Reklama

Zachęcony niedawnymi pochwałami komentującymi moje zdolności ekwilibrystyki słownej i łasy na kolejne, znów napiszę coś na pograniczu szpagatu.

Zachęcony niedawnymi pochwałami komentującymi moje zdolności ekwilibrystyki słownej i łasy na kolejne, znów napiszę coś na pograniczu szpagatu. Zacznę od jednego w środek wstawię drugie, zakończę trzecim i w trakcie tego twórczego procesu będę się modli, aby się wszystko kupy trzymało. Zacznę od Róży Thun, przepraszam najmocniej Panią Różę za karygodne zubożenie rodowego dorobku, już nadrabiam. Zacznę od Pani Róży Marii Gräfin von Thun und Hohenstein, niestety nie znam herbu, ale jak się doczytam w Wikipedii, to uzupełnię.

Jako człowiek wychowany pośród gminu i sam za gmin uchodzący, czego bynajmniej nigdy się nie wypierałem, przeciwnie z dumą noszę swoje wioskowo ? prowincjonalne obycie i wychowanie, muszę powiedzieć, że na mnie nie robią wrażenia tego rodzaju tytuły. Nie wrobią w tym sensie, że gdybym je miał, nie obnosiłbym się, ale z drugiej strony posiadając, nie dałbym się też kastrować z przydomków przodków. Widać moje myślenie nie jest powszechne, co mnie cieszy, uchodzić za wiejskiego oryginała to też wyjątkowość, a ja lubię wyjątkowych ludzi.

Reklama

Pani Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein ma myślenie odmienne i trzeba powiedzieć, że bardziej wsiowe niż moje. Czepiam się Pani Róży, chociaż powinienem światłej partii PO, która to partia ?europejska? i ?liberalna?, kilka dni walczyła z PKW, aby swojej kandydatce wymazać z dowodu rodowe nazwiska i tytuły wszelakie. Oczywiście w takich razach nie ma żadnych dowodów po co się takie rzeczy robi, ale tam gdzie nie ma dowodów można uruchomić rozumowanie.

Robi się takie rzeczy z jak najbardziej prymitywnych, zaściankowych i kołtuńskich motywów. Partia PO doszła do wniosku, że niemiecko, czasami nawet z lekka izraelsko brzmiące nazwiska Pani Róży są politycznie podejrzane i tylko popatrzeć jak poseł Kurski wyryje w archiwach jakiegoś dziadka, rozbierającego Polskę lub tłukącego dzieci we Wrześni. Winna PO, ale co na to Pani Róża, która daje się w ten sposób upokarzać? Noblesse, nie oblige?

Partai już w ogóle nie czuje się w jakimkolwiek obowiązku szlacheckim. Co robi partia przy takim zagrożeniu, niewłaściwym pochodzeniem? Ano podwija ogonek i robi to, co Jarosław Kaczyński nakazał: ?Polska dla Polaków?. Nowa jakość partii rządzącej polega na tym, żeby przypiecek pisowski ubrać w kolorowe europejskie fatałaszki i na tym zakończyć proces odmiany tak zwanego polskiego piekła.

Nie zwalczać prymitywne zachowania, nie przełamywać stereotypu myślenia, ale realizować z podkulonym ogonkiem wytyczne Jarosław Kaczyńskiego. Pani Róża ma za dużo na sumieniu, raz, że Niemka, dwa, że księżna czy ?hrabinia?, trzy, że bigosu nie jada. To stanowczo za dużo wrzucone na barki światłej partii i elektoratu partii, bo przecież partia swój własny elektorat potraktowała tym zabiegiem, nie z szacunkiem, ale z oceną na poziomie wiernej słuchaczki RM.

Skończyłem jedno zaczynam drugie, sklejam jedno do drugiego. Zaproszenie dla Lecha Kaczyńskiego popełniła kancelaria Tuska. W tym zaproszeniu stoi, że zaprasza się prywatnie Lecha Kaczyńskiego na uroczystość obchodzoną rocznicę wstąpienia Polski do UE. Ma Kaczyński zająć miejsce 24 w rzędzie 26 i przyjść pół godziny wcześniej, aby szatniarz się wyrobił. Znów wracamy do tytułów i szlachetnie urodzonych. Jako kmiot i prowincjusz mogę autorytatywnie stwierdzić, że wysyłanie tego rodzaju zaproszeń może popełnić tylko kmiot. Z telewizji natomiast wiem, że szlachetnie urodzonych: damę i huzara od kmiota odróżnia to, że ponad kmiecy stan szlachetnie urodzeni wznoszą się bez wysiłku. Wystosowanie do Lecha Kaczyńskiego zaproszenia w tonie następującym:

?Szanowny Panie Prezydencie Rzeczypospolitej, mamy zaszczyt zaprosić Pana Prezydenta na uroczystość organizowaną pod patronatem Premiera RP. Będzie wielkim zaszczytem dla Pana Premiera, jeśli Pan Prezydent zgodzi się wygłosić mowę powitalną, co podniesie prestiż uroczystości w oczach naszych zagranicznych gości?.

Świadczy o czym? Świadczy o klasie, kmiotki z PO. O klasie! Takimi zaproszeniami zamyka się usta Bielanom, Kurskim i innym dzieciom proletariatu, tylko, że do tego trzeba dorosnąć, albo się z tym urodzić, niestety ani się z tym Donald Tusk nie urodził, ani już nie dorośnie. Tusk jest takim samym zacietrzewionym prowincjuszem jak Kaczyński i taki sam wstyd po świecie roznosi jak jego śmiertelny wróg. Mamy kolejną uroczystość o randze ponad podziałami, w której ważniejsze jest to, aby upokorzyć, sponiewierać, niż ucieszyć się ze wspólnego zwycięstwa. Mentalność Tuska to mentalność Kaczyńskiego, jedynie łaszki bardziej kolorowe.

