Reklama

Się Kurak kiedyś wypowiedział, iż 15 artykułów dziennie to byłby luksus. Wchodzę ci ja dzisiaj na stronę, a tu 14.

Się Kurak kiedyś wypowiedział, iż 15 artykułów dziennie to byłby luksus. Wchodzę ci ja dzisiaj na stronę, a tu 14. Z tego jeden Kuraka, jeden pominę litościwie milczeniem, już jedynkę dałem (mimo, a może z powodu sympatii do autora) bo niższej oceny nie znalazłem w opcjach. Liczba 15, a dokładnie brak piętnastego tekstu ośmielił mnie do napisania odpowiedzi – silnie spóźnionej – na tekst (http://www.kontrowersje.net/node/4386) Kuraka.

Reklama

Tekst ten spokoju mi nie dawał. A mianowicie wk..ł mnie, a nie do końca nie mogłem zdecydować co mnie tak „zazielenia”.

Początkowo myślałem sobie, że chodzi o przeciwstawne do mojego podejście do pochówku. Ale krótki namysł możliwość taką raczej wykluczył.

Później przyszło mi do głowy, iż zamiłowanie Autora do cmentarzy, całkiem mi obce (no może poza tematami do fotografii) było przyczyną – ale nie.

Dopiero parodniowy odpoczynek od Internetu, a tym samym od Kontrowersji pozwolił na chwilę zadumy i zastanowienia. No i na doprecyzowanie (śliczne słowo) własnego stanowiska.

I chyba już wiem.

Nie zdenerwowały mnie stanowisko czy poglądy autora na kwestie pochówku, palenia, robaków itd. Wkurzenie było raczej natury systemowej, a nie szczegółowej.

A mianowicie do zmiany koloru twarzy doprowadza mnie używanie argumentów pewnego typu takich jak „wszędzie na Świecie, nigdy, w krajach cywilizowanych, u nas, oni” itd. A w tekście swym Autor dał istny popis (bez skojarzeń proszę) argumentacyjny. „Coraz mniej jest dla nas warte życie”, „my społeczność” „wszystko dziadzieje” „Coraz mniej nam się udaje godnie i sensownie żyć i tę pospolitość naszego jestestwa zawdzięczamy bezrefleksyjnemu przyjmowaniu wynalazków”. I cały rządek następnych, równie pięknych.

I już to wyżej opisane mogłoby wystarczyć, jednakże nie. Do całości obrazu brakuje jednego, kto to pisze i do kogo. A mianowicie po pierwsze pisze to Kurak, którego za cholerę się nie do podciągnąć po mcdonaldyzację życia i smaków. A po drugie – pisze to do osób, które bywają, piszą i czytają Kontrowersję. I jakkolwiek teksty i komentarze części z nich są dla mnie z innego Świata, to jednakowoż akurat cechy będące podporą argumentacji tekstu nijak nie są dla nich charakterystyczne.

PROSZĘ, BŁAGAM, DRAPIĘ W SZYBKĘ – nie używaj więcej tego typu argumentów.

Rzl

PS. przepraszam Kurak, że to na Twój temat. Na przyszłość się poprawię i spróbuję pisać teksty „samodzielne”.

