Reklama

Nie wiem dlaczego nikt jeszcze nie napisał o wspaniałych wstępnych wynikach maturalnych.

Nie wiem dlaczego nikt jeszcze nie napisał o wspaniałych wstępnych wynikach maturalnych. Ja sobie na nie patrzę, i widzę, że tegoroczni maturzyści potrafią obracać językiem (chociaż nie ojczystym), ale z myśleniem sobie raczej nie radzą. Ani średnia arytmetyczna ani mediana w większości przypadków przedmiotów ścisłych jest w okolicach lub poniżej 50 punktów (na 100).

Co może być tego przyczyną?
1. Kiepski rocznik?
2. Reforma szkolna, która dodała bezwartościowe gimnazjum?
3. Reforma edukacji, która zmniejszyła ilość godzin na przedmioty ścisłe a zwiększyła na religię?
4. Zły program nauczania?
5. Nieprzygotowani nauczyciele?
6. Precedent w osobie ministra Końskiego Łba, czyli możliwość amnestii?
7. Wszystkie powyższe?

Reklama

Stawiam na szczęśliwą siódemkę. W takich sytuacjach (w większości właściwie) przyczynki ze sobą rezonują prowadząc do komplementarnego wzmocnienia efektów (ależem powiedział).

Mnie jednak osobiście najbardziej denerwuje kilka z podpunktów.

Pierwszym jest właściwie połączeniem 2 oraz 3. Na przykładzie fizyki program rozbito pomiędzy trzy różne szkoły. Na każdym poziomie trzeba wtedy wracać do podstaw by nauczyć nowych stopni komplikacji. Teraz to pewnie nie ma czasu na elementy fizyki współczesnej, chociażby teorię kwantów. Jest to również związane z pkt. 3. Jak rozmawiałem kiedyś z moim nauczycielem fizyki z liceum ilość godzin została zmniejszona. Jak wobec tego ma zostać przerobiony w zadowalającym chociaż stopniu materiał, który nie jest łatwy nawet intuicyjnie (dopóki się nie spędzi kilku lat na studiach). Nie mówiąc juz o tym, że dodanie lekcji religii (jedynej słusznej oczywiście) nie pomaga, bo (w odróżnieniu od tego co może twierdzić biblista) betonuje ona umysł i ogranicza wyobraźnię.

Punkt 6. Słyszałem, że Giertych powiedział coś na modłę, że “nie może być tak że prawie 100tys. młodych ludzi nie może iść na studia; proponuję amnestię”. To jest najgorsze rozwiązanie. Stwarza wrażenie, że uczyć się nie trzeba. Dobry pan minister przyjdzie, pogłaszcze po główce i da wilczy bilet na studia. A potem mamy stada ludzi z wyższym(?) wykształceniem, które nie ma ŻADNEJ wartości. Można najwyżej te dyplomy wsadzić w pieluchę jak się będzie siedziało na kasie, bądź przysłowiowym zmywaku. Dlaczego 100% ludzi powinno mieć wyższe wykształcenie? Czy jest to dobrym wyznacznikiem kultury i postępu? Dla mnie to jest jak chińkskie tenisówki. Są produkowane masowo i tanio, więc jak się rozwalą po tygodniu to można bez problemu kupić nowe.

Znam niestety przykłady także ze szkolnictwa wyższego w mojej dziedzinie – fizyce, gdzie dyplomy dostają ludzie ZUPEŁNIE się do tego nie nadający. Znam nawet kilku takich kandydatów na doktorów – teraz niektórych już z Dr. przed nazwiskiem.

Jak tak dalej pójdzie to w Polsce zabraknie ludzi, dzięki którym dokonuje się postęp naukowy: fizyków, chemików, biologów oraz wszelkiej maści inżynierów. Zostaną lingwiści no i klerycy. Na eksport na zmywak lub do nawracania Afryki (podobno jesteśmy w tym światową potęgą).

Reklama

3 KOMENTARZE

  1. Do matury trzeba mieć bardziej luźny stosunek
    Kiedyś matura była może wyznacznikiem pewnego poziomu intelektualnego. Obecnie, nie ma żadnego znaczenia. To, że nie ma znaczenia, wynika choćby z prostego faktu, że kierowca Tira, damska fryzjerka, sternik na holowniku, kucharz na statku, czy sporo innych zawodów, jest wykonywanych przez ludzi bez matury – i to oni zarabiają nieraz wielokrotnie więcej niż utytułowany posiadacz dyplomów.