Kończę drugie i rozpoczynam trzecie, całość mam nadzieje złączyć w morał. W Polsce potrzeba nam ludzi, którzy potrafią wydobyć się z kanonu narzuconego przez Jarosława Kaczyńskiego, bo już niekoniecznie Lecha, temu czasami zdarza się bywać normalnym, jeśli bez powodu nie atakuje się go w stylu brata. Jeśli cała zabawa z nowymi wyborami ma polegać na tym, że mentalną spuścizną Jarosława Kaczyńskiego, będzie zarządzał Donald Tusk, to choćby miał prawo jazdy, żonę, konto w banku i palił trawkę, cały ten zabieg jest tylko pudrowaniem czyraka.

Nie sztuka w tym, aby być kolorowym kołtunem, wesołą dewotką, czy wyluzowanym kmiotkiem, cała sztuka polega na tym, żeby być jeśli nie kimś ?von?, to chociaż ?homo? i od czasu do czasu ?sapiens?. Wznieść się ponad marność wrogów, mieć odwagę sprzeciwić się głupocie, walczyć o swoje, wprowadzać dojrzałe nowe, zamiast kamuflować zgniłe zamierzchłe. Morał? Tam gdzie się dwóch kmiotków cepami okłada, jest miejsce na błyskawiczną karierę dla szlachetnie urodzonych, ale nawet i takich, co magii na weselu nie piją.

Reklama

44 KOMENTARZE

    • Prawda, ze czarnuchy
      Prawda, ze czarnuchy niesamowite? Ale i białaska naćpana nie gorsza. Co do “Niemki”, która włożyła wraz z partią tyle wysiłku, aby wyjść na prawdziwą Polkę, to muszę przyznać, że chyba lepiej głosować na oryginał. Jest w Krakowie prawdziwa Polka, Ziobro się nazywa, podróbkę na miejscu wyborców bym sobie odpuścił.

      • No to jeszcze raz
        W języku polskim “czarnuch” to słowo obraźliwe. Równoważenie tego “białaską” na niewiele się zda, bo uwarunkowania historyczne “czarnucha” były jednakowoż inne.

        Cytat “Pani Róża ma za dużo na sumieniu, raz, że Niemka…” We wpisie Niemka jest bez cudzysłowu, co oznaczałoby, że jest narodowości niemieckiej. A to już nie jest licentia poetica ani konwencja felietonu. W Krakowie wszyscy o tym wiedzą, gdzie indziej mogą nie wiedzieć. O to mi chodziło, a nie o kontredanse Platformy.

        Pozdrawiam.

    • Prawda, ze czarnuchy
      Prawda, ze czarnuchy niesamowite? Ale i białaska naćpana nie gorsza. Co do “Niemki”, która włożyła wraz z partią tyle wysiłku, aby wyjść na prawdziwą Polkę, to muszę przyznać, że chyba lepiej głosować na oryginał. Jest w Krakowie prawdziwa Polka, Ziobro się nazywa, podróbkę na miejscu wyborców bym sobie odpuścił.

      • No to jeszcze raz
        W języku polskim “czarnuch” to słowo obraźliwe. Równoważenie tego “białaską” na niewiele się zda, bo uwarunkowania historyczne “czarnucha” były jednakowoż inne.

        Cytat “Pani Róża ma za dużo na sumieniu, raz, że Niemka…” We wpisie Niemka jest bez cudzysłowu, co oznaczałoby, że jest narodowości niemieckiej. A to już nie jest licentia poetica ani konwencja felietonu. W Krakowie wszyscy o tym wiedzą, gdzie indziej mogą nie wiedzieć. O to mi chodziło, a nie o kontredanse Platformy.

        Pozdrawiam.

  1. duma
    Znałem paru ludzi "z dumą noszących swoje wioskowo – prowincjonalne obycie i wychowanie". Pomijając przypadki dumy deklaratywnej i nie podpartej zdolnością bycia od czsu do czasu "sapiens", ludzie ci chcąc wyrazić pogardę lub zelżyć swych przeciwników używali różnych, często ciekawych i barwnych określeń. Nie spotykałem wśród nich jednak takich jak "wsiór biłgorajski", "kmiot" czy "prowincjusz" w kontekście pejoratywnym. Takie epitety świadczą raczej o zakompleksieniu mieszkańca wsi …

    Co do pani Róży Thun, to w działalności politycznej chyba zawsze używała tej krótkiej formy nazwiska męża – przynajmniej ja zawsze tak o niej słyszałem. Nie dziwi mnie więc, że chce w takiej formie występować na listach wyborczych.

    Natomiast pomysł spijania magii na weselach podoba mi się – aż żałuję, że na tak magicznych imprezach nie bywałem. Tam gdzie bywałem, stała czasm maggi w małych buteleczkach, ale nikt ich z małpkami nie mylił.

    Nieustannego wznoszenia się ponad marność życzę – Tetryk

    • Co innego znać, a co innego
      Co innego znać, a co innego być. Jeśli się tylko zna, a nie jest, to można dojść do standardowo onwetowych wnioskodawców, pt kompleksy, albo i jeszcze bardziej, “idź się lecz”. Jeśli się jest to się widzi, że biłgorajski wsiór rozpaczliwie próbuje wejść na salony i dla tych co tylko bywają wśród wsiórów, a nimi nie są, może to być nazwane “prowokacją intelektualną”. Ja wsiór, z autopsji wiem, że każdy wsiór, który się na stracie chwali, że był w bibliotece i przeczytał książkę, jest większym wsiórem od tego, który przeczytał i zachował dla siebie. Co do Pani Thun, to ja nie wiem czego ona na co dzień używa, ale batalia o to, żeby używać na liście politycznej czegoś innego niż w dowodzie, to kaczyzm, że wsiórstwa nie wspomnę.

      Do życzeń się przyłączam,.