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Nie rozumiem dlaczego mam nie
    Nie rozumiem dlaczego mam nie używać takich argumentów, kompletnie nie rozumiem. Macdonaldyzacja jest dla mnie zjawiskiem tak powszechnym, że określenie “wszystko dziadzieje”, to delikatny eufemizm. Że żyjemy coraz szybciej i byle jak, to dla mnie fakt, którego nie sposób nie zauważyć. Ja rozumiem, chyba, intencję tego tekstu, żeby się nie wypowiadać “w imieniu”, ale to jest odwieczny pojedynek socjologii z psychologią. Opisując pewne globalne zjawiska mało mnie obchodzą jednostki, mniej lub bardziej nie przystające do ogółu. Gdyby mnie obchodziły, nie byłbym w stanie opisać żadnego zjawiska społecznego, ani ja, ani nikt inny. Wiem, że jest jakiś Stefan w Kielcach co się nie poddał macdonaldyzacji i wiem, że Jadwiga z Mazur daje sobie radę, ale w ten sposób na rzeczywistość patrzy psycholog i to taki niezbyt roizgranięty. Opisując zjawiska społeczne opisuje się trendy oraz masowość i przeciwstawienie tamu “JA jestem inny” nie znosi zjawisk społecznych, tylko wskazuje na cechy jednostki. Socjologia nie używa argumentu “ja”, ale używa argumentu “my, wy, oni” . I to jedno nieporozumienie, drugie jest takie, że z tego wkurzenia chyba nie podałeś ani jednego kontrargumentu w “przedmiocie sporu”. Nie mam pojęcia dlaczego masz inne zdanie, poza tym, że nie podoba Ci się moja frazeologia, jak powiadam rzecz powszechna w nauce zwanej socjologią. Kiedy się pisze o o cesze dresiarzy i wspomina o wulgarnym języku, to opisuje się cechę charakterystyczną grupy i musiałby socjolog być totalnym nieukiem, aby z powodu jednego Władka z Pucka, zrezygnować z opisu cechy grupy. Można oczywiście nie dostrzegać, przemian społecznych i to o charakterze globalnym, ze szczególnym uwzględnieniem macdonaldyzacji, ale nie mam pojęcia jak można tego nie dostrzegać. To, że Ty sobie żyjesz inaczej i obok procesów społecznych, nie znaczy, że ich nie ma. A sformułowania w liczbie mnogiej są jak najbardziej uprawnione, nawet konieczne. To, że używam “my”, świadczy jedynie, że czuję się członkiem społeczności, mógłbym pisać “wy’, albo “oni”, ale obawiam się, że to jeszcze bardziej by Cię irytowało. Zjawiska społeczne mają to do siebie, że mają gdzieś Ciebie i mnie, a ich opisywanie nie może opierać się na przyzwyczajeniach jednostki, tylko na obserwowanych tendencjach w grupie, masie. Jeśli piszę, że cechą charakterystyczną górala jest wiara katolicka, to nie piszę bzdur, tylko dlatego, że jeden Byrcyn – Gąsienica jest ewangelikiem, czy ateistą. Ciebie macdonaldyzacja może nie dotyczyć, ale Nas dotyczy jak najbardziej.

    PS Gdybym pisał, że wszyscy lubmy bigos, albo uważamy Fiata 126p, za najlepszy wóz, no to można się wkurzyć. Ale ja piszę, że jako społeczność ulegamy procesom, które dla mnie są ewidentne i nie tylko dla mnie.

    • chciałem coś dłużej
      ale krócej będzie lepiej.

      Pan tu na mnie socjologię ze statystyka uprawiasz :))
      Znaczy Kontrowersj to niby taki macdonald umysłowy, a ci którzy tu wpadają to konsumenci macdonaldowi?

      Eeeeeeee.

      Z całym duuuuzym (w pełni należnym) szacunkiem, ni cholery.
      Chyba, że Ty w imieniu milionów? I o milionach.

      pozdrawiam
      rzl

      • Wybacz, ale przyłożyłem się
        Wybacz, ale przyłożyłem się do tej odpowiedzi, podając argumenty, a w zamian czytam coś z czym nie bardzo mam ochotę polemizować. Mogę rozmawiać o zjawiskach społecznych ich natężeniu, takim czy innym postrzeganiu, bo to było przedmiotem rozważań w moim tekście. O tym co napisałeś nie chce mi się dyskutować, bo to się do dyskusji nie nadaje. Przerabiałem już 1000 swoich wiwisekcji, 1001 nie robi na mnie wrażenia. Odpowiedziałem Ci rzeczowo na Twoje zarzuty, w odpowiedzi otrzymuję kolejną psychoanalizę mojej osoby, która kompletnie mnie nie interesuje.

        • Dobra
          przykładam się.

          Śmierć wydaje się być sprawą bardzo osobistą. Dla mnie, ale sądzę, że dla innych też.
          W mojej prywatnej hierachii stoi dosyć wysoko.
          Pod wpływem prasy internetowej popełniłem mały tekst, w którym odniosłem się do opinii hierarchów KK na temat stanu mojej głowy.
          Niebawem Ty napisałeś tekst, w którym stosując techniki dyskusyjne, poparłeś opinię hierarchy na temat stanu mojej głowy.
          O ile to nie zrobiło na mnie wrażenia, to wrażenie zrobił sposób w jaki to wywiodłeś.
          A mianowicie diagnozując społeczeństwo jako takie wyciągnąłeś wnioski dotyczące pojedynczych osób.
          I zrobiłeś to w towarzystwie (kontowersjan), które za cholerę nie chce MI pasować do myśli przewodniej Twego tekstu.
          I to na tyle.
          Jeśli to była 1002 wiwisekcja to przepraszam. Na przyszłość się wstrzymam.