    Matura na obecne czasy stała się jedynie potwierdzeniem dostosowania “do systemu”. Obecnie, by zdać maturę, nie wolno posiadać wiedzy i samodzielnego myślenia. Obecnie, by zdać maturę, musisz wpasować się w z góry ustalony unijny klucz odpowiedzi. Tu miejsca na indywidualizm nie ma, tak jak i na potrzebną w życiu wiedzę (kiedy ostatni raz potrzebowałeś informacji o diapirach?;-).

    Gdyby program szkolny był inaczej układany – mielibyśmy może takie same zamieszki jak są teraz w Grecji – bo tam ludzie nie dają się aż tak robić w wała. Tutaj, społeczeństwo jest wyedukowane do właściwego wyznaczonego poziomu – dostajesz papier zwany maturą, gdy się nadajesz. Pytanie tylko – do czego?

    Taki uczestnik szkolnego procesu ma wyznaczonych kilka zadań – umożliwić rodzicom skutecznie pracować, by ci mogli płacić haracze: opłaty, ZUS i podatki, czyli na te kilka godzin ma iść z domostwa won. Ma zająć się “edukacją”, która to edukacja ma być mu mało potrzebna w codziennym życiu, ale której przyswajanie skutecznie zabierze mu groźny wolny czas.

    Taki czas jest bowiem groźny – można go zmarnować, i do tego idealnie nadaje się taki internet (dzieci neostrady) czy telewizja (gdzie można w niej sprzedać każdą informację, choćby taką, jak powód zamieszek greckich – zabór dodatkowych pensji, siedemnastek czy osiemnastek nawet, więc polskiemu workersowi jak to słyszy, szlag go trafia, że gdzieś mają pensje siedemnastki, i im się to nie podoba.

    Gorzej, gdyby wyrosło pokolenie prawdziwych poszukiwaczy prawdy, którzy mogą stać się później inspiratorami buntu – mogą się organizować, i wyjść na ulicę z hasłami, że nie chcą płacić złodziejskiego ZUSu, czy narzuconego haraczu VATu czy dochodówki.

    Takich obecny system musi skutecznie wykryć i skutecznie wykluczyć. Może to realizować na dwa sposoby – wspierając lub eliminując. Orły w szkołach, są wykrywane i prowadzone indywidualnym programem nauczania, by ich skutecznie skanalizować w działaniach związanych z wiedzą i skutecznie w przyszłości ich intelekt wykorzystywać.

    Natomiast orły-olewacze, obecną maturę olewają – ci rozsądniejsi uczą się się prawidłowych kluczy odpowiedzi i zdają maturę bez większego wysiłku, zadowalając się jako takim poziomem, byle potem móc pójść na ciekawe studia. Pozostała szara masa, wypełnia skutecznie swój czas zakuwaniem kluczy odpowiedzi, i cieszy się, gdy weń trafi, pokonując straszliwą barierę 30% określającą lenia lub jołopa.

    Tak straszliwy wysiłek jest na tyle zasobożerny, że tu nie ma szans na rozwijanie potrzeby indywidualnego myślenia – to musi ich boleć, więc lepiej zdać się na przekaz telewizyjny starszych i mądrzejszych, wciągać telewizyjną papkę jako swoją, i cieszyć się z tego, że szare komórki się nie przegrzewają od samodzielnego myślenia i wnioskowania.

    I o to tu chodzi – mamy szarą masę demokratycznej większości, która daje się bardzo skutecznie manipulować medialnym przekazem, i w obowiązującym demokratycznym systemie, skutecznie pozwala systemowi władzę tę nad ludem sprawować. Wystarczy teraz zobaczyć, jak się ta masa cieszy z tego, że cyrk do miasta przyjechał (prezydencja w unii), a już takie Euro nabiera dla nich kolosalnego znaczenia – na tyle, że brak jakiegoś stadionu staje się koszmarem, a nie są nim koszty jego budowy.