  2. duma
    Znałem paru ludzi "z dumą noszących swoje wioskowo – prowincjonalne obycie i wychowanie". Pomijając przypadki dumy deklaratywnej i nie podpartej zdolnością bycia od czsu do czasu "sapiens", ludzie ci chcąc wyrazić pogardę lub zelżyć swych przeciwników używali różnych, często ciekawych i barwnych określeń. Nie spotykałem wśród nich jednak takich jak "wsiór biłgorajski", "kmiot" czy "prowincjusz" w kontekście pejoratywnym. Takie epitety świadczą raczej o zakompleksieniu mieszkańca wsi …

    Co do pani Róży Thun, to w działalności politycznej chyba zawsze używała tej krótkiej formy nazwiska męża – przynajmniej ja zawsze tak o niej słyszałem. Nie dziwi mnie więc, że chce w takiej formie występować na listach wyborczych.

    Natomiast pomysł spijania magii na weselach podoba mi się – aż żałuję, że na tak magicznych imprezach nie bywałem. Tam gdzie bywałem, stała czasm maggi w małych buteleczkach, ale nikt ich z małpkami nie mylił.

    Nieustannego wznoszenia się ponad marność życzę – Tetryk

    • Co innego znać, a co innego
      Co innego znać, a co innego być. Jeśli się tylko zna, a nie jest, to można dojść do standardowo onwetowych wnioskodawców, pt kompleksy, albo i jeszcze bardziej, “idź się lecz”. Jeśli się jest to się widzi, że biłgorajski wsiór rozpaczliwie próbuje wejść na salony i dla tych co tylko bywają wśród wsiórów, a nimi nie są, może to być nazwane “prowokacją intelektualną”. Ja wsiór, z autopsji wiem, że każdy wsiór, który się na stracie chwali, że był w bibliotece i przeczytał książkę, jest większym wsiórem od tego, który przeczytał i zachował dla siebie. Co do Pani Thun, to ja nie wiem czego ona na co dzień używa, ale batalia o to, żeby używać na liście politycznej czegoś innego niż w dowodzie, to kaczyzm, że wsiórstwa nie wspomnę.

      Do życzeń się przyłączam,.

  3. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny Panie homo gmin Kurczyński.

    Ja hr Eufemnia Nabzdyczynska ,gdowa po, panie świeć,zawudowym hrabim
    Eustachu Nabzdyczonym ,herbu Czworaki ( t/z cztery chałupy w jednym)
    Bardzu ali to bardzu dzienkuji że był pan napomniał o nas
    Szlachetni wrodzonych, wy pana poczytnym Portaliu Kontry i Versje

    Zaciongła ja była jenzyka u znajomyj Silesianki von Hildygardy,w temaci
    Hohenusztajnow. Thun mnie zabrakłu ,jak si dowidziałaja że materiał wyżyj opisany bez Pana to dobra znajoma,Różangelika von Jerzego euposła.

    Herb tych Sztajnow jest, kaczka w koroni tarafiona szczału prosto w Herzen,
    z kapioncu juchuuuu.Znaczy si te Hoheny byli polowali za wszy na kaczki, czy to rodzimy krzyżowki,czy też te donaldowate ,amerykanskie. 

  4. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny Panie homo gmin Kurczyński.

    Ja hr Eufemnia Nabzdyczynska ,gdowa po, panie świeć,zawudowym hrabim
    Eustachu Nabzdyczonym ,herbu Czworaki ( t/z cztery chałupy w jednym)
    Bardzu ali to bardzu dzienkuji że był pan napomniał o nas
    Szlachetni wrodzonych, wy pana poczytnym Portaliu Kontry i Versje

    Zaciongła ja była jenzyka u znajomyj Silesianki von Hildygardy,w temaci
    Hohenusztajnow. Thun mnie zabrakłu ,jak si dowidziałaja że materiał wyżyj opisany bez Pana to dobra znajoma,Różangelika von Jerzego euposła.

    Herb tych Sztajnow jest, kaczka w koroni tarafiona szczału prosto w Herzen,
    z kapioncu juchuuuu.Znaczy si te Hoheny byli polowali za wszy na kaczki, czy to rodzimy krzyżowki,czy też te donaldowate ,amerykanskie. 

  5. Kurczę i ludzie kochane,
    Kurczę i ludzie kochane, przecież ten tekst jest w obronie von i Hohenstein, a przeciw polskiemu zaściankowi. Naprawdę wystarczy zmienić PiS na PO i staje się chaos? PO jakby miało jaja i odróżniała się od PiS, to caps lockiem wypisałaby SZLACHETNE NAZWISKO. Niestety jaj nie ma i truchleje przed “niemiecką” łatką. W całym cywilizowanym świecie ludzie się chwalą takim nazwiskiem, w Polsce parafianie walczą, aby wymazać z dowodu. Może nie dość jasno się wyraziłem, ale taka była intencja.

  6. Kurczę i ludzie kochane,
    Kurczę i ludzie kochane, przecież ten tekst jest w obronie von i Hohenstein, a przeciw polskiemu zaściankowi. Naprawdę wystarczy zmienić PiS na PO i staje się chaos? PO jakby miało jaja i odróżniała się od PiS, to caps lockiem wypisałaby SZLACHETNE NAZWISKO. Niestety jaj nie ma i truchleje przed “niemiecką” łatką. W całym cywilizowanym świecie ludzie się chwalą takim nazwiskiem, w Polsce parafianie walczą, aby wymazać z dowodu. Może nie dość jasno się wyraziłem, ale taka była intencja.

