Reklama

A teraz wbrew aktualnym tendencjom zapowiadającym upadek Ameryki, spróbujmy przedstawić pozytywny obraz jej potęgi, nadchodzącego bogactwa i gospodarczego odrodzenia, które ma szanse uczynić Obamę jednym z najbardziej popularnych prezydentów w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci. 

Zapomnijmy, że nie ma już tak naprawdę kapitalizmu (na którym ostatnio wszyscy wieszają psy).  Zapomnijmy, że żyjemy w  formującym się globalnym systemie korporacyjnym z domieszką neokomunizmu (zostawmy to na inną okazję).  Przyjmijmy, że okres kłopotów gospodarki USA powodowany wieloma czynnikami, a prowadzacy do niesamowitego jej zadłużenia, może zostać niespodziewanie już wkrótce zatrzymany…

Reklama

Spójrzmy na sektor energetyczny USA, a konkretnie na ropę i gaz.  Historycznie biorąc gaz sprzedawany jest za ok 1/10 ceny ropy.  Dziś (po rewolucji technologicznej z 2008 r. w wydobywaniu gazu) gaz sprzedawany jest za ok. 1/20 ceny ropy.  Obniżenie cen gazu było rezultatem zastosowania technologii wydobycia/wiercenia. 

Tymczasem USA nie jest przygotowane aby zarobić na rezultatach zastosowania nowej technologii.  Jednostka gazu kosztuje w USA ok. $3.00, zaś w Japonii aż ok. $16.00 (trochę niżej w Europie). 
Więc albo amerykański biznes dostarczy swój tani gaz na światowe rynki, albo tam zastosuje swoją nową technologię, co wyrówna ceny gazu na świecie (polskie zagłębie gazu łupkowego).

Dziś gaz w US jest tańszy o ok. 75% od cen na rynkach światowych.  Z powodu różnicy cen między ropą i węglem z jednej strony, a gazem z drugiej, Ameryka przestawia się na czystszy w eksploatacji gaz, co powinno znacznie obniżyć zapotrzebowanie na ropę.  Według najnowszych danych naturalny gaz kosztuje ok. $3.00 w US i ok. $13.00 w Japonii.

Przyjmuje się, że na świecie obecnie mamy ok. 12 mln pojazdów spalających naturalny gaz, z czego ok. 1% jest w Ameryce Północnej.  Przestawiając tylko 3,5 mln ciężarówek  z ropy na gaz, zaoszczędzimy  więcej niż 1,2 mln baryłek ropy dziennie.  To jest więcej niż US importowała w 2009 r. z Arabii Saudyjskiej, czy Wenezueli.

ink tank Heritage Fundation, podczas prezydencji Obamy wydobycie ropy i gazu na terenach federalnych spadło o 40%, a wzrost wydobycia (za który Obama bezczelnie bierze kredyt) ma miejsce na terenach prywatnych i stanowych głównie w Północnej Dakocie (bezrobocie 3%!), Teksasie i na Alasce.

Eksperci mówią, że zabiera zwykle 3 lata od wydania decyzji, do uruchomienia pełnej produkcji, tak więc kredyt powinien iść do prezydenta Busha…  Według ekspertów Obama przyjął wręcz wrogą postawę w stosunku do aktywnego wydobywania ropy i gazu z amerykańskiej ziemi twierdząc, że Amerykanie konsumują zbyt dużo energii…

Institute for Energy Research podaje, że US ma więcej niż 1,4 bln (US 1,4 trylion) baryłek ropy możliwej do wydobycia dzisiejszą technologią. Podajmy, że Arabia Saudyjska posiada udowodnione zasoby 260 mld baryłek ropy.  Rocznie US  (ok. 4% światowej populacji) konsumuje ok. 22% światowej produkcji ropy, jednocześnie dostarczając generalnie ok. 22% światowej produkcji dóbr i usług.  US dostarcza ok. 6-10% światowej produkcji ropy.  Tylko 24%  energii w US pochodzi z gazu.