  2. Do matury trzeba mieć bardziej luźny stosunek
    Kiedyś matura była może wyznacznikiem pewnego poziomu intelektualnego. Obecnie, nie ma żadnego znaczenia. To, że nie ma znaczenia, wynika choćby z prostego faktu, że kierowca Tira, damska fryzjerka, sternik na holowniku, kucharz na statku, czy sporo innych zawodów, jest wykonywanych przez ludzi bez matury – i to oni zarabiają nieraz wielokrotnie więcej niż utytułowany posiadacz dyplomów.

    Matura na obecne czasy stała się jedynie potwierdzeniem dostosowania “do systemu”. Obecnie, by zdać maturę, nie wolno posiadać wiedzy i samodzielnego myślenia. Obecnie, by zdać maturę, musisz wpasować się w z góry ustalony unijny klucz odpowiedzi. Tu miejsca na indywidualizm nie ma, tak jak i na potrzebną w życiu wiedzę (kiedy ostatni raz potrzebowałeś informacji o diapirach?;-).

    Gdyby program szkolny był inaczej układany – mielibyśmy może takie same zamieszki jak są teraz w Grecji – bo tam ludzie nie dają się aż tak robić w wała. Tutaj, społeczeństwo jest wyedukowane do właściwego wyznaczonego poziomu – dostajesz papier zwany maturą, gdy się nadajesz. Pytanie tylko – do czego?

    Taki uczestnik szkolnego procesu ma wyznaczonych kilka zadań – umożliwić rodzicom skutecznie pracować, by ci mogli płacić haracze: opłaty, ZUS i podatki, czyli na te kilka godzin ma iść z domostwa won. Ma zająć się “edukacją”, która to edukacja ma być mu mało potrzebna w codziennym życiu, ale której przyswajanie skutecznie zabierze mu groźny wolny czas.

    Taki czas jest bowiem groźny – można go zmarnować, i do tego idealnie nadaje się taki internet (dzieci neostrady) czy telewizja (gdzie można w niej sprzedać każdą informację, choćby taką, jak powód zamieszek greckich – zabór dodatkowych pensji, siedemnastek czy osiemnastek nawet, więc polskiemu workersowi jak to słyszy, szlag go trafia, że gdzieś mają pensje siedemnastki, i im się to nie podoba.

    Gorzej, gdyby wyrosło pokolenie prawdziwych poszukiwaczy prawdy, którzy mogą stać się później inspiratorami buntu – mogą się organizować, i wyjść na ulicę z hasłami, że nie chcą płacić złodziejskiego ZUSu, czy narzuconego haraczu VATu czy dochodówki.

    Takich obecny system musi skutecznie wykryć i skutecznie wykluczyć. Może to realizować na dwa sposoby – wspierając lub eliminując. Orły w szkołach, są wykrywane i prowadzone indywidualnym programem nauczania, by ich skutecznie skanalizować w działaniach związanych z wiedzą i skutecznie w przyszłości ich intelekt wykorzystywać.

    Natomiast orły-olewacze, obecną maturę olewają – ci rozsądniejsi uczą się się prawidłowych kluczy odpowiedzi i zdają maturę bez większego wysiłku, zadowalając się jako takim poziomem, byle potem móc pójść na ciekawe studia. Pozostała szara masa, wypełnia skutecznie swój czas zakuwaniem kluczy odpowiedzi, i cieszy się, gdy weń trafi, pokonując straszliwą barierę 30% określającą lenia lub jołopa.

    Tak straszliwy wysiłek jest na tyle zasobożerny, że tu nie ma szans na rozwijanie potrzeby indywidualnego myślenia – to musi ich boleć, więc lepiej zdać się na przekaz telewizyjny starszych i mądrzejszych, wciągać telewizyjną papkę jako swoją, i cieszyć się z tego, że szare komórki się nie przegrzewają od samodzielnego myślenia i wnioskowania.

    I o to tu chodzi – mamy szarą masę demokratycznej większości, która daje się bardzo skutecznie manipulować medialnym przekazem, i w obowiązującym demokratycznym systemie, skutecznie pozwala systemowi władzę tę nad ludem sprawować. Wystarczy teraz zobaczyć, jak się ta masa cieszy z tego, że cyrk do miasta przyjechał (prezydencja w unii), a już takie Euro nabiera dla nich kolosalnego znaczenia – na tyle, że brak jakiegoś stadionu staje się koszmarem, a nie są nim koszty jego budowy.