  7. Szczerze mówiąc, odnoszę
    Szczerze mówiąc, odnoszę wrażenie, że nie było dobrego wyjścia z sytuacji. Pani Róża Woźniakowska, wychodząc w 1981 roku za mąż za Franza, hrabiego von Thun und Hohenstein, wybrała jego nazwisko – czy mogła pozostać przy własnym zależało zapewne także od ówczesnych przepisów prawnych.
    Każda decyzja PO, zarówno kandydowania jej pod pełnym jak i skróconym nazwiskiem, byłaby krytykowana.Kto podjął decyzję walki przed PKW nie przemyślał najwyraźniej całej strategii wyborczej, jaką należało przyjąć w tym przypadku: a jej życiorys, obecny już w Wikipedii, sam obroniłby się przed wszystkimi insynuacjami PiS.
    Ma rację MatkaKurka, to standardy zdefiniowane dla polskiej polityki przez braci K. powodują właśnie takie skutki i jest niesłuchanie trudno je ominąć.
    Jeśli treść zaproszenia dla prezydenta Kaczyńskiego jest prawdziwa, to nie można tego nazwać inaczej jak chamstwem.
    (Powyższe zdanie powinienem był napisać całe DUŻYMI LITERAMI aby krzyczało, ale nie umiem się przełamać, tak jak nie mogę się przełamać aby napisać Prezydent Kaczyński)
    Ale …
    Mamy znowu do czynienia ze standardami, ustalonymi przez panów braci. To wpychanie się na pierwszego na zagraniczne konferencje, to pouczanie urzędującego premiera i ministrów jak uczniaków, to parskanie śmiechem przy zagranicznych gościach, to publiczne negowanie polityki międzynarodowej rządu, ta polityka faktów dokonanych (i podróże do Gruzji, które kończą się całkowitym skłóceniem nas z Rosją) – to wszystko wywołuje skutek uboczny, którym jest zanik ostatnich znamion szacunku pomiędzy obiema kancelariami.
    Jest oczywiste, że premier powinien, przynajmniej formalnie, wyciągnąć surowe konsekwencje w stosunku do urzędnika, który w ten sposób sformułował zaproszenie dla prezydenta – i mam nadzieję, że tak zrobi.
    To nie zmienia faktu, że nie on jest odpowiedzialny za wprowadzenie takich obyczajów.

  8. Szczerze mówiąc, odnoszę
    Szczerze mówiąc, odnoszę wrażenie, że nie było dobrego wyjścia z sytuacji. Pani Róża Woźniakowska, wychodząc w 1981 roku za mąż za Franza, hrabiego von Thun und Hohenstein, wybrała jego nazwisko – czy mogła pozostać przy własnym zależało zapewne także od ówczesnych przepisów prawnych.
    Każda decyzja PO, zarówno kandydowania jej pod pełnym jak i skróconym nazwiskiem, byłaby krytykowana.Kto podjął decyzję walki przed PKW nie przemyślał najwyraźniej całej strategii wyborczej, jaką należało przyjąć w tym przypadku: a jej życiorys, obecny już w Wikipedii, sam obroniłby się przed wszystkimi insynuacjami PiS.
    Ma rację MatkaKurka, to standardy zdefiniowane dla polskiej polityki przez braci K. powodują właśnie takie skutki i jest niesłuchanie trudno je ominąć.
    Jeśli treść zaproszenia dla prezydenta Kaczyńskiego jest prawdziwa, to nie można tego nazwać inaczej jak chamstwem.
    (Powyższe zdanie powinienem był napisać całe DUŻYMI LITERAMI aby krzyczało, ale nie umiem się przełamać, tak jak nie mogę się przełamać aby napisać Prezydent Kaczyński)
    Ale …
    Mamy znowu do czynienia ze standardami, ustalonymi przez panów braci. To wpychanie się na pierwszego na zagraniczne konferencje, to pouczanie urzędującego premiera i ministrów jak uczniaków, to parskanie śmiechem przy zagranicznych gościach, to publiczne negowanie polityki międzynarodowej rządu, ta polityka faktów dokonanych (i podróże do Gruzji, które kończą się całkowitym skłóceniem nas z Rosją) – to wszystko wywołuje skutek uboczny, którym jest zanik ostatnich znamion szacunku pomiędzy obiema kancelariami.
    Jest oczywiste, że premier powinien, przynajmniej formalnie, wyciągnąć surowe konsekwencje w stosunku do urzędnika, który w ten sposób sformułował zaproszenie dla prezydenta – i mam nadzieję, że tak zrobi.
    To nie zmienia faktu, że nie on jest odpowiedzialny za wprowadzenie takich obyczajów.

  9. MK – czy Twój sadyzm ma

    MK – czy Twój sadyzm ma jakieś granice ?

    Od dawna uważam Cię za okrutnika, sa swoją działalnością dostarczasz mi co raz to nowych dowodów !!

    Sugerować komuś, by ten,  zapraszając Pana Prezydenta, zaproponował mu wygłoszenie "mowy powitalnej" ??!!?

    Toż to niebywała mieszanka złośliwości i okrucieństwa !!

    Nie mówię, że politycy sobie na to nie zasłużyli. ALE MY ? ZA CO ??

    Pozdrawiam

  10. MK – czy Twój sadyzm ma

    MK – czy Twój sadyzm ma jakieś granice ?

    Od dawna uważam Cię za okrutnika, sa swoją działalnością dostarczasz mi co raz to nowych dowodów !!

    Sugerować komuś, by ten,  zapraszając Pana Prezydenta, zaproponował mu wygłoszenie "mowy powitalnej" ??!!?

    Toż to niebywała mieszanka złośliwości i okrucieństwa !!

    Nie mówię, że politycy sobie na to nie zasłużyli. ALE MY ? ZA CO ??

    Pozdrawiam

  11. “Świadczy o czym? Świadczy o
    “Świadczy o czym? Świadczy o klasie, kmiotki z PO. O klasie! Takimi zaproszeniami zamyka się usta Bielanom, Kurskim i innym dzieciom proletariatu”
    Takie Bielany to jedynie w Polsce ktoś tam ich kojarzy.Prezydenta Polski już nie. Mi się podoba przekaz prawdziwy można się czepiać że to nieeleganckie ale prawdziwe :)…Jestem Polakiem i nie głosowałem na tego kolesia .Wstydzę się i jeśli Tusk wyraża mój wstyd to ja się z tym zgadzam :)…

  12. “Świadczy o czym? Świadczy o
    “Świadczy o czym? Świadczy o klasie, kmiotki z PO. O klasie! Takimi zaproszeniami zamyka się usta Bielanom, Kurskim i innym dzieciom proletariatu”
    Takie Bielany to jedynie w Polsce ktoś tam ich kojarzy.Prezydenta Polski już nie. Mi się podoba przekaz prawdziwy można się czepiać że to nieeleganckie ale prawdziwe :)…Jestem Polakiem i nie głosowałem na tego kolesia .Wstydzę się i jeśli Tusk wyraża mój wstyd to ja się z tym zgadzam :)…

