w studio, oczywiście prowadząca Łaszcz się wyłamała, ale to chyba nie dziwi nikogo. Potem się zastanowiłem dlaczego jedność niepokoi i dalej wątpliwości mi się rozwiały. Panowie w studio, którzy w znamienitej większości w żaden sposób nie odstają od konferencji Rutkowskiego, poczuli się zagrożeni i ośmieszeni konkurencją. Wybitnie zabawne jest w tym oburzeniu to, że jednym z komentatorów był Bartosz Węglarczyk, który płodzi dla magazynu „Sukces”, drugim był Igor Janke, który Salon24 z wielkimi sukcesami przerabia na Onet. Pech chciał, że dosłownie w tej samej chwili gdy Janke ogłaszał upadek mediów, na stronie głównej Salonu24, pojawiają się trzy teksty dotyczące „obiadu smoleńskiego”. Pan Janke prowadzi taką politykę redakcyjną, w której redakcja jest anonimowa, nikt nie wie, poza Janke i Krawczykiem, jaki zaoczny student z Katowic redaguje ten przybytek o wiecznie niespełnionych ambicjach. TVN24 upadał tyle razy i to na gołą dupę, że oburzenie pana Janke, od lat przyjmującego zaproszenia do upadłych mediów, jest doskonałym spoiwem łączącym wszystkie trzy tematy, składające się na jedną nędzę.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Krótko i na temat. Zostawiam
    Krótko i na temat. Zostawiam to całe pierdolenie o agenturze pływu, szyciu strojów i dywersji, jako wzór dla wszystkich. Każdy komentarz utrzymany w tym tonie wypierdalam natychmiast razem z komentującym. I to tyle. Na blog FYM-a wypierdalać z takimi maskirowkami.

  2. Krótko i na temat. Zostawiam
    Krótko i na temat. Zostawiam to całe pierdolenie o agenturze pływu, szyciu strojów i dywersji, jako wzór dla wszystkich. Każdy komentarz utrzymany w tym tonie wypierdalam natychmiast razem z komentującym. I to tyle. Na blog FYM-a wypierdalać z takimi maskirowkami.

  3. Matko
    Macierewicz chciał zostać ( nie wiem kto jeszcze ) – dowodził tam z tego co czytałem wlaśnie On. To Jarosław kazał wracać do Polski Macierewiczowi ( w rozmowie telefonicznej ) Tak mówił Macierewicz. Możliwe że to błąd – trzeba było kazac Macierewiczowi udać sie na miejsce katastrofy – swoją drogą ciekawe na którą godzinę i czy wogole by dotarł, ( 17 km z tego co pamietam ) Ale mając na płycie lotniska innych z PIS czy od Prezydenta ludzi – czy wysyłanie tam Macierewicza było aż tak niezbędne?

    • Dla mnie ta sprawa jest w
      Dla mnie ta sprawa jest w ogóle trzeciorzędna. Owszem dziś możemy sobie pogadać, co byłoby optymalne i chyba optymalna byłaby jak najszybsza obecność przynajmniej części posłów PiS na miejscu katastrofy. Z drugiej strony w pobliżu było wielu “oszołomów”, na przykład Pospieszalski i za przeproszeniem całe “g” mogli nagrać i udokumentować. W takiej chwili myśli się tłuką i wyciąganie jakichkolwiek wniosków jest błądzeniem po omacku. O ile można było oczekiwać nieco więcej racjonalizmu, a mimo wszystko mniej emocji, to już pisanie o tym, że “woleli się nażreć niż ratować kolegów”, jest absolutnym dnem. Z tym, że będę się upierał przy swoim spostrzeżeniu, żyjemy w takiej spirali paranoi, że wystarczy zamienić szyld PiS na PO i wówczas czytałbym, że Ruscy kupili zdrajców za pomidorową. Dlatego cały czas staram się odrzucać skrajności, zwłaszcza rozdmuchane z poziomu pierdół. To zdarzenie nie ma żadnego znaczenia, podobnie nie miałby uścisk Putina, jak sądzę zaplanowany przez bandytę z KGB, gdyby Tusk z tego uścisku się wyzwolił, a nie w nim trwał, tak symbolicznie, jak i praktycznie. Takie bazarowe ploty tylko ośmieszają, przypomnę, że sam Jarosław pieprznął jak mały Jasio, że nie wie kto leży na Wawelu, bo on widział nogę generała w trumnie. Jak ognia trzeba unikać śmieszności w obliczu tragedii.