  3. Do matury trzeba mieć bardziej luźny stosunek
    Kiedyś matura była może wyznacznikiem pewnego poziomu intelektualnego. Obecnie, nie ma żadnego znaczenia. To, że nie ma znaczenia, wynika choćby z prostego faktu, że kierowca Tira, damska fryzjerka, sternik na holowniku, kucharz na statku, czy sporo innych zawodów, jest wykonywanych przez ludzi bez matury – i to oni zarabiają nieraz wielokrotnie więcej niż utytułowany posiadacz dyplomów.

    Matura na obecne czasy stała się jedynie potwierdzeniem dostosowania “do systemu”. Obecnie, by zdać maturę, nie wolno posiadać wiedzy i samodzielnego myślenia. Obecnie, by zdać maturę, musisz wpasować się w z góry ustalony unijny klucz odpowiedzi. Tu miejsca na indywidualizm nie ma, tak jak i na potrzebną w życiu wiedzę (kiedy ostatni raz potrzebowałeś informacji o diapirach?;-).

    Gdyby program szkolny był inaczej układany – mielibyśmy może takie same zamieszki jak są teraz w Grecji – bo tam ludzie nie dają się aż tak robić w wała. Tutaj, społeczeństwo jest wyedukowane do właściwego wyznaczonego poziomu – dostajesz papier zwany maturą, gdy się nadajesz. Pytanie tylko – do czego?

    Taki uczestnik szkolnego procesu ma wyznaczonych kilka zadań – umożliwić rodzicom skutecznie pracować, by ci mogli płacić haracze: opłaty, ZUS i podatki, czyli na te kilka godzin ma iść z domostwa won. Ma zająć się “edukacją”, która to edukacja ma być mu mało potrzebna w codziennym życiu, ale której przyswajanie skutecznie zabierze mu groźny wolny czas.

    Taki czas jest bowiem groźny – można go zmarnować, i do tego idealnie nadaje się taki internet (dzieci neostrady) czy telewizja (gdzie można w niej sprzedać każdą informację, choćby taką, jak powód zamieszek greckich – zabór dodatkowych pensji, siedemnastek czy osiemnastek nawet, więc polskiemu workersowi jak to słyszy, szlag go trafia, że gdzieś mają pensje siedemnastki, i im się to nie podoba.

    Gorzej, gdyby wyrosło pokolenie prawdziwych poszukiwaczy prawdy, którzy mogą stać się później inspiratorami buntu – mogą się organizować, i wyjść na ulicę z hasłami, że nie chcą płacić złodziejskiego ZUSu, czy narzuconego haraczu VATu czy dochodówki.

    Takich obecny system musi skutecznie wykryć i skutecznie wykluczyć. Może to realizować na dwa sposoby – wspierając lub eliminując. Orły w szkołach, są wykrywane i prowadzone indywidualnym programem nauczania, by ich skutecznie skanalizować w działaniach związanych z wiedzą i skutecznie w przyszłości ich intelekt wykorzystywać.

    Natomiast orły-olewacze, obecną maturę olewają – ci rozsądniejsi uczą się się prawidłowych kluczy odpowiedzi i zdają maturę bez większego wysiłku, zadowalając się jako takim poziomem, byle potem móc pójść na ciekawe studia. Pozostała szara masa, wypełnia skutecznie swój czas zakuwaniem kluczy odpowiedzi, i cieszy się, gdy weń trafi, pokonując straszliwą barierę 30% określającą lenia lub jołopa.

    Tak straszliwy wysiłek jest na tyle zasobożerny, że tu nie ma szans na rozwijanie potrzeby indywidualnego myślenia – to musi ich boleć, więc lepiej zdać się na przekaz telewizyjny starszych i mądrzejszych, wciągać telewizyjną papkę jako swoją, i cieszyć się z tego, że szare komórki się nie przegrzewają od samodzielnego myślenia i wnioskowania.

    I o to tu chodzi – mamy szarą masę demokratycznej większości, która daje się bardzo skutecznie manipulować medialnym przekazem, i w obowiązującym demokratycznym systemie, skutecznie pozwala systemowi władzę tę nad ludem sprawować. Wystarczy teraz zobaczyć, jak się ta masa cieszy z tego, że cyrk do miasta przyjechał (prezydencja w unii), a już takie Euro nabiera dla nich kolosalnego znaczenia – na tyle, że brak jakiegoś stadionu staje się koszmarem, a nie są nim koszty jego budowy.