Po raz pierwszy od 16 lat w US, ilość wieży wiertniczych wydobywających ropę , przewyższa ilość tych które wydobywają gaz.  Nadprodukcja gazu (nowa technologia) spowodowała obniżenie jego cen i obniżenie wydobycia, zaś pęd przestawiania ciężarówek na gaz podniesie wkrótce jego cenę. 

Za niechęcią Obamy do zwiększenia wydobycia gazu i ropy murem stoi cały zielony, a właściwie czerwony ruch światowy niezwykle gorąco popierany z Kremla, który jest zagrożony ewentualną utratą swojej strategicznej surowcowej broni w Europie i dalej.  Inspirowani „protestanci” obrządku wschodniego mówią o zanieczyszczaniu wód gruntowych i zbiorników wody pitnej przez odwierty w poszukiwaniu gazu łupkowego.  Zapominają tylko wyjaśnić, że odwierty idą w głąb ziemi na głębokość ok. 3 do 6 km, tak aby uwolnić ze skał gaz, więc co to ma wspólnego z pitnymi akwenami?

Dodatkowo w 2015 r. zostaną oddane do użytku linie eksportowe gazu na wybrzeżach stanu Teksas, co również pomoże w utrzymaniu ceny gazu i nawet zwiekszeniu jego wydobycia.  Ameryka w tym czasie stanie się gazową Arabią Saudyjską i zdominuje rynki jako czołowy eksporter gazu na świecie.  Z tego powodu Putin już zaczyna obgryzać paznokcie…

Obecnie US nie posiada ani jednego terminalu z którego można byłoby eksportować LNG czyli skroplony naturalny gaz.   Budowanych jest 8 takich terminali, które mają być gotowe w 2015 r.  Na świecie budowanych jest obecnie ok. 140 tankowców zdolnych do transportu LNG.  Dynamicznie rozwijająca się Azja głodem swoich gospodarek prosi o amerykański LNG!

Na wrześniowej LNG Producer – Consuner Confrence w Tokyo, delegacja Indii oświadczyła, że podniesie 5-krotnie swoich zasobów importowych portów gdyż tego wymaga jej dynamiczny rozwój gospodarczy.  Również Japonia  (po szoku Fukushioma) jest w trakcie wyłączania 52 ze swoich 54 reaktorów nuklearnych równiez przestawiając się na amerykański (i nie tylko) LNG.

 W 20011r. według statystyki 18 krajów eksportuje gaz do 25 krajów, które go importują. Liderem eksportu jest Katar, który dostarcza aż 1/3 globalnego LNG.  US jest niemowlęciem tego biznesu  i jej udział  w światowym eksporcie oscyluje  w śmiesznych dzisiaj granicach 0.1%, ale ta sytuacja wkrótce gwałtownie się zmieni.

Kiedy mówimy o transporcie LNG mamy na myśli skroplony, skondensowany  gaz, którego objętość , w temperaturze -160 C%  jest zredukowany 600 razy, tak aby transport był opłacalny.

Koszty tego biznesu są ogromne, $1-2 mld to koszty obiektów do skraplania gazu (LNG), ok. $200 mln kosztuje jeden tankowiec LNG.  Zbudowanie zaś terminalu (portu) odbierającego LNG (jak w Polsce w Świnoujściu) kosztuje ok. $ 5oo mln do % 1 mld.