  4. Matko
    Macierewicz chciał zostać ( nie wiem kto jeszcze ) – dowodził tam z tego co czytałem wlaśnie On. To Jarosław kazał wracać do Polski Macierewiczowi ( w rozmowie telefonicznej ) Tak mówił Macierewicz. Możliwe że to błąd – trzeba było kazac Macierewiczowi udać sie na miejsce katastrofy – swoją drogą ciekawe na którą godzinę i czy wogole by dotarł, ( 17 km z tego co pamietam ) Ale mając na płycie lotniska innych z PIS czy od Prezydenta ludzi – czy wysyłanie tam Macierewicza było aż tak niezbędne?

    • Dla mnie ta sprawa jest w
      Dla mnie ta sprawa jest w ogóle trzeciorzędna. Owszem dziś możemy sobie pogadać, co byłoby optymalne i chyba optymalna byłaby jak najszybsza obecność przynajmniej części posłów PiS na miejscu katastrofy. Z drugiej strony w pobliżu było wielu “oszołomów”, na przykład Pospieszalski i za przeproszeniem całe “g” mogli nagrać i udokumentować. W takiej chwili myśli się tłuką i wyciąganie jakichkolwiek wniosków jest błądzeniem po omacku. O ile można było oczekiwać nieco więcej racjonalizmu, a mimo wszystko mniej emocji, to już pisanie o tym, że “woleli się nażreć niż ratować kolegów”, jest absolutnym dnem. Z tym, że będę się upierał przy swoim spostrzeżeniu, żyjemy w takiej spirali paranoi, że wystarczy zamienić szyld PiS na PO i wówczas czytałbym, że Ruscy kupili zdrajców za pomidorową. Dlatego cały czas staram się odrzucać skrajności, zwłaszcza rozdmuchane z poziomu pierdół. To zdarzenie nie ma żadnego znaczenia, podobnie nie miałby uścisk Putina, jak sądzę zaplanowany przez bandytę z KGB, gdyby Tusk z tego uścisku się wyzwolił, a nie w nim trwał, tak symbolicznie, jak i praktycznie. Takie bazarowe ploty tylko ośmieszają, przypomnę, że sam Jarosław pieprznął jak mały Jasio, że nie wie kto leży na Wawelu, bo on widział nogę generała w trumnie. Jak ognia trzeba unikać śmieszności w obliczu tragedii.

  5. Kiedy przychodzi…
    Kiedy przychodzi trudna i niespodziewana śmierć, nikomu nie chce się jeść i spać też się nie daje.
    W polskim zwyczaju są i stypy i poczęstunek przed stypą i weselem dla przyjezdnych z daleka, coby mieli siłę na dalszą uroczystość.
    Nikt nikomu nie liczy, co mógł w swoim domu zjeść więcej.
    Migalski jest podły, że takie rzeczy wypomina, a kiedy zdarzy się, że pochowa Najbliższych, to zrozumie, że … W TAKICH SPRAWACH NAJLEPIEJ ZAMILKNĄĆ!

  6. Kiedy przychodzi…
    Kiedy przychodzi trudna i niespodziewana śmierć, nikomu nie chce się jeść i spać też się nie daje.
    W polskim zwyczaju są i stypy i poczęstunek przed stypą i weselem dla przyjezdnych z daleka, coby mieli siłę na dalszą uroczystość.
    Nikt nikomu nie liczy, co mógł w swoim domu zjeść więcej.
    Migalski jest podły, że takie rzeczy wypomina, a kiedy zdarzy się, że pochowa Najbliższych, to zrozumie, że … W TAKICH SPRAWACH NAJLEPIEJ ZAMILKNĄĆ!