  13. Pytanie pozostaje – kto?
    Dokładniej, kto ma trafić dwie przecznice od biura Jiimy by żreć za Jiimy pieniądze? Kmiocie nie spod Biłgoraja, który w odróżnieniu od wielu innych kmiotów myśli, masz jakieś propozycje? Bo niestety niniejsze Jiima bez narodowości, ale tak w zasadzie to chyba najbardziej cwaniaczek z Bałut i na dokładkę “rumun”, nie ma zielonego pojęcia co dalej…

    Najsmutniejsze jest to, że politykę mamy niezwykle ekologiczną – recykling i wykorzystanie surowców wtórnych mamy na maksa. Jedyne nowe twarze jakie widuję, to Palikot z jednej strony, a z drugiej kilka twarzy których wolałbym w życiu nie zobaczyć. Nap..ieralskiego pomijam. Donalda Tuska i braci Kaczyńskich (vel zjawisko biologiczne) Jiima pamięta jeszcze z “Polskiego Zoo”, a wtedy nawet nie miało praw wyborczych. Partie trzeba kochać szybko, bo tak szybko odchodzą, ale mordy z ekranu łypią te same, tyle że zamiast zgranego kabareciarza Rywińskiego mamy w sejmie zgranego kabareciarza Rossa “Zulu Gulę” i stado kabareciarzy z powołania lecz bez talentu, takich jak Palikot czy dowcipnisie z PiS okupujący ostatnio trybunę sejmową, co ich nawet z nazwiska nie warto wymieniać bo im page rank podskoczy niezasłużenie.

    Może jednak oddalibyśmy to całe towarzystwo do punktu skupu polityków wtórnych? Tylko jak? Może jak wcześniej Kołodkę, jakieś państwo zachodnioazjatyckie by ich kupiło?

  14. Pytanie pozostaje – kto?
    Dokładniej, kto ma trafić dwie przecznice od biura Jiimy by żreć za Jiimy pieniądze? Kmiocie nie spod Biłgoraja, który w odróżnieniu od wielu innych kmiotów myśli, masz jakieś propozycje? Bo niestety niniejsze Jiima bez narodowości, ale tak w zasadzie to chyba najbardziej cwaniaczek z Bałut i na dokładkę “rumun”, nie ma zielonego pojęcia co dalej…

    Najsmutniejsze jest to, że politykę mamy niezwykle ekologiczną – recykling i wykorzystanie surowców wtórnych mamy na maksa. Jedyne nowe twarze jakie widuję, to Palikot z jednej strony, a z drugiej kilka twarzy których wolałbym w życiu nie zobaczyć. Nap..ieralskiego pomijam. Donalda Tuska i braci Kaczyńskich (vel zjawisko biologiczne) Jiima pamięta jeszcze z “Polskiego Zoo”, a wtedy nawet nie miało praw wyborczych. Partie trzeba kochać szybko, bo tak szybko odchodzą, ale mordy z ekranu łypią te same, tyle że zamiast zgranego kabareciarza Rywińskiego mamy w sejmie zgranego kabareciarza Rossa “Zulu Gulę” i stado kabareciarzy z powołania lecz bez talentu, takich jak Palikot czy dowcipnisie z PiS okupujący ostatnio trybunę sejmową, co ich nawet z nazwiska nie warto wymieniać bo im page rank podskoczy niezasłużenie.

    Może jednak oddalibyśmy to całe towarzystwo do punktu skupu polityków wtórnych? Tylko jak? Może jak wcześniej Kołodkę, jakieś państwo zachodnioazjatyckie by ich kupiło?

  15. ekwilibrystyka słowna?
    o tak, jesteś niezły. Gmin, bardzo dobrze.
    A oto c omówi osoba wykształcona, Z Jacek Santorski, psycholog społeczny i biznesu:
    http://www.kurierlubelski.pl/module-dzial-viewpub-tid-9-pid-70924.html
    Pan Janusz Palikot prezentuje zdystansowane podejście do świata polityki i politycznej walki. Demaskuje fałsz, ignorancję i zło, sam zadaje ciosy za pomocą tzw. pozornych pytań, ale nie z pozycji fundamentalistycznego świętego oburzenia. Wie, że kto w ten sposób pierwszy rzuci kamieniem, wpadnie w pułapkę obłudy i hipokryzji. Więc używa swojej inteligencji do kabaretowych spektakli, które jak wytrawny komik realizuje z kamienną twarzą. Z lekkością stosuje prowokacje i proste, czytelne chwyty, jednocześnie puszczając oko do inteligentnego obserwatora ? patrzcie, bawię się dokładnie tymi samymi metodami, które z takim namaszczeniem i zacietrzewieniem stosują moi przeciwnicy.

    Dlatego tak bardzo podoba się młodym ludziom?

    Młodzież ma teraz szczególny dystans do świata. Już nie przedstawia tego romantycznego idealistycznego zapału co kiedyś. Następuje tu tak zwane odwrócenie, zaprzeczenie tym wartościom. Młodzi myślą: nie damy się naciągnąć, nie pozwolimy, by nam cokolwiek wmawiano. Stąd takie akcje jak ?Schowaj babci dowód? i przygniatająca przewaga Platformy nad Prawem i Sprawiedliwością wśród najmłodszych wyborców. Decyduje estetyka, a przegrywa postawa agresywna. Pan Palikot wpasowuje się w to myślenie idealnie. Swoim zachowaniem pokazuje, że też nie jest święty. Najbliżej mu do królewskiego błazna. Kiedyś taka osoba utrzymywana była przez króla, by bawić go inteligentnymi dowcipami. Terapeutycznie służyło to również dworzanom, by mogli oni odreagować swoje napięcia.

    Czyli Palikot, mówiąc o wykończeniu Kaczyńskich, ma poczucie misji? Czy może raczej prowadzi z nami jakąś grę i dobrze się przy tym bawi?