          pozdrawiam
          (nieodmiennie serdecznie)
          rzl

          • No chyba Cię pogięło,
            No chyba Cię pogięło, przepraszam za kolokwializm. W swoim tekście, ani się nie odnosiłem do tego co mówił hierarcha, ani tym bardziej do Twoich osobistych skojarzeń ze śmiercią. Co więcej, nie tylko się nie odniosłem, ale na wstępie tekstu błagałem, aby nie tak go traktować jak potratowałeś. Pamięć mam dobrą, czytałem Twój tekst i nawet go skomentowałem, ale mój tekst nie jest w żadnym razie polemiką z tym co napisałeś. Owszem swoim tekstem sprawiłeś, że zaciekawił mnie temat, tylko, że to wszystko co sprawiłeś, bo temat zainteresował mnie w zupełnie innym, społecznym i kulturowym ujęciu. Co mnie może obchodzić jakie są Twoje osobiste patenty na zagospodarowanie zwłok. Zapewniam Cię, że nic mnie to nie obchodzi i nie o tym pisałem. Z całym szacunkiem dla Ciebie, ale kompletnie mi wisi czy się rozsypiesz, postawisz na kredensie, czy robak Cię spożyje. Kompletnie mi to wisi. Natomiast bardzo mnie interesuje proces społeczny zwany macdonaldyzacją, który sięga po dotychczasowe tabu. Nie wiem dlaczego odczytałeś ten tekst osobiście i powiem brutalnie, że to nie mój problem, ja nie pisałem tekstu polemicznego, co więcej pisałem o czyś zupełnie innym.

          • Jeśli Matka używał
            Jeśli Matka używał sformułowań “wszędzie na Świecie, nigdy, w krajach cywilizowanych” w sposób, który Ci nie odpowiada, to kop, wal i sprzeczaj się, rybaku. Ja sobie nie przypominam ale na pewno mu się zdarza. Czasem to są uprawnione a czasem nie – te słowa.
            Kuraka trzeba uważnie czytać, sam się często łapię, że chcę krytykować coś czego w jego tekstach nie ma.

          • Ha

            Aby nie walnąć kalafiora przeczytałem jeszcze 1,5 raza.

            Dalej mi się, że tak powiem, nie do końca zgadza. Lecz, mój wpis miał charakter prośby ogólnej, jeno na przykładzie. Przykład, jako miłościwie nam panujący gospodarz ustosunkował się obszernie za co wdzięczen jestem wielce.

            Zdanie (postawę, odpowiedź) rozumiem i nie podzielam, ale to mój problem i jakoś z nim przeżyję.

            Dalsza dyskusja w komentarzach przypominałaby dyskusje prowadzone przez niektórych moich faworytów pod innymi wątkami. A tego wielce chciałbym uniknąć.

            Co do kopania, gryzienia i innych takich form ekspresji (w tym macdonaldyzaci) to ja już Panie zmieniłem sposób żywienia, pracę, hobby, miasto na wieś (a dokładniej las) jeden kraj na inny coby nie musieć. To dla czego tutaj miałbym się z kimkolwiek kopać i gryźć, a tym bardziej z Kurakiem którego szanuję? Napisałem co sądzę, uzasadniłem, może nieudolnie i chwatit. A teraz mam do wyboru siedzieć cicho albo napisać lepszy tekst który moje na wierzch postawi.