 W Teksasie, słynna firma Exxon posiada jeden port gazu skroplonego  imporowanego głównie z Kataru.  Za cenę $10 mld, Exxon planuje przebudowę tego portu na eksportowy. Na biurku już od ponad roku Obamy leży obecnie 8 wniosków o licencje na porty eksportujące LNG.  Wnioski te popiera ponad 44 kongresmenów.  Na dzień dzisiejszy prezydencką odpowiedzią jest cisza…

Wszystko to przyniesie tak potrzebną pomoc pustemu skarbowi (licencje,pozwolenia, podatki) i kulejącej gospodarce (zatrudnienie, części zamienne…).  Można powiedzieć, że gazowy i naftowy Allah uśmiechnie się tym razem do urzędującego akurat, prezydenta Baracka Husseina Obamy i zapewni mu wystarczająco dużo środków na jego wymarzone socjalistyczne opiekuńcze państwo, bez finansowej katastrofy.  Niektórzy komentatorzy pewnie powiedzą, że Obama wtedy zmieni konstytucję i zostanie na III kadencję, albo nowym prezydentem zostanie dyktatorka od warzyw i zdrowego odżywiania, jego urocza żona Michelle…

http://www.nbcchicago.com/blogs/ward-room/Michelle-Obama-for-Senate-PPP-Says-Yes-182374861.html?dr

Rzeczywistość dostarcza wiele dowodów i argumentów na podobne oczekiwania i interpretacje.  W wielu krajach bogatych w ropę i gaz (a mniej w demokrację), prezydentom bardzo ciężko i trudno jest odejść od władzy (Putin-Rosja, Chavez-Wenezuela, Kirstners-Argentyna, rodziny królewskie-Arabii Sudyjskiej i innych dynastii siedzących na tronach ociekających gazem i ropą).

Możemy się spodziewać, że Obama będzie chciał przekształcić konstytucyjną republikę amerykańską w nowoczesny gazowo-naftowy kibutz ludzi szcześliwych.  Z dochodami z eksportowego boomu i realizacją swojej koncepcji państwa opiekuńczego zdobędzie wielkie poparcie i dlatego będzie mógł utrzymać się u władzy.  Ludzie już odpowiednio wychowani w „socjalistycznych” szkołach, zaczarowani rosnącymi programami pomocy społecznej, sponsorowanymi przez hojne państwo zgodzą się na wszystko.

Można oczekiwać, że ciężko pracującą średnią klasę i bogatych Obama zatopi w wysokich podatkach i biznesowych i środowiskowych regulacjach jednocześnie serwując im publiczne biczowanie (nie mylić z zarezerwowanym na inną historyczną okazję linczowaniem), tak jak to robił FDR, czy wcześniej co bardziej frywolni cesarze cesarstwa rzymskiego.  Takie działanie rozszerzy mu i zabezpieczy bazę wyborczą, rozbuduje biurokrację (i korupcję) i przyśpieszy budowę upragnionego socjalistycznego kibutzu.

Amerykanie dumni ze swojej Konstytucji gwarantującej niezbywalne prawa i wolności swoim obywatelom i ochronę przeciwko reprezentującemu ich odwoływalnej biurokracji państwowej powoli zanurzają się w oparach socjalizmu, który wbrew ich tradycjom nie popiera prywatnej inicjatywy, osobistego ryzyka i ciężkiej pracy w nadziei na odniesienie sukcesu.  Postęp sił nieczystych jest już znaczny, ponad połowa Amerykanów nie płaci podatku dochodowego.

Historia pokazuje, że tyranom najgłośniej  wiwatują aktualni, lub przyszli niewolnicy…
Najprostszym i najbardziej prymitywnym instynktem gromadnego człowieka jest zawiść i zazdrość wobec sukcesu bliźniego i możliwie dokładne ukaranie tych którym się powiodło, jako panaceum na własne niespełnienie, nieudacznictwo i życiowe lenistwo.

Oczywiscie powyższe wywody nie będą warte funta kłaków, jeśli panowie z NWO czuwający nad poprawnym kierunkiem rozwoju tego świata wyselekcjonują  nowego”reprezentanta mas”, wysyłając Obamę na lukratywną emeryturę… Wtedy, po złapaniu oddechu rzucimy się, ku ich uciesze, w pogoń za następnym króliczkiem.

W sprawie dyktatorów jest takie mądre powiedzenie: Już lepiej byłoby kochać i utracić kogoś, niż żyć z idiotą do końca życia…

Jacek K. Matysiak

Reklama