    Na pewno jego zachowanie nie jest przejawem zaburzeń psychicznych. Jego happeningi to świetnie, wręcz perfekcyjnie przygotowane działania socjotechniczne. Musi mieć więc poczucie misji, a przy tym jako człowiek inteligentny musi się również dobrze bawić. Hipokryzja go denerwuje. Można wnioskować, że stosując archetyp błazna, oprócz odsłaniania absurdów świata polityki ma na celu również doprowadzenie do zawału wyborczego panów Kaczyńskich, a także przykrycie słabości jego króla ? w tym przypadku Donalda Tuska.

    W ten sposób jednak Palikot dyskredytuje również samego siebie?

    To prawda i coś o tym wiem, bo w szkole średniej i ja przybierałem rolę inteligentnego błazna. Aż pewnego razu doprowadziłem do łez nauczycielkę swoimi żartami. Przy rechocie całej klasy, oczywiście. Szanowany przeze mnie nauczyciel zdał mi sprawę, że w ten sposób pozbawiłem szacunku i ją, i siebie samego. Przestałem być błaznem. To bardzo bolesne, gdy patrzę na teraźniejszy świat i widzę, pomiędzy jakimi postawami młodzi ludzie mają wybór: dżumą, czyli konserwatywną hipokryzją prawicowych fundamentalistów, a cholerą pod postacią cynicznej pragmatyki liberałów, którzy z nimi walczą. Spotykam coraz częściej młodych ludzi, którzy od obu tych postaw się odwracają, bo tęsknią za dojrzałym dialogiem.

    Świński łeb, pistolet, gumowy penis, a ostatnio ? koszyk pełen małpek. Oczywiście to rekwizyty wkomponowane w konkretne akcje polityczne. Co jednak zrobiłby z nimi psychoanalityk? Ile jest Palikota w koszyczku z małpkami?

    Nie chcę wchodzić w poetykę pana Palikota, więc nie będę robił mu psychoanalizy. Jego cel jest mi bliski, sposoby działania ? nie. Pokuszę się jednak o analizę technik, jakich używa. Stosuje klasyczny przekaz, gdzie psychologiczny odbiór treści rozmija się z logiką. To bardzo skuteczna, choć prymitywna technika. Używa tzw. pytań sugerujących. W amerykańskich sądach zabronione i karane jest zadawanie pytań w stylu: ?Czy ciągle bije pan swoją żonę??. Adwokat oczywiście dostaje naganę od sędziego i wycofuje swoje pytanie, ale ono już zawisło. Ławnicy kodują sobie obraz świadka jako osoby, która znęca się nad żoną. Jego wiarygodność spada. To prosty mechanizm psychologiczny. Jeśli w tym momencie powiem panu: Tylko proszę nie wyobrażać sobie różowego słonia, to zwiększam znacznie prawdopodobieństwo, że pan sobie wyobrazi właśnie takie abstrakcyjne zwierzę. Tak samo, gdy wracam do domu i widząc zmartwioną żonę, przekonuję ją: nie denerwuj się ? to choć mam dobre intencje, pewnie spowoduję zupełnie inną reakcję. Oczywiście pan Palikot swoje akcje wcześniej bardzo skrupulatnie konsultuje z doradcami oraz prawnikami.

    Czy Palikot nadaje się na bohatera popkultury, np. na wzór Jokera ? postać z komiksu o Batmanie?

    Nadaje się wręcz idealnie. A porównanie do Jokera jest bardzo trafne. To postać, która podobnie jak pan Palikot integruje coś bliskiego mistykom. Obserwując jego działania, wciąż mamy wątpliwości, czy to wyrafinowanie, czy głupota. Pan Palikot i Joker dotykają tragedii, czyniąc ją lżejszą. Mam nadzieję, że pan Palikot wycofa się w odpowiednim momencie, zanim przekroczy granice przyzwoitości i zdyskredytuje swój cel ? obnażanie groteski polityki

  16. ekwilibrystyka słowna?
    o tak, jesteś niezły. Gmin, bardzo dobrze.
    A oto c omówi osoba wykształcona, Z Jacek Santorski, psycholog społeczny i biznesu:
    http://www.kurierlubelski.pl/module-dzial-viewpub-tid-9-pid-70924.html
    Pan Janusz Palikot prezentuje zdystansowane podejście do świata polityki i politycznej walki. Demaskuje fałsz, ignorancję i zło, sam zadaje ciosy za pomocą tzw. pozornych pytań, ale nie z pozycji fundamentalistycznego świętego oburzenia. Wie, że kto w ten sposób pierwszy rzuci kamieniem, wpadnie w pułapkę obłudy i hipokryzji. Więc używa swojej inteligencji do kabaretowych spektakli, które jak wytrawny komik realizuje z kamienną twarzą. Z lekkością stosuje prowokacje i proste, czytelne chwyty, jednocześnie puszczając oko do inteligentnego obserwatora ? patrzcie, bawię się dokładnie tymi samymi metodami, które z takim namaszczeniem i zacietrzewieniem stosują moi przeciwnicy.

    Dlatego tak bardzo podoba się młodym ludziom?

    Młodzież ma teraz szczególny dystans do świata. Już nie przedstawia tego romantycznego idealistycznego zapału co kiedyś. Następuje tu tak zwane odwrócenie, zaprzeczenie tym wartościom. Młodzi myślą: nie damy się naciągnąć, nie pozwolimy, by nam cokolwiek wmawiano. Stąd takie akcje jak ?Schowaj babci dowód? i przygniatająca przewaga Platformy nad Prawem i Sprawiedliwością wśród najmłodszych wyborców. Decyduje estetyka, a przegrywa postawa agresywna. Pan Palikot wpasowuje się w to myślenie idealnie. Swoim zachowaniem pokazuje, że też nie jest święty. Najbliżej mu do królewskiego błazna. Kiedyś taka osoba utrzymywana była przez króla, by bawić go inteligentnymi dowcipami. Terapeutycznie służyło to również dworzanom, by mogli oni odreagować swoje napięcia.