            pozdrawiam z ukłonami

            rzl

  2. Nie rozumiem dlaczego mam nie
    Nie rozumiem dlaczego mam nie używać takich argumentów, kompletnie nie rozumiem. Macdonaldyzacja jest dla mnie zjawiskiem tak powszechnym, że określenie “wszystko dziadzieje”, to delikatny eufemizm. Że żyjemy coraz szybciej i byle jak, to dla mnie fakt, którego nie sposób nie zauważyć. Ja rozumiem, chyba, intencję tego tekstu, żeby się nie wypowiadać “w imieniu”, ale to jest odwieczny pojedynek socjologii z psychologią. Opisując pewne globalne zjawiska mało mnie obchodzą jednostki, mniej lub bardziej nie przystające do ogółu. Gdyby mnie obchodziły, nie byłbym w stanie opisać żadnego zjawiska społecznego, ani ja, ani nikt inny. Wiem, że jest jakiś Stefan w Kielcach co się nie poddał macdonaldyzacji i wiem, że Jadwiga z Mazur daje sobie radę, ale w ten sposób na rzeczywistość patrzy psycholog i to taki niezbyt roizgranięty. Opisując zjawiska społeczne opisuje się trendy oraz masowość i przeciwstawienie tamu “JA jestem inny” nie znosi zjawisk społecznych, tylko wskazuje na cechy jednostki. Socjologia nie używa argumentu “ja”, ale używa argumentu “my, wy, oni” . I to jedno nieporozumienie, drugie jest takie, że z tego wkurzenia chyba nie podałeś ani jednego kontrargumentu w “przedmiocie sporu”. Nie mam pojęcia dlaczego masz inne zdanie, poza tym, że nie podoba Ci się moja frazeologia, jak powiadam rzecz powszechna w nauce zwanej socjologią. Kiedy się pisze o o cesze dresiarzy i wspomina o wulgarnym języku, to opisuje się cechę charakterystyczną grupy i musiałby socjolog być totalnym nieukiem, aby z powodu jednego Władka z Pucka, zrezygnować z opisu cechy grupy. Można oczywiście nie dostrzegać, przemian społecznych i to o charakterze globalnym, ze szczególnym uwzględnieniem macdonaldyzacji, ale nie mam pojęcia jak można tego nie dostrzegać. To, że Ty sobie żyjesz inaczej i obok procesów społecznych, nie znaczy, że ich nie ma. A sformułowania w liczbie mnogiej są jak najbardziej uprawnione, nawet konieczne. To, że używam “my”, świadczy jedynie, że czuję się członkiem społeczności, mógłbym pisać “wy’, albo “oni”, ale obawiam się, że to jeszcze bardziej by Cię irytowało. Zjawiska społeczne mają to do siebie, że mają gdzieś Ciebie i mnie, a ich opisywanie nie może opierać się na przyzwyczajeniach jednostki, tylko na obserwowanych tendencjach w grupie, masie. Jeśli piszę, że cechą charakterystyczną górala jest wiara katolicka, to nie piszę bzdur, tylko dlatego, że jeden Byrcyn – Gąsienica jest ewangelikiem, czy ateistą. Ciebie macdonaldyzacja może nie dotyczyć, ale Nas dotyczy jak najbardziej.

    PS Gdybym pisał, że wszyscy lubmy bigos, albo uważamy Fiata 126p, za najlepszy wóz, no to można się wkurzyć. Ale ja piszę, że jako społeczność ulegamy procesom, które dla mnie są ewidentne i nie tylko dla mnie.

    • chciałem coś dłużej
      ale krócej będzie lepiej.

      Pan tu na mnie socjologię ze statystyka uprawiasz :))
      Znaczy Kontrowersj to niby taki macdonald umysłowy, a ci którzy tu wpadają to konsumenci macdonaldowi?

      Eeeeeeee.

      Z całym duuuuzym (w pełni należnym) szacunkiem, ni cholery.
      Chyba, że Ty w imieniu milionów? I o milionach.

      pozdrawiam
      rzl

      • Wybacz, ale przyłożyłem się
        Wybacz, ale przyłożyłem się do tej odpowiedzi, podając argumenty, a w zamian czytam coś z czym nie bardzo mam ochotę polemizować. Mogę rozmawiać o zjawiskach społecznych ich natężeniu, takim czy innym postrzeganiu, bo to było przedmiotem rozważań w moim tekście. O tym co napisałeś nie chce mi się dyskutować, bo to się do dyskusji nie nadaje. Przerabiałem już 1000 swoich wiwisekcji, 1001 nie robi na mnie wrażenia. Odpowiedziałem Ci rzeczowo na Twoje zarzuty, w odpowiedzi otrzymuję kolejną psychoanalizę mojej osoby, która kompletnie mnie nie interesuje.

        • Dobra
          przykładam się.

          Śmierć wydaje się być sprawą bardzo osobistą. Dla mnie, ale sądzę, że dla innych też.
          W mojej prywatnej hierachii stoi dosyć wysoko.
          Pod wpływem prasy internetowej popełniłem mały tekst, w którym odniosłem się do opinii hierarchów KK na temat stanu mojej głowy.
          Niebawem Ty napisałeś tekst, w którym stosując techniki dyskusyjne, poparłeś opinię hierarchy na temat stanu mojej głowy.
          O ile to nie zrobiło na mnie wrażenia, to wrażenie zrobił sposób w jaki to wywiodłeś.
          A mianowicie diagnozując społeczeństwo jako takie wyciągnąłeś wnioski dotyczące pojedynczych osób.
          I zrobiłeś to w towarzystwie (kontowersjan), które za cholerę nie chce MI pasować do myśli przewodniej Twego tekstu.
          I to na tyle.
          Jeśli to była 1002 wiwisekcja to przepraszam. Na przyszłość się wstrzymam.

          pozdrawiam
          (nieodmiennie serdecznie)
          rzl

          • No chyba Cię pogięło,
            No chyba Cię pogięło, przepraszam za kolokwializm. W swoim tekście, ani się nie odnosiłem do tego co mówił hierarcha, ani tym bardziej do Twoich osobistych skojarzeń ze śmiercią. Co więcej, nie tylko się nie odniosłem, ale na wstępie tekstu błagałem, aby nie tak go traktować jak potratowałeś. Pamięć mam dobrą, czytałem Twój tekst i nawet go skomentowałem, ale mój tekst nie jest w żadnym razie polemiką z tym co napisałeś. Owszem swoim tekstem sprawiłeś, że zaciekawił mnie temat, tylko, że to wszystko co sprawiłeś, bo temat zainteresował mnie w zupełnie innym, społecznym i kulturowym ujęciu. Co mnie może obchodzić jakie są Twoje osobiste patenty na zagospodarowanie zwłok. Zapewniam Cię, że nic mnie to nie obchodzi i nie o tym pisałem. Z całym szacunkiem dla Ciebie, ale kompletnie mi wisi czy się rozsypiesz, postawisz na kredensie, czy robak Cię spożyje. Kompletnie mi to wisi. Natomiast bardzo mnie interesuje proces społeczny zwany macdonaldyzacją, który sięga po dotychczasowe tabu. Nie wiem dlaczego odczytałeś ten tekst osobiście i powiem brutalnie, że to nie mój problem, ja nie pisałem tekstu polemicznego, co więcej pisałem o czyś zupełnie innym.

          • Jeśli Matka używał
            Jeśli Matka używał sformułowań “wszędzie na Świecie, nigdy, w krajach cywilizowanych” w sposób, który Ci nie odpowiada, to kop, wal i sprzeczaj się, rybaku. Ja sobie nie przypominam ale na pewno mu się zdarza. Czasem to są uprawnione a czasem nie – te słowa.
            Kuraka trzeba uważnie czytać, sam się często łapię, że chcę krytykować coś czego w jego tekstach nie ma.

          • Ha

            Aby nie walnąć kalafiora przeczytałem jeszcze 1,5 raza.

            Dalej mi się, że tak powiem, nie do końca zgadza. Lecz, mój wpis miał charakter prośby ogólnej, jeno na przykładzie. Przykład, jako miłościwie nam panujący gospodarz ustosunkował się obszernie za co wdzięczen jestem wielce.

            Zdanie (postawę, odpowiedź) rozumiem i nie podzielam, ale to mój problem i jakoś z nim przeżyję.

            Dalsza dyskusja w komentarzach przypominałaby dyskusje prowadzone przez niektórych moich faworytów pod innymi wątkami. A tego wielce chciałbym uniknąć.

            Co do kopania, gryzienia i innych takich form ekspresji (w tym macdonaldyzaci) to ja już Panie zmieniłem sposób żywienia, pracę, hobby, miasto na wieś (a dokładniej las) jeden kraj na inny coby nie musieć. To dla czego tutaj miałbym się z kimkolwiek kopać i gryźć, a tym bardziej z Kurakiem którego szanuję? Napisałem co sądzę, uzasadniłem, może nieudolnie i chwatit. A teraz mam do wyboru siedzieć cicho albo napisać lepszy tekst który moje na wierzch postawi.

            pozdrawiam z ukłonami

            rzl

  3. u rybaków obecnie
    nie dość, że kompas działa to i GPS-a mają. To i zbłądzić trudniej.

    Normalnie poczułem się jak w podstawówce – “boisz się, co ja się boję?? No ty się boisz. itd.” I potem łomot.
    Te metody już się słabo na mnie sprawdzają Szczególnie jeśli łomot ma być łomotem z inną niż podpuszczający osobą.
    Ale próbowałem bez wyjaśnień dodatkowych się wymknąć.

    pozdrawiam
    (z łezką nostalgii w oku)

    rzl

  4. u rybaków obecnie
    nie dość, że kompas działa to i GPS-a mają. To i zbłądzić trudniej.

    Normalnie poczułem się jak w podstawówce – “boisz się, co ja się boję?? No ty się boisz. itd.” I potem łomot.
    Te metody już się słabo na mnie sprawdzają Szczególnie jeśli łomot ma być łomotem z inną niż podpuszczający osobą.
    Ale próbowałem bez wyjaśnień dodatkowych się wymknąć.

    pozdrawiam
    (z łezką nostalgii w oku)

    rzl