    Czyli Palikot, mówiąc o wykończeniu Kaczyńskich, ma poczucie misji? Czy może raczej prowadzi z nami jakąś grę i dobrze się przy tym bawi?

    Na pewno jego zachowanie nie jest przejawem zaburzeń psychicznych. Jego happeningi to świetnie, wręcz perfekcyjnie przygotowane działania socjotechniczne. Musi mieć więc poczucie misji, a przy tym jako człowiek inteligentny musi się również dobrze bawić. Hipokryzja go denerwuje. Można wnioskować, że stosując archetyp błazna, oprócz odsłaniania absurdów świata polityki ma na celu również doprowadzenie do zawału wyborczego panów Kaczyńskich, a także przykrycie słabości jego króla ? w tym przypadku Donalda Tuska.

    W ten sposób jednak Palikot dyskredytuje również samego siebie?

    To prawda i coś o tym wiem, bo w szkole średniej i ja przybierałem rolę inteligentnego błazna. Aż pewnego razu doprowadziłem do łez nauczycielkę swoimi żartami. Przy rechocie całej klasy, oczywiście. Szanowany przeze mnie nauczyciel zdał mi sprawę, że w ten sposób pozbawiłem szacunku i ją, i siebie samego. Przestałem być błaznem. To bardzo bolesne, gdy patrzę na teraźniejszy świat i widzę, pomiędzy jakimi postawami młodzi ludzie mają wybór: dżumą, czyli konserwatywną hipokryzją prawicowych fundamentalistów, a cholerą pod postacią cynicznej pragmatyki liberałów, którzy z nimi walczą. Spotykam coraz częściej młodych ludzi, którzy od obu tych postaw się odwracają, bo tęsknią za dojrzałym dialogiem.

    Świński łeb, pistolet, gumowy penis, a ostatnio ? koszyk pełen małpek. Oczywiście to rekwizyty wkomponowane w konkretne akcje polityczne. Co jednak zrobiłby z nimi psychoanalityk? Ile jest Palikota w koszyczku z małpkami?

    Nie chcę wchodzić w poetykę pana Palikota, więc nie będę robił mu psychoanalizy. Jego cel jest mi bliski, sposoby działania ? nie. Pokuszę się jednak o analizę technik, jakich używa. Stosuje klasyczny przekaz, gdzie psychologiczny odbiór treści rozmija się z logiką. To bardzo skuteczna, choć prymitywna technika. Używa tzw. pytań sugerujących. W amerykańskich sądach zabronione i karane jest zadawanie pytań w stylu: ?Czy ciągle bije pan swoją żonę??. Adwokat oczywiście dostaje naganę od sędziego i wycofuje swoje pytanie, ale ono już zawisło. Ławnicy kodują sobie obraz świadka jako osoby, która znęca się nad żoną. Jego wiarygodność spada. To prosty mechanizm psychologiczny. Jeśli w tym momencie powiem panu: Tylko proszę nie wyobrażać sobie różowego słonia, to zwiększam znacznie prawdopodobieństwo, że pan sobie wyobrazi właśnie takie abstrakcyjne zwierzę. Tak samo, gdy wracam do domu i widząc zmartwioną żonę, przekonuję ją: nie denerwuj się ? to choć mam dobre intencje, pewnie spowoduję zupełnie inną reakcję. Oczywiście pan Palikot swoje akcje wcześniej bardzo skrupulatnie konsultuje z doradcami oraz prawnikami.

    Czy Palikot nadaje się na bohatera popkultury, np. na wzór Jokera ? postać z komiksu o Batmanie?

    Nadaje się wręcz idealnie. A porównanie do Jokera jest bardzo trafne. To postać, która podobnie jak pan Palikot integruje coś bliskiego mistykom. Obserwując jego działania, wciąż mamy wątpliwości, czy to wyrafinowanie, czy głupota. Pan Palikot i Joker dotykają tragedii, czyniąc ją lżejszą. Mam nadzieję, że pan Palikot wycofa się w odpowiednim momencie, zanim przekroczy granice przyzwoitości i zdyskredytuje swój cel ? obnażanie groteski polityki

  17. Ten “Tusk” to ma być taki synonim połączonego
    Rządu i partii PO, taki skrót myślowy? Pytam, bo sprawdziłem, że udział Premiera Tuska przy wypisywaniu zaproszeń przez UKIE był żaden, a skrótem nazwiska pewnie też się osobiście nie zajmował. Ostatnio różne głupie wypowiedzi padają ze strony “Tuska”, ale jakoś nie odnotowałem głupich czy też karygodnych wypowiedzi Premiera Tuska. Może nieuważnie nasłuchuję.

  18. Ten “Tusk” to ma być taki synonim połączonego
    Rządu i partii PO, taki skrót myślowy? Pytam, bo sprawdziłem, że udział Premiera Tuska przy wypisywaniu zaproszeń przez UKIE był żaden, a skrótem nazwiska pewnie też się osobiście nie zajmował. Ostatnio różne głupie wypowiedzi padają ze strony “Tuska”, ale jakoś nie odnotowałem głupich czy też karygodnych wypowiedzi Premiera Tuska. Może nieuważnie nasłuchuję.

  19. He, he – też studiowałem na

    He, he – też studiowałem na tej peerelowskiej uczelni (sciśle mówiąc -Wydziale Psychologii).
    Pamiętam, że na studiach był taki przedmiot : "Biologiczne mechanizmy zachowania", ale nie pamiętam by był np. "Bezwarunkowa afirmacja tzw. faktu biologicznego".

    Stąd też Jacek Santorski, taki niedouczony.

    Co do PRL-owskiej psychologii, to pamiętam jakie wygibasy wyczyniał przewodniczący i zarazem jedyny członek POP PZPR na wydziale (J.Reykowski był już w PAN) pan W.O. ( bardzo sympatyczny człowiek). Ponieważ przysługiwała mu gablota ogłoszeń, pisał (do siebie chyba) i zamieszczał w niej, zawiadomienia o zebraniu POP 🙂 
    To tyle w temacie PRL -u na tym wydziale.

    A poza tym pozdrowienia z "dedykowanym" cytatem:

    "daremna próżność ignorancji" 

    • Zawsze mię to zastanawia
      Jakie uczelnie pokończyli ci wszyscy prawi i sprawiedliwi, których imię 44. Bo wiem że każdy kto się z nimi nie zgadza, jest po PRL-owskiej uczelni. Pewnie nawet Jiima, choć jedyną PRL-owską uczelnię na jaką zdążył się załapać była podstawówka i to też nie do końca, bo w 6 klasie zaczeli orzełkom dorabiać korony i peerela diabli wzięli (nie to żebym po nim płakał).
      Za to w liceum Jiima zaczął się stykać z “prawdziwą opozycją”. Głównie za sprawą harcerstwa, do którego (ZHP) Jiima należało. Przypadkiem Jiima chodziło do szkoły która wyprodukowała sporo opozycjonistów, zarówno tych prawdziwych jak i tych “prawdziwych”, zaś harcerstwo było w tej szkole specyficzne, zwłaszcza że drużyny z wzmiankowanej szkoły nie zaprzestały działalności w stanie wojennym, tylko zeszły do podziemia, jak to onegdaj się harcerzom zdarzało.
      Tymczasem nastała III RP, zaczęła też kiełkować “prawdziwa” opozycja, ta która nie splamiła się układami z komuchami, tylko jakoś w czasach układów z komuchami nie było o niej słychać. Jednym z przejawów tej opozycji był ZHR, który miał być “prawdziwym” harcerstwem, nie splamionym PRL. ZHP pozwoliło im używać symboliki harcerskiej (wbrew temu co mogą sobie sądzić prawicowcy, ZHR musiało takie pozwolenie uzyskać, a ZHP nie miało obowiązku go dać). W każdym razie, owo ZHR po otrzymaniu pozwolenia na używanie symboliki, obwołało się jedynym spadkobiercą przedwojennego ZHP, a my robiliśmy za postkomunę, (ulubione słowo tamtej epoki) zwłaszcza instruktorzy, z których część komunistów zamiast dobranocki conajwyżej w 80′ oglądała, a reszta ganiała się z ZOMO, ryzykując zdrowiem a czasem życiem. Ale – nie byli po jedynie słusznej stronie, więc od postkomuny wyzywali ich dzielni opozycjoniści, którzy nierzadko sami w 1980 płakali że nie ma dobranocki…

      Wciąż nie rozumiem tego fenomenu… zwłaszcza że minęło już tyle czasu…

  20. He, he – też studiowałem na

    He, he – też studiowałem na tej peerelowskiej uczelni (sciśle mówiąc -Wydziale Psychologii).
    Pamiętam, że na studiach był taki przedmiot : "Biologiczne mechanizmy zachowania", ale nie pamiętam by był np. "Bezwarunkowa afirmacja tzw. faktu biologicznego".

    Stąd też Jacek Santorski, taki niedouczony.

    Co do PRL-owskiej psychologii, to pamiętam jakie wygibasy wyczyniał przewodniczący i zarazem jedyny członek POP PZPR na wydziale (J.Reykowski był już w PAN) pan W.O. ( bardzo sympatyczny człowiek). Ponieważ przysługiwała mu gablota ogłoszeń, pisał (do siebie chyba) i zamieszczał w niej, zawiadomienia o zebraniu POP 🙂 
    To tyle w temacie PRL -u na tym wydziale.

    A poza tym pozdrowienia z "dedykowanym" cytatem:

    "daremna próżność ignorancji" 

    • Zawsze mię to zastanawia
      Jakie uczelnie pokończyli ci wszyscy prawi i sprawiedliwi, których imię 44. Bo wiem że każdy kto się z nimi nie zgadza, jest po PRL-owskiej uczelni. Pewnie nawet Jiima, choć jedyną PRL-owską uczelnię na jaką zdążył się załapać była podstawówka i to też nie do końca, bo w 6 klasie zaczeli orzełkom dorabiać korony i peerela diabli wzięli (nie to żebym po nim płakał).
      Za to w liceum Jiima zaczął się stykać z “prawdziwą opozycją”. Głównie za sprawą harcerstwa, do którego (ZHP) Jiima należało. Przypadkiem Jiima chodziło do szkoły która wyprodukowała sporo opozycjonistów, zarówno tych prawdziwych jak i tych “prawdziwych”, zaś harcerstwo było w tej szkole specyficzne, zwłaszcza że drużyny z wzmiankowanej szkoły nie zaprzestały działalności w stanie wojennym, tylko zeszły do podziemia, jak to onegdaj się harcerzom zdarzało.
      Tymczasem nastała III RP, zaczęła też kiełkować “prawdziwa” opozycja, ta która nie splamiła się układami z komuchami, tylko jakoś w czasach układów z komuchami nie było o niej słychać. Jednym z przejawów tej opozycji był ZHR, który miał być “prawdziwym” harcerstwem, nie splamionym PRL. ZHP pozwoliło im używać symboliki harcerskiej (wbrew temu co mogą sobie sądzić prawicowcy, ZHR musiało takie pozwolenie uzyskać, a ZHP nie miało obowiązku go dać). W każdym razie, owo ZHR po otrzymaniu pozwolenia na używanie symboliki, obwołało się jedynym spadkobiercą przedwojennego ZHP, a my robiliśmy za postkomunę, (ulubione słowo tamtej epoki) zwłaszcza instruktorzy, z których część komunistów zamiast dobranocki conajwyżej w 80′ oglądała, a reszta ganiała się z ZOMO, ryzykując zdrowiem a czasem życiem. Ale – nie byli po jedynie słusznej stronie, więc od postkomuny wyzywali ich dzielni opozycjoniści, którzy nierzadko sami w 1980 płakali że nie ma dobranocki…

      Wciąż nie rozumiem tego fenomenu… zwłaszcza że minęło już tyle